Okiem Samozwańczego Autorytetu: Miara Wielkości

  • 2018-05-12 01:07

Są różne powody, dla których ludzie chodzą w góry. Zdrowie, rywalizacja, wysiłek, gimnastykowanie ciała i charakteru, ekstremalne przeżycia, adrenalina, piękne widoki, poczucie obcowania z absolutem. Kamil swoją długą, mozolną wspinaczkę rozpoczął dawno temu na Podhalu. Po drodze zdobywał wysokie szczyty i trudne granie, pokonywał niewyobrażalnie trudne ściany, uskoki i przewieszki, czasem schodził w doliny. Ale wszystko się to opłaciło, bo dziś może o sobie powiedzieć, że należy do absolutnie elitarnego grona zdobywców Korony Ziemi i Himalajów, najwybitniejszych wspinaczy, dla których życie powyżej 8000 metrów, ekstremalne przeżycia i piękne widoki to codzienność.

17.03.2018 - Polacy17.03.2018 - Polacy
fot. Tadeusz Mieczyński
20.02.2018 - Polacy z brązowymi medalami olimpijskimi20.02.2018 - Polacy z brązowymi medalami olimpijskimi
fot. Tadeusz Mieczyński
21.01.2018 - Polacy z medalami MŚwL w Oberstdorfie21.01.2018 - Polacy z medalami MŚwL w Oberstdorfie
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil Stoch i Sven HannawaldKamil Stoch i Sven Hannawald
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil Stoch - Planica 7Kamil Stoch - Planica 7
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Stefan Hula i Dawid KubackiStefan Hula i Dawid Kubacki
fot. Tadeusz Mieczyński
Stefan HorngacherStefan Horngacher
fot. Tadeusz Mieczyński
Richard FreitagRichard Freitag
fot. Tadeusz Mieczyński
Daniel Andre TandeDaniel Andre Tande
fot. Tadeusz Mieczyński

To był piękny sezon. Dla całej polskiej drużyny. Ale dla Kamila w szczególności. Puchar Świata, złoty medal w Pjongczang, Turniej Czterech Skoczni z wszystkimi czterema konkursami (dzięki czemu ma też zaliczone dwa zwycięstwa w TCS z rzędu), Willingen Five, Raw Air i Planica 7. Powygrywał niemal wszystko, co było do wygrania, jedynie w Lotach zajął drugie miejsce. Dwa razy - na mistrzostwach i w pucharze. Do tego dwa brązowe medale z drużyną i trzecie miejsce w Pucharze Narodów. Jeśli Kamil czegoś nie wygrał, to był drugi. Jak w drużynie - to na podium. W dodatku - jako trzeci skoczek w historii, po Birgerze Ruudzie i Mattim Nykänenie - obronił tytuł mistrza olimpijskiego sprzed czterech lat. Ten sezon jest ukoronowaniem jego długiej i obfitującej w sukcesy kariery i wszyscy zapamiętamy go na długo. Bo naprawdę jest co pamiętać. Jak napisał w komentarzach jeden z użytkowników - zwykłe słowo "gratulacje" brzmi niemal jak obelga.

Obiektywnie patrząc, w historii skoków mieliśmy tylko jeden lepszy sezon w wykonaniu polskiego zawodnika. Był to sezon 2000/2001 i wybuch supernowej - Adama Małysza. Skoczek z Wisły zgarnął wtedy złoto i srebro na imprezie sezonu, wygrał TCS i Turniej Nordycki (wygrywając wszystkie jego konkursy) i zakonczył sezon zwyciężając w 11 z 21 konkursów. Tak samo jak Kamil - finiszował na drugim miejscu w Pucharze Świata w Lotach. Na korzyść Kamila przemawia prestiż olimpijskiego złota, medal na Mistrzostwa Świata w Lotach i trofea za pomniejsze turnieje, ale Adam nie miał okazji tamtej zimy ich wywalczyć. Nie chodzi mi zresztą o licytowanie zasług obu zawodników tylko podkreślenie jak fantastyczny był to sezon w wykonaniu Zębianina. Bo przywyczajeni ostatnimi latami do polskich sukcesów, moglibyśmy nie zwrócić na to uwagi.

Kamil Stoch jest najstarszym zdobywcą Kryształowej Kuli. Zdetronizował w tej szacownej kategorii Norwega Andersa Bardala (2011/2012) od którego był w momencie odbierania trofeum starszy o z grubsza 500 dni. Jego przewaga na drugim w klasyfikacji Freitagiem wyniosła 373 punkty, co jest szóstym wynikiem na 25 sezonów - od kiedy obowiązuje aktualna punktacja. W dodatku mówimy o sezonie, w kórym rozegrano jedynie 22 konkursy. Ostatni taki przypadek (jedynie 22 konkursy) miał miejsce dwanaście lat temu - w sezonie 2005/2006. Kamil zdobywał 65,6 punktu na konkurs. Ok, byli tacy co wykręcali lepsze wyniki, ale przypomnijmy, że przynajmniej kilkukrotnie w osiągnięciu znacznie lepszego wyniku przeszkodziły warunki - najlepszym przykładem Zakopane. Jest dziesiątym w historii zawodnikiem, który zdobył Puchar Świata więcej, niż raz. Dzięki temu, że pokonał w tym sezonie Richarda Freitaga, Niemcy nadal mają tylko 4 puchary a my już 6. A Norwegia i Słowenia po 3. Przed nami Finowie (8) a wszystkich biją Austriacy (12).

Co będzie dalej? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale. Rok temu wielu twierdziło, że przegrywając ze Stefanem Kraftem batalię o Puchar Świata, Kamil stracił na niego swoją ostatnią szansę. Że ze względu na wiek, będzie już mu coraz trudniej wygrywać i czekają go już wyłącznie coraz słabsze sezony. Byłem jednym z nielicznych, którzy myśleli i pisali, że będzie odwrotnie. Nie byłem optymistą. Byłem realistą. Swoje przewidywania opierałem nie na nadziejach, lecz tym, co czyni mnie Samozwańczym Autorytetem. I realistą pozostaję dziś. Spróbujmy sobie wyobrazić, co musiałby za rok zrobić Kamil, by jego kolejny sezon był jeszcze lepszy, niż niedawno zakończony. To by musiało być coś w tym stylu: Puchar Świata (12 indywidualnych zwycięstw w konkursach), dublet na czempionacie w Seefeld (plus dwa medale drużynowe obojętnego koloru), wygranie wszystkich czterech konkursów oraz kwalifikacji na Turnieju Czterech Skoczni, zwycięstwa w Willingen Five, Raw Air oraz Planica 7 (jeśli te imprezy będą rozgrywane), pięć nowych rekordów skoczni, rekord Polski lub świata w Vikersund lub na Velikance i (last but not least) co najmniej srebrny medal zimowych Mistrzostw Polski.

Realistycznie patrząc – zadanie bardzo trudne. Oczywiście, że całym sercem mu tego życzę. Patrząc jednak realistycznie – będę chwalił go pod niebiosa, jeśli w wieku 32 niemal lat, uda mu się choćby połowa z tego. Żaden skoczek w tym wieku nie miał takich osiągnięć jak Kamil w tym sezonie i trudno było się po nim tych dokonań spodziewać, więc cokolwiek zrobi następnej zimy, będzie dalszym przesuwaniem granicy możliwości ludzkiego organizmu. Wygrywać pojedyncze konkursy można i po czterdziestce, co udowodnił Noriaki Kasai. Zdominować sezon i pozostawić rywalom tylko nagrody pocieszenia, to zupełnie co innego. Różnica taka, jak między napisaniem przeboju, który będzie grany przez DJ’ów od Teneryfy po Szarm El Szejk przez całe lato, a napisaniem symfonii, którą najwybitniejsi dyrygenci wciąż jeszcze będą chcieli grać w Carneggie Hall za 200 lat.

Dawid Kubacki. Piąty Polak, (po Bobaku, Małyszu, Stochu i Kocie) któremu udało się zakończyć sezon w czołowej dziesiątce PŚ. Okrasił tę zimę trzema miejscami na podium, a poza tym zdobył w drużynie dwa brązy - w Oberstdorfie i Pjongczangu. Od trzech sezonów jego zimowa forma regularnie wzrasta,
i mam podstawy sądzić, że kolejny sezon będzie jeszcze bardziej udany. Nauczył się już przekładać swoją igelitową dyspozycję na śnieg, teraz jeszcze czas, by nauczył się zimą wygrywać. Latem już potrafi i to jak!

Stefan Hula. Trzymałem za niego kciuki tak, że niewiele brakło, by mi obumarły z braku dopływu krwi. Niestety - nie udało mu się stanąć tej zimy indywidualnie na podium międzynarodowych zawodów. Ale i tak miał wspaniały sezon. Pięć razy w pierwszej dziesiątce, dwa medale wielkich imprez. Okrasił go na sam koniec rekordem życiowym. Nie miałem okazji z okazji, to będzie z okazji całokształtu. Dedykacja dla Stefana.

Piotr Żyła. Niby stanął na podium, niby zgarnął sporo punktów, miał wkład w brązowy medal w Oberstdorfie, ale jednak ten sezon zostawia po sobie pewien niedosyt. Nie załapał się do drużyny w Pjongczangu, nie zdobył tyle punktów, co rok temu, czy nawet w sezonach 2012/2013 i 2014/2015 - choć trzeba pamiętać, że pucharowa zima była krótsza. Latka lecą. Czy kolejnej zimy Wewiór wykrzesa jeszcze z siebie tyle energii, by nawiązać do swoich największych sukcesów? Czy to może już powoli schyłek? Cały czas mam wrażenie, że brązowy medalista mistrzostw świata i drugi zawodnik TCS nie wykorzystał jeszcze w pełni swego potencjału i może jeszcze osiągnąć coś, co będzie ukoronowaniem jego kariery.

Maciej Kot. Biorąc pod uwagę jego potencjał, to jednak sezon trzeba uznać za rozczarowanie, szczególnie, jeśli ma się w pamięci poprzednią zimę. Maćka stać na dużo więcej, niż dwa ósme miejsca i rolę zawodnika, walczącego o ostatnie nieobsadzone miejsce w drużynie. Ja w Maćku widzę następcę Kamila, skoczka, który może zostać liderem, gdy Mistrz - co nieuknione - w końcu odwiesi narty na kołek. Tej zimy był w dołku. Jestem pewien, że Horngacher przygotuje go tak, by w sezonie z mistrzostwami świata przypadła górka.

Jakub Wolny. Jak to bywa z polskimi medalistami juniorskich mistrzostw świata, do elity wprowadza się powoli. Punktował jednak w ponad połowie konkursów, co jest dobrym prognostykiem. Ostatnio tracimy młodych, utalentowanych skoczków w niepokojącym tempie. Kuba ma już jednak 22 lata i z tego co wiem, dobrze poukładane w głowie. Niech się dalej powoli wprowadza. Kamil też się wprowadzał powoli.

Tomasz Pilch. Tak jak kiedyś Sebastian Vettel, zdobył w debiutanckim sezonie jeden punkt. Niech mu się dalej wiedzie tak, jak Vettelowi. Wnuczek babci Adama Małysza zapowiedział, że nie będzie faworyzował Tomasza Pilcha w kadrze. Nie wygląda na to, by było to potrzebne.

Świat się kręci, czas nie stoi, czas ucieka - śpiewał śp. Przemysław Gintrowski. Taka banalna prawda, ale brzemienna w skutkach dla wszystkich i wszystkiego. Skoki narciarskie to już nie ta romantyczna dyscyplina, co kiedyś. Czasy wełnianych swetrów i czapeczek z pomponem minęły bezpowrotnie, nikt już nie hamuje po skoku w stogu siana. Bezlitosny wyścig biegu przyspiesza i gna coraz prędzej i dudni i stuka, łomoce i pędzi. Technika, panie dzieju. Sprzęt, smary, kevlary, karbony, tunele aerodynamiczne, trenażery, psychologowie, dietetycy, bolce, paski, poliuretany i czujniki. Sukcesy Kamila i jego kolegów są też sukcesami sztabu ludzi, stojących w drugim szeregu. Ale nie bez kozery ci wszyscy członkowie ekipy sa zapraszani na podium podczas dekoracji zwycięzców Pucharu Narodów. Nie bez kozery wspomina o nich nasz Mistrz podczas wywiadów, nawet jeśli komuś wydaje się to nudne czy irytujące. Bez nich naprawdę nie byłoby tych zwycięstw i medali. Gdyby było inaczej - nie walczyłby o nich Stefan Horngacher. Więc i my o nich powinniśmy pamiętać i gromko im podziekować. Grzegorz Sobczyk, Zbigniew Klimowski, Michal Doleżal, Łukasz Gębala, Kacper Skrobot, Maciej Kreczmer, dr Harald Pernitsch, dr Aleksander Winiarski, Piotr Krężałek, Adam Małysz - każdy z nich dołożył jakąś cegłę, cegiełkę lub nawet spory kawał ściany do tego sukcesu.

Jeszcze wracając do Raw Air. Myślę, że najszczęśliwszą osobą z przebiegu tego turnieju jest Ewa Stoch. Z taką ilością wazonów w domu Kamil będzie musiał codziennie kupować lub przysyłać kwiaty.

Czołówka sezonu 2017/2018
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Kamil Stoch Polska 1443 0 0
2 Richard Freitag Niemcy 1070 373 373
3 Daniel Andre Tande Norwegia 985 458 85
4 Stefan Kraft Austria 881 562 104
5 Robert Johansson Norwegia 849 594 32
6 Andreas Wellinger Niemcy 828 615 21
7 Johann Andre Forfang Norwegia 821 622 7
8 Andreas Stjernen Norwegia 665 778 156
9 Dawid Kubacki Polska 633 810 32
10 Marcus Eisenbichler Niemcy 597 846 36

Ta tabelka dobitnie pokazuje skalę dominacji Kamila. Polak, długo, długo nic a potem różnice między kolejnymi zawodnikami stosunkowo niewielkie, tylko między Forfangiem a Stjernenem trochę wieksza dziura. W czołówce ostatecznie zmieściło się aż czterech Norwegów, trzech Niemców, dwóch Polaków i Austriak. Trochę nudno, nie? Żadnego Słoweńca, Japończyka lub Szwajcara, o Finach czy Czechach nawet nie wspominając...

Poczet Zwycięzców
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Kamil Stoch Polska 9 1
2 Richard Freitag Niemcy 3 2
3 Daniel-Andre Tande Norwegia 2 3
4 Robert Johansson Norwegia 1 5
5 Andreas Wellinger Niemcy 1 6
6 Johann Andre Forfang Norwegia 1 7
7 Andreas Stjernen Norwegia 1 8
8 Junshiro Kobayashi Japonia 1 11
9 Anders Fannemel Norwegia 1 12
10 Jernej Damjan Słowenia 1 17
11 Anze Semenic Słowenia 1 22

Austriacy bez indywidualnego zwycięstwa. Ostatni raz taki przypadek miał miejsce 17 lat temu. Zbiegiem okoliczności KK też wtedy wznosił w górę Polak. To było tak dawno temu, że w kadrze austriackiej skakał jeszcze wtedy Horngacher a w czeskiej Dolezal. Osiem podiów, ale żadnego zwycięstwa. Trudno się dziwić, że Kuttin nie kontynuuje misji. Zmiana trenera na rok przed Mistrzostwami w Seefeld to ruch nerwowy i nie wróżący sukcesu. Tym lepiej dla nas. No ale skoro z tortu dzielonego między Stocha, Niemców i Norwegów udało się wykroić kawałeczki Słowenii i Japonii, ale nie Austrii? Dla Stöckla wygrywało aż pięciu zawodników. Cóż się dziwić, że Wikingowie wygrali w cuglach Puchar Narodów. Dziwić się raczej należy, że za kadencji Austriaka dopiero po raz trzeci. Lista trofeów, które zgarnęli jego podopieczni od początku pracy w Skandynawii, przypomina listę zakupów matki pięcioraczków udającej się do sklepu z zabawkami przed Świętami Bożego Narodzenia. Inna sprawa że Stefan Horngacher zaczyna go gonić. Bo przez pierwsze dwa sezony z Polakami nawygrywał tyle, ile Stöckl przez pierwsze cztery w Norwegii.

Poczet Podiumowiczów
Lpzawodnikkraj123sumawPŚ
1 Kamil Stoch Polska 9 3 1 13 1
2 Richard Freitag Niemcy 3 5 0 8 2
3 Daniel-André Tande Norwegia 2 2 3 7 3
4 Andreas Wellinger Niemcy 1 2 3 6 4
5 Johann André Forfang Norwegia 1 2 2 5 5
6 Anders Fannemel Norwegia 1 1 1 3 12
7 Junshiro Kobayashi Japonia 1 0 0 1 10
8 Andreas Stjernen Norwegia 1 1 0 2 11
9 Jernej Damjan Słowenia 1 0 0 1 16
10 Anze Semenic Słowenia 1 0 0 1 20
11 Stefan Kraft Austria 0 3 4 7 6
12 Dawid Kubacki Polska 0 1 2 3 8
13 Marcus Eisenbichler Niemcy 0 1 0 1 9
14 Robert Johansson Norwegia 1 0 1 2 7
15 Piotr Żyła Polska 0 0 1 1 14
16 Peter Prevc Słowenia 0 0 1 1 17
17 Simon Ammann Szwajcaria 0 0 1 1 19
18 Michael Hayboeck Austria 0 0 1 1 23

Na podium załapali się przedstawiciele tych samych nacji co do pocztu zwycięzców (przypadek? Nie sadzę...) a do tego jeszcze dwóch Austriaków i Szwajcar. Osiemnaście norweskich podiów, siedemnaście polskich, piętnaście niemieckich, osiem austriackich, trzy słoweńskie, jedno szwajcarskie i jedno japońskie - ale za to jakie.

Polacy w sezonie 2007/2018
LpZawodnikpkt.wPŚkadra
1 Kamil Stoch 1443 1 A
2 Dawid Kubacki 633 9 A
3 Stefan Hula 431 13 A
4 Piotr Żyła 403 16 A
5 Maciej Kot 261 21 A
6 Jakub Wolny 73 36 A
7 Tomasz Pilch 1 73 Jun.

Siedmiu punktujących Polaków, razem 5795 punktów, co wystarczyło na trzecie miejsce w Pucharze Narodów. Choć do Niemców naprawdę niewiele zabrakło. Po raz pierwszy od dawna wynik, poza jednym punkcikiem juniora, zawdzięczamy w całości kadrze A. Można się pocieszać tym, że Horn świetnie wybrał skład kadry A. Ale brutalna prawda jest taka, że poza naszą elitą, w polskich skokach jest krucho. Jesteśmy kolosem na glinianych stopach (szkolenie młodzieży, ilość dzieci w klubach), łydkach (ilość zawodników na zawodach krajowych), kolanach (aktualna forma juniorów) i udach (aktualna nie-forma kadry B). Dobrze, że na zapleczu doszło do zmian, niedobrze, że tylko na tym bezpośrednim. Wbrew temu, co widać w telewizji, w polskich skokach źle się dzieje, ale ponieważ to jest felieton podsumowujący Puchar Świata, więc nie będę psuł nastroju słusznie wywołanego fantastycznymi wynikami w elicie światowej. Naprawianie świata zostawię kolegom po klawiaturze, którzy mają więcej czasu na pracę organiczną i działania u podstaw.

Bracia 2017/2018
LpBraciakrajpkt
1 Kobayashi Japonia 755
2 Prevc Słowenia 497
3 Huber Austria 117

Klasyfikację braterską wygrali w cuglach bracia z Japonii, dzięki iście braterskiej współpracy. Starszy zaczął z przytupem na samym starcie i brylował przez pierwszą część sezonu, młodszy ciężko harował i nabijał punkty, gdy starszemu zabrakło pary. Jestem jednak pewien, że za rok Słoweńcy wezmą odwet, szczególnie, że mają jeszcze trzeciego w zapasie. Już sobie ostrzę zęby na tę rywalizację. Aż żal, że Polska się nie pojawi w tej klasyfikacji, choć przecież swojego czasu mieliśmy spory potencjał w tej dziedzinie. Bracia Kot, bracia Miętus, bracia Kowal...

Plastikowa Kulka 2017/2018
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Maciej Kot Polska 16 21
2 Andreas Stjernen Norwegia 10 8
3 Sebastian Colloredo Włochy 9 73
4 Władimir Zografski Bułgaria 9 52
5 Alex Insam Włochy 7 i 3/7 59
6 Jakub Wolny Polska 7 i 3/8 36
7 Manuel Fettner Austria 5 i 3/7 27
8 Viktor Polasek Czechy 5 n
9 Naoki Nakamura Japonia 5 69
10 Cestmir Kozisek Czechy 5 48
11 Phillip Aschenwald Austria 5 46
12 Gregor Deschwanden Szwajcaria 5 38
13 Manuel Poppinger Austria 5 37
14 Clemens Aigner Austria 5 29
15 Noriaki Kasai Japonia 5 26
16 Ryoyu Kobayashi Japonia 5 24
17 Anze Semenic Słowenia 5 22
18 Junshiro Kobayashi Japonia 5 11
19 Johann Andre Forfang Norwegia 5 7
20 Stefan Kraft Austria 5 4
21 Andreas Alamommo Finlandia 3 n
22 Antti Aalto Finlandia 3 54
23 Andreas Wank Niemcy 3 43
24 Simon Ammann Szwajcaria 3 19
25 Maximilian Steiner Austria 2 n
25 Roman Trofimow Rosja 2 n
25 Kento Sakuyama Japonia 2 n
25 Michaił Nazarow Rosja 2 n
25 Federico Cecon Włochy 2 n
30 Andreas Schuler Szwajcaria 2 69
31 Dmitrij Wasiljew Rosja 2 69
32 Robert Kranjec Słowenia 2 49
33 Daniel-Andre Tande Norwegia 2 3
33 Davide Bresadola Włochy 1 n
35 Anze Lanisek Słowenia 1 n
36 Vojtech Stursa Czechy 1 68
37 Vincent Descombes Sevoie Francja 1 67
38 Jewgienij Klimow Rosja 1 65
39 Ulrich Wolhgenannt Austria 1 61
40 David Siegel Niemcy 1 59
41 Killian Peier Szwajcaria 1 54
42 Mackenzie Boyd-Clowes Kanada 1 47
43 Ziga Jelar Słowenia 1 44
44 Marius Lindvik Norwegia 1 41
45 Halvor Egner Granerud Norwegia 1 20
46 Marcus Eisenbichler Niemcy 1 10


Ta-daaam! Mamy nie tylko Kryształową Kulę, ale i Plastikową Kulkę! A to dzięki Maćkowi Kotowi, który w trakcie Raw Air trzykrotnie (w tym dwa razy z rzędu) zdobył po pięć punktów. Piorunujący finisz! A oto, co wzruszony zwycięzca powiedział odbierając nagrodę: "Ta klasyfikacja raczej chluby mi nie przynosi, ale zmotywuje mnie do pracy przed następnym sezonem. W przyszłym roku bedę się starał, żeby jak najczęściej tę trójkę z przodu zmazać i żeby zostawała tylko ta jedynka". Czego Wam, Maćkowi i sobie życzę.

Plastikowa Kulka Drużynowo
Lpkrajpkt
1 Austria 28 i 3/7
2 Polska 23 i 3/8
3 Japonia 22
4 Włochy 19 i 3/7
5 Norwegia 19
6 Czechy 11
6 Szwajcaria 11
8 Słowenia 9
8 Bułgaria 9
10 Rosja 7
11 Finlandia 6
12 Niemcy 4
13 Francja 1
14 Kanada 1


Doszły mnie słuchy, że Austriacki Związek Narciarski początkowo chciał namawiać Heinza Kuttina, by kontynuował pracę. Ale jak się dowiedzieli, że Austria wygrała drużynowo Plastikową Kulkę, to zrezygnowali. Nie dość, że bez sukcesów, to jeszcze pech... Swoją drogą dobiła mnie ta Plastikowa Kulka tej zimy. W przyszłej zmieniam zasady, by ograniczyć liczbę klasyfikowanych. I muszę jakiś szablon w Excellu sobie wysmażyć, bo liczenie wszystkiego na piechotę to katorga...

I tak powoli zmierzamy do końca felietonu a ja ledwie liznąłem tematu zapowiedzianego w tytule. Stoch potęgą jest i basta. Ale potęgą jakiej miary? Kamil wyśrubował ilość miejsc na podium w Pucharze Świata do 57 a zwycięstw do 31. To już ekskluzywny klub, elitarna ekipa, domena gigantów dyscypliny. Kamil niewątpliwie należy do największych z największych a emocje kibiców do czerwoności rozpalają dyskusje, gdzie go na liście najwybitniejszych umieścić.

W Internecie znajdziecie kilka tabelek w których porównywani są najlepsi w historii skoczkowie. A raczej - najlepsi w historii ostatnich kilkudziesięciu lat. Ja też z góry darowałem sobie próby umieszczenia na takiej liście gigantów minionych epok. Niemożliwe było miarodajne, arytmetyczne porównanie Małysza, Schlierenzauera i Nykänena z Birgerem Ruudem, Helmutem Recknaglem czy Bjørnem Wirkolą. Z racji metodologii musiałem odrzucić skoczków sprzed ery Pucharu Świata. To były zupełnie inne czasy i inne realia.

Zgodnie ze swoją filozofią uznałem, że najważniejszą miarą wybitności jest dla mnie to, ile razy dany skoczek wygrał zawody, w których rywalizowała światowa czołówka. Są kibice, czy nawet dziennikarze, którzy próbują porównywać mistrzostwo olimpijskie z mistrzostwem świata i tworzą tabelki wyceniając na przykład złoty medal olimpijski na 20 punktów, Kryształową Kulę na 10, po czym dodają jeszcze ewentualnie sumę pojedynczych konkursów PŚ. Ja obrałem inną metodę. Za podstawę uznałem pojedyncze konkursy PŚ. Tak jak już kilka razy tłumaczyłem - konkurs, w którym ktoś rywalizuje z innymi najlepszymi na świecie, jest w zasadzie zawsze tak samo trudny, niezależnie, jak go nazwiemy i jaką nagrodę za zwycięstwo wręczymy.

Dodatkowe punkty przyznałem za inne trofea, ale tylko za takie, które trzeba było wywalczyć w rywalizacji, a nie takie, które przyznawano za wygranie cyklu konkursów PŚ. Tym samym odpadły Kryształowe Kule i Turniej Czterech Skoczni, bo było by to według mnie dublowanie zasług. Wybrałem metodę najprostszą i surową. Dlatego też nie mogłem wycenić jednego zwycięstwa na Igrzyskach na 20 zwycięstw w Pucharze Świata. Dla mnie to lekka abstrakcja i delikatny absurd. Musiałbym tym samym uznać, że Lars Bystøl jest tak samo wybitny jak Sven Hannawald, lepszy od Funakiego czy Peterki a Jakuba Jandę to już w ogóle zostawił daleko w tyle. Dlatego medale IO, MŚ i MŚ w Lotach wyceniłem po równo na 1,5 zwycięstwa w PŚ, dodając te dodatkowe pół punkcika za stres związany z presją wynikającą z rangi i trudność z wycelowaniem z formą w odpowiedni moment. Oto, co mi wyszło:

Najlepsi z najlepszych, czyli TOP 20 skoczków narciarskich
LpzawodnikkrajIOMŚwLsuma
1 Gregor Schlierenzauer Austria 53 0 1 1 56
2 Matti Nykaenen Finlandia 46 3 1 1 53.5
3 Adam Małysz Polska 39 0 4 0 45
4 Janne Ahonen Finlandia 36 0 2 0 39
4 Jens Weissflog Niemcy 33 2 2 0 39
6 Kamil Stoch Polska 31 3 1 0 37
7 Martin Schmitt Niemcy 28 0 2 0 31
7 Simon Ammann Szwajcaria 23 4 1 1 31
9 Andreas Felder Austria 25 0 2 1 29.5
19 Thomas Morgenstern Austria 23 1 1 0 26
11 Severin Freund Niemcy 22 0 1 1 25
12 Peter Prevc Słowenia 22 0 0 1 23.5
13 Andreas Goldberger Austria 20 0 0 1 21.5
14 Sven Hannawald Niemcy 18 0 0 2 21
15 Kazuyoshi Funaki Japonia 15 1 1 1 19.5
16 Noriaki Kasai Japonia 17 0 0 1 18.5
17 Andreas Widhoelzl Austria 18 0 0 0 18
18 Ernst Vettori Austria 15 1 0 0 16.5
19 Matti Hautamaeki Finlandia 16 0 0 0 16
20 Primoz Peterka Słowenia 15 0 0 0 15

Pierwszy jest Schlierenzauer i nie chce wyjść inaczej. Matematyka, psia jej kostka. Brak prestiżowych trofeów nadrobił oszałamiającą liczbą zwycięstw. Strategia Rosjan z Drugiej Wojny Światowej - zalał rywali samą liczbą. Latającego Fina pokonał o niewiele, ten właśnie zbliżył się do wyniku Austriaka dzięki "nadzwyczajnym" zwycięstwom. Na trzecim Małysz, choć serce chciałoby dorzucić z 10 punktów za fakt zdobycia trzech Kul z rzędu. Ale to nie w tej tabelce. Jak ktoś ma taką fantazję to niech dodaje punkty nawet za pobicie rekordu świata czy otrzymanie pięciu "20" za skok. Ja tu się będę trzymał swoich surowych i prostych reguł. Dzięki nim Jens Weißflog doskoczył do Ahonena i obaj zajmują zgodnie czwarte miejsce. Kamil jest szósty, choć tu znowu - za same wrażenia artystyczne i ilość wzruszeń chciałoby się punkty dodawać. Na szczęście Kamila takie tabelki i porównania nie ruszają. On zawsze chciał być sobą i robić swoje. I co tu się dziwić? Kto nie chciałby być sobą, gdyby był Kamilem Stochem?

Cytat zupełnie na temat: "Kamil pokazał skoki, które mnie zadziwiły" Robert Johansson

Cytat zupełnie nie na temat: "Nie boję się smierci. To śmierć boi się mnie" Jack Reacher (Lee Child)

I to by było na tyle. Zamykam oficjalnie sezon zimowy 2017/2018. Połowa maja. Zdaje się, że przebiłem nawet alpejskie ośrodki narciarskie, choć przecież nie wszystkie. Są i takie, w których można śmigać nie tylko w maju, ale przez cały rok. No cóż. Żegnam się z P.T. czytelnikami do kolejnej zimy. A od listopada tylko dwie rzeczy są pewne. Pierwsza: Samozwańczy Autorytet będzie pisał teksty krótsze i mniej czasochłonne w przygotowaniu. Druga: to będzie piękna zima dla polskich skoków!

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (18280) komentarze: (143)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Hammerite stały bywalec
    @Tim @Tim

    Dzięki za te jakże miłe słowa :)

    Kiedyś przeczytałem kilka książek, jedną z nich były też wspomnienia Marusarza. Jeszcze parę leży zaczęte i nieprzeczytane aż do teraz - muszę się w końcu z tym ogarnąć. Ostatnimi czasy czerpię wiedzę głównie z internetu, wszak to całkiem niezła skarbnica wiedzy. Chociaż są okresy niespecjalnie udokumentowane i trzeba trochę drążyć. Wszelkie filmiki z dawnych lat są oczywiście na wagę złota.

    Zawsze możemy wymienić się kontaktami (chociaż tu chyba nie ma niestety opcji prywatnej wiadomości). Rozmów przy piwie o skokach nigdy za wiele :) Niejeden skoczek mógłby z poprzedniego zdania swobodnie wykreślić słowa "o skokach" ;)

  • anonim

    Nowy portal erotyczny na którym znajdziesz sąsiadke.
    Wejdź załóż konto za free i szukaj!

    www.randkowo.Cf
    ------------------------
    A Może to będzie twój szczęśliwy dzień

  • Tim doświadczony
    @Tim @Hammerite

    Hej. Widzę, że masz ogromną wiedzę. Czytasz może jakieś książki o skokach?

    Jestem po lekturze fantastycznej książki S. Zabroniaka "Skoki narciarskie w Polsce w latach 1907-1939 r.". Ogromna baza wiedzy. Moim zdaniem najlepsza książka o skokach napisana w języku polskim. W dodatku gruba, stosunkowo tania i ładnie wydana. Czytałem również niedawno wspomnienia Fortuny i Marusarza.

    Ponadto dziękuje za interesującą dyskusję. :)

  • Hammerite stały bywalec
    @Tim @Tim

    No, miło w końcu przeczytać wypowiedzi, z którymi się zgadzam :) Czynnik komercyjny/rozwojowy to kolejny bardzo mocny argument przemawiający za igrzyskami (i w dużo mniejszym stopniu MŚ w narciarstwie klasycznym), i mogę spokojnie podpisać się rękoma i nogami pod tym, co napisałeś. Bardzo celny punkt.

    Lata 2008-2011 jako najlepsze w historii to moje mocno subiektywne odczucia. Oglądam skoki już łącznie ponad 20 lat, bardzo dużo już widziałem (choć oczywiście nie pamiętam skoków w latach 80.) i mogę spokojnie powiedzieć, że to był okres, gdy czołówka była najsilniejsza.

    Praktycznie całe lata dwutysięczne to była dekada wielu wybitnych skoczków i wielkich mistrzów. Wcale nieprzypadkowo tak wiele osób klasyfikuje licznych skoczków z tej dekady bardzo wysoko w swoich prywatnych rankingach. Ale wcześniej był zazwyczaj albo jeden dominator, albo misz-masz w bardzo mocnej czołówce. W sezonach 2008/09 i 2009/10 mamy wybitnego Ammanna i Schlierenzauera, którzy zachwycali w prawie każdym konkursie. Rekordy skoczni były bite wielokrotnie i często poprawiane w krótkich odstępach czasu. Nie brakowało niezwykle widowiskowych skoków czy lotów (przykładowo, Schlierenzauer w Vikersund lub Ammann na MŚ w Planicy). Igrzyska w Vancouver mogą teraz wyglądać na dosyć przewidywalne, ale warto przypomnieć sobie, co się działo też w treningach i konkursie drużynowym. W sezonie 2008/09 DRUGI zawodnik PŚ miał ponad 1700 punktów. Nie mam teraz przy sobie żadnych statystyk, ale nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej lub później to się zdarzyło. I oczywiście tamten okres to nie tylko Schlierenzauer i Ammann - oni po prostu regularnie wyróżniali się na tle bardzo mocnej stawki.

    Wcześniej również nie brakowało okresów, gdy poziom był bardzo wysoki. Przede wszystkim lata 80., gdy roiło się od znakomitych zawodników, a większość trofeów i tak zgarnął największy dominator w historii. Masz generalnie rację odnośnie stylu klasycznego z rękami przy tułowiu... z jednym małym wyjątkiem. W latach 80. ten styl trochę się zmienił, bo zawodnicy zaczynali przechylać narty w bok, zwykle na prawą stronę. Chyba zapoczątkował to Nykaenen. Ale taki styl stał się popularny albo na początku lat 80., albo pod koniec lat 70, tak więc sam w sobie nie miał aż tak dalece sięgającej historii. Chyba też była też specyficzna nazwa tego stylu, teraz udało mi się znaleźć tylko "pół-V".

  • Tim doświadczony
    @Tim @Hammerite

    Nasze rankingi nie różnią się dużo... W moim jest Torlaf Engan, który ma złoto i srebro IO, złoto MŚ (rozgrywane co 4 lata) i wygrał TCS. Ponadto umieściłem Haradę za dwa złota, srebro, brąz MŚ, brąz IO. Muszę jednak podkreślić, iż od miejsc 8-13 różnice są minimalne. Schlirenzauera i Morgenstern są w moim zestawieniu kolejno na miejscu 11 i 12. Dochodzi do tego Funaki na 13 miejscu. Ale za każdym razem jak myślę o kolejności na miejscach 8-13 to mam wątpliwości.


    Jedynie jestem pewien przyporządkowania zawodników w przypadku pierwszych siedmiu miejsc.


    Co do lat 2008-2011... Coś w tym jest. W 1992 roku wszedł styl V. I tak naprawdę skoczkowie musieli się dopiero nauczyć skakać tym stylem. Jak się patrzy na lata 90- te to skoczkowie często nieporadnie zachowywali się w powietrzu. Przez to stawka była bardzo nierówna.


    Po roku 2000 zaczęli wchodzić masowo zawodnicy, którzy od początku skakali stylem V i przez to nie mieli złych nawyków. Również trenerzy musieli się nauczyć jak prowadzić zawodników pod styl V. W latach 2008-2011 r. zawodników pamiętających styl klasyczny można było policzyć na palcach jednej ręki. Obecnie jest to tylko Kasai. Poza tym w omawianym okresie byli: Małysz, Morgenstern, Loizl, Schlirenzauer, Ahonen, Ammann, Kasai, Lj?kels?y i wielu wielu innych dobrych zawodników. Moim zdaniem można oceniać okres 2008 r. - 2011 r., w którym poziom sportowy zawodników był bardzo wysoki. Ale czy najwyższy w historii?


    Przed rokiem 1992 r. dominacja stylu klasycznego z rękami przy tłowiu trwała już od kilku dziesięcioleci. W roku 1991 już dawno zapomniano o stylu Recknagla skaczącego z rękami w górze. Zatem styl klasyczny przez większość zawodników był opanowany do niemal perfekcji. Należy jednak pamiętać, iż dawniej więcej osób uprawiało skoki. Zatem. Trudno powiedzieć, czy w okresie 2008-2011 można mówić o poziomie sportowym zawodników jako o najwyższym w historii.

  • Tim doświadczony
    @Tim @Hammerite

    Trzeba również podkreślić wagę IO dla rozwoju światowych skoków narciarskich. Z uwagi na fakt, iż przez ostatnie dziesięciolecia zdecydowanie zmniejszyła się nam ilość uprawiającej skoki młodzieży, to IO są de facto jedynym czynnikiem, które mobilizuje władze centralne i lokalne by utrzymywać skocznie dla kilkudziesięciu zapaleńców. Gdyby skoki wyleciały z hukiem byłby to dramat dla tej dyscypliny sportu.

    Zatem absurdem jest wartościowanie IO - 1.5 pkt. Oddziaływanie IO na ten sport jest ogromne. Zatem nie tylko ogromne tradycje, prestiż IO, ale również ich komercja powoduje, że 1.5 pkt to zdecydowanie za mało.

  • Hammerite stały bywalec
    @Tim @Tim

    Zgadzam się w całej rozciągłości odnośnie skoków w pierwszej połowie dwudziestego wieku. Oczywiście, że to był profesjonalny sport, uprawiany już w liczbie krajów zbliżonej do obecnej (a w pozostałych były takie plany). Był to w końcu już wtedy sport olimpijski!

    Z tego powodu niezmiernie mnie dziwi, dlaczego tak wielu deprecjonuje sukcesy Birgera Ruuda z tego powodu. Zwyczajnie nie jest to prawda. Owszem, Norwegowie zdecydowanie dominowali, ale to dlatego, że byli najlepsi i mieli wtedy najlepsze warunki do uprawiania tego sportu.

    Kilka lat temu Austria też dominowała - a poziom skoków był prawdopodobnie najwyższy w historii, mówię tutaj o latach 2008-2011. To jest jeden z głównych powodów, dlaczego umieściłem Morgensterna i Schlierenzauera w mojej pierwszej dziesiątce.

  • Tim doświadczony

    Nie przyjmuję do wiadomości, że sukcesy skoczków z dalekiej przeszłości są mniej warte, bo nie doczekali się rywalizacji w PŚ. Należy zwrócić uwagę, że PŚ dzisiaj funkcjonuje, ale czy mamy pewność, że FIS nie zmieni formuły rywalizacji. Zakończę swoją wypowiedz cytatem z książki "Na skoczniach Polski i Świata" Marusarza


    [?]"Skoki narciarskie są piękną i niezwykle atrakcyjną konkurencją, zasługują na jak największe umasowienie. Aby jednak masowość w tej dyscyplinie sportu stała się faktem, trzeba skoki w większym niż dotychczas stopniu popularyzować wśród młodzieży, trzeba budować nowe skocznie. I nie tylko na Podhalu czy Śląsku, ale na terenie całego kraju (kilkumilionowa Norwegia ma 1000 zarejestrowanych skoczni - my zaledwie 50). Należy tworzyć kadry skoczków przy klubach sportowych w całej Polsce" [?]


    Ilu było zawodników na zimowych MP 2018 w skokach? :) Ile mamy skoczni? Ile było niezarejestrowanych skoczni w dawnej Polsce? Zatem kiedyś "dzisiejsza skokowa Słowenia" była w wielu krajach Europy.

  • Tim doświadczony

    Pamiętajmy, że za czasów Ruuda oceniano trochę inaczej skoki. Liczyło się piękno skoków, a nie długość. W dodatku każda zmiana stylu wiązała się z ogromnym ryzykiem utraty życia, gdyż skocznie z przed II wojny światowej były bardzo niebezpieczne. Tego żaden ranking nie odda.

    Wielu wspomina, że za czasów Ruuda była mniejsza konkurencja... Śmiem wątpić...Oczywiście bywały takie MŚ jak w 1925 r. (wówczas jeszcze nie nazywano tych zawodów mistrzostwami świata), gdzie rywalizacje bojkotowali np. najlepsi Norwegowie. Ale często na MŚ rywalizowała ponad setka zawodników. :P

    Przed wojną skoki były inne, ale czy mniej profesjonalne... Jak się patrzy na stare filmy z treningu Norwegów z przed lat to wniosek jest jeden - to był profesjonalny sport. W Polsce też można już było mówić o profesjonalizacji tego sportu. Jedyna różnica jest w kasie. Wówczas sportowcy nie zarabiali kokosów na sporcie, co wynikało ze sposobu myślenia ówczesnego MKOL.

    Poza tym spójrzmy na współczesny stan skoków narciarskich. W ostatnich kilku dziesięcioleciach ten sport się bardzo zelitaryzował. Bardzo mało młodych ludzi uprawia ten sport. Kiedyś nawet w Polsce było mnóstwo małych naturalnych skoczni, gdzie młodzież mogła trenować. Nie mówiąc już o Norwegii Szwecji, Niemczech. Poza tym skoki były obecne w na dużo większym obszarze niż jest to obecnie.

  • Tim doświadczony

    Ranking Samozwańczego Autorytetu zakładający, iż decydującą rolę w zestawieniu mają zwycięstwa w PŚ dyskwalifikuje ten ranking jako hierarchie najlepszych skoczków narciarskich w historii. Jest to zestawienie najlepszych skoczków w latach 1979-2018.

    Moje zestawienie najlepszych skoczków w historii:
    1. Birger Ruud
    2. Simon Ammann
    3. Matti Nykanen
    4. Jens Weissflog
    5. Kamil Stoch
    6. Adam Małysz
    7. Janne Ahonen
    8. Masahiko Harada
    9. Helmut Recknagel
    10. Toralf Engan

    W dziesiątce byłby Hans-Georg Aschenbach, ale ze względu na to, że skakał na koksie to go nie umieszczałem w zestawieniu. Weissflog się nie przyznał zatem jest w zestawieniu.

    Nie mam wątpliwości do pierwszej siódemki. Pózniej stawka jest bardzo wyrównana.

    Należy pamiętać, iż Ruud skakał w romantycznym okresie skoków, gdy wszystko się rodziło. Był jednym z prekursorów stylu aerodynamicznego. W dodatku opracował nową odmianę tego stylu.

    "Nowy styl skakania wprowadzili w latach 30. słynni bracia Ruud z Kongsbergu, a zwłaszcza podwójny mistrz olimpijski Birger Ruud. Jego styl był kwintesencją stylu aerodynamicznego, mocne wybicie, spokojny lot, płynne ruchy ramion w powietrzu, a zwłaszcza idealnie równe prowadzenie nart - to były elementu sukcesu Birgera Wprowadził on na ZIO w Garmisch-Partenkirchen nowy typ skoku. Po wyjściu z progu załamywał się mocno w biodrach, tak by przyjąć jak najbardziej aerodynamiczną sylwetkę, a po osiągnięciu punktu kulminacyjnego lotu przestawał "wiatrakowo" machać rękami, zatrzymując ręce zgięte w łokciach aż do momentu lądowania. Słynął z idealnego, równiuteńkiego prowadzenia nart w locie i był czołowym "estetą skoków" lat 30. i 40. Świadczy o tym fakt, że jako pierwszy skoczek w historii, według moich ustaleń, otrzymał na Mistrzostwach Świata FIS notę marzeń 20 punktów! Na MŚ w Oberhofie (1931) otrzymał on dwie "dwudziestki". Skakał też świetnie w Planicy, uzyskując rekord świata - 92 m, a nie było to wtedy łatwe Wcześniej ani długo później żaden zawodnik nie dostał od sędziów takiej noty. Mistrzowski styl Ruuda był wielokrotnie opisywany, ale najładniej w publikacji o ZIO 1936."

    http://www.skijumping.pl/news.php?pokaz_news=5317

    Należy to tym bardziej docenić, iż w obecnych czasach wszyscy skaczą de facto tak samo...

    Jest to ranking subiektywny i daleki od doskonałości. :P Jednak starałem się pogodzić w jednym zestawieniu osiągnięcia starych mistrzów z wygranymi obecnych gwiazd skoków.

  • Hammerite stały bywalec
    @gosposia @MarcinBB

    Wiem, że miałeś na myśli coś innego pisząc tę odpowiedź, ale muszę tylko napomknąć, że tego typu matematyczne zestawienia nigdy nie są faktami :)

    Faktem by było, kto jest najwyżej na liście zdobywców poszczególnych konkursów PŚ albo Kryształowych Kul. Nie podlega to żadnej dyskusji.

    Jeśli jest to ranking złożony (przykładowo, kto jest najlepszym zawodnikiem), to kryteria są subiektywne i matematyka w tym przypadku znaczy bardzo niewiele. Nawet jeśli ktoś po prostu doda największe trofea czy liczbę zwycięstw bez żadnych wag, to w takim razie ten brak wag jest subiektywnym kryterium, co czyni ten ranking dalekim od faktów.

    Oczywiście moja pierwsza dziesiątka jest w pełni subiektywna.

    Niemniej trudno mi się pogodzić z opiniami, które deprecjonują znaczenie igrzysk czy mistrzostw świata - pachnie mi to ignorancją wobec opinii zgodnie przyjętej przez większość osób związanych ze skokami oraz fanów skoków. Powiedziałbym nawet, że można obiektywnie uznać IO za zdecydowanie najważniejszą imprezę skokową, bo nikt przecież nie powie, że medal srebrny jest lepszy niż złoty.

  • dervish profesor
    @dervish @MarcinBB

    "Myślę, że liczba wygranych konkursów PŚ jako dopiero trzecia kategoria to zaburzenie równowagi"

    Przy całej filozofii mojego rankingu (zasady podziału na kategorie) zaliczenie zwycięstwa w konkursie PŚ do trzeciej kategorii jest jak się wydaje logicznym wyjściem. Trudno żeby zwycięstwo w pojedynczym konkursie PŚ zrównywać ze zdobyciem trofeów drugiej kategorii takich jak zwycięstwo w T4S czy w MŚL. Inna trudność i całkowicie inny prestiż.

    "Schlirenzauer poza pierwszą 10" , "Ammann przed Weissflogiem".
    Pozycja Simiego mnie nie razi bo jednak dokonał rzeczy niebywałej, czegoś co nie udało się żadnemu innemu skoczkowi i kto wie czy nie jest to osiągniecie na miarę kilku epok a może nawet wszech czasów.
    Co do Gregora: nawygrywał się ale jak przyszło do najbardziej prestiżowych imprez to jego zdobycze jeżeli popatrzeć na liczbę okazji są nadzwyczaj marne. Trudno tu mówić o przypadku i losowości. Zbyt wiele mistrzowskich szans przegrywał. W jego przypadku ilość zwycięstw nie przeszła w jakość. A co to oznacza? Może to, ze jest bardziej Wielkim Rzemieślnikiem niż Wielkim Mistrzem aczkolwiek Wielkim Mistrzem jest również bo spełnia warunki. :)

    Poza wszystkim, rankingi tworzone na zasadzie sztywnych reguł, które w założeniu maja być obiektywne dla wszystkich zawodników zawsze mogą wygenerować jakieś kontrowersje. Przyroda ma to do siebie, ze nie da się jej opisać matematycznymi regułami. Moim zdaniem w takich rankingach chodzi o to by zasady dobrze pasowały do idei i żeby finalnie było w nich jak najmniej już na pierwszy rzut oka kontrowersyjnych przypadków.

    Jeżeli w moim zestawieniu widzisz tylko dwie spore kontrowersje to jako jego ojciec uważam to za bardzo dobry wynik. :)
    A co do zasad to uważam, że całkiem nieźle udało się wygenerować Wielkich Mistrzów. W ramach tej 17 trudno mówić o przypadkowości i raczej o żadnym z obecnych na tej liście nie można powiedzieć, że zabrał miejsce komuś spoza listy, komu bardziej się należało.

  • gosposia weteran
    @gosposia @MarcinBB

    Najśmieszniejsze wrażenie robią na mnie bufony, do których właśnie, w mojej OPINII, ale także w zgodzie z FAKTAMI, doszlusowałeś.
    Ponieważ twoja odpowiedź nie ociera się o jakąkolwiek merytorykę, za to jest z gruntu zwyczajnie arogancka, uważam nasz dialog za zakończony.
    Nie wymagam już żadnej odpowiedzi. Dotychczasowe mi wystarczą.

  • Kolos profesor
    @gosposia @MarcinBB

    Właściwie opinia też może być błędna jeśli jest oparta na niepełnych czy fałszywych faktach. Owszem możn to zawsze schować wszystko za słowem "subiektywne". Ale to nie zmienia faktu że własna opinia swięta ani nieomylna nie jest. Można tylko lużniej podejść do jej oceniania.

  • Kolos profesor
    @timo99 @timo99

    Niezły ranking, tylko ten Ahonen na pierwszym miejscu, wiem że nabił sobie pkt 5 TCS, 2 KK i 36 wygranymi konkirsami PŚ, ale jednqk imprezy mistrzowskie średnio mu wychodziły więc tak wysoko bym go nie plasował.

  • Hammerite stały bywalec
    @dervish @MarcinBB

    Zero komentarzy do mojego rankingu? ;)

  • MarcinBB redaktor
    @dervish @dervish

    Bardzo ciekawy ranking, wielki szacun za benedyktyńską pracę i próbę porównania ze sobą skoczków z epoki sprzed PŚ i obecnie. Patrzę na kryteria które wziąłeś w tym celu pod uwagę i myslę, że trudno byłoby je dobrać lepiej.
    Ale jednak z pewnymi rzeczami nie mogę się z Tobą zgodzić. Schlierenzauer poza pierwszą dziesiątką? Ammann przed Weissflogiem? No i nigdy nie postawiłbym teoretycznego MŚ w Erzurum nad teoretyczny PK w Trondheim.
    Myślę, że liczba wygranych konkiursów PŚ jako dopiero trzecia kategoria to zaburzenie równowagi. KK masz w pierwszej a przecież to poprzez wygrywanie poszczególnych konkursów wiedzie droga do Pucharu.
    Natomiast na pewno łatwiej mi się zgodzić z takim rankingiem, niż z takim, który jedno złoto IO wycenia na kilkadziesiąt konkursów PŚ.

  • MarcinBB redaktor
    @gosposia @gosposia

    Droga gosposiu.
    Coś może być BŁĘDNE tylko wtedy, gdy ktoś popełni BŁĄD. Na przykład doda 2 do 2 i wyjdzie mu 5.
    A nie wtedy, gdy się gosposi nie podoba.
    Taka subtelna różnica między FAKTAMI a OPINIAMI.

  • MarcinBB redaktor
    @Pavel @pavel

    1. Kot nie musi się ze mną zgadzać, a ja z nim :-) Ale ani Kot, ani Fortuna nie znajdą się w ogóle na mojej liście najwybitniejszych, bo obaj moim zdaniem osiągnięć mają za mało. Więc nie ma sensu akurat tych dwóch skoczków porównywać. Ja również uważam, że jedno złoto olimpijskie, które nie jest poparte żadnymi innymi zwycięstwami to za mało, by zaliczyć skoczka do grona wybitnych. Podobnie dwa zwycięstwa w PŚ.
    2. Być może. Ale uważam, że tak właśnie w tych czasach jest - patrz moje wytłumaczenie co do prestiżu Igrzysk z 13.05 (odpowiedź do postu dervisha).
    3i4 Tutaj mamy taki problem, że trudno ustalić sztywne a zarazem uniwersalne kryteria. No bo jak brakuje tylko 3 z czołowej "10" to już jest "pełny" czy kadłubowy? Tutaj każdy musiałby znaleźć odpowiedź, która by go usatysfakcjonowała. Nie ma rozwiązań idealnych.

  • timo99 początkujący
    @timo99 @timo99

    Druga dziesiątka:

    11. Andreas Felder, Birger Ruud, Kazuyoshi Funaki - po 19 pkt
    12. Ernst Vettori, Hans-Georg Aschenbach, Helmut Recknagel - po17 pkt
    13. Dieter Thoma, Espen Bredesen, Severin Freund - po 16 pkt
    14. Jirí Raska, Roar Ljoekelsoey, Stefan Kraft - po 15 pkt
    15. Jari Puikkonen, Walter Steiner - po 14 pkt
    16. Hubert Neuper, Noriaki Kasai - po 13 pkt
    17. Andreas Widhoelzl, Martin Hoellwarth - po 12 pkt
    18. Anders Bardal, Andreas Wellinger, Toralf Engan, Veikko Kankkonen - po 11 pkt
    19. Anders Jacobsen, Ari-Pekka Nikkola, Masahiko Harada, Matti Hautamaeki, Toni Nieminen - po 10 pkt
    20. Andreas Kofler, Eino Kirjonen, Henry Glass, Jakub Janda, Jaroslav Sakala, Jochen Danneberg, Josef Bradl, Pavel Ploc, Primoz Peterka

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl