Maciej Kot: "Nie wydaje mi się, żeby lato miało przełożenie na zimę"

  • 2017-07-13 18:38

Do kwalifikacji inaugurujących tegoroczny cykl Letniej Grand Prix pozostało niespełna kilka godzin. Choć konkursy letnie rangą zdecydowanie odbiegają od tych rozgrywanych zimą, na liście startowej nie brakuje nazwisk zawodników, którzy zeszły sezon Pucharu Świata zakończyli w czołówce. Jakie podejście ma do tego Maciej Kot?

- Lato jest bardzo ważne pod względem przygotowań do zimy. Nie mówię o zawodach, ale treningach jakie wykonujemy codziennie. Jeżeli ktoś prześpi lato, później trudno jest zimą. Patrząc perspektywicznie, teraźniejszy okres jest jednym z najważniejszych etapów przygotowań. Pierwszy cykl, czyli ciężkie treningi motoryczne na siłowni mamy za sobą. Teraz czas na sprawdzian formy w zawodach, które są częścią tego etapu, bo podczas nich można ćwiczyć psychikę.

Czy oddawane skoki i rezultaty osiągane podczas zawodów letnich mają przełożenie na sezon zimowy? - Nie jestem przesądny i nie wydaje mi się, żeby lato miało przełożenie na zimę. Wierzę tylko w to, że ciężka praca latem może przynieść dobre rezultaty zimą, a brak pracy te szanse zmniejsza. Według mnie, nie ma żadnej zależności. Myślę, że każdy jest w stanie skakać dobrze zarówno w lecie, jak i w zimie. Na zawodach trzeba dawać z siebie sto procent. Jeśli to doprowadzi do zwycięstwa, trzeba się tylko cieszyć, a nie przejmować tym, że później zimą może czegoś zabraknąć. Dla nas zima jest głównym celem, do niej się przygotowujemy, ale przyjeżdżamy do Wisły, żeby walczyć, dać radość sobie i kibicom. Aktualnie najważniejsza jest dla nas jakość skoków, aby próby z treningów były powtarzalne podczas zawodów.

Podczas pierwszej fazy przygotowań, nasi reprezentanci oddawali skoki na obiektach, które nie należą do najłatwiejszych. - Na pewno dużo nam to daje, bo skakanie na obiektach różnorodnych i trudnych wpływa na łatwość zaadaptowania techniki do panujących tam warunków i później w zimie, kiedy często zmieniamy skocznie, nie ma z tym problemu. Podczas obozu w Ramsau raz skakaliśmy właśnie tam, a następnie przejeżdżaliśmy do Bischofshofen. Nie było to łatwe, ale potrzebne, bo w Bischofshofen rozbieg jest bardzo długi i płaski, natomiast w Ramsau zupełnie na odwrót. Z drugiej strony, szukamy skoczni, które nie są zbyt odległe, bo jak wiadomo podróże nie służą zawodnikom i zabierają dni treningowe.

Po zawodach wieńczących sezon zimowy, Kot znalazł czas na rozwój swojej drugiej pasji. - Po zakończeniu sezonu mieliśmy tydzień wolnego, podczas którego mogliśmy robić wszystko, co tylko chcieliśmy. Od razu wpadłem na pomysł, żeby wziął udział w rajdzie w Wieliczce. Nie startowałem jako zawodnik, ponieważ nie miałem czasu na przygotowanie, ale otwierałem trasę. Dwa dni zabawy za kółkiem były fajną przygodą i dały mi sporo mentalnej energii.

Jak skoczek postrzega pomysł dotyczący konieczności startu w kwalifikacjach zawodników z czołowej dziesiątki? - Jestem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Nie podoba mi się i nie rozumiem skąd takie ruchy. Koncepcja tworzenia czołowej dziesiątki, która ma pewne przywileje, chociażby to, że nie musi skakać w kwalifikacjach, bądź może wykorzystać skok kwalifikacyjny do testu sprzętu, był fajny. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w praktyce.

- Czuję się dobrze fizycznie. Jesteśmy cały czas w toku treningowym, nie odpuszczaliśmy przed Letnią Grand Prix. Wypocząłem w weekend, jestem gotowy do startów i dalszej ciężkiej pracy – zakończył podopieczny Stefana Horngachera.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela


Natalia Żaczek, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3964) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl