Okiem Samozwańczego Autorytetu: Yakō-Takō

  • 2020-02-03 00:07

Jeśli chodzi o ocenę zawodów w Sapporo, to zawsze mam z nimi problem. Zwykle bowiem te zawody są dziwne same w sobie. W tym roku też takie były. A do tego pod względem osiągnięć Biało-Czerwonych też trudno o jednoznaczną ocenę. Umówmy się, że te japońskie zawody wypadły właśnie po japońsku: Yakō-Takō.

Niemal co roku zawody na Okurayamie przysparzają mi pewnego problemu i wpędzają w zakłopotanie. Nawet, jak w Sapporo nie wieje bardzo mocno i zmiennie, (a zwykle wieje) to wyniki bywają zaskakujące. Przywykłem już przez te wszystkie lata do myśli, że górze Okurze wiatr wyczynia takie harce, że przeliczniki po prostu nie są w stanie za nim nadążyć i tyle. Ponieważ jednak zakładanie czegoś z góry i myślenie rutynowe może nas czasem zwieść na manowce, więc postanowiłem tym razem podejść do tych konkursów ze świeżym spojrzeniem. Nie zakładać niczego a priori. A nóż widelec pieczona gęś, niektórzy skoczkowie po prostu popełniają tam błędy a Okurayama jest skocznią, która błędów nie wybacza? Może zaskakująco krótkie skoki zawodników, którzy tej zimy przyzwyczaili nas do świetnych występów, to wyłacznie ich wina? I skoro komputer pokazuje, że wiatr jest ok, to mogą winić wyłącznie sami siebie? Okurayamo - masz u mnie carte blanche.

Japonia, to jak wiadomo, kraj nowoczesny, słynący z innowacji i futurystycznych technologii...

Już po piątkowych kwalifikacjach można było wyciągnąć dwa wnioski. Wnioski różne, ale mogące się nawzajem uzupełniać, a na pewno się nawzajem nie wykluczały. Pierwszy to ten, że bardzo dużej liczbie zawodników nie udało się przestawić swoich biologicznych zegarów na czas japoński. Drugi - że zmiany stref czasowych poogłupiały też czujniki wiatru, lub cały system rekompensat. Bo gdyby patrzeć na oficjalnie zanotowane wartości wiatru, to trudno nimi wytłumaczyć wyniki kwalifikacji. Ale i wyniki z treningów był dość losowe, więc taki to już ten piątek na Okurayamie był. No bo umówmy się, że w jak w jednej serii w czołówce są Dawid i Piotrek a Kamil zupełnie zawala a w drugiej serii w czołówce są Kamil i Piotrek a Dawid zupełnie zawala a w trzeciej serii w czołówce są Dawid i Kamil a Piotrek zupełnie zawala, to chyba jednak na rzeczy jest coś więcej, niż tylko błędy. Tak czy owak Jędrek Stękała prześlizgnął się przez te kwalifikacyjne zasieki tylko dlatego, że najpierw ukradkiem naciągnął kombinezon Rokowi Justinowi a potem zaczaił się przy progu i strzelił do Rysia Piątka z procy. Potem się okazało, że mógł nie strzelać, bo zdyskwalifikowano też Daiki Itō. No ale Jędrek nie zostawiał niczego przypadkowi.

Japońscy skoczkowie są bardzo przezorni i na wypadek nagłej a gwałtownej odwilży zawsze noszą gotowe do nadmuchania rękawkiJapońscy skoczkowie są bardzo przezorni. Na wypadek nagłej, gwałtownej, grożącej powodzią odwilży, noszą gotowe do nadmuchania rękawki.

Po sobotnich zawodach nie mogło już być mowy o żadnych wątpliwościach. To był jeden z tych konkursów o których spokojnie można mówić "loteria". Najgorszy los wyciągnął chyba Ryōyū Kobayashi. Zwycięzca Pucharu Świata z zeszłego sezonu prowadził na półmetku. W drugiej serii uzyskał 23. wynik i wylądował ostatecznie na 15. miejscu. Jak to możliwe, że zawodnik, który jest tej zimy dość regularny skacze w pierwszej serii 141,5 a w drugiej serii (z tej samej belki) 31,5 metra bliżej? A w obu przypadkach ma wiatr pod narty? No właśnie - w obu pod narty, ale w pierwszym 1,79 m/s pod narty a w drugim 0,66 m/s pod narty. Jak widać, różnica jest kolosalna. Podobnie mieli inni skoczkowie. Stoch: 2,24 m/s - 130 metrów, 0,56 m/s - 115,5 m. Geiger: 1,17 m/s - 132 metry, 0,66 m/s - 116,5 m. Johansson: 2.09 m/s - 139 metrów, 0,98 m/s - 119,5. Przeliczniki zostały wynalezione po to, by ten wpływ wiatru rekompensować. No ale co to za rekompensata, skoro Kobayashi spadł z pierwszego na piętnaste? Geiger z czwartego na jedenaste? Johansson z dziewiątego na czternaste? 


Olek pełen werwy i entuzjazmu przystąpił do zawodów na Okurayamie. 

Żeby akurat rozwiązać ten problem, nie trzeba nawet majstrować przy przelicznikach. Wystarczyłoby odpowiednio zawęzić korytarze. (Krótkie wyjaśnienie dla niezorientowanych: Na każdej skoczni dla każdej belki jest ustawiony pewien przedział wiatru, poza którym nie można dać skoczkowie zielonego światła do startu. Gdy wieje zbyt słabo, lub zbyt mocno - zawodnik nie może skakać.) No chyba, że na Okurayamie problem polegał na tym, że wiatr zmieniał się zbyt szybko. Mogło tak być, że gdy Borek Sedlak zapalał zielone światło, Smok, Szerszeń czy Stoch mieli jeszcze wiatr odpowiednio silny, ale zanim dojechali do progu osłabł tak, że nie mieli szans rywalizować z tymi, którym duło pod narty metr na sekundę. I tak - choć na początku dałem Okurayamie carte blanche - dochodzę nieuchronnie do tego samego wniosku, co zawsze. Gdy wiatr jest zbyt zmienny, przeliczniki nie dają rady. I nigdy nie dadzą, bo natury nie okiełznasz. Raz jeszcze podkreślam - bardzo dobrze, że je wprowadzono, świetnie, że one są. Ale nie są doskonałe i nigdy nie będą. Sprawdzają się najlepiej wtedy, gdy wiatr zmienia się tylko nieznacznie. Poza pewną granicą bywają bezużyteczne.

Kobayashi spadł na które?!

Kolejną rzeczą, która w protokole z zawodów aż kłuje w oczy, jest wypaczanie wyniku przez sędziów. Już o tym pisałem chyba ze dwa razy. Ale dawno, więc nie zaszkodzi powtórzyć. Noty za styl wspomnianych wyżej delikwentów: Kobayashi: 57 i 47,5. Geiger: 56 i 52,5. Stoch: 54,5 i 47,5. Johansson: 55,5 i 51. Mówimy tu o świetnych zawodnikach, którzy zwykle dostają wysokie noty za styl. Ok, w przypadku Smoka i Stocha mieliśmy lądowanie bez telemarku, to akurat pamiętam. Zgodnie z zasadami oceniania sędziowie mogli odjąć nawet po 4 punkty, choć zwykle za sam brak telemarku, bez innych błędów przy lądowaniu, odejmuje się po 2. Smok i Stoch dostali od niektórych sędziów po 15,5 od innych po 16. Do momentu lądowania ich skoki niczym nie różniły się od tych z pierwszej serii. A w przypadku Geigera i Johanssona w ogóle nie można mówić o jakimś nagłym pogorszeniu stylu. Bo i dlaczego? Jedyna różnica między pierwszym a drugim skokiem to odległość. A skąd różnica w odległości? Nie z powodu machania rękami, niesymetrycznego ułożenia ramion, czy niepełnego wyprostowania nóg, za co zgodnie z zasadami zawartymi w dokumencie International Competition Rules - ICR, sędzia może punkty odejmować. Tylko z wpływu wiatru. Oficjalnie zmierzonego i zrekompensowanego. Ale co tam rekompensata. Co dostaniemy w punkatch za wiatr, odbiorą nam sędziowie za rzekomo gorszy styl. Nie dość, że taki zawodnik ma pecha do wiatru, który mu ukradnie kilka metrów, to jeszcze sędzia mu dołoży od siebie. 

- Gorąca czekolada? Dla mnie dwie! - Dla mnie też!

Winne są też i te przepisy. No bo w tych właśnie zasadach to prawdziwe perełki są. W trakcie fazy lotu sędzia od stylu ma ocenić takie kryteria jak "aktywne wykorzystanie ciśnienia powietrza" oraz "użycie kombinacji ciała i nart do zbudowania całościowego systemu latania". Furę ze skórzaną tapicerką w standardzie temu, co mi powie, w jaki niby sposób sędzia stojący sobie wygodnie w swojej sędziowskiej kabinie ma rzetelnie i wymiernie ocenić w jakim stopniu skoczek "aktywnie wykorzystał cieśnienie powietrza". Albo czy odpowiednio "użył kombinacji ciała i nart, by zbudować całościowy system latania". I jak to się stało że akurat wtedy, jak skoczkom wieje pod narty dużo słabiej, albo wieje w plecy, to oni nagle ze skoku na skok zapominają "aktywnie wykorzystać" to ciśnienie. A jak im zdrowo pod narty dmuchnie i lecą pod punkt HS to zawsze nagle im się od razu przypomina jak ten "system latania" odpowiednio zbudować. Może sędziowie mają układ z tym ciśnieniem? I systemem? Przylatuje po skoku to ciśnienie pod okno sędziego i piszczy obrażone "panie sędzio, a ten skoczek to mnie w ogóle nie wykorzystał!" A system woła oburzonym basem z samego dołu odjazdu - "panie sędzio, nie czułem się odpowiednio zbudowany!".

- Widziałeś już Freitaga bez wąsów?! O tam, jest! - O matko, wygląda jak przez okno!

Spuśćmy już zasłonę milczenia na te systemy i ciśnienia. Bo mi wciąż ciśnienie od tego skacze a cały system mi się buntuje. Z wiatrem czy bez, zawody w Sapporo przeminęły i nikt nam tego nie zrekompensuje. Jak wspomniałem, uczucia mam ambiwaletne i oceniam te konkursy Yakō-Takō. Na minus na pewno kilka rzeczy. Skończyła się seria Dawida Kubackiego na podium. Nie wyjechaliśmy z Japonii z jakimś imponującym dorobkiem punktowym. Od pięciu konkursów indywidualnych nie zapunktował żaden Polak spoza żelaznej trójki a zmiennicy nie okazali się lepsi od zmienionych. Nawet Klemens nie przełożył swoich sukcesów z PK na przywoite skoki w PŚ. Czyżby między tymi ligami była tej zimy aż taka przepaść? Stefan Kraft zwieksza swoją przewagę nad Dawidem Kubackim. Kamil Stoch nijak nie nawiązał w Japonii do swojego wspaniałego zakopiańskiego zwycięstwa.

- Stefan, zrób minę, jak Henry Cavill w Wiedźminie! - Znaczy, tak?!

Ale przecież jest i kilka powodów do radości. Kolejne podium Dawida Kubackiego, który wyśrubował piękną passę do dziesięciu "pudeł"  z rzędu, za co oczywiście należą mu się wielkie brawa. My - dziennikarze i kibice liczymy te rekordy i statystyki, a Dawid już pewnie sobie mruknął pod nosem swoje credo: "Do gabloty i powtórz". No, ja nie mam nic przeciwko. Dawid awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Powtarzam - jakby do kogoś nie dotarło - Dawid awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej! Wystarczy to utrzymać i w Vikersund będzie stał na podium, a na jego szyi zawiśnie piękny medal. I Ewa Stoch znów będzie musiała wystawę uzupełniać... Tak przy okazji  - jeśli Dawid, lub jakikolwiek skoczek to czyta - to na słowa "wystarczy to utrzymać" pewnie się uśmiechnął pod nosem albo wręcz mruknął "nie mów mi kurczę nic o utrzymywaniu, bo ja coś o tym wiem". Oni naprawdę wiedzą, ile wysiłku kosztuje "tylko to utrzymać". Kamil też awansował o jedno oczko w klasyfikacji i bez względu na to, czy dlatego, że on był tak dobry, czy dlatego, że Lindvik tak słaby, to się liczy. To jest wartość bezwzględna. Więc są pozytywy i negatywy. Smutki i radości. Bilans wychodzi po japońsku - Yakō-Takō.

Niektórzy skoczkowie przez te zmiany stef czasowych aż lunatykować zaczęli...

A jakie z tego płyną wnioski? Jeśli spodziewaliście się po mnie teraz dogłębnej analizy szans na Kryształową Kulę, przewidywań, kto teraz nabierze rozpędu, kto stracił wiatr w żaglach, kto zaznaczył świetną formę a kto się skończył, to was okrutnie i brutalnie rozczaruję. Jesli żądacie ode mnie potwierdzenia swoich projekcji, że oto właśnie Kraft rozpoczął niepowstrzymany bieg po Puchar, Geiger będzie już tylko spadał w klasyfikacji a Dawid stracił cały ogień, który wypakował z gustownego pudełeczka ponad miesiąc temu, siedząc pod choinką, to ja tym waszym żądaniom mówię moje stanowcze "eee tam...". To było tylko Sapporo. Nie robiłem żadnych poważnych proroctw po Wiśle i nie wyciągałem żadnych twardych wniosków po Ruce (przypomnijcie sobie wyniki tamtych zawodów i kto był po nich liderem). I teraz też nie będę. Oczywiście Kraft w niedzielę znokautował rywali. Ale chciałbym zobaczyć jego skok w drugiej serii przy wietrze 0,66 m/s pod narty. Oczywiście Leyhe wskoczył wreszcie na podium i zapewne zupełnie zasłużenie, bo jego forma ostatnio szła w górę. Ale czy na pewno stałby na nim, gdyby Geiger czy Kubacki mieli w drugiej serii taki wiatr, jak on? Więc być może w Willingen karty będą rozdawać dwa Stefki. A może Stoch ze Smokiem. Lub Szerszeń z Mustafem. Wiem, że raczej nie Forfang i Satō i tyle Wam mogę powiedzieć. 

Dobre wieści dotarły też do Polski z Oberstdorfu. Kinga Rajda zajęła szóste miejsce w Pucharze Świata Pań. Z rzadka wspominam tu o skokach kobiet - może jakieś patriarchalno-mizoginistyczne bydlę jestem - ale przy takiej okazji to już trzeba. Kiniu! Dałaś czadu! Gdyby ktoś obstawił u buka, że Kinga zajmie takie samo miejsce w konkursie, jak Dawid Kubacki, i wcale nie będziemy nad miejscem Dawida płakać, to ten ktoś miałby już na facebooku wprawdziwy wysyp zaproszeń do znajomych a każdy by deklarował, że jest członkiem jego rodziny lub najlepszym przyjacielem z dzieciństwa. Tak czy owak Kinga osiągnęła życiowy sukces. I myślę, że się na tym nie skończy. Od początku sezonu regularnie punktuje (siedem razy na osiem konkursów) a teraz udało jej się oddać w zawodach skoki tak dobre, jakie czasem  już pokazywała w seriach niepunktowanych. 

Wracamy do Pucharu Świata panów. Uwagi luźne i mieszane. Marek Rudziński z Eurosportu nazywa Keiichi Satō "oczko", bo niebrat Yukiyi już trzy razy w tym sezonie zajął 21. miejsce. Chyba się zainspiruję. * Co kraj to obyczaj. Nigdy wcześniej tego nie zauważyłem, ale o ile na całym świecie linie na śniegu wytycza się jakimiś choinkami, albo czymś w ten deseń, to w Sapporo w ten śnieg wtykali takie cuś - ni to aloes, ni agawa, takie trochę jak eukaliptus może? Czy jakaś koala potwierdzi? Podobne to do eukaliptusa jest? Może ktoś wie, co to za roślina? * W sobotę różnica między zwycięzcą a trzydziestym zawodnikiem wyniosła 140,3 punktu. 140,3 punktu w skali Okurayamy. Myślę że to może być użyteczny wskaźnik by opisać, jak szalony był dany konkurs.

Czołówka PŚ 02.02.2020
Lp zmiana zawodnik kraj przybytek pkt. strata1 strata2
1    +1 Stefan Kraft Austria 180 1063 0 0
2    -1 Karl Geiger Niemcy 69 1000 63 63
3    +1 Dawid Kubacki Polska 100 924 139 76
4    -1 Ryōyū Kobayashi Japonia 76 907 156 17
5    +1 Kamil Stoch Polska 39 613 450 294
6    -1 Marius Lindvik Norwegia 22 607 456 6
7     - Daniel-André Tande Norwegia 49 516 547 91
8    +3 Stephan Leyhe Niemcy 125 510 553 6
9     - Peter Prevc Słowenia 86 507 556 3
10    +4 Yukiya Satō Japonia 115 463 600 44


Na fotel lidera awansował już po raz drugi w tym sezonie Stefan Kraft. Poprzednim razem siedział sobie na nim tylko przez jeden dzień. Teraz posiedzi co najmniej pięć. To już szósta zmiana lidera tej zimy i myślę, że nie ostatnia. Dawid przeskoczył Smoka, a Yukiya Satō dzięki drugiemu zwycięstwu w karierze wskoczył nam do dziesiątki. Takoż Leyhe. Wypadli z niej nieobecny w Kraju Wschodzącego Słońca Philipp Aschenwald oraz skaczący słabo Forfang. Dzięki punktom Artti Aigro (drugi taki konkurs w karierze, pierwszym była oczywiście Ruka) w Pucharze Narodów pojawiła nam się Estonia, ale póki co Kazachstanu nie wyprzedziła. Norwegia ostatnio tak słabuje, że nie tylko dała się łyknąć Niemcom, ale my ją powoli doganiamy! Czy ktoś zauważył, jak szczególna data przypadła w niedzielę? Data ta, składająca się z dwóch tylko cyfr, może być zapisana tak samo wprzód jak i wspak. Cyfrowy palindrom. Kolejny taki przypadek zdarzy się trzeciego marca 3030 roku. Takich to szczególnych znaków trzeba było, by Dawid wreszcie przestał stawać na podium!

Poczet Zwycięzców 02.02.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Dawid Kubacki Polska 3 3
2 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 4
3 Stefan Kraft Austria 2 1
4 Karl Geiger Niemcy 2 2
5 Kamil Stoch Polska 2 5
6 Marius Lindvik Norwegia 2 6
7 Daniel-André Tande Norwegia 2 7
8 Yukiya Satō Japonia 2 10


Kto obstawiał tej zimy dwa zwycięstwa kieszonkowego Japończyka, ręka w górę. Dziekuję, nie widzę. A panią w szóstym i pana w dziewiątym rzędzie uprasza się o nie oszukiwanie. Tym samym, Satō ma w tej chwili tyle samo zwycięstw, co lider cyklu po 18 konkursach - Stefan Kraft.

Poczet Podiumowiczów 02.02.2020
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Dawid Kubacki Polska 3 1 6 10 3
2 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 1 3 7 4
3 Stefan Kraft Austria 2 7 0 9 1
4 Karl Geiger Niemcy 2 4 1 7 2
5 Marius Lindvik Norwegia 2 0 2 4 6
6 Kamil Stoch Polska 2 0 1 3 5
7 Daniel-André Tande Norwegia 2 0 1 3 7
8 Yukiya Satō Japonia 2 0 0 2 10
9 Philipp Aschenwald Austria 0 1 1 2 11
10 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 13
11 Stephan Leyhe Niemcy 0 1 0 1 8
12 Peter Prevc Słowenia 0 1 0 1 9
13 Killian Peier Szwajcaria 0 1 0 1 23
14 Timi Zajc Słowenia 0 0 1 1 19
15 Jan Hörl Austria 0 0 1 1 24


Kraft w sobotę był drugi już siódmy raz i ta - magiczna już wedle starożytnych - siódemka, dała mu plastron lidera. A plastron wedle jednych uskrzydla, a wedle drugich deprymuje. Kraft poparł czynem tych pierwszych, wygrywając w niedzielę.

Polacy 02.02.2020
Lp zawodnik przybytek pkt wPŚ kadra
1 Dawid Kubacki 100 924 3 A
2 Kamil Stoch 39 613 5 A
3 Piotr Żyła 42 396 14 A
4 Maciej Kot 0 37 36 A
5 Stefan Hula 0 31 40 A
6 Jakub Wolny 0 22 43 A
7 Klemens Murańka 0 4 63 B

Trzy tygodnie  i pięć konkursów minęło od czasu, gdy punkty zdobył ktokolwiek poza naszymi Trzema Muszkieterami (zwanymi też kadrą A+).
 
Bracia 02.02.2020
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 1005
2 Prevc Słowenia 856
3 Huber Austria 337

Trzech Prevców wciąż nie potrafi doścignąć dwóch Kobayashich.

Plastikowa Kulka 02.02.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Anders Håre Norwegia 15 51
2 Taku Takeuchi Japonia 10 41
3 Maciej Kot Polska 6,3 36
4 Shōhei Tochimoto Japonia 6 n
5 Moritz Baer Niemcy 6 42
6 Gregor Schlierenzauer Austria 6 22
7 Timi Zajc Słowenia 6 19
8 Andreas G. Buskum Norwegia 5 57
9 Antti Aalto Finlandia 5 39
10 Naoki Nakamura Japonia 5 35
11 Simon Ammann Szwajcaria 5 33
12 Markus Eisenbichler Niemcy 5 27
13 Kilian Peier Szwajcaria 5 23
14 Daiki Itō Japonia 5 20
15 Constantin Schmid Niemcy 5 17
16 Anže Lanišek Słowenia 5 13
17 Thomas Aasen Markeng Norwegia 3,1 30

W tabelce pojawił nam się Shōhei Tochimoto. A że w niedzielnym konkursie w Engelbergu, do którego nie odbyły sie kwalifikacje, był 51. to od razu ma 6 punktów. Na drugie miejsce awansował inny z Japończyków - Taku Takeuchi.

Z zasadami obowiązującymi w klasyfikacji Plastikowej Kulki można zapoznać się tutaj.

Cytat zupełnie na temat:
"Polski sędzia rozszalał się hojnością"
Igor Błachut

Cytat zupełnie nie na temat:

"- Może mi pan wytłumaczyć, dlaczego musiałem wezwać dwa ambulansy? - zapytał Holland. 
- Bo się po ślizgnąłem - odparł Reacher. 
- Co takiego? 
- Na lodzie. 
- Taka jest pańska wersja? Że się pan poślizgnął i na nich wpadł? 
- Nie. Poślizgnąłem się, zadając cios większemu facetowi. To osłabiło siłę uderzenia. Gdybym się nie poślizgnął, nie wzywałby pan dwóch ambulansów. Wzywałby pan jeden ambulans i jeden karawan."

I to by było na tyle z Sapporo. A za tydzień Puchar Świata przeniesie się na Mühlenkopfschanze w Willingen, największą skocznię dużą regularnie wykorzystywaną w tym cyklu. Tak dużą, że zwaną czasem półmamutem. Co jest symptomatyczne, gdyż za dwa tygodnie zawody odbędą się na mamucie. Więc te dwie rzeczy są pewne - za tydzień Willingen, a za dwa Bad Mitterndorf. 

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nie czytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12858) komentarze: (103)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Wojciechowski profesor
    @MarcinBB

    Hybryda czasu przejazdu i wrażeń artystycznych jest w jeździe po muldach, ale tam akurat ten pierwiastek czysto wymierny ma zdecydowanie mniejsze znaczenie.

  • MarcinBB redaktor
    @Wojciechowski

    Spróbuję poszperać i dowiedzieć się czegoś bardziej szczegółowego na ten temat. Jak już zauważono na tym forum, skoki są wśród sportów dość osobliwą hybrydą. Zazwyczaj najpopularniejsze dyscypliny i konkurencje dzielą się na takie, gdzie ocena zależy albo od wymiernie ocenianego wyczynu (zdecydowana większość), albo wrażeń artystycznych (np. łyżwiarstwo figurowe, gimnastyka artystyczna, skoki do wody, pływanie synchroniczne, narciarstwo i snowboard freestyle). Nie kojarzę żadnej innej, obok skoków narciarskich, dyscypliny, w której wyczyn mierzony w jednostkach SI, ma dla końcowego wyniku wagowo znaczenie w 2/3 wartości a wrażenia artystyczne w 1/3.

  • Wojciechowski profesor
    @MarcinBB

    Nie było prawdopodobnie żadnych poważniejszych zawodów, przynajmniej na szczeblu międzynarodowym, bez oceny stylu. Jeszcze przez znaczną część okresu międzywojennego miał on nieraz większe znaczenie niż same odległości (ba, jeszcze w latach 20. zdarzało się, że skoków nieustanych po prostu nie oceniano). Problemem była unifikacja zasad oceniania, która trwała w zasadzie do lat 30.

    Ogólnie pierwsze lata istnienia FIS to jeden wielki cyrk organizacyjno-regulaminowy, nie tylko w skokach zresztą. I trudno się w sumie dziwić. Przełomem niewątpliwie było rzeczywiście wprowadzenie pięciu sędziów po II wojnie światowej.

  • MarcinBB redaktor
    @grindavik

    Jak napisał już Kolos, noty za styl były "od samego początku" a w każdym razie na pewno je stosowano przed pierwszymi IO w Chamonix. Gdyby było inaczej, pewnie byłaby o tym jakaś wzmianka, że w ten sposób zmieniono tę dyscyplinę. W tamtych czasach podczas zawodów takich IO przyjmowano dyscypliny takimi, jakie były. Skoro w Chamonix byli sędziowie, to znaczy, że ocenianie stylu przez sędziów było wówczas już powszechną praktyka podczas zawodów krajowych. Natomiast nie od zawsze wyglądało to tak, jak dziś. Na początku było ich tylko trzech i not skrajnych nie odrzucano. 5 sędziów pojawiło się po [najprawdopodobniej] raz pierwszy podczas IO w Sankt Moritz w 1948 roku [w każdym razie na Igrzyskach było ich wtedy po raz pierwszy pięciu]. Od Igrzysk w 1932 roku w Lake Placid stosuje się dzisiejszy system oceniania, czyli "20" jest notą maksymalną i od niej odejmuje się punkty, bądź ich połówki za błędy.

  • Pavel profesor
    @higashi

    Zapewne wynikało to z rangi zawodów, gdzie ci sędziowie są mocno "przypadkowi", zapewne podczas PŚ takie "wytyczne" ogłaszane są na jakimś zjeździe przed sezonem.

  • higashi bywalec
    @Kolos

    To też rozważałem. W każdym bądź razie noty w dwóch różnych konkursach, odbywających się z udziałem dwóch różnych składów sędziowskich są w tej sytuacji zupełnie niewspółmierne.
    Inna sprawa, że ocena skoku bez podglądu na monitorze nie jest łatwa. Byłem już wcześniej na górnej trybunie na Krokwi, ale dopiero na tym FIS Cupie dotarło to do mnie.
    W zawodach tej rangi sędziowie nie mogą się nawet podeprzeć opcją ,,not za nazwisko'', bo dla nich, w przeciwieństwie do użytkowników skijumping.pl, większość startujących to zupełnie anonimowe postaci. ;)

  • MarcinBB redaktor
    @dervish

    Dziękuję za informację, poprawiłem i przy okazji wiem na przyszłość, jak tego uniknąć.

  • Kolos profesor
    @higashi

    Podejrzewam, że dogadywali się po to, aby cała piątka oceniała mniej więcej podobnie, inaczej mogliby dostać "bana" od FIS-u na dalsze sędziowanie.

  • Kolos profesor
    @grindavik

    Noty za styl istnieją od samego początku istnienia skoków tj. od XIX wieku. Wymyślili je Norwedzy. Ponoć początkowo bardziej cenili styl skoku niż jego długość stąd taki pomysł...

  • higashi bywalec
    @Pavel

    Tylko tutaj to wyglądało trochę tak, jak gdyby te ustalenia dotyczyły konkretnego konkursu i konkretnego składu orzekającego. Jeśli jest to powszechna praktyka to trudno się dziwić rozbieżności w ocenach pomiędzy poszczególnymi konkursami, bo w jednych zawodach mogą ustalić, że za dany element odejmują 0,5 pkt., a w innych już 1 pkt.
    Inna sprawa, że dziwacznie to brzmiało biorąc pod uwagę, że za chwilę rozpoczynał się konkurs.

  • higashi bywalec
    @grindavik

    Na pewno noty za styl towarzyszą skokom narciarskim od pierwszych poważnych międzynarodowych zawodów w latach 20-tych XX wieku. Jak było w epoce przed IO i MŚ nie wiem.
    Jeśli chodzi o historię skoków narciarskich to są na tej stronie osoby bardziej ode mnie kompetentne, jak chociażby udzielający się w tej dyskusji Wojciechowski i Kolos. Może oni będą w stanie udzielić Ci bardziej wyczerpującej odpowiedzi.

  • zibiszew weteran
    @dejw

    Widzę że Twoje merytoryczne wpisy już od lat nie straciły na poziomie!Aż miło się czyta wasze dyskusje z Marcinem.Szkoda że wielu wycofało się z komentowania skoków czytając wpisy tych pukających od drugiej strony dna!

  • grindavik stały bywalec
    @higashi

    Pytanie do znawców: Czy noty za styl były od początku istnienia skoków narciarskich? I kto je wymyślił?

  • grindavik stały bywalec
    @Autorytarny Samozwaniec

    A najlepsze jest to, że data zapisana tylko jedną cyfrą była tylko raz w historii i już nigdy sie nie pojawi! :)

  • zibiszew weteran
    @jma

    Groteskowe? Ty nie bądź taki delikatny. To jest ..... a właściwie ,co by nie napisać..to i tak nie odblokuje myślenia u tych ludzi!

  • grindavik stały bywalec

    @marcinbb Jak znów ktoś z wielkiej trójcy Polaków stanie za 2 tyg. na podium to mam już pomysł na tytuł kolejnego felietonu: "Bad Mitterndorf nie taki bad" ;)

  • Wojciechowski profesor
    @Kolos

    To też, niestety, może być trochę droga donikąd, bo czasem jest zapewne tak, że ci, którzy chcieliby orzekać słusznie, ale są w gronie niekompetentnych / niedowidzących / nierzetelnych, muszą się do nich... dostosować, żeby nie odstawać.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Swoją drogą duży "rozjazd" w notach w dzisiejszych czasach zdarza się dużo częściej niż dawniej.

    Teoretycznie sędziego który rozmija się mocno z ocenami w stosunku do reszty sędziów się odsuwa od sędziowania. W praktyce to chyba rzadko się zdarza...

  • Pavel profesor
    @higashi

    "Wytyczne" to norma. Swego czasu bawiłem się w sędziowanie niższych lig piłkarskich, tak czysto hobbystycznie i wszystko opiera się o ten "wytyczne". Przepisy są na tyle szerokie, że pozostaje spore pole do interpretacji, aby ujednolici to i uniknąć sytuacji, w których jednym meczu dane zagranie zakwalifikuje się na karnym a w innym już nie, to właśnie podawany jest jeden sposób na rozpatrzenie danego przepisu.

    W skokach gdy te przepisy są jeszcze bardziej rozmyte i zupełnie subiektywne jak te podane przez Marcina "wykorzystanie ciśnienia powietrza pod nartami" musi być podana jedna interpretacja i ramy punktowe, inaczej co skok noty by rozjeżdżały o 2-3 punkty. Ogólnie ma to sens bo sprawia, że mamy jakąś spójną wizję stylu, która preferują sędziowie. Co więcej skoro wszystko opiera się o "wytyczne" ocenianie za odległość jest opcją narzuconą z góry i zapewne uznaną za korzystną. Dlaczego? Nie wiem.

  • higashi bywalec
    @feniks212

    Nie mam wątpliwości, że trafnie wytypowałeś, który to głos. ;) Mesik też był.
    Parpana pamiętam jeszcze ze skoczni - nie miałem pojęcia, że teraz sędziuje w PŚ, chociaż czasem zdarza mi się przeglądać obsadę sędziowską pod tym kątem.
    Skokowe środowisko jest bardzo niewielkie i pewnie z tych 600-700 zawodników, których w chwili obecnej można nazwać profesjonalistami jakichś 100 zostanie w przyszłości trenerami, sędziami, delegatami, działaczami.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl