Dekada Adama Małysza

  • 2010-03-13 14:35

Simon Ammann wygrywając przedostatni konkurs w sezonie 2009/2010, zapewnił Szwajcarom pierwszą w historii Pucharu Świata w skokach narciarskich kryształową kulę za klasyfikację generalną. To wielki wyczyn wielkiego sportowca, ale też dobra okazja do podsumowania trzeciej dekady Pucharu Świata w skokach.

O ile nikt nie miał wątpliwości, że najlepszym skoczkiem lat 80. był Matti Nykaenen, że wspomnimy tylko sztandarowe osiągnięcia Fina: niepobity rekord ilości zwycięstw (46), cztery wygrane klasyfikacje generalne, a wreszcie trzy tytuły mistrza olimpijskiego, o tyle kolejna dekada już takiego bohatera nie miała. I choć można by upatrywać pewnych podobieństw, wertując zapisy dotyczące startów Andreasa Goldbergera, to jednak trzeba otwarcie przyznać, że Austriak, choć też wybitny, choć zdobył trzy kryształowe kule, pozostałe osiągnięcia indywidualne miał – jak na skoczka tej klasy – przeciętne. Dość powiedzieć, że popularny Goldi zdobył tylko jeden złoty medal w indywidualnych startach, a stało się to w 1996 roku podczas Mistrzostw Świata w lotach narciarskich w austriackim Kulm. Mimo to warto podkreślić, że jako jeden z niewielu w historii zdobywał medale na wszystkich typach imprez rangi mistrzowskiej. Był i brązowym medalistą olimpijskim (Lillehammer 1994), i czterokrotnym indywidualnym medalistą mistrzostw Świata (m.in. srebrnym z Falun i Thunder Bay), a wśród swoich osiągnięć ma też dwa tryumfy w Turnieju Czterech Skoczni. Problem Goldiego polegał jednak na tym, że w przeciwieństwie do Nykaenena, który rywalizował tak naprawdę z trzema, czterema skoczkami, w jego dekadzie pojawiło się kilku – bezdyskusyjnie – wybitnych. Wśród tych, z którymi przyszło mu dzielić się sukcesami byli i bardzo młodzi zdobywcy kryształowych kul, jak Peterka czy – wcześniej – Nieminen (zarówno jeden, jak i drugi to materiał na sporych rozmiarów esej). Był też – i skakał z wielkimi sukcesami – wielki cień Nykaenena – Jens Weissflog, który i w latach 90. radził sobie nie gorzej niż w latach 80.

A przecież nie można zapomnieć, że właśnie w latach 90. pojawił się Funaki, który niczym meteor zebrał niemal wszystkie dostępne trofea, począwszy od TCS, a skończywszy na złotym medalu Igrzysk Olimpijskich w Nagano. Końcówka poprzedniej dekady należała natomiast do Martina Schmitta, którego można by porównać trochę do Gregora Schlierenzauera (głównie z uwagi na powtarzalność zwycięstw i wyśrubowanie rekordu w bardzo młodym wieku). Martin też – w przeciwieństwie do Goldbergera – nie miewał problemów z utrzymaniem zwycięskiej formy na najważniejszych imprezach sezonu, a jego pech, jeśli o pechu można tutaj w ogóle mówić, polegał raczej na tym, że swoimi dwoma sezonami wstrzelił się niemal idealnie w okres między Igrzyskami, przez co na żadnych nie zaistniał indywidualnie. Wreszcie w latach 90. zaczęła dojrzewać inna wielka gwiazda fińskich skoków – Janne Ahonen, który jeszcze przed swoją supremacją wielokrotnie udowadniał, że trzeba się z nim liczyć podczas walki o medale.

Tymczasem kolejna dekada – pierwsza w XXI wieku – rozpoczęła się pod znakiem sukcesów Adama Małysza. Przekonujące zwycięstwa, osiągane z ogromną przewagą punktową. Tryumfy w stylu Nykaenena zapewniły Polakowi trzy pierwsze kryształowe kule. Sezon 2002/2003 skoczek z Wisły kończył jako trzykrotny mistrz Świata, wicemistrz i brązowy medalista olimpijski, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni, dwukrotny zwycięzca Turnieju Nordyckiego. Legitymował się wówczas bilansem 24 zwycięstw, co stawiało go na piątym miejscu w historii (ustępował wówczas Nykaenenowi, Weissflogowi, Schmittowi i Felderowi).
To wystarczało, aby Orzeł z Wisły już w tamtym okresie włączony był do panteonu skoczków wszech czasów i wymieniany jednym tchem z takimi sławami, jak Nykaenen czy Aschenbach. Wystarczało niemal wszystkim, ale nie samemu zawodnikowi. I choć kolejny sezon, zakończony upadkiem w Salt Lake City, nie obfitował w żadne sportowe osiągnięcia Polaka, to jednak już w kolejnym powrócił on do wygrywania. Smak niezłego czwartego miejsca na koniec generalnej klasyfikacji sezonu 2004/2005 psuła trochę gorycz porażki na MŚ w Oberstdorfie (Adam był trzeci po pierwszej serii konkursu na k120, w finale zepsuł skok, lądując w efekcie na 11. miejscu ) oraz niska forma w konkursie lotów, który do dzisiaj śni się po nocach komentatorom. To przecież właśnie w marcu 2005 roku, w Planicy kibicom dane było podziwiać loty pod 240 metrów. Bjoern Einar Romoeren ustanowił rekord Świata w długości lotu narciarskiego, a Janne Ahonen – jak pokazała historia – wyluzowany mało sportowym sposobem stłukł „cztery litery” w miejscu, w którym na Velikance narty nie zwykły przystępować do lądowania. Tak czy inaczej w marcu 2005 roku Adam Małysz z bilansem 28 tryumfów w Pucharze Świata udowodnił głównie to, że skakać potrafi nie tylko na "Elanach".

Kolejny sezon miał być kluczowym dla Polaka. Igrzyska Olimpijskie w Turynie według wielu komentatorów były dla niego ostatnimi, w czasie których miał powalczyć o medale. Tych zabrakło, a sama impreza sezonu, podobnie jak i sezon okazały się niezbyt udane. Jednak to właśnie w tamtym sezonie 2005/2006 coś w karierze Małysza drgnęło. Konkurs skoków w norweskim Oslo, na obiekcie Holmenkollen tradycyjnie już oglądało kilka milionów Polaków przed telewizorami i spora, bo kilkunastotysięczna ekipa emigrantów z Polski, zamieszkująca właśnie Oslo. Adam Małysz dwa tygodnie po nieudanych dla siebie Igrzyskach wygrał po raz 29. w karierze. Na pytanie dziennikarzy: „dlaczego dopiero teraz”, zdenerwowany miał powiedzieć: "bo Was tu nie było". Sprawiedliwie trzeba przyznać, że o ile Małyszowi w różnym momentach kariery zdarzały się „wpadki” w rozmowach z dziennikarzami, o tyle tamten moment dobitnie ukazał wszystkim entuzjastom oraz kronikarzom osiągnięć Polaka, jak bardzo potrzebuje on medialnego spokoju.

Spokój przyszedł. Spekulacje dotyczące potencjalnego zakończenia kariery przez Małysza wprawdzie trwały ("wszak cóż miał jeszcze osiągnąć, skoro Igrzyska przepadły" – pisali niektórzy bezimienni), ale właśnie w tej atmosferze, nieco sennej jak na polskie warunki, Orzeł z Wisły przygotowywał się do sezonu 2006/2007. Już latem widać było, że Polak ma ochotę udowodnić, iż jego 29. wygrana z poprzedniego sezonu nie była żadnym przypadkiem. Mimo to sezon zaczął się… jak zwykle w Kuusamo. I – niemal jak zwykle – konkurs wygrał wiatr, a Małysza nie oglądaliśmy nawet w drugiej serii. Tradycji stało się za dość.

Przełom nastąpił tuż po średnio udanym Turnieju Czterech Skoczni, w którym to nowa gwiazda norweskich skoków – Anders Jacobsen – rzutem na taśmę odebrała zwycięstwo młodziutkiemu i – jak się wtedy niektórym wydawało – nieco wystraszonemu sławą starszych kolegów Gregorowi Schlierenzauerowi. Warto wspomnieć, że Polak prawie w każdym konkursie od początku sezonu "coś" wygrywał. Piszę coś, bowiem najczęściej była to seria treningowa lub kwalifikacyjna. Problem polegał na tym, że nie wygrywał tego, co ważne, czyli konkursu. Przełamanie nastąpiło na skoczni w Oberstdorfie. Tej samej, na której jeszcze nigdy Orzeł z Wisły nie wygrywał. Tym razem było inaczej, a 30. wygrana stała się faktem. Jeszcze przed Mistrzostwami Świata w Sapporo Małysz dołożył dublet z Titisee-Neustadt, dzięki czemu legitymował się już bilansem 32. zwycięstw. Pierwszy mistrzowski konkurs był – niestety – taki sam, jak pierwsza część sezonu. Adam brylował na treningach, z obniżonych belek uzyskiwał rezultaty po kilka metrów lepsze od rywali. Nawet powściągliwy zazwyczaj w ocenie Małysza Janne Ahonen miał powiedzieć dziennikarzom, że faworyt jest jeden – Adam. Konkurs skończył się dla Małysza czwartym miejscem. Jęk zawodu był dość oczywisty i płynął nie tylko z ust obserwatorów, ale też i samego skoczka, który w hotelowym pokoju mocno przeżył pustkę z powodu straconej szansy. Przyznał się zresztą do tego kilka dni później w rozmowie z redaktorem TVP 1. Mistrzostwa w Sapporo trwały jednak dalej. I stało się. Po czterech latach od tryumfu w Val di Fiemme Adam Małysz po raz czwarty w karierze został mistrzem Świata. Złoto z Miyanomori było siódmym krążkiem w karierze Polaka. Z różnicą ponad 20 punktów w pokonanym polu pozostawił dwóch mistrzów olimpijskich – Simona Ammanna i Thomasa Morgensterna. Ci zaś – niczym zahipnotyzowani – nosili go na rękach po całym zeskoku japońskiego obiektu. Obrazek ten (nawiasem pisząc, jeden z najbardziej wzruszających momentów w historii polskiego sportu) wkrótce obiegł cały Świat, a sam Małysz przez niemiecki Skispringen określony został Die Legend. Do zakończenia sezonu pozostało siedem konkursów, a strata do lidera wynosiła ponad 200 punktów. To jednak nie przeszkodziło będącemu w wybornej formie Małyszowi zdobyć czwartej w karierze kryształowej kuli.

Sezon 2006/2007 polski skoczek kończył jako czterokrotny mistrz Świata i czterokrotny zwycięzca klasyfikacji generalnej. To pierwsze osiągnął jako jedyny w historii, a drugie przed nim wywalczył tylko legendarny Nykaenen, który, sam będąc pod wrażeniem skoków Polaka, miał po konkursie w Oslo powiedzieć dziennikarzom: "szkoda, że nie mogę już z nim rywalizować, ale od lat nie mam wątpliwości, kto teraz jest najlepszym skoczkiem Świata".

Małysz nauczył nas jednak, że nawet będąc na szczycie, trzeba pamiętać o tym, jak trudne czeka nas zejście oraz tego, że nawet ustępując z tronu, można zachować godność zwycięzcy. Jego kolejne powroty na podium zawsze wywoływały wrzawę polskich kibiców, a także pozwalały dostrzec uznanie w oczach rywali. Trzy ostatnie sezony pierwszej dekady XXI wieku, to także – kontrowersyjny dla wielu „obiektywnych” obserwatorów – dowód pewnej sprawiedliwości historii. Kolejne kryształowe kule zdobyli przecież mistrzowie olimpijscy – Morgenstern i Ammann, a także absolutny meteor narciarskich skoków – Gregor Schlierenzauer.

A przecież w karierze Orła z Wisły rywali nie brakowało. Najwybitniejszym – bez wątpienia – był Janne Ahonen. I choć wielu utyskuje z powodu tego, że nigdy Małysz i Ahonen nie spotkali się w szczytowej formie, to jednak trudno byłoby stwierdzić, że nie rywalizowali. To właśnie Ahonena pobił Małysz w pamiętnym 49. Turnieju Czterech Skoczni. To z Ahonenen i Schmittem rywalizował na k120 podczas Mistrzostw Świata w Lahti. Ale też to Ahonen wygrał 51. Turniej Czterech Skoczni, w sezonie 2002/2003, kiedy to Małysz zdobywał dwa złote medale w Predazzo. Tak się bowiem ułożyło, że właśnie Janne został na zawsze już królem TCS, wygrywając łącznie pięć razy tę klasyfikację. I prawie nigdy też – za wyłączeniem sezonu 2004/2005 – Fin nie był w stanie dowieźć formy z TCS do głównej imprezy sezonu. Tuż przed Igrzyskami w Turynie po raz czwarty (wespół z Jakubem Jandą) "wygrał kolejne auto", a po rocznej absencji powrócił do skakania, by w styczniu 2010 roku ustąpić podczas TCS tylko Andreasowi Koflerowi.

Janne i Adam spotkali się w swoich optymalnych dyspozycjach tylko kilka razy. I nigdy ten pierwszy bywał lepszy od tego drugiego. Cytując Marka Zająca, warto podkreślić, że minione Igrzyska w Vancouver pokazały dobitnie, iż: "w starciu o schedę po Nykaenenie to Małysz po raz kolejny udowodnił, że stoi wyżej od Ahonena".

Bilans mijającej bezpowrotnie pierwszej dekady XXI wieku pozwala sumarycznie wyłonić tego, który w niej królował. Poniżej zamieszczam uproszczone zestawienie statystyczne, uwzględniające wszystkie konkursy Pucharu Świata od stycznia 2001 roku oraz imprezy mistrzowskie. Oto pierwsza dziesiątka:

1. Adam Małysz* – 35 zwycięstw, 74 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: 4 medale olimpijskie, 4 tytuły mistrza Świata, 4 kryształowe kule, wygrany Turniej Czterech Skoczni, 3 wygrane Turnieje Nordyckie)

2. Gregor Schlierenzauer – 32 zwycięstwa, 52 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: 2 medale olimpijskie, mistrzostwo Świata w lotach, 1 kryształowa kula, 2 wygrane Turnieje Nordyckie)

3. Janne Ahonen* – 23 zwycięstwa, 58 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: tytuł mistrza Świata, 2 kryształowe kule, cztery razy wygrany Turniej Czterech Skoczni)

4. Simon Ammann – 16 zwycięstw, 51 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: 4 tytuły mistrza olimpijskiego, mistrzostwo Świata, 1 kryształowa kula)

5. Thomas Morgenstern – 14 zwycięstw, 47 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: tytuł mistrza olimpijskiego, 1 kryształowa kula, wygrany Turniej Nordycki)

6. Matti Hautamaeki* – 15 zwycięstw, 33 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: 2 medale olimpijskie, wicemistrzostwo Świata, 2 wygrane Turnieje Nordyckie)

7. Sven Hannawald* – 12 zwycięstw, 23 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: wicemistrzostwo olimpijskie, 2 tytuły mistrza Świata w lotach, wygrany Turniej Czterech Skoczni)

8. Roar Ljoekelsoey* – 11 zwycięstw, 29 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: medal olimpijski, wicemistrzostwo Świata, 2 tytuły mistrza Świata w lotach, wygrany Turniej Nordycki)

9. Jakub Janda – 6 zwycięstw, 20 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: dwa medale mistrzostw Świata, 1 kryształowa kula, Turniej Czterech Skoczni)

10. Bjoern Einar Romoeren – 8 zwycięstw, 22 razy na podium (Najważniejsze osiągnięcia: puchar świata w lotach narciarskich)

Gwiazdką (*) oznaczono skoczków, których osiągnięcia sięgają też poprzedniej dekady. Zarówno bilans medalowy, jak i zwycięstw oraz miejsc na podium zmienia się wówczas. Szczególnie w przypadku Janne Ahonena, który w poprzedniej dekadzie aż 50 razy stawał na podium, wygrywał TCS oraz zdobył mistrzostwo Świata w Trondheim (1997).

***

Włodzimierz Szaranowicz przed jednym z konkursów w Val Di Fiemme powiedział: "To jest być może dekada Adama Małysza". Dzisiaj, kiedy do końca roku 2010 czeka nas już tylko jeden konkurs obecnego sezonu oraz ledwie kilka następnego sezonu, mogę z całą pewnością napisać: miał Pan rację. To już na pewno dekada Adama Małysza.

Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
22.03.2009 - Podium w Planicy22.03.2009 - Podium w Planicy
fot. Tadeusz Mieczyński

Mariusz Wesołowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (32571) komentarze: (120)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • jozek_sibek profesor
    Poszperałem w archiwum

    @jak (*784.cdma.centertel.pl), 13 marca 2010, 14:06
    @ FAN ADAMA MAŁYSZA (*178.182.102.18.nat.umts.dynamic.eranet.pl), 13 marca 2010, 14:23
    @ aroooooooooooo (*694.xdsl.centertel.pl), 13 marca 2010, 16:01
    ------------------------------
    Znalazłem swoje stare opracowanie.

    autor: jozek_sibek (jozek_sibek@interia.pl) , 19 grudnia 2007, 21:52

    Przewaga A.Jacobsena nad A.Małyszem - sezon 2006/2007
    A.Jacobsen - A.Małysz - punkty po każdym konkursie i miejsca tych 2 zawodników w PŚ 2006/2007:

    I -------- 60 -- 0 ( 3 - nieklasyfikowany)
    II ------- 86 - 16 (3-24)
    III ----- 166 - 76(2-8)
    IV ----- 246-136(3-6)
    V ------ 346-176(2-5)
    VI ----- 396-236(2-5)
    VII ---- 441-258(2-5)
    VIII --- 541-298(1-6)
    IX ----- 621-330(1-5)
    X ------ 721-362(1-7) - 359 pkt przewagi - największa
    XI ----- 757-407(1-6)
    XII ---- 797-507(1-5)
    XIII --- 877-557(1-4)
    XIV --- 937-657(1-3)
    XV ---- 987-757(1-3)
    XVI --- 987-817(1-3)
    XVII - 1087-853(1-3) - Willingen - 234 pkt przewagi
    XVIII- 1087-953(1-2)
    XIX -- 1113-1053(1-2)
    XX----1131-1153(2-1)
    XXI - 1167-1153(1-2)
    XXII--1207-1253(2-1)
    XXIII-1287-1353(2-1)
    XXIV-1319-1453(2-1)

    Jak widać rację ma @FAN ADAMA MAŁYSZA - autor tego artykułu.

  • jozek_sibek profesor
    A.Małysz w mistrzowskich imprezach

    A.Małysz w MŚ w lotach

    1996 Bad Mitterndorf (Austria) - 14 miejsce
    2000 Vikersund (Norwegia) ---- 16
    2002 Harrachov (Czechy) -------18
    2004 Planica (Słowenia) ---------11
    2006 Bad Mitterndorf (Austria) - 20
    2008 Oberstdorf(Niemcy) -------- 9

    Drużynowo:

    2004 -- 8 miejsce
    2006 -- 9
    2008 - 10

  • jozek_sibek profesor
    A.Małysz w mistrzowskich imprezach

    A.Małysz w MŚ

    1995 - 11 - 10 miejsce
    1997 - 36 - 14
    1999 - 37 - 27
    2001 -- 2 -- 1
    2003 -- 1 -- 1
    2005 - 11 -- 6
    2007 -- 4 -- 1
    2009 - 12 - 22

    Drużynowo:

    1997 - 10 miejsce
    1999 -- 9
    2001 -- 8 -- 5
    2003 -- 7
    2005 -- 9 -- 6
    2007 -- 5
    2009 -- 4

    Na pierwszym miejscu duża skocznia.

  • jozek_sibek profesor
    A.Małysz w mistrzowskich imprezach

    A.Małysz na ZIO

    1998 - 52 - 51 miejsce
    2002 -- 2 -- 3
    2006 - 14 -- 7
    2010 -- 2 -- 2

    Na pierwszym miejscu duża skocznia.

    Drużynowo - duża skocznia:

    1998 - 8 miejsce
    2002 - 6
    2006 - 5
    2010 - 6

  • jozek_sibek profesor
    Podsumowanie ostatnich 10 sezonów Polaków w PŚ

    Punktacja PŚ za ostatnie 10 sezonów(od 2000/2001 do 2009/2010):

    1.A.Małysz -.- 10199 pkt
    2.K.Stoch ---.--- 741
    3.R.Mateja ----- 283
    4.M.Bachleda -.- 173
    5.S.Hula -------- 126
    6.W.Skupień --- 117
    7.Ł.Rutkowski -- 108
    8.K.Miętus ------- 69
    9.P.Żyła ----.----- 61
    10.R.Sliż --------- 48
    11.T.Pochwała -.- 42
    12.T.Tajner --.--- 22
    13.G.Miętus --.--- 20
    14.M.Rutkowski - 17
    15.W.Tajner ------ 9
    16.Ł.Kruczek ----- 8
    17.K.Długopolski - 3

  • jozek_sibek profesor
    A.Małysz na tle kolegów z reprezentacji

    Polacy w PŚ - od sezonu 1999/2000

    PŚ 1999/2000r.
    28.A.Małysz ---- 214 pkt
    38.W.Skupień --- 86
    44.R.Mateja ----- 52
    63.Ł.Kruczek ---- 18

    PŚ 2000/2001r.
    1.A.Małysz ---- 1531 pkt
    31.R.Mateja ---- 133
    42.W.Skupień --- 89
    76.Ł.Kruczek ----- 3

    PŚ 2001/2002r.
    1.A.Małysz ---- 1475 pkt
    49.R.Mateja ----- 50
    53.T.Pochwała -- 38
    55.M.Bachleda -- 26
    73.T.Tajner ------- 7
    77.Ł.Kruczek ----- 5
    84.W.Skupień ---- 4

    PŚ 2002/2003r.
    1.A.Małysz ---- 1357 pkt
    42.M.Bachleda -- 77
    68.T.Tajner ----- 15
    76.R.Mateja ------ 5
    79.T.Pochwała --- 4

    PŚ 2003/2004r.
    12.A.Małysz ---- 525 pkt
    52.M.Bachleda -- 27
    54.W.Skupień --- 24
    58.M.Rutkowski - 17
    69.W.Tajner ------ 9

    PŚ 2004/2005r.
    4.A.Małysz ---- 1201 pkt
    38.R.Mateja ----- 87
    53.K.Stoch ------ 36
    85.M.Bachleda --- 3
    85.Długopolski --- 3

    PŚ 2005/2006r.
    9.A.Małysz ----- 634 pkt
    45.K.Stoch ------ 41
    51.P.Żyła ------- 23
    54.S.Hula ------- 19
    60.R.Sliż -------- 15
    79.R.Mateja ------ 4

    PŚ 2006/2007r.
    1.A.Małysz ---- 1453 pkt
    30.K.Stoch ----- 168
    55.P.Zyła -------- 34
    60.S.Hula -------- 26
    80.R.Mateja ------ 4

    PŚ 2007/2008r.
    12.A.Małysz ---- 632 pkt
    30.K.Stoch ----- 157
    72.S.Hula -------- 10
    78.M.Bachleda --- 5

    PŚ 2008/2009
    13.A.Małysz ---- 549 pkt
    30.K.Stoch ----- 136
    44.S.Hula -------- 51
    49.R.Sliż --------- 33
    50.Ł.Rutkowski -- 29
    71.K.Miętus ------- 9
    81.P.Żyła --------- 4
    82.M.Bachleda --- 3

    PŚ 2009/2010r.
    5.A.Małysz ----- 842 pkt
    24.K.Stoch ----- 203
    41.Ł.Rutkowski - 79
    45.K.Miętus ----- 60
    59.M.Bachleda -- 32
    63.G.Miętus ----- 20
    63.S.Hula ------- 20

  • jozek_sibek profesor
    A.Małysz w T4S

    1994/1995 - 55 miejsce--- x, x,17, x --- x - poza 50 konkursu
    1995/1996 - 28 miejsce - 18,16,11,x --- x - poza 50
    1996/1997--- 8 miejsce - 22,12, 6, 2
    1997/1998 - 30 miejsce - 41,24,46,33
    1998/1999 - 43 miejsce - 34, x,40,40 --- x - poza 50
    1999/2000 - 31 miejsce--- x,17,26,46 --- x - poza 50
    2000/2001--- 1 miejsce--- 4, 3, 1, 1
    2001/2002--- 4 miejsce--- 5, 3, 2, 9
    2002/2003--- 3 miejsce - 13, 2, 6, 7
    2003/2004 - 15 miejsce--- 9,19,25,20
    2004/2005--- 4 miejsce--- 3, 7, 2, 7
    2005/2006 - 35 miejsce - 13,21 i rezygnacja
    2006/2007--- 7 miejsce--- 3,12, 6, 8
    2007/2008--- 4 miejsce - 17, 5, 9, 6
    2008/2009 - 33 miejsce - 27,37,15 i rezygnacja
    2009/2010--- 9 miejsce--- 8,11, 7,18

  • jozek_sibek profesor
    Adam Małysz w LGP - od sezonu 2000

    2001--- 1 miejsce - 397 pkt - 1 Polak (7 na 7 startów)
    2002 - 10 miejsce - 126 pkt - 1 Polak (3 na 6 startów)
    2003 - nie startował
    2004--- 1 miejsce - 520 pkt - 1 Polak (7 na 7 startów)
    2005 - 42 miejsce--- 29 pkt - 3 Polak (3 na 8 startów)
    2006--- 1 miejsce - 545 pkt - 1 Polak (7 na 10 startów)
    2007--- 2 miejsce - 460 pkt - 1 Polak (6 na 10 startów)
    2008 - 34 miejsce--- 68 pkt - 3 Polak (5 na 10 startów)
    2009--- 3 miejsce - 294 pkt - 1 Polak (6 na 9 startów)

    Lokaty A.Małysza w ostatnich 5 sezonach w LGP:

    LGP 2005 - 18,26,20
    LGP 2006--- 6, 1, 5, 3, 1, 1, 1
    LGP 2007--- 2, 2, 3, 2, 3, 1
    LGP 2008 - 22,30,15,18, 9
    LGP 2009--- 6, 2, 2,11, 3,21

  • jozek_sibek profesor
    Podium PŚ w XXI wieku - 10 sezonów

    Sezony 2000/2001 do 2009/2010
    LP.Nazwisko.Państwo.Podium PŚ

    1.A.Małysz ------- POLSKA ---- 35-22-18
    2.G.Schlierenzauer- Austria --- 32-13 -7
    3.J.Ahonen ------- Finlandia --- 23-23-13
    4.S.Ammann ---- Szwajcaria - 17-23 -12
    5.M.Hautamaeki - Finlandia --- 16 - 8-10
    6.T.Morgensrern -Austria ----- 14-18 -15
    7.S.Hannawald -- Niemcy ----- 12 - 8 - 4
    8.R.Ljoekelsoey - Norwegia -.- 11-13 - 5

    Pierwsze 4 konkursy PŚ sezonu 2000/2001r. rozegrane zostały w XX wieku,ale żeby nie rozbijać sezonu 2000/2001 na części,zostały uwzględnione w tym zestawieniu.

    24.11.00 1.M.Schmitt,2.S.Hanawald,3.A.Widhoelzl
    02.12.00 1.M.Hautamaeki,2.N.Kasai,3.M.Uhrmann
    03.12.00 1.M.Schmitt,2.J.Ahonen,3.V.Kantee
    29.12.00 1.M.Schmitt,2.N.Kasai,3.M.Harada

  • jozek_sibek profesor
    Najwięcej razy na podium PŚ w historii

    koniec sezonu PŚ 2009/2010

    1. Ahonen ------- 108 (36+44+28)
    2. Małysz --------- 83 (38+25+20)
    3. Nykaenen ----- 76 (46+22+ 8)
    4. Weissflog ------ 73 (33+19+21)
    5. Goldberger ---- 63 (20+25+18)
    6. Vettori --------- 54 (15+18+21)
    7.Schlierenzauer - 52 (32+13+ 7)
    8. Schmitt -------- 52 (28+14+10)
    9.Ammann ------- 52 (17+23+12)
    10. Felder ----.---- 51 (25+15+11)

  • jozek_sibek profesor
    Najwiecej zwyciestw w PŚ w historii

    Koniec sezonu PŚ 2009/2010:

    1. Nykaenen ------ 46
    2. Małysz ---------- 38
    3. Ahonen --------- 36
    4. Weissflog ------- 33
    5. Schlierenzauer - 32
    6. Schmitt --------- 28
    7. Felder ----------- 25
    8. Goldberger ----- 20
    9. Widhoelzl ------- 18
    9. Hannawald------ 18
    11.S.Ammann ----- 17
    12.Hautamaeki ---- 16
    13.Vettori ---------- 15
    13.Kasai ----------- 15
    13.Funaki ---------- 15
    16.Morgenstern --- 14
    17.Kogler ---------- 13
    18.Thoma ---------- 12
    19.Ljoekelsoey ---- 11

  • jozek_sibek profesor
    A.Małysz na podium PŚ

    1994/1995 - nie stawał
    1995/1996 - 1 - 2 - 1
    1996/1997 - 2 - 1 - 1
    1997/1998 - nie stawał
    1998/1999 - nie stawał
    1999/2000 - nie stawał
    2000/2001-11 - 2 - 1
    2001/2002 - 7 - 5 - 2
    2002/2003 - 3 - 3 - 4
    2003/2004 - 0 - 4 - 0
    2004/2005 - 4 - 2 - 3
    2005/2006 - 1 - 0 - 1
    2006/2007 - 9 - 0 - 4
    2007/2008 - nie stawał
    2008/2009 - 0 - 2 - 1
    2009/2010 - 0 - 4 - 2
    ----------------------------
    Razem ---- 38-25-20 = 83 x na podium PŚ.

  • jozek_sibek profesor
    A.Małysz w PŚ

    1994/1995 - 51 miejsce---- 40 pkt - 1 Polak
    1995/1996--- 7 miejsce--- 751 pkt - 1
    1996/1997 - 10 miejsce--- 612 pkt - 1
    1997/1998 - 57 miejsce---- 43 pkt - 2
    1998/1999 - 46 miejsce---- 58 pkt - 2
    1999/2000 - 28 miejsce--- 214 pkt - 1
    2000/2001--- 1 miejsce - 1531 pkt - 1
    2001/2002--- 1 miejsce - 1475 pkt - 1
    2002/2003--- 1 miejsce - 1357 pkt - 1
    2003/2004 - 12 miejsce--- 525 pkt - 1
    2004/2005--- 4 miejsce - 1201 pkt - 1
    2005/2006--- 9 miejsce--- 634 pkt - 1
    2006/2007--- 1 miejsce - 1453 pkt - 1
    2007/2008 - 12 miejsce--- 632 pkt - 1
    2008/2009 - 13 miejsce--- 549 pkt - 1
    2009/2010--- 5 miejsce--- 842 pkt - 1

  • FAN ADAMA MAŁYSZA stały bywalec
    statystycznie rzecz biorąc...

    @Barnabo,
    dziękuję za kolejny cenny głos w dyskusji. Chciałem tylko, na prawach uzupełnienia, a nie obrony Częstochowy, dodać, że nie neguję rzecz jasna sytemu zero-jedynkowego.

    Wiek XXI zaczął się 1 stycznia 2001 roku. Tę sprawę wyjaśniano w swoim czasie tak często, że chyba już nie ma niedomówień. Uwzględniając rok 2000, przekłamałbym zwyczajnie fakty.

    Tak się nieszczęśliwie dla tej statyki (związanej z pierwszą dekadą XXI wieku) składa, że sezon skoków nie zaczyna się w styczniu i trwa na przełomie lat.

    Co do Twojego wpisu o imprezach, to wiedz, że podobnie jak pewnie każdy fanatyk skoków, i ja tworzę spis/klasyfikację na podstawie ważnych imprez, ale też i Pucharu Świata. I dodaję odpowiednie punkty. Do szerszej publikacji się to nie nadaje, ponieważ jak w każdej statystyce, i tutaj można by dyskutować, dlaczego za złoty medal IO tyle, a za kryształową kulę tyle etc., etc.

    W moim rankingu wszech czasów pierwsza piątka prezentuje się następująco:

    Matti Nykaenen - 3820 pkt
    Adam Małysz - 3640 pkt
    Janne Ahonen - 2910 pkt
    Andreas Goldberger - 2670 pkt
    Jens Weissflog - 2285 pkt

    Punkty przyznaję wyłącznie za osiągnięcia indywidualne, i wg następujących kryteriów:

    Igrzyska Olimpijskie (1 - 100 pkt, 2 - 80 pkt, 3 - 60 pkt), Mistrzostwa Świata (1 - 90 pkt, 2 - 70 pkt, 3 - 50 pkt), Mistrzostwa Świata w lotach (1 - 70 pkt, 2 - 50 pkt, 3 - 30 pkt). Następnie punktuję Puchar Świata - 500 pkt za wygraną generalnej klasyfikacji, ponadto 10 pkt za każde pojedyncze zwycięstwo i 5 pkt za każde pojedyncze miejsce na podium). Turniej Czterech Skoczni punktuję wyłącznie za wygraną - 80 punktów. Ostatnie punkty przyznaję za każdy sezon ukończony w 10 generalnej klasyfikacji Pucharu Świata - jest to w moim rankingu warte 25 punktów.

    Oczywiście to tylko statystyka. W dodatku mocno uproszczona. Ktoś może zapytać - dlaczego nie punktuję odrębnie 2. i 3. miejsca w klasyfikacji generalnej czy w Turnieju Czterech Skoczni. Ktoś inny zmieni wartość punktową przy medalach, a jeszcze ktoś uzna, że wartość wygranej w generalnej klasyfikacji nie może być aż pięciokrotnie wyższa od złota olimpijskiego. I cóż - każdy będzie miał rację. Ja robię te statystyki dla siebie, ale nie po to, aby cokolwiek w nich udowadniać.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Mariusz

  • Barnaba doświadczony
    Ad vocem, w sprawie (1)

    Drogi Mariuszu,
    aby nie było niedomówień, przedstawiam sprawy porządkowe:
    - masz prawo do własnej wykładni i publicystycznej interpretacji opisywanych zdarzeń, co już wcześnie w pierwszym zdaniu przyczynkarskiego postu pisałem;
    - absolutnie nie musisz tłumaczyć się przede mną, tego nie oczekiwałem, co teraz mnie stawia w niezręcznej sytuacji przesłuchującego;
    - nasze wypowiedzi traktujemy jako swobodną, ale odpowiedzialna wymianę poglądów zrodzonych pod wpływem niebywałego wyczynu sportowego, Adama Mistrza Wielkiego Uwielbianego.
    W zasadzie na moim oświadczeniu, moglibyśmy zakończyć dyskusję, ale pewne kwestie trzeba uściślić i zamknąć jednoznacznie. Zatem do rzeczy. Zaczynam od problemów drugoplanowych.
    - Układ zerojedynkowy, przywołany przeze mnie jako ozdobnik nie jest abstrakcją, zwłaszcza w metrologii oraz w innych skodyfikowanym dziedzinach życia codziennego. Doba liczy fizycznie 24 godziny, ale nie mamy przecież w zapisie godziny dwudziestej czwartej! Czas 00.00 to północ. Używając Twych słów, tego nikt nie zmieni. Dobierając cezurę zakreślamy umownie jakąś przestrzeń czasu, w której realnie wystąpiły interesujące nas zdarzenia. To w przedmiocie tej właśnie dyskusji nie jest aż tak kontrowersyjne i ważące jak fakty, których ona dotyczy. Wniosek z tego wypływający brzmi: najważniejsze są charakter i rodzaj zdarzeń w danym czasie występujących.
    - Sprawy finansowe. Ujawniły się one w wyniku rangowania sportowych zasług wedle ich urzędowej hierarchicznej ważności. Przyjąłem jednoznaczne kryteria, które też często są modyfikowane, ale nie obalają istoty systemu kwalifikacji . Na przykład, w starszych dokumentach wagi państwowej, złoty medal MŚ odpowiadał srebrnemu osiągnięciu na IO. Inny przykład: pierwotnie kwota tzw. emerytury olimpijskiej była odpowiednia do koloru krążka, dzisiaj jest jednakowa dla kategorii zunifikowanego "medalu olimpijskiego"
    i przysługuje także medalistom igrzysk niepełnosprawnych i igrzysk głuchoniemych o tym nie pisałem. Zatem wypłacane pieniądze nie są przedmiotem sporu. Z tego wynika pewnik, iż wspomniane w poście przykłady zmierzały do ukazania standaryzacji stopnia zasług za konkretny wyczyn sportowy.

  • Barnaba doświadczony
    Ad vocem, w sprawie (2)

    Natomiast kwestią najistotniejszą do rozwiązania, fundamentalną, na której opiera się konstrukcja poprawnego myślenia, nie budząca jakichkolwiek wątpliwości stanowi dobór argumentów rzeczowych ,a nie emocjonalnych, świadczących o wartości sportowego sukcesu.
    Dla mnie są to sukcesy skoczków odniesione w kolejności na : Zimowych Igrzyskach Olimpijskich, Mistrzostwach Świata w Skokach, Mistrzostwach Świata w Lotach, medalowe miejsca w punktacji generalnej zakończonego cyklu PŚ.
    W omawianym dziesięcioleciu w zapisie arytmetycznym i w wymienionym porządku jawi się to odpowiednio:3 +5+5+10=23 , co inaczej nazwać możemy dwudziestoma trzema arenami sportowej walki o najwyższe światowe trofea w skokach narciarskich. Właśnie przestrzeń dziesięciolecia i ponad dwadzieścia markowych imprez są chyba najbardziej wiarygodnymi i odpowiednimi materiałami do tworzenia opisów pomnikowych postaci.

    Nie neguję indywidualnych zwycięstw, w poszczególnych zawodach PŚ, będących przecież, tu napiszę otwarcie, często z powodów organizacyjnych i pogodowych żałosną, roboczą dniówką u reklamodawców komercyjnych stacji telewizyjnych. Stąd zapewne pochodzi ta potoczna nazwa zawodowa liga, albo pogardliwa tabor Waltera Hofera.
    Ekscytujące niektórych zwycięstwa w spektakularnych, integralnych z PŚ, również komercyjnych turniejach dodają rytmiki prawie półrocznym zmaganiom utrudzonych skoczków, ale moim zdaniem nie uprawniają do wyodrębniania tego faktu jako samoistnej kategorii wyczynu, pisałem o tym w pierwszym poście. Wszystko razem wziąwszy, uznaję iż, zdobywca KK zasługuje na ocenę: summa cum laude - z najwyższą pochwałą. Owszem, osiągane po drodze ku KK zwycięstwa konkursowe czy turniejowe , mogą być wykorzystane jako dopełnienie opisu sylwetki, w mniejszym stopniu postrzegam je w aspekcie dystynkcji wyróżniającej szczególne bądź priorytetowe osiągnięcia skoczka.
    Pozdrawiam Cię, Mariuszu, serdecznie i gorąco - życzę szczerze nowych tematów oraz rozwalenia o nie klawiatury. Staszek

  • Barnaba doświadczony
    Dekada Adasia; rozważania przy sposobności tematu (1)

    Publicystyka rządzi się swoimi prawami. Przykuwa tytułami. Frapuje problemami. Różni argumentami. Tak też jest z kolejną portalową wypowiedzią Mariusza. Osobiście jestem zgodny z Autorem, iż przyjęta na użytek artykułu cezura lat 2001-2010 była okresem supremacji Adasia, chociaż nie we wszystkich jej częściach w jednakowym czy też dostrzegalnym natężeniu. Wysilając się na zbyteczną tutaj elokwencję można by zanegować formalnie zasadność emocjonalnego wyboru przedziału korzystnego dla Adasia od 2001 roku zamiast zero - jedynkowego rozpoczynającego się od 2000, kiedy dominował Martin Schmitt, pojawiający się później także na pozycjach medalowych MŚ w skokach : Lahti 2001- złoty i srebrny; Liberec 2009 - srebrny; ponadto na MŚL w Harrahovie 2002 - medal srebrny. Martin został zupełnie i nieszczęśliwie pominięty przez Mariusza w końcowym ustaleniu najlepszej dziesiątki opisywanej dekady, którą właśnie zamyka norweski udziałowiec licznych laurów drużynowych Bjoerner-Einar Romoeren, osobiście bez bez prestiżowych medali indywidualnych, posiadający jednakże 8 wygranych konkursów w PŚ. Nie bez powodu podałem ten przykład.
    Chodzi bowiem o fakt, iż sam problem można interpretować na wiele sposobów, przy czym chłodny, zasadny, nie zawsze musi być akceptowany, a to niejednokrotnie odbija się na tonacji i kolorycie dyskusji.Tę właśnie zdominowały liczby, konkretnie ilość zwycięstw w zmaganiach PŚ oraz konkurencyjne dla Adasia nazwiska. A przecież wymieniona dekada obejmuje: trzykrotnie ZIO, pięciokrotnie - MŚ, pięciokrotnie MŚL, 10 edycji PŚ. Właśnie w obszarze takiej konstrukcji myślowej, opartej na nośnych merytorycznie filarach powinna toczyć się dyskusja. W sumie stanowi to 23 istotne, wiarygodne i znaczące dla skoków narciarskich źródła uprawniające do wyprowadzania wiążących ocen i wniosków dotyczących klasy zawodników. Posługiwanie się pojedynczymi konkursami, których w charakteryzowanym dziesięcioleciu przeprowadzono prawie trzysta nie jest legitymacją wystarczającą, stanowi wiązanie w pęczki tego co w danym okresie zostało rozproszone w przestrzeni, chociaż wyraziście i jednoznacznie jest skondensowane w posezonowych klasyfikacjach generalnych PŚ i to jest niewątpliwie najwłaściwsza wizytówka zawodnika w sezonie ligowym skoków narciarskich.

  • Barnaba doświadczony
    Dekada Adasia; rozważania przy sposobności tematu (2)

    Nie będę, rozstrzygać czy w minionym dziesięcioleciu konkursy olimpijskie bywały łatwiejsze do wygrania niż niejedne pucharowe zawody. Zatem nie zniżam się do poziomu tego rodzaju dywagacji i nie oczekuję potwierdzenia pośrednio absurdalnej tezy o wątpliwej wartości sportowej medali olimpijskich, także Adasia.
    Nie interesuje mnie sugestia wyższości prestiżu TCS nad konkursem olimpijskim. Młodszym natomiast przypomnieć mogę, iż jedna z gradu dodatkowych, poza regulaminowych nagród dla Svena Hannawalda - zwycięzcy 50 jubileuszowego TCS, po zapłaceniu przez niemieckiego darczyńcę obowiązkowego podatku przekroczyła netto sumę łącznej kwoty nagród dla zdobywców pierwszych miejsc we wszystkich indywidualnych konkursach w cyklu PŚ.
    Paradoksalnym ozdobnikiem tegoż widowiska jest system KO, z którego powodu pokonany w parze zawodnik posiadający w pierwszej serii wynik lepszy niż inni zwycięzcy w pozostałych duetach może nie przejść do serii finałowej, zaś generalnym zwycięzcą Turnieju rzeczywiście stać się może skoczek nie stający wcale na podiach przeprowadzonych konkursów.
    Nad pozostałymi Turniejami w obrębie PŚ i ich zwycięzcami oraz lokatami nawet się nie zatrzymuję, co nie oznacza lekceważenia głównie wysiłków finansowych organizatorów, prawdą jest przecież, iż sportowe osiągnięcia konsumuje podobnie jak w TCS cykl zawodów PŚ.
    Mocno wybija się w naszych dyskusjach podkreślanie odniesionych zwycięstw w LGP. Co tutaj ukrywać, są to skoki, w warunkach sztucznych, na igelicie, a ponadto najczęściej też zaszczycane wakacyjną obsadą. Wówczas zwyczajowo deleguję się na długoterminowy urlop. Dlatego sprawy szerzej nie komentuję.

  • Barnaba doświadczony
    Dekada Adasia; rozważania przy sposobności tematu (3)

    Skoro mowa o światowych zawodach kilka słów uwagi wypada poświęcić cyklicznie rozgrywanym MŚ w Skokach Narciarskich i MŚ w Lotach Narciarskich. Jaka jest ich ranga? Na pewno niższa od konkursów olimpijskich, ale wyższa od zwycięstw w konkursach PŚ.
    Szkoda jednak, iż wicemistrzowski tytuł Adasia zdobyty na MŚ w Lahti nie bywa wymieniany z należnym uznaniem. Grzechem tym obciążonych jest wiele pochwalnych nawet wypowiedzi, w tym omawiana dziesiątka.

    Najwyżej oceniane i doceniane w formie nagród finansowych jest mistrzostwo olimpijskie i mistrzostwo świata, a także w konkurencjach objętych programem olimpijskim ustanowienie rekordu świata lub Europy.
    W nomenklaturze urzędowej wysokość kwoty stypendiów przyznawanych przez Ministerstwo Sportu dla wybitnych sportowców jest dla każdej kategorii medalu i miejsca w finale stosownie zróżnicowana. Medaliści olimpijscy notowani są wyżej od ich odpowiedników z MŚ, zaś zdobywcy lokat od 4 do 8 w finałach olimpijskich, zachowując właściwe proporcje mają jeszcze większą przewagę nad kolegami plasującymi się na pozycjach od 4 do 8 w finałach MŚ.
    Jako ciekawostkę podać warto, iż zdobywcy trzech pierwszych miejsc w klasyfikacji generalnej po zakończeniu konkurencji objętych cyklem zawodów PŚ mogą liczyć na stypendia odpowiadające poziomowi medalistów Mistrzostw Europy.
    Powyższe fakty, przytaczam nie bez powodu. Studzą bowiem nasze emocje i porządkują myślenie.
    Nasze wyobrażenie o rzeczywistym świecie skoków kształtują niewątpliwie w sposób emocjonalny powszechnie goszczące w domach konkursy PŚ, utrwalając określone stereotypy myślenia. Nie można zatem dziwić się, że dla wielu z nas miejsce na podium w zawodowej lidze skoczków może być podstawowym lub wyłącznym kryterium rozstrzygającym o sportowej klasie i niepospolitych zasługach zawodnika. Źle działoby się, gdyby na profesjonalnym portalu, tego rodzaju myślenie bezkrytycznie utrwalano.
    Mariuszowi gratuluję kolejnego wejścia smoka.

  • nyke początkujący

    autor: marek (*124.bredband.comhem.se), 14 marca 2010, 20:45
    shliri
    witajcie myslke ze juz niedługo bedziemy mieli owego rekordziste gregor shlirenzauer ma sznsa na rekord zwyciestw ma 20 lat a ma juz 32 zwyciestwa małysz ma 35 a ma 33lata i powoli konczy kariere i mysle ze nawet gregor moze być rekordzista wszechczasów co wy nato.

    ps.prosze niemiec do mnie zalu sam jestem wielikim fanem adama.
    Małysz ma 38zwycięstw w PŚ, 35 w obecnej dekadzie

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl