Łukasz Kruczek: "W skoki już nie da się bardziej zaangażować"

  • 2003-09-26 14:47
Z przyjemnością przedstawiamy obszerny wywiad, jakiego udzielił specjalnie dla redakcji Skijumping.pl asystent trenera kadry B, Heinza Kuttina, były mistrz Polski Łukasz Kruczek. Z trenerem Kruczkiem rozmawialiśmy tuż po zakończeniu Mistrzostw Polski juniorów, w sobotnie popołudnie, 20 września 2003 roku, w Zakopanem...

Skijumping.pl: Czy mógłby Pan ocenić krótko występ podopiecznych w dzisiejszych Mistrzostwach Polski Juniorów?

- Łukasz Kruczek: Jesteśmy zadowoleni z występu chłopaków. Troszeczkę wiatr "stwarzał mieszane warunki", jeśli można tak powiedzieć. Mogło być troszeczkę inaczej, ale ogólnie jesteśmy zadowoleni, pierwszych trzech zawodników jest z naszej grupy, zdominowali konkurs. Także pozostali oddali trzy dobre skoki i z tego trzeba być zadowolonym, nawet, jeśli wyniki tego do końca nie mówią. Jesteśmy zadowoleni z tego, że wykonują nasze polecenia, że podeszli do konkursu tak, jak mieli podejść i wykonali zadania postawione im przez trenera.

Skijumping.pl: A co z Mateuszem Rutkowskim? Zauważyliśmy, że bardzo się poprawił. Jeszcze dwa miesiące temu, na konkursie TZN skakał słabo...

- Tak, dwa miesiące temu skakał słabiej. Wiele czynników na to sie składa, że jest lepszy.
Już ostatnio na treningach lepiej skakał, więc dla nas nie jest to żadna wielka niespodzianka, że Mateusz akurat wygrał.

Skijumping.pl: Czy w ciągu tych 3 miesięcy któryś zawodnik uczynił jakieś znaczące postępy?

- Wszyscy.

Skijumping.pl: A kto sie pogubił? Bo Janek Ciapała mówił nam, że choć jest w niezłej formie to czuje się obciążony...

- No tak, to znaczy jest na pewno trochę inny trening, mocniejszy. On się nie pogubił, po prostu teraz troszeczkę organizm jest inaczej bodźcowany i przez to nieco zmęczony, Można to tak powiedzieć. Ale my trenujemy do zimy. Nas, jako trenerów te zawody mało interesują. To są zawody kontrolne. Myśmy sie do tego nie przygotowywali. Nas interesują Mistrzostwa Świata Juniorów - jeśli chodzi o młodych. A starsi mają Puchar Kontynentalny i Puchar Świata. Mamy mieć formę w grudniu, w styczniu, w lutym. Nie teraz. Teraz jest czas przygotowawczy, czas dosyć mocnego, intensywnego treningu. Chłopcy mają prawo być teraz zmęczeni.

Skijumping.pl: Czy po kilku miesiącach współpracy z austriackim szkoleniowcem, Heinzem Kuttinem, ocenia ją Pan pozytywnie?

- Zdecydowanie tak. Współpracujemy na zasadzie partnerstwa. Nie ma relacji: szef - zastępca. Każdy ma swoja działkę. Jak jest trening, to pracujemy razem. Nie ma jakiegoś podziału czy dystansu.

Skijumping.pl: Czy widzi Pan zawodnika, który powinien dołączyć do kadry B?

- Ja osobiście mam kilku takich na oku, ale o tym będziemy mówić później. Na razie nie mogę podać żadnych nazwisk.

Skijumping.pl: Czy ktoś z obecnej kadry B ma szansę dołączyć w przyszłym sezonie do kadry A?

- Myślę, że już w tym. Ale też, proszę, bez nazwisk. Nie my o tym decydujemy.

Skijumping.pl: Ale podobno kadra nie może się zmienić przed końcem sezonu...

- Można różnie rozumieć kadrę. Jako tę kadrę na papierze - to się nie może zmienić, to są pewne cykle treningowe. W naszym kraju to ciężko idzie zrobić takie zmiany. Ale jeśli chodzi o kadrę, jako reprezentację np. w konkursach Pucharu Świata to oczywiście, jestem za zmianami. Tu mają startować najlepsi. Jeśli ci będą najlepsi, to ci będą startować. Dla mnie to jest jasne i tak powinno być.

Skijumping.pl: Przed letnim sezonem mówiło się, że przede wszystkim zawodnicy z kadry B będą startowali w letnich konkursach Pucharu Kontynentalnego, a w rezultacie okazało się, że więcej startowało zawodników z kadry A...

- Po prostu zaszło tu pewne nieporozumienie. Inaczej było ustalone przed sezonem, a inaczej później wyszło.

Skijumping.pl: No tak - w czerwcowym wywiadze iż konkursy w Ga-Pa oraz Trondheim będą "zarezerwowane" dla zawodników z kadry B...

- No i tak właściwie było. Na trzy miejsca, które mieliśmy przewidziane, bo więcej nie mogło startować, startowało 2 zawodników z kadry B.

Skijumping.pl: Czy myśleli już panowie o tym, aby Stocha czy Ciapałę wystawić w tych konkursach? Wielu kibiców bardzo na to liczyło...

- Myśleliśmy o tym, ale akurat w okresie, kiedy były te starty, oni skakali źle. Nie ma sensu, gdy zawodnik jest bez formy,posyłać go na Puchar Kontynentalny, gdzie on się może jeszcze zgubić. Ktoś pomyśli: to jest tylko Puchar Kontynentalny, to są inne zawody. Wbrew pozorom, to nie znaczy, że to są łatwiejsze zawody niż Puchar Świata.

Skijumping.pl: Czy Pana podopieczni narzekają może na metody treningowe Heinza Kuttina i skarżą sie na zbyt ciężkie treningi?

- Nie słyszałem o tym. Przypuszczam, że na pewno tak, bo to jest normalne, gdy czasem ktoś ma słabszy dzień, a jeszcze na treningu mu się przyłoży, to może narzekać. Ale oni są na tyle świadomi, że wiedzą po co trenują, dlaczego trenują i co chcą osiągnąć. Nie ma takich sytuacji, żeby wykazywali jakąś niechęć do treningów. Są bardzo zaangażowani..

Skijumping.pl: Jak Pan ocenia zmiany w skokach polskich w ostatnich latach? Czy jest teraz więcej zawodów lokalnych?

- To nie tak, zawodów lokalnych jest tyle co było, jest tylko większe zainteresowanie nimi. Zawsze było tyle zawodów, można by powiedzieć, że bywało więcej, ale nikt o tym nie wiedział, ludzie nie przychodzili. I tak to wyglądało. Teraz jest większe zainteresowanie, zawody są bardziej spopularyzowane i reklamowane niż kiedyś. Zawodnicy przez to mają motywację i jest to na pewno lepiej. I w momencie, gdy w Pucharze Świata i Kontynentalnym ograniczają nam liczbę startujących, to jest to problem. Chłopcy, po prostu, muszą startować gdziekolwiek, to dla nich ważne. To jest kolejna możliwość sprawdzenia się. Zawodów nie można porównywać z treningami. Każdy inaczej reaguje na moment, kiedy założy numer. Jest inna presja. Tu są tylko trzy skoki. Na treningu można coś jeszcze poprawić. Zawody, to są tylko 2 serie plus próbna. Jak się coś popsuje, to już trudno, to przechodzi to historii. Skoki treningowe zawsze można za chwilę poprawić.

Skijumping.pl: Czy młodym skoczkom jest teraz łatwiej się rozwijać, niż wtedy, kiedy Pan zaczynał karierę?

- Na pewno tak. Przede wszystkim mają wzór w postaci Adama do naśladowania, widzą jakiś cel do osiągnięcia. W momencie, kiedy ja zaczynałem, u nas był zastój w skokach. Inaczej to wyglądało. Teraz są duże możliwości, są potworzone grupy, obiekty się zmieniają, sprzęt jest lepszy. Myślę, że dużo lepiej.

Skijumping.pl: I sponsora łatwiej znaleźć...

- No nie, nie do końca. Może łatwiej, ale jest to nadal ciężko.

Skijumping.pl: Polska ostatecznie będzie mogła wystawić 5 skoczków w Pucharze Świata. Kto będzie tym piątym?

- O, to już pytanie do trenera Tajnera. Ja powiem tak: piątym bedzie Marcin Bachleda. On sobie wyskakał to piąte i tego piątego nie można zmienić. Jako piąty może jechać tylko Marcin Bachleda.

Skijumping.pl: Czy zobaczymy jeszcze kiedyś Pana w akcji na skoczni, chociażby w jakiś małych zawodach? Może skacze Pan jeszcze od czasu do czasu dla przyjemności?

- Nie, nie skakałem już dawno. Ostatni skok oddałem 22 lutego. To było podczas Mistrzostw Polski. A skakać jeszcze... No, może kiedyś... Zobaczymy.

Skijumping.pl: Kto z młodych zawodników rokuje największe nadzieje na dzień dzisiejszy?

- Ja bym ich nie szeregował w ten sposób, jeden jest lepszy, jeden gorszy. To jest za krótki okres współpracy między nami. Oni są jeszcze młodzi i żadnego z nich nie można skreślić na zasadzie: ten będzie lepszy, ten będzie gorszy. Ja bym powiedział, że wszyscy, wszyscy mają równe szanse startu. Na dzień dzisiejszy to wygląda tak, że można było powiedzieć, że dzis najlepszy powinien być Kamil, a wygrał Mateusz. To tylko świadczy o tym, że oni są wyrównani, każdy z nich może wygrać. Na dzień dzisiejszy nie potrafię podzielić ich, odrzucić kogoś. Oni są wszyscy dobrzy, wszyscy rokują nadzieje i wszyscy są utalentowani i mają szansę.

Skijumping.pl: Rozmawialiśmy z Mateuszem Rutkowskim, mówił, że ma wysoką proporcję wagi do wzrostu, jest mocno zbudowany i nie jest taki lekki, jak np. Małysz. Jak to wygląda, jaka jest Pana opinia na ten temat?

- Walczymy z tym.

Skijumping.pl: Czyli to można jakoś poprawić?

- Żaden problem. Mateusz jest na dobrej drodze, bo robi wszystko ku temu, żeby to się zmieniło. Ja myślę, że to jest kwestia czasu, tego nie można zrobić z dnia na dzień, ani z miesiąca na miesiąc.

Skijumping.pl: Który występ w pańskiej karierze ocenia pan najwyżej?

- Szczerze mówiąc nie przemyślałem tego w ten sposób, aby jeden, jedyny występ ocenić jako najlepszy. Każde zawody są nieporównywalne, jedne mają większą rangę, inne mniejszą. Na pewno medale Mistrzostw Polski, szczególnie ten ostatni i na pewno konkurs drużynowy z Villach, gdzie byliśmy na trzecim miejscu. Nie robiłem jeszcze takiego podsumowania.

Skijumping.pl: Czy żałował pan kiedyś, że został skoczkiem, że inaczej nie ułożył sobie życia?

- Tak, żałowałem w pewnym momencie. Ja zaczynałem od kombinacji norweskiej i był moment, że nikt nie finansował tego sportu, nie było możliwości treningu. I zmieniłem dyscyplinę na skoki, bo to była jakaś szansa, ale do końca jakiś żal za kombinacją był...

Skijumping.pl: A nie sądzi pan, że gdyby pan się całkowicie poświęcił skokom, mniej angażował w studia, sprawy prywatne, to czy mógłby pan więcej osiągnąć w tej dyscyplinie?

- Ja myślę, że w skoki już nie da się bardziej zaangażować. Ja robiłem wszystko dla skoków. To, że musiałem podjąć pracę i zarabiać - to była sytuacja losowa. Ja nie mogłem w inny sposób tego zrobić. Po to poszedłem do pracy, żeby móc trenować. Grzegorz Sobczyk miał podobną sytuację (praca w Supermarkecie by mieć pieniądze na treningi - przyp. Redakcja). To są takie sprawy, gdzie my, w naszym kraju, nie jesteśmy w stanie temu zaradzić. To tak jest i wielu zawodników przez to straciliśmy. Bo to jest sytuacja taka, że oto zawodnik wyskakuje nagle. Tak jak było w przypadku Adama. A jest okres od juniora do, przykładowo, 25 roku życia, gdzie jakoś trzeba tego zawodnika "przetrzymać". Jak to zrobić? Kluby biedne, nie ma pieniędzy, sponsora dla zawodnika średniego lub słabego nie pozyskasz, bo nie ma jak. Jak ktoś znajdzie złoty środek, to Nobla chyba dostanie...

Skijumping.pl: To dotyczy w Polsce chyba prawie wszystkich zimowych sportów - kombinacji, biegów, biathlonu...

- Wszędzie jest podobna sytuacja. Po prostu jest to taki problem, że te sporty są niestety drogie, bardzo drogie. W przypadku biegacza długodystansowca, to kosztują go jedynie adidasy i trochę wysiłku, a tu wszystko jest drogie, za wszystko trzeba płacić. Za wynajem tras biegowych, czegokolwiek - wszystko to wysokie koszty. Niestety, jeśli zawodnik chce trenować, musi płacić z własnej kieszeni.

Skijumping.pl: To wszystko, dziękujemy bardzo za rozmowę, życzymy powodzenia i sukcesów w pracy trenerskiej.


Jaala&tad, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5108) komentarze: (5)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • aneczka początkujący
    dziwne

    Dziwne ze nikt nie komentuje akurat tego wywiadu? Przeciez Kruczek sporo mowi ciekawych rzeczy...

  • anonim

    Jaj, pozostał mu żal za kombinacją! A poza tym ma rację z tym finansowaniem - tylko to juz jest bajka, którą słyszymy od dawna, a nie zanosi się na poprawę. Lepiej kupować złote narty... :/

  • anonim
    :)

    Uważam, ze wywiad jest świetny, gratulacje dla Jaali i tada. Właściwie zobaczyć tu można kogoś, kto nie był mistrzem światowych skoków, ale z pewnością będzie KIMŚ wśród trenerów, czego sedecznie życzę Łukaszowi Kruczkowi :)

  • anonim

    kolejny, ktory ma dusze kombi. ;)

  • anonim
    wywiad

    Już się więcej nie da, ale Gość brnie dalej w to g...
    Panie Pawle sukcesów na nowej niwie. Piotr Fijas sprawdił się więc i Panu życzę conajmiej mistrza śwata spośród wychowanków.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl