Przerwanie norweskiej passy – Cortina d'Ampezzo 1956

  • 2013-12-19 07:27

Leżąca w sercu Dolomitów Cortina d'Ampezzo w 1939 roku otrzymała prawa do organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1944 roku. Wybuch II wojny światowej zweryfikował jednak te plany i do imprezy nie doszło. Włosi jednak nie poddawali się. Kolejny bój o status-miasta gospodarza ZIO w 1952 roku wprawdzie przegrali z Oslo, ale cztery lata później dopięli swego.

Podczas sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Rzymie w 1949 roku odbyło się głosowanie w sprawie wyboru organizatora VII Zimowych Igrzysk Olimpijskich, zaplanowanych na 1956 rok. Kandydatura Cortiny d'Ampezzo zyskała największe uznanie MKOl, gdyż wygrała ona wybory już w pierwszej turze, otrzymując 31 głosów. Oferta Włoch była jedyną pochodzącą z Europy. Zwycięzcy pozostawili daleko w tyle kandydatury kanadyjskiego Montrealu (7 głosów) oraz amerykańskich Colorado Springs (2) i Lake Placid (1).

fot. MKOlNa potrzeby goszczenia imprezy, Włosi musieli m.in. wybudować nowe lodowisko z trybunami na 7,5 tysiąca widzów, a także nową skocznię narciarską, ulokowaną w miejscu swojej poprzedniczki. Gotowy był za to już tor bobslejowy, na którym zorganizowano mistrzostwa świata. Większość funduszy na budowę olimpijskich aren pochodziła z loterii piłkarskiej, organizowanej w całych Włoszech.

Wciąż palącą sprawą w MKOl była kwestia uczestnictwa w igrzyskach sportowców z NRD. Komitet nie chciał przyjąć do swojej rodziny wschodnioniemieckiego KOl, uznając go za organizację polityczną. Progres w rozmowach nastąpił po przystąpieniu NRD do Układu Warszawskiego. Jako warunek przyjęcia ich narodowego komitetu do MKOl postawiono utworzenie na igrzyskach wspólnej reprezentacji Niemiec. Ustalono jednak próg, według którego w niemieckiej ekipie aż 75 procent sportowców miało pochodzić z RFN.

Problemem organizatorów igrzysk był brak śniegu w Cortinie d'Ampezzo. Postanowiono zwozić go ciężarówkami z wyższych partii gór. Jak na złość, w dniu ceremonii otwarcia zaczął on w mieście jednak tak gęsto sypać, iż musiano... wywozić jego nadmiar.

VII Zimowe Igrzyska Olimpijskie zostały zainaugurowane 26 stycznia 1956 roku na Stadio Olympico. Do Cortiny d'Ampezzo przybyło 821 sportowców z 32 państw. W roli debiutantów na ZIO pojawili się zawodnicy z Boliwii, Iranu i Związku Radzieckiego. Po raz pierwszy wystąpiła także wspólna reprezentacja RFN i NRD. Po ośmioletniej przerwie na areny zimowych igrzysk powrócili olimpijczycy z Korei Południowej, Liechtensteinu i Turcji. W porównaniu z poprzednim igrzyskami w Oslo zabrakło natomiast zespołów Argentyny, Danii, Nowej Zelandii i Portugalii. Na VII ZIO w Cortinie przybyła 51-osobowa reprezentacja Polski. Chorążym naszej ekipy został biegacz narciarski, Tadeusz Kwapień, olimpijczyk z Sankt Moritz i Oslo.

fot. MKOlZIO w Cortinie d'Ampezzo były pierwszymi zimowymi igrzyskami z bezpośrednimi transmisjami telewizyjnymi z aren sportowych zmagań. Jednak już podczas ceremonii otwarcia doszło do wpadki. Wjeżdżający na stadion z ogniem olimpijskim łyżwiarz, Guido Caroli, przewrócił się w drodze do znicza, potykając się o... kabel, który należał do włoskiej telewizji RAI. Panczenista jednak szybko się podniósł i rozpalił olimpijski znicz.

Na dzień zakończenia igrzysk, 5 lutego, zaplanowano olimpijski konkurs skoków narciarskich. Do rywalizacji na skoczni Italia przystąpiło 51 zawodników z 16 państw. Po raz pierwszy swoich skoczków narciarskich wystawił ZSRR. Po ośmiu latach przerwy powrócili zawodnicy z Czechosłowacji i Włoch, po dwudziestu - Rumunii. W porównaniu z igrzyskami w Oslo, zabrakło na skoczni przedstawiciela Islandii. Po raz kolejny nastąpiła zmiana w regulaminie dotycząca punktów za styl. Maksymalna nota 60 punktów zostawała przyznawana najdłuższemu lotowi pierwszej i drugiej serii, zaś pozostałe próby otrzymywały niższe kompensacje według ustalonego wzoru: 1 punkt = 1 metr.

fot. MKOlJako głównych kandydatów do olimpijskiego złota typowano reprezentantów Finlandii z Antti Hyvaerinenem i Aulisem Kallakorpim na czele. Tym samym wróżono koniec norweskiej dominacji na igrzyskach, choć takie same głosy słyszane były już cztery lata wcześniej i nie znalazły żadnego potwierdzenia. Finowie, podobnie jak Niemcy czy startujący w barwach ZSRR Koba Cakadze, skakali już jednak w nowym, bardziej areodynamicznym stylu, w którym ramiona kierowano ku górze i do tyłu. O zmianie swojej dotychczasowej, zwycięskiej techniki nie chcieli nawet słyszeć skoczkowie norwescy, m.in. Arne Hoel. W Cortinie d'Ampezzo zabrakło mistrza olimpijskiego sprzed czterech lat, Arnfinna Bergmanna. W konkursie nie wystąpił także czterokrotny olimpijczyk, Stanisław Marusarz. "Dziadek" w przededniu konkursu dowiedział się, iż nie został wytypowany przez trenera Mieczysława Kozdrunia do udziału w konkursie, chociaż wcale nie odstawał formą od młodszych od siebie kolegów z reprezentacji. Otrzymaną propozycję uroczystego otwarcia konkursu jako przedskoczek potraktował niczym policzek. Ostatecznie Marusarz pojawił się jednak w tym charakterze na górze Italii i oddał skok, chociaż nie jako pierwszy, gdyż poprzedziło go siedmiu przedskoczków włoskich.

Olimpijski konkurs rozpoczął Perin Enzo. Zawodnik gospodarzy doleciał do 67 metra. Z pretendentów do medali na górze Italii pierwszy pojawił się Antti Hyvaerinen. Fin po próbie na 81 metr objął prowadzenie w zawodach. O pół metra bliżej ląduje Koba Cakadze. Reprezentant ZSRR otrzymuje jednak niższe noty za swój styl lotu. Skok na 80 metr wykonuje Max Bolkart. Niemiec dzięki notom za styl zrównuje się punktowo z liderem konkursu. Dalekiej próby nie ustaje wielka nadzieja Związku Radzieckiego - Nikołaj Kamienski. Rosjanin w wyniku straconych szans zrezygnował z udziału w finale. Kolejny długi skok, na 81 metr, jest dziełem Szweda Svena Pettersona. Jednak najlepszą próbę całej kolejki oddaje Harry Glass. Niemiec szybuje aż na granicę 83,5 metra i o 3,5 punktu wyprzedza Hyvaerinena i Bolkarta. Wyczyn lidera wyrównał jednak już kolejny zawodnik - Aulis Kallakorpi. Fin przegrywał jednak różnicą 0,5 punktu. Kolejny daleki lot, tym razem na 82 metr, jest dziełem Andreasa Daeschera. Szwajcarski prekursor nowego stylu nie otrzymuje jednak wysokich not od sędziów. Tuż po nim do 80,5 metra dolatuje Hiroshi Yoshizawa, jednak również i Japończyk traci na ocenach swojego stylu. Na półmetku zmagań prowadził Glass z przewagą 0,5 punktu nad Kallakorpim i 3,5 pkt. nad Hyvaerinenem i Bolkartem. Finał olimpijskiej rywalizacji w Cortinie d'Ampezzo zapowiadał się jako bitwa fińsko-niemiecka. Najlepszym z Polaków w piereszej rundzie okazał się Andrzej Gąsienica-Daniel. Zakopiańczyk zajmował 18. pozycję po skoku na 78 metr.

fot. olympic.orgDruga seria przyniosła zdecydowany atak Antti Hyvaerinena. Reprezentant Finlandii poszybował na nieosiągalną dla nikogo tego dnia odległość 84 metrów i pewnie objął prowadzenie w konkursie. Swojej próby na 82,5 metra nie jest w stanie ustać Koba Cakadze, przez co grzebie on swoje medalowe szanse. Będący na półmetku trzeci ex-aequo z Hyvaerinenem, Max Bolkart tym razem przegrywa z Finem różnicą 3,5 metra i w ostatecznym rozrachunku stracił do niego 4,5 punktu. Taką samą odległość, co Niemiec uzyskuje Sven Petterson. Szwed w tym momencie przesunął się na trzecią pozycję, ale nie wystartowali jeszcze wszyscy liderzy z pierwszej serii. Nadchodzi czas na Harry'ego Glassa. Prowadzący po pierwszej serii, Niemiec tym razem skacze za blisko, aby marzyć o olimpijskim złocie. Odległość 80,5 metra oznaczała przegraną z Hyvaerinenem różnicą 2,5 punktu. Wicelider olimpijskich zawodów, Aulis Kallakorpi ponownie ląduje na identycznej odległości co Glass, ale tym razem to do niego uśmiecha się szczęście. Fin otrzymał od sędziów o punkt więcej za styl i rozdzielił prowadzącą dwójkę - Hyvaerinena i Glassa. I tak rozstrzygnęła się sprawa olimpijskich medali, gdyż ani skok Andreasa Daeschera (82 m), ani Hiroshi Yoshizawy (74 m) nie były w stanie namieszać w czołowej trójce zawodów. Tym samym Finowie dopięli swego i przerwali trwającą od I ZIO w Chamonix olimpijską passę Norwegów.

Dominatorzy konkursów na wszystkich poprzednich igrzyskach tym razem wypadli bardzo blado. Z pewnością 9. pozycja Sverre Stallvika, najlepszego z Norwegów, nie była uznana w jego ojczyźnie za sukces. Ten z należał za to do nowego mistrza olimpijskiego, Anttiego Hyvaerinena, który pomimo dużych strat punktowych zdołał zaatakować z trzeciej pozycji na półmetku olimpijskie złoto. Pozbawiona Stanisława Marusarza, bardzo młoda reprezentacja Polski nie była w stanie przełożyć bardzo dobrych skoków treningowych na zawody. Ostatecznie najlepszym biało-czerwonym w Cortinie d'Ampezzo okazał się Władysław Tajner, który sklasyfikowany został na 16. miejscu.


VII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Cortina d'Ampezzo 1956 - konkurs skoków narciarskich:

Cortina d'Ampezzo, skocznia Italia K-80, 5 lutego 1956:

1. Antti Hyvaerinen (Finlandia) - 227,0 pkt. (81,0/84,0 m)

2. Aulis Kallakorpi (Finlandia) - 225,0 pkt. (83,5/80,5 m)

3. Harry Glass (Niemcy) - 224,5 pkt. (83,5/80,5 m)

4. Max Bolkart (Niemcy) - 222,5 pkt. (80,0/81,5 m)

5. Sven Pettersson (Szwecja) - 220,0 pkt. (81,0/81,5 m)

6. Andreas Daescher (Szwajcaria) - 219,5 pkt. (82,0/82,0 m)

7. Eino Kirjonen (Finlandia) - 219,0 pkt. (78,0/81,0 m)

8. Werner Lesser (Niemcy) - 210,0 pkt. (77,5/77,5 m)

9. Sverre Stallvik (Norwegia) - 208,0 pkt. (77,0/75,5 m)

10. Hemmo Silvennoinen (Finlandia) - 207,5 pkt. (75,5/77,0 m)

...
16. Władysław Tajner (Polska) - 201,0 pkt. (74,0/76,5 m)

20. Andrzej Gąsienica-Daniel (Polska) - 198,5 pkt. (78,0/74,5 m)

25. Roman Gąsienica-Sieczka (Polska) - 189,5 pkt. (77,5/71,5 m)

30. Józef Huczek (Polska) - 185,0 pkt. (70,5/67,0 m)


fot. PAP/sport.tvp.plIgrzyska w Cortinie miały jednak polskiego bohatera. Wszystko za sprawą naszego dwuboisty, Franciszka Gąsienicy-Gronia. Niewiele brakowało, a zakopiańczyka zabrakłoby we Włoszech. Dzięki świetnym występom w Les Brassus znalazł się jednak w olimpijskiej kadrze. Ale kiedy w czasie samych igrzysk był dziesiąty w konkursie skoków do kombinacji i zaliczył upadek w pierwszej serii, wydawało się, iż szansa na bardzo wysokie miejsce uciekła. Nic bardziej mylnego. Polak spisał się bardzo dobrze w biegu na 15 kilometrów, gdzie zajął siódme miejsce. Kilka godzin później ogłoszono ostateczne wyniki kombinacji norweskiej. I jakże fantastyczna niespodzianka dla Polski - Franciszek Gąsienica-Groń zdobył brązowy medal! Był to pierwszy olimpijski krążek dla naszego kraju na zimowych igrzyskach i pierwszy niewywalczony przez skandynawskich dwuboistów w olimpijskiej historii tej dyscypliny. Lepsi od naszego bohatera okazali się jedynie Norweg Sverre Stenersen i Szwed Bengt Eriksson.

Z dobrej strony pokazała się także nasza sztafeta kobieca 3x5 km, która zajęła wysokie, piąte miejsce. Konkurencje biegowe w Cortinie zapamiętano natomiast jako zacięty pojedynek pomiędzy starymi hegemonami - Norwegią, Szwecją i Finlandią, a nową sportową siłą – ZSRR.

Największą narciarską gwiazdą VII ZIO był alpejczyk Anton Sailer. Reprezentant Austrii, z powodu swojego kombinezonu nazywany "Czarną Błyskawicą", dokonał niebywałej rzeczy wygrania wszystkich konkurencji alpejskich - zjazd, slalom, slalom gigant i kombinację. Jego przewaga nad rywalami oscylowała w granicach... 3,5-6,2 sekundy.

Łyżwiarstwo szybkie zostało zdominowane przez zawodników Związku Radzieckiego. Sportowcy z ZSRR wywalczyli trzy z czterech możliwych złotych medali. Dwa z nich powędrowały do Jewgienija Griszina, który przy okazji pobił rekordy świata na dystansie 500 i 1500 metrów. Zawody panczenistów odbyły się na... zamarzniętym jeziorze Mizurina.

Sowieci okazali się również rewelacją turnieju hokejowego. Drużyna ZSRR wygrała wszystkie siedem spotkań i sięgnęła po tytuł mistrza olimpijskiego, pokonując ekipy Kanady i Stanów Zjednoczonych. Reprezentacja Polski, po grupowych porażkach z USA i Czechosłowacją, a następnie wygranych ze Szwajcarią i Austrią, uległa w spotkaniu decydującym o 7. miejscu w olimpijskim turnieju z zespołem gospodarzy igrzysk.

Konkurencje solowe w łyżwiarstwie figurowym zakończyły się sukcesem dla reprezentantów USA. Amerykanie zajęli całe podium w rywalizacji męskiej i dwie pierwsze lokaty w konkursie żeńskim. Mistrzostwo olimpijskie przypadło Hayesowi Alanowi Jenkinsowi i Tenley Albright.

fot. MKOlW ramach VII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Cortinie d'Ampezzo rozegrano 26 konkurencje w ośmiu dyscyplinach sportowych. Po raz pierwszy od powstania ZIO w programie olimpijskim zabrakło dyscyplin pokazowych. Klasyfikację medalową wygrał debiutujący w imprezie Związek Radziecki. "Amatorska" reprezentacja ZSRR wywalczyła 16 medali - 7 złotych, 3 srebrne i 6 brązowych. Wyprzedziła tym samym zespoły Austrii i Finlandii. Dotychczasowy triumfator - Norwegia - tym razem była dopiero siódma, mając w dorobku jedynie cztery medale. Podczas igrzysk w Cortinie olimpijskie krążki zdobyli sportowcy z 13 państw - dzięki Franciszkowi Gąsienicy-Groniowi, po raz pierwszy także z Polski. Nasz kraj z jednym brązowym medalem zajął 12. pozycję wspólnie z Węgrami.

VII Zimowe Igrzyska Olimpijskie przeszły do historii 5 lutego 1956 roku. Jakie główne skojarzenia przychodzą na myśl o imprezie we włoskiej Cortinie d'Ampezzo? Świat z pewnością przypomina triumfalny debiut reprezentacji ZSRR, regres ekipy Norwegii (m.in. w skokach narciarskich), czy też alpejskie wyczyny Toniego Sailera. Dla Polaków jest to jednak przede wszystkim życiowy sukces Franciszka Gąsienicy-Gronia i pierwszy, tak długo wyczekiwany, medal zimowych igrzysk olimpijskich dla naszego kraju.


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (14217) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Janeman profesor

    Zauwazyłem ze w tym cyklu brakuje jednej rzeczy, mianowicie nie ma własciwie nic o olimpijskich skoczniach, przydały by sie jakies wymiary, moze troche historii obiektow,konstrukcyjnych ciekawostek.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl