Okiem Samozwańczego Autorytetu: Ale Hiczkok!

  • 2013-11-27 02:27

„Na początku musi być trzęsienie ziemi a potem napięcie powinno nieustannie rosnąć” – taki przepis na dobry film miał Alfred Hitchcock. Oby zainaugurowany w zeszły weekend sezon Pucharu Świata był równie emocjonujący co najlepsze dzieła Mistrza Suspensu. Tak czy owak – zaczęło się od małego trzęsienia ziemi.

Różne już konkursy widywaliśmy. Ale trudno mi sobie przypomnieć, by organizatorzy z taką determinacją próbowali jakiś rozegrać wbrew pogodzie. Kolejne spotkania jury, przekładane rozpoczęcie, tłumy kibiców trzymane na skoczni w niepewności. Będzie konkurs, czy nie będzie? Skaczą czy nie skaczą? Pogoda pozwoli, czy nie pozwoli? Już łeb urywa, czy na razie tylko powiewa? Delikatnie prószy, czy już zasypuje tory? Prognoza kiepska, czy jeszcze gorsza? Atmosferę nerwowego oczekiwania nie wszyscy znosili ze stoickim spokojem. Podobno w Drammen ktoś się zadławił kęsem Jarlsberga. Podobno w Świebodzinie ktoś miał zawał. Podobno w Grazu dwóch austriackich kibiców się pobiło i jeden drugiemu odgryzł ucho. Podobno do szpitala Sióstr Betanek w Plauen przy Dobenaustrasse przywieziono wprost ze skoczni kibica, który pogryzł sobie paznokcie aż do nadgarstków, ale nawet tego nie zauważył, tylko był wściekły, że zgubił zegarek po dziadku. Podobno. Nie powtarzajcie plotek.

Maciej KotMaciej Kot
fot. Tadeusz Mieczyński
Anders BardalAnders Bardal
fot. Tadeusz Mieczyński
Gregor SchlierienzauerGregor Schlierienzauer
fot. Tadeusz Mieczyński
Alexander PointnerAlexander Pointner
fot. Anna Szczepankiewicz
Piotr ŻyłaPiotr Żyła
fot. Tadeusz Mieczyński
Walter Hofer prosi o przebitkeWalter Hofer prosi o przebitke
fot. Tadeusz Mieczyński

W erze przed przelicznikami takie rzeczy się zdarzały. Ale od czasu ich wprowadzenia nie było jeszcze tak nieoczekiwanego zwycięzcy, jak Krzysztof Biegun. Przypomnijmy – dla dziewiętnastolatka z Gilowic był to drugi w karierze indywidualny konkurs PŚ. Debiutował zeszłej zimy w Oberstdorfie gdzie udał się jako zmiennik tych, którzy odpuścili PŚ, by szlifować formę przed czempionatem w Predazzo. Zdobył jeden punkt i to był do tej pory dla niego cały dorobek w PŚ. Owszem, latem skakał rewelacyjnie - 5 miejsce w LGP i jednocześnie 3 w LPK pokazują, że chłopak był w gazie. Tak przy okazji – ci co mówili jak letnie skakanie nijak nie przekłada się na zimowe, że kto latem błyszczy zimą będzie dołował i w ogóle ci co wołali, żeby się Biegunem nie podniecać, bo zimą chłopak będzie bulę lizał – wystąp! Tak, pokażcie się ładnie szanownej publiczności, szanowna publiczność chce się pośmiać.





Tak czy owak dobrych skoków można się było po Biegunie spodziewać. Ale tego, co pokazał Krzyś w Klingenthal, zarówno w drużynówce jak i w indywidualnym nie spodziewali się nawet trenerzy. Łukasz Kruczek dopiero po zwycięstwie dokooptował go do składu na Kuusamo, bo wcześniej miał inne plany. Mieliśmy więc bardzo niespodziewanego zwycięzcę. Mieliśmy też wydarzenie bez precedensu. Dwóch zawodników odmówiło oddania skoku. W dodatku byli to dwaj najlepsi skoczkowie zeszłego sezonu, zdobywcy Krzyształowych Kul, gwiazdy światowego formatu reprezentujący obecnie dwa najmocniejsze teamy. No powiedzmy że dwa najmocniejsze jeszcze zeszłej zimy teamy. Zobaczymy jak będzie tej. Ale najlepiej to zacznijmy jednak od początku.


Zamienił stryjek siekierkę na kijek...

...czyli zamienił Hofer Kuusamo na to samo. Zmęczeni i zirytowani faktem, że w wietrznym Kuusamo zbyt często pogoda krzyżowała skoczkom plany, włodarze skoków postanowili przenieść pierwsze zawody sezonu gdzie indziej. Taką mieli koncepcję, by tym gdzie indziej zostało niemieckie Klingenthal. Niemcy w końcu słyną ze świetnej organizacji i wszystko będzie tip-top. Niestety Niemcy robią niezłe samochody i sprzęt RTV, ale pogody nie robią. Jak się okazało, pogoda w Saksonii była bardzo podobna do tej w Ostrobotni Północnej.

W Klingenthal wiało tak bardzo, że nawet mnie przed telewizorem bolała głowa. Bo ja tak reaguję na silny wiatr - meteopatą jestem. Jak wieje, to mnie głowa boli i trudno mi myśli pozbierać. Skupić mi się trudno, roztargniony jestem. Czasem nawet coś dwa razy powtarzam, bo zapominam, że już to powiedziałem. Skupić mi się trudno, roztargniony jestem. Czasem nawet coś dwa razy powtarzam, bo zapominam, że już to powiedziałem. Pomimo tego organizatorzy i jury bardzo mocno się upierali, żeby zawody się odbyły. To chyba była kwestia ambicji - skoro już zmieniliśmy miejsce rozpoczęcia sezonu to pokażemy wszystkim, że ona jest słuszna ta koncepcja.

I tak trochę wyglądał ten konkurs: trochę Hitchcocka, trochę Barei, niektórych przed telewizorami bolały zęby, niektórzy się wściekali jak asystent reżysera i tylko sam reżyser ze stoickim spokojem chodził po planie filmu i od czasu do czasu prosił o przebitkę na Kota. A Kot popisał się stoickim spokojem i zamiast na gruszę skoczył na szóste miejsce i z tego szóstego miejsca odszczekiwał się swoim prześladowcom, znaczy się krytykom. Łatwo jednak Kot nie ma. Rok temu typowany na numer dwa w kadrze po Stochu nie zaliczył jeszcze w PŚ podium, choć skacze na bardzo wysokim poziomie. Tymczasem po zwycięstwie mają już i Żyła i Biegun. Maciek, bez spiny. Rób dalej swoje. Cierpliwość i ciężka praca muszą zostać nagrodzone.

Bunt

Czy upór organizatorów miał sens? Klingenthal nie wypadło pogodowo lepiej, niż Kuusamo. Niby udało się rozegrać oba zaplanowane konkursy, ale oba składały się tylko z jednej serii. Trudno mówić o tym, by były to konkursy całkowicie sprawiedliwe. Ale znów trzeba pamiętać o tym, o czym otwarcie mówią zarówno Walter Hofer jak i poszczególni trenerzy i zawodnicy - wiatr jest wpisany w skoki narciarskie. To taka dyscyplina, z której warunków atmosferycznych nie da się wykreślić. Chodzi tylko o zmniejszenie ich wpływu, by nie stanowiły o wyniku w 60% tylko na przykład w 20% czy 10%. Gdy jest absolutna cisza lub każdemu jednemu równiuchno a delikatniuchno podwiewa z tego samego kierunku to jest super. Ale jak wieje trochę mocniej to i tak skaczemy, byle było bezpiecznie.

Dlatego też bardzo negatywnie oceniam zachowanie Schlierenzauera i Bardala. Dali bardzo mocny sygnał braku zaufania do ludzi, w których rękach spoczywa bezpieczeństwo ich i innych zawodników. Wiało mocno? Wiało. Konkurs trwał już bardzo długo? Trwał. Szanse na dobry wynik były iluzoryczne? Były. Ale to nie pierwszy raz. Takie są skoki i to był ich nieodłączny element a skoczek jest od skakania. Czy w czasie konkursu w Klingenthal był choć jeden moment, by wiatr zagroził bezpieczeństwu skoczków? Nie. Jeden jedyny upadek - Andreasa Koflera - był spowodowany upadkiem przy lądowaniu. Przypomnijcie sobie Adama Małysza, który upadł w Zakopanem w 2011 roku. Czy miał pretensje do organizatorów albo jury? Nie, powiedział "taki sobie wybrałem sport, że wypadki są wkalkulowane", pozbierał się, robił dalej swoje.

Po to się w przed konkursem ustawia korytarz bezpieczeństwa, po to Tepes wciska guzik, albo go nie wciska, żeby było bezpiecznie. Zdarzały się w poprzednich latach przypadki gdy podmuch spowodował wypadek? Zdarzały. Trudno, taka dyscyplina. No risk no fun - jak mawia Thomas Morgenstern. Janne Ahonen nazwał kiedyś Tepesa idiotą. I co? I w następnym konkursie wyszedł na skocznię udowodnić sobie, Tepesowi i kibicom, że jest twardzielem. Jak ktoś chce żeby było absolutnie bezpiecznie, to niech zamiast skoczni na miejsce pracy wybierze sobie stragan z marchewką, salę wykładową albo pracownię malarską. Gwiazdki czekały trzy godziny - mogły poczekać jeszcze te parę minut.

Po tym co zrobili Schlierenzauer i Bardal a szczególnie po wypowiedziach tego pierwszego, trudno mieć dla nich sympatię. Jeszcze trudniej mieć sympatię do Aleksandra Pointnera. Tak aroganckiej wypowiedzi nie słyszałem już dawno. Pointner obraził wielu skoczków, którzy zdecydowali się jednak skoczyć, obraził też sport jako taki.

Wiatr zabrał, wiatr dał

Że opłaca się czasem sprawiedliwie czekać na uśmiech losu, przekonali się Polacy. Trudno konkurs drużynowy nie nazwać pechowym. Po treningach i kwalifikacjach wyrośli na najmocniejszych faworytów do zwycięstwa. Po pierwszej kolejce zajmowali drugie miejsce, po trzech wciąż byli na podium. Po czwartej spadli na czwartą pozycję, ale potem był rewelacyjny skok Piotra Żyły. I co? druga seria odwołana, zaliczone wyniki z czterech kolejek. Czyli z momentu, w którym nawet nie byliśmy na podium. Ale cóż, takie są skoki. Poczekaliśmy na niedzielę i warunki się zrehabilitowały. Pomogły zwyciężyć Polakowi. Nie zawsze wiatr nam w oczy. A jeśli już w oczy to właśnie tam i wtedy gdy trzeba.

Tak optymistycznego rozpoczęcia sezonu chyba jeszcze nie mieliśmy, może wyjąwszy rok 2001. No bo spójrzmy – w tym samym czasie, w którym bukmacherzy wymieniają wśród kandydatów do Kryształowej Kuli Stocha tylko za Schlierenzauerem, żelaznym kandydatem do zwycięstwa w pierwszym konkursie indywidualnym staje się Piotr Żyła, a wygrywa Krzysztof Biegun!

Nie odmówię sobie tej przyjemności:


Poczet Zwycięzców 25.11.2013
LpZawodnikKrajliczbaw PŚ
1 Krzysztof Biegun Polska 1 1


I tradycyjnie czołówka:


Czołówka PŚ 25.11.2013
LpZawodnikKrajpkt.strata1strata2
1 Krzysztof Biegun Polska 100 0 0
2 Andreas Wellinger Niemcy 80 20 20
3 Jurij Tepes Słowenia 60 40 20
4 Taku Takeuchi Japonia 50 50 10
5 Piotr Żyła Polska 45 55 5
6 Maciej Kot Polska 40 60 5
7 Simon Ammann Szwajcaria 36 64 4
8 Marinus Kraus Niemcy 32 69 4
9 Jan Ziobro Polska 29 71 3
10 Gregor Deschwanden Szwajcaria 26 74 3


W Kuusamo czterech Polaków nie musi się kwalifikować. Cieszmy się chwilą, nie wiadomo ile potrwa. A może właśnie potrwa długo? Czy Piotr Żyła rzeczywiście w tej chwili jest najmocniejszy na świecie, jak twierdzi Piotr Fijas? Czy Kamil Stoch jest tak mocny jak rok temu, a może mocniejszy? Jak długo Krzysztof Biegun zostanie liderem? Zobaczymy w Kuusamo. Biorąc pod uwagę jego formę i potencjał, oraz kogo ma aktualnie bezpośrednio za plecami wcale nie musimy z żółtym plastronem pożegnać się już w Finlandii.

To nie jest pewne, ale dwie inne rzeczy są pewne - że będzie wiało. Że co? Że to tylko jedna rzecz? Proszę się nie czepiać. Będzie wiało tak bardzo że mnie już teraz boli głowa...


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (22242) komentarze: (64)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    Kocham skoki

    Myślałam, że po odejściu Adama nie będzie na co patrzeć. Ale jest fantastycznie, nie tylko dzięki dobrej formie naszych skoczków. Mam swoich ulubieńców wśród przedstawicieli prawie wszystkich drużyn. Moją największą sympatią był przez lata - Mika Kojonkoski. Chciałabym w dobrej formie jeszcze przez długie lata cieszyć się tym zimowym sportem (mam 57). :) Letnie skoki rzeczywiście letnie.

  • Moniak początkujący
    OSA

    Brakowało mi Twoich zgrabnie poskładanych zdań :D

    Najważniejsze, że plastron lidera znów wrócił do Polski! :) A czy teraz go zatrzyma Biegun czy przejmie Żyła czy Kot - to już obojętne :P

  • anonim
    Nie możecie krytykować Schlierenzaeuera i Bardala! -.-

    Moim zdaniem Schlierenzauer i Bardal dobrze postąpili, bo i tak nie skoczyliby dobrze z powodu wiatru, a mogliby zaliczyć jakiś groźny upadek. Nie powinno się ich przez to teraz krytykować, bo to ich wybór. A ten kto sądzi, że źle zrobili to niech sobie sam skoczy w takich warunkach. -.-

  • anonim
    SUI

    nono szwajcaria postępy robi dwóch szwajcarów w pierwszej dziesiątce :D pogratulować robią postępy tak jak polacy po odejściu małysza tak oni po odejściu ammanna pewnie też ruszą :D

  • EmiI profesor
    @TAMM

    No teraz widzę że zgubiłem 50 punktów za 4 miejsce Tuchschera :) Czyli rekord jeszcze bardziej okazały.

  • TAMM profesor
    >>EmiI 27 listopada 2013, 20:26

    W pierwszym konkursie w TB Austriacy zdobyli(by) łącznie 329 pkt.
    W drugim konkursie zdobyli(by) aż 382 pkt.
    To ponad połowa standardowej liczby punktów do zdobycia (718).

  • anonim
    Świetny artykuł

    Panie Marcinie, sam piszę felietony sportowe, ale to co Pan pisze to jest MISTRZOSTWO!!! Muszę się zabrać i też coś skrobnąć o inauguracji PŚ w ten weekend:)

  • EmiI profesor

    Co do umiejętności trzymania formy. Simon Ammann potrafił wygrać pierwszy i ostatni konkurs sezonu 2009/2010 licząc i lato i zimę. Czyli Hinterzarten i Planicę a jeszcze zimą wygrał swój trzeci zimowy start, nie mówiąc już o igrzyskach. Oczywiście nie porównuje naszych do Ammanna (chociaż kto tam wie...) ale zjazdy formy wcale nie muszą być radykalne. Ogólnie rozważania na temat prawdopodobieństwa trafienia z formą przypomina mi badania naukowców którzy dostali w tym roku antynobla za odkrycie tego że im dłużej krowa leży tym rośnie prawdopodobieństwo że za chwile wstanie :)

  • Boy profesor

    Bardzo watpliwe by Ziobro czy Biegun bez sukcesów z lata 2013 potrafili równie daleko skakać w Pucharze Świata. To lato dało im bardzo dużo wiary i doświadczenia i dzięki temu w Klingenthal skakali tak dobrze i daleko.

  • wojak2 początkujący
    podsumowanie weekendu w Klingenthal :)

    Zapraszam do obejzenia wszystkiego co działo się w Klingenthal w ten weekend w skrócie :)
    http://www.youtube.com/watch?v=IFPzkM7XQXo

  • MarcinBB redaktor
    odp. 3

    @pepeleusz
    Długofalowo masz oczywiście rację. Najważniejsze dla nas imprezy sezonu to Soczi, TCS, polskie konkursy, występy na mamutach. Rozliczać trenerów będziemy na końcu sezonu. Ale wolę sytuację, że Biegun dziś wygrał konkurs, niż gdyby się z trudnością do niego zakwalifikował. Również z doświadczenia łatwiej mi wierzyć, że skoro skacze dobrze, to formę utrzyma niż mieć nadzieję, że rozkręci się z biegiem sezonu gdyby na jego początku nie punktował.

    @nieznany
    Po pierwsze - nie wiem dlaczego z góry zakładać przeciąganie bez końca oczekiwania na skok. Zostało ich tylko dwóch a jury było wyjątkowo uparte by konkurs zakończyć. Myślę, że w ciągu góra 10-15 minut udałoby się znaleźć dla nich dwa okienka. Przecież początkowo zapowiedziano nawet drugą serię, więc warunki nie były aż tak fatalne. Po drugie, ale nawet ważniejsze - to czy nasi odnieśli z czegoś korzyść czy stratę jest osobną sprawą od oceny zachowania obu dżentelmenów. Jeśli ktoś zachowuje się głupio i niegodnie, to ja to nazywam po imieniu, nie zastanawiając się nad tym, czy z jego zachowania mam profity, czy nie.

  • EmiI profesor

    Finowie w Zakopanem 2006 283 punktów.
    Austriacy w Neustadt 2002 297 punktów.

    Natomiast przeliczając dawne konkursy PŚ na obecne punkty to rekord by należał do Austrii z Thunder Bay z 1980 r. 332 punkty.

  • anonim
    dobrze, ze nie skakali

    Panie Hetnal (i klaskacze), czy nie potrafi Pan zauwazyc tego, ze przy przedluzajacym sie w nieskonczonosc oczekiwaniu na zielone swiatlo dla Bardala, konkurs ostatecznie musial by byc odwolany? I guzik z Panskich tabel i Hiczkokow.

  • dervish profesor
    Pavel

    I pomyśleć, że w tym konkursie najlepszym z Polaków był Robert Mateja który uplasował się na 8 pozycji, a Adam Małysz był zaledwie 55.

  • Pavel profesor
    @dervish

    http://data.fis-ski.com/dynamic/results.html?sector=JP&raceid=732 Tu masz ten konkurs z 312 punktami.

  • dervish profesor
    Pavel

    Być może niezastąpiony w takich sytuacjach pan Sibek zaspokoi naszą/moją ciekawość jeżeli ma takie dane pod ręką, bo przeglądanie archiwów ze wszystkich sezonów to katorżnicza praca.

    A ten rekord wynik Japoński to oczywiście ze złotych czasów Funakiego, Kasai, Myjahiry, Harady , Okabego i Yoshioki. Z góry sorry jeśli poprzekręcałem nazwiska ale cytuje z pamięci.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Austriacy mieli 282 pkt. w Trondheim w 2007, Japończycy w Vikersund w 1998 312. Trzeba szukać konkursów gdzie całe podium zajęła jedna nacja.

  • anonim

    Z wielką przyjemnością przeczytałam ten artykuł :)
    Powrót Oka Samozwańczego oznacza, że PŚ rozpoczęty na dobre:)
    Pozdrawiam autora.

  • dervish profesor
    223 pkt

    Tyle punktów zdobyli łącznie nasi skoczkowie podczas konkursu PŚ w Klingental. Prawdopodobnie pod tym względem był to najlepszy konkurs w historii polskich skoków, chociaż mogę się mylić bo być może rekord Polski w tej kategorii został ustanowiony podczas polskiego konkursu PŚ w którym na podium stawali Kamil z Adamem. Ciekawe jak ten rekord ma się do rekordów innych krajów. Być może rekord świata dzierży Japonia z czasów złotej ery Funakiego.

  • EmiI profesor

    A z jakiej racji ktoś ma mieć większe szansę na IO niż zwycięzca PŚ? Ze swoim życiowym 9 miejscem w konkursie PŚ. Powinny być jakieś jasne kryteria kwalifikacji. Wiadomo że w biegach i kombinacji jest inna sprawa, tam wiadomo że zawodnik wywalczył miejsce na IO tylko dla siebie. W skokach pewnie z 13 zawodników ma lepszy dorobek punktowy niż ostatni kwalifikujący się na igrzyska z innego kraju

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl