Moje trzy grosze czyli jeszcze o Turnieju Czterech Skoczni

  • 2011-12-29 10:25

Mój redakcyjny kolega, Marcin Hetnał, na łamach skijumping.pl z charakterystycznym dla siebie pietyzmem, obszernie i wyczerpująco opisał już wiele aspektów związanych z Turniejem Czterech Skoczni. Chciałbym jednak ze swojej strony w poniższym felietonie (nazwijmy to w ten sposób) dorzucić swoje trzy grosze i w ramach swego rodzaju dopowiedzenia, dopełnienia przedstawić garstkę innych ciekawostek i mniej znanych faktów z historii Turnieju.

Skok w 2000 rok

Co roku zaraz po świętach Bożego Narodzenia kilkusetosobowy zastęp sportowców, serwisantów i dziennikarzy w blasku migoczących lampek na choince pakuje się do wyjazdu na cztery skocznie do Oberstdorfu, Garmisch-Partenkirchen, Insbrucku i Bischofshofen. Odbywa się tam narciarski “Wielki szlem” czyli Turniej Czterech Skoczni. Zawodnicy rywalizujący w tej prestiżowej imprezie nowy rok witają regularnie na skoczni, a nie jak większość z nas na prywatce czy sylwestrowej zabawie. Sylwester uczestników Turnieju składa się najczęściej z uroczystej kolacji, lampki szampana i składania sobie życzeń. Zdarzały się jednak w historii imprezy sytuacje, kiedy ostatni wieczór roku obchodzony był w nieco ciekawszy sposób. Na przykład witając rok 2000 zorganizowano pod skocznią w Ga-Pa wielki festyn, podczas którego oficjalnie karierę zakończył znakomity niemiecki skoczek, Dieter Thoma. Kulminacyjny punkt imprezy miał miejsce o północy. Tuż przed godziną 24.00 na belce po raz ostatni w swoim życiu usiadł Thoma. Wykonał on prawdziwy skok w dwutysięczny rok. W momencie, gdy odepchnął się od belki na zegarze widniała godzina 23:59:56. W chwili, gdy Thoma odbijał się z progu wybiła dwunasta, a wylądował już kilka sekund po północy. Tym lotem pożegnał się ze skocznią, a swoją dyscyplinę symbolicznie wprowadził w nowe czasy.

“Skispringen am Bergisel”

Początki tego Turnieju są mało znane. Wiadomo jednak, że w styczniu 1951 roku klub Skivereine Innsbruck postanowił zorganizować w okresie świątecznych ferii zawody w skokach narciarskich “Skispringen am Bergisel”. Zainteresowanie z jakim spotkał się konkurs przerosło najśmielsze oczekiwania, gdyż pod skocznią zjawiło się aż 25 tysięcy kibiców. Dlatego też austriaccy organizatorzy poszli za ciosem i przewidując, że impreza ta może stać się w przyszłości jeszcze większym sukcesem, nawiązali współpracę z niemieckimi klubami narciarskimi. We wrześniu 1952 roku w Garmisch – Partenkirchen podpisano porozumienie o wspólnej organizacji zawodów odbywających się corocznie na przełomie grudnia i stycznia. Turniej Czterech Skoczni zainaugurowano w 1953 roku, a pierwszym triumfatorem został Austriak Sepp Bradl. TCS ma więc większe tradycje od Pucharu Świata, który zaistniał dopiero 26 lat później. Okres rozgrywania turnieju jest bardzo dobry z tego względu, że w innych dyscyplinach wówczas niewiele się nie dzieje, skoki są więc w centrum uwagi kibiców i mediów. Natomiast krótkie okresy między poszczególnymi konkursami zapewniają kibicom niegasnące emocje.

Polnische Rekord Jaeger

Nie wszyscy wiedzą, że pierwszy triumf Polaka w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni mógł mieć miejsce na kilka dekad przed wystrzałem formy Adama Małysza. W sezonie 1963/64 bardzo bliski zwycięstwa w całej imprezie był „Beskidzki Jastrząb” z Buczkowic, Józef Przybyła. Na TCS w 1963 roku na cztery skocznie do Niemiec i Austrii jechał jako młody, niedoświadczony skoczek. Jednak już w treningach przed konkursem w Oberstdorfie postraszył rywali oddając bardzo dalekie skoki, a w samych zawodach znalazł się na szóstym miejscu. W Garmisch Polak zajął trzecie miejsce, tę samą lokatę wywalczył w Innsbrucku, gdzie ustanowił nowy rekord skoczni, lądując na 95,5 metrze. Po trzech konkursach zajmował drugie miejsce. Do znakomitego Fina - Veikko Kankkonena brakowało mu zaledwie 1,5 punktu. Zanosiło się na sensację. W Bishofshofen w pierwszej serii Przybyła uzyskał 100 metrów i objął prowadzenie w Turnieju. Na zeskoku otrzymał specjalną odznakę „stumetrowca”, gdyż jako pierwszy na tej skoczni osiągnął tę odległość. Niestety drugi skok Przybyły zakończył się upadkiem. Polak najechał na kamień na zeskoku, skutkiem czego sędziowie odjęli mu 30 punktów. Skoczek z Beskidów zajął w konkursie 41, a w klasyfikacji całej imprezy siódme miejsce. Gdyby ustał skok na 90 metrów w drugiej serii znalazłby się na podium TCS, może nawet na jego najwyższym stopniu. Niemniej jednak wyczyny polskiego skoczka zrobiły duże wrażenie na niemieckich i austriackich mediach, które ochrzciły Przybyłę mianem „Polnische Rekord Jaeger” (polski łowca rekordów). Nie był to jedyny dobry występ Przybyły Turnieju. Rok później w łącznej klasyfikacji dofrunął aż do piątego miejsca, a w sezonie 1966/67 znalazł się na 9 pozycji.

Turniej Trzech Skoczni

Tak jak pisał Marcin w swoim artykule pogoda stała raczej po stronie organizatorów, gdyż nigdy nie odwołano żadnego z konkursów niemiecko-austriackiej imprezy, inaczej mówiąc zawsze odbywały się cztery konkursy. Bezprecedensowa sytuacja miała jednak miejsce w sezonie 2007/08. Z powodu bardzo niesprzyjających warunków atmosferycznych nie doszedł do skutku konkurs w Innsbrucku. Dwa ostatnie konkursy rozegrano więc w Bischofshofen. Impreza stałą się więc turniejem trzech skoczni, ale czterech konkursów. To jedyna taka sytuacja w całej, długiej i bogatej historii niemiecko-austriackich zmagań, choć wcześniej zdarzały się już sytuacje, w których z powodu niesprzyjających okoliczności zaistniała konieczność przenoszenia zawodów na inne skocznie lub terminy jak choćby w 1956 roku, kiedy ostatni konkurs zaplanowany w Bischofshofen odbył się na obiekcie w Hallein, dwa lata później zamiast na dużej skoczni w Bischofshofen przeprowadzono konkurs na mniejszej w tej samej miejscowości, natomiast w 1979 roku zamieć w Garmisch-Partenkirchen zmusiła organizatorów do przeniesienia o jeden dzień noworocznego konkursu na olimpijskiej skoczni.

Skocznia w Garmisch-PartenkirchenSkocznia w Garmisch-Partenkirchen
fot. Karolina Osenka
Skocznia w InnsbruckuSkocznia w Innsbrucku
fot. Vicktoria Murawska
Skocznia w OberstdorfieSkocznia w Oberstdorfie
fot. Karolina Osenka

Z jubileuszową pompą

Najbardziej hucznie obchodzoną dotąd edycją Turnieju była jubileuszowa, pięćdziesiąta. Odbyło się wówczas kilka imprez okolicznościowych. Honorowym gościem 50. Turnieju Czterech Skoczni był długoletni, były prezydent Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, urodzony w 1918 roku (zm. w 2006) Szwajcar Marc Hodler. Hodler w uznaniu zasług uhonorowany został tytułem honorowego prezydenta FIS, był także członkiem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Organizatorzy zaprosili na imprezę wszystkich 34 żyjących dotychczasowych triumfatorów Turnieju Czterech Skoczni, zaproszenie przyjęło 28 z nich. Jak wyliczył niemiecki dziennikarz Klaus Taglauer obserwujący rywalizację od początku istnienia imprezy w 50. turniejach wystartowało 1314 zawodników z 28 krajów. Inne jednak zdanie na ten temat ma pan Adam Kwieciński, polski pasjonat i kolekcjoner wszelkiego rodzaju statystyk, według którego poprawna liczba to 1339. Jubileuszową edycję w sposób najlepszy z możliwych uświetnił Sven Hannawald, który jako pierwszy wygrał wszystkie cztery konkursy, a uczynił to w sposób budzący najwyższe uznanie.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (17721) komentarze: (34)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • MarcinBB redaktor
    skok Thomy

    Proszę - tak niedawno to było a nie miałem pojęcia, że taki fajny pomysł mieli. Dziękuję autorowi za bardzo ciekawy artykuł!

  • anonim

    Mam pytanie czy wie ktoś może jaki samochód jest nagrodą w turnieju 2011/2012 ?

  • Boy profesor
    Adrian Dworakowski

    Fajny artykuł, bardzo dobre uzupełnienie poprzedniego newsa, wielkie dzięki.

  • num bywalec
    fan

    Chodziło mi głównie o to że Kruczek może uznać że ''za młody'' i nie pojedzie. Niestety lotników nie mamy dobrych i raczej na pewno Hula pojedzie bo jako tako potrafi. Kubacki i Kot raczej odpadają.
    Może Miętus pojedzie i może Byrt. A co do Jakuba to jeden z niewielu który nieźle skacze na mamutach,gorzej na dużych.

  • anonim

    Oczywiście, że Zniszczoł powinien jechać na loty. Tylko że - było nie było - TCS zweryfikuje jego formę.

  • fan profesor

    Zniszczol wcale nie jest za mlody.Byrt rok temu w jego wieku debiutowal na mamucie z dobrym skutkiem.Czemu wiec Zniszczol mialby sobie nie polatac? Jak potwierdzi forme na TCS to w skladzie na loty jak najbardziej powinien sie znalezc.Bedzie skandalem jesli pojedzie znow bez punktow Hula a nie pojedzie punktujacy Zniszczol (gdyby sie tak ulozylo).Jakub Kot nie radzi sobie w PK a on ma jechac na mamuta? Bez sensu.To juz Byrta lepiej poslac.

  • anonim

    Mnie by się nie chciało. Wszak to tylko forum, a i tak przywiązuję niemal zerową wagę do tego, co tu wypisuję. Zresztą mój nick mówi sam za siebie :D

  • anonim

    Ech, przerwało mi połączenie i mój długi post zapadł w czeluść. Cóż, bywa. Napiszę tylko krótko, że szkoda, że Przybyła jest w Polsce tak zapomniany i że zwykle się go pomija w klasyfikacjach najlepszych krajowych skoczków - a niesłusznie, bo mało kto może się pochwalić takimi osiągnięciami w TCS-ie. Myślę, że trzeba rozwijać wiedzę o czasach sprzed ery Nykaenena czy PŚ, bo ona mocno kuleje u wielu rodaków. Im więcej artykułów zahaczających o tamtą epokę, tym lepiej.

    Nie żebym moralizował, bo sam mam poważne braki w czasach przed 1960r., no ale trudny dostęp do książek też robi swoje.

  • num bywalec
    SoBu

    Kultury trochę człowieczku. Te jego punkty to zwykły przypadek. Zdobył je tylko dlatego że skakali na średniej skoczni na dużych już nie potrafi.

  • Quavertone profesor

    Dzięki redakcji za to, że zareagowała dość szybko na komentarze o braku ciekawostek. Po tym poznaje się profesjonalistów :)

  • num bywalec
    fan

    Zniszczoł pewnie na loty nie pojedzie bo za ''młody'' ,natomiast maciek nam udowodnił jak na mamucie spada. Myślę że może pojedzie jego brat Jakub który przyzwoicie lata.

  • num bywalec
    fan

    Kot punktował na średniej skoczni na której jako tako potrafi skakać a dużych już natomiast ma problem z kwalifikowaniem się do konkursu.
    Więc ten jego punkty są mało liczące się. Brutalna prawda niestety.
    Stefan potwierdził w MP plasując się na 3 miejscu że miejsce w T4S mu się należy tak samo Kotowi co potwierdził w PK.
    Nie mamy obecnie dobrych skoczków żeby ktoś mógł zastąpić Hule czy Kota i dlatego są zabierani.

  • fan profesor

    Hula nie zdobyl do tej pory zadnego punktu w tym sezonie.I byl pewniakiem na TCS.A te punkty zdobyl nawet Kot i juz pewniakiem nie byl i musial walczyc w PK o przepustke.Nie jestem zwolennikiem talentu Kota i jego wozenia na PŚ ale juz bardziej to on zasluzyl na to zeby sie znalezc w skladzie niz Hula bo "przyzwoicie i rowno skacze".Tak wspaniale skacze ze punktow do tej pory nie ma.I co po turnieju na loty tez Hula pojedzie bo "przyzwoicie skakal na 34 miejscach" niz np Zniszczol czy ktos inny jak wywalczy punkty w Turnieju bo musi o loty powalczyc (nie wiem gdzie ale pewnie znajac zycie na jakims treningu).To jest dosc niesprawiedliwe.

  • num bywalec
    murzyn

    Najsłabszy ? 3 miejsce w Mistrzostwach Polski i 3 razy 33 miejsce w PŚ
    To żaden miętus czy kubacki aż tak wysoko nie byli.

  • num bywalec
    fan

    Dziwisz się jak przez wiele lat Hula był 3 skoczkiem POLSKI i dalej nim jest. Jest po kontuzji i myślę że teraz stać go na punkty. Prędzej niego niż Kota.

  • anonim
    @num

    Hula jest spośród wszystkich najsłabszy. Nie widzę go w gronie zawodników zdolnych do zdobycia choćby punktu w czterech konkursach TCS. Większe szanse daję Zniszczołowi i Kotowi.

  • voran początkujący
    Wiadomo na kogo głosujemy !

    http://www.tvn24.pl/wydarzenia2011.html

  • anonim
    Promo Oberstdorfu TCS

    http://www.youtube.com/watch?v=bvCBvcMn2Vo&feature=g-all-c&context=G29d9b02FAAAAAAAAAAA

  • fan profesor

    Moze Zniszczol nie bedzie taki zly.Dajmy mu szanse dzis sie wykazac i po tym co pokaze to glosmy opinie ze jest be.
    Predzej Zniszczol zdobedzie punkty od wielkiego pewniaka Huli.Ja bylem za tym zeby Hula tez powalczyl o ten Turniej w PK albo nawet na MP zeby nie byl takim pewniakiem.Ale jak wiemy Hula takim pupilem Kruczka, w tamtym roku tez wozil go na zawody mimo ze bez formy byl.Szkoda Byrta ze sie posypal akurat przed Turniejem, chcialem zeby to on jechal kosztem Kota albo Huli.. no ale coz.

  • anonim

    Mamy świetny, zbilansowany skład: Stoch i Żyła są w dobrej formie, natomiast o takich skoczkach jak Hula, Kot i Zniszczoł nie należy nawet wspominać. Są klasą samą dla siebie, w szczególności świeżo upieczony, brązowy medalista MP, który pokonał Marcina "diabełka bul" Bachledę o 0,1 punkta. Ale trzeba pokonać aż 17 rywali w kwalifikacjach. Czy to nie za dużo dla Hulka?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl