Malinka: wyciąg dostępny dla turystów

  • 2009-01-09 18:15

Od dziś wyciąg przy Skoczni im. A. Małysza w Wiśle-Malince będzie woził turystów. Chcąc poczuć się jak patron obiektu - Adam Małysz i jego fruwający koledzy trzeba wyłożyć 5 zł. Krzesełko wywiezie nas pod wieżę startową.

Zgodnie z zapowiedziami Andrzeja Wąsowicza, menedżera wiślańskiej skoczni, tuż przed świętami obiekt otworzył swoje podwoje przed turystami. "W okresie świąteczno-sylwestrowym mieliśmy tutaj najazd gości. Każdy chciał zobaczyć to cudo. Teraz trochę się uspokoiło. Tłumnie będzie znowu w weekend" - wspomniał jeden z pracowników Centralnego Ośrodka Sportu.

Od dziś wszyscy będą mogli oglądać skocznię także z perspektywy zawodników. Rusza wyciąg krzesełkowy, który wywozi zawodników na górę. "Chcieliśmy to zrobić już wcześniej, ale wyciąg był niesprawny, poza tym brakowało nam ludzi do jego obsługi. Teraz mamy już osoby, które zdały egzamin i mogą obsługiwać kolejkę" powiedział Andrzej Wąsowicz.

Za wjazd na teren skoczni i zaparkowanie samochodu zapłacimy 2 zł, wyjazd na górę kolejką będzie kosztował 5 zł. Na razie na górze trzeba będzie się ograniczyć do podziwiania widoków. W ferie w pobliżu górnej stacji kolejki powinna być już czynna kawiarenka. "Otwieramy się na turystów i gości. Taka jest praktyka prawie na wszystkich skoczniach, jakie udało mi się zobaczyć w Europie. Niestety wiele osób dalej zamiast wejść na teren obiektu, wciąż wspina się po skarpach. Wszystkim mówimy to samo: Prosimy wchodzić, skocznia jest otwarta - dodał wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Ale i na kawiarence się nie skończy. Są plany, by w głównym budynku skoczni powstała wystawa na temat skoków narciarskich w Beskidach. Ma zawierać informacje, zdjęcia a także eksponaty. Upamiętniałaby byłych skoczków narciarskich i przybliżała rozwój skoków w regionie ale mają się w niej także znaleźć niektóre z trofeów Adama Małysza.



Marcin Hetnał, źródło: Gazeta Codzienna/informacja własna
oglądalność: (9336) komentarze: (22)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Emu doświadczony

    W ogóle byłoby bardzo dobrze, gdyby wszędzie w Polsce pobudować K-5. Nieamatorom też by się to przydało... biedne dzieci skaczą z połowy rozbiegu, ale trenerzy najwyraźniej mają zaćmienie umysłowe. Jak już musi być z połowy rozbiegu, to nie można nawet belki dorobić?
    Skoczniowy dowcip zeszłego sezonu: podobno na Tyciej Krokwi nie można zreobić schodów, bo to już jest park narodowy. Nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Jeżeli nawet tak jest - jasne, strrraszni obrońcy przyrody pozwolili zbudować skocznię na swoim terenie, ale schodów już zrobić nie pozwolą, bo chcą gnębić skoczków za to, że nie są rysiami ani jaszczurkami. ;)

    Swoją drogą Zagórz ma K-10, też nieduża skocznia... Wiele osób swobodnie odważyłoby się z niej skoczyć. Wziąć pożyczkę, rozkręcić kursy skoków jako pierwszy klub w Polsce... i za jakiś czas zniknąłby problem tego, że nie ma pieniędzy na utrzymanie skoczni, może nawet na K-80 by starczyło... Ale w Polsce nikt nie ma odwagi, Polakom się wydaje, że
    a) skoki kobiet,
    b) skoki amatorów,
    c) tolerowanie amatorów na skoczni,
    d) skocznie poniżej K-10
    to wszystko jakieś głupie zachodnie wymysły.

  • MarcinBB redaktor
    Malinka jest czynna

    To nieprawda, że Malinka jest nieczynna. Choćby przedwczoraj i wczoraj trenowali na niej skoczkowie ze Szczyrku i kadra kombinatorów norweskich.
    Natomiast siatki śniegowe załozono tam już pod koniec listopada choć nie wiem, czy w grudniu odbywaly się tam jakiekolwiek treningi. Ale skocznia byla przygotowana. Co do wyciągu - jesli byl niesprawny, to chyba jakoś ostatnio bo od Mistrzostw Polski we wrześniu do grudnia był normalnie na chodzie.

  • Anika profesor

    @Emu
    Właśnie. Malinka będzie wykorzystywana pewnie parę razy do roku. Nie wiadomo co z treningami Ustronianki - bo koszty są horrendalne. Dobrym pomysłem jest udostępnienie wyciągu dla turystów i kawiarenka na górze. Lina do zjeżdżania jest pomysłem fenomenalnym. Łabajów się rozpada. Ustronianka nie ma pieniędzy. A może w Łabajowie zrobić kursy skoków dla amatorów? Ale musiałyby być na malutkiej skoczeńce na początek. Zresztą o takich kursach mogłyby pomyśleć pozostałe ośrodki skokowe. I do wszystkich kompleksów skoczni dobudować K-5.
    Chętnych byłoby pewnie zatrzęsienie. A i pieniędzy nieco by przybyło.

  • Emu doświadczony

    nieznany - nie jestem pewna, czy coś takiego jest wykonalne na czynnej skoczni. Jeżeli już, trzeba by zakładać linę i zdejmować ją na czas zawodów. Na pewno mniej opłacalne, niż lina na stałe, którą tylko się co jakiś czas konserwuje.
    Tym niemniej takie pomysły warto wspierać. Dobrze życzę skoczniom - w moim interesie jako skoczniołazicy jest, by było ich jak najwięcej :] - dlatego skocznie muszą się nauczyć ;), że już nie ma socjalistycznego państwa, które będzie w nie ładowało jak w skarbonki, skocznia powinna przynajmniej w jakiejś mierze sama na siebie zarabiać.

  • Emu doświadczony

    Czy można wjechać także na sam szczyt? Taka maniacka skoczniołazica jak ja przecież sobie nie daruje, choć wybieram się z te okolice dopiero po ukończeniu Skalitego.

    Co do bungy - a żebyś wiedział(a), że coś podobnego jest. Nie na gumowej linie, bo to byłoby jednak niebezpieczne (lina jest na tyle elastyczna, by upadek był całkowicie możliwy), ale też coś ciekawego. Może słyszałeś/-aś o takiej rozrywce z pogranicza sportów ekstremalnych jak zjazdy na stalowej linie. Pierwotnie zaistniało to jako sposób transportu w Azji południowo-wschodniej, gdzie zjazd na linie pozwalał prostym ludziom wielokrotnie skrócić czas powrotu z pracy (jeżeli ktoś pracował np. na polu po drugiej stronie gęsto zarośniętej doliny), także uniknąć spotkania niebezpiecznych zwierząt... W takiej wersji zjazd był też nieco ryzykowny (dotknięcie liny groziło obcięciem palca, zatrzymanie było dość gwałtowne), natomiast współcześnie zrobiono z tego właśnie taką rozrywkę. Zjeżdża się w uprzęży, z zabezpieczeniami; można spotkać obiekty do takich zjazdów "solo", a także np. w parkach linowych (tzw. małpich gajach).
    Otóż coś takiego zrobiono na skoczni w Steinachu w południowej Turyngii (nie mylić ze Steinbachem ani Steinbach-Hallenbergiem, też w Turyngii i też miejscowości skoczniowe). Są tam nieczynne skocznie K-30 i K-50. Otóż między nimi dobudowano rozbieg rolkowy i kleint(ka) zjeżdża po nim na nartach, a potem jeszcze leci ponad 100 metrów, podtrzymywany/-a liną. Zdaje się, że ośrodek działa, mają też park linowy, do tego od jakiegoś czasu oferują też dodatkowy program: zjazdy u nich + prawdziwe skoki z K-9 i K-15 w pobliskiej Lauschy, słynącej z kursów skoków dla amatorów... Niestety nie byłam, ale przy moim apetycie na wszystko, co skoczniowate, muszę się kiedyś wreszcie wybrać; w ogóle Turyngia to być może najgęściej uskoczniowiony ;) kraj związkowy Niemiec.

  • anonim

    Może ktoś pójdzie po rozum do głowy i zbuduje nad bulą skoczni kiedys takie podłużne bungee, że każdy ochotnik uczepiony na linach bedzie mógł spróbowac skoku narciarskiego ;)
    Tym by dopiero skocznia mogła na siebie zarobić a jak wspaniale by ułatwiło treningi młodym skoczkom. Zero stresu, zero ryzyka i kilkadziesiąt "skoków" dziennie bez wielkiej utraty energii

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl