Kamil Stoch: "W końcu mamy drużynę"

  • 2013-08-04 01:59

Chociaż w konkursie indywidualnym Kamil Stoch nie zdołał wywalczyć miejsca na podium, to jednak Polak jest zadowolony ze swoich występów w Wiśle i komplementuje również kolegów z zespołu.

"Wczoraj wykonaliśmy plan jak należy, czyli wygraliśmy zawody drużynowe. Dziś trzech Polaków w dziesiątce, sześciu w trzydziestce. To jest już standard, ale przyjemny standard dla nas, że mamy mocną grupę. Jeśli chodzi o mnie, to tez zrobiłem swoje. Miałem zadania, które postawiłem sobie przed konkursami i je wykonałem" - mówił po konkursie indywidualnym Kamil.

Mistrz Świata z Val di Fiemme nie obawia się, że wysoka dyspozycja przyszła w lecie za szybko. "Jakby to były dobre skoki, to rozmawialibyśmy dzisiaj inaczej. Jeszcze trochę brakuje do dobrych skoków" - żartował pod skocznią Kamil Stoch.

Nasz reprezentant zdradza, że wcale nie jest pewny miejsca w składzie na konkursy drużynowe, wszystko zależy od jego aktualnej formy.

"Jeżeli byłbym w gorszej dyspozycji, to nie ma co blokować miejsca. Tutaj nie ma znaczenia, czy ktoś ma tytuły, tylko skaczą najlepsi w danym momencie. To jest dobre, że jest rywalizacja, że wielu zawodników skacze dobrze, bo to podnosi to poziom drużyny i daje motywację, żeby się dalej rozwijać" - zdradza skoczek z Zębu.

"W końcu mamy drużynę, trenerzy mają wybór, nie muszą się martwić, że brakuje trzeciego, czwartego do drużyny. Teraz można dobierać zawodników i tych w gorszej formie odstawić, a sprawdzić młodych, którzy skaczą bardzo dobrze. Aż takiej władzy, aby proponować FIS wystawianie po dwie drużyny nie mam. To byłby zupełnie inny konkurs" - zakończył ze śmiechem MŚ w z Val di Fiemme.


Paweł Guzik, źródło: Informacja własna
oglądalność: (7452) komentarze: (19)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    a

    Weźcie nie obrażajcie Kamila. OK, nie musicie go lubić, ale go tak nie hejtujcie. Oj jest miły skromny i nie uderzyła mu woda sodowa do głowy. A Lewandowski który popisuje się jak jakiś nadmuchany balon, że on to do Bayernu chce. Przestańcie ludzi hejtować i do roboty jakiejś idźcie.

  • dervish profesor

    @starysceptyk
    Tu nie ma nic do brania na wiarę, dwa medale MŚ to fakt i dowód że jesteśmy potęgą :).

    @sopel
    Mylisz się, w skokach narciarskich nie jest tak jak w LA gdzie sezon halowy nie ma zadnego znaczenia.

    Sezon letni, mimo ze treningowo-przygotowawczy jest jednak początkiem sezonu narciarskiego, który składa się z 7 periodów (2 letnich i 5 zimowych). Wyniki osiągnięte w periodach letnich są na równi z wynikami z periodów zimowych brane pod uwagę przy ustalaniu limitów startowych dla poszczególnych krajów i mają wpływ na te limity przez cały sezon (7 periodów). I w tym sensie jest dosyć ważne aby w sezonie przygotowawczym kiedy wszyscy nie wyłączając naszych skoczków są w wakacyjnej a więc dalekiej od optymalnej formie jednak być odrobinę lepszym od rywali (ktoś musi wygrywać te letnie konkursy, więc dlaczego nie maja to być Polacy? ).

  • ZKuba36 profesor
    @starysceptyk

    Nie bądź aż takim pesymistą. Chyba sam przyznasz, że dzisiejszy trener Kruczek to zupełnie inny trener niż ten z 2010r.
    Czasami popełnia błędy (kto ich nie popełnia?) ale są popełniane coraz rzadziej i są one coraz mniejsze.
    Czy obecny trener ustawi belki tak wysoko aby skoczkowie na treningu regularnie przekraczali HS i aby Pan Prezes był zadowolony?
    Czy obecny trener w przeddzień konkursu wlepi zawodnikom 7 skoków? Sam sobie odpowiedz.
    Oczywiście, inni też jak najlepiej przygotowują się do zimy. Niemcy, Austriacy i być może Słoweńcy będą bardzo grożni. Norwegowie doskonale wypadną u siebie, stosując wypróbowaną sztuczkę i ustawiając dla grupy krajowej bardzo wysoką belkę a póżniej niech się martwią inni i rozgrywają sobie konkurs poza wymiarami skoczni.
    Polakom jeszcze dużo brakuje do doskonałości ale jak widać wszystko jest na najlepszej drodze.

  • starysceptyk doświadczony

    Po oglądnięciu obu konkursów w Wiśle i obserwowaniu konkursów w Kuopio, nadeszła mnie taka refleksja.
    Największe niebezpieczeństwo dla polskich skoków to uwierzenie, że jesteśmy potęgą. A to widać i słychać w telewizji i na tym forum, w wypowiedziach Tajnera, Kruczka, skoczków i dziennikarzy. Taki euforyczny nastrój już był raz w lecie 2010 roku. I do dzisiaj odbija się czkawką - strachem przed letnimi sukcesami.
    Paradoksalnie większość piszących tu ludzi jest jakby odporna na tego rodzaju propagandę. No ale tu wypowiada się elita kibiców, a elity zawsze mają jakieś standarty.

  • asd weteran

    Hinzenbach i Klingenthal to już jest taki przedsmak zimy; czuć już bardziej taką atmosferę rywalizacji - przecież od tamtej pory tylko ponad miesiąc dzieli zawodników od Pucharu Świata; przeważnie też ci, co tam są w dobrej formie - skaczą też dobrze przynajmniej w pierwszych zawodach PŚ ; no i pogoda też ma wpływ - jest zimniej; również nie mogę się doczekać; chociaż zawody w Courchevel i Einsiedeln też mogą być ciekawe.

  • Major_Kuprich profesor
    W sierpniu jest jeszcze Hakuba

    Tam pewnie pojedzie Kubacki z młodymi typu Biegun, Zniszczol, Klusek, Ziobro ? może Miętus...
    We wrześniu terminarz jest mocno napięty, od 14.09 konkursy są regularnie co tydzień po 2x razy, praktycznie tj. w zimie, ale do Rosji i Kazachstanu też czołówki nie zobaczymy, dopiero w Hinzenbach i Klingenthal :-)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl