Mirosław Graf - polski prekursor stylu V

  • 2011-11-03 02:11

Charakterystyczny układ nart, jaki obserwujemy podczas lotu skoczka, polegający na ich rozstawieniu w kształcie litery V został rozpropagowany przez szwedzkiego skoczka, Jana Bokloeva, pod koniec lat 80-tych. Nie wszyscy jednak wiedzą, że już kilkanaście lat wcześniej stylem V skakał Polak, Mirosław Graf ze Szklarskiej Poręby… Proponujemy by bliżej zapoznać się z historią polskiego prekursora w skokach narciarskich.

Mirosław Graf urodził się 5 czerwca 1959 roku. Karierę skoczka rozpoczął w 1969 roku w Szklarskiej Porębie w klubie MKS Julia. W 1974 roku Graf zmienił klub i przeszedł do Śnieżki Karpacz, w kolejnych latach występował w WKS Legia Zakopane. Jak doszło do tego, że podczas lotu zaczął inaczej prowadzić narty niż jego koledzy ze skoczni?

- Na początku lat 70 doznałem skręcenia stawu skokowego – opowiada Pan Mirosław - Przebyta kontuzja spowodowała, że zacząłem inaczej układać narty podczas lotu. I tak już zostało. Najpierw nie mogłem tego zmienić, a potem już nie chciałem. Trenerzy wywierali na mnie presję, bym zmienił styl i nawet warunkowali tym moją międzynarodową karierę. Koledzy dziwili się patrząc jak skaczę, niektórzy się śmiali, a jeszcze inni podziwiali.

Niestety tak jak kilkanaście lat później w przypadku Bokloeva tak i w przypadku polskiego skoczka innowacyjny układ prowadzenia nart nie znalazł aprobaty wśród sędziów. Mirosław Graf przypomina sobie zawody w ramach Pucharu Polski w Karpaczu, gdzie skakał łącznie 3 metry dalej od zwycięzcy, a zajął dopiero 4. lokatę.

- Sędziowie byli bezwzględni, zawsze oceniali mnie bardzo nisko. Musiałem naprawdę skakać daleko żeby nadrabiać niskie noty za styl i wygrywać. Większość sędziów po zawodach, już na osobności mówiła mi, że gdyby nie te rozstawione narty to dostałbym np. 17 czy 18-tke zamiast 15-16 pkt.

- Faktycznie jednak tego rodzaju układanie nart w powietrzu było bardzo korzystne tak pod względem areodynamicznym jak i bezpieczeństwa. Kiedy kombinowałem jak tu "zwęźić" narty skok był momentalnie krótszy i mniej stabilny.

Graf nie zrobił wielkiej międzynarodowej kariery, natomiast na krajowym podwórku potrafił daleko skakać. W zawodach o Puchar Karkonoszy w Lubawce pobił rekord skoczni z 68,5 m. (należący do Henryka Tajnera) na 75,5m. Zawody te wygrał przed braćmi Tajnerami. Wziął udział w konkursie Pucharu Świata w Zakopanem. Był też rekordzistą obiektów w Miłkowie, niemieckim Kottmar, Karpaczu i Szklarskiej Porębie, gdzie na małej skoczni w 1989 roku zakończył karierę zwyciężając w swoim ostatnim konkursie.

- Myślę że Boklev miał tą przewagę nade mną że w Polsce był w tamtym okresie wysoki poziom skoków i trudno było przedostać się do międzynarodowej grupy. W Szwecji było nieco łatwiej. Gdyby w tamtych czasach trenerzy uwierzyliby we mnie i dali mi większe szanse startów na arenie międzynarodowej to wcześniej o kilkanaście lat skakało by się stylem GRAFA a nie BOKLOEVA.

Po zakończeniu kariery zawodniczej Mirosław Graf nie rozstał się ze skokami. Zresztą do dzisiaj jest z nimi mocno związany.

- Przez wiele lat po zakończeniu kariery sportowej byłem trenerem skoków narciarskich w Karkonoszach, prezesem klubów, trenerem kadry dolnośląskich skoków i kombinatorów, nauczycielem wychowania fizycznego w szkołach Szklarskiej Poręby. Dzisiaj nadal jestem bardzo blisko skoków ponieważ od wielu lat jestem przewodniczącym Komisji Skoków i Kombinacji Norweskiej w P.Z.N. Po 30 latach w oświacie, od dwóch lat pełnię funkcję dyrektora Zespołu Profilaktyki i Rehabilitacji w Janowicach Wielkich.

Polskie Sudety, region który reprezentował Mirosław Graf został zapomniany przez PZN, a skoki umierają tam śmiercią naturalną. Przyszłość tej dyscypliny stoi tam pod dużym znakiem zapytania.

- To trudny temat. Sytuacja nie jest zależna od nas, trenerów ale od władz Dolnego Śląska, Powiatu Jeleniogórskiego oraz samorządów Szklarskiej Poręby, Karpacza, Lubawki - zaznacza Mirosław Graf - Do niedawna prowadziłem społecznie przez 9 lat Uczniowski Klub Sportowy "GRAF"-ski Szklarska Poręba, kolega Wiesław Dygoń nadal "walczy"w Lubawce (wcześniej robił to w Karpaczu). Te wszystkie instytucje, ludzie, władze muszą chcieć mieć skoki u "siebie" wtedy my to zorganizujemy i zajmiemy się tym. Nie może być, tak że to tylko my trenerzy tego chcemy, to za mało…



Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (27764) komentarze: (30)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    graf

    po 30 latach graf zaczyna bredzic skakal takim stylem ze j fortecki zamykal oczy jak zabral go na zawody opuchar tatr doszczyrbskiego plesa nie wiem czy dzis ktos by to chcial ogladac

  • OjciecMarek profesor
    @piotr186

    Małysz wygrał Kryształową Kulę w sezonie 2002/2003 zwyciężając w ledwie trzech konkursach PŚ, dla porównania Hannawald odnotował w tamtym cyklu sześć wiktorii, czy oznacza to, że zwycięstwo Adama nie było przekonujące? Sezon później podobnie było z Ahonenem i Ljoekelsoeyem. Martin Schmitt swój pierwszy triumf w klasyfikacji generalnej najwyższej klasy rozgrywkowej też zaliczył rzutem na taśmę, wyprzedzając Ahonena dopiero w przedostatnim konkursie, jego triumf też był nieprzekonujący?!

  • Boy profesor

    @piotr186
    Janda w sezonie 2005/06 także wygrał jedynie 5 konkursów PŚ, a zdobył Kryształową Kulę. Czy oznacza to, że zrobił to w kiepskim stylu? W kiepskim to skakali, ale inni, którzy nie potrafili plasować się wyżej. To właśnie zwycięstwo w PŚ pokazuje, który skoczek w danym sezonie był najlepszy.

  • Emil profesor

    @piotr186 Tylko ile by wygrał gdyby się liczyły tylko odległości? Odpowiem. w 9 konkursach miał największą sume odległości.

  • piotr186 profesor
    pepeleusz

    Zresztą Bokloev nie odstawał jakoś strasznie odległościami in plus od rywali, nie musiał toczyć "heroicznego" boju czy jakoś strasznie nadrabiać odległościami....

    Mirosław Graf miał jednak gorzej,a do tego był z Sudetów (Karpacza) a nie z Tatr czy Beskidów ...

  • piotr186 profesor
    pepeleusz

    To sprawdź ile wtedy wygrywał konkursów jak wygrywał Kryształowa kulę Bokloev... Tylko 5.

  • pepeleusz profesor

    Graf skakakał chyba ,,niepełnym" V. A opowieści że mógłby osiągnąć tyle co Boklov to bajki. Gdyby miał takie umiejętności to by miażdzył polskich rywali odległościami nawet bez szkolenia centralnego, natomiast kilka punktów odjętych za styl to były przecież stosunowo małe straty. Jeżeli on zyskiwał areodynamiką to z nazwiązką odrabiał tym straty punktowe do bardziej utalentowanych rywali.A on był naszym skoczkiem zaledwie gdzieś nr 5-15 w roznych okresach.
    Malec zaś to był topowy zawodnik w 1988 roku i dziwne ale nie pamiętam jego niby wyjątkowego stylu z ówczesnych czasow. Może to było minimalne V ?
    @piotr 186- co to znaczy że Boklov zdobył PS w marnym stylu?przecież musiał nadrabiac odległościami, także zdobył w wyjątkowo dobrym stylu, bo uczestniczył w nierównej walce.

  • piotr186 profesor
    nieważnekto

    Akurat Bokloev to w dość marniutkim stylu zdobył KK i i więcej już się nie liczył (w następnych sezonach) . Myślę że jakby było inne podjeście do stylu skoków Mirosława Grafa, to mógłby podobne osiągnięcia jak Bokolev mieć

  • anonim

    Szczera prawda Mirek byl nr:1 w Polsce jesli chodzi o V styl. Nazywalismy go Graf Paragraf za jago lot. Pozdrowienia dla Mirka!

  • Boy profesor

    Japończycy to też nieźli kombinatorzy, na YouTube są też filmiki pokazujące skoczka, który na rozbiegu obiera zupełnie inną pozycję dojazdową niż wszyscy inni, przez co wydaje się ma większe pole manewru na progu, może z większą siłą się odbić. Muszę znaleźć te filmiki.

  • OjciecMarek profesor
    @Boy

    Mnie bardziej interesuje sprawa z linku poniżej:
    http://tiny.pl/h1nrn
    Trochę szumu przez to po igrzyskach było, a sprawa jakoś przycichła...Może to tylko szukanie sensacji na siłę?

  • anonim

    Nie tylko Norwegowie. Kasai też podobnie skakał przez większą część dotychczasowej części XXI wieku.

    Z całym szacunkiem do p. Mirosława, nie uważam, że mógłby osiągnąć porównywalne sukcesy do Bokloeva. W Szwecji jak to w Szwecji - nie było krajowej konkurencji, ale myślę, że to nie jest tak ważne, skoro ów Bokloev potrafił zdobyć Kryształową Kulę, co jest wielkim wyczynem, nawet biorąc pod uwagę przewagę w postaci stylu V.

    Niemniej szkoda, że trenerzy tak do tego podeszli.

  • tomek_92 doświadczony

    Podobno (nie jestem pewien, ale gdzieś tak słyszałem) Kojonkowski testował jakiś nowy styl skakania na Bardalu i było to przed sezonem olimpijskim, ale nic z tego nie wyszło, bo to był jeden ze słabszych sezonów Andersa.

  • Boy profesor

    Był kiedyś materiał na TVP z wypowiedziami zawodników i trenerów o tym, czy w przyszłości powstanie alternatywny do styl skoku do V. I najbardziej ciekawa była wypowiedź Kojonkoskiego, który miał pewną wizję, jednak nie chciał się nią podzielić. Ciekawe o co mogło chodzić.

  • Jabbar stały bywalec

    Ale on skakal prawie w tym samym czasie co Bokloev ;)

  • Jabbar stały bywalec

    Przed Bokloevem wiecej skoczkow skakalo stylem V, znany byl np. Czech Jiří Malec.

  • domingo początkujący

    Za to Pettersen i Jacobsen mieli narty mocno skrzyżowane z tyłu. Kranjec też tak skacze.

  • piotr186 profesor
    Boy

    Rzeczywiste, dzisiaj się nie ocenia ułożenia nart w locie, (chociaż jakby ktoś skakał odwróconym "V" czyli jakby stylem "A" to może by punkty za styl sędziowie odjęli) tak jak kiedyś, ale Romoren nadal skacze stylem V. tyle ze szeroko rozstawiając narty zwiększa sobie powierzchnię nośna.

  • Boy profesor

    Co ciekawe dzisiaj zawodników nie karze się już za skakanie innym stylem niż V, jak skakał wspomniany Ljoekelsoey oraz jak skacze Romoeren. A kiedyś tak niestety było, przez co ci 'innowatorzy' dużo tracili i być może przez sękowanie przez sędziów tracili chęci i motywację do dalszej walki na skoczni.

  • anonim

    Norwegowie pracowali tego lata nad nową techniką jestem ciekawa jaka ona będzie a tak ogólnie nigdy mi się nie podobał ich styl latania z szeroko rozstawionymi nartami w powietrzu raczej V to nigdy nie było.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl