Pięć dni na dwóch skoczniach - Wisła/Zakopane 2013

  • 2015-01-12 17:24

Kolejna zima była historyczna dla polskich skoków narciarskich. Po raz pierwszy w historii w kalendarzu zawodów Pucharu Świata widniały dwie nasze miejscowości. Do Zakopanego, które po raz osiemnasty miało gościć najlepszych skoczków świata, dołączyła Wisła, dla której miał to być debiut w zawodach o Kryształową Kulę.

Skocznia w Wiśle-MalinceSkocznia w Wiśle-Malince
fot. Tadeusz Mieczyński

Wisła, rodzinna miejscowość Adama Małysza od kilku lat miała aspiracje do organizacji konkursów Pucharu Świata. Wszystko za sprawą kosmicznych wyników "Orła z Wisły" na początku XXI wieku. Będącą w coraz gorszej kondycji skocznię Malinkę czekała gruntowna modernizacja. Hurraoptymistyczne głosy mówiły o premierowym PŚ w Wiśle już w 2005 roku. Przebudowa obiektu wciąż się jednak przedłużała i wydawała się nie mieć końca. W 2008 roku wszystkie budowy zostały zakończone. Zaś skocznia im. Adama Małysza zaczęła organizować konkursy Pucharu Kontynentalnego i Letniego Grand Prix. W 2011 roku Apoloniusz Tajner zdradził, iż Wisła ma zapewnione miejsce w kalendarzu Pucharu Świata na sezon 2011/2012. Słowa prezesa PZN nie sprawdziły się, ale debiut drugiego polskiego miasta wydawał się już tylko kwestią czasu. W końcu Wisła-Malinka otrzymała jeden pucharowy konkurs w styczniu 2013 roku.

Polscy kibice oczekiwali przede wszystkim udanych występów ze strony Kamila Stocha. Lider polskiej reprezentacji był ósmym zawodnikiem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, zaś ostatni Turniej Kamil Stoch - fot. Tadeusz MieczyńskiCzterech Skoczni zakończył na czwartym miejscu. "Rakieta z Zębu" zajęła także drugie miejsce podczas pucharowych konkursów w Engelbergu i Innsbrucku. Liczono także na udane występy Macieja Kota. Niespełna 22-letni reprezentant Polski zajął najwyższe w karierze, piąte miejsce podczas noworocznego konkursu w Ga-Pa, zaś od początku 2013 roku nie wypadał z pierwszej dziesiątki konkursów Pucharu Świata.

Polskie konkursy Pucharu Świata otrzymały dość niefortunny termin w kalendarzu na sezon 2012/2013. Rywalizacja w Wiśle i Zakopanem miała nastąpić zaraz po Turnieju Czterech Skoczni. Zawodnicy mieli mieć raptem dzień przerwy po zawodach w Bischofshofen, a już kolejnego dnia mieli walczyć w kwalifikacjach na Malince. Ten nieoficjalny "Turniej Sześciu Skoczni" wzbudzał obawy, iż wielu czołowych zawodników może zrezygnować z przyjazdu do naszego kraju w celu odpoczynku przed dalszą częścią sezonu. Na szczęście, światowa elita nie zawiodła polskich kibiców. Czołowa dziesiątka Pucharu Świata przybyła do naszego kraju w komplecie, chociaż wicelider PŚ Severin Freund i jego rodak Andreas Wellinger nie zostali zgłoszeni do konkursu w Wiśle. Na listach startowych na obu skoczniach nie zabrakło jednak nazwisk lidera PŚGregor Schlierenzauer - fot. Tadeusz Mieczyński Gregora Schlierenzauera, obrońcy Kryształowej Kuli Andersa Bardala i jego rodaka Andersa Jacobsena, triumfatorów Turnieju Czterech Skoczni – Andreasa Koflera i Thomasa Morgensterna, Niemca Richarda Freitaga oraz Szwajcara Simona Ammanna. Łącznie do zawodów w Wiśle i Zakopanem zgłoszonych zostało odpowiednio 59 i 62 zawodników z siedemnastu państw – Austrii, Bułgarii, Czech, Estonii, Finlandii, Japonii, Kanady, Kazachstanu, Niemiec, Norwegii, Rosji, Słowacji, Słowenii, Szwajcarii, Ukrainy (tylko w Wiśle), Włoch i Polski.

Polski tydzień z Pucharem Świata w skokach narciarskich rozpoczął się od wtorkowych serii treningowych na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle-Malince. Pierwsza runda zakończyła się wygraną Rune Velty. Wicemistrz świata w lotach z Vikersund oddał skok na odległość 123,5 metra. Taką samą odległość, ale z dłuższego rozbiegu uzyskał Gregor Schlierenzauer, który został sklasyfikowany na drugiej pozycji. Tuż za liderem Pucharu Świata znalazł się Robert Kranjec, który lądował na 123 metrze. Najlepszym z Polaków okazał się Kamil Stoch, który z wynikiem 118,5 metra był dziesiąty. Oczko niżej znalazł się Bartłomiej Kłusek z rezultatem 125,5 metra uzyskanym z wyższej platformy startowej. Drugi trening był popisem Kamila Stocha, który poszybował na odległość 133 metrów i okazał się najlepszym zawodnikiem kolejki. Pięć metrów bliżej od Polaka lądował Anders Jacobsen, co pozwoliło Norwegowi na zajęcie drugiej lokaty. Czołową trójkę zamknął Gregor Schlierenzauer, który również doleciał do 128 metra. Czternastą pozycję z wynikiem 123,5 metra z dłuższego rozbiegu zajął Łukasz Rutkowski.

Stefan Kraft - fot. Tadeusz MieczyńskiZaraz po seriach treningowych rozegrano kwalifikacje do środowego, premierowego konkursu Pucharu Świata w Wiśle. Ich triumfatorem został Maciej Kot, który podczas treningów zajmował miejsca w piątej dziesiątce. Tym razem podopieczny Łukasza Kruczka poszybował na 129 metr i o pół punktu wyprzedził drugiego Dmitrija Wassiljewa, który oddał o dwa metry krótszy skok od Polaka. Trzeci był Stefan Kraft, który ustanowił oficjalny zimowy rekord skoczni im. Adama Małysza. Reprezentant Austrii z dłuższego rozbiegu i w sprzyjających warunkach pofrunął na odległość 139 metrów. W czołowej dziesiątce kwalifikacji znaleźli się także Dawid Kubacki, który po próbie na 130,5 metra zajął czwarte miejsce, oraz Krzysztof Miętus, który z wynikiem 130 metrów był dziewiąty. Awans do środowych zawodów wywalczyli także Piotr Żyła (123,5 m), Aleksander Zniszczoł (127 m), Stefan Hula (120 m), Bartłomiej Kłusek (120 m) i Łukasz Rutkowski (123 m). Z grona prekwalifikowanych najdalej poszybował Gregor Schlierenzauer. Dwukrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni wylądował na 133,5 metrze. Kamil Stoch zrezygnował z oddania próby w kwalifikacjach.

Jeszcze przed rozpoczęciem środowych zawodów zaczęły napływać niepokojące informacje z Wisły. Okradziona została reprezentacja Norwegii. Łupem złodziei stały się laptop oraz kamera o wartości 6 tysięcy euro. Rabusie posłużyli się fałszywymi akredytacjami i skorzystali z okazji, kiedy to Norwegowie przebywali na bankiecie. Pod znakiem zapytania stanął także start Gregora Schlierenzauera. 45-krotny triumfator konkursów Pucharu Świata rozchorował się i sztab trenerski podjął ostateczną decyzję o wycofaniu lidera Pucharu Świata z zawodów na Malince. W tym samym czasie na skoczni trwała już seria próbna przed konkursem. Jej zwycięzcą został Michael Neumayer, który oddał skok na odległość 121,5 metra. Drugi był Anders Jacobsen z rezultatem 123 metrów uzyskanym w bardziej sprzyjających warunkach, zaś trzecie miejsce zajął Krzysztof Miętus, który z dłuższego rozbiegu skoczył na 126 metr. Ósmy był Aleksander Zniszczoł, który z wyższej belki oddał najdłuższy skok serii – 127,5 metra. Czołową piętnastkę zamknęli Dawid Kubacki i Kamil Stoch ze skokami na odległość 118,5 i 116 metrów.

Konkurs w Wiśle był wyjątkowo wietrzny i loteryjny. Komu sprzyjało szczęście, temu wiatr pomagał w Piotr Żyła - fot. Tadeusz Mieczyńskiosiągnięciu dobrej odległości. Inni mogli mówić o sporym pechu, jak chociażby Martin Schmitt. Dziesiąty zawodnik niedawno zakończonego Turnieju Czterech Skoczni trafił na niekorzystne warunki i lądował na 66 metrze. Lepiej spisał się Piotr Żyła, który dzięki bardzo dobrej próbie na 125 metr zajmował dwunaste miejsce na półmetku zawodów. Pięć metrów bliżej lądował Stefan Hula, który także zakwalifikował się do drugiej serii z 24. pozycji. Ze świetnych warunków wietrznych skorzystał Robert Kranjec. Mistrz świata w lotach z Vikersund doleciał do 129,5 metra i po swoim skoku był liderem zawodów. Słoweniec stracił prowadzenie na rzecz Władimira Zografskiego. Reprezentant Bułgarii z krótszego najazdu na próg i w mniej sprzyjających warunkach uzyskał odległość 123 metrów. Cztery metry dalej lądował Andreas Wank, ale większa liczba odjętych punktów za wiatr sklasyfikowała go ex-aequo z Kranjcem na drugim miejscu. Nowym liderem został Rune Velta, który dzięki próbie na 127 metr wyprzedził Zografskiego o 4,4 punktu. Kontaktu z czołówką nie nawiązał Maciej Kot. Polak lądował na 117,5 metrze, co po pierwszej serii dawało mu siedemnastą lokatę. Swoją konkurencję przeskoczył natomiast Richard Freitag. Reprezentant Niemiec pofrunął na 131 metr, ale zbyt duża liczba ujemnych punktów za wiatr uniemożliwiła mu objęcie prowadzenia, ulegając o 3,7 punktu Velcie. Następnie przyszła kolej Kamila Stocha. Lider biało-czerwonych wylądował na 122 metrze, co nie pozwoliło mu na nawiązanie walki z czołówką. Podobny los spotkał Thomasa Morgensterna, który doleciał do 110 metra. Znacznie lepiej spisał się Andreas Kofler, który wykorzystał sprzyjające warunki, poszybował na 125 metr i wskoczył na czwartą pozycję w konkursie. Dwa i pół metra bliżej lądował Anders Jacobsen, który jednak stracił dużo punktów za sprzyjający wiatr i znalazł się pod koniec drugiej dziesiątki. Serię zakończył Anders Bardal, który oddał Anders Bardal - fot. Tadeusz Mieczyńskilot na 130 metr przy nienadzwyczajnie korzystnych warunkach i tym samym został liderem konkursu, wyprzedzając o 8,3 punktu Runę Veltę. Trzeci był Richard Freitag. Dwunastą lokatę zajmował Piotr Żyła, zaś trzy oczka niżej klasyfikowany był Kamil Stoch.

W drugiej serii Stefan Hula nie utrzymał swojej lokaty zajmowanej po pierwszej serii. Odległość 117 metrów oznaczała dla niego spadek na 27. pozycję. Lepiej spisał się Maciej Kot, który w finale poszybował na 125 metr i ostatecznie był trzynasty. Pół metra bliżej, ale w znacznie mniej sprzyjających warunkach, lądował Kamil Stoch, który dzięki temu został nowym liderem wiślańskiego konkursu ex-aequo z Dmitrijem Wassiljewem. Kolejna zmiana na pozycji lidera nastąpiła po skoku Piotra Żyły. Wiślanin doleciał do 123 metra i o 2,2 punktu wyprzedził dotychczasowych prowadzących, stając się dość nieoczekiwanie najwyżej sklasyfikowanym Polakiem w zawodach. Półtora metra dalej skoczył dziewiąty na półmetku Simon Ammann, który wyprzedził Żyłę różnicą 3,1 punktu. Jeszcze lepiej spisał się Robert Kranjec, który wylądował na 127 metrze i pokonał trzema punktami reprezentanta Szwajcarii. Szansę na wysoką lokatę pogrzebał Andreas Wank, który po skoku na 119 metr spadł do drugiej dziesiątki zawodów. Podobny los spotkał Andreasa Koflera, który doleciał do 117,5 metra. Z marzeniami o podium pożegnać się musiał także Władimir Zografski. Podium środowego konkursu - fot. Tadeusz MieczyńskiCzwarty po pierwszej serii Bułgar w finale wylądował na 104 metrze i zajął przedostatnie miejsce. 22,5 metra dalej skoczył Richard Freitag, który tym samym został nowym liderem konkursu. Niemiec utrzymał prowadzenie po skoku Runy Velty, który osiągnął odległość 126 metrów, ale w lepszych warunkach atmosferycznych. W efekcie Norweg znalazł się na drugim miejscu ze stratą 1,2 punktu do Freitaga. Swoją wygraną przypieczętował z kolei Anders Bardal, który w finale poszybował na 128 metr i pewnie triumfował w premierowym konkursie Pucharu Świata w Wiśle. Dla broniącego Kryształowej Kuli Norwega było to piąte pucharowe zwycięstwo w karierze, a pierwsze w trwającym sezonie.

Puchar Świata Wisła 2013, Skocznia im. A. Małysza HS134, 09.01.2013:
Lp.ZawodnikKrajSkok 1Skok 2Nota
1 Anders Bardal NOR 130.0 128.0 264.4
2 Richard Freitag GER 131.0 126.5 252.2
3 Rune Velta NOR 127.0 126.0 251.0
4 Robert Kranjec SLO 129.5 127.0 246.6
5 Simon Ammann SUI 125.5 124.5 243.6
6 Piotr Żyła POL 125.0 123.0 240.5
7 Kamil Stoch POL 122.0 124.5 238.3
7 Dmitrij Wassiljew RUS 122.5 125.5 238.3
9 Anders Fannemel NOR 122.0 121.0 238.1
10 Tom Hilde NOR 121.0 126.0 235.4
13 Maciej Kot POL 117.5 125.0 233.4
27 Stefan Hula POL 120.0 117.0 214.8
35 Aleksander Zniszczoł POL 116.5 - 104.4
36 Łukasz Rutkowski POL 117.5 - 104.1
37 Krzysztof Miętus POL 112.0 - 102.9
44 Dawid Kubacki POL 111.0 - 91.7
46 Bartłomiej Kłusek POL 100.0 - 80.6
53 Jan Ziobro POL 111.5 NQ 97.6
57 Klemens Murańka POL 104.0 NQ 87.0

Anders Bardal - fot. Tadeusz MieczyńskiAnders Bardal pomimo wygranej zwracał uwagę na trudne warunki panujące tego dnia na skoczni w Wiśle. – Dlatego skupiłem się na tym, by oddać dwa dobre skoki. Tylko o tym myślałem i cieszę się, że ten dzień już się kończy – powiedział zwycięzca premierowego konkursu na skoczni im. Adama Małysza, jednocześnie chwaląc kibiców i organizatorów konkursu: – W Wiśle, gdzie obiekt jest dość mały, atmosfera była super. (…) Jestem przede wszystkim zadowolony, że jest tak dużo organizatorów, który są zainteresowani PŚ. To ciężki okres, ale w zawodach startują zawodnicy najwyższej klasy światowej, którzy muszą być na to przygotowani.

Dość zaskoczony swoją wysoką pozycją był Piotr Żyła. – Szczerze mówiąc, to zaraz po obu skokachPiotr Żyła - fot. Tadeusz Mieczyński miałem wrażenie, że je spóźniłem. No ale tak spóźniać, to mogę cały czas. Pierwszy to jeszcze wydawał mi się w miarę udany, bo była odległość. A w drugim - wyleciałem z progu i pomyślałem "spóźniłem". Ale jak widać, skok musiał być niezły i taki jest wynik – wyjaśnił najlepszy polski skoczek podczas konkursu w Wiśle.

Już następnego dnia skoczkowie pojawili się na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Zbyt silne podmuchy wiatru na skoczni doprowadziły jednak do zmian w programie zawodów. Jury podjęło decyzję o przełożeniu treningów i kwalifikacji na piątkowe popołudnie, tuż przed konkursem drużynowym miały odbyć się dwie serie treningowe, zaś kwalifikacje przełożono na sobotę w miejsce serii próbnej przed rywalizacją indywidualną.

W pierwszej piątkowej serii treningowej najlepszy okazał się Anders Fannemel. Reprezentant Norwegii poszybował na odległość 131,5 metra. Tuż za nim uplasowali się Anders Bardal (124,5 m) oraz Kamil Stoch (126 m), którzy startowali z krótszego najazdu na próg, zaś lider polskiej kadry startował w bardziej sprzyjających warunkach wietrznych. Siódmy był Dawid Kubacki z rezultatem 123 metrów. Drugi trening przyniósł wygraną Simona Ammanna. Czterokrotny mistrz olimpijski wylądował na 130 metrze. Dwa metry dalej, ale w lepszych warunkach, skoczył Anders Jacobsen, który został sklasyfikowany na drugim miejscu. Trzeci był Stefan Kraft, który z wyższej belki poszybował na 129 metr. Identyczną odległość uzyskał czwarty Kamil Stoch. Ósmą pozycję zajął Piotr Żyła z rezultatem 126 metrów.

Kamil Stoch - fot. Tadeusz MieczyńskiPo treningach rozpoczęło się oczekiwanie na pierwszy drużynowy konkurs Pucharu Świata na polskiej ziemi. Na starcie pojawiło się dziesięć reprezentacji. Austriacy wystawili zespół bez, wciąż kurującego się, Gregora Schlierenzauera. Pierwsza seria była prawdziwym snem na jawie kibiców polskiej reprezentacji. Rozpoczął Piotr Żyła, który poszybował na 129 metr i wprowadził naszą reprezentację na drugą pozycję, tuż za Norwegami, u których Rune Velta wylądował na 132,5 metrze. W drugiej kolejce udanie zaatakował Maciej Kot, a jego rezultat 133 metrów wysunął Polskę na pozycję lidera zawodów. Nawet słabsza próba w wykonaniu Krzysztofa Miętusa na 118 metr nie pozbawiła nas prowadzenia. Udział biało-czerwonych w pierwszej serii mocnym akcentem zakończył Kamil Stoch, szybując na 133 metr. Na półmetku konkursu Polska prowadziła z przewagą 25,7 punktu nad drugą Słowenią i 38,7 punktu nad Norwegią. Historyczne, pierwsze Krzysztof Miętus - fot. Tadeusz Mieczyńskizwycięstwo naszych zawodników w zimowej rywalizacji drużynowej wydawało się być na wyciągnięcie ręki.

Nasze apetyty na historyczny drużynowy sukces rosły wraz z pierwszymi kolejkami finałowej serii. Ponownie świetnie spisał się Piotr Żyła, frunąc na odległość 128,5 metra i ponownie zajmując w swojej grupie drugą pozycję, tuż za Veltą. Półtora metra bliżej lądował Maciej Kot, ale skok zakopiańczyka wciąż utrzymywał polską reprezentację na pierwszym miejscu. Niestety, w trzeciej kolejce z trudnymi warunkami nie poradził sobie Krzysztof Miętus. Reprezentant AZS Zakopane dostał podmuch wiatru po którym nie był w stanie skorygować lotu i wylądował na 108 metrze. Szansę wykorzystała reprezentacja Słowenii, u której Jaka Hvala poszybował na 126 metr, dzięki czemu podopieczni Gorana Janusa wyszli na prowadzenie z przewagą 17,7 punktu nad Polską. Stratę próbował jeszcze zniwelować Kamil Stoch. Dwukrotny zwycięzca zakopiańskich zawoPodium piątkowego konkursu - fot. Tadeusz Mieczyńskidów poszybował na 130 metr, ale Peter Prevc nie zmarnował szansy na triumf swojej reprezentacji. Skok na odległość 123,5 metra pozwolił Słoweńcom w składzie Jurij Tepes, Robert Kranjec, Hvala i Prevc na zwycięstwo w historycznym drużynowym konkursie PŚ na Wielkiej Krokwi z przewagą 9,1 punktu nad gospodarzami. Miejsca na podium nie utrzymali główni faworyci konkursu, Norwegowie, którzy w finale spadli aż na siódmą pozycję. Najniższy stopień podium przypadł zatem Austriakom – Wolfgangowi Loitzlowi, Andreasowi Koflerowi, Thomasowi Morgensternowi i Stefanowi Kraftowi – którzy stracili 23,3 punktu do Polaków.

Puchar Świata Zakopane 2013, Wielka Krokiew HS134, 11.01.2013:
Lp.KrajNota
1 Słowenia 963.5
2 Polska 954.4
3 Austria 931.1
4 Niemcy 908.4
5 Czechy 833.7
6 Rosja 831.8
7 Norwegia 822.0
8 Włochy 781.3
9 Japonia 396.0
10 Finlandia 366.8

Reprezentacja Polski - fot. Tadeusz MieczyńskiPomimo drobnego niedosytu, reprezentanci Polski byli zadowoleni z drugiego miejsca i bronili Krzysztofa Miętusa. – Nie mamy żadnych pretensji do Krzyśka Miętusa. Jesteśmy zespołem i trzymamy się razem. Trzeba było oddać osiem dobrych skoków, a my mieliśmy siedem. Tylko jeden był trochę słabszy – powiedział Kamil Stoch. – Krzysiek nie osiągnął w drugiej serii dalekiej odległości, ale naprawdę miał trudne warunki. Brawa dla niego – dodał Piotr Żyła. – Warto zauważyć, że Tom Hilde w podobnych warunkach osiągnął zaledwie 90 metrów. A Miętus może być oceniany jako cichy bohater dnia, bo wyciągnął wszystko co mógł w tych warunkach i lądował telemarkiem – wtórował im Maciej Kot. – Tak do końca nie wiem, dlaczego ten drugi skok mi nie wyszedł. Wydawało mi się, że z progu wyszedłem dobrze, ale potem czułem się tak, jakby coś ciągnęło mnie za narty w dół. Bardziej czuję niedosyt niż radość – wyznał Krzysztof Miętus.

Do zakończenia polskiego tygodnia z Pucharem Świata pozostała do rozegrania sobotnia rywalizacja indywidualna na Wielkiej Krokwi. Zawody poprzedziła seria kwalifikacyjna. Jej triumfatorem został Taku Takeuchi. Reprezentant Japonii wylądował na 132 metrze, pokonując o metr drugiego Roberta Kranjca. Czołową trójkę zamknął Jan Matura z rezultatem 128 metrów, zaś czwarty był Maciej Kot, który oddał skok na odległość 127 metrów. W czołowej dziesiątce znalazł się jeszcze Piotr Żyła, który lądował na 127 metrze i zajął siódmą pozycję. Do pierwszej serii konkursowej awans uzyskali także Aleksander Zniszczoł (122 m), Dawid Kubacki (120 m), Łukasz Rutkowski (120,5 m), Stefan Hula (115,5 m), Krzysztof Miętus (114,5 m) i Jan Ziobro (114,5 m). Spośród czołowej dziesiątki Pucharu Świata najdalej, bo na 131 metrze, lądowali Severin Freund i Anders Bardal. Kamil Stoch uzyskał odległość 122 metrów.

Kamil Stoch - fot. Tadeusz MieczyńskiPierwsza seria konkursowa przyniosła korzystniejsze rezultaty dla polskiej reprezentacji, aniżeli rywalizacja w Wiśle-Malince. Daleki skok na odległość 129 metrów oddał Jan Ziobro, dzięki czemu na półmetku rywalizacji zajmował jedenastą pozycję. Skaczący po nim Aleksander Zniszczoł wylądował na 125,5 metrze, co zapewniło mu dwudziestą lokatę. Awans uzyskał także Stefan Hula, który z wynikiem 120,5 metra był dwudziesty siódmy. Dwa oczka niżej znalazł się Krzysztof Miętus z rezultatem 120 metrów. Najlepszy z Polaków w zawodach w Wiśle, Piotr Żyła doleciał do 124,5 metra i ukończył pierwszą serię na 17. pozycji. Daleki skok na odległość 129 metrów oddał Maciej Kot, dzięki czemu zakopiańczyk na półmetku był sklasyfikowany na wysokim dziewiątym miejscu. Decydująca walka o zwycięstwo w serii rozpoczęła się od skoku Andersa Fannemela. Reprezentant Norwegii wyszedł na prowadzenie po locie na odległość 133 metrów. Taką samą odległość, ale w minimalnie gorszych warunkach uzyskał Jaka Hvala, który został nowym liderem z przewagą 0,9 punktu nad Fannemelem. Również na 133 metrze wylądował Kamil Stoch. Lider polskiej reprezentacji otrzymał jednak dodatnie punkty za wiatr, dzięki czemu objął prowadzenie, wyprzedzając Słoweńca czterema punktami. W loteryjnych warunkach do ścisłej czołówki nie zdołali dołączyć kolejni zawodnicy – Andreas Wellinger (122,5 m), Richard Freitag (130 m przy niższych notach sędziowskich) i Andreas Kofler (120,5 m). W walce o wygraną w konkursie pozostał Anders Jacobsen, który pomimo dość mocnego wiatru w plecy doleciał do 128,5 metra i znalazł się na drugim miejscu ze stratą 3,4 punktów do Stocha. W połowie trzeciej dziesiątki znalazł się Severin Freund z rezultatem 123 metrów. O wiele lepiej spisał się triumfator z Wisły, Anders Bardal. Obrońca Kryształowej Kuli poszybował na odległość 132,5 metra, ale z powodu ujemnych punktów za wiatr zajmował piątą lokatę. Pierwszą serię zakończył Gregor Schlierenzauer skokiem na 127,5 metra, dzięki któremu był piętnasty. Na półmetku rywalizacji prowadził Kamil Stoch przed Jacobsenem, Hvalą, Fannemelem i Bardalem. Dziewiąty był Maciej Kot, jedenasty Jan Ziobro, zaś w pierwszej trzydziestce znalazło się siedmiu Anders Jacobsen - fot. Tadeusz Mieczyńskireprezentantów Polski.

W finale Krzysztof Miętus wylądował na 114 metrze i utrzymał 29. pozycję. Stefan Hula doleciał do 122,5 metra, dzięki czemu awansował na 21. miejsce. Pół metra dalej skoczył Aleksander Zniszczoł, ale ujemne punkty za podwyższony rozbieg spowodowały spadek Polaka na 23. lokatę. Daleki lot na odległość 130,5 metra oddał Piotr Żyła, ale duża ilość odjętych punktów za korzystny wiatr spowodowały, iż wiślanin zakończył konkurs na osiemnastej pozycji. Wysokiego jedenastego miejsca nie utrzymał Jan Ziobro, który w drugiej serii lądował na 120,5 metrze i ostatecznie był dwudziesty. W trudnych warunkach lot na odległość 127,5 metra oddał dziesiąty po pierwszej serii Richard Freitag, dzięki czemu Niemiec objął prowadzenie w konkursie. Skaczący po nim Maciej Kot poszybował metr dalej, ale ostatecznie przegrał z Freitagiem różnicą 0,8 punktu. Czołowa dwójka Podium sobotniego konkursu - fot. Tadeusz Mieczyńskizawodów nie zmieniła się aż do skoku Andersa Bardala. Reprezentant Norwegii poszybował na 132 metr i został liderem z przewagą 9,6 punktu nad Freitagiem. Z szansami na podium pożegnali się zarówno Anders Fannemel (120,5 m) oraz Jaka Hvala (119 m), którzy zakończyli sobotni konkurs odpowiednio na czternastym i dziewiątym miejscu. O wiele lepiej spisał się Anders Jacobsen. Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni poszybował na odległość 131,5 metra i pomimo problemów przy lądowaniu został nowym liderem zawodów, wyprzedzając Bardala różnicą 1,7 punktu. Jako ostatni w konkursie startował Kamil Stoch. Lider polskiej kadry miał szansę na trzecią w karierze pucharową wygraną na Wielkiej Krokwi. Tak się jednak nie stało. "Rakieta z Zębu" wylądowała na 127 metrze, co wystarczyło na zajęcie trzeciej pozycji ze stratą 4,6 punktu do triumfatora. Dla Andersa Jacobsena było to dziewiąte pucharowe zwycięstwo w karierze, zaś trzecie w sezonie.

Puchar Świata Zakopane 2013, Wielka Krokiew HS134, 12.01.2013:
Lp.ZawodnikKrajSkok 1Skok 2Nota
1 Anders Jacobsen NOR 128.5 131.5 273.3
2 Anders Bardal NOR 132.5 132.0 271.6
3 Kamil Stoch POL 133.0 127.0 268.7
4 Richard Freitag GER 130.0 127.5 262.0
5 Maciej Kot POL 129.0 128.5 261.2
6 Jan Matura CZE 128.0 129.5 258.8
7 Taku Takeuchi JPN 130.0 127.0 258.2
8 Gregor Schlierenzauer AUT 127.5 129.0 257.8
9 Jaka Hvala SLO 133.0 119.0 254.7
9 Jurij Tepes SLO 124.0 129.0 254.7
18 Piotr Żyła POL 124.5 130.5 246.5
20 Jan Ziobro POL 129.0 120.5 243.9
21 Stefan Hula POL 120.5 122.5 241.6
23 Aleksander Zniszczoł POL 125.5 123.0 238.8
29 Krzysztof Miętus POL 120.0 114.0 223.5
32 Dawid Kubacki POL 121.5 - 118.3
46 Łukasz Rutkowski POL 117.5 - 108.3
52 Klemens Murańka POL 114.0 NQ 103.0
60 Bartłomiej Kłusek POL 105.0 NQ 86.8

– Co było kluczem do wygranej w Zakopanem? To jest zawsze wynik ciężkiej pracy. Jeśli czujesz się dobrze,Anders Jacobsen - fot. Tadeusz Mieczyński jesteś zrelaksowany i wszystko dookoła jest w porządku, to procentuje. Ważny jest także zespół i wsparcie, w sobotę we dwójkę staliśmy na podium – wyznał Anders Jacobsen po wygranej na Wielkiej Krokwi. – Lubię skocznię w Zakopanem i rywalizację podczas tutejszych zawodów. To miejsce jest naprawdę wyjątkowe. Bardzo lubię moment gdy siadam na belce i słyszę ten radosny tłum na dole, który mnie dopinguje. Może nie jestem w tym najlepszy, ale tutaj zostawiam bardzo dużo kartek z autografami. Wszyscy jesteśmy w Zakopanem bardzo popularni i dzięki temu czujemy się wyjątkowo.

– To był mój najlepszy występ w tym sezonie. Szkoda tylko, że nie mogłem zaśpiewać Mazurka Dąbrowskiego. Nie ukrywam, że bardzo chciałem tutaj wygrać – powiedział Kamil Stoch po sobotnim konkursie. – Nie jest łatwo skakać w konkursie jako ostatni zawodnik. To zawsze stanowi dodatkową trudność, a tym bardziej przed własną publicznością. W sobotę Kamil Stoch - fot. Tadeusz Mieczyńskiczęściowo zrealizowałem swój plan. Mój drugi skok nie był może idealny, ale tragiczny też nie. Niestety, dzisiaj zawody stały na takim poziomie, że minimalny błąd kosztował bardzo dużo. Mnie tylko i aż dwie lokaty.

Po polskich konkursach Pucharu Świata na prowadzeniu w cyklu pozostał Gregor Schlierenzauer. Na drugą i trzecią lokatę awansowali triumfatorzy zawodów, Anders Bardal i Anders Jacobsen, kosztem Severina Freunda, który spadł na czwartą pozycję. Kamil Stoch przesunął się z ósmej na siódmą lokatę.

I tak dobiegł końca historyczny tydzień Pucharu Świata w skokach narciarskich w Polsce. Debiut Wisły, pomimo kilku drobnych incydentów, wypadł dość udanie, zaś Zakopane po raz kolejny stanęło na wysokości zadania. Za główny mankament podawano zbyt duże natężenie serii skoków w ciągu pięciu dni na dwóch skoczniach, nad czym organizatorzy mieli popracować do następnego sezonu, albowiem według zapewnień FIS nie tylko Zakopane, ale także Wisła miała zapewnione miejsce w kalendarzu kolejnej edycji Pucharu Świata.


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (18298) komentarze: (13)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Stinger profesor

    Świetny weekend Bardala. Zwycięstwo i drugie miejsce. Norweg widać lubi skakać w Polsce.

    Teraz takie wyniki Kota były by świetne poza tym Stoch też mógłbym powtórzyć podium.

  • anonim
    Treningów się nie wygrywa

    "Drugi trening przyniósł wygraną Simona Ammanna" - nie wygrywa się treningów. Na treningach się trenuje i można osiągnąć najlepsze wyniki, odległości itp. Trening jest do trenowania, a zawody do rywalizowania i wygrywania. Ogólnie bardzo ciekawy tekst.

  • Kolos profesor

    I pomyśleć ze jeszcze kilka lat temu nikt nawet nie śnił że można zorganizować Puchar Świata we Wiśle.. Doskonale jeszcze pamiętam czasy starej skoczni a potem wydawało się - niekończącego się remontu (a raczej budowy nowej skoczni)...

    A dziś przyjmuje PŚ we Wiśle jako coś oczywistego:)

    Skocznia w Wiśle-Malince jest najbliższa memu sercu (i miejscu zamieszkania - raptem 20-kila kilometrów).

  • anonim
    @vsgg

    Jacobsen wygrał TCS w 2007 roku, więc mówienie o nim "triumfator Turnieju Czterech Skoczni" w 2013 roku jest zasadne, ponieważ posiada takie trofeum. Od sześciu lat, ale jednak.

  • anonim
    jacobsen

    dlacvzego z wywaidu wynika że w tamtym sezonie turniej 4 szkoczni wygrał jacobsen skoro wygrał gregor?

  • Martinn stały bywalec

    Pamiętam jak emocjonujący byl konkurs drużynowy :)

  • pawelf1 profesor
    yyy (doświadczony)

    Z wywiadu zamieszczonego na stronie PZN z Toporem (asystent Maciusiaka) wynika ,że w środę część kadry B będzie walczyć o prawo startu w PŚ. Tak więc oficjalny skład we środe.....

  • anonim
    Było dobrze

    ach wtedy jeszcze Andi Kofla był w czołówce Pucharu Swiata... Oby się nie poddał jak Loitzl, bo Andi to ciągle zawodnik dość młody, o potencjale jednym z największych w stawce, więc stać go nawet na zdobycie kryształowej kuli w kolejnych sezonach

  • sheef profesor
    Wspomnienia

    Faktycznie to był historyczny tydzień dla polskich skoków narciarskich. Debiut Wisły w Pucharze Świata i pomimo trudnych warunków pogodowych dobre występy Piotrka Żyły i Kamila Stocha (choć wyniki pozostałych naszych skoczków nie powalały) oraz zasłużona wygrana Andersa Bardala. Weekend w Zakopanem zaczął się od kosmicznego występu naszych skoczków w konkursie drużynowym. Zabrakło tak naprawdę jednego dobrego skoku ale trudno winić o to Krzyśka Miętusa. Konkurs indywidualny to o wiele lepsze wyniki naszych "orłów" niż w Wiśle i wysoka trzecia lokata Kamila Stocha (choć nie wykorzystał szansy na zwycięstwo).

  • kibic_skokow_narciarskich stały bywalec

    A gdzie się podziały felietony: Okiem Samozwanczego Autorytetu?

  • anonim
    Błąd

    W Zakopanem powinno być Jaka Hvala, a nie Jaka Hlava.

    Czeski błąd. :) Poprawiony. / Autor

  • Tande początkujący
    Pomyłka

    W opisie zakopiańskiego konkursu indywidualnego 2 razy Fannemel został pomylony z Veltą :)
    ---
    Dziękuję za dogłębne czytanie, już poprawione :) /Autor

  • yyy profesor

    Składy, ludzie składy!c

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl