Tej zimy nie będzie lotów w Planicy?

  • 2013-09-27 02:33

Wszystko wskazuje na to, że nadchodzący sezon zimowy nie zostanie zwieńczony tradycyjnymi konkursami na słynnej Letalnicy. Wszystko to za sprawą opóźnień w przebudowie mamuciej skoczni. Byłby to pierwszy taki przypadek od 15 lat (sezon 97-98).

Organizatorzy wysłali już pismo do FIS, w którym zwracają się z prośbą o przeniesienie konkursów na nowo wybudowany duży obiekt HS 139 o nazwie Bloudkova Velikanka.

Istnieje szansa, że przebudowa mamuciej skoczni zakończy się na czas, jednak planowanie tak ważnej imprezy jak Puchar Świata jest w tej sytuacji zbyt ryzykowne. O tym, czy FIS wyrazi zgodę na przeniesienie zawodów na mniejszy obiekt, dowiemy się prawdopodobnie w ciągu najbliższych tygodni.


Tadeusz Mieczyński, źródło: Informacja własna
oglądalność: (21691) komentarze: (81)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • dejw profesor
    @EmiI

    Wiesz że to wcale nie jest takie łatwe pytanie? ;)
    Ja owszem, skoki bardzo lubię oglądać. Skacze druga liga? To da się parę belek wyżej, i będą odległości pod HS. Natomiast sama rywalizacja.. No tutaj właśnie miałbym zastrzeżenia. Jednak milej jest oglądać walkę the best of the best, zamiast pojedynki skoczków dobrych, niezłych i przeciętnych.
    Inną sprawą jest to, że taka rywalizacja na średnim szczeblu może zaciemnić faktyczny obraz hierarchii w skokach. Popatrzmy choćby na Damjana, który świetnie skakał w Azji, a w Hinzenbach i w treningach i kwalifikacjach prezentuje się bardzo przeciętnie. Spadek formy, gorsza dyspozycja? Czy jednak to teraz, gdy wrócili najlepsi, to pokazano mu gdzie jest naprawdę jego miejsce w szeregu, a jego forma jest dalej taka sama?

    Osobiście chyba bardziej bym jednak stawiał na jakość konkursów, a nie ich ilość :)

  • Kibic profesor
    @Starysceptyk

    Nie sądzę, by przeniesienie zawodów z Letalnicy na Bloudkovą Velikankę wiązało się ze zmianą miejsca zakwaterowania. Przygotowanie skoczni trwa kilka dni? Świetnie - ja pisałem o kilku tygodniach.

  • EmiI profesor
    @dejw

    No dlatego skoki nie są tenisem, gdzie walka zawodnika nr 15 z 25 budzi zainteresowanie a w skokach to "pojedynek średniaków". W tenisie turniej rangi ATP 250 budzi zainteresowanie, FIS Cup w skokach praktycznie żadnego. Ale z naszego punktu widzenia. Czy nie chcielibyśmy skoków oglądać co tydzień? Choćby obsada była tak na kontynentalu w Sapporo, to jednak większość piszących na tym forum chętnie by to obejrzała.

  • dejw profesor
    @Lena

    Heh, apropos krytyki, to pewnie zaraz zacznie się burza (w sumie Kuprich już coś "przewiduje") na temat Żyły, który właśnie odpadł w kwalifikacjach.

    A takie krytykowanie Huli to czyste hejterstwo i trolling, nic więcej. Szkoda nerwów na czytanie takich komentarzy ;)

  • Lena doświadczony
    @dejw

    Krytyka krytyce nierówna.
    Jest krytyka totalna, czyli jeżdżenie po kimś zawsze i wszędzie bez względu na wynik (np. teraz po Huli) albo skreślanie kogoś po wpadce czy pojedynczym błędzie (Stoch na MŚ na normalnej skoczni).
    I jest krytyka konstruktywna. Czyli powiedzenie: zawalił, jego wina, zrobił błąd, trzeba poprawić to i to, popracować nad tym i tamtym, a będzie lepiej. I wierzyć, że będzie, wspierać.
    Tylko są tacy, którzy tego nie rozumieją. Jakby żyli w czarno-białym świecie albo-albo. Albo totalna krytyka, albo bezgraniczne uwielbienie.

  • dejw profesor
    @Lena

    Oczywiście, nie mam nic przeciw samej idei. I widzę że i w tej kwestii mamy podobne zdanie.
    Sam byłem jednym z krytykujących Stocha po konkursie na małej skoczni w Val di Fiemme, bo uważałem, że po raz kolejny zawalił życiową szansę. Ale okazało się, że w tym przypadku zadziałała zasada: co Cię nie zabije to wzmocni, błyskawicznie się po tym pozbierał i to co mu nie wyszło na skoczni małej, odbił z nawiązką na dużej - chwała dla niego i wielki szacunek.
    Ja staram się być racjonalny i obiektywny, cieszyć się po zwycięstwach, wspierać po porażkach, ale nie poklepując po główce, czy po ramieniu non stop (idealnie to widać na przykładzie naszej totalnie beznadziejnej piłki nożnej. Zawsze, po kolejnym blamażu są śpiewy nic się nie stało i na pewno w następnym meczu będzie lepiej. I tak w koło, od kilkunastu lat).

  • Lena doświadczony
    @dejw

    Mówiąc o wiadrach pomyj miałam na myśli np. to, co działo się wokół Matei po MŚ w Sapporo, czy teraz wokół Huli. To dopiero jest żałosne. Albo wokól Małysza gdy ośmielił się zająć miejsce poza "10"
    Co się tyczy tego "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce" to mam mieszane uczucia. Jak to mówią "Idea dobra, tylko wykonanie szwankuje". Uważam, że kibicem jest się zawsze, bez względu na wynik. Po przegranej też trzeba być po stronie zawodnika. Ale nie chodzi o pogłaskanie po główce i powiedzenie, że nic się nie stało (zresztą zawodnik zazwyczaj sam wie, że się stało) i będzie lepiej, tylko pokazanie, że bez względu na to co się stało, dalej się wierzy i wspiera.
    Mnie najbardziej wkurza "Ja ZAWSZE w niego wierzyłem/am". Na początku sezonu 2002/03 większość "prawdziwych kibiców" jeździła po Małyszu jak po łysej kobyle, że nie potrafi już wygrywać, że lepiej żeby kończył bo się ośmiesza. A po MŚ w Predazzo nagle z każdej strony "Ja zawsze w niego wierzyłem". I to samo w ostatnim sezonie o Stochu - po fatalnym początku psy a nim wieszali, po Engelbergu już wszyscy zachwyceni i oburzeni na Koflera. Na MŚ po konkursie na normalnej skoczni miliony hejterskich wpisów (mam nadzieję, że Kamil ich nigdy nie przeczytał), po konkursie na duże skoczni okazało się, że "wszyscy w niego wierzyli". Żałosne.

  • anonim
    @Kulminator92

    Każdy sobie może proponować, co chce. Ale to nie jest takie łatwe, żeby sobie pozmieniać kalendarz, robiąc to jeszcze w sposób 'tu damy to, tu tamto, a tych zamienimy z tymi'.

    Organizacja zawodów PŚ to spore przedsięwzięcie. I problemy były nawet z tym, żeby rozegrać w Engelbergu kiedyś dodatkowy konkurs za Harrachov.

    A rozgrywanie zawodów tydzień po Planicy byłoby skrajnym idiotyzmem. Sezon zaczyna się w tym roku wczesniej, bo już 22 listopada i kończy bodajże 24 marca. Dawno nie trwał tak długo. A jeszcze ktoś wymyśla, żeby skakać tydzień dłużej. Skoczkowie to nie maszyny. I nikt jeszcze nie widział zawodów na HS139 w Planicy, a już wszyscy narzekają. Może okaże się, że będą znakomite zawody.

    Co więcej, na pomysł, żeby przesunąć na koniec Mistrzostwa Świata w lotach w Harrachovie, może wpaść chyba tylko ktoś nieodpowiedzialny. Pięć lat promują imprezę w dniach 13-15 marca i nagle sobie przesuną? A co myślicie, że to nie wiąże się z kontraktami ze sponsorami? rezerwacjami hoteli? Konkurs i przygotowanie skoczni na dany dzień to najmniejszy element całej organizacyjnej układanki...

  • dejw profesor
    @Lena

    To nie smutne, tylko żałosne. Dla mnie Ci "kibice" to bezwartościowi idioci. W najlepszym wypadku trolle.

    Co do wylewania wiadra pomyj. Jest też inna grupa kibiców która też mnie strasznie irytuje. To są tacy, którzy uważają się za jedynych i słusznych PRAWDZIWYCH fanów. "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce" - czyli innymi słowy, jak idzie to ekstra, super cool, ale jak nie idzie to: "Nic się nie stało!".

    Nie chodzi mi tu oczywiście o to, żeby dowalić leżącemu i powiedzieć, że nie należy wspierać tych, którym coś z jakiś powodów nie wyszło - bo wtedy wyszedł bym na "kibica" o którym właśnie mówimy. Ale czasami konstruktywnie skrytykować po prostu trzeba i już. Bo krytyka jest nieodłączną częścią życia sportowca. A Ci "prawdziwi" tego nie rozumieją.

  • Lena doświadczony
    @dejw

    Otóż to. Chłopaki cały ciężko pracują i na skoczni i na siłowni. rezygnują z części "normalnego" życia i co z tego mają? Gdy im się uda kibice będą ich nosić na rękach, a gdy się potkną to się od nich odwrócą, wyleją wiadra pomyj i każą wynosić na emeryturę. A nawet jak osiągną sukces to i tak może się na nich wylać fala hejtu tylko dlatego, że nazywają się Stoch, a nie Małysz albo Żyła. Smutne...

  • dejw profesor
    @Lena

    "Przez to niektórym kibicom się wydaje, że sportowcy są ich własnością."

    Dokładnie, to samo zauważyłem. Sam ująłem to w nieco innych słowach, ale widzę że chodzi nam o to samo.
    To jest po prostu chore podejście chorych ludzi, którzy sami nic nigdy nie osiągną i generalnie nic im się nie podoba.
    No cóż.. Na głupotę niestety lekarstwa jeszcze nie wynaleziono..

  • Lena doświadczony
    @EmiI, @dejw

    Jeżeli zawodnik chce się utrzymać ze sportu to musi liczyć na sponsorów, a sponsorzy są tam, gdzie kibice (czyt. grupy docelowe). W efekcie sportowcy zawodowi są w pewnym sensie uzależnieni od kibiców i własnej popularności. Przez to niektórym kibicom się wydaje, że sportowcy są ich własnością. Może warto sobie przypomnieć, o co chodzi w sporcie (w SPORCIE a nie w marketingu sportowym)? Może warto przypomnieć sobie, że pierwsi byli ludzie, którzy chcieli robić coś lepiej niż inni, ustanawiać rekordy, rywalizować. A dopiero potem ludzie, którzy przychodzili ich podziwiać. Bez nich nie byłoby nas. Oni sobie bez nas poradzą, każdy ma plan na to, co będzie po zakończeniu kariery. A my bez nich? Wyobrażacie sobie zimę bez konkursów skoków...?

  • dejw profesor

    Zgadza się, początek sezonu może przynieść odpowiedzi na pytanie, kto będzie się liczyć, kto będzie faworytem na IO, ale nie musi. Mam jednak nadzieję, że Polacy tym razem nie zanotują falstartu jak w ostatnich latach.

    @EmiI
    Jeszcze co do wątku z ilością zawodów w sezonie. Dla mnie osobiście kalendarz zawodów jest już wystarczająco przepełniony. Wystarczy tylko spojrzeć na to co się dzieje w tegorocznej LGP - duża liczba konkursów, podróże po Azji. I do czego doszło? Do tego, że obsada zawodów jest delikatnie mówiąc średnia. Do takiej samej sytuacji by doszło w PŚ. Czy to na pewno zwiększy oglądalność? Przypuszczam, że większość kibiców ( w tym i tych nowych) będzie chciała oglądać Gregora Schlirenzauera walczącego z Andersem Bardalem, niż Jerneja Damjana z Reruhi Shimizu.
    W sprawie końcówki sezonu, to też sądzę, że zdecydowanie najbardziej prawdopodobny scenariusz to przeniesienie zawodów z mamuta na skocznię dużą.

    @dervish
    Ja na takich "inRZynierów" to staram się po prostu nie zwracać uwagi ;)

  • dervish profesor
    @Emil

    Dobrze by było, ale nie zapominajmy, że najważniejsze są igrzyska.
    Prawdopodobnie to będzie specyficzny sezon. Hierarchia na początku sezonu może być całkowicie przewrócona w porównaniu z poprzednim rokiem.
    Do głosu mogą dojść zawodnicy którzy do tej pory byli tłem, po prostu wykorzystają fakt że najlepsi skupia sie na innym celu.

    Nie zapominajmy też, że Trener Kruczek na starcie poprzedniego sezonu uważał że nasi sa bardzo dobrze przygotowani jak na tę fazę sezonu i niewiele ustępują najlepszym. Ja mu wierzę, że tym razem tak było, nie moglismy się o tym przekonać ze względu na "aferę kombinezonową" . Niespasowane kombinezony mogły rozregulować technikę i rzutować na formę w dłuższym okresie. Jednak mimo tego kadra dosyc szybko sie pozbierała. Ja miałem takie odczucie że forma naszych skoczków powolutku rosła przez cały sezon by osiągnąć kulminację na MŚ a u Piotra tuż po MŚ.

    Konkluzja jest taka, ze byc moze Kruczek ma juz patent na dobre skakanie przez cały sezon, to znaczy na dobrą formę najwłaściwszą dla danej fazy sezonu. Problem pojawia się wtedy gdy inne nacje na przykład Czesi zrobią szczyt formy na pierwszy period zimowy, wtedy automatycznie nasi wypadną na ich tle gorzej niż się spodziewamy, ale to jest odwieczny problem coś jak wspólny start sprinterów i średniodystansowców. Wiadomo kto będzie pierwszy na mecie.

  • EmiI profesor
    @dervish

    No wiadomo że Kruczek jako uczeń Kuttina i Lepistoe na pewno potrafi skoczków świetnie przygotować pod względem fizycznym, czyli na pewno nie istnieje ryzyko, że zabraknie pary w którymś momencie sezonu. Jednak gdzieś indziej były problemy, bo słabe początki sezonu nie brały się z niczego. Mam nadzieje że tym razem sobie z tym poradzi.

  • dervish profesor

    @Emil
    Takie wypowiedzi naszych skoczków świadczyć mogą o tym , że Kruczek bardzo dobrze przygotował ich do ciężkiego sezonu i stosował adekwatna do tych przygotowań politykę startową. Jest w takim stwierdzeniu ziarnko prawdy bo moim zdaniem mało kto zniósł poprzedni sezon tak dobrze jak Polacy.

    @dejw
    Masz rację, trzeba się spieszyć z erratami żeby nie dać pretekstu inżynierowi ;)

  • EmiI profesor
    @dejw

    Oprócz tego że są zawodowcami są też wolnymi ludźmi i jak się nie czują na siłach to mogą nie startować. W najbardziej medialnych, najbogatszych sportach, w połowie konkursów obsada jest podobna jak na LGP w skokach. Ale czy ktoś mówi o spadku wartości, prestiżu? Nie. Przyjedzie zawodnik nr 30 na zawody, wygra, zgarnie zależy od sportu, czy puli nagród, od 100 tys do nawet miliona dolarów, i nikt jakoś na to bardzo nie narzeka. Oczywiście skoki nie są tak medialnym sportem czy kalendarz rozrastał się nie nieskończoność, ale jakby z dnia na dzień zainteresowanie skokami i pieniądze w nich wzrosły pięciokrotnie, to jestem pewny że kalendarz uległby znacznemu rozszerzeniu. A co do dodatkowych zawodów w Vikersund, to musztarda po obiedzie. Norwegowie pewnie nie zdążą, załatwić wszystkich formalności, kwestii TV itd i pewnie na końcu będzie Planica, tylko pytanie na jakiej skoczni.

  • dejw profesor
    @dervish

    Dokładnie to miałem na myśli, mówiąc o jeszcze dodatkowych konkursach dla skoczków.

    @EmiI
    Może i nasi rzeczywiście czują się pod koniec sezonu dobrze (a może to tylko taka poza dla kibiców). Ale jednak uważam, że przeważająca większość skoczków powie po ostatnich zawodach: uff, dzięki Bogu już koniec.

    Owszem, sport zawody jest dla kibiców. Ale czasami, trudno jest mi się oprzeć wrażeniu, że sportowcy są często traktowani jak kibicowskie marionetki: "pojedź tu, startuj tam, startuj więcej, bo ja tak chcę, bo jesteś wyczynowcem, co to dla ciebie". W przypadku skoczków np częste aluzje typu: "ojej, Stoch nie wystartował w kwalifikacjach, no tak, czyli olewa kibiców, którzy przyszli tu specjalnie dla niego".
    Jakby kompletnie nie rozumieli, że to tylko ludzie, którzy naprawdę nie mają lekko (poty wylewane na treningach, zawodach, mnóstwo wyrzeczeń), a nie bezmyślne roboty, które będą spełniać każdą zachcianką "JaśniePanaKibica"

  • EmiI profesor

    No trudno porównywać te sporty, jednak tempo gry w USA, wojny pod koszem, gdzie zawodnicy co chwilę upadają, ryzykują kontuzje, też jest groźne. Ale jest zapotrzebowanie medialne na tyle meczy, to jest tyle. Jak będzie zapotrzebowanie rynku (a nie ma) na skoki cały rok że dla wszystkich od stacji TV, po organizatorów będzie to finansowo opłacalne to takie skoki będą. Niektórzy zapominają że zawodowy sport jest dla kibiców. Owszem można uprawiać sport amatorsko, ale wtedy się nie dostaje za to pieniędzy. Nawet w golfie jest przepisowo regulowane że zawodnik o statusie amatora może zarobić maksymalnie 500 dolarów za turniej. Ale jak jesteś zawodowcem to jest Twoja praca.

  • dervish profesor

    Trudno porównywać sport atletyczny jakim jest koszykówka, ze specyficznym sportem technicznym takim jak skoki narciarskie, zwłaszcza w kontekście obciążeń organizmów.

    Skoczkowie to sa w przeważającej części chucherka, dla ich mięśni każdy zbyt twardo wylądowany skok może stanowić problem, a co dopiero dodatkowe konkursy w przeładowanym kalendarzu i związane z nimi podróże.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl