Rewolucja w skokach: zawodnicy sami będą decydować o długości najazdu?

  • 2009-03-16 21:09

Po ostatnich konkursach Pucharu Świata na skoczni mamuciej w Vikersund, w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej zaczęto dyskutować na temat modyfikacji przepisów dotyczących ustalania długości najazdu.

Podczas sobotniego konkursu drużynowego dwukrotnie upadł Gregor Schlierenzauer, Austriak tuż po niewiarygodnym, ale nieustanym skoku na 224 metry dobitnie wyrażał swoje niezadowolenie z pracy jury. Zdobywca Kryształowej Kuli zastanawiał się dlaczego pozwolono mu skakać z tak wysokiej belki startowej.

Walter Hofer w odpowiedzi na niezadowolenie niektórych zawodników, wysunął propozycję, aby to skoczkowie sami mogli decydować, z której belki chcą skakać. Dotąd takie prawo mieli trenerzy, w uzasadnionych wypadkach mogli domagać się, aby ich zawodnik nawet w ocenianej serii skakał z krótszego rozbiegu.

Dyrektor Pucharu Świata chce by nowy system był bardziej elastyczny niż obecny, każda belka miałaby także przypisaną konkretną notę metrową. "W chwili obecnej jury ma ograniczone pole manewru, wszyscy muszą startować w konkursie z rozbiegu o ustalonej na początku długości, a zmiany belki ze względu na warunki wymuszają rozpoczęcie serii konkursowej od początku" - skomentował pomysł Steina Johannessen z komitetu skoków w Norweskim Związku Narciarskim.

Johannessen uważa, że ten system może udoskonalić skoki narciarskie, ale zawodnicy są nastawieni do tego pomysłu sceptycznie.

"Jestem otwarty na zmiany i próbowanie nowych rozwiązań, nie sądzę jednak, aby taki system był możliwy do zrealizowania" - powiedział Johan Remen Evensen.

Drugi zawodnik tego sezonu, Simon Ammann twierdzi natomiast, że taka zmiana jest zbyt skomplikowana by ją łatwo wprowadzić.

Nowe rozwiązanie zostanie być może przetestowane już podczas Letniej Grand Prix w skokach narciarskich.


Vicktoria Murawska, źródło: op.no
oglądalność: (12238) komentarze: (84)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    Gratuluje...

    Tak..tak...gratuluje pomysłu... Najlepsi skoczkowie (np. tak jak w tym sezonie Ammann i Schlierenzauer) ustawią sobie belkę tak żeby było bezpiecznie, a przyjdzie taki Stefek Hula (oczywiście nic do chłopaka nie mam) i ustawi sobie najwyższą belkę i wygra zawody....świetny pomysł dlaczego by nie?

    Zresztą i tak nie wierze że przy zaciętej rywalizacji ktoś ustawi sobie belkę niżej niż jego przeciwnik...

  • anonim
    Kuriboh

    Jak dla mnie pomysł jest zły.

    1. Skoki staną się niebezpieczne. Skąd zawodnik na górze ma wiedzieć, jakie warunki są na dole? Trener udzieli mu znaków chorągiewką?

    2. Skoki staną się mało czytelne i zagmatwane. Może się okazać np., że kolejność pierwzzej piątki po pierwszej serii będzie taka...
    1. 128m
    2. 132m
    3. 125m
    4. 137m
    5. 139m
    Ciżko będzie się w tym wszystkim połapać. Stanie się to tak zagmatwane, że... Bez komentarza. Pozatem co to będą za skoki narciarskie? Komentator się podnieci, że nowy rekord skoczni, a okazuje się, że tego zawodnika wyprzedzi ktoś, kto wylądował pięć metrów bliżej i miał niższe noty za styl...A JAK MIAŁOBY WYGLĄDAĆ BICIE REKORDÓW SKOCZNI W TAKIM SYSTEMIE? Ktoś skoczyłby ponad rekord, ale by mu odjęli "za belkę" i nie miałby rekordu?

    Zmiany powinny pójść w innym kierunku. Sądzę, że skoki pierwszej "10" w kwalifikacjach powinny być oceniane przez sędziów. Udział "10" w QUA powinien pozostać dobrowolny, ale dla najlepszych skoczków kwalifikacji powinny być przyznawane punkty PŚ. Wtedy byłoby ciekawie i emocjonująco, a odpuszczanie sobie kwalifikacji byłoby bezsensowne. Proponuję taką punktację za kwalifikacje:
    1. 20
    2. 16
    3. 12
    4. 9
    5. 6
    6. 5
    7. 4
    8. 3
    9. 2
    10. 1

    Pamiętacie sezon, gdy Ahonen wygrał o 10 punktów? Byłoby ciekawie z punktowanymi kwalifikacjami. :D

  • anonim

    Ta informacja wydaje mi się niekompletna. Zmiany zapewne są potrzebne, ale to co zostało podane jest trochę dziwne, stąd takie, a nie inne interpretacje i oceny. Przecież po to są oddelegowane osoby typu Hofer czy Tepes i inne, by był ktoś za wszystko odpowiedzialny. Zgadzam się, że czasami ich decyzje są kontrowersyjne, dziwne, niezrozumiałe, ale to oni decydują i oni ponoszą odpowiedzialność. Pamiętacie, jak w Zakopanem miał miejsce wypadek Mazocha? Przesłuchiwano m.in. szefostwo FISu czy spełnione były wszystkie warunki bezpieczeństwa zawodów. W oparciu o to co podaje ten artykuł wydaje się, że o wysokości belki mają decydować sami zawodnicy (pomijam kwestie przyznawania punktów, bo to inny problem). To kto będzie odpowiadał za ich bezpieczeństwo? Skoczek ma za zadanie wykonać swój skok jak najlepiej i na tym ma się skupić, a nie kombinować tuż przed zawodami czy może obniżyć bądź podwyższyć belkę, bo jestem w takiej formie czy innej, co mi się będzie opłacało itd. Zawodnik nie mając bezpośredniego dostepu do danych o obecnie panujących warunkach nie może podejmować takich decyzji. Byłoby to z jego strony wysoce nieodpowiedzialne. W przypadku wypadku jak będą się organizatorzy tłumaczyć? Bo zawodnik tak chciał? Przypomina mi to dziecięce tłumaczenia wybryków -"bo on mi kazał". Trochę to śmieszne. A co z niepełnoletnimi zawodnikami? Czy w tak ekstrymalnej dyscyplinie jaką są skoki mogą sami podejmować decyzje?... Z pewnością coś trzeba zmienić, ale ta informacja jest jakaś niepełna i budzi wiele słusznych kontrowersji. I trudno oceniać coś na temat czego nie ma się pełnej onformacji. A dla mnie taka ona jest.

  • skladak stały bywalec
    bzdura totalna!

    zgadzam sie z tym ze zawodnicy mogliby decydowac o dlugosci najazdu. ale w przypadku najlepszyc zeby oni mieli liczacy sie glos - oczywiscie nie dyskryminujac slabszych skoczkow.
    Ale totalnym nonsensem jest to zeby kazdy skakal z belki jakiej chce! no bzdura! co z tego ze bylaby inna punktacja... na to samo by wychodzilo.
    A od czego sa trenerzy?!
    mysle ze Pointner nie protestowal bo chcial zeby Gregor skoczyl jeszcze dalej ale sie do tego nie przyzna. z reszta bylo widac ze wcale nie protestowal po tym co sie stalo!

    moim osobistym zdaniem niech zostanie jak jest...

  • F@n weteran
    @ZKuba36

    Czyli mamy rozumiec ze w Planicy maja skakac po 215m...
    Skoro na 225m sie skacze z telemarkiem a Romoeren normalnie bez problemu wyladowal 239m...to te HS moim zdaniem sa za male. W Oberstdorfie powinien byc na 218m, w Planicy na 230m, w Tauplitz ( Kulm ) 210m, w Vikersund 213m, w Harrahovie 208m. Takie jest moje zdanie i mysle ze wielu ludzi sie zgodzi z tym. Tak samo bez sensu bylo w Lillehamer, Kranjec w dobrej formie skoczyl 142m z telemarkiem, powialo mu, ale na treningach kazdy jego skok byl powyzej 130m i umial wykorzyustac te warunki, a potem jak pamietamy zrobila sie cisza, a ci mysleli ze Gregor skoczy 150...HS w Lillehamer powinien wynosic tyle ile skoczyl Kranjec, albo wiecej. I na skoczniach nie powinny byc za ostre wyplasczczenia. Powinny byc bardzo lagodne aby zawodnicy poprostu normalnie ladowali, i to wina jest robionych skoczni, a nie belek.

  • czarnylis profesor
    @Piko

    Twoja propozycja jest ciut lepsza od wyjściowej, ale taka sytuacja sprawi, że skoki staną się mało czytelne, a sędziowie będą mieli wielkie pole do popisu w kontekście manipulowania wynikami. W takim systemie "obiektywizm" to słowo całkowicie abstrakcyjne.

    A teraz przychodzi taki człek pierwszy raz na skocznię i jak mu wytłumaczysz, że ten co skoczył dalej przegrał?
    Może wytłumaczysz, ale ten człek drugi raz już nie przyjdzie.

    Skoki mają być czytelne i przejrzyste, i do tego powinno się dążyć, a nie na odwrót.

    Trzeba rozwiązać sprawę wpływu pogody na skoki, a reszta problemów przestanie istnieć automatycznie.

  • czarnylis profesor
    @Marco Polo

    Też mi się tak wydaje, że Hofer zachowuje się jak OBOP i bada opinie publiczną, lecz tak mnie gość zdenerwował tymi pożal się Boże pomysłami, że aż się we mnie zagotowało.

    Jedno nie ulega wątpliwości. Zmiany w dyrekcji są nieuniknione i wyczekiwane, ponieważ mamy tu już do czynienia z klasycznym "zmęczeniem materiału".

    Panie Hofer, dziękujemy za wszystko. Może czas pomyśleć o emeryturze, albo zająć się skokami tylko na swoim podwórku.
    Cyrk objazdowy potrzebuje nowego szefa.

  • Piko początkujący

    mhm, tak i ewentualnie przed każdym zawodnikiem będą zmieniać belkę i puszczać przed skoczka. To nie przejdzie. Takie zawody by trwały w nieskończoność, a jak wiadomo liczą się też sponsorzy i stacje telewizyjne, które to wszystko transmitują.

    Osobiście jestem zdania, że coś jednak trzeba zmienić. Obecne konkursy wyglądają tak, że belka jest ustawiana pod najlepszych i tylko oni są w stanie skoczyć daleko, natomiast pozostali sobie nie radzą i skaczą blisko. To nie wpływa korzystnie na widowisko. Myślę, że można by podzielić zawodników na pewne grupy. Na przykład zawodnicy z numerami od 1 do 15 skaczą z najwyższej belki, potem od 15 do 30 z niższej itd. Oczywiście trzeba by dostosować do tego punktacje. Na przykład zawodnicy skaczący z najwyższej belki dostawali by 1,2 pkt metr, a z najniższej 1,8 pkt. Wymagałoby to jednak przeprowadzenia dokładnych obliczeń, żeby zawody były jak najbardziej obiektywne.
    Dodatkowo powyższy system byłby skuteczny na przykład przy zmiennych warunkach pogodowych. Organizatorzy mogliby elastycznie dostosowywać belke bez konieczności restartu serii.

  • F@n weteran

    Oni zniszcza ten sport. Poprostu niech buduja wieksze skocznie zeby jakies widowisko bylo. Bo dla mnie skocznie mamucie to powinny byc takie na ktorych prawie kazdy skok to 200m co najmniej. A w Planicy to wiadomo ze konkurs w ktorym np. sezon 2006/2007 Malysz wygrywa ze skokami 220m sa bardzo nudne. Teraz podobno nadali nowy profl na skoczni w Planicy i bedzie mozna skakac po 245m. I skoki okolo 230-240m beda bespieczne i fascynujace.
    O takie skoki chodzi, a nie o zmienianie belek jakies pierdzielenie sie, zal mi Hoferka.

  • anonim

    Zawodnicy mają decydować?
    On chyba rozum stracił.

    Zawodnicy powinni mieć prawo głosu kiedy ma wystąpić wymiana tej pary Tepes-Hoffer.
    Bo tak motają, że gorzej być nie może.

  • czarnylis profesor
    Nieczytelność dla kibiców na trybunach

    Jeszcze jedna sprawa.
    Oglądając w telewizji takie zawody, widz będzie jeszcze miał jako takie pojęcie co się dzieje. Na ekranie wyskoczy, która belka, na zeskoku pojawi się wirtualna "linia zwycięstwa" i kibic w kapciach będzie wiedział ile dany zawodnik musi skoczyc, żeby objąć prowadzenie.

    A co z ludźmi na trybunach. Nie wszyscy mają dostęp do telebimu, a i spiker może być zagłuszony przez tumult i trąbki, więc przykładowo ich ulubieniec skacze w okolicy rekordu, jest euforia po dobrym wyniku, a tu się później okazuje, że skoczek skakał z dłuższego najazdu i mimo długiego skoku spada w klasyfikacji. Może być też odwrotna sytuacja, co sprawi, że zawody dla kibiców na trybunach staną się mało czytelne.
    Następnym razem taki kibic, nauczony doświadczeniem zostanie w domu (bo przynajmniej będzie wiedział o co biega), a zawody stracą swój czar.
    Do tego pan dąży, panie Hofer?

  • Marco Polo weteran
    załóżmy, ze Małysz wróci do najlepszej formy

    Ten, błachy wydawałoby się, fakt spowoduje natychmiastowe wycofanie sie hofera ze swojego genialnego pomysłu.
    Powód? Adam w formie z niskich belek skacze tak samo jak z wysokich.
    Pamiętacie treningi przed Planicą 2002/03?
    Wtedy, (gdyby ówczesny trener nie wystawiał Małysza do każdego treningu i go nie przemęczył małysz wygrałby w cuglach oba konkursy - a tak był 2-gi i 4-ty) na treningach Hautamaeki skakał w granicach rekordu swiata, sędziowie obniżali belke o 2-3 platformy po czym Małysz skakał z tego obnizonego rozbiegu 225m.
    hofer ma dobra pamięć. A ryzyko wielkiego powrotu Polaka istnieje zawsze. Dlatego to jest zwykły pic na wodę. Austriak po prostu sonduje do czego może się posunąć bez specjalnego sprzeciwu. jak ktoś, nie daj panie Polacy, zapala sie do tego pomysłu to ten natychmiast wyladuje w koszu. Spoko, ludziska, spoko.

  • czarnylis profesor
    To nie belki są problemem, tylko wiatr i śnieg.

    Nie wiem o co ten cały szum z belkami. Przy drugim sobotnim skoku Schlierenzauera to nie belka była problemem tylko wiatr, a wszyscy się jakoś czepili tych belek.
    Kiedy zaczynała się ósma kolejka, wiatr delikatnie zawiewał od tyłu, prawie wcale, ale to mamut i miał spory wpływ na odległość. Pod koniec tej kolejki wiatr się zmienił i zaczęło delikatnie wiać pod narty, i ci najlepsi nie mieli problemów aby na tym delikatnym wiaterku odlecieć bardzo daleko.
    Wniosek jest taki, że to nie belka była tu problemem, ale warunki wietrzne na skoczni i palce Tepesa!
    Teraz Hofer próbuje odwrócić uwagę od głównego problemu, czepiając się belek i zepchnąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo na samych zawodników, a on niczym Piłat, "umyje ręce".
    Bądźmy szczerzy, sporo większy wpływ na długość skoku ma wiatr oraz śnieg w torach, a nie jedna, czy dwie belki różnicy.

    Tak panie Hofer. Pierwsze trzeba zrobić coś, aby kaprysy pogody nie wypaczały rywalizacji i kiedy to nastąpi mieszanie belkami będzie bezcelowe.

  • anonim

    Brawo Panie Hofer - niech zawodnicy sami ustalają sobie rozbieg a Pan ręce umywa od wszystkiego i cała odpowiedzialność na zawodniku który nie ma takich możliwości jak Pan i Tepesz kontroli wiatru i wszystkiego co się aktualnie na skoczni dzieje.A kase chciałoby się brać ?
    za frajer nie?no będzie super jeden będzie skakał z 5 belki a drugi z 50 -tej (z tej to nawet Tajner pobije rekord skoczni)
    Gratuluje wspaniałego pomysłu!

  • anonim
    Pic na wodę fotomontaż

    Teee już to widzę, jak będą sobie po kolei obniżali te belki..
    Każdy będzie chciał sobie polatac i skoczyc jak najdalej, bo każdy lubi efektowne zwycięstwa.
    To, że Gregorkowi puściły nerwy i paluszki poszły w ruch ma spowodowac aż taką rewolucję?

    Daję sobie rękę obciąc, że gdyby Gregorek walnął rekordzik, to słowa by nie powiedział. Albo ewentualnie coś w stylu, że belka była za wysoko, ale bardzo się cieszy z pobitego rekordu i ze zwycięstwa blablabla

    Przecież konsultuje się belkę z trenerem lidera PŚ.
    A że Pointner też nie wie, kiedy się zatrzymac, to takie są efekty.
    Podsumowując, zgadzam się z poprzednikami - to jest awykonalne - kombinacje z belkami przedłużyłyby transmisje, ponadto jak pisałem - w praktyce nikt by ztego nie korzystał..

  • ... doświadczony

    Przecież do tej pory każdy trener miał możliwość decydowania o długości rozbiegu. Więc przed ostatnią grupą Pointner mógł zadecydować, że belka jest za wysoko. Więc do kogo pretensje i o co? Zresztą w pierwszym skoku Gregor wywalił się tylko i wyłącznie z własnej winy.
    Rewolucja, bo Schlierenzauer chce skakać daleko a nie potrafi ustać dalekich skoków? Żałosne...

  • anonim

    Ja oglądając ten konkurs doszedłem do zupełnie innych wniosków. Harri Olli skakał nieznacznie bliżej a mimo to był w stanie ustać te skoki. Wydaje mi się, że Schliri po prostu przestraszył się odległości. On nawet nie próbował ustać tego skoku, a przecież spokojnie mógł skoczyć jeszcze 5 metrów dalej, tylko wcześniej zaczął się prostować. Oczywiście mówię o tym drugim skoku. Pierwszego nie ustał tylko i wyłącznie z własnej winy. Po prostu nie utrzymał równowagi. Skokom żadne rewolucje potrzebne nie są. Uważam też, że jeśli jakiś skoczek jest świadomy swojej formy i wie, że może skoczyć bardzo daleko, powinien mieć prawo do obniżenia belki, ale nie widzę najmniejszych powodów, aby dawać mu za to inną ilość punktów.

  • Schlieri-fanka doświadczony

    A ja jestem za. Jury, Hofer czy inni nie skaczą ze zbyt długiego najazu, a przedskoczkowie nigdy nie doskoczą do momentu, gdzie może się zrobić niebezpiecznie, więc wiedza organizatorów jest zbyt mała, by dostatecznie zadbać o bezpieczeństwo skoczków. Niech każdy wybiera, wtedy, gdy się wyglebie nie będzie miał pretensji do organizatorów tylko do siebie. Zgdzam się z @egl:
    1 belka wyżej/niżej= określona ilość punktów mniej/więcej.

  • anonim

    Najlepiej niech zawodnicy ida na rozbieg z ...laptopem, a po skoku specjalny program przeliczy odległość wg współczynnika HS, pomnoży przez ekwiwalent belki, a potem podzieli przez wagę zawodnika i doda iloczyn długości nart i powierzchni kombinezonu w kroku i otrzymamy bez trudu wynik zawodnika :)
    No i prosze mówiło sie o ograniczeniu roli sędziów, a będzie ich potrzebna cała armia. Cesarz Walter wie co robi..

  • Bartt stały bywalec
    @ZKuba36

    Chyba źle mnie zrozumiałeś, mi nie chodzi o to że KAŻDE zawody mają być toczone na pograniczu ryzyka, tylko o to, że jeśli już do takich dojdzie to nie róbmy z tego jakiejś wielkiej afery. A już na pewno po jednym skoku jednego zawodnika, któremu akurat wyszedł skok i któremu w dodatku powiało. To że Schlieri skoczy tak daleko i będzie miał problemy z ustaniem było nie do przewidzenia. Nie przewidziało tego jury ale i nie przewidział tego sam Schlierenzauer. Po prostu "tak wyszło". Tak jak np. Małyszowi w Willingen w 2001 roku. Albo Larinto w Vancouver. Gdyby oni mieli charakter Schlierenzauera to również mogliby ostentacyjnie pukać się w głowę w kierunku jury, a jednak tego nie zrobili.

    A sam Schileri, dziś jawiący się jako wielki bojownik o bezpieczeństwo skoków, w Vancouver jakoś w ogóle nie przejął się, co się stało ze skaczącym przed nim kolegą. Przecież wychodząc z założenia, że to on jest zdecydowanie najlepszy, powinien w ogóle zejść z belki przed swoim skokiem i domagać się anulowania serii, bo przecież skoro Larinto poleciał 149, to on mógłby polecieć ze 160 i się zabić. Nie zrobił tego, poszedł na całość. Ustał, więc w głowę się nie pukał. Gdyby mu się to nie udało, to pewnie miałby pretensje do całego świata, że belka była za wysoko i że widząc co się stało Larinto jury powinno przerwać i odwołać drugą serię... Takie po prostu naginanie rzeczywistości na własny użytek...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl