PK w Titisee-Neustadt: Janda ponownie wygrywa w Niemczech, Polacy słabo

  • 2009-02-01 16:26

Jakub Janda wygrał w drugich zawodach Pucharu Kontynentalnego w niemieckiej miejscowości Titisee-Neustadt. Tym razem Czech wyprzedził reprezentantów Austrii, Rolanda Muellera oraz Daniela Lacknera. Polacy spisali się słabo, w finale wystąpił tylko Łukasz Rutkowski.

Janda, który po pierwszej serii zajmował 4. lokatę po skoku na odległość 137 metrów, w finale poszybował na 139 metr i z przewagą ponad 7 punktów triumfował nad drugim w klasyfikacji Rolandem Muellerem (141,5 i 132,5 m). Na ostatnim stopniu podium stanął Daniel Lackner (134,5 i 139 m).

Tuż za podium uplasował się kolejny z Austriaków Manuel Fettner (137,5 i 132,5 m). Następne miejsca należały do Niemców, Christiana Ulmera (137,5 i 131 m) oraz Pascala Bodmera (137,5 i 130 m). O wielkim pechu może mówić Stefan Thurnbichler, który prowadził na półmetku zawodów po pięknym skoku na 143,5 metra, jednak w finale uzyskał zaledwie 122,5 metra i ostatecznie uplasował się na 8. miejscu.

Niestety Polacy spisali się w dzisiejszym konkursie bardzo słabo. Punkty wywalczył jedynie Łukasz Rutkowski, który zajął 21. miejsce (129 i 126 m). Pozostali nasi skoczkowie nie awansowali do finału, Wojciech Gąsienica-Kotelnicki zajął 36. pozycję (123 m), Dawid Kowal po skoku na odległość 112 uplasował się na 54. miejscu, natomiast Rafał Śliż po fatalnym skoku (88,5 m) zajął ostatnie miejsce w konkursie.

Kolejne zawody w ramach Pucharu Kontynentalnego zostaną rozegrane w następny weekend w stolicy polskich Tatr, w Zakopanem.

WYNIKI I KLASYFIKACJE:
Zobacz wyniki I serii konkursu »
Zobacz końcowe wyniki konkursu »
Zobacz aktualną klasyfikację generalną Pucharu Kontynentalnego »


Damian Pietrzak, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10082) komentarze: (65)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Piotr stały bywalec
    @Anika

    Rzeczywiście, warto byłoby się przyjrzeć jak funkcjonują szkoły mistrzostwa sportowego, jak wygląda nauka w takiej szkole. Masz rację, trudno oczekiwać by były dobre wyniki, jeżeli trenowaniem zajmuje się ktoś bez przygotowania. Ten problem może być szerszy niż się wydaje. Dyplom AWF nie gwarantuje, że dana osoba będzie np.dobrym trenerem. Z drugiej strony, może też tak być, jak w przypadku np. Berniego Schoedlera. To chyba zależy od predyspozycji danej osoby.

  • Anika profesor

    Właśnie chciałabym się dowiedzieć kto (z jakim przygotowaniem) i czego uczy w tzw szkole mistrzostwa sportowego. Bo zaczynam podejrzewać, że o żadnym mistrzostwie mowy być nie może:
    Jeżeli uczniowie tej szkoły "uciekają" pod skrzydła innych (zagranicznych) trenerów.
    Jeżeli trenerami tam są ludzie bez odpowiedniego przygotowania.
    Jeżeli uczniom nie daje się szansy startu w międzynarodowych zawodach, a co najmniej ten start się utrudnia.
    Jeżeli, jak to u nas powszechne, działa się dla samego działania, a często te działania są pozorne i nie przynoszą żadnych korzystnych następstw.
    Jeżeli nie zmieni się sposób myślenia wszystkich za rozwój skoków (i nie tylko) odpowiedzialnych.

    Jak powiedział Bogdan Wenta:
    Panowie więcej roboty a mniej gadania!

  • anonim
    Anika,Piotr

    Tajemnicą poliszynela jest że trenerami są instruktorzy po kursach. Mamy tzw. szkoły mistrzostwa sportowego tylko że nic ztego nie wynika poza nazwą bo wyniki jakie są to każdy widzi. Jest pytanie kto i czego uczą wtych szkołach.Aby jechać po naukę czy konsultacje to trzeba znać przynajmniej jeden obcy język i tu jest problem.

  • Anika profesor

    @Krakus
    @Piotr
    Bardzo chciałabym, aby dokonano porównania systemów szkolenia skoczków w Polsce i w innych krajach, np. w Finlandii i w Austrii.
    Na początek może porównanie 2 szkół:
    www.zsms.tatrynet.pl/
    i:
    www.schigymnasium-stams.at/

  • Piotr stały bywalec
    @ Krakus

    Tak, tylko jest jeszcze jeden problem. Ci trenerzy juniorów przecież też gdzieś się od kogoś uczą. System jest po prostu zły. Pytanie czy ktoś z trenerów i działaczy zdaje z tego sprawę. Czy czasami nie jest tak, że PZN chował głowę w piasek, zasłaniając się przez lata wynikami Adama. Problem może stać się bardziej widoczny gdy Adam zakończy swoją karierę. Tylko szkoda młodych skoczków. Wiadomo, że Kamil na pewno nie będzie drugim Adamem, ale przecież mógłby osiągać lepsze wyniki. To samo dotyczy Łukasza, Maćka, Krzyśka i wielu innych chłopaków.
    Jeszcze jedna sprawa: do Austrii i Finlandii nie jest tak daleko. PZN mógłby załatwić staże w Austrii czy Finlandii kandydatom na trenerów.

  • Xellos profesor
    co się

    stało ze Ślizem, z pierwszego na ostatnie miejsce...

    Rutkowski też nie błyszczy...

    Za to Kot był tuż za Małyszem ostatnio...

    W tym kontekście czwarty na MŚ może być niespodziewanie Kot, pewno zawody o MP zdecydują o tym...

  • anonim
    Piotr

    Mamy podobne zdanie na temat obecnego szkolenia młodzieży.Jeżeli nie zmienią obecnego systemu szkolenia to czarno widzę przyszłość naszych skoków.To że poza Małyszem pozostali skaczą beznadziejnie potwierdza tylko że winny jest system oraz trenerzy juniorów.Dodam że Adama Małysza przejął od Szturca Mikeska który zabierał Adama w wieku 16 lat na PŚ bez obawy o następstwa.Wyniki jakie Małysz osiągnął potwierdzają że konieczne są radykalne zmiany.

  • Piotr stały bywalec
    @Krakus

    Masz rację, konserwatywne podejście było przyczyną wielu porażek. Historia zna mnóstwo takich przypadków.
    Niestety, wielu naszych trenerów może mieć te same "dyrdymały" w głowie i stąd też brakuje sukcesów. Niewielu naszych skoczków potrafi daleko skakać z niskich belek. Wyniki konkursów zarówno w Pucharze Kontynentalnym i Pucharze Świata naprawdę powinny dać wile do myślenia. Niestety, nie każdy potrafi wyciągać prawidłowe wnioski z porażek.

  • anonim

    Słabość polskich skoków to wynik braku techniki oraz brak szkolenia począwszy od juniora młodszego na dużych skoczniach ale z niskich belek.Nasi szkoleniowcy uważają że szkolenie na dużych skoczniach szkodzi technice i dlatego rywale odskakują po kilkanaście albo i więcej metrów.Przez takie szkolenie mamy to co mamy.

  • anonim

    Sliz własnie zawsze był mocniejszy na dużych skoczniach i słynie z tego że umie wykorzystać sprzyjający wiatr. Myślę że to przez chorbę , niewiadomo czy wroci do formy przed MŚ. Zreszta do MŚ jeszcze jednym forma spadnie drugim wzrośnie. Spadek Formy ma też Krzyiek Miętus po zawodach w Kranju.

  • anonim

    "polska mysl szkoleniowa"...stawiac na tych samych zawodnikow w PS...bez wzgledu na to w jakiej sa formie a raczej bezformie ...na PK wysylac chorych zawodnikow...no i najlepiej mlodych wysylac do japonii...no i najwazniejsze...uparcie twierdzic, ze jest wszystko dobrze i ze czekaja nas naprawde dobre czasy....tylko tak dalej....tak trzymac...

  • manu_fan weteran

    No niestety nie ma czwartego zawodnika na mś, a ja myślałem, że Rutkowski wreszcie nawiąże to występów w LGP... Z tego całego weekendu najbardziej mnie zaskoczył Kotelnicki, mimo, że nie zdobył punktów to skoczył dwa razy w pobliże punktu K, widac, że on jakiś mały postęp robi.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl