Sylwetki trenerów - Hannu Lepistoe

  • 2003-09-06 07:17
Zdaje się być ekspertem od wynajdowania i szlifowania talentów. Od dawna związany ze sportem, od wielu lat ma pod swoją opieką skoczków reprezentujących coraz to inne kraje. W ciągu 23 lat pracy Hannu Lepistoe pracował z wielkimi gwiazdami skoków, jego zawodnicy zdobyli łącznie 56 medali, w tym 35 złotych, ale on wciąż stawia sobie kolejne cele i podejmuje nowe wyzwania.

Zaczynał jako trener ekipy Finlandii, którą obejmował w roku 1980. Prowadził swoją drużynę przez 5 lat i nie zmarnował tego czasu. Finowie zdobywali mistrzostwa, przywozili medale z igrzysk, wygrywali konkursy... Przy nim swoje pierwsze sukcesy odnosili Jari Puikkonen, Pentti Kokkonen i – najsławniejszy – Matti Nykaenen. I chociaż największe osiągnięcie Nykaenena – trzy złote medale na igrzyskach w Calgary, w tym dwa zdobyte indywidualnie – było za czasów Lepistoe jeszcze kwestią przyszłości, to nie można odmówić trenerowi wkładu w ten spektakularny triumf.

W 1985 roku Lepistoe przeniósł się na południe Europy i zajął drużyną włoską. I znów, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, spod palców trenera wyprysnął kolejny fenomen. W 1990 roku swój pierwszy konkurs wygrał Roberto Cecon, skoczek dobrze znany obecnym kibicom skoków. Lepistoe opuścił Włochy w 1992 roku, ale jego wychowanek na długo zagościł w Pucharze Świata – zdobył dwa brązowe medale Mistrzostw Świata w lotach a sukcesy, choć mniejszej rangi, odnosił jeszcze przez wiele lat.

Po dwuletnim urlopie od skoków Lepistoe odpowiedział na propozycję Fińskiej Federacji Narciarskiej i w 1994r. zgodził się ponownie przejąć opiekę nad reprezentacją kraju. Współpraca trwała aż do 1998 roku i nie sposób nie zauważyć ponownego zbiegu dat – oto w tym właśnie czasie kibicom skoków narciarskich znane stało się nazwisko młodego fińskiego skoczka – Janne Ahonena, który zresztą nadal należy do światowej czołówki w tej dyscyplinie. Oprócz niego swoje zwycięstwa świętowali także Mika Laitinen i Jani Soinen.

Po rozstaniu z Finami, Lepistoe powrócił do kadry włoskiej, jednakże tym razem coś zawiodło. Pomijając Cecona, włoskie skoki stały na bardzo niskim poziomie, na dodatek niewielkie zainteresowanie kibiców włoskich skokami narciarskimi pogłębiało impas. Już rok później Fin zakończył współpracę z Włochami.

Kolejny etap w życiu Hannu Lepistoe to, po krótkiej przerwie, praca dla telewizji Eurosport, gdzie komentował wydarzenia związane z tym, na czym zna się najlepiej – skokami narciarskimi. Ze świata mediów wyrwała go w 2002 roku propozycja Austriaków, by poprowadził ich drużynę. Po kompletnie nieudanych Igrzyskach Olimpijskich w SLC w austriackiej ekipie nadszedł bowiem czas na zmiany i właśnie nowy trener miał być ich początkiem.

Rzeczywiście Hannu Lepistoe spełnił, jak się zdaje, pokładane w nim nadzieje. Nie dość wspomnieć, że już letnie GP zdominowane było przez austriackich skoczków – Andreasa Widhoelzla i Martina Hoellwartha. Wraz z nastaniem sezonu zimowego coraz bardziej uwidaczniała się siła Austriaków. Kolejno swoje triumfy odnosili Widhoelzl i Hoellwarth, po nich przyszedł czas na nieznanych do tej pory szerszej publice skoczków. To była część strategii Lepistoe – dać szanse młodym, którzy wcześniej nie mieli okazji wykazać się umiejętnościami. Tym sposobem na podium swoje miejsca znajdowali Schwarzenberger, Kofler, Morgenstern, Liegl, Nagiller... Wprawdzie w końcówce sezonu Austriacy prezentowali się nieco słabiej, niemniej jednak pod wodzą Lepistoe pokazali, jak wielkie możliwości w nich drzemią. Genialny system edukacji sportowej, niezmierzone bogactwo bardzo dobrze przygotowanych skoczków i doświadczenie trenera, który właściwie ocenia swoich podopiecznych – oto co namieszało w czołówce w ostatnim sezonie.

Hannu Lepistoe w skokach narciarskich doświadczył już chyba wszystkiego. Przez lata przyglądał się, jak zmieniają się przepisy i regulacje dotyczące stylu skoku, punktacji czy kombinezonów. Nie sposób zatem odmówić mu doświadczenia zdobytego w trenerskim fachu. Jest zawodowcem w każdym calu.

Prywatnie, jak na rodowitego Fina przystało, 56-letni Lepistoe jest raczej małomównym, acz sympatycznym człowiekiem. Jego pasją zaś są konie wyścigowe – gonitwy, w których biorą udział zwierzęta z jego stajni, i wygrane, które są ich rezultatem, dostarczają mu zarówno dochodów jak i ogromnej satysfakcji. Chyba przyzwyczajony jest zatem do sukcesów swoich podopiecznych, czy to biegających, czy skaczących...

Na podst. p4.no, sport.vol.at, skoky.cz, skispringen.com

Aisha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (6820) komentarze: (6)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    Fiński? Tam pod zdjęciem Liegla chyba powinno być austriacki...

  • anonim

    Te Polin, przecie on Finem jest; czytaj uwazniej :p

  • anonim

    No tak, ale to brzmi jakby trenował Finów

  • Jaala stały bywalec
    do Polin

    Wydaje mi się, że Liegl to młody skoczek, ale Finem to on nie jest...

  • anonim

    Wszystko dobrze jest, jakby artykuł był o Kuttinie, to by było napisane , ze austriacki trener dał szanse młodym, przeciez nie polski,ewentualnie trener Polaków, analogicznie tutaj trener Austiaków, ale na pewno nie austriacki :P

  • anonim

    Nie ma się co przekonywać przecież wszyscy wiedzą o kogo chodzi

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl