„To cieszy” – Kubacki pod wrażeniem postawy Zniszczoła

  • 2024-02-05 13:09

Miniony weekend w Willingen stał pod znakiem deszczowo-wietrznej pogody. Nieustające opady, kręcący wiatr i długie oczekiwanie zawodników na belce powodowało, że nie wszyscy wierzyli, że uda się skutecznie przeprowadzić konkursy na Muehlenkopfschanze (HS147), nawet sami skoczkowie. W Hesji dwukrotnie ósmy był Aleksander Zniszczoł, co po zawodach docenił Dawid Kubacki.

– Miało się nic nie odbyć, takie były prognozy. I pogoda też taka była, bo niczego nie brakowało. Był deszcz, było ciepło, było bardzo wietrznie, kręciło i do tego tory się rozpłynęły już w sobotę, a my jeszcze w niedzielę na nich skakaliśmy – mówił po ostatnim konkursie Dawid Kubacki. – Nikt nie wierzył, że uda się to przeprowadzić, ale to chyba przewaga tego naturalnego rozbiegu. Można w nim poprzecinać tory piłą i woda ma jak z nich uciekać. Wiatr był silny, kręciło nim, ale też mieliśmy na tyle duże te widełki czasu antenowego, że dawało się te konkursy przeprowadzić bez większych problemów, z drobnymi przerwami. Ja jestem trochę w szoku, że tak poszło – mówił o towarzyszących weekendowym zmaganiom warunkach. 

– Patrząc na tę sportową stronę, to wydaje mi się, że wykonałem na skoczni dobrą robotę. Oba skoki konkursowe były lepsze jakościowo, więc jestem zadowolony. Z warunkami jak trafiłem, tak trafiłem. Miejsce może też nie było wybitne z tego względu, ale wydaje mi się, że to, co miałem do zrobienia na skoczni wykonałem tak, jak trzeba – mówił osiemnasty zawodnik niedzielnych zmagań, który przyznał, że obecnie najwięcej uwagi wymaga od niego praca na progu.

– Na progu ten skok się zaczyna i tam zapada decyzja o jego sporej części. W sobotę w pierwszej serii próbowaliśmy skupić się na locie, bo tam są pewne niedociągnięcia, tego nie da się wykluczyć. Kiedy koncentracja przerzucona była na lot, to zabrakło jej na progu i niewiele to dało. A w kolejnych skokach, gdy na progu dzieje się lepiej, to i w locie jest łatwiej, samo z automatu wychodzi, więc tym trybem idę w tej chwili – tłumaczył 33-latek.

Brązowy medalista olimpijski z Pekinu nie ukrywał także, że dobre skoki Aleksandra Zniszczoła, walczącego w ten weekend o podium, mają wpływ na morale zespołu. – To cieszy, bo pokazuje, że praca, którą wykonujemy, może przynosić efekty. I tak jak w zeszłym roku to ja brylowałem i koledzy mogli mieć to poczucie, że „robi to samo, co my, to może w końcu i u nas zadziała”, to tak teraz wygląda sytuacja z Olkiem. To zawsze dodaje ekipie dodatkowej energii i takiego rozpędu. Bo jak było na początku sezonu, każdy wie i jak nie idzie, to jest ciężko. A teraz, kiedy te pojedyncze skoki zaczynają się dobijać do czołówki, to pokazuje to, że ta praca może przynosić taki efekt – zauważył.


Kinga Marchela, źródło: PZN
oglądalność: (1107) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl