Krokiew we mgle – Zakopane, grudzień 1999

  • 2014-11-26 17:44

Sezon 1999/2000 był szczególny dla rozgrywanych w Zakopanem zawodów Pucharu Świata. Po raz pierwszy (i jak dotąd jedyny) rywalizacja najlepszych skoczków świata na Wielkiej Krokwi została przeniesiona ze styczniowego terminu na ostatni pucharowy weekend przed świętami Bożego Narodzenia.

Apoloniusz TajnerApoloniusz Tajner
fot. Barbara Niewiadomska
Martin SchmittMartin Schmitt
fot. Karolina Osenka
Janne AhonenJanne Ahonen
fot. Karolina Osenka
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński

Wszystko za sprawą homologacji Wielkiej Krokwi, która wygasała wraz z dniem 31 grudnia 1999 roku. Przestarzała skocznia oczekiwała modernizacji, ale organizatorzy wiedzieli, że nie ma szans, aby renowacja zakończyła się przed styczniem 2000 roku. Dlatego FIS przystało na prośbę Polaków o przeniesienie terminu zawodów na grudzień.

Po raz kolejny aura okazała się największą zmorą organizatorów. Na tydzień przed zawodami w Zakopanem zapanowała odwilż. Spowodowała ona osunięcie się pokrywy śnieżnej na zeskoku przygotowanej już Wielkiej Krokwi. Jednak i tym razem gospodarze stanęli na wysokości zadania. Obiekt został ponownie przykryty białym puchem, w czym pomogło również ochłodzenie, dzięki któremu można było użyć armatek śnieżnych.

Po ubiegłosezonowych zawirowaniach wokół zmiany trenera, reprezentacja Polski zaczynała powoli wychodzić na prostą. Nowym selekcjonerem kadry został Apoloniusz Tajner, zaś jego asystentem – Piotr Fijas. W pierwszych pięciu indywidualnych konkursach sezonu punktowało trzech Polaków. Byli to Robert Mateja (sklasyfikowany na 25. miejscu), Łukasz Kruczek (36. lokata) i Adam Małysz (40. pozycja.). Po raz kolejny biało-czerwonych, do zajęcia jak najlepszych miejsc pod Tatrami, próbował zmotywować, poprzez premie, prezes PZN Paweł Włodarczyk. W przypadku zwycięstwa w Zakopanem polski skoczek mógł liczyć na nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych. Z każdą kolejną lokatą kwota ta malała o tysiąc. Ostatnim miejscem gwarantującym premię 1 tysiąca złotych była 10. pozycja.

Termin ostatnich zawodów nie tylko przed świętami Bożego Narodzenia, ale także Turniejem Czterech Skoczni okazał się niezwykle atrakcyjny dla zagranicznych reprezentacji. Do konkursów w Zakopanem została zgłoszona rekordowa liczba 86 zawodników z 17 państw. W tym gronie znaleźli się m.in. mistrzowie świata z Ramsau - Martin Schmitt i Kazuyoshi Funaki, Austriacy Andreas Widhoelzl i Andreas Goldberger czy też triumfator styczniowego konkursu Janne Ahonen. Na Wielkiej Krokwi zaprezentowali się zawodnicy z Austrii, Białorusi, Czech, Finlandii, Holandii, Japonii, Kazachstanu, Korei Południowej, Niemiec, Norwegii, Rosji, Słowacji, Słowenii, Szwajcarii, Ukrainy, Włoch i oczywiście Polski.

W piątkowe przedpołudnie rozegrano trzy oficjalne serie treningowe przed zawodami w Zakopanem. Zostały one zdominowane przed dwójkę zawodników, która w zeszłym sezonie do samego końca walczyła o zdobycie Kryształowej Kuli – Martina Schmitta i Janne Ahonena. Pierwszy trening padł łupem Niemca, który poszybował na odległość 125 metrów. W drugiej rundzie najlepszy okazał się Fin po skoku na 123 metr, zaś Schmitt wylądował metr bliżej. Ahonen zrezygnował z oddania skoku w trzeciej serii. Na belce pojawił się za to liderujący w Pucharze Świata Niemiec, który tym razem oddał krótszą próbę – na 113 metr. Nadzieje Polaków na dobre miejsce rozbudził z kolei Adam Małysz. 22-letni wiślanin w każdym treningu plasował się w czołowej dziesiątce, po skokach na odległość 109,5, 117,5 i 119,5 metra. Sam skoczek jednak studził informacje, przypominając, iż tydzień wcześniej w Villach również miał udane skoki treningowe, po czym w zawodach zajął przedostatnią pozycję. Mimo wszystko Adam zauważał postęp w swoich próbach w porównaniu z poprzednim sezonem.

Meteorolodzy zapowiadali na pucharowy weekend pod Tatrami nadejście halnego. Na szczęście dla rywalizacji, tak się nie stało. Pojawił się za to wiatr, który mocno wpływał na wyniki zawodów. Sobotnia rywalizacja rozpoczęła się od kwalifikacji do konkursu głównego. Ich zwycięzcą został Andreas Widhoelzl. Austriak oddał najdłuższy skok na odległość 128 metrów. Metr bliżej lądował Czech Jaroslav Sakala. Trzeci był Martin Schmitt z rezultatem 126 metrów. Spośród czternastu reprezentantów Polski do pierwszej serii konkursowej awansowało tylko trzech z nich - Adam Małysz (110 m), Wojciech Skupień (109,5 m) i Robert Mateja (105,5 m).

Pierwsza seria rozpoczęła się z 10. belki, ale po skokach dwunastu zawodników jury podjęło decyzję o restarcie serii z dwóch rozbiegów niżej. Wpływ na tę decyzję miały udane próby Franka Loefflera (125 m) i Lasse Ottesena (124,5 m). Z polskich zawodników najdłuższy skok w tej kolejce oddał Adam Małysz. Skoczek z Wisły wylądował na 108 metrze. I choć początkowo wydawało się, że ta próba nie zapewni mu wysokiego miejsca, ostatecznie pozwoliła zająć dobrą, piętnastą lokatę na półmetku zawodów. Z próby swojego zawodnika zadowolony był Apoloniusz Tajner, który wskazywał na złe warunki atmosferyczne, jakie miały miejsce w trakcie jego skoku. Jak się okazało, Małysz był jedynym biało-czerwonym, który awansował do finałowej serii. Robert Mateja (93,5 m) i Wojciech Skupień (93,0 m) zakończyli swój udział w rywalizacji na odpowiednio 40. i 46. pozycji. Na półmetku rywalizacji prowadził Martin Schmitt po skoku na odległość 123,5 metra. Lider Pucharu Świata prowadził o 0,9 punktu nad Andreasem Goldbergerem, który wylądował na 123 metrze. Pierwszą trójkę zamykał Risto Jussilainen, który uzyskał rezultat 122,5 metra. Mający dalekie skoki w anulowanej serii Loeffler i Ottesen tym razem osiągnęli odległość 117,5 metra i zajmowali szóstą i siódmą lokatę.

W finałowej rundzie Adam Małysz skoczył metr bliżej niż w pierwszej kolejce. Mimo to lot na 107 metr pozwolił reprezentantowi Polski na awans na dobre, trzynaste miejsce. Na zaczepki dziennikarzy, czy nie była to zbyt krótka odległość, wiślanin odparł, że był to jego najlepszy skok w tym sezonie, oddany w złych warunkach. Walka o konkursowe podium rozpoczęła się od skoku Andreasa Widhoelzla. Austriak był dopiero dwunasty na półmetku zawodów, ale dzięki próbie na 124 metr objął pewnie prowadzenie. Jako pierwszy wyprzedził go Lasse Ottesen. Reprezentant Norwegii skoczył 121,5 metra i to wystarczyło na zmianę na pozycji lidera. Z szans na zwycięstwo nie rezygnował także Janne Ahonen. Fin, który po pierwszej serii i skoku na 121,5 metra był piąty, w finale doleciał do 116 metra, ale dzięki wysokim notom sędziowskim wyszedł na czoło konkursowej tabeli z przewagą 1,2 punktu nad Ottesenem. Miejsc na podium nie obronili Risto Jussilainen i Andreas Goldberger, którzy w drugiej serii uzyskali rezultaty 112 i 108,5 metra. Kropkę nad i postawił natomiast Martin Schmitt. Wielka gwiazda ówczesnych skoków poszybowała na odległość 123,5 metra i pewnie triumfowała, pokonując Ahonena o 16,1 punktu. Dla reprezentanta Niemiec było to dwunaste pucharowe zwycięstwo w karierze i drugie w sezonie.

Puchar Świata Zakopane 1999, Wielka Krokiew K-116, 18 grudnia 1999:

1. Martin Schmitt (Niemcy) – 260,0 pkt. (123,5/123,5 m)

2. Janne Ahonen (Finlandia) – 243,9 pkt. (121,5/116,0 m)

3. Lasse Ottesen (Norwegia) – 241,7 pkt. (117,5/121,0 m)

4. Andreas Widhoelzl (Austria) – 236,5 pkt. (110,5/124,0 m)

5. Risto Jussilainen (Finlandia) – 236,0 (122,5/112,0 m)

6. Andreas Goldberger (Austria) – 231,6 pkt. (123,0/108,5 m)

7. Michal Dolezal (Czechy) – 225,0 pkt. (112,0/117,5 m)

8. Jani Soininen (Finlandia) – 214,8 pkt. (113,5/109,5 m)

9. Ville Kantee (Finlandia) – 203,3 pkt. (106,5/111,5 m)

10. Tommy Ingebrigtsen (Norwegia) – 203,1 pkt. (123,0/96,0 m)

13. Adam Małysz (Polska) – 198,9 pkt. (108,0/107,0 m)

40. Robert Mateja (Polska) – 72,0 pkt. (93,5 m)

46. Wojciech Skupień (Polska) – 66,1 pkt. (93,0 m)

52. (NQ) Marcin Bachleda (Polska) – 86,3 pkt. (102,0 m)

59. (NQ) Grzegorz Śliwka (Polska) – 80,1 pkt. (98,0 m)

60. (NQ) Tomasz Pochwała (Polska) – 79,2 pkt. (97,5 m)

61. (NQ) Łukasz Kruczek (Polska) – 79,1 pkt. (98,0 m)

62. (NQ) Mariusz Maciaś (Polska) – 76,3 pkt. (97,0 m)

63. (NQ) Andrzej Młynarczyk (Polska) – 72,0 pkt. (93,5 m)

64. (NQ) Tomisław Tajner (Polska) – 71,9 pkt. (94,0 m)

65. (NQ) Krystian Długopolski (Polska) – 71,5 pkt. (93,5 m)

69. (NQ) Maciej Maciusiak (Polska) – 63,3 pkt. (89,5 m)

73. (NQ) Paweł Kruczek (Polska) – 53,8 pkt. (84,5 m)

76. (NQ) Grzegorz Sobczyk (Polska) – 48,8 pkt. (84,5 m)

Niedzielne zmagania odbywały się przy lekkich opadach śniegu. Rywalizacja rozpoczęła się od kwalifikacji, w których najlepszy okazał się Martin Schmitt. Triumfator pierwszego konkursu oddał skok na odległość 119,5 metra. Tuż za liderem Pucharu Świata uplasowali się Janne Ahonen (118,5 m) i Kazuyoshi Funaki (113 m). Tym razem runda eliminacyjna okazała się odrobinę bardziej łaskawa dla biało-czerwonych. Prawo startu w konkursie wywalczyło czterech Polaków – Adam Małysz (104,0 m), Łukasz Kruczek (95 m), Robert Mateja (93 m) i Andrzej Młynarczyk (86,5 m).

Po dobrym sobotnim występie Adama Małysza wielu polskich kibiców wierzyło, że niedzielny konkurs może skończyć się dla naszych reprezentantów jeszcze lepiej. Niestety, nie były to udane zawody w wykonaniu biało-czerwonych. Cała czwórka nie wywalczyła awansu do finałowej serii. Nawet trzynasty w pierwszym konkursie Małysz tym razem spadł na 89 metr i zakończył zawody na 38. pozycji, oczko niżej od najlepszego z Polaków, Andrzeja Młynarczyka. Apoloniusz Tajner stwierdził jednak, że zarówno Adam jak i Robert Mateja skakali w najgorszych warunkach jakie przytrafiły się w całym konkursie. Dodatkowo, na co zwrócił uwagę skoczek z Chochołowa, przed skokiem Małysza zarządzono krótką przerwę, w trakcie której śnieg zasypał mu tory najazdowe i miał problemy z odpowiednią prędkością na progu. Tym samym polskim kibicom pozostało jedynie obserwować walką najlepszych skoczków świata o triumf na Wielkiej Krokwi. Po pierwszej serii był prawdziwy ścisk w czołówce zawodów. Prowadził Janne Ahonen po skoku na odległość 124,5 metra. Taki sam rezultat co Fin osiągnął Martin Schmitt, ale Niemiec z powodu niższych not za styl przegrywał jednym punktem. Trzeci był Andreas Widhoelzl, który wylądował na 124 metrze i tracił 1,8 punktu do lidera.

Walka o zwycięstwo w niedzielnym konkursie rozstrzygnęła się pomiędzy czołową trójką po pierwszej serii. Jako pierwszy swój skok oddał Andreas Widhoelzl. Austriak osiągnął odległość 118,5 metra i minimalnie wyprzedził siódmego po pierwszej serii Kazuyoshiego Funaki, który w finale popisał się lotem na 123 metr. Następnie nokautujący cios zadał Martin Schmitt. Lider Pucharu Świata przeskoczył wszystkich, lądując na 126,5 metrze. Niemiec objął prowadzenie, wyprzedzając Widhoelzla o 15,3 punktu. Prowadzący po pierwszej kolejce Janne Ahonen doleciał do 121 metra i przegrał ze Schmittem różnicą 7,4 punktu. Tym samym Martin został pierwszym skoczkiem, który podczas jednego pucharowego weekendu w Zakopanem wygrał oba konkursy.

Puchar Świata Zakopane 1999, Wielka Krokiew K-116, 19 grudnia 1999:

1. Martin Schmitt (Niemcy) – 268,7 pkt. (124,5/126,5 m)

2. Janne Ahonen (Finlandia) – 261,3 pkt. (124,5/121,0 m)

3. Andreas Widhoelzl (Austria) – 253,4 pkt. (124,0/118,5 m)

4. Kazuyoshi Funaki (Japonia) – 252,8 pkt. (117,5/123,0 m)

5. Hideharu Miyahira (Japonia) – 237,6 pkt. (119,0/115,0 m)

6. Ville Kantee (Finlandia) – 233,3 pkt. (121,0/112,0 m)

7. Andreas Goldberger (Austria) – 233,1 pkt. (116,0/115,5 m)

8. Risto Jussilainen (Finlandia) – 225,7 pkt. (120,0/108,5 m)

9. Jani Soininen (Finlandia) – 225,0 pkt. (117,5/109,5 m)

10. Jussi Hautamaeki (Finlandia) – 221,1 pkt. (111,5/115,0 m)

37. Andrzej Młynarczyk (Polska) – 64,8 pkt. (89,5 m)

38. Adam Małysz (Polska) – 64,4 pkt. (89,0 m)

44. Łukasz Kruczek (Polska) – 57,0 pkt. (86,0 m)

49. Robert Mateja (Polska) – 52,1 pkt. (83,0 m)

52. (NQ) Marcin Bachleda (Polska) – 55,5 pkt. (86,0 m)

54. (NQ) Maciej Maciusiak (Polska) – 53,7 pkt. (85,0 m)

55. (NQ) Wojciech Skupień (Polska) – 53,1 pkt. (85,5 m)

57. (NQ) Krystian Długopolski (Polska) – 52,3 pkt. (84,5 m)

67. (NQ) Grzegorz Śliwka (Polska) – 40,5 pkt. (81,0 m)

70. (NQ) Tomasz Pochwała (Polska) – 27,0 pkt. (73,5 m)

70. (NQ) Tomisław Tajner (Polska) – 27,0 pkt. (73,5 m)

72. (NQ) Mariusz Maciaś (Polska) – 26,9 pkt. (74,0 m)

78. (NQ) Wojciech Tajner (Polska) – 8,3 pkt. (79,5 m)

79. (NQ) Paweł Kruczek (Polska) – 2,1 pkt. (60,5 m)

Niespodzianką dla dziennikarzy mógł być brak Martina Schmitta na konferencji prasowej po niedzielnym konkursie. Zwycięzca zawodów zaraz po dekoracji został przetransportowany helikopterem do Baden-Baden, gdzie miał otrzymać nagrodę dla Sportowca Roku w Niemczech. Na pytania żurnalistów musieli odpowiadać zatem Andreas Widhoelzl i Janne Ahonen. Zwłaszcza Fin wzbudził wesołość wśród zgromadzonych na sali. Na zadane pytanie co powinni robić polscy skoczkowie, aby oddawać dłuższe skoki, Ahonen odparł, iż powinni... częściej się uśmiechać.

Po zawodach na Wielkiej Krokwi nie doszło do zmian w czołowej trójce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Dzięki dwóm wygranym Martin Schmitt umocnił się na pozycji lidera. Spektakularny awans z jedenastego na czwarte miejsce odnotował Janne Ahonen. Wyraźny spadek na 47. miejsce w rankingu odnotował niepunktujący w Zakopanem Robert Mateja. Tym samym najwyżej sklasyfikowanym polskim skoczkiem został Adam Małysz, który awansował na 31. lokatę.

Rywalizacja pod Tatrami zrodziła jeszcze więcej znaków zapytania dotyczących przyszłości polskich skoków narciarskich. Z jednej strony trzynasta pozycja Adama Małysza w sobotnich zawodach dawała nadzieję na odrodzenie tego zawodnika w najbliższym czasie. Z drugiej strony nikt poza nim nie zdołał jednak awansować do czołowej trzydziestki konkursu. Co więcej, każda z serii kwalifikacyjnych okazywała się końcem zawodów dla co najmniej dziesięciu biało-czerwonych skoczków. Pozostawało wierzyć, że mimo wszystko polska kadra pod wodzą Apoloniusza Tajnera zacznie zmierzać we właściwym kierunku.

Tymczasem organizacja Pucharu Świata w Zakopanem zebrała o wiele więcej głosów krytyki ze strony delegatów FIS i dziennikarzy, niż miało to miejsce w poprzednich latach. Z największą negacją spotkała się zbyt mała przestrzeń biura prasowego i oddzielenie go od pomieszczenia przeznaczonego do konferencji prasowych. W porównaniu z poprzednimi latami, pod skocznię przybyła także mniejsza ilość kibiców – 12 tysięcy każdego dnia. Być może niedogodny był termin zawodów, kiedy to ludzie są bardziej zaaferowani przygotowaniami do świąt, niż sportową rywalizacją. Słabsze przygotowanie pucharowej rywalizacji mogło być również spowodowane "depresją" po nieprzyznaniu Zakopanemu organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2006 roku. Dodatkowo, Wielka Krokiew miała za kilkanaście dni utracić homologację FIS. Wiadomo było, iż z powodu przebudowy skoczni Zakopane nie zagości w kalendarzu Pucharu Świata na sezon 2000/2001. Ale czy pojawi się w następnych latach? Organizatorzy potrzebowali wielkiego bodźca, który przywróciłby im chęci i zapał do organizowania tak dużej i kosztownej imprezy. Wielce wymowna była mgła, która pojawiła się nad Wielką Krokwią chwilę po zakończeniu niedzielnych zmagań…


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13340) komentarze: (13)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • EmiI profesor
    @Janeman

    Optymalną dla siebie i dla tamtych czasów. Jednak od tamtej chwili skoki w stylu V robiły duży postęp. Jeśli chodzi o czysto aerodynamiczne względy. Bo jeśli chodzi o kwestie przygotowania fizycznego tego nie wiem. Jednak wszyscy przyznają że w tamtych czasach skoczek idealny to był wychudzony szkielet z atomowym odbiciem. Wiadomo że takie cechy były dla 35-latka nie do osiągnięcia. Teraz się liczy dużo bardziej lot. Nawet po to FIS wprowadził te nowe kombinezony żeby znowu przywrócić atletyczną stronę skoków. Co chyba nie do końca się udało.

  • anonim
    rok przed Malyszomania, ostatni rok spokoju...

    ...a dzialo sie to rok przed wybuchem Malyszomanii, bylo jeszcze spokojnie, normalnie, po ilosci komentarzy widac (zreszta zaden o zawodach tylko dysputa o siedmiu zbojach), ze niewielu wtedy te skoki obchodzily, bo dla wielu zaczely sie wlasnie rok pozniej, nagle sto tysiecy ekspertow sie wtedy objawilo, telewizja pod naciskiem widzow zaczela zabiegac o transmisje, komentatorzy pletli trzy po trzy, wszyscy sie przekrzykiwali, niektorzy insynuowali cos rywalom jak niejaki Miklas, bylo nieprzyjemnie, glosno, niedorzecznie, z miejsca gwizdanie na rywali Malysza, jacys kibice pilkarscy pod skocznia, najpierw "Schmitt ty parowo" itp., potem sie czepili Hannawalda... zenujace rzeczy sie dzialy, ludzie jakby z buszu powychodzili, podobaly mi sie czasy przed ta cala Malyszomania, dzisiaj jak ktos nawet Schmitta wspomina to glownie, ze walczyl z Malyszem, a to juz byl schylek wielkiego Schmitta, Martin dostarczal wielu pieknych chwil i emocji wczesniej, podobnie jak Funaki, Harada, Saitoh, Okabe, Miyahira, Widhoelzl, Goldi, Peterka, Soininen, Laitinen, Thoma i wielu innych, niestety w Polsce pelno ekspertow ery malyszowej, a co bylo przed nim pamieta sie pobieznie, zdawkowo, wybiorczo, w pigulce, bez emocji...to byly wspaniale czasy a wraz z sukcesami Adama niestety pojawil niewiarygodny szum pelen niedorzecznosci i oszolomstwo pod kazda postacia, zaczalem sie nawet zastanawiac, czy ci nowoprzybyli wtedy eksperci na pewno ogladaja to samo co ja, bo wnioski dziennikarzy i kibicow powalaly z nog, a wiadomo, ze nawet ten, co jeszcze wczoraj nie wiedzial o skokach nic, oczywiscie nagle stawal sie wszystkowiedzacy... szokujace to wszystko bylo, bo ja ta dyscypline ze szczegolami chlonalem od lat, a tu nagle uslyszalem jakies bzdury i wynurzenia wesolych Romkow-redaktorow naszej TV, ktorzy jeszcze dwa, trzy tygodnie wczesniej nawet nie zaprzatali sobie glowy jakimis konkursami skokow, a tu nagle trzeba, bo nasz zaczal dobrze skakac, to bylo zalosne...

  • Martyn bywalec

    Czy wy w ogóle zdajecie sobie sprawę, że Wielka Krokiew była powiększana? O.o

  • Janeman profesor
    @ Emil

    Ja technikę w tych rozważaniach zupełnie pomijam,technika sie zmieniła, ale to nie znaczy ze poziom wzrosł. Kasai z sezonu 98/99 prezentował optymalną dla siebie technike i Kasai z sezon 13/14 też.A przecież skakał już inaczej. Chodziło mi o aspekt fizyczny(fizjologiczny) oraz o ten nieuchwytny talent.Tak mi właśnie przyszło do głowy ze za "talent" mozna tak roboczo uznac właśnie dopasowanie własnej techniki do reguł.

    Co do BMI , to oczywiście sie zgadzam , ale to przecież tym bardziej świadczy o tym ze FIS nie mogł tego dokładnie policzyć.


    A tak nie do końca na temat: pamietasz moze naszą rozmowe z przed 2 lat (jesli Cie tam nie było to przepraszam, ale zazwyczaj na tym forum jesteś) ? Wtedy zwężono kombinezony i była dyskusja nt. wpływu wiatru i zmian w przelicznikach i znalezliśmy błędy/zaniechania w systemie przeliczników,wiec jakim cudem mogli policzyć coś jeszcze bardziej skomplikowanego?

  • EmiI profesor
    @Janeman

    erujesz że obecny Kasai to jest ten sam zawodnik jeśli chodzi o technikę co 15 lat temu? Nie jest. W locie to jest zupełnie inny zawodnik. Kasai w latach 90 prowadził narty wąziutko, teraz rozkłada się niczym Evensen. Przy tym wybija się bardzo płasko, idealnie dopasował technikę do dzisiejszych czasów. Przepisy BMI też mogą mieć znaczenie. A nawet na pewno mają. Kiedyś średnia czołówki miała BMI w granicach 19 i nie miało to wpływu na długość nart. A mężczyzna po 30 nie ma szans by utrzymać taką wagę a nie zagłodzić się na śmierć. Teraz mu jest łatwiej. Ja sobie nie wyobrażam by obecnie zawodnik o technice Harady mógł zdziałać cokolwiek.

  • Janeman profesor
    @Emil

    Jakoś mimo wszystko nie za bardzo wierze w te dane. "gołym okiem" przecież widze co innego. Poziom spadł i nie trzeba tu robić żadnych skomplikowanych wyliczeń, wystarczy spojrzec na to pod kątem fizjologii. Dlaczego jeszcze piętnaście lat temu zawodnik 30 letni zazwyczaj kończył karierę ? Poprostu przestawał być konkurencyjny, jego ciało nie pozwalało mu rywalizować z młodszymi zawodnikami. Natomiast obecnie normą staje sie skakanie do 35 roku zycia i dłużej z sukcesami. Oczywiscie jest tu spory wpływ postepu w treningu i regeneracji , ale moim zdaniem to nie wszystko. Nie jest możliwe zeby np. Kasai 43 letni miał takie same możliwości jak w wieku 28 lat, On napewno jest słabszy ,ale przy dzisiejszych przeciwnikach to wystarcza. Z reszta Kasai to troche wyjatek od reguły... wiec moze Ahonen, przecież po obydwu powrotach,gdy był akurat w pełni sił skakał naprawde dobrze i rywalizował jak równy z równym z naście lat młodszymi zawodnikami.. A Neumayer? błyskotliwy nigdy nie był,ale cały czas sobie radzi.


    Poprostu, moim zdaniem w drugiej połowie lat 90 weszło do skokó naprawde mocne pokolenie i pomimo tego ze Ci zawodnicy nie prezentują juz pełni swoich mozliwosci, nadal są konkurencyjni. Streszczając moja tyradę i mówiac dosadnie : Uwazam ze obecni zawodnicy w optimum formy przegrali by z poprzednim "pokoleniem" skoczków gdy tamci byli w swoim optimum.

  • EmiI profesor
    @Janeman

    Ciężko powiedzieć jak dokładnie te wyliczenia, ale nie była propagandowa wiadomość, tylko fragment fisowskich zaleceń budowy skoczni, i uzasadnienie wprowadzonych zmian w zalecanych profilach skoczni.

  • dervish profesor
    Emil

    Nie twierdzę, że poziom nie wzrósł. Zresztą wiele zależy od wskaźników na podstawie których wyciągamy wnioski i zależy o jakim poziomie mówimy: czołówki,zwycięzcy czy może średnim poziomie całego konkursu.
    O jakim by nie mówić na pewno nie da się wyciągać wniosków odnośnie poziomu tylko na podstawie osiąganych odległości. Zwycięzca tego konkursu Martin Schmitt skoczył zaledwie 126 m. Czy to jest mało czy dużo? Nie da się powiedzieć. Na pewno nie oznacza to że skoro Martin nie doleciał do 140 m to prezentował niższy poziom na przykład od 12 (miejsce z sufitu :) ) zawodnika ostatnich mistrzostw Polski.

  • Janeman profesor
    @ Emil

    Wierzysz w to? Szczególnie mam na myśli "wszystkie dane" i "wyliczenia fisu" . Tego nie da sie poprostu policzyć, jest za dużo zmiennych , FiS jak kazdy zwiazek sportowy- nie zebym widział w tym coś złego, poprostu uprawia marketing.

  • EmiI profesor
    @dervish

    Poziom też wzrósł. Nawet FIS robił wyliczenia uwzględniając wszystkie dane, czyli prędkości, wiatr, a nawet gęstość powietrza. Wyszło że między 2007 a 2011 r poziom skoków wzrósł o 6%. Tempo wzrostu w poprzednich latach mogło być jeszcze większe.

  • anonim
    Kuba

    O ja pierdziu to Tonio Tajner już w 99 roku był pchany do kadry; w wieku 17 lat. Byłem pewny że debiutował w 2001 roku

  • dervish profesor
    cornflakes

    To nie poziom wzrósł tylko odległości. Odległości zależą od konstrukcji skoczni (przebudowa), zmian sprzętowych, regulaminu, wysokości najazdu, warunków wietrznych, a także stopnia ryzyka na które pozwalają w danym konkursie sędziowie a czasami również trener.

    Na podstawie samych odległości żadnych wniosków odnośnie poziomu zawodów nie da się wyciągnąć.

  • cornflakes początkujący

    Ależ wzrósł poziom w skokach od tego czasu. Dziś jest nie do pomyślenia, aby zawodnik, który uzyska 108 metrów zdołał zakwalifikować się do drugiej serii. Obecnie punkt K lub dwa - trzy metry przed to absolutne minimum, które pozwala myśleć o starcie w finałowej serii.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl