Historia konkursów Pucharu Świata na Letalnicy

  • 2013-03-20 11:33

Przed nami ostatni akt Pucharu Świata w skokach narciarskich 2012/2013. W słoweńskiej Planicy, na słynnym mamucim obiekcie Letalnica odbędą się trzy końcowe konkursy tegorocznej batalii o Kryształową Kulę. W piątek czeka nas rywalizacja indywidualna, w sobotę – drużynowa. Do niedzielnych zawodów prawo startu otrzyma czołowa trzydziestka klasyfikacji generalnej PŚ.

Skocznia w PlanicySkocznia w Planicy
fot. Tadeusz Mieczyński
Skocznia w PlanicySkocznia w Planicy
fot. Tadeusz Mieczyński

Planica już w latach 30. minionego wieku była znana ze skoczni, na której można bić rekordy świata. Rozgrywane na niej zawody odbywały się poza nadzorem FIS, który był przeciwny rozgrywaniu konkursów na tak dużych obiektach. Myśl o przekraczaniu kolejnych granic w tym sporcie przyciągała jednak zawodników na Bloudkovą Velikankę. Dla polskiego narciarstwa szczególnie ważna jest rywalizacja z 1935 roku, kiedy to Stanisław Marusarz zwyciężył w Planicy w konkursie, do którego nie przystąpili Norwegowie, a następnie stoczył z Reidarem Andersenem pojedynek o rekord świata. Z wynikiem 95 metrów „Dziadek” został pierwszym polskim rekordzistą w długości skoku narciarskiego. Tego samego dnia poprawił ten rezultat jednak jego rywal. Rok później granicę stu metrów przełamał Josef Bradl. Austriak wylądował na odległości 101,5 metra.

Lata jednak mijały, a Bloudkova Velikanka stawała się za mała, by móc bić na niej kolejne rekordy świata. Chcąc przywrócić chwałę jugosłowiańskiej miejscowości, bracia Lado i Janez Gorisek zaprojektowali nowy obiekt. Velikanka, bo tak jeszcze przed 2005 rokiem była oficjalnie nazywana Letalnica, doczekała się swojej konkursowej premiery 21 marca 1969 roku. W trakcie weekendu pięciokrotnie bito światowy rekord, który ostatecznie wyniósł 165 metrów w wykonaniu Manfreda Wolfa z NRD. W 1972 roku w Planicy rozegrano historyczne, pierwsze Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich. Był to również premierowy konkurs na mamucim obiekcie, który odbył się pod egidą FIS. Złotym medalistą został Walter Steiner. Reprezentant Szwajcarii poszybował w dwóch próbach na 155 i 153 metr i wyprzedził o 32,5 punktu Heinza Wossipiwo. Trzecia lokata przypadła Jiriemu Rasce. Siedem lat później lotniczy czempionat powrócił na Velikankę. Podczas niego Piotr Fijas wywalczył jedyny w historii medal dla Polski. Zawodnik z Bielska-Białej stanął na najniższym stopniu podium, a dodatkowo po locie na 166 metr ustanowił nowy rekord kraju. Złoto tym razem powędrowało do Armina Koglera. Austriak o 5,5 punktu wyprzedził pochodzącego z NRD Axela Zitzmanna. Drugi z polskich orłów, Stanisław Bobak, ukończył imprezę na 22. miejscu. Podczas trwania mistrzostw ustanowiono nowy rekord świata – 176 metrów – którego autorem był rodak Zitzmanna, Klaus Ostwald.

Planica zadebiutowała w kalendarzu Pucharu Świata już w premierowym sezonie 1979/80. Nie były to jednak zawody na mamuciej skoczni. Walkę o Kryształową Kulę gościły mniejsze obiekty – Srednija i Bloudkova Velikanka. Przez pierwsze pięć sezonów najwięcej wygranych – po dwie – odnieśli Ole Bremseth (obie w 1982 r.) i Primoż Ulaga (w 1983 i 1984 r.). Podczas drugiej wygranej Jugosłowianina, na najniższym stopniu podium zawodów na Bloudkovej Velikance stanął Piotr Fijas. Dzień wcześniej, na mniejszej skoczni tę samą lokatę wywalczył inny biało-czerwony, Janusz Malik.

W następnym roku po raz trzeci na Velikance rozegrano MŚ w lotach. Tytuł mistrzowski powędrował do Mattiego Nykaenena. „Latający Fin” dodatkowo lotem na 191 metr ustanowił nowy rekord świata. Srebro przypadło Jensowi Weissflogowi, brąz Pavlovi Plocowi. Polskę reprezentowało rodzeństwo Fijasów. Bardziej utytułowany Piotr sklasyfikowany został na czternastym, zaś Tadeusz na 29. miejscu.

Puchar Świata powrócił do Planicy w marcu 1986 roku, ponownie na mniejszych obiektach. Tym razem górą byli Matti Nykaenen i Ernst Vettori. W kolejnym sezonie pucharowego debiutu doczekała się mamucia Velikanka. W historycznych zawodach zwyciężył Andreas Felder. Austriak pokonał drugiego Ole Gunnara Fidjestoela o 47,5 punktu. Jest to do dziś największa różnica w historii Pucharu Świata pomiędzy dwoma czołowymi zawodnikami konkursu. Trzecią pozycję zajął Thomas Klauser. Siódmy był Piotr Fijas. Polak oddał próby na 175 i 166 metr. W trzeciej kolejce pofrunął jednak niewiarygodnie daleko. Początkowo sędziowie zmierzyli biało-czerwonemu odległość 191 metrów, jednak po chwili zweryfikowano wynik do 194 metrów. Skoczek z Bielska-Białej ustanowił nowy, po raz pierwszy nieoficjalny, rekord świata w długości lotu. Co ważne, już nikt w historii nie poleciał w stylu klasycznym dalej od Fijasa. Po locie Polaka jury zawodów podjęło ostateczną decyzję o odwołaniu trzeciej serii zawodów. Nazajutrz odbył się drugi konkurs, ograniczony z powodu warunków do jednej kolejki. Triumfował Fidjestoel, przed reprezentantem gospodarzy, Matjazem Zupanem. Po próbie na 180,5 metra, trzecie miejsce przypadło Fijasowi. Przez następne trzy lata Puchar Świata w Planicy rozgrywany był ponownie na dwóch mniejszych obiektach. Podwójne zwycięstwa odnosili wówczas Primoż Ulaga (1988) i Jens Weissflog (1989). W 1990 roku wygranymi na Bloudkovej Velikance podzielili się Roberto Cecon i Ari-Pekka Nikkola.

Karuzela Pucharu Świata powróciła na Velikankę w 1991 roku. Pierwszego dnia doszło do emocjonującej rywalizacji. Dość powiedzieć, iż czołowa trójka zamknęła się w granicach 2,5 punktu. Zwycięzcą został Staffan Taellberg. Szwed, który tym samym odniósł swoją jedyną pucharową wiktorię w karierze, po lotach na 183 i 180 metr wygrał o 1,5 punktu ze Stefanem Zuendem. Szwajcar w pierwszej kolejce poszybował na 191 metr, ale w drugiej wylądował czternaście metrów bliżej. Podium skompletował Andre Kiesewetter. Reprezentant Niemiec nie ustał lotu na 196 metr. Dzień później rekordowy wyczyn Fijasa zaatakował inny zawodnik naszych zachodnich sąsiadów – Ralf Gebstedt. Wyrównał on osiągnięcie Polaka, lądując na 194 metrze w drugiej serii zawodów. Dzięki temu, pomimo pierwszej próby na 166 metr, został triumfatorem konkursu na Velikance, wyprzedzając o pół punktu Stefana Horngachera. Trzeci Dieter Thoma stracił do Gebstedta (dla którego również było to jedyne zwycięstwo w zawodach PŚ) ledwie punkt. Najlepszy z biało-czerwonych, Jan Kowal, zakończył rywalizację odpowiednio na 37. i 36. pozycji. Kolejne dwa sezony były powrotem rywalizacji Pucharu Świata na Bloudkovą Velikankę. W Planicy zaczęto rozgrywać po jednym konkursie drużynowym i indywidualnym. W 1992 roku zwycięstwo odniosła ekipa Austrii, zaś indywidualnie jeden z ich przedstawicieli – Andreas Felder. Rok później zawody zespołowe zakończyły się wygraną Japonii. Nazajutrz po pucharowy triumf sięgnął mistrz świata z Falun, Espen Bredesen. W grudniu tego samego roku ta słoweńska miejscowość po raz pierwszy dostąpiła zaszczytu inauguracji pucharowego cyklu. Na Srednijej Velikance górą był Bredesen. Dzień później na większym, „Bloudkovym” obiekcie wygrał Jens Weissflog.

W tym samym sezonie, w marcu, Planica ponownie gościła najlepszych lotników w ramach Mitrzostw Świata. Tym razem konkurs o złoty medal FIS był jednocześnie rywalizacją wliczaną do Pucharu Świata. Pierwszego dnia szyki organizatorom pokrzyżowała pogoda. Sobotnie zawody zostały odwołane i o wszystkim miały zadecydować dwie niedzielne serie. Te okazały się szczęśliwe dla Jaroslava Sakali. Reprezentant naszych południowych sąsiadów po próbach na 189 i 185 metr wywalczył tytuł mistrza świata w lotach narciarskich. Drugiego Espena Bredesena wyprzedził o 21,5 punktu. Mistrz olimpijski z Lillehammer cieszył się zatem ze srebrnego medalu. Brąz przypadł Roberto Ceconowi. Kilka dni przed zawodami kilkukrotnie bito rekord świata, należący przez siedem lat do Piotra Fijasa. Pierwszym skoczkiem, który przekroczył w locie dwieście metrów, został Andreas Goldberger. „Goldi” nie ustał jednak próby na 202 metr. Metr dalej, ale z pewniejszym lądowaniem, poleciał Toni Nieminen. Ostatecznie po mistrzowskim weekendzie rekord należał do Bredesena i wynosił 209 metrów.

Planica ponownie inaugurowała Puchar Świata w kolejnym sezonie. W grudniu 1994 roku na Srednijej Velikance najlepsi okazali się Kazuyoshi Funaki i Andreas Goldberger. Podczas tych zawodów swoje pierwsze kroki w PŚ stawiał Adam Małysz. Wiślanin nie potrafił jednak ani razu przebrnąć serii kwalifikacyjnej do konkursu głównego. Rok później rywalizacja odbywała się na większej, Bloudkovej Velikance. Zmagania drużynowe zakończyły się wygraną Finów. Dziesiąte miejsce w stawce jedenastu ekip zajęła reprezentacja Polski. Biało-czerwoni okazali się lepsi jedynie od Słowaków. Indywidualnie triumfował Mika Laitinen. Bliski awansu do drugiej serii był Małysz. Ostatecznie Polak otarł się o czołową „35”, kończąc udział w zawodach na 36. pozycji.

Na „Olbrzymkę” czołowi skoczkowie świata powrócili w marcu 1997 roku. Jeszcze przed sobotnim konkursem dwukrotnie bito rekord skoczni, należący do Espena Bredesena. Najpierw stary rekordzista wylądował na 210 metrze, a następnie o dwa metry poprawił go jego kolega z zespołu, Lasse Ottesen. W pierwszej serii zawodów na 213 metr pofrunął Dieter Thoma. Niemiec nie ustał jednak swojej próby, przez co nie ustanowił nowego rekordu. Jak sam przyznał, był rozgoryczony notami za styl (cztery noty po 7 i jedna po 8 pkt.), gdyż po tak długim locie nie da się już wylądować telemarkiem, bo to jest zbyt niebezpieczne. Thoma ostatecznie ukończył zmagania na szóstym miejscu. Zwyciężył Takanobu Okabe przed Kazuyoshim Funakim i Jani Soininenem. Następnego dnia konkurs rozgrywano w loteryjnych warunkach. Nie zmieniła się jednak narodowość zwycięzcy. Triumfował kolejny z samurajów – Akira Higashi. Podium skompletowali Primoż Peterka i Ottesen. Rok później po raz ostatni Puchar Świata przybył do Planicy z zamiarem rozegrania zawodów na Bloudkovej Velikance. Zawody reklamowano jako walkę Peterki i Funakiego o Kryształową Kulę. Japończyk robił co mógł, wygrał sobotni konkurs, lecz tuż za nim został sklasyfikowany pupil gospodarzy. Trzecie miejsce zajął Hiroya Saito. Nazajutrz Funaki był czwarty, Peterka zaś siódmy i z przewagą 19 punktów triumfował w końcowej klasyfikacji. Zawody wygrał Noriaki Kasai, który w pierwszej kolejce ustanowił rekord skoczni – 147,5 metra. Drugi był Saito, trzeci Martin Hoellwarth. Najlepszy z Polaków, Robert Mateja, był dwudziesty pierwszy i czternasty.

Kolejny rok to powrót Velikanki do Pucharu Świata. Od tej pory planicki mamut rokrocznie (z wyjątkiem sezonów w których organizowano na nim MŚ w lotach) znajduje się w ostatnim terminie pucharowego kalendarza. W 1999 roku po raz kolejny miała się tu rozstrzygnąć batalia o Kryształową Kulę. Ostatnie trzy konkursy miały przechylić szalę na korzyść Janne Ahonena lub Martina Schmitta. Wydawało się, iż Niemiec może nie latać daleko w Planicy. Jego rekord życiowy przed debiutem na słoweńskim mamucie wynosił 188 metrów. Tymczasem w pierwszej serii piątkowych zawodów poszybował na 219 metr. Byłby to nowy rekord skoczni, gdyby nie… radość po skoku. Schmitt rozradowany dalekim wynikiem podskakiwał w górę, bił sobie brawo i nagle… przewrócił się przed linią oceny sędziowskiej. Tym samym rekord nie mógł zostać uznany. Mistrz świata z Bischofshofen w finale wylądował na 214,5 metrze (tym razem bez upadku), został rekordzistą świata i triumfował w całym konkursie. Do Ahonena tracił już tylko 21 punktów. Nazajutrz w serii kwalifikacyjnej Tommy Ingebrigtsen poprawił wyczyn Niemca. Norweg ustał skok na 219,5 metra. W samym konkursie rekordzista nie awansował do finałowej serii. Zawody wygrał Hideharu Miyahira, zaś drugi Schmitt wyprzedził w klasyfikacji swojego rywala. W niedzielę przypieczętował Kryształową Kulę, plasując się w rywalizacji na trzeciej lokacie, za Noriakim Kasaim i Miyahirą. Przed samym weekendem na „Olbrzymce” dramatycznie wyglądający upadek zaliczył Walerij Kobielew. Rosjanin odzyskał przytomność dwa dni po upadku. Musiał przejść poważną operację, którą sfinansował nie kto inny, jak Martin Schmitt. Rok później ponownie bito rekord Velikanki. W czwartkowym treningu na odległość 224,5 metra poszybował Austriak Thomas Hoerl. Jego wyczyn poprawił w drugiej serii sobotniego konkursu drużynowego Andreas Goldberger. „Goldi” ustał próbę na 225 metr. Nie pomógł jednak w wydobyciu się Austrii z zajmowanej po pierwszej kolejce szóstej lokaty (87 i 95 metrów w wykonaniu Wolfganga Loitzla i Andreasa Widhoelzla), gdyż jury podjęło decyzję o odwołaniu finału. Tym samym zwyciężyli Niemcy przed Finami i Japończykami. Polacy ukończyli rywalizację na siódmym miejscu. Nie obyło się bez groźnego upadku. Tym razem ofiarą został Takanobu Okabe. Japończyk w anulowanej kolejce przyjął mocny podmuch wiatru na prawą nartę, obrócił się głową w stronę zeskoku i runął w dół. Na szczęście, skończyło się jedynie na potłuczeniach. Niedzielną rywalizację, już z niższego rozbiegu, wygrał Sven Hannawald. Mistrz świata w lotach z Vikersund pokonał Ahonena i Goldbergera. Bardzo dobre, siódme miejsce zajął Adam Małysz. Wiślanin wyprzedził m.in. Schmitta (9. pozycja), który po raz drugi sięgnął po końcowy triumf w Pucharze Świata.

W marcu 2001 roku do Planicy ściągnęły tłumy kibiców z Polski. Po niedzielnych zawodach swoją pierwszą Kryształową Kulę miał odebrać Adam Małysz. „Orzeł z Wisły” zapewnił ją sobie tydzień wcześniej na skoczni w Trondheim. W rozgrywanym w strugach deszczu konkursie drużynowym wiślanin ustanowił nowy rekord Polski – 218,5 metra. Nasi reprezentanci zajęli w zawodach piąte miejsce. Zwyciężyła reprezentacja Finlandii. W niedzielę z powodu zbyt silnie wiejącego wiatru rozegrano jedynie jedną serię. Tę przerwano po locie Alana Alborna na 208 metr. Sędziowie podjęli decyzję o obniżeniu rozbiegu. Konkurs zakończył się wygraną Martina Schmitta. Niemiec tym samym rzutem na taśmę zdobył Małą Kryształową Kulę za loty narciarskie. Czwartemu Małyszowi oprócz dużej Kuli za końcowy triumf, pozostała również mniejsza, za zwycięstwo w klasyfikacji na skoczniach dużych. Rok później Polak ponownie jechał do Planicy, by móc odebrać Kryształową Kulę. W konkursie drużynowym o metr poprawił rekord naszego kraju. Nasza ekipa zajęła jednak ostatnią, dziewiątą pozycję, a o wynikach pozostałych naszych reprezentantów (wśród których zabrakło, poobijanego po groźnie wyglądającym upadku na treningu, Tomasza Pochwały) lepiej nie pisać. Podobnie jak w poprzednim sezonie górą byli Finowie. W niedzielę warunki nie pozwoliły na rozegranie rywalizacji. Odbyły się jedynie kwalifikacje, w których „Orzeł z Wisły” zbliżył się do rekordu „Olbrzymki”. 223,5 metra było nowym rekordem kraju i mocnym akcentem na koniec sezonu w wykonaniu dwukrotnego medalisty Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City.

W następnym sezonie Adam Małysz stanął przed historyczną szansą sięgnięcia po trzecią z rzędu Kryształową Kulę. Podwójny mistrz świata z Val di Fiemme miał również zakusy na rekord świata w długości lotu. W pierwszym treningu na Velikance „Orzeł z Wisły” wyrównał wyczyn Goldbergera sprzed trzech lat, jednocześnie ustanawiając nowy rekord Polski. Kolejne serie należały już do Mattiego Hautamaekiego. Skoczek z Kuopio lądował na 227,5 i 228,5 metrze. Małysz oddawał bliższe próby, ale skakał z obniżonego przez sędziów rozbiegu. Piątkowy konkurs drużynowy był zagrożony z przyczyn… zgłoszeniowych. Organizatorzy mieli problem ze skompletowaniem regulaminowych ośmiu zespołów. Niemcy liczyli po cichu na trzy indywidualne rywalizacje, wietrząc w tym pucharową szansę dla Svena Hannawalda. Apoloniusz Tajner bagatelizował jednak te zakusy twierdząc, iż w ostateczności może awaryjnie ściągnąć z Polski zawodników do drużynówki (do Planicy z biało-czerwonych przybył jedynie Małysz). Ostatecznie sytuację rozwiązało zgłoszenie do zawodów zespołu Włoch z kończącym karierę Roberto Ceconem. Konkurs, będący pojedynkiem fińsko-norweskim, wygrali zawodnicy z Kraju Tysiąca Jezior. Bohaterem dnia był Veli-Matti Lindstroem, który w serii próbnej nie ustał próby na 232,5 metra. Został pierwszym skoczkiem, który złamał barierę 230 metrów. Sobota miała należeć do Małysza. W serii próbnej wyrównał rekord kraju, w pierwszej kolejce poszybował metr bliżej i pewnie prowadził. Zapowiadało się czwarte z rzędu pucharowe zwycięstwo „Orła z Wisły”. W drugiej próbie wylądował jednak na 209,5 metrze i uplasował się na drugiej pozycji. Do zwycięskiego Hautamaekiego zabrakło wiślaninowi jednego metra. Mimo to Małysz zapewnił sobie trzeci z rzędu końcowy triumf w PŚ, czego dokonał jako pierwszy i jak dotąd jedyny skoczek narciarski w historii. W niedzielę ponownie górą był Hautamaeki. Fin w pierwszej serii ustał rekordowy lot na 231 metr. Drugi był Sven Hannawald, zaś czwarty był Małysz. Podwójny mistrz świata odebrał po zawodach Kryształową Kulę – trofeum, które potwierdziło, kto był królem mijającego sezonu.

W 2004 roku Planica ponownie gościła Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich. Na półmetku zawodów indywidualnych prowadził Georg Spaeth. Niemiec prowadził o 14,5 punktu nad Tamim Kiuru. Szóstą lokatę zajmował Adam Małysz, zaś trzydziestkę zamykał świeżo upieczony mistrz świata juniorów, Mateusz Rutkowski. Ostatecznie „Orzeł z Wisły” nie utrzymał miejsca w czołowej dziesiątce. Jedenasta pozycja i tak była jego najlepszym rezultatem w karierze na tej imprezie. Rutkowski awansował o trzy lokaty. Spaeth spadł tuż za podium, a tytuł mistrzowski przypadł Roarowi Ljoekelsoeyowi. Norweg o 18 „oczek” pokonał Janne Ahonena. Kiuru stanął na najniższym stopniu podium. W niedzielę rozegrano historyczny, pierwszy konkurs drużynowy na MŚ w lotach. Złoto zdobyli podopieczni Miki Kojonkoskiego. Norwegowie o niespełna osiem punktów wyprzedzili Finów. Brąz przypadł Austriakom. Biało-czerwoni zajęli 8. pozycję, okazując się lepszymi jedynie od ekip Czech i Białorusi.

Tego, co wydarzyło się w pewien marcowy niedzielny poranek na Letalnicy w 2005 roku, długo nie zapomną kibice skoków narciarskich na całym świecie. Zacznijmy jednak od początku. Pierwsza rewelacja dotarła ze Słowenii z serii treningowych, w trakcie których próby na 234,5 metra nie ustał Andreas Widhoelzl. Organizatorzy zapowiadali, iż w tym roku rekord skoczni należący do Hautamaekiego z pewnością zostanie pobity. Jednym z głównych kandydatów wydawał się sam zainteresowany, który zwyciężył w sobotnim konkursie na planickim mamucie. Fin zaledwie o 0,1 punktu pokonał Andreasa Widhoelzla. Trzeci był Bjoern-Einar Romoeren. Piątą lokatę zajął Adam Małysz. Aż nastał dzień finałowy Pucharu Świata. W serii próbnej na 231 metr poleciał Tommy Ingebrigtsen, czym wyrównał rekord świata. Kilka minut później na odległość 234,5 metra pofrunął jednak Romoeren, czym wprawił w zachwyt zebranych licznie kibiców. Co zadecydowało jury? W przeciwieństwie do ostatnich sezonów, nie ustawiło asekuracyjnie belki i pozwoliło zawodnikom na oddawanie rekordowych wyników. W finale przypomniał o sobie Hautamaeki, frunąc na 235,5 metra. Riposta Romoerena wywołała jeden wielki okrzyk podziwu widzów, komentatorów i rywali. 239 metrów, lot bliski złamania kolejnej granicy w skokach narciarskich. Na górze Letalnicy zostało jeszcze kilku skoczków, w tym dominator sezonu – Janne Ahonen. Fin również leciał bardzo daleko, ale nie ustał próby na 240 metr. Zdobywcę Pucharu Świata odwieziono do szpitala, ale przybył na dekorację, by odebrać Kryształową Kulę. Jak przyznał w swojej biografii, na finałowe zawody przybył „lekko” wczorajszy. Paradoksalnie upadek w drugiej serii uchronił go od skandalu. Gdyby ustał, niechybnie zostałby zwycięzcą zawodów i byłby poddany próbie antydopingowej. Tak się składało, iż sezon 2004/2005 był ostatnim, gdzie alkohol znajdował się na liście zabronionych używek. Gdyby doszło do kontroli, Janne zostałby ukarany dwuletnią dyskwalifikacją! Konkurs wygrał jednak Romoeren, który wyprzedził Roara Ljoekelsoeya i Widhoelzla. W niedzielnych zmaganiach oddano 61 skoków, z czego 54 było lotami dwustumetrowymi, a 16 powyżej granicy 225 metrów! I tylko żal, iż Adam Małysz nie był w optymalnej formie. Po lotach na 210 i 216 metr, „Orzeł z Wisły” sklasyfikowany został na piętnastej pozycji. Oczekiwania wobec kolejnej edycji lotów w Planicy były wyjątkowo wysokie. Udowodniły jednak, iż zawody kończące poprzedni sezon były tylko „wypadkiem przy pracy” jury. Wielu komentatorów konkursy na Letalnicy z marca 2006 roku uznało, za jedne z najnudniejszych od lat. W sobotę doszło do niemal idealnej powtórki podium z zeszłorocznego finału. Tym razem obok Romoerena i Ljoekelsoeya na podium stanął Martin Koch. Finałowe zmagania wygrał Janne Happonen, który tym samym odniósł drugi pucharowy triumf w karierze. Drugi był Robert Kranjec. Słoweniec, który w 2001 rok miał na tym obiekcie potwornie wyglądający upadek, stanął tym razem na podium i – jak się miało okazać – był to pierwszy zwiastun jego zdolności na mamucich obiektach. Najniższy stopień podium, tak jak dzień wcześniej, zajął Koch. Najlepszym z Polaków był Adam Małysz. Wiślanin, który tydzień wcześniej odniósł jedyne w sezonie pucharowe zwycięstwo, uplasował się na 6. i 8. pozycji.

Rok później „Orzeł z Wisły” przybył do Planicy w celu sięgnięcia po czwartą w karierze Kryształową Kulę. W wyniku feralnego lotu podczas drugich zawodów w Oslo, Małysz musiał ponownie odrabiać straty do Andersa Jacobsena. O wszystkim miały zadecydować trzy konkursy na słoweńskim mamucie. Pierwszy z nich, piątkowy, został rozegrany dodatkowo, w miejsce odwołanej rywalizacji w Vikersund. Okazał się on wielkim popisem mistrza świata z Sapporo. Polak prowadził na półmetku zmagań, po locie na 208,5 metra, z niewielką przewagą nad Jernejem Damjanem i Simonem Ammannem. W finale Małysz lądował na odległości 221,5 metra i pewnie sięgnął po swoje pierwsze w karierze zwycięstwo w Planicy oraz plastron lidera Pucharu Świata. Wiślanin był jedynym skoczkiem, dla którego podczas konkursu odegrano fragment utworu „Planica, Planica”. Wcześniej emitowano go zawsze po locie powyżej 200 metra, jednak od 2007 roku organizatorzy przesunęli tę granicę do rozmiaru HS Letalnicy. Nazajutrz legenda polskich skoków zajmowała po pierwszej serii piątą lokatę i wydawało się, iż ciężko będzie jej powtórzyć piątkowy wyczyn. Nic bardziej mylnego. Druga próba na 217,5 metra wywindowała lidera PŚ na najwyższy stopień podium. Tuż za nim najgroźniejszy rywal, Anders Jacobsen, który o 0,3 punktu okazał się lepszy od Martina Kocha. 27. pozycję zajął Robert Mateja. Jak się miało później okazać, były to jego ostatnie pucharowe punkty w karierze. Nadeszła niedziela. Pierwsza seria toczyła się z małymi przerwami, by wreszcie zarządzić 10-minutową przerwę przed najlepszymi zawodnikami. Powodem był coraz gęściej sypiący śnieg, który zapełniał tory najazdowe. Bez względu na warunki, na „Orła z Wisły” i tak nie było mocnych. Lot na 220 metr, trzecia z rzędu wygrana w Planicy i czwarta w karierze Kryształowa Kula stała się faktem. W ostatnim konkursie obok Polaka na podium stanęli Ammann i Koch. Na bardzo dobrym, 11. miejscu, zawody ukończył Kamil Stoch. Skoczek z Zębu próbą na 210,5 metra ustanowił swój nowy rekord życiowy.

Pomysł z trzema finałowymi zawodami na Letalnicy na stałe wszedł do pucharowego kalendarza. Z małą różnicą – jeden z konkursów stał się rywalizacją drużynową. W 2008 roku w Planicy nie toczyły się losy Kryształowej Kuli. Na miesiąc przed finałem zapewnił ją sobie Thomas Morgenstern, toteż jego skoki nie były już tak dalekie, jak w pierwszej części sezonu. Biało-czerwoni przybyli na Letalnicę już bez Hannu Lepistoe, który o nieprzedłużeniu umowy przez PZN dowiedział się z mediów. Weekend w słoweńskiej miejscowości należał do Gregora Schlierenzauera. Mistrz świata w lotach z Oberstdorfu pewnie triumfował zarówno w piątek, jak i niedzielę, oddając w każdej konkursowej próbie najdłuższy lot. W pojedynkę nie miał jednak szans na odniesienie sukcesu zespołowego. Podopieczni Alexandra Pointnera zajęli trzecie miejsce, ustępując Norwegom i Finom. Polacy, którzy do Słowenii polecieli w składzie Adam Małysz, Kamil Stoch i Piotr Żyła, nie brali udziału w drużynówce. Indywidualnie naszym największym sukcesem była dziewiąta lokata Małysza w piątkowych zawodach. W zupełnie innych humorach nasza kadra wracała z Planicy w następnym sezonie. Najpierw w jednoseryjnym, piątkowym konkursie „Orzeł z Wisły” pofrunął na 202,5 metra, co dało mu drugi stopień podium. Przegrał jedynie ze zdobywcą Kryształowej Kuli, Schlierenzauerem, który wylądował metr dalej. Trzeci był Dmitrij Wassiljew. Bardzo dobrze spisali się również pozostali biało-czerwoni. Dziesiąta lokata Stocha, osiemnasta Łukasza Rutkowskiego i pewne punkty Stefana Huli (gdyby nie dyskwalifikacja za zbyt długie narty) dawały dobre nadzieje przed rywalizacją drużynową. Nikt jednak nie spodziewał się, iż nasi staną na podium. A jednak! Polacy oddali równe, a co najważniejsze, dalekie loty i na półmetku zajmowali drugą lokatę, przegrywając jedynie z Norwegami. Drugą serię, po próbach oddanych przez trzy z czterech grup, jury ostatecznie odwołało, ale nawet gdyby została ona dokończona, najprawdopodobniej nasi reprezentanci nie utraciliby swojej pozycji. Trzecie miejsce przypadło Rosjanom. W niedzielę kolejne emocje – po pierwszej kolejce i próbie na 210 metr prowadzi Małysz. Niektórzy po cichu liczyli na, trzecią z rzędu w czasie tego weekendu, decyzję o odwołaniu finałowej serii. Ostatecznie jednak druga połowa się odbyła i „Orzeł z Wisły” po raz trzeci w ciągu trzech dni zajął drugie miejsce. Wygrał, po locie na 219,5 metra, Harri Olli. Trzecią pozycję zajęli ex-aequo Simon Ammann i Robert Kranjec. Wysoką, ósmą lokatę zajął Kamil Stoch. Swoje wysokie pozycje Polacy zawdzięczają… sędziom. To jury zawodów podjęło pod koniec pierwszej kolejki decyzję o jej restarcie. W efekcie jako pierwszy w zaliczonej serii skoczył… lider PŚ, Gregor Schlierenzauer. Małysz i Stoch pierwotnie oddali krótsze próby i na pewno po finałowych próbach nie zajęliby tak wysokich pozycji.

W 2010 roku Planica po raz ostatni gościła MŚ w lotach. Wszyscy spodziewali się wielkiej batalii pomiędzy Simonem Ammannem i Adamem Małyszem. Od Igrzysk Olimpijskich oboje nie schodzili z pucharowego podium. Szwajcar dodatkowo był ciągle niepokonany. Tym samym na jego twarzy widać było zdziwienie, gdy okazało się, iż nie prowadzi po pierwszej serii. Dalej o dwa metry, na 217,5 metra, poleciał „Orzeł z Wisły”. Ostatecznie na półmetku rywalizacji Polak był drugi i tracił do Helweta 2,8 punktu. Sobota należała jednak do czterokrotnego mistrza olimpijskiego. 227 i 236,5 metra dały Ammannowi tytuł mistrza świata w lotach, pomimo iż nigdy wcześniej, ani później, nie triumfował ani razu na mamuciej skoczni. Małysz ostatecznie znalazł się tuż za podium. Srebro przypadło Gregorowi Schlierenzauerowi, brąz – Andersowi Jacobsenowi. Wiślaninowi do medalu zabrakło 0,4 punktu… Nieoczekiwanie w niedzielę otworzyła się Adamowi szansa na brakujący w kolekcji krążek – w rywalizacji drużynowej. Polacy na półmetku byli na czwartym miejscu z niedużą stratą do Finów. O wszystkim zadecydowała jednak druga kolejka finałowej serii. 149 metrów Łukasza Rutkowskiego, przy 166,5 metra Olli Muotki odebrały nam szansę na podium. Ostatecznie do medalu zabrakło 21,8 punktu. Wygrali Austriacy przed Norwegami. Nas cieszyły za to wyniki Kamila Stocha, który lotem na 222,5 metra ustanowił nowy rekord życiowy.

Następny weekend na planickim mamucie był pucharowym pożegnaniem Adama Małysza. Skoczek z Wisły nie chciał jednak spocząć na laurach, wciąż realna była szansa na trzeci stopień podium końcowej klasyfikacji PŚ. Po piątkowym konkursie brązowy medalista MŚ w Oslo przybliżył się do Andreasa Koflera, zajmując ósmą pozycję. Oczko wyżej znalazł się Kamil Stoch. Zwyciężył Gregor Schlierenzauer, który okazał się lepszy od zdobywcy Kryształowej Kuli, Thomasa Morgensterna. W sobotę „Orzeł z Wisły” wystąpił w swojej ostatniej w karierze rywalizacji drużynowej. Ponownie biało-czerwoni otarli się o podium. Dobre próby Małysza, Stocha (który w serii próbnej wylądował na 226 metrze i ustanowił swój nowy rekord życiowy) i Piotra Żyły nie wystarczyły do stanięcia na pudle. Zabrakło metrów w skokach Stefana Huli. 183,5 i 160 metrów to było za mało, by myśleć o wyprzedzeniu Słoweńców. Ekipa gospodarzy zajęła trzecie miejsce, ustępując jedynie Austriakom i Norwegom. Ci drudzy gorąco żegnali swojego trenera, Mikę Kojonkoskiego. Ten, zaraz po zawodach przypiął narty zjazdowe, wszedł na bulę i zjechał po Letalnicy. Nastała słoneczna niedziela. Dzień, który miał okazać się smutnym z powodu końca kariery Adama Małysza, okazał się jednym z najszczęśliwszych w historii polskich skoków. W wyjątkowo loteryjnym konkursie na 215,5 metra poleciał Kamil Stoch. Do momentu, gdy na belce usiadł Adam Małysz, skoczek z Zębu wciąż prowadził. Wiślanin w specjalnie przygotowanych przez sponsora nartach z napisami „Good bye, Adam!” i „Thank you!”, pofrunął na 216 metr. Po przeliczeniu siły wiatru i punktów za rozbieg, „Orzeł z Wisły” znalazł się na trzecim miejscu, za Stochem i Robertem Kranjcem. Czołowej trójki nikt już nie wyprzedził. Co najważniejsze, Kofler po próbie na 163,5 metra był dopiero dwudziesty trzeci. Wreszcie jury ogłosiło decyzję o anulowaniu finałowej serii. Oznaczało to, iż po raz trzeci w historii, ale po raz pierwszy od 1980 roku, zobaczymy na pucharowym podium dwóch biało-czerwonych! Kamil Stoch odniósł swoją trzecią pucharową wygraną, zaś Adam Małysz w swoim ostatnim starcie w PŚ zajął trzecie miejsce. Dodatkowo niedzielny rezultat wywindował Polaka na trzecie miejsce pucharowej klasyfikacji, a słabsze wyniki reprezentantów Niemiec dały rzutem na taśmę awans Polaków na trzecie miejsce w Pucharze Narodów.

Po raz ostatni Letalnica gościła Puchar Świata w marcu 2012 roku. Piątkowy konkurs wygrał Robert Kranjec. Było to pierwsze zwycięstwo reprezentanta gospodarzy w pucharowej historii planickiego mamuta. Skoczek z Kranj wyprzedził Simona Ammanna i Martina Kocha. Dwunasty był Anders Bardal. Dla Norwega ten rezultat był pełnią szczęścia. Utrzymał sto punktów przewagi w klasyfikacji Pucharu Świata nad Gregorem Schlierenzauerem i do osiągnięcia celu wystarczyło w niedzielę być lepszym od jednego z rywali. W finałowej serii podziwialiśmy pięciu Polaków. Dziewiąty był Kamil Stoch, 17. Maciej Kot, 18. Aleksander Zniszczoł, 22. Klemens Murańka i 24. Piotr Żyła. Nasza ekipa zajęła w sobotniej drużynówce piątą lokatę, ustępując zespołom Austrii, Norwegii, Niemiec i Słowenii. W niedzielę Bardal spełnił wymagany obowiązek, zajął 23. lokatę i mógł świętować zdobycie Kryształowej Kuli. W jednoseryjnym konkursie górą był Martin Koch. Austriak wyprzedził Ammanna i Kranjca. Mistrz świata w lotach z Vikersund po raz drugi w karierze sięgnął po Małą Kryształową Kulę w lotach narciarskich. Najlepszy z biało-czerwonych, Stoch był jedenasty.

Do tej pory na Letalnicy odbyło się 37 z 39 zaplanowanych konkursów (tabele 1.-2.). Nie udało się rozegrać jedynie po jednych zawodach w 1994 i 2002 roku. W 2007 roku odbył się dodatkowy konkurs, w miejsce odwołanego w Vikersund. Liderem tabeli medalowej jest Gregor Schlierenzauer. Austriak czterokrotnie wygrywał na słoweńskim mamucie (tabele 3.-9.). Co ciekawe, jeszcze nigdy nie stanął indywidualnie w PŚ w Planicy na innym stopniu podium. Drugi jest Adam Małysz. Wiślanin trzykrotnie wygrywał, trzykrotnie był drugi i raz trzeci. Z ilością siedmiu miejsc na podium jest pod tym względem rekordzistą. Na najwyższym stopniu pudła stawał także Kamil Stoch, zaś trzecią lokatę zajmował Piotr Fijas. Dodatkowo nasza reprezentacja zajęła w 2009 roku drugie miejsce w konkursie drużynowym. Nie należy zapominać o trzecich pozycjach Janusza Malika i Fijasa, wywalczonych w Planicy na mniejszych skoczniach, przez co nie są ujęte w statystykach.

Nasi reprezentanci 46 razy kwalifikowali się do finałowej serii pucharowych zawodów na „Olbrzymce” (tabele 10.-15.). Najwięcej razy – dziewiętnaście – czynił to Adam Małysz. „Orzeł z Wisły” w swoich startach na Letalnicy zgromadził 956 punktów do klasyfikacji Pucharu Świata. Drugi wynik, 282 „oczka”, należy do Kamila Stocha. Podium uzupełnia Piotr Fijas (96 punktów, według obecnych zasad punktacji). Łącznie jedenastu naszych zawodników zgromadziło na mamucim obiekcie w Planicy 1436 punktów do Pucharu Świata. Po dodaniu zdobyczy z rywalizacji drużynowych, nasz zespół wywalczył 2586 „oczek” do klasyfikacji Pucharu Narodów.

Bardzo rzadko na Letalnicy króluje zdobywca Pucharu Świata. Tylko 17,24 procent zwycięzców zawodów na słoweńskim mamucie sięgało w tym samym sezonie po Kryształową Kulę (tabele 16.-17.). Ten wynik mocno podwyższył Adam Małysz, który w 2007 roku trzykrotnie triumfował w Planicy. Oprócz niego z innych zdobywców Pucharu Świata górą w Słowenii byli Martin Schmitt w 1999, oraz Gregor Schlierenzauer w 2009 roku. Medaliści zawodów na Letalnicy zdobyli w tym samym sezonie średnio 40,23 procent indywidualnych medali imprez mistrzowskich. Pełna lista medalistów znajduje się na str. 8. załączonego dokumentu.

Zobacz szczegóły i statystyki zawodów Pucharu Świata w Planicy >>

Przed nami ostatni pucharowy weekend tej zimy. Po ostatnich sukcesach mocno liczymy na naszą reprezentację. Czy Kamil Stoch i Piotr Żyła poprawią należący do nich rekord Polski w długości lotu narciarskiego (232,5 m)? Czy mistrz świata z Val di Fiemme stanie na podium końcowej klasyfikacji Pucharu Świata? Czy w Planicy po którymś z konkursów usłyszymy „Mazurek Dąbrowskiego”? Wszystko wyjaśni się podczas rywalizacji na Letalnicy, ostatniej przed przebudową słoweńskiego mamuta.

Adam Bucholz


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (24883) komentarze: (110)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    ...tekst rzeczowy, ale zignorowany, szczebiot w jego cieniu jak pod choinka

    ...moze ze trzy komentarze jakos tam dotycza artykulu czyli historii planickich konkursow, a reszta szkoda gadac... pogaduszki o pierdolach jak na jakims czacie, skomentowac tekst chcialem, bo ciekawy, a historia i mi nieobca, ale mi sie rzygac zachcialo jak zobaczylem komentarze do tego tekstu, ktory jak zwykle dla niektorych za dlugi i nie czytali... ide poszukac miednicy, dowidzenia...

  • Stinger profesor
    OjciecMarek

    Realna szansa jest ale jednak 12 pkt to nie jest mało ... mamut a Kubacki to do tego momentu dwie różne bajki że tak to nazwę. Może być jak mówisz ale Dawid nie może nic popsuć w kwalifikacjach a tym bardziej w konkursie bo bez tego szans nie ma.

  • OjciecMarek profesor

    Na rzecz Kubackiego działa kilka rzeczy - słaba forma Hlavy, wysoka parabola lotu, która nie powinna na tej skoczni specjalnie przeszkadzać - pamiętacie, jakie "świece" walił rok temu Zniszczoł? oraz fakt, że piątkowy konkurs będzie prawdopodobnie przy lekkim tylnym wietrze z wysokiej belki, czyli w warunkach, które go premiują, mając na uwadze to, że podobnie było np. w Engelbergu. Jeszcze w Lahti nie brałem w ogóle pod uwagę możliwości startu czterech zawodników w finale, dalej jestem nieco sceptyczny, ale trzeba przyznać - jest realna szansa.

  • Stinger profesor

    Czyli 69 skoczków na liście startowej, odpada sporo bo aż 29 ... a więc awansować będzie trudno do konkursu.

    Jutro pierwsze daw treningi i zobaczymy kto jakie ma szanse ale Polacy muszą te najlepsze skoki zostawić na kwalifikacje.

    Żyle brakło niewiele bo dwóch żeby się nie kwalifikował ale myślę że dla niego to i tak nie problem. Kot zresztą też. Miętus tutaj jeżeli bezie pod narty to powinien dać radę, gorzej jeżeli zawieje w plecy. Kubacki? No patrząc jak skakał na ostatnich mamutach to w Planicy też powinien dać radę ale wiemy że będzie trudno, Hula myślę będzie miał najtrudniej ale też musi pokazać dobrą formę bo skacze stosunkowo blisko początku a więc belka może być jedna z najwyższych podczas kwalifikacji. Stoch jest w 10 a więc nie martwi się kwalifikacjami.

  • Stinger profesor

    Kubacki jednak nie wystartuje w niedzielę, tzn szanse są ale musiały albo sprawić sporą niespodziankę w piątek albo ktoś musiałby zrezygnować co jest mało realne.

    Życzę mu jak najlepiej ale chyba nie poskacze sobie w niedzielę bo 12 pkt traci do Hlavy a on lotnikiem to nie jest, Hlava wręcz odwrotnie oczywiście z Czecha też żaden lotnik ale na mamutach sporo lepszy od Dawida.

  • korus doświadczony

    Dałoby radę, żeby ktoś jutro nagrał te kwalifikacje i wrzucił na jakiś hosting? Następna powtórka którą będę w stanie obejrzeć jest o 19 albo 23, a chyba nie będę miał cierpliwości żeby czekać :P. Rzecz jasna nie wymagam jakiejś niesamowitej jakości.

  • EmiI profesor
    @mnichqt

    No ok ale ja i tak rewelacji po Kubackim się nie spodziewam. Wprawdzie ma "mamucie atuty" typu wysokie prędkości na progu czy dość dużą powierzchnie nośną ale już jakiekolwiek punkty będą naprawdę dobrym wynikiem, bo przy wysokim odbiciu na mamucie się ciężko skacze i profil Planicy może być tylko trochę bardziej lepszy dla Kubackiego niż np Vikersund. Oczywiście nie można wykluczyć powrotu formy z Engelbergu i wtedy druga dziesiątka może być realna

  • nieznany weteran
    Czy Kubacki wystartuje w ostatnim konkursie?

    W Planicy dosc czesto zdarzaja sie kontuzje, wiec ktos sklasyfikowany wyzej od Kubackiego moze ze skladu wypasc. Z tego co pamietam takie sytuacje dotknely w przeszlosci m.in. Bodmera, Freitaga, Tochimote, Kasaiego. Niektorzy z powodu bardzo slabej formy sami rezygnuja np. Janda, czy Sklett z Hildem (zagrywka druzynowa na Romorena).

  • EmiI profesor
    @mnichqt

    Przepraszam ale ile było tych konkursów oprócz mamutów gdzie Kubacki nie zdobywał punktów? Ja kojarzę tylko jeden w Klingenthal. Wcześniej w Sapporo zdobywał punkty a obsada mimo że Japonia była lepsza niż np w Harrachovie gdzie była zupełnie kadłubowa.

  • Boy profesor

    Znowu kuriozalna sytuacja. Miran Zupancic startował w PŚ w lotach w Harrachovie i tam nie miał zapisanej życiówki, teraz jest zgłoszony na Planicę i ma wpisany wynik z Oberstdorfu 2012. Oczywiście jest on właściwy, ale dlaczego raz FIS podaje rekordy życiowe przedskoczków, a innym razem nie? Coś czuję, że to sam zawodnik musi się o to postarać, aby jego PB widniał na liście startowej.

  • Anja1980 doświadczony
    12 Słoweńców

    ja się wcale nie z dziwię jeżeli 9 lub 10 z nich wejdzie do konkursu. A dlaczego tak myślę:
    1 Są u siebie
    2. Semenic, Benedik i Justin debiutują na mamucie i na pewno będą chcieli zrobić wynik - do tego będą chcieli się pokazać jak najlepiej u siebie
    3. Jak powszechnie wiadomo Słoweńcy są niezłymi lotnikami.
    4. Marzy się im kolejna mała kryształowa kula za loty i chcą udowodnić w szczególności Norwegom, że są lepszymi lotnikami.

  • piotr186n doświadczony
    marro

    Kubacki jeszcze nigdy w Planicy nie skakał (nie latał) wiec trudno powiedzieć na co go stać... w tym sezonie na mamutach był 32,28,30, 34 a wiec zawsze blisko tej 30, Wcześniej tylko się próbował w Harrachovie w sezonie 2010/2011 ale wówczas nie przebrnął kwalifikacji.

  • mnichqt bywalec

    Jednego miejsca brakuje Kubackiemu, wystarczy, ze odrobi 12pkt do Hlavy, latwa sprawa raczej bedzie. Nie sadze, zeby Hlava zdobyl jakies punkty. Wystarczy, ze Kubacki zaliczy swoj normalny wystep na 19 miejsce lub wyzej.

  • anonim

    Flaszka to sie należy dla Sary Hendrickson. Bo ostatnio pisał o tym @sarahhendricksonfan że bylo przecież tak:
    Fiemme: Sarah 1, Kamil 1
    Trondheim: Sarah 1, Kamil 1
    Oslo: Sarah 1, Piotr 1

    Ona właśnie na MS eksplodowała formą, tak jak Kamil. Widać ta dziewczyna naszym szczęście przynosi i pomaga. Więc wypadało by flaszke do Park City podesłać, albo zaprosić ją do Polski :)

    NIE USUWAJCIE KOMENTARZY. CO REDAKCJA MA DO SARY HENDRICKSON. TA GDZIE SIĘ MÓWI O NIEJ TO KASUJĄ

  • anonim

    Brakuje informacji z okresu wojny. Po zajęciu Jugosławii Słowenia została podzielona i Planica przypadła Niemcom. Ci postawili tam m.in. wieżę sędziowską (do dziś stoi). W 1941r. Niemiec Rudi Gering ustanowił tam wspaniały rekord świata- 118m.

  • marro profesor
    @Eh

    Jak ktos tu wczesniej pisał, to Słowency mogą wystawic tylko 4 zawodników, 3 (Kranjec,Tepes, Prevc) jest w 30, a 4 bedzie z poza 30, wiec powinno wystartowac 31 zawodników tak jak to było rok temu.

  • anonim
    W niedzielnym konkursie

    Wystąpi czołowa 30 klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jeżeli kogoś z niej nie ma, to prawo startu dostaje 31. zawodnik w PŚ etc. Wyjątkiem są Słoweńcy, którzy będą mogli sobie dokoptować zawodników, aby wykorzystać należącą do nich kwotę startową (bez kwoty krajowej!). Zatem w niedzielę pojawi się na starcie ok. 32 zawodników - TOP30 + dodatkowi Słoweńcy.

  • MSad_ profesor
    autor: Anka (*160.neoplus.adsl.tpnet.pl), 20 marca 2013, 18:44

    Na pierwszy konkurs indywidualne sa Kwalifikacje i bedzie w nim skakac 40 zawodnikow w seri . Na drugi dzien sa zawody druzynowe a na 3 dzien konkurs indywidualny bez kwalifikacji z udziałem jedynie 30 najlepszych w klasyfikacji generalnej

  • anonim
    Planica

    Moi drodzy miałabym do Was prośbę. Mógłby mi ktoś wytłumaczyć jak to jest z tymi kwalifikacjami w Planicy? O co chodzi z tą pierwszą trzydziestką? Oni nie muszą się kwalifikować w Planicy?
    Zaczęłam interesować się skokami od tego sezonu więc nie wiem na czym to polega. ;)

  • Matizus stały bywalec

    Świetnie napisany tekst, tak się zaczytałem, że prawie nie zdążyłem na uczelnię. ;) Sporo wątpliwości i pytań rozwianych, a więc Autorze - dzięki!

    @sarahhendricksonfan: Póki co niechętnie podchodzi się do ich skoków na dużej skoczni, więc póki co możemy pomarzyć. Choć powiem szczerze, że bałbym się o Panie i ich występy na tego typu skoczniach. Niech się obędą z dużymi obiektami i oby miały ku temu więcej okazji, niż w Oslo :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl