Sven Hannawald: "Z Adamem wspólnie przeszliśmy długą drogę"

  • 2016-12-07 21:19

W miniony weekend w niemieckim Klingenthal można było spotkać nie tylko obecne gwiazdy skoków narciarskich, ale także wielkich idoli, których sportowa kariera dobiegła końca. Wśród nich znalazł się Sven Hannawald - medalista Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Świata, triumfator Turnieju Czterech Skoczni oraz wielokrotny zwycięzca zawodów z cyklu Pucharu Świata. O oczekiwaniach względem rozpoczętego sezonu, postępach polskiej drużyny i zmianach w życiu prywatnym opowiedział redakcji serwisu Skijumping.pl

Skijumping.pl: Sven, jak oceniasz początek sezonu?

Sven Hannawald: Ten sezon zaczął się niezwykle interesująco. Bardzo pomogły w tym sprzyjające warunki pogodowe, zarówno w Klingenthal jak i w Kuusamo. Zwłaszcza jeżeli chodzi o Rukę była to miła niespodzianka. Już w trakcie tych pierwszych konkursów można dostrzec, że wiele nacji zrobiło duży postęp, przede wszystkim Polacy z trenerem Stefanem Horngacherem. To z pewnością będzie niezwykle ekscytujący sezon.

Myślisz, że Polacy utrzymają swoją dobrą formę przez cały sezon? Spodziewasz się, że to będzie "polska zima"?

Postępy, jakie poczynili polscy zawodnicy, opierają się na mocnym fundamencie. Drużynowy konkurs w Klingenthal był tego najlepszym przykładem. Wszyscy skakali wspaniale. Sam Stefan Horngacher przyznał, że nie spodziewał się aż tak znakomitego występu swojego zespołu. Szczególnie dobrą wiadomością jest to, że Kamil wreszcie wrócił na właściwe tory.

A co z zespołem niemieckim? Kto jest, twoim zdaniem, najbardziej utalentowany? Z kim wiążesz największe nadzieje?

Severin jest na pewno wciąż numerem jeden, nawet mimo operacji, którą przeszedł tego lata. Markus Eisenbichler ciężko trenował latem i dało to świetne efekty. Robi teraz duże postępy. Richard Freitag powoli zbliża się do swojej optymalnej dyspozycji. On zawsze potrzebuje trochę czasu i takich pojedynczych świetnych skoków, jak w drugiej serii konkursu drużynowego w Klingenthal, żeby nabrać pewności siebie. Andreas Wellinger także jest na dobrej drodze. Myślę, że wszyscy potrzebujemy jeszcze trochę czasu i więcej pewności siebie, ale idziemy w dobrym kierunku.

Nadal pozostajesz jedynym zawodnikiem, który wygrał wszystkie konkursy Turnieju Czterech Skoczni. Myślisz, że w tym sezonie komuś w końcu uda się powtórzyć ten sukces?

To się dopiero okaże, ale od początku tego sezonu na pewno Domen Prevc, ale też Peter Prevc szczególnie przykuwają moją uwagę. Severin również potrafi oddawać dobre skoki na turniejach. Oczywiście mocnym kandydatem będzie Kamil, który wie, jak wygrywa się duże imprezy. To w końcu podwójny mistrz olimpijski. Jest bardzo opanowany. Jeżeli utrzyma wysoką formę i będzie jak dawniej mocny psychicznie, to bez problemu będzie w stanie wygrać Turniej. W stawce mamy wielu skoczków, którzy mogą pokusić się o zwycięstwo, ale Turniej Czterech Skoczni jest zawsze wyjątkowy i nieprzewidywalny, więc niczego nie można być pewnym.

Co nowego pojawiło się w skokach odkąd zakończyłeś karierę? Czy dyscyplina bardzo się zmieniła?

Tak, zdecydowanie. Za moich czasów sprzęt był bardzo ważny, ale teraz przywiązuje się do niego jeszcze większą wagę. Widać to wyraźnie, gdy popatrzy się na te wszystkie nowe rozwiązania testowane przez poszczególne drużyny. Wszystko podlega ciągłym poprawkom: buty, wiązania, a przede wszystkim kombinezony. Technika skoku także trochę się zmieniła. Ogólnie wygląda to bardzo dobrze, a ja jak zawsze cieszę się z coraz dłuższych skoków.

W dniu sobotnich zawodów drużynowych w Klingenthal Adam Małysz obchodził urodziny. Jak wspominasz waszą wspaniałą walkę na skoczni?

Z wielką przyjemnością. Złożyłem już Adamowi najlepsze życzenia, ale na pewno zrobię to jeszcze raz, gdy zobaczymy się osobiście. Bardzo się cieszę, że będziemy mieli teraz okazję częściej się widywać. Będzie czas porozmawiać o starych czasach. Przeszliśmy wspólnie długą drogę. Martin Schmitt także jest tu na skoczni… Cała stara paczka znów razem.

Jak wygląda Twoje życie po zakończeniu kariery? Czy jesteś zadowolony z tego, czym się zajmujesz? Słyszeliśmy też, że w twoim życiu prywatnym zaszły ostatnio poważne zmiany.

Tak, to prawda. Prowadzę teraz bardziej normalne życie, ożeniłem się… Całkiem typowa, szczęśliwa droga… W lutym spodziewamy się dziecka. Można więc powiedzieć, że odnalazłem normalność. Niektórzy potrzebują na to mniej, inni więcej czasu, ale ostatecznie efekt jest taki sam. Cieszę się także, że mogę być tutaj z Eurosportem i na żywo śledzić wydarzenia na skoczni, chociaż dla mnie ta przygoda już się skończyła.

Ostatnie pytanie – czy będziemy mieli jeszcze kiedyś okazję zobaczyć cię rozbiegu skoczni?

Nie wiem, musieliby mi dużo zapłacić (śmiech). Nie, nie sądzę. Myślę, że jeżeli przestaje się skakać na dwa-trzy lata, traci się odpowiednie czucie i powrót na skocznię staje się bardzo ryzykowny.

Korespondencja z Klingenthal, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela


Magdalena Celuch, źródło: Informacja własna
oglądalność: (15207) komentarze: (4)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • kibic_skokow_narciarskich_ doświadczony

    Ja pamiętam tamto zdarzenie. Tych ludzi nie można nazywać kibicami.
    Oni nie byli kibicami skoków narciarskich. Rzucając śnieżkami w Svena Hannawalda pokazali kawał nieodpowiedniego zachowania. To nie przystoi kibicowi tak się zachowywać w stosunku do skoczka narciarskiego. Dlatego ja tych ludzi nie nazywam kibicami skoków narciarskich tylko kibicami własnej głupoty.

  • jma profesor
    Jedyni, którzy pamiętają jak potraktowano Svena w Harrachovie

    to (niektórzy) polscy kibice. Sven dawno o tym zapomniał, bo potem nasi kibice go polubili i oklaskiwali. Ale najlepiej pamiętać negatywy :/

  • anonim

    Hannawald to bardzo sympatyczny człowiek,szkoda że w 2002 roku tak nieładnie go traktowali polscy kibice

  • anonim
    sven

    bardzo fajny, choć krótki wywiad. eh tęsknie za tymi czasami hanawald v małysz :(

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl