Pater Prevc: "Walka z Kamilem dopiero się rozpoczęła"

  • 2014-02-26 22:31

Severin Freund nie miał sobie równych na skoczni w Falun w konkursie skoków narciarskich. Niemiec pokonał Petera Prevca oraz Noriakiego Kasai.

"To był wspaniały konkurs" - mówił na konferencji prasowej Severin Freund. "Jak widzisz skocznię to wydaje się, że może być tutaj dość wietrznie, ale ja cieszyłem się zawodami. Jest zbyt wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek rokowaniach na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata, ponieważ musisz być wtedy w bardzo wysokiej formie" - dodał zawodnik. "Pomimo tego, że nie udało mi się zdobyć medalu indywidualnego w Soczi, konkursy dużo dla mnie znaczyły, ponieważ wiedziałem, że byłem tam w dobrej dyspozycji - to jest również mój cel na przyszły rok" - podsumował Severin Freund.

Peter Prevc dzięki miejscu na podium odebrał żółtą koszulkę lidera Pucharu Świata Kamilowi Stochowi. "W pierwszej serii popełniłem błąd na progu i nie miałem wystarczającej prędkości w czasie lotu. Mój drugi skok był już znacznie lepszy. Mam teraz żółtą koszulkę lidera, ale walka z Kamilem dopiero się rozpoczęła" - powiedział słoweński skoczek.

Po raz kolejny w tym sezonie w pierwszej trójce znalazł się Noriaki Kasai. "Śnieg był bardzo miękki i miałem problemy z kontrolowaniem prawej narty podczas lądowania. W drugim skoki byłem przestraszony. Wydaje mi się, że gdyby nie moje kontuzjowane kolano to nawiązałbym walkę z Severinem. Moim celem jest wygranie klasyfikacji końcowej Pucharu Świata".



Anna Szczepankiewicz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (11950) komentarze: (45)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • monia866 doświadczony
    Wspomnienia o Małyszu;)

    z tego co pamiętam,Adam o tej porze,a wiec koniec lutego pocztek marca,miał już zapewnioną KK;)W swoim najlepszym sezonie oczywiście;)2000/2001 i rok później chyba też.
    Przewaga Kamila to "tylko" 17 pkt.Ktoś może powiedziec,że jest słabszym zawodnikiem,a ktoś,że to rywale są bardzo mocni i poziom skoków poszedł wogóle bardzo "w górę";)Także różnie można na to patrzeć,ale może dla kibiców właśnie taka walka do samego końca jest ciekawsza;)Osobiście bardziej wierzę w naszego skoczka,nie dlatego,że jest Polakiem,ale po prostu lepiej skacze od Prevca,ten owszem "depcze mu po piętach" ,bardzo dobra, równa forma,ale ciąglę "w cieniu Kamila,tak było na IO i jest przez cały sezon.Mniej wygranych,ciągle na niższym stopniu podium.Teraz minimalnie wygrał;)

  • Stinger profesor
    forumowy realista

    Nie mówię że Freund tego nie dokona ale on formę ma od Willingen a wiec dokładnie od tego czasu co Stoch. Obaj są w formie plus Prevc i Kasai. Reszta póki co jest w dużo słabszej dyspozycji niż ta czwórka.

    Ja myślę że żadnej dominacji nie będzie do końca tego sezonu. Mamy czterech skoczków i myślę że każdy z nich wygra jakiś konkurs, no może poza Kasaim bo on sporo traci na notach a i coś z kolanem ma więc łatwo nie będzie ale na pewno będzie mocny.

    Niemiec jednak ma też sporą stratę i żeby wygrał KK to musiał by by niemal bezbłędny a rywale słabsi, rywale są jednak mocni.

  • slowenska_mafia1 stały bywalec
    ;-)

    Peter ma nerwy na wodzy i to co zepsuł potrafi szybciutko naprawiać. A podobno to tytan pracy ( potrafi z uporem maniaka poprawiać błedy tak długo dopóki ich nie poprawi, chociaż inny by dawno by machnął ręką i dał by sobie spokój, do tego powoli się rozkręca, i wchodzi w sezon - tak twierdzi Janus pierwszy na treningu i ostatni wychodzi). Wiec to nie jest ktoś kto szybko traci formę albo łatwo się poddaje oj nie :-)

    On dotrzyma z tą formą jeszcze do Planicy, a i to jest drugi b.dobry sezon Petera i trzeba też pamiętać ża on 2010 jako 17 latek zaczął skakać w PŚ.

  • anonim

    Ilość konkursów w jakich można było punkty nabijać bywa znacząco różna także zestawienia średnich punktów nie maja sensu. W krótszych sezonach wystarczy jeden lub dwa słabsze konkursy by zawalić całą statystykę. To tak jakby porównywać sezon 1998/1999 do sezonu 2000/2001 gdzie było 9 konkursów mniej!

    W bardzo długich sezonach wygrywali Schlierenzauer, Schmitt, Amman, Goldberger i Ahonen. Obecnie taką niepowtarzalną szansę ma Kamil Stoch. Małysz podobnie jak Morgerstern wygrywał w sezonach dość krótkich, w których punktów do zdobycia było zasadniczo z 900 mniej.

  • anonim
    do usera Ciekawostka

    Nie liczą się średnie punkty bo skacze się z różnych belek i same punkty zapisywane na koncie niczego nie mówią. Liczy się średnia przewaga wygranego nad pokonanym.

    O ile pamiętam klasyfikacje taką podawał tu jozef_sibik i Małysz z sezonu 2000/2001 wyprzedzał znacznie Nykenena z sezony 1987/1988, a Nykenen wyprzedzał znacznie resztę rzekomych dominatorów.

  • anonim

    Noriaki Kasai - gdyby nie problemy zdrowotne i odpuszczanie mógłby swoją równością i swoim doświadczeniem wygrać ten sezon, bo nie tylko jest w dobrej formie, ale i skacze właściwie "na pamięć" co jest jego niewątpliwą przewagą w walce z rywalami. Nie chcę umniejszać doświadczenia innych skoczków, czy to w formie, czy bez niej, ale po Kasaim to widać. Jest w dość dobrej formie (nie mówię, że w najwyższej formie ze stawki, bo wyższa ma chyba Stoch), potrafi się przystosować do obiektów dla niego nowych, jak w Soczi, ale ma to coś czego nie ma reszta stawki włącznie ze Stochem. Zauważyliście, że ten japoński weteran nawet w najgorszych warunkach przebija się jakimiś tylko dla niego znanymi korytarzami i zawsze ląduje minimum za punktem K? To po prostu wygląda tak, że gdy czołówka będąca być może w lepszej formie od Kasaiego nie przekracza powiedzmy pewnej odległości np. 120 metrów to tylko on ją osiąga i przekracza, na powiedzmy 130. Zaczął przypominać Małysza, który taką umiejętność posiadł znacznie wcześniej od Japończyka. Zauważyliście to?

  • anonim
    Cieawostka

    A wiec teraz klasyfikacja dominatorów PŚ (średnie punkty zdobywane na konkurs w danym sezonie)

    1. Schlierenzauer 77,14 (sezon 2008/2009)
    2. Schmitt 76,21 (sezon 1998/1999)
    3. Ammann 74,95 (sezon 2009/2010)
    4. Goldberger 74,80 (sezon 1994/1995)
    5. Ahonen 74,57 (sezon 2004/2005)
    6. Małysz 73,75 (sezon 2001/2002)
    7. Małysz 72,90 (sezon 2000/2001)
    8. Schmitt 70,50 (sezon 1999/2000)
    9. Morgenstern 67,58 ( sezon 2010/2011)
    10. Schlierenzauer 67,50 (sezon 2012/2013)
    11. Morgenstern 66,44 (sezon 2007/2008)
    12. Hannawald 66,26 (sezon 2001/2002)
    13. Ammann 65,77 (sezon 2008/2009)
    14. Schlierenzauer 65,14 (sezon 2009/2010)
    15. Schlierenzauer 65,04 (sezon 2007/2008)


  • ArekL początkujący
    forumowy_realista

    a co jesli we wszystkich konkursach o których piszesz Stoch zajmie drugie miejsca za Freundem? co jest równie prawdopodobne jak zwyciestwa Niemca ... Freund miał wczoraj rewelacyjne warunki w obu seriach, chwała mu za to że potrafił je wykorzystać, ale miał dużo szczęścia, w drugiej serii gdy Stoch i Prevc "wylosowali" lepsze warunki niż w pierwszej też od razu potrafili je wykorzystać, Freund jest w wielkiej formie ale jedna wygrana nie oznacza że w wyższej niż PP, KS czy NK, niech to potwierdzi chociaż w Lahti to będzie można mówić o tym że jest dla kogokolwiek groźny

  • anonim

    - Prevc jako jedyny trzyma formę niczym starzy wyjadacze z epoki Małysza i nie wykluczone że uda mu się ją dotrzymać do Planicy.

    - Stoch z tą formą faluje i nie wiadomo czy tak jak przed rokiem po pierwszych miejscach nie skończy w drugiej dziesiątce.

    - Kasai ma doświadczenia na wygranie Kryształowej Kuli, zna wszystkie skocznie na pamięć, bo jak widać co by się nie działo, skacząc w warunkach, w których czołówka sobie nie radzi on zawsze odlatuje, ale ma jakiś problem z kolanami (może po wczorajszym pierwszym skoku?) i nie wiadomo czy nie będzie się oszczędzał.

    - Freund jest w wielkim gazie, ma co prawda sporą stratę i nie wiadomo jak długo to utrzyma, ale kto wie...

    Jedno jest pewne, będzie ciekawie.

  • anonim
    Stinger

    Na waszym miejscu bym się tak nie napalał na tą walkę Prevca ze Stochem. Co jeśli wszystkie pozostałe siedem konkursów wygra Severin Freund, który jak widać jest w olbrzymim gazie i dopiero co zaczyna zwyżkować, a czołówka opadnie z sił? Może się jeszcze wiele wydarzyć, póki narty w grze.

  • Bury stały bywalec
    Prevc mocny ale nie ze stali

    lecho masz rację
    Prevc to świetny zawodnik, w wysokiej formie, ale jeszcze bardzo młody. Moim zdaniem nie wytrzyma presji do końca i popełni w końcu jakiś mały błąd. Na pewno nie odpuści walki, ale Kamil wydaje mi się być trochę mocniejszy psychicznie.

  • anonim
    Lotnik stoch

    Bez przesady bo akurat planica mamut stochowi bardzo pasuje. On tutaj latał często ponad 220 m i to wtedy kiedy był tym Kamilem co nie wygrywał zawodów pucharu swiata. Amman to ten nie był lotnik. Rekord do sezonu 2009 2010 wynosił 219 m, a potem wygram mistrzostwa swiata w lotach. Planica jest specyficzna i nie jest podobna do innych mamutow

  • Keczupowsky początkujący
    Stoch vs Prevc

    Co jak co ale to między nimi rozegra się walka o KK. Kasai jest mocny ale nie ma szans na zwycięstwo.

    Całe szczęście, że nie ma w Planicy lotów bo tam Prevc mógłby nadrobić do Kamila, bo jak wiemy Kamil specjalnym lotnikiem nie jest w porównaniu do Petera ja i do całej ekipy Słowenii.

    Freund też złapał formę, Schlierenzauer chyba już by chciał żeby ten sezon się zakończył.

  • lecho bywalec
    Kamil a Prevc

    Kamil wygra w tym roku KK, musiałaby się zadziać jakaś absolutna katastrofa, wiaterek, 50. miejsce - coś takiego, jak u Małysza w Oslo w 2007. Jest po prostu mocniejszy od Prevca, w każdym konkursie odpala "petardy", skacze ładniej stylowo. A Prevc prędzej czy później się zmęczy, to młody chłopak jest, nie dojedzie tak do końca sezonu - na moje oko w Trondheim może odpaść.

    Inna sprawa, że w perspektywie 2-3 lat to może być główny rozgrywający w Pucharze Świata i na najważniejszych imprezach.

  • amili początkujący

    Sądzę, że walka rozegra się między Prevcem a Kamilem, ale wolałabym, żeby Kasai był na drugim miejscu. A gdyby Kamil miał nie wygrać, to niech by Noriakiemu się udało, ale ma faktycznie dużą stratę i w każdym konkursie by musiał wiele odrabiać, co raczej nie wydaje się możliwe, zważywszy na formę zarówno Kamila jak i Petera. A jeszcze to kontuzjowane kolano Japończyka...

  • Bury stały bywalec
    Kasai a KK

    Gdyby Kasai wygrał PŚ to byłoby to coś tak niespodziewanego i niesamowitego, że chyba bym padł na zawał. Życzę mu wszystkiego najlepszego, ale nie sądzę, żeby Kamil lub Peter wypuścili z rąk taką przewagę jaką mają w tej chwili.
    Ale jego śmiałe słowa sprawiają, że końcówka sezonu będzie niezwykle emocjonująca.... czego się już nie mogę doczekać.

  • amili początkujący
    turystaKupacki

    Przypomniałeś wspaniałe czasy. Wtedy szło się na Małysza, oglądało Małysza..."zawołaj, kiedy będzie skakać Małysz". Wyskoczył tak naprawdę jak filip z konopi, w czasach, kiedy Polska praktycznie żadnych sukcesów nie miała w dyscyplinach zimowych. Dlatego też każde jego zwycięstwo,miażdżenie rywali przyjmowano z euforią, dlatego każdy słabszy skok był równoznaczny z żałobą narodową, dlatego obrzucano śnieżkami Hannawalda. Dominacja Małysza w czasach jego wielkości nie podlegała dyskusji. Ale wydaje mi się, że teraz jest trudniej czegoś takiego dokonać - pojawiły się choćby przeliczniki za wiatr. Nadto teraz słabsze skoki Stocha nie są traktowane jako tragedia narodowa - przynajmniej przez większość kibiców, bo np. wczoraj widziałam tu parę komentarzy, że Stoch nie ma już szans na KK, że tym skokiem sobie zaprzepaścił już szanse (trochę takie deja vu po Sapporo, kiedy Stoch miał prawie 100 pkt straty do Słoweńca, a jak było później, sami wiemy). Myślę, że wynika to z tego, iż ogólnie sukcesy w sportach w tym wypadku zimowych nie są dla nas już czymś nowym, dlatego też jak przyjdzie porażka, to też nie przeżywamy jej jak kiedyś. Samych sukcesów też nie przeżywamy aż tak jak kiedyś, bo kiedyś były one czymś nowym, czymś, czym się zachłysnęliśmy- w sportach zimowych był w zasadzie tylko Małysz. Choć przyznam, że w podobny sposób teraz przeżywałam złote medale Kamila w Soczi. Dlaczego? Dlatego, że było to coś, czego Adam nie dokonał, że tym samym Kamil wpisał się na zawsze do historii tego sportu. No a sukcesu Fortuny nie mam szans pamiętać :)

  • jaka początkujący
    @michnar

    Nie skreślajmy jeszcze Kasaiego w walce o KK. To mocny charakter, a jak wiadomo pozytywne nastawienie to połowa sukcesu a na pewno jego podstawa. Tylko pytanie, czy jego ciało (a zwłaszcza kości, stawy, choćby to kolano...) wytrzymają to, co sobie zaplanował?
    My oczywiście kibicujemy Kamilowi, ale ja osobiście życzę Noriakiemu jak najwyższego miejsca na podium za to, co obecnie prezentuje:)

  • turystaKupacki początkujący
    xyz

    Zgoda, dominatorami w swoich życiowych sezonach byli też Nykaenen, Nieminen, Goldberger, Peterka, Schmitt, Ahonen, Amman, Morgenstern, Schlierenzauer, jednak żaden z nich nie miał takiej przewagi nad rywalami jak Adam Małysz w sezonie 2000/2001 - średnia przewaga nad drugim skoczkiem ponad 20 punktów, gdzie drugi w tej statystyce Nykaenena który nieco przekroczył punktów 10. Wynika z tego jasno, że dominacja Adama Małysza była dwa razy większa od innych dominacji jakie obserwowaliśmy. Nikt też tak jak Małysz nie przeskakiwał skoczni. Nawet Amman lądował w okolicach HS, a Ahonenowi zdarzało się bić tego typu rekordy sporadycznie. Tymczasem Małysz przez cały niemal sezon 2000/2001 lądował poza punktem HS, właściwie na wypłaszczeniu, ustanawiając rekord za rekordem, a standardowy komentarz komentatora Miklasa brzmiał leci, ustał, wylądował, ale ustał, X metrów, rekord skoczni, nie ma siły na Polaka. Tego oczywiście na liście obecnych rekordów nie widać, ale każda z tych skoczni była już przebudowana, niektóre nawet dwukrotnie, a większość starych rekordów została przy Małyszu i przed przebudową nikt się do nich nawet nie zbliżył. Małysz zaliczał dominację nie tylko w jednym sezonie, 2000/2001, ale choć dominacja z sezonu 2006/2007 była jedna z największych to podobnie jak inne dominacje, stylem zwycięstwa nijak ma się do dominacji z sezonu 2000/2001. Punkty w tabelach mówią dziś wszystko. Jeśli Nykaenen w sezonie 1987/1988, Schmitt w sezonie 1999/2000, Ahonen w sezonie 2004/2005, Morgenstern w sezonie 2007/2008, Schlierenzauer w sezonie 2008/2009, Amman w sezonie 2009/2010, byli z kosmosu, to Adam Małysz w sezonie 2000/2001 był nie tylko z kosmosu, ale i z innej galaktyki.

  • xyz stały bywalec

    @turystaKupacki
    Dominacja Ammanna w sezonie 2009/2010 przed, na igrzyskach i po była równie druzgocąca dla rywali. Gdyby nie Ammann, Małysz miałby szansę na podwójne złoto w Vancouver. Jak sam Małysz podkreślał wtedy w wywiadach, skakał bardzo dobrze ale Ammann był wtedy z innej planety.
    Pamiętam także dominację Ahonena na początku sezonu 2004/2005, 13 razy na podium z czego 11 razy na najwyższym stopniu, i też te nokauty po kilka metrów więcej od rywali.... To był największy nokaut od czasów Małysza w 2001 roku. Pamiętam jak Szaran ciągle mówił o Ahonenie "to jest fighter".
    Początek sezonu 2007/2008 to dominacja Morgensterna, też prześwitują mi w pamięci konkursy jak nokautował rywali.
    Chciałbym jeszcze odnieść się do Schlierenzauera. Raz miał chyba taką dłuższą serie zwycięstw ale trzeba zwrócić uwagę, że trudno czasami poznać czy wygra. Jednego dnia może być w okolicach 20 miejsca by następnego stanąć na podium i to zazwyczaj jak już stoi na podium to na najwyższym stopniu. To jest cały Gregor. Jakoś nazbierał te swoje 52 wygrane w PŚ, miał parę serii po kilka zwycięstw z rzędu. Wielki talent ale i tak wydaje mi się, że nie w 100% wykorzystany. Teraz wydaje się być bez formy ale na MŚL może wszystkich znokautować.. ale czy tak będzie to już jak zwykle nie wiadomo:)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl