Nowy fizjolog kadry o swych planach...

  • 2003-09-25 15:44
Nowy fizjolog polskiej kadry skoczków narciarskich - Aleksander Tyka - w rozmowie z redaktorem "Dziennika Polskiego" zdradził jak dokładnie przebiegać będzie jego współpraca z podopiecznymi Apoloniusza Tajnera oraz opowiedział o swych planach związanych z nową pracą...

   - Panie Profesorze, czy można zapytać o Pana osobiste związki ze sportem...

   - Jako że jestem tarnowianinem, w Unii Tarnów grałem w piłkę nożną, byłem nawet w kadrze Polski juniorów z takimi futbolowymi tuzami, jak A. Szymanowski, Kmiecik. Zagrałem parę meczów w drużynie seniorów Unii. Mam papiery trenera II klasy w piłce nożnej. Jestem instruktorem narciarskim PZN. Tą dyscypliną sportu zaraziła mnie żona, która jest trenerem narciarstwa alpejskiego. Staram się zimą, w każdy weekend, jeździć na nartach, ostatnio moim ulubionym miejscem jest Wierchomla, raz do roku jedziemy z żoną w Alpy francuskie. No i trzecia moja pasja to żeglarstwo, uprawiam je rekreacyjnie, jestem instruktorem.

   - A od kiedy współpracuje Pan z narciarstwem naukowo?

   - Jeszcze jako asystent u profesorów Adama Klimka, Ryszarda Kubicy uczestniczyłem w badaniach wydolnościowych Józefa Łuszczka. To był biegacz o wyjątkowych predyspozycjach, miał fantastyczną wydolność tlenową, przebijał nawet słynnego Fina Juho Mietę. Potem współpracowałem z grupą alpejczyków PZN, uczestniczyłem w pracach zespołu badawczego, zajmującego się naborem i selekcją młodych sportowców do SMS w Zakopanem, od 6 lat stale współpracuję z polską kadrą snowboardu. Ale ciągnie wilka do lasu, stąd moje częste kontakty z piłką nożną. Prowadziłem badania dla trenerów Wisły, Aleksandra Brożyniaka, Oresta Lenczyka, Wojciecha Łazarka, współpracowałem z Hutnikiem, Cracovią za czasów Antoniego Szymanowskiego i Bronisława Karelusa, teraz zajmujemy się piłką młodzieżową. Jeden z moich doktorantów Andrzej Bahr prowadzi bardzo ciekawe badania w krakowskiej SMS.

   - Kto namówił Pana do współpracy z kadrą skoczków?

   - Sygnał dostałem od trenera Apoloniusza Tajnera, było niewiele czasu na podjęcie decyzji. Ustaliliśmy warunki współpracy. Nie będziemy stale uczestniczyć w zgrupowaniach kadry, treningach, w zależności od potrzeb będziemy służyć radą i pomocą trenerom kadry. Mówię będziemy, bo współpracować z kadrą będzie szerszy zespół m.in. dr Adam Żuchowicz, fizjolog, dr Jerzy Domański, biochemik, mgr Piotr Krężałek, biomechanik, i dr Barbara Frączek, biolog molekularny, dietetyk.

   - Czy zamierza Pan coś zmieniać w procesie szkoleniowym skoczków, Adama Małysza?

   - Na pewno żadnej rewolucji nie będzie! Rzecz jasna, że nasuwają się pewne spostrzeżenia, uwagi. Niektóre elementy procesu szkoleniowego będzie można poprawić, udoskonalić. Skoki są konkurencją szalenie ciekawą i nieprzewidywalną. O ostatecznym wyniku decyduje wiele czynników. Pewnych rzeczy nie da się czasem racjonalnie wytłumaczyć. Szwajcar Simon Ammann zdobył dwa złote medale na igrzyskach w Salt Lake City, a potem zgasł jak świeczka. W skokach ogromną rolę odgrywa psychika. Zawodnik w momencie skoku musi być tak skoncentrowany, aby w ciągu ułamka sekundy, podczas odbicia na progu, potrafił wygenerować dużą moc. I to jest klucz do sukcesu.

   - Przystępuje Pan do współpracy z kadrą bardzo późno, już praktycznie po całym, letnim okresie przygotowawczym. Czy nie podejmuje Pan ogromnego ryzyka? Jeśli, nie daj Boże, Adam Małysz będzie skakał źle, to wina spadnie na Pana...

   - Mam świadomość, że podejmuję się dużego ryzyka. Wiem, jak olbrzymie są oczekiwania polskich kibiców odnośnie Adama Małysza, sympatycy skoków oczekują też poprawy wyników innych reprezentantów. Odpowiem tak - wierzę, że mogę coś dobrego zrobić dla polskich skoków. Gdybym nie był optymistą, nie podejmowałbym się tej współpracy. Mam jeszcze jeden cel, wprawdzie współpracuję na razie tylko z kadrą skoczków "A", czyli pierwszą reprezentacją, ale chciałbym, abyśmy pomogli PZN w przygotowaniu nowoczesnego sztabu szkoleniowego. W Polsce mamy naprawdę dużo narciarskich diamentów, tylko ktoś mu je szlifować. Z tymi najmłodszymi powinni pracować dobrze przygotowani i wyszkoleni trenerzy.



Rozmawiał: Andrzej Stanowski


tad, źródło: DP
oglądalność: (6080) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    Pierwszy raz mam okazję jako pierwsza skomentować :] Fajny ten wywiadzik :]
    A z młodymi faktycznie też powinien pracować ktoś dobry, bo niestety i tak nie mamy takich warunków jak np. Ausriacy, a jestem pewna, że jest wielu młodych z dużym potencjałem. Oby im się powiodło. Adamowi oczywiście powodzenia jak zawsze :)

  • lipek początkujący
    nowy fizjolog

    Nauka nauką,ale(oby jak najdłużej)
    najważniejszy jest TALENT!!!

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl