Stefan Horngacher nie zapomniał o Polsce. "Dałem z siebie wszystko"

  • 2023-07-01 16:05

- Nie muszę żyć w przyjaźni z dziennikarzami. Najważniejsze, że moi przyjaciele nimi pozostali. Utrzymuję dobry kontakt z zawodnikami, działaczami oraz kolegami z Polski - mówi nam Stefan Horngacher, który w latach 2016-2019 był trenerem Biało-Czerwonych. Teraz 53-latek rozpoczyna czwarty sezon w roli głównego szkoleniowca naszych zachodnich sąsiadów.

- Za mną już trzy lata, od kiedy prowadzę niemiecki zespół. Jesteśmy szczęśliwy, że pełnię tę rolę. W ostatnich latach osiągaliśmy całkiem dobre wyniki, natomiast ostatnia zima nie należała do najlepszych. Taki jest sport, zaliczasz wzloty i upadki. Generalnie jestem usatysfakcjonowany. Myślę, że mam wielu świetnych asystentów, duże możliwości i naprawdę dobrych zawodników. Lubię tę pracę - zapewnia 53-latek w rozmowie ze Skijumping.pl.

W ostatnich miesiącach Stefan Horngacher często był krytykowany przez polskie media.

- To pokłosie sytuacji, do której doszło przed ubiegłorocznymi igrzyskami. Mówię o sprawie dotyczącej butów. Po tym zdarzeniu dotarło do mnie wiele złych głosów z Polski. Z tego powodu postanowiłem, że nie będę rozmawiał z polskimi dziennikarzami. W tamtym okresie nikt nie wiedział, co tak naprawdę się wydarzyło. Większość była domysłami. Zasady to zasady i trzeba się ich trzymać. Podczas pracy w Polsce dałem z siebie wszystko, wykonaliśmy całkiem dobrą robotę. Działania dziennikarzy były dla mnie bolesne, więc przestałem udzielać wywiadów. Utrzymuję jednak dobry kontakt z zawodnikami, działaczami oraz kolegami z Polski. Nie muszę żyć w przyjaźni z dziennikarzami. Najważniejsze, że moi przyjaciele nimi pozostali - podkreśla Horngacher, który podczas ubiegłorocznego Pucharu Świata w Willingen oprotestował buty skokowe, które kadra dowodzona wówczas przez Michala Doležala przygotowała na imprezę czterolecia.

- Spędziłem w Polsce wspaniałe trzy lata. Polubiłem kraj i ludzi go zamieszkujących. Polacy uwielbiają skoki narciarskie, nie mam kłopotów z kibicami. Problem dotyczył tylko mediów, natomiast niezmiennie lubię wracać do waszego kraju - dodaje fachowiec pochodzący z Tyrolu, aktualnie zamieszkujący południe Niemiec.

Austriak opuścił nasz kraj w 2019 roku, a na czele reprezentacji stanął jego ówczesny asystent, wspomniany Michal Doležal. Czy Czech zdaniem Horngachera mógł być kontynuatorem jego myśli szkoleniowej?

- Każdy trener ma swoje metody i sposób pracy. Nie wiem, w jaki sposób pracowano wtedy w Polsce. Oczywiście, że w skokach da się coś wypracować na dłuższą metę, jednak każdy szkoleniowiec bazuje na swoim systemie, a każdy sezon przynosi zmiany sprzętowe i regulaminowe. Skoki narciarskie rozwijają się naprawdę szybko i trzeba nadążać za tym procesem, adaptując metody treningowe. Czy moje metody pracy były widoczne nadal po moim odejściu? Nie wiem, to tylko spekulacje - uważa.

W 2022 roku Doležal rozstał się z Polskim Związkiem Narciarskim, by kilka miesięcy później zasilić sztab Horngachera - w Niemczech.

- To była nieco spontaniczna decyzja. W naszych strukturach doszło do pewnych zmian i rozglądałem się za nowym asystentem do kadry A. Michal był wolny, zapytałem go o ewentualną współpracę i postanowił dołączyć do reprezentacji Niemiec. Dla mnie to był perfekcyjne rozwiązanie, ponieważ dobrze go znam z okresu współpracy w Polsce. To bardzo wartościowy trener, który doskonale wywiązuje się ze swoich obowiązków. To był dobry moment na ponowne połączenie sił - komentuje Horngacher.

- Mam nadzieję, że aktualnie dysponujemy grupą, która da nam sukcesy. Zawsze staramy się dawać z siebie wszystko. W tym sezonie doszło do kolejnej zmiany. Bernahrd Metzler opuścił nasze szeregi i objął stery austriackiej kadry kobiet. Wykonywał świetną robotę w naszym zespole. Od dawna wiedziałem, że to kwestia czasu, gdy dostanie propozycję z innej federacji, by zostać głównym trenerem. Trzeba spodziewać się takich ofert, gdy dysponuje się dobrymi fachowcami. To część tej gry. Dokonaliśmy jednak zmian i myślę, że jesteśmy jeszcze lepsi niż dotąd - kontynuuje.

- W Niemczech oczekiwania są także wysokie, Niemcy są jednak nieco bardziej cierpliwi. W Polsce dyskusja rusza natychmiast po jednym nieudanym skoku. Stale trzeba być na szczycie, w Niemczech jest nieco inne podejście do sprawy, ale presja jest bardzo wysoko. Niemcy dysponują silną drużyną i ludzie chcą sukcesów, także sponsorzy oraz przedstawiciele Niemieckiego Związku Narciarskiego, dla którego skoki są istotne - porównuje Horngacher.

- Zainteresowanie naszą dyscypliną w Niemczech jest uzależnione od formy chłopaków, ale to nadal popularna dyscyplina w Niemczech. Wielu ludzi lubi i ogląda skoki narciarskie. Kibice nie są tak fanatyczni jak w Polsce, ale śledzą poczynania skoczków - uzupełnia.

Horngacher zasłynął jako trener przywiązujący się do nazwisk skoczków, który rzadko decyduje się na rotacje w składzie.

- Ten temat jest podejmowany, ale dla mnie nie ma tu pola do dużej debaty. Młodzi skoczkowie powinni dostawać szansę w Pucharze Świata, kiedy faktycznie są na to gotowi. Nie mogę posadzić na ławce rezerwowych dobrych zawodników i wprowadzić w ich miejsce młodzież, która nie jest gotowa na to wyzwanie. Przed tym sezonem dokonaliśmy jednak zmian i jesteśmy na drodze do tego, by dać młodszym skoczkom więcej szans, szczególnie latem, jak podczas krakowskich igrzysk. Wszystko pod kątem przygotowania do walki w Pucharze Świata w przyszłości. Mamy kilku zawodników z ogromnym potencjałem, ale jak potoczy się ich kariera? Ilu wejdzie na szczyt? Trudno przewidzieć. To proces pochłaniający czas i wymagający ciężkiej pracy. To otwarta sprawa - ocenia.

Niemcy w ostatnich latach musieli zmagać się z falą kontuzji. Wielu reprezentantów tego kraju doznało poważnych urazów kolana. Tej wiosny spotkało to Justina Lisso, nowego członka kadry narodowej A. W ostatnich latach z podobnymi problemami zmagali się Andreas Wellinger czy Stephan Leyhe.

- Dlaczego tak się dzieje? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale faktycznie mamy nieco więcej problemów z tym aspektem. Nikt nie wie, dlaczego tak to wygląda... To bardzo zła sytuacja. Rehabilitacja po takim urazie trwa minimum rok. To trudny okres, kiedy nie można wystawiać najlepszych skoczków. Dla zawodników, trenerów i całej reszty - zaznacza.

Jak Horngacher ocenia kierunek, w którym podążają skoki narciarskie w kontekście sprzętowym i regulaminowym? - Sprawy nie mają się najlepiej. W ostatnich dwóch sezonach doświadczyliśmy wielu zmian. Mam nadzieję, że ten rok okaże się lepszy. FIS przedstawiła pewne mniej lub bardziej udane pomysły. To trudny czas dla ludzi, którzy ustalają zasady. Skoki narciarskie rozwijają się szybciej niż tworzone są przepisy. To problematyczne. Są czynione jednak starania, by wyrównać szanse sprzętowe i bardziej skupić się na skokach oraz technice. Musimy znaleźć drogę powrotną do etapu, kiedy debatowaliśmy o jakości skoków, a nie kolorach kombinezonów - słyszymy.

Austriak wrócił także do głównej imprezy minionego sezonu, kiedy Piotr Żyła po szalonym ataku obronił tytuł mistrza świata na normalnej skoczni. Srebro i brąz zdobyli Niemcy, a konkretnie Andreas Wellinger i Karl Geiger. - Trudno było się tego spodziewać, ale każdy zna Piotrka. Stać go na wszystko. Bardzo się cieszyłem z jego sukcesu. Z jednej strony to on był górą, ale z drugiej strony dwóch moich zawodników stanęło na podium. Dwa medale były dla nas bardzo dużym osiągnięciem. Podczas ceremonii medalowej doświadczyłem wyjątkowej sytuacji, ponieważ na podium stanęli trzej zawodnicy, których miałem przyjemność trenować - wspomina.

- W ostatnich latach widać tendencję, że starsi zawodnicy są w stanie dłużej skakać na wysokim poziomie. To pewien trend, który uwidocznił się w ostatnich trzech-czterech sezonach. To utrudnia zadanie młodym skoczkom, którym trudniej pokonać tych bardziej doświadczonych. Tak wyglądają teraz skoki, trzeba to zaakceptować. Też mam w swojej drużynie kilku starszych skoczków, ale żaden nie myśli o porzuceniu skoków. Każdy jest w pełni zmotywowany i chcę kontynuować karierę - informuje Horngacher.

Na koniec Horngacher odniósł się do położenia swojego syna, Amadeusa, który podjął decyzję o reprezentowaniu Niemiec, a więc ojczyzny swojej mamy. Syn trenera skończy w tym roku 16 lat i jest objętym wsparciem NIemieckiego Związku Narciarskiego. - Trenuje i skacze, ale w ostatnich latach znacząco urósł, a jest w takim wieku, kiedy komplikuje to sprawę. Wydłużyły mu się nogi względem tułowia. Musimy poczekać na efekty, ale lubi skoki narciarskie i doskonali się w tej dyscyplinie - słyszymy. 

Ze Stefanem Horngacherem rozmawiał Tadeusz Mieczyński


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10304) komentarze: (29)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @Xenkus

    Ale MŚ było nie udane (nielicząc było nie było kuriozalnego konkursu w Seefeld), końcówka sezonu dla Polaków była nieudana. Zresztą Stoch, Żyła i Kubacki byli w kwiecień wieku więc było łatwiej.

  • Arturion profesor
    @kibicsportu

    No i w związku z tym nikt go nie wyrzucał. Odszedł sam. A później spowodował, że nie bardzo da się go lubić...

  • kibicsportu profesor
    @Xenkus

    Do tego złoto i srebro mistrzostw świata, co sezon brałbym takie wyniki w ciemno.

  • Xenkus profesor
    @Kolos

    Te wyniki w ostatnim jego sezonie były takie, że wygraliśmy puchar narodów i mieliśmy 3 zawodników w top 5 PŚ...

  • Kolos profesor
    @Sekretarz

    Właśnie i w tym jest Horngaher nie jest szczery - presja w Polsce większą niż gdzie indziej to fakt, ale akurat Horngaher jako trener Polaków miał dobrą prasę, praktycznie uchodził za cudotwórcę, jeśli nasłuchał się jakiejś krytyki to tylko pod koniec pracy u nas, ale to głównie z własnej winy, bo styl odejścia z kadry miał kiepski. Co też rzutowało na wyniki w ostatnim sezonie jego pracy.

    Ogólnie to więcej krytyki nasłychał się pewnie jako trener Niemców niż przez całą kadencję w Polsce.

    No i do tego jak mówiłem - w Polsce miał status cudotwórcy, a w Niemczech jest już tylko jednym z iluś tam, wysoko cenionym to fakt, ale jednak nikt w Niemczech nie spija z jego ust każdego słowa, i nie traktuje każdej jego decyzji jako najwspanialszej nie podlegającej krytyce.

  • Kolos profesor
    @Arturion

    I to jeszcze w sytuacji gdy jego skoczkowie startują w kombinezonach o rozmiarze namiotu...

    Jak dla mnie trudno cokolwiek dobrego powiedzieć o Horngaherze.

    Szkoda by było robić ten wywiad żeby się dowiedzieć, że Polscy dziennikarze są źli, a donoszenie na inne ekipy ok..

  • Mucha125 profesor
    @Lataj

    Dostał ultimatum ale dopiero powiem że skończy betonować jak nie wybrana szóstka młodych zajmie chociaż jedno miejsce w składzie na konkurs MŚ( a nie na ławce jak Raimund), chociaż było bardzo blisko jego występu

  • King profesor
    @Lataj

    No tak, ale właśnie o to mi chodzi, że mają na starcie trudniej niż Johansson. Uważam, że grupa tych Niemców jest o wiele silniejsza niż Norwegów. Oni może i brylują w PK bardziej, ale mają problem z przenoszeniem tego poziomu z PK na PŚ. U Niemców nie jest to aż tak widoczne. Można powiedzieć Raimund w zeszłym sezonie wdarł się do PŚ i to z konkretnym poziomem, bo jego pojedyncze skoki były na czołówkę. Tak samo Hoffmann miał skoki na poziom TOP10. A biorąc pod uwagę, że Horngacher ma tendencję do betonowania składu to jak już się zdecydował ich odstawić to oni muszą pokazać coś ekstra, jeśli chcą wrócić.

  • Lataj profesor
    @King

    Leyhe i Paschke nie mieli jeszcze jak się wykazać.

  • King profesor
    @Lataj

    Tylko w przeciwieństwie do Leyhe i Paschke (których co prawda nie widzieliśmy tutaj) to Johansson dał obecnie podstawy do tego, że być może powalczy jeszcze o miejsce w składzie na PŚ. Łatwo nie będzie jednak ja uważam, że trudniejsze zadanie mają Niemcy bo muszą poradzić sobie czy to z Raimundem, Hoffmannem, a nawet Roth pokazał dobre skoki. Gdyby nie kontuzja Lisso byłoby jeszcze trudniej.
    U Norwegów to właściwie wystarczy, że Johansson będzie lepszy od Heggliego, Sundala, Tande i ma miejsce w drużynie. Pozycja Graneruda, Lindvika, Forfanga wydaje się być niepodważalna. Norwegowie, głównie z czołówki PK, w większości mnie nie przekonują (poza Sundalem, gdzie widzę swego rodzaju podobieństwo do kariery Graneruda i w przyszłości może będzie w czołówce).

  • kubilaj2 weteran
    @ZXCVBNM_9999

    Z kolei Kot upadł w żenującym Titisee-Neustad 2017

  • Arturion profesor

    Być może Horn swoje przemyślał, zobaczymy. Jakoś zapominamy o zakwestionowanych przez niego nartach Japończyków, które przekroczył dopuszczalną szerokość o śmieszne wartości (grubość lakieru). Śmieszne dla wszystkich, ale nie dla Horna i biurokratów.
    Ja wolałbym, żeby trener zajmował się swoją drużyną, nie donoszeniem na inne.
    Jak coś nie tak, może zgłosić protest, a nie donosy "profilaktyczne". Klasy tego trenera, jako trenera nie podważałem nigdy. Klasę, jako człowieka, podważam nie pierwszy raz. I to nie ma "to tamto". Nikt w "sygnalizacji" nie szalał tak, jak on.

  • Lataj profesor
    @Mucha125

    Jednak ostatnie zmiany w kadrach mogą uchronić go przed utratą roboty w Niemczech. W końcu z jego kadry dwaj doświadczeni zawodnicy wypadli nie bez powodu: pierwszy sponiewierany zerwaniem więzadła krzyżowego, a drugi w dwóch ostatnich sezonach zaliczał poważny dołek, który trwał do końca zimy. Teoretycznie mają jeszcze szansę się zaprezentować, choć jest znikoma, a ten ruch jest analogiczny do odsunięcia przez Norwegów Johanssona trapionego ostatnimi czasy paroma urazami.

  • Mucha125 profesor

    Horn ma jedyna jedyna wadę. Brak szans dla zawodników co zawiedli. Tyle albo aż tyle by stał się jednym z najlepszych trenerów. I koniec z betonowaniem kadr. Dwie piety Achillesa moga spowodować ze straci robotę w Niemczech. Reszta świadczy o tym jak dobry jest trenerem i jak potrafi zadbać o kadrę

  • Lataj profesor

    Można nie lubić tego człowieka, ale to powinno być zrozumiałe, że chce jak najlepiej dla drużyny, którą on właśnie trenuje, nawet jeśli miałoby to skrzywdzić trenowaną wcześniej nację. Nie oznacza to jednak, że z Polską nie miał przyjemnych wspomnień i pewnie dlatego wypowiada się o niej w ciepłych słowach. Niemniej Horngacher powinien być przygotowany na odsiecz polskiej husarii, bo Polacy są jak lawa, a tym zdaniem może chciał ocieplić swój wizerunek. To powinno być normalnez że chciał "skapować" na inną nację, skoro przepisy są przepisami, ale ujawniła się jeszcze hipokryzja, kiedy był niezadowolony z tego, że jego skoczkowi się oberwało. Sam skandal z butami Nagaby wynikał jednak z niejasnych przepisów FIS, braku stosownego zgłoszenia nowinki w sprzęcie (nawet jeśli to była tylko modyfikacja) przez Dolezala i niekompetencji Jukkary. Było, minęło. Nadal szanuję tego człowieka i nie ma sensu rozpatrywać teraz tego, co rok temu wywinął. Wbrew pozorom sporo czasu od tego minęło.

  • Tomek88 profesor

    Bardzo dobry wywiad a co do Horngachera można go nie lubić ale jego sukcesy w czasie prowadzenia polskiej kadry są niepodważalne.

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    @Luk

    Miętusa to mu chyba na siłę wcisnęli

  • Luk profesor

    Jedynym niewypałem u Horngachera był Miętus, który pomimo awansu do kadry A nie zapunktował ani razu, oraz częściowo również Kot, który zaliczał regres z sezonu na sezon.

  • Man_of_the_Day stały bywalec
    ...

    Nie mam żalu do Horna o donos na nasze buty. Jako profesjonalista i pracownik konkurencyjnej federacji, powinien był to zrobić. Nie mam też pretensji do Jukkary, który - jeśli mu wierzyć - przymykał oko do momentu, aż oficjalna skarga związała mu ręce.

    Horngacher jednak przesadzał z donoszeniem. W niektórych przypadkach bowiem nie mógł mieć wiedzy (lub wiedzy konkretnej) i chodził ze skargami niejako profilaktycznie. To musiało zrobić złe wrażenie. Podobnie jak jego hipokryzja, bo kiedy dyskwalifikowano Niemców, obrażał się.

  • Arturion profesor
    @Sekretarz

    "A w sprawie butów to nadal nie kumam do czego lub kogo piłeś." A dalej: "Wg mnie znaczna część awantury z butami miała miejsce przez nieprecyzyjne przepisy, niekompetencję ówczesnego kontrolera sprzętu oraz rozdmuchanie sprawy w mediach."
    Znaczy, że coś kumasz, :-)
    "Czy chciał źle dla naszej?" Oczywiście, że tak. I o to poszło.

    PS. Ale teraz jest równiacha i wszyscy się lubimy, jak to w skokowej rodzinie. :-)
    Ja go już nie polubię. Pewnie obydwaj to przyżejemy bez stresu.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl