Kojonkoski zaskoczony decyzją Kytoesaho. "Nie jest to dobre dla nikogo"

  • 2024-03-31 18:50

Dyrektor skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w fińskiej federacji, Mika Kojonkoski, wyraził swoje zdziwienie i zaniepokojenie deklaracją najlepszego tamtejszego skoczka, Niko Kytoesaho, który zapowiedział niedawno, że do kolejnego sezonu będzie się przygotowywał poza kadrą.

- Jasne jest, że fińskie skoki narciarskie od dawna borykają się z wyzwaniami, co widać na listach wyników, ale mieliśmy właśnie najlepszy sezon od 2014 roku -  zauważa Kojonkoski. - Kilka lat poświęcono ponownym próbom zbudowania lepszej fińskiej kultury treningu skoków. Wszystko się zmienia, ale kiedy mówimy o wielkich rzeczach i kulturze, wymaga to czasu - dodaje.

- Jestem w stu procentach zwolennikiem trenera Lauriego Hakoli. Jest właściwym szkoleniowcem na właściwym miejscu - przekonuje działacz. - Mamy konkurencyjną i rozwijającą się kadrę narodową. Nie udało nam się jeszcze stworzyć idealnych warunków, aby na co dzień trenować najlepiej na świecie, ale do tego cały czas dążymy.

- Mam nadzieję, że nasi najlepsi skoczkowie będą trenować razem. Optymalna praca polega także na uczeniu się od innych. Jeśli sportowiec nie czuje się częścią drużyny i nie chce się nią czuć, nie jest to dobre dla nikogo - twierdzi Kojonkoski, odnosząc się do decyzji Kytoesaho.

Po pierwszych kilku tygodniach ostatniej zimy Niko nosił się nawet z zamiarem zakończenia kariery. W pierwszych trzynastu konkursach uzyskał zaledwie 17 punktów, a jego próby przełamania impasu przypominały walenie głową w mur. Wznowił jednak współpracę ze swoim wujkiem, Pekką Kytoesaho i był to dla niego punkt zwrotny. 

Kytoesaho stał się sensacją mistrzostw świata w lotach na Kulm, zajmując siódme miejsce. Niedługo potem w Willingen zajął najlepszą w pucharowej karierze, dziewiątą pozycję, a w dalszej części sezonu, w Oslo, poprawił ten wynik o jeszcze dwie lokaty. Ostatecznie w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata zajął najlepsze w karierze 30. miejsce, a podczas rozegranych w marcu mistrzostw kraju dosłownie rozniósł konkurencję.

 


Adrian Dworakowski, źródło: Iltalehti.fi
oglądalność: (9032) komentarze: (41)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor
    @margorzata_a

    Napisałbym nawet, dość poważnie, że bez Tajnera WTEDY, to byśmy się DZIŚ pętali w okolicy SUI, USA i FIN. Jakby przyzwoity sezon się trafił...

  • margorzata_a bywalec

    Można mieć do Tajnera różne zastrzeżenia ale jednak ogarnął trochę ten sport. Zaczął pracować bardziej profesjonalnie, rozwinął współpracę ze specjalistami. Tak jak tu ktoś wcześniej napisał - jak na to co w tamtych czasach mieliśmy wybicie się na taką skalę jednego Małysza było i tak ogromnym osiągnięciem, ciężko zarzucać Tajnerowi, że inni się nie wybili. To były zupełnie inne czasy, inny poziom tego sportu szczególnie w Polsce (trudno porównywać Polskę z tamtego okresu z taką chociażby Finlandią z tamtych lat czy Niemcami). Dość naiwne jest dla mnie spojrzenie "dlaczego tylko Małysz się wybił a inni nie" bo jak na tamte czasy to i tak był taki trochę cud :) I oczywiście nie ujmując Małyszowi talentu - być może przy kimś innym też by sporo osiągnął ale jednak Tajner o wiele rzeczy wtedy zadbał. A to, że nie zawsze jego decyzje były trafne i nie zawsze może dobrze oceniany był jego sposób działania jako prezesa PZN cóż chyba nie ma osoby na wyższym stanowisku, która nie miałaby na koncie także błędów oraz nie miałaby swoich przeciwników.

  • Arturion profesor
    @FankaPilcha

    Tak naprawdę obu, jako sportowców, wykończył smutny "Pan A." (nie kojarzyć ze mną!) Nie trzymanie wagi było pochodną.
    A koniec przez problemy z wagą kojarzy mi się głównie ze Skupniem juniorem.

  • FankaPilcha stały bywalec
    @kubilaj2

    Młodego wykończyły też problemy z utrzymaniem wagi, o czym wspominał w jednym z wywiadów dla konkurencji. W pewnym momencie to była kwestia ,,kariera albo zdrowie" i on wybrał to drugie.

  • Arturion profesor
    @Takanashi63

    "czy też na siłę próbował wpychać swoich synów."
    Synem był tylko Tomisław. Wojciech bratankiem.
    "Zły to jest trener np. Kazachstanu."
    Moim zdaniem jednak Spulber przebija go o głowę. ;-)

  • Takanashi63 bywalec
    @Arturion

    Dokładnie, Tajner wyprowadził polskie skoki z totalnego dna i stworzył warunki. Sprowadził do sztabu potrzebnych ludzi i w jakiś sposób to zagrało. Każdy trener ma asystentów, którzy pomagają w pracy i to nie jest powód, żeby od razu spychać wszystkie zasługi na asystenta. Jeśli rzeczywiście Małysz był samograjem, to czemu od 1996 nie zdobył jeszcze 4 kul? No a jeśli mówimy o czasach po Tajnerze, czemu Kuttin nie potrafił powtórzyć sukcesów, tylko dopiero Lepistoe to zrobił? To jest całkowicie dziecinne podejście - Zasługi przyznajmy komuś innemu w całości, bo danego gościa nie lubimy. Jasne, kolejne sezony nieco siadły u reszty kadry i po części tak samo jak zasługi za dobre sezony Małysza, tak tu też wina leży po części na Tajnerze, bo jednak nie zapanował nad Skupniem, kiedy "przepijał karierę" czy też na siłę próbował wpychać swoich synów. Co do młodzieży to tam był nieco inny problem. Tajner dysponował juniorami jeszcze sprzed ery wybuchu skokomanii w Polsce. Byli to ludzie z wczesnych lat 80-tych, którzy nie byli w żaden sposób wybierani czy też wychowywani. Tam nie było siatki trenerów, łowców talentów itd. Brano co jest. Często też wyjazdy traktowano tam też jak obozy imprezowe. Wtedy nie było tak, że ludzi od 10 roku życia obejmuje się profesjonalnym szkoleniem. Raczej to wyglądało jak piłka podwórkowa, tylko na skoczni. Każdy wiedział, że dopiero kolejne pokolenie będzie w stanie się przebić i tak było. W sumie w tych latach poza Finlandią i Austrią, nie było kadr, które miałyby całą ławę zawodników na topkę pucharu świata. Japonia się starzała, Funaki i Harada się kończyli (Praktycznie do epoki Ryoyu dobrze skakał tylko Kasai i Takeuchi), Niemcy mieli Schmitta i Hannawalda, gdzie po sezonie 2002/2003 zostali z Uhrmannem i kilkoma średniakami aż do Freunda, Polacy mieli Małysza i potem dopiero przyszedł wysyp talentów, Słowenia do Prevca też miała zazwyczaj duet Kranjec-Damjan z pojedynczymi wybuchami kogoś tam. Za Kojonkoskiego ruszyli się może troszkę jeszcze Norwegowie. Większość kadr bazowała więc na 1-2 liderach plus średniaki/słabi zależnie od kraju. Poza tym Tajner kilka razy wyciągał Małysza z gorszej formy, więc nie można określać go jako złego trenera. Zły to jest trener np. Kazachstanu. Facet ma niesamowitą generację talentów, która mogłaby walczyć o najwyższe cele, a koncertowo marnuje talent za talentem, nie osiągając często nawet 1 indywidualnego punktu w PŚ. To jest słaby trener!

  • Arturion profesor
    @unnameduser

    No więc jak ktoś uważa, że Tajner był złym trenerem, to nie Tajner ma problem... :-)

  • unnameduser stały bywalec
    @Arturion

    Jeszcze w temacie osiągnięć Tajnera z Małyszem - na obrazku zaznaczyłem czerwonymi liniami granicę początku i końca 2001 roku. Roku, w którym Małysz był POZA podium... cztery razy - trzy razy czwarty oraz raz ósmy (po upadku w Hakubie).
    https://s20.directupload.net/images/240402/qzphggof.png

  • Arturion profesor
    @unnameduser

    Podobnie Skupień. Tajner zdołał poskładać wydawało się "wypalonych" skoczków. Na jakiś czas, ale zdołał.
    I pozwolił nam zadomowić się w elicie. Nie od razu w TOP-6 ale już mieliśmy kontakt.
    Więc nie ma co mu stawiać pomnika (chyba, że w Wiśle), ale podstawowy szacunek się należy.

    P.S. Tak. Blecharz i Żołądź, to były jego "wynalazki". Na naszym gruncie.
    Podobnie przerywanie sezonu i treningi w Ramsau dla Adama. Z reguły działało.

  • unnameduser stały bywalec
    @Arturion

    Mateja też miał jakiś talent. Być może nie taki jak Małysz, ale 5. miejsce w Trondheim na MŚ w 1997 czy 9 miejsce w Top 10 w konkursach PŚ nie wzięło się znikąd. Gdyby nie ta głowa...

  • unnameduser stały bywalec
    @semion

    Przypominam, że Małysza "uratował" i wyciągnął z dna Jan Szturc, dopiero potem Tajner wprowadził go na szczyt.

    Tajner był trenerem jakim był - z Małyszem wiadomo jakie osiągnął wyniki, natomiast od pewnego momentu reszta jego kadry zanotowała regres. Jeśli jednak pomysł z włączeniem do sztabu Blecharza i Żołądzia był jego - czapki z głów.

  • Arturion profesor
    @semion

    Bo może Małysz z nich jako jedyny miał duży talent? Ale trzeba było znaleźć "klucz".
    Reszta też nie była złymi skoczkami, ale po prostu - mniejsza klasa.
    Po tym, co było wcześniej - zmiana jakości. Poziom, wyżej. Tak to Polska odebrała i tak to świat odebrał.

    Patrz, że nawet Kruczka doprowadził do seryjnego wygrywania Uniwersjad... ;-)

    EDIT - A Skupień sam przyznał, że swoją karierę "przechlał".

  • semion weteran
    @Arturion

    wciąż nie odpowiedziałeś dlaczego Tajner wprowadził na szczyt Małysza (tego to chyba nikt nie wie dlaczego Małysz tak nagle i na tak dlugo odpalił) i jednocześnie przy tym samym warsztacie i sztabie nie potrafił zrobić z NIKOGO innego choćby przeciętnego+ skoczka. Ani ze Skupnia, ani z Matei ani ze swoich krewnych, ani z Bachledy, Śliwki czy Pochwały...

  • Arturion profesor
    @semion

    Bo odbiliśmy się z dna. Nawet Małysz dołował.
    Tajner wszystko zmienił. Szkoda, że później bywał hamulcowym, zwłaszcza skoków kobiecych. Ale czego dokonał, ku naszej radości, to jego.
    Od czasów Tajnera zaczęto nas w FIS traktować poważniej. Bo wcześniej byliśmy "egzotyką" bez mała. No bo P. Fijas, Bobak, medal Fortuny... Poza tym doły na nizinach.
    A jeszcze wcześniej bywali Przybyły etc. I mocna przedwojenna generacja z Marusarzem na czele... Te Marusarze jeszcze się liczyli... ale potem równy zjazd (z przebłyskami) aż do Tajnera.

  • Arturion profesor
    @kubilaj2

    To nie przykład tylko rzetelna odpowiedź:
    Byli młodsi i to nie Tajner ich zmarnował.

    No i byli też młodzi Stoch i Żyła, ale akurat Tajner do nich miał niewiele, co nie znaczy, że nic. Ich talent dostrzegł od początku. No i mocarny dzieciak - Murańka, :-)

  • semion weteran
    @Arturion

    no dobra, a dlaczego za kadencji Tajnera nikt nie zaczął skakać na poziomie choćby regularnego punktowania? nie mówię, żebyśmy mieli od razu czterech Małyszów, ale poza Adasiem to była TOTALNA padaka. Nawet bieżący sezon naszej kadry uważany za najsłabszy od lat był o niebo lepszy niż sezony za kadencji Tajnera. Jeśli Tajner to taki cudowny trener, to czemu nie zrobił też ze Skupnia i Matei dobrych skoczków, bo przecież potencjał mieli?

  • kubilaj2 weteran
    @Arturion

    "Byli bracia Rutkowscy i to nie Tajner ich zmarnował"
    Starszy de facto zmarnował się sam, a młodego wykończyły kontuzje.
    Tak więc przykład nie najlepszy.

  • kubilaj2 weteran
    @Takanashi63

    PS - Pettersen nie padł po jednym, tylko po DWÓCH sezonach i to głównie przez problemy z BMI.

  • Arturion profesor
    @semion

    "Młodych rokujących nie było"
    Byli bracia Rutkowscy i to nie Tajner ich zmarnował.

    "komukolwiek mógłby trafić się Małysz w formie z lat 2001-2003 to by go "z sukcesami trenował". "
    Tajner uratował Małysza, bo on się wyraźnie "kończył". Do nastania Tajnera.
    No i to właśnie Tajnerowi zawdzięczamy wspomnianych Blecharza i Żołądzia.
    A nawet całą "małyszomanię". Której był przecież jednym z bohaterów.
    Można go nie lubić, choćby za nadmierną słabość do rodziny, rozumiem to, ale nie rozumiem, jak można negować jego rzeczywiste dokonania.

  • semion weteran
    @Takanashi63

    Małysz to byl rodzynek, samograj, który wówczas mam wrażenie korzystał więcej na współpracy z Blecharzem i Żołędziem niż Polem. A gdzie reszta zawodników tego Wspaniałego Trenera? Zobacz sobie wyniki PŚ z tych sezonów. Mateja i Skupień skaczacy totalnie w kratkę (w stylu w jednym konkursie 12., w drugim 49. i tak ciągle). Młodych rokujących nie było - wysyłany na siłę Tonio, Pochwała czy Diabełek Bachleda. Jako drużyna nie istnieliśmy zupełnie.
    Tak, jestem zdania, że komukolwiek mógłby trafić się Małysz w formie z lat 2001-2003 to by go "z sukcesami trenował". Polo był skoczkowym Dyzmą, zdania nie zmieniam.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl