Jewgienij Klimow - kim jest niespodziewany król lata?

  • 2018-10-11 15:13

Ciekawą i trochę nietypową historię Jewgienija Klimowa prezentowaliśmy już nie raz na łamach naszego portalu. Niespełniony kombinator norweski i największa od kilku lat nadzieja rosyjskich skoków okazała się królem minionego lata, stąd uznaliśmy, że warto raz jeszcze przybliżyć jego sylwetkę czytelnikom.

Jewgienij KlimowJewgienij Klimow
fot. Tadeusz Mieczyński
Jewgienij KlimowJewgienij Klimow
fot. Tadeusz Mieczyński
Jewgienij KlimowJewgienij Klimow
fot. Tadeusz Mieczyński
Jewgienij KlimowJewgienij Klimow
fot. Dominik Formela
Jewgienij KlimowJewgienij Klimow
fot. Tadeusz Mieczyński

Jewgienij Klimow urodził się 3 lutego 1994 roku w Permie. Na skoczni po raz pierwszy pojawił się mając osiem i pół roku. Rozpoczął treningi pod okiem trenera Aleksandra Garanina, który powołał właśnie do życia nową grupę szkoleniową. Ekipa ćwiczyła głównie na skoczniach europejskich, a ważnym i częstym punktem na trasie młodych rosyjskich kombinatorów było Zakopane. Początkowo Żenia nie wyróżniał się na tle grupy, dopiero po dwóch latach zaczął wyraźnie przeskakiwać swoich kolegów. Po raz pierwszy na arenie międzynarodowej zaprezentował się w 2011 roku podczas Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy w Libercu, gdzie indywidualnie zajął 13 miejsce. Rok później był szósty na Mistrzostwach Świata Juniorów w Erzurum.

Dysproporcja pomiędzy jego umiejętnościami biegowymi, a tym, co pokazywał na skoczni, była rzadko spotykana. Bardzo wyraźnie unaoczniły ją występy w Pucharze Świata dwuboistów. Klimow potrafił wygrywać w cuglach zmagania na skoczni, by po części biegowej spaść w klasyfikacji zawodów o nawet kilkadziesiąt pozycji. W "kombinacyjnym" Pucharze Świata zdobył zaledwie jeden punkt. W 2013 roku wygrał rywalizację na Rukatunturi, a po zmaganiach na trasie biegowej sklasyfikowano go na 30 pozycji. Tego wyniku już nigdy nie powtórzył, choć niejednokrotnie jeszcze znajdował się na czele klasyfikacji pucharowych zawodów po ich pierwszej części. Podczas igrzysk w Soczi zajmował trzecie miejsce po skokach na normalnej skoczni, by ukończyć olimpijską rywalizację na... ostatnim, 45. miejscu!

- Już przed igrzyskami w Soczi próbowałem sugerować, by dla Jewgienija znaleźć miejsce w składzie drużyny skoczków narciarskich - opowiada Dmitrij Dubrowski, szef rosyjskich skoków i kombinacji norweskiej. - Mój pomysł nie spotkał się jednak z aprobatą po stronie sztabu szkoleniowego skoczków, pomimo że zarówno sam zawodnik jak i jego trener, Aleksander Garanin, wykazywali zainteresowanie takim rozwiązaniem.

Starty w dwuboju Klimow kontynuował jeszcze przez rok po igrzyskach. Bez powodzenia. W końcowej fazie swojej przygody z kombinacją startował już tylko w Pucharze Kontynentalnym, jednak nawet w tym cyklu, mimo wybornej dyspozycji na skoczni, zajmował odległe pozycje. Co jakiś czas, będąc jeszcze kombinatorem, swoich sił próbował, z dużo lepszym skutkiem, w rywalizacji skoczków.

W styczniu 2014 roku zdobył brązowy medal rozgrywanych w Predazzo Mistrzostw Świata Juniorów w skokach narciarskich. Na skoczni K-95 przegrał o zaledwie 1,8 pkt. z reprezentantem Polski, Jakubem Wolnym. Rok później krążek z tego samego kruszcu wywalczył podczas Uniwersjady w Szczyrbskim Jeziorze, którą wygrał Władimir Zografski. W sezonie 2015/16, swoim pierwszym w gronie skoczków narciarskich, znalazł się z dorobkiem 21 punktów na 56. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

- Od stycznia 2015 roku zaczęliśmy stopniowo przenosić Jewgienija do skoków narciarskich. Okres adaptacji w nowym sportowym środowisku trwał dość długo, ale teraz widać, że to ambitny skoczek z perspektywami. Mówiłem wielokrotnie, że to zawodnik na pierwszą dziesiątkę Pucharu Świata – cieszył się Dubrowski po pierwszym zauważalnym występie Klimowa w skokowym Pucharze Świata, gdy w 2016 roku, na Rukarunturi, wywalczył 12. miejsce.

- Przez 14 lat zajmowałem się kombinacją norweską – opowiadał Klimow w trakcie sezonu 2016/17. - Skoki od zawsze wychodziły mi lepiej. W końcu w drużynie, i wokół mnie, zaczęły się spekulacje, czy nie powinienem przejść do skoków. Omówiliśmy wszystko z moim trenerem Aleksandrem Garaninem i doszliśmy do wniosku, że trzeba spróbować. Wcześniej mój trener widział mnie tylko w dwuboju, a ja nie chciałem sprzeciwiać się jego wizji. Przez te 14 lat wspólnej pracy nabyłem do niego ogromnego zaufania. Gdyby się nie zgodził musielibyśmy zakończyć współpracę, ale zdecydował, że zostanie razem ze mną po przejściu do skoków. Myślę, że w obecnej sytuacji obaj jesteśmy zadowoleni z tej decyzji.

- Za przyczynę mojej słabej dyspozycji biegowej zaczęto w pewnym momencie uważać astmę – zdradza lider rosyjskiej ekipy - Może i coś było na rzeczy, ale myślę, że największy problem znajdował się w mojej głowie. Być może za wcześnie zostałem wysłany na zawody Pucharu Świata, gdzie nie potrafiłem poradzić sobie z presją. W krajowych zawodach radziłem sobie całkiem dobrze, natomiast na międzynarodowej arenie przegrywałem z kolegami z reprezentacji, z którymi w kraju potrafiłem wygrywać. Czułem pewną niemoc. Co do mojej astmy, miałem nawet zaproszenie z Niemiec na badanie i obserwację. Nie pojechałem jednak, bo zabrakło czasu i środków. Potem zbadano mnie w Moskwie i diagnoza o astmie została potwierdzona, ale po zastosowaniu preparatów, które mi przepisano, nie zauważyłem żadnej różnicy podczas biegu – tłumaczy Klimow.

4 stycznia 2017 roku, podczas jednoseryjnego konkursu w Innsbrucku, zajmując trzecie miejsce, zawodnik z Permu osiągnął swój największy sukces w karierze. - Warunki atmosferyczne były bardzo trudne, akurat przy moim skoku wiatr się trochę uspokoił. Element szczęścia jest w sporcie bardzo potrzebny, ale zrobiłem, co mogłem, by to szczęście wykorzystać. Być może inny zawodnik nie poradziłby sobie tak dobrze w tej sytuacji. Ja byłem gotowy na każdy podmuch wiatru. Byłem przygotowany do tego, by utrzymać narty w różnych kierunkach. Wyszło tak, że w Innsbrucku oddałem jeden ze swoich najlepszych skoków w karierze – uważa rosyjski skoczek.

Sezon 2016/17 zakończył na dobrym, 17. miejscu. Rozbudziło to apetyty rosyjskich kibiców na sukces na igrzyskach w Pjongczangu. Ostatnia zima była jednak dla 24-letniego Rosjanina dużym krokiew wstecz. Od listopada do marca uzbierał ledwie siedem pucharowych punkcików, a zmagania w Korei Południowej kończył w trzeciej dziesiątce. Wiosną kadrę Rosji objął nowy trener, Jewgienij Plechow i tchnął w Klimowa nowego ducha. Jak dobrze wiadomo letnia forma może, ale absolutnie nie musi mieć jakiegokolwiek przełożenia na sezon zimowy. Najbliższe miesiące w wykonaniu Jewgienija są więc interesującą zagadką.

Źródła:
Skisport.ru
Spoer-inside.org
Matchtv.ru
Informacja własna


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8380) komentarze: (5)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • gosposia weteran
    dla jasności

    Mój poprzedni post nie ma nic wspólnego z Klimowem.
    Po prostu. Nawiązuję do przywołanego w artykule słowa "astma".
    Zresztą. Klimow potwierdza moje słowa. Jak ktoś ma astmę, to rezygnuje z konkurencji, która może go doprowadzić do ubytku na zdrowiu lub nawet do utraty życia, a nie "walczy" z takim nieszczęściem metodą norweską.

  • gosposia weteran
    jak już zahaczono o astmę

    Tak żeby wszyscy byli świadomi norweskich, i nie tylko, oszustw.
    Bliska mi osoba choruje na astmę.
    Kilka miesięcy temu, nie zażywając przez jakiś czas sterydów, nie potrafiła wejść na pierwsze piętro. Trwało to dobre półtorej minuty i potem musiała przez dłuższy czas odpoczywać, by wyrównać oddech.
    Czy ktoś chce mi wmówić, że Bjoergen albo inny dopingowicz, który potrafił bez tych całych wziewów, uprawiać wyczynowo sport, a zanim pojawiła się w przestrzeni narciarskiej Kowalczyk, wygrywać z wszystkimi i zdobywać różne tytuły, jest autentycznie chory na astmę? Przecież gdyby nie Kowalczyk, Bjoergen by tych wziewów nigdy nie zażywała. Nagle się okazało, że musi.
    Taki ktoś, kto chce mi to wmówić to jest dopiero autentycznie chory. Na głowę.

  • zimowy_komentator profesor
    @pi0ter @pi0ter

    Co ciekawe na astmę choruje także Gregor Schlierienzauer, ale eksperci wypowiadają się, że akurat w skokach żaden lek nie pomaga w osiąganiu lepszych wyników, także sam nie wiem...

  • Złoty Orzeł profesor

    To Kamil będzie królem zimy.

  • pi0ter bywalec
    -

    "Za przyczynę mojej słabej dyspozycji biegowej zaczęto w pewnym momencie uważać astmę" - od razu przypomniała mi się pewna norweska biegaczka

    Swoją drogą, to nie jest pierwszy raz gdy dwuboista przechodzi do samych skoków - Małysz też zaczynał od kombinacji, Koivuranta święcił w niej triumfy, takie przykłady można mnożyć.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl