Metamorfoza Pawła Wąska. „Podziękowania dla sztabu, który zarywał nocki”

  • 2024-01-10 12:13

Tegoroczny Turniej Czterech Skoczni zakończył się dla Pawła Wąska 33. lokatą. Chociaż niemiecka część imprezy zakończyła się dla olimpijczyka z Pekinu fiaskiem, na austriackich skoczniach 24-latek pokazał zupełnie inną twarz.

– Bardzo fajny dzień. Skoki były naprawdę powtarzalne, na dobrym poziomie i miejsce też było całkiem niezłe. Jak na to, co działo się w tym sezonie dotychczas, to myślę, że mogę być zadowolony – mówił po rywalizacji w Bischofshofen zawodnik z Ustronia, który w minioną sobotę finiszował 18.

Podczas konkursu na skoczni im. Paula Ausserleitnera (HS142) Paweł Wąsek nie miał łatwego zadania. Jego rywalem w systemie KO był Manuel Fettner, który podobnie jak reszta Austriaków może pochwalić się bardzo dobrą formą. – Zdawałem sobie sprawę, z kim skaczę i że moją odległością zbytnio go nie zaskoczę. Po pierwszym skoku nie wiedziałem, jak wygląda sprawa ze „szczęśliwymi przegranymi" i czy uda się wejść do drugiej serii. Także to była taka niewiadoma w mojej głowie i nie wiedziałem, czy się cieszyć, czy smucić – komentował konkurs 24-latek, który ostatecznie awansował do finału jako jeden z grona „szczęśliwych przegranych”.

– Po niemieckiej części miałem w głowie takie: „co ja tu mogę więcej robić”, czy jest sens tu skakać, jak nie ma perspektyw na to, żeby wyglądało to lepiej. Całe szczęście ruszyło to naprzód od Innsbrucka. Tu wielkie podziękowania dla sztabu, który zarywał nocki, żebyśmy mieli naprawdę już topowe kombinezony – mówił reprezentant Polski.

– Wszystko zaczęło się zgrywać. Sprzęt, technika, sfera mentalna i zaczęło to w końcu iść. Cieszę się, że w tak krótkim czasie daliśmy radę zrobić tak naprawdę dwa kroki naprzód. W Garmisch-Partenkirchen nie kwalifikowałem się do konkursu, a w Bischofshofen skończyłem zawody już w drugiej dziesiątce. Myślę, że to był dobry krok naprzód – zauważył Wąsek, nie zapominając o tym, by pochwalić tego, który w całym turnieju był najlepszy.

– Fajnie, że Ryoyu Kobayashie wygrał. Należało mu się. Mam nadzieję, że w przyszłości też mi się uda przywieźć do domu Złotego Orła – dodał z nadzieją.


Kinga Marchela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3053) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor

    Fajnie, że ceni Kobajańca. Niech go naśladuje we wszystkim. Może prócz zamiłowań "światowych" i niechęci do treningów. ;-)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl