Apoloniusz Tajner o polskich skoczkiniach: "Mamy trzy lata, by te diamenty oszlifować"

  • 2014-10-13 00:26

Co prawda szkolenie dziewcząt w polskich skokach narciarskich zaczęło się co najmniej kilka lat później niż w wielu innych krajach, widoczna jest jednak gołym okiem determinacja, by stracone lata szybko nadrobić. Najlepszym dowodem na to, jest fakt, że wczoraj w Szczyrku udało się zorganizować po raz pierwszy w historii mistrzostwa Polski kobiet.

Na starcie stanęło trzynaście zawodniczek w wieku od 12 do 19 lat. Prezes Polskiego Związku narciarskiego, Apoloniusz Tajner, na sytuację w skokach dziewcząt patrzy już pod kątem igrzysk olimpijskich, które w 2018 roku odbędą się w Korei Południowej.

- Jestem szczęśliwy, że wreszcie mogliśmy przeprowadzić wśród pań konkurs o mistrzostwo kraju. Ale najbardziej cieszy fakt, że wśród tych trzynastu dziewczyn jest co najmniej kilka takich, które już na igrzyskach w Pyeongchang powinny stanowić o sile naszej reprezentacji. Mamy trzy lata, by te diamenty oszlifować, a później połączymy je z chłopcami i w konkursie mieszanym, który w Korei się odbędzie, powalczymy o wysokie lokaty - powiedział włodarz PZN-u w rozmowie z portalem biegowki.pl (dawniej skipol.pl).

Postęp w polskich skokach kobiet jest mocno zauważalny, niemniej według Tajnera nasz system szkoleniowy w tym zakresie mocno kuleje.

- Mamy problem systemowy – nie mamy w kraju wystarczająco wielu dobrych specjalistów od szkolenia kobiet na poziomie początkowym. Kluby niestety są biedne i jeśli zajmują się skokami, większość uwagi poświęcana jest chłopcom. To bolesna prawda, dlatego na liście startowej nie widniej czterdzieści, a tylko trzynaście nazwisk. To właśnie nasza pięta achillesowa. To nie brak młodzieży, chętnych i entuzjastycznie nastawionych dzieciaków, ale kadry instruktorsko-trenerskiej. Mamy dwa główne regiony szkoleniowe, w Beskidach i Tatrach działają szkoleniowcy, ale to kropla w morzu potrzeb. Choć prawdą jest, że to dzięki nim mamy nie dwie, a kilkanaście chętnych dziewczyn.

Obecnie polska kadra narodowa pań jest bardzo skromna, wszystko jednak wskazuje na to, że w niedługim czasie ulegnie rozszerzeniu:

- Nasze liderki tworzą dwuosobową kadrę młodzieżową, bo młodsze dziewczynki muszą jeszcze trochę popracować. Kiedy osiągną odpowiedni pułap, podciągniemy je pewnie do kadry. Mamy na nie oko, zaczęliśmy je dosprzętawiać, wspierać. Kinga Rajda młodziutka, ale ma piękną technikę i już teraz widać, że z tego pieca będzie chleb. Naszym zadaniem jest umożliwić jego wypieczenie - zakończył Apoloniusz Tajner.


Adrian Dworakowski, źródło: biegowki.pl
oglądalność: (4643) komentarze: (12)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • EmiI profesor
    @sheef

    No fakt widać kryzys i w biegach i biatlonie, skoki trzymają się mocno i dalej mimo wszystko całościowo są wyraźnie przed nami, o kombinacji nie wspomnę. W alpejskim powiedzmy też mają indywidualności ale całościowo inne nacje miażdżą innych na głowę, ale my mamy zupełną posuchę. Ogólnie nasz związek jest dużo biedniejszy niż DSV ale zdecydowana większość uwagi idzie na skoki i ze skokami robi się co robić się powinno.

  • sheef profesor
    @EmiI - Słów kilka o niemieckich biegach

    Co do samych biegów narciarskich w Niemczech - zgodzę się z tobą odnośnie przeszłości, ale zauważ, że w ostatnich latach i tam można zaobserwować pewnego rodzaju posuchę. Spójrz na przykład na wyniki z poprzedniego sezonu w PŚ - o ile u kobiet dość czynnie działa Denise Hermann (tylko w sprintach) ale jeśli chodzi o mężczyzn to próżno szukać wyników w TOP 3 (poza jednym 3. miejscem Josefa Wenzla w Toblach)

  • Prymka bywalec

    To są puste słowa prezesa,jemu na skokach dziewczyn raczej nigdy nie zależało.Starania niektórych ludzi jak Marek Siderek,Aga,samych dziewczyn i kilku trenerów którzy starają się z nimi pracować doprowadziły że jest szansa że będziemy mogli te dziewczyny pokazać na świecie

  • EmiI profesor
    @Kolos

    Jakby porównać wyniki niemieckiego i polskiego związku na przestrzeni powiedzmy ostatnich 5 lat w odniesieniu do budżetu to będą porównywalne. U nas są skoki i Kowalczyk. Niemcy mają wszystko na najwyższym poziomie, może z wyjątkiem freestyle gdzie jest tylko trochę wyższy poziom niż u nas. Już pomijając że Niemcy mają też biatlon w związku gdzie też są sukcesy.

  • dervish profesor
    Kolos

    "skoki narciarskie to nie jest niestety sport który by przyciągał wielu bogatych sponsorów... "

    A szkoda, bo przy stosunkowo niewielkich kosztach jest dosyć duża szansa na to aby za 3 lata ogrzać się w blasku olimpijskiej chwały.

    A może optymizm prezesa nie jest tylko urzędowy, może jakiś sponsor robi przymiarki do wejścia w kobiece skoki ?

  • Kolos profesor

    bardzostarysceptyk

    PZN zamożne?? Owszem to już nie jest to klepanie biedy co było w latach 80 , 90 XX wieku czy nawet na początku XXI wieku.. Ale to nie jest tez tak że w PZN przewalają się miliony które można by dac na kluby... PZN daje ile może ale samo nie utrzyma kilkunastu klubów i tyluż skoczni narciarskich... W porównaniu do innych związków sportowych to PZN robi wielkie wyniki w postaci medali Olimpijskich i Mistrzostw świata za półdarmo...

    Na razie szkolenie dziewczyn nie wyglada u nas źle. Poprawa jest widoczna jak i postępy u dziewczyn. To kilkuanstoosobwe zaplecze młodych skoczkiń przecież jest.

    Maro

    PZN, przyznaje stypendia i ministerstwo sportu tez pomaga tylko w ten sposób tzn. stypendiami. Po za tym daje kasę na przygotowania olimpijskie. i to tyle mozliwosci...

    skoki narciarskie to nie jest niestety sport który by przyciągał wielu bogatych sponsorów...

  • anonim
    skoki kobiet

    Podziwiam niezwykły optymizm prezesa PZN Tajnera co do przyszłości kobiecych skoków narciarskich i ich występu na najbliższych zimowych igrzyskach, ale faktycznie ma się nijak do rzeczywistości. Po pierwsze zgadzam się z moimi poprzednikami- żeby oczekiwać sukcesów u pań w skokach potrzeba przede wszystkim pieniędzy (i to sporych), więcej obiektów sportowych gdyż na obecną chwilę ze skoczni K-70 lub 85 do dyspozycji mają jedynie Skalite w Szczyrku, inne obiekty w Polsce zazwyczaj są w marnym stanie wymagającym gruntownej modernizacji (np. średnia i normalna Krokiew w Zakopanem) albo straszą wyglądem i z reguły są zamknięte (np. Krucza Skała w Lubawce czy Orlinek w Karpaczu). Nawet jeśli kluby są biedne to właśnie PZN powinien wspierać te kluby udzielając pomocy finansowej lub postarać się o dofinansowanie z Ministerstwa Sportu. Poza tym jest zbyt mało czasu na odpowiednie wyszkolenie Pań do igrzysk, aby mogły reprezentować Polskę na wysokim poziomie. Wierzę w ich talent i możliwości ale wszystko wymaga czasu. Jeśli będą odpowiednie fundusze na sprzęt i skocznie to znajdzie się także sztab szkoleniowy.

  • bardzostarysceptyk profesor
    Tylko kasa.

    PZN nie ma nic do klubów, a tam odbywa się początkowe i elementarne wyszkolenie skoczków i skoczkiń. Dość zamożny PZN dostaje młodych skoczków i skoczkinie wyszkolone przez biedne kluby. Jak jest mało na chłopców to tym bardziej brakuje na dziewczęta.
    Kluby utrzymywane są przez samorządy, dla większości z nich sport jest na ostatnim miejscu. A sponsorzy też się nie garną. Co innego sponsorować zwycięskich zawodników z ekranów TV, co innego biedny klub z trenerem na 1/3 etatu i nartami na czterech. Bieda nigdy i nigdzie nie jest atrakcyjna.
    Żeby nie było, że przesadzam. Są też kluby mające więcej pieniędzy, ale i one muszą liczyć się z każdym groszem.
    Szaleństwo z dziewczynami tego lata, czyli starty we wszystkich zawodach pań, Mistrzostwa Polski, to dodatkowe pieniądze dla PZN i to z wyraźnym przeznaczeniem dla kobiet. Gdyby nie to, poszły by na panów.
    Ale problem jest z klubami, a one są podstawą każdej dyscypliny. Polskie skoki to facet z pięknie rozrośniętymi mięśniami rąk (kadra A), dobrze rozwinięta klata i mięśnie brzucha (pozostałe kadry), stojący na rachitycznych, jak u głodujących afrykańskich dzieci, nóżkach (kluby)

  • EmiI profesor

    Wszelkie gadanie o tym kogo tu sprowadzić jest bezcelowe, bo głównym problemem jest kasa. A nawet jedynym. W Polsce wiele osób trenowało skoki, np na MP w grudniu 2002 startowało 63 zawodników. Do dziś jest aktywnych ledwie trzech z tego grona. Czy jakby chociaż co czwarty miał papiery instruktora i chciał pracować w zawodzie trenera to by nam brakło kadr? Nie, ale to jest dla nich nieopłacalne, co sam przyznał Tajner że kluby są biedne.

  • JankessPL doświadczony
    @dervish

    Wiele zawodniczek które startowały jako pierwsze w zawodach międzynarodowych zajmują się trenowaniem(np Heli Pomell),może warto by było z tych starszych zawodniczek,które skończyły kariery skorzystać.

  • dervish profesor

    Skoro w kraju brakuje kadr instruktorskich a jest odpowiednia infrastruktura, to może trzeba poszukać szkoleniowców za granicą? Nie żeby od razu jakieś trenerskie sławy, ale po prostu nauczycieli znających swoje rzemiosło, takich którzy potrafią pracować z dzieciakami. Oni dużo nie powinni kosztować, tylko pewnie nawet taki koszt byłby sporym wyzwaniem. Trzeba kombinować, bo zanim wyszkolimy własne kadry instruktorskie może opłynąć sporo czasu. Oby tylko znalazły się na to pieniądze (lub sponsorzy chętni zainwestować w kobiece skoki).

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl