Primo Peterki, pech Weissfloga - Zakopane 1996

  • 2014-11-17 17:03

Po sześcioletniej przerwie Zakopane powróciło do kalendarza Pucharu Świata w skokach narciarskich. Zawody pod Tatrami odzyskały weekendowy termin, a co za tym idzie możliwość rozegrania dwóch konkursów. Polscy kibice gorąco liczyli, iż nie dojdzie do powtórki z ostatniej pucharowej rywalizacji na Wielkiej Krokwi, gdzie biało-czerwoni odgrywali trzecioplanowe role. Nadzieja pokładana była przede wszystkim w osiemnastolatku z Wisły – Adamie Małyszu.

Pavel MikeskaPavel Mikeska
fot. Tadeusz Mieczyński
Primoż PeterkaPrimoż Peterka
fot. Tadeusz Mieczyński
Andreas GoldbergerAndreas Goldberger
fot. Tadeusz Mieczyński
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński

Nic jednak w tym dziwnego, albowiem nastoletni wiślanin coraz lepiej poczynał sobie na światowych skoczniach. Rozegrane rok wcześniej mistrzostwa świata w kanadyjskim Thunder Bay ukończył na 10. i 11. pozycji. Dodatkowo w ostatnich tygodniach przed zakopiańską rywalizacją triumfował w konkursie Pucharu Kontynentalnego w Bad Goisern i trzykrotnie wskoczył do pierwszej dziesiątki zawodów Pucharu Świata w Engelbergu i Sapporo. Pierwsze pucharowe podium, a może i zwycięstwo, wydawało się kwestią czasu. Poza tym dobre występy zdarzały się także Wojciechowi Skupieniowi. Polska kadra pod kierownictwem Pavla Mikeski zaczynała powoli odżywać po wielkim kryzysie z początku lat 90. XX wieku. Czeski szkoleniowiec zaznaczał jednak przed konkursami w Zakopanem, że głównym celem jego kadry są Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Nagano i nawet obawiał się, czy forma Adama Małysza nie przyszła za wcześnie.

Dobre rezultaty Małysza na początku stycznia sprawiły, iż do świetnie przygotowanego Zakopanego, które wreszcie mogło zorganizować zawody w przepięknej zimowej scenerii i nie musiało martwić się o śnieg, przyjechał nawet nowo wybrany prezydent RP Aleksander Kwaśniewski wraz z kilkoma ministrami. Górale liczyli jednak przede wszystkim na kibiców z całego kraju, którzy podczas poprzednich dwóch pucharowych edycji nie zawodzili. Zwłaszcza, iż ceny biletów na konkursy były naprawdę przystępne, a w porównaniu z obecnymi stawkami wręcz promocyjne – 5 zł za bilet normalny oraz 2 zł za bilet ulgowy na jeden konkurs. Ponadto, po raz pierwszy za przekaz transmisji telewizyjnej odpowiedzialna była wyłącznie Telewizja Polska.

Podobnie jak przed sześcioma laty światowe gwiazdy skoków narciarskich nie zawiodły i licznie przybyły do Zakopanego. Na liście startowej znalazły się nazwiska liderującego w Pucharze Świata Fina Ari-Pekki Nikkoli, triumfatora Turnieju Czterech Skoczni Niemca Jensa Weissfloga czy cieszącego się dużą popularnością Austriaka Andreasa Goldbergera. Pod Tatry zawitało łącznie 65 zawodników z 10 reprezentacji. Oprócz – rzecz jasna – Polski, były to zespoły Austrii, Czech, Finlandii, Kanady, Niemiec, Norwegii, Słowacji, Słowenii i Szwajcarii. Na starcie ponownie zabrakło reprezentantów Japonii.

Zakopane 1996Po raz pierwszy zawodnicy zameldowali się na Wielkiej Krokwi podczas czwartkowych trzech serii treningowych. Najlepszym zawodnikiem okazał się Jens Weissflog. Triumfator zakopiańskiego konkursu z 1990 roku brylował na skoczni, wygrywając wszystkie trzy rundy po skokach na odległość 124, 123 oraz 119,5 metra. Mistrz olimpijski z Lillehammer od razu wyrósł na głównego kandydata do zwycięstwa w konkursie. Jak się miało okazać, były to ostatnie skoki Niemca podczas tamtego weekendu. Wszystko za sprawą potreningowej gry w piłkę nożną z kolegami z reprezentacji w zakopiańskiej sali OPO. Podczas jednego zagrania Weissflog upadł, obił sobie kręgosłup oraz nerki. Zawody na Wielkiej Krokwi oglądał z trybun, chodząc obolały i mając problemy ze schylaniem się. Co ciekawe, w Zakopanem szybko rozniosła się inna wersja wypadku, jakoby skoczek z Oberwiesenthal... poślizgnął się w trakcie przechadzki po Krupówkach. W czwartkowych treningach dobrze zaprezentował się Adam Małysz. Wiślanin lądował kolejno na 115,5, 121,5 i 113,5 metrze. Z dobrej strony pokazał się również Wojciech Skupień. Co prawda w jednym skoku zakopiańczyk uzyskał zaledwie 92,5 metra, ale następnie oddał dobre próby na 111 i 119 metr.

W piątkowe południe rozegrano serię kwalifikacyjną do sobotniego konkursu, która w tamtych czasach nie była jeszcze oceniana przez sędziów. Do rywalizacji przystąpiło 14 reprezentantów Polski, ale przez eliminacyjne sito do zawodów awansowało tylko pięciu z nich. Najlepszym z nich okazał się Adam Małysz, który był dwunasty po skoku na 118 metr. Czternaście metrów bliżej lądował Wojciech Skupień, a do setnego metra doleciał Marek Gwóźdź. Awans wywalczyli także Łukasz Kruczek (97,5 m) i Robert Mateja (95,5 m). Najdłuższy skok kwalifikacji uzyskał Ari-Pekka Nikkola. Lider Pucharu Świata wylądował na 122,5 metrze.

Nastała sobota, dzień pierwszego pucharowego konkursu. Pod Wielką Krokiew przybyło ponad 10 tysięcy kibiców. Niektórzy z nich przynieśli ze sobą dość oryginalne transparenty typu "Świnoujście kocha Małysza i Cindy Crawford". Z piątki biało-czerwonych, którzy zaprezentowali się w zawodach tylko dwóch zdołało awansować do finałowej serii. Byli to Adam Małysz i Wojciech Skupień. Wiślanin w trudnych warunkach uzyskał dobrą odległość 121 metrów. Zakopiańczyk wylądował 9,5 metra bliżej od swojego młodszego kolegi z reprezentacji. Fantastycznym skokiem popisał się natomiast Primoz Peterka. Niespełna 17-letni Słoweniec wykorzystał sprzyjające warunki i pofrunął na 130 metr, czym ustanowił nowy rekord Wielkiej Krokwi. Co prawda taką samą odległość uzyskał rok wcześniej Skupień, ale miało to miejsce na treningu przed krajowymi zawodami, więc próba Polaka nie mogła być uznana za rekord. Odległość 122,5 metra uzyskali w swoich próbach Fin Ari-Pekka Nikkola i Austriak Reinhard Schwarzenberger. Pół metra bliżej lądował Andreas Goldberger.

W drugiej serii, która rozgrywana była z krótszego o metr rozbiegu, Austriacy zaatakowali pozycję liderującego Primoża Peterki. Dalekim skokiem popisał się Andreas Goldberger. Dwukrotny zdobywca Pucharu Świata poszybował na 125 metr. Krócej latali Reinhard Schwarzenberger (121 m) i Ari-Pekka Nikkola, który po skoku na 119,5 metra praktycznie stracił szansę na pucharowe podium. Wszystko zależało od finałowego skoku Primoża Peterki. Nastoletni Słoweniec stanął przed szansą pierwszego triumfu w konkursie Pucharu Świata i nie zmarnował jej. Peterka nie oddał asekuracyjnego skoku, ale ponownie oddał najdłuższą próbę serii. Lot na 127 metr oznaczał pierwsze w karierze zwyciestwo Słoweńca, który drugiego w zawodach Goldbergera pokonał różnicą 11,5 punktu. Najniższy stopień podium zajął Schwarzenberger. Polaków mogła zadowolić postawa Adama Małysza. Skoczek z Wisły w drugiej serii wylądował na 115 metrze i ukończył zawody na dziewiątym miejscu. Swoją próbę zepsuł niestety Wojciech Skupień, który po skoku na 97,5 metra sklasyfikowany został na 29. pozycji.

Puchar Świata Zakopane 1996, Wielka Krokiew K-116, 27 stycznia 1996:

1. Primoż Peterka (Słowenia) – 276,0 pkt. (130,0/127,0 m)

2. Andreas Goldberger (Austria) – 264,5 pkt. (122,0/125,0 m)

3. Reinhard Schwarzenberger (Austria) – 257,7 pkt. (122,5/121,0 m)

4. Ari-Pekka Nikkola (Finlandia) – 254,5 pkt. (122,5/119,5 m)

5. Andreas Widhoelzl (Austria) – 252,4 pkt. (121,5/118,5 m)

6. Espen Bredesen (Norwegia) – 251,4 pkt. (121,5/118,5 m)

7. Erik Halvorsen (Norwegia) – 241,5 pkt. (117,5/119,5 m)

8. Roar Ljoekelsoey (Norwegia) – 240,9 pkt. (114,5/120,5 m)

9. Adam Małysz (Polska) – 240,2 pkt. (121,0/115,0 m)

10. Jani Soininen (Finlandia) – 238,4 pkt. (114,5/120,5 m)

29. Wojciech Skupień (Polska) – 186,9 pkt. (112,5/97,5 m)

41. Marek Gwóźdź (Polska) – 76,6 pkt. (95,5 m)

43. Łukasz Kruczek (Polska) – 70,6 pkt. (93,0 m)

48. Robert Mateja (Polska) – 50,0 pkt. (83,5 m)

54. (NQ) Aleksander Bojda (Polska) – 85,5 m

55. (NQ) Marcin Sitarz (Polska) – 79,0 m

56. (NQ) Bartłomiej Gąsienica-Sieczka (Polska) – 76,5 m

57. (NQ) Andrzej Galica (Polska) – 69,5 m

58. (NQ) Andrzej Karpiel (Polska) – 66,0 m

59. (NQ) Arkadiusz Wantulok (Polska) – 63,0 m

60. (NQ) Krzysztof Staszel (Polska) – 62,5 m

62. (NQ) Krystian Długopolski (Polska) – 59,0 m

63. (NQ) Mirosław Grzybowski (Polska) – 45,0 m

Nazajutrz jeszcze większe tłumy kibiców pojawiły się pod Wielką Krokwią. Na niedzielne zawody przybyło ponad 20 tysięcy kibiców, a niektóre austriackie agencje donosiły nawet o liczbie 35 tysięcy fanów skoków. Z grona 14 Polaków walczących w kwalifikacjach tylko czterech zdołało awansować do konkursu. Najdalej z biało-czerwonych skoczył Wojciech Skupień, który uzyskał odległość 120,5 metra i zajął ósme miejsce. Siedem metrów bliżej lądował Adam Małysz, a prawo startu w zawodach wywalczyli także Marek Gwóźdź i Robert Mateja. Najlepszy w kwalifikacjach okazał się Rico Meinel. Reprezentant Niemiec oddał skok na 127 metr.

W pierwszej serii swoją klasę potwierdził Andreas Goldberger. Zeszłoroczny triumfator Pucharu Świata poszybował na odległość 122,5 metra. Taki sam rezultat uzyskał Norweg Erik Halvorsen. Na 120 metrze lądował zwycięzca sobotniego konkursu, Primoż Peterka. Ku uciesze polskich kibiców, w ścisłej czołówce zawodów znajdował się Adam Małysz, który oddał skok na odległość 119 metrów. Oprócz wiślanina, do finałowej kolejki awansował również Wojciech Skupień po próbie na 103 metr. Na pierwszej rundzie swój udział w konkursie zakończyli Robert Mateja (91,5 m) i Marek Gwóźdź (89 m).

Finałowa seria przyniosła dłuższy skok w wykonaniu Wojciecha Skupienia. Wynik 108 metrów pozwolił zakopiańczykowi zakończyć konkurs na 28. miejscu. Z walki o podium nie zrezygnował Ari-Pekka Nikkola. Fin w pierwszej serii doleciał do 117,5 metra, ale w drugiej rundzie poprawił się o cztery metry. Adam Małysz tym razem osiągnął odległość 115 metrów, ale to pozwoliło zająć wiślaninowi szóste miejsce, najwyższe w całej jego dotychczasowej karierze. Tym samym 18-letni skoczek z Polski po raz pierwszy otrzymał gratyfikację finansową od FIS. Tymczasem z marzeń o drugim zwycięstwie nie rezygnował Primoż Peterka. Słoweniec ponownie pofrunął daleko, lądując na 128 metrze. Finałową próbę kompletnie zepsuł Erik Halvorsen. Skok na 103 metr oznaczał dla Norwega spadek do drugiej dziesiątki konkursu. Swoich fanów nie zawiódł natomiast Andreas Goldberger. Lider zawodów wylądował na 125,5 metrze i z przewagą 4 punktów nad Peterką został triumfatorem niedzielnej rywalizacji. Dla "Goldiego" było to 18. zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata.

Puchar Świata Zakopane 1996, Wielka Krokiew K-116, 28 stycznia 1996:

1. Andreas Goldberger (Austria) – 267,3 pkt. (122,5/125,5 m)

2. Primoż Peterka (Słowenia) – 263,3 pkt. (120,0/128,0 m)

3. Ari-Pekka Nikkola (Finlandia) – 248,1 pkt. (117,5/121,5 m)

4. Roar Ljoekelsoey (Norwegia) – 242,4 pkt. (115,5/119,5 m)

5. Robert Meglic (Słowenia) – 240,1 pkt. (119,5/114,5 m)

6. Adam Małysz (Polska) – 239,6 pkt. (119,0/115,0 m)

6. Espen Bredesen (Norwegia) – 239,6 pkt. (119,5/114,5 m)

8. Christof Duffner (Niemcy) – 236,7 pkt. (119,0/114,5 m)

9. Matjaż Kladnik (Słowenia) – 235,9 pkt. (117,5/115,0 m)

10. Oeyvind Berg (Norwegia) – 231,8 pkt. (119,0/114,0 m)

28. Wojciech Skupień (Polska) – 190,6 pkt. (103,0/106,0 m)

47. Robert Mateja (Polska) – 65,4 pkt. (91,5 m)

48. Marek Gwóźdź (Polska) – 63,4 pkt. (89,0 m)

52. (NQ) Łukasz Kruczek (Polska) – 90,5 m

53. (NQ) Stefan Habas (Polska) – 88,5 m

53. (NQ) Aleksander Bojda (Polska) – 88,5 m

55. (NQ) Andrzej Młynarczyk (Polska) – 87,5 m

57. (NQ) Marcin Sitarz (Polska) – 83,0 m

58. (NQ) Andrzej Karpiel (Polska) – 67,5 m

59. (NQ) Arkadiusz Wantulok (Polska) – 67,0 m

60. (NQ) Andrzej Galica (Polska) – 66,0 m

61. (NQ) Krystian Długopolski (Polska) – 64,0 m

62. (NQ) Bartłomiej Gąsienica-Sieczka (Polska) – 60,0 m

Sportowa plama pozostawiona przez naszych zawodników po zakopiańskich zawodach sprzed sześciu lat została częściowo zmazana przez Adama Małysza. Szósta i dziewiąta lokata były bardzo dobrymi pozycjami, chociaż niektóre media przed konkursami rozmyślały o pierwszym podium wiślanina. Jednak sam najlepszy polski zawodnik pucharowej rywalizacji w Zakopanem przyznał, że na Wielkiej Krokwi skakało mu się ciężej, niż podczas zagranicznych konkursów, ponieważ odczuwał presję widząc tłumy polskich kibiców pod skocznią.

Pucharowe zawody w Zakopanem w 1996 roku miały także aspekt polityczny. Pod Tatry przyjechał nowy prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, a wraz z nim ministrowie z wicepremierem Grzegorzem Kołodko na czele. Obecność głowy państwa mającej przeszłość w PZPR oraz lewicowego rządu nie spotkała się z aprobatą górali związanych z "Solidarnością". Prezydent został przywitany pod skocznią poprzez gwizdy i buczenia, okrzyki "Ave magister!", a także transparenty z hasłami typu "Kwaśniewski go home. Nikt cię tu nie chce". Dygnitarz nie był jednak dłużny i skwitował, iż mogą gwizdać pod smrekami, ale on im mówi, że Igrzyska będą w Zakopanem. To właśnie podczas pucharowego weekendu prezydent Kwaśniewski oficjalnie poparł starania zimowej stolicy Polski o organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2006 roku.

W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie nastąpiły większe zmiany. Nadal prowadził Ari-Pekka Nikkola przed Andreasem Goldbergerem i Miką Laitinenem – Finem, który nie startował w zawodach od czasu poważnego upadku podczas sylwestrowego treningu w Garmisch-Partenkirchen. Z 27. na 15. miejsce przesunął się triumfator sobotniego konkursu, Primoż Peterka. Coraz bliżej czołówki był również Adam Małysz, który awansował z 20. na 17. pozycję.

Po raz kolejny Zakopane zdało egzamin organizatora Pucharu Świata. Zawodnicy, trenerzy i działacze wyjeżdzali z Polski usatysfakcjonowani, chwaląc przygotowanie skoczni oraz organizację zawodów. Nic zatem dziwnego, że liczono na rychły powrót zimowej stolicy Polski do pucharowego kalendarza. Niektórzy liczyli nawet na powrót już w kolejnym sezonie. I niewiele się pomylili. Na następny weekend z Pucharem Świata w Zakopanem trzeba było czekać do 1998 roku.


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (14964) komentarze: (6)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • FighterWF doświadczony
    Dobra robota

    Bardzo fajna lekcja z historii skoków narciarskich. Dla młodszych pokoleń myślę, że takie artykuły są nie lada rarytasem, gdyż można się z nich dowiedzieć naprawdę wielu ciekawych rzeczy. Autor widać, że dosyć dobrze przeanalizował temat skoro nie umknęły mu takie szczególiki jak transparent: ""Świnoujście kocha Małysza i Cindy Crawford".

    Można na koniec wysnuć taką sentencję, że przez te niespełna 20 lat zmieniło się wiele w polskich skokach, i to oczywiście na lepsze. Kiedyś sukcesem było, gdy dwóch zawodników zapunktowało, a jak jeden z nich zajął wysokie miejsce typu w pierwszej dziesiątce, to już w ogóle miodzio, a teraz kwalifikują się najczęściej wszyscy do konkursu, a punktuje zdecydowana większość w zależności od tego iloma zawodnikami dysponujemy w danym periodzie. Oby cały czas to szło w tą właśnie stronę.. :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl