Stefan Hula: "Pełnego luzu jeszcze nie ma"

Stefan Hula nie znalazł się w składzie na sobotni konkurs drużynowy, ale dzięki wywalczonej kwalifikacji, pojawi się na starcie już w niedzielę. Jak sam skoczek ocenia swoje piątkowe próby?

Stefan Hula

- Dobrze. Wszystkie trzy skoki były równe, podobne do siebie, w miarę solidne. Wydaje mi się, że ten kwalifikacyjny był najlepszy, najpłynniejszy, także myślę, że jest ok – mówi mieszkaniec Szczyrku.

Na początku października, skoczkowie rywalizowali na Vogtland Arenie w ramach finału Letniego Grand Prix. Czy jest jakaś różnica między tamtymi skokami i tymi z dzisiaj? - Chyba te dzisiejsze skoki były lepsze. Dwa miesiące temu bardzo dobrze skakało mi się w Hinzenbach, a kiedy przyjechaliśmy tutaj, było już trochę gorzej. Tak porównując, różniły się nie tylko warunki, czy panująca aura, ale miałem też zdecydowanie lepsze czucie.

Po konkursie w Ruce, 30-latek mówił o lekkim stresie. - Pełnego luzu jeszcze nie ma, ale jest dobrze. Nie ma bezsensownego napięcia, bo nie ma co nastawiać się na zrobienie czegoś lepszego, tylko starać się robić swoje, bo to będzie przynosiło efekty.

Choć Hula nie wystartuje w jutrzejszym konkursie drużynowym, będzie dopingował kolegów z kadry. - Jesteśmy jedną ekipą, nieważne kto skacze. Ważne, żebyśmy skakali daleko, dobrze i dawali radość kibicom.

Co reprezentant KS Eve-nementu Zakopane może jeszcze poprawić w swoich skokach, by w niedzielę były jeszcze lepsze? - Niewiele, bo jeśli będzie się chciało zrobić zbyt dużo, to wyjdzie w drugą stronę. Skupić się na tych bazowych rzeczach, które pozwalają w miarę dobrze odlecieć i uzyskać dobrą odległość. Jeżeli będzie się to poprawiać tak stopniowo, powoli, to będzie coraz lepiej.

Pogoda sprawiła dzisiaj zawodnikom miłą niespodziankę? - Jak na Klingenthal, było bardzo fajnie, bo też czasem lubi tutaj powiać, a dzisiaj jest spokój. Wiadomo, że jest raz troszkę mocniej z tyłu, raz trochę lżej, ale ogólnie jest w porządku.

Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela