LGP w Ałmatach: Kobayashi wygrywa konkurs, Sakuyama cały cykl

  • 2015-09-13 16:32

Junshiro Kobayashi został zwycięzcą niedzielnego konkursu Letniego Grand Prix w Ałmatach. Reprezentant Japonii uzyskał w swoich próbach odległości 133,5 m i 134 m. Drugi był Austriak Stefan Kraft, zaś trzeci Kento Sakuyama, który przypieczętował swój triumf w klasyfikacji generalnej tegorocznego LGP.

Kento SakuyamaKento Sakuyama
fot. Horst Nilgen/FIS

Pierwsza seria konkursowa ułożyła się po myśli Kento Sakuyamy. Reprezentant Japonii poszybował na odległość 136,5 metra i został liderem na półmetku zawodów. Tym samym Sakuyama zajmował pozycję, która mogła mu zapewnić zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix przed finałowymi zawodami w Hinzenbach.

Na drugim miejscu, ze stratą 0,9 punktu do Sakuyamy, znajdował się sobotni zwycięzca, Stefan Kraft. Austriak na życzenie trenera skakał z obniżonego o dwie belki rozbiegu i wylądował na 133 metrze. Trzeci był jego rodak, Manuel Fettner, który uzyskał rezultat 136 metrów. W czołowej szóstce znajdowali się również Słoweniec Robert Kranjec (134,5 m), Rosjanin Ilmir Hazetdinow (134 m) i Japończyk Shohei Tochimoto (134 m).

Na kolejnych pozycjach sklasyfikowani zostali Denis Korniłow (135 m), Anze Lanisek (130 m) i Kenshiro Ito (133 m). Czołową dziesiątkę zamykał Junshiro Kobayashi z wynikiem 133,5 metra.

Bardzo słaby występ zanotował Thomas Diethart. Triumfator Turnieju Czterech Skoczni z 2014 roku nie awansował do II serii po skoku na 120 metr. Austriak zajął 31. miejsce, zaś jego los podzielili wyłącznie Koreańczyk Chil-ku Kang i zawodnik gospodarzy Sabirżan Muminow. Na starcie nie pojawił się Japończyk Reruhi Shimizu.

Pierwsza seria konkursowa rozegrana została z 18 belki. Na specjalne życzenie trenera swoją próbę z 16. platformy oddał Stefan Kraft. Rundzie towarzyszył zmienny wiatr, wiejący w granicach od 0,7 m/s z tyłu zawodnika do 0,4 m/s pod narty.

W finałowej serii szczęście uśmiechnęło się do Junshiro Kobayashiego. Dziesiąty na półmetku Japończyk trafił na lepsze warunki aniżeli wyprzedzający go rywale, zaś odległość 134 metrów pozwoliła mu na odniesienie pierwszego w karierze zwycięstwa w zawodach Letniego Grand Prix! Drugie miejsce utrzymał Stefan Kraft, który lądował 3,5 metra bliżej i stracił do zwycięzcy 4,1 punktu. Liderujący na półmetku Kento Sakuyama wylądował na 129 metrze i zajął najniższy stopień podium, co przy fatalnym finałowym skoku Roberta Kranjca oznacza dla Japończyka końcowy triumf w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix 2015.

Tuż za podium uplasował się Yumu Harada, który w finale popisał się najdłuższym skokiem serii, szybując na 136 metr. Piąty ostatecznie był Szwajcar Luca Egloff (129,5 m i 131 m), szósty Słoweniec Anze Semenic (132 m i 129,5 m), zaś siódmy Kenshiro Ito (127 m w II serii).

Czołową dziesiątkę konkursu uzupełnili Fin Ville Larinto (128,5 m i 134 m), Słoweniec Jaka Hvala (129 m i 134 m) i Austriak Manuel Poppinger (126 m i 133 m).

Trzeci na półmetku Manuel Fettner w finale uzyskał odległość 124,5 metra i spadł na jedenastą lokatę. Podobny los spotkał również innych czołowych skoczków pierwszej serii, m.in. Shohei Tochimoto (125,5 m i spadek na 13. miejsce), Denis Korniłow (123,5 m i spadek na 15. lokatę) czy Robert Kranjec (119 m i ostatecznie 19. pozycja).

Ze skoku w finałowej serii zrezygnował jedenasty na półmetku Gregor Deschwanden. Zajmujący piątą pozycję Ilmir Hazetdinow został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon.

Druga seria konkursowa została rozpoczęta z 16. belki startowej. Po dalekiej próbie Yumu Harady rozbieg obniżono do 14. platformy, zaś po skoku Denisa Korniłowa jurorzy podnieśli belkę do 15. pozycji. Podczas kolejki wiatr osiągał prędkość od 0,1 m/s z tyłu zawodnika do 0,6 m/s pod narty.

Dzisiejszy konkurs przypieczętował triumf Kento Sakuyamy w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix 2015. Przed ostatnim konkursem cyklu Japończyk ma w swoim dorobku 525 punktów, o 176 oczek więcej od Roberta Kranjca (349 pkt.). Czołową trójkę zamyka nieobecny w Ałmatach Norweg Kenneth Gangnes (342 pkt.). W pierwszej dziesiątce klasyfikacji znajduje się trzech Polaków. Dawid Kubacki zajmuje piąte miejsce (249 pkt.), Piotr Żyła jest dziewiąty (214 pkt.), zaś Kamil Stoch sklasyfikowany jest na 10. pozycji (192 pkt.).

W klasyfikacji Pucharu Narodów LGP na czele znajdują się Niemcy (1721 pkt.), którzy o zaledwie 70 punktów wyprzedzają Polskę (1651 pkt.). Trzecie miejsce zajmuje Japonia (1600 pkt.).

Finałowe zawody tegorocznej edycji Letniego Grand Prix odbędą się 27 września w austriackim Hinzenbach.

WYNIKI I KLASYFIKACJE:
Zobacz wyniki I serii konkursu >>
Zobacz końcowe wyniki konkursu >>
Zobacz aktualną klasyfikację generalną Letniego Grand Prix >>
Zobacz aktualną klasyfikację generalną Pucharu Narodów >>
Zobacz aktualny ranking WRL >>

FOTORELACJA


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12674) komentarze: (61)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    Kiedyś skakanie latem miało sens, teraz coraz częściej wygrywają "przypadkowi" zawodnicy http://skoki-narciarskie.com/zwyciezcy-letniego-grand-prix-w-skokach-narciarskich-w-ciagu-ostatnich-10-lat-i-ich-miejsce-w-pucharze-swiata-w-sezonie-zimowym/

  • Kolos profesor
    borek99

    Różnica jest ogromna ne tylko w nazewnictwie:) Naprawdę nie widzisz różnice miedzy trenowaniem za swoje pieniądze po swojemu, a zwyczajnym "kupieniem" sobie miejsca w kadrze??

    W pierwszym przypadku wiesz na czym stoisz a w drugim płacisz tak naprawdę za przysłowiowego kota w worku.

    W wariancie nazwijmy to "Amerykańskim" - przynajmniej masz pewność ze jak masz kasę to wystartujesz w zawodach (a pieniądze są wydane konkretnie na trening czy na koszty startu właśnie) a wariancie "Norweskim" zawodnicy zapłacili tak naprawdę tylko za miraż w postaci samego tylko miejsca w kadrze, bez gwarancji startu, bez możliwości samodzielnego decydowania o treningu...

    Oczywiście nie wierze ze młodzi Norwedzy faktycznie "kupowali" sobie miejsca w kadrze, bo w cywilizowanym świecie takie rzeczy nie powinny mieć miejsca a jest to raczej specyfika tamtejszych przepisów i zasad.

  • borek99 doświadczony
    @Kolos

    Jak dla mnie różnica jest co najwyżej w nazewnictwie - w praktyce sprowadza się to do tego samego, bo jak w Stanach nie uzbierasz kasy to możesz sobie być w dowolnej kadrze - co z tego skoro w zawodach i tak nie wystartujesz bo nikt ci kosztów startów nie pokryje.

  • Kolos profesor
    borek99

    Jest różnica między trenowaniem za swoje pieniądze(jak w USA) a kupieniem sobie miejsca w kadrze jak to wyglądało w Norwegii... Dziwnie wygląda stawianie ultimatum: albo zapłacisz kasę za miejsce w kadrze albo wypad....

  • borek99 doświadczony
    @bardzostarysceptyk

    A ja nie bardzo rozumiem co jest takiego niezwykłego w tym rozwiązaniu norweskim? Przecież w USA zawodnicy i zawodniczki (w tym drugim przypadku mówimy przecież o światowej czołówce!) od lat sami muszą pokryć zdecydowaną większość kosztów treningów i startów, a jak to zrobią to już ich sprawa - stąd oprócz sponsorów kasy szukają też w różnego rodzaju akcjach crowdfundingowych, a jak nadal kasy brakuje to przez część przerwy międzysezonowej podejmują inną pracę. Zresztą w Norwegii zawodnicy spoza ścisłego topu od lat też to przerabiają i pracują np. jako sprzedawcy w sklepach sportowych. A problemy z kasą na kogokolwiek poza kadrą A to już tam występują od przynajmniej 3 lat, więc nie wiem czemu takie rozwiązanie jeszcze dziwi (dziwić może za to czemu tak bogaty i utytułowany kraj w ogóle ma problemy z finansowaniem dla paru zawodników, ale to już nieco inny temat).

  • bardzostarysceptyk profesor
    Jeszcze o czyś innym ale podobny temat, czyli o pieniądzach.

    Odkąd zacząłem interesować się historią, przez wiele wiele lat (10-15), żyłem w przekonaniu o amatorskim sporcie w starożytnej Grecji. Że ci zwycięzcy igrzysk a było ich wiele, olimpijskie były tylko najpopularniejsze, to szlachetni amatorzy nieskalani komercją.
    Dopiero kiedy wpadła w moje ręce książka (nie pamiętam tytułu) w której autor rozbił w pył moją naiwną wiarę.
    Zwycięzcy igrzysk faktycznie pieniędzy nie dostawali, ale otrzymywali wcale nie małe gratyfikacje co prawda w innej formie.
    Zwyczajowo taki zwycięzca, za rozsławienie imienia miasta z którego pochodził, dostawał dożywotnie zwolnienie od podatków. Takie zwolnienie, nie wiem czy zawsze, ale można było sprzedać.
    Bogaci kupcy, dzisiejsi sponsorzy, zobowiązywali się dostarczać przez jakiś okres różnych towarów, które wykorzystywał osobiście albo sprzedawał.
    Wielokrotni zwycięzcy często stawali się ludźmi bogatymi, wchodzili do elity miasta, sprawowali wysokie urzędy.

    Dlatego gdy słyszę, że ktoś coś robi za darmo, a związane jest to z wysiłkiem, zaangażowaniem, drogą życiową itp to po prostu nie wierzę.
    Ludzie przeważnie nie są tak źli jak się boimy ale też nie tak dobrzy i szlachetni jak mamy nadzieję.

  • bardzostarysceptyk profesor
    jakledw12

    Tym razem nie o limitach ani o tym którego nicka nie mogę wymieniać, ha, ha.
    Naprawdę nie wiem ile masz lat i jakie masz doświadczenie życiowe. Ale czy naprawdę wyobrażasz sobie (usiądź i pomyśl), że jest możliwe by młodzi zawodnicy PŁACILI aby skakać w kadrze B ? Że tak było napisane ? Napisane też było, że Wisłą płynie wieloryb, uwierzyłeś ?
    To jest jakieś przekłamanie, nieporozumienie, albo sponsorowanie kadry norweskiej okrężną droga, sponsor dał pieniądze zawodnikom a ci wpłacili na konto związku, na przykład. Albo indywidualny sponsoring jest bardzo w Norwegii rozwinięty i związek ściąga haracz, by mieć w tym udział finansowy, rodzaj podatku. Ale to dalej płacą sponsorzy a nie zawodnicy.

  • jakledw12 weteran

    W Norwegii każdy ma narty, bo tam jest inny klimat. U nas pada śnieg 2 razy w roku. W górach jest może 10 takich dni.

  • jakledw12 weteran

    EmiI - być może podszedłem do tego trochę zbyt optymistycznie. Ale to są trudne tematy. Każdy ma inne zdanie.

    Na pewno Austria i Niemcy jako całokształt przeważają.

    Potem Słowenia, Polska, Norwegia i Japonia. Kolejność można tutaj sobie dowolnie wybrać. Ja brałem pod uwagę wyniki, zainteresowanie. Polska najwyżej, bo tutaj jednak w zimie żyje się tym sportem, wyniki niezłe. Dalej Słowenia z podobnych względów. Dopiero potem Norwegia, w której jednak jest mało ludzi na trybunach, skoczkowie raczej nie kojarzeni tak jak np. u nas. W Japonii kompletnie nie wiem jak to wszystko wygląda.

    Na 7. miejscu zdecydowanie Rosja.

    Tak się mówi, że u nas bieda, nie ma warunków do trenowania. A mało kto wie jak to wygląda np. w Norwegii. Tam by być w kadrze B trzeba zapłacić spore pieniądze.

  • dervish profesor
    "A żeby komentować na forum wystarczy, że rodzice kupią Neostradę"

    Kolejny któremu przeszkadza że jakieś uparciuchy ośmielają się rozmawiać na jakiś temat.

    "Walka o limity za wszelką cenę absolutnie nie ma sensu. Większość komentujących się z tym zgadza, jest tylko grupka uparciuchów broniących swojej teorii do ostatniej kropli krwi."

    Ignoruje tego użytkownika, ale gdy widzę, że w swoich postach próbuje obrażać innych użytkowników to cierpliwość ma swoje granice. Poza tym mam nieodparte wrażenie, że ów kolega jest ignorowany przez użytkowników. Nie dyskutują z jego "argumentami" bo nie chcą być obrażani, inaczej szybko wytknęliby mu takie kwiatki jak cytat którym rozpocząłem ten komentarz bo nie widze tu nikogo kto by twierdził "limity ponad wszystko" i cytat poniżej.

    "Widać też, że Kruczek nie ma zamiaru walczyć o kwoty za wszelką cenę. A chyba jest dużo bardziej prawdopodobne, że Kruczek wie co robi, niż że przypadkowi internauci wiedzą co piszą. Żeby zostać selekcjonerem, to Kruczek musiał być najpierw zawodnikiem, potem asystentem, terminować u Tajnera, Kuttina, Lepistoe, poświęcić życie skokom. A żeby komentować na forum wystarczy, że rodzice kupią Neostradę."

    Kruczek nie walczy o kwoty za wszelka cene? Moze nie za wszelka cenę ale przykłada do tej walki dużą wagę. Bo czymże jest wystawienie do PK Dawida Kubackiego który jest jednym z liderów kadry? Czym jest wyraźne postawienie celów Kotowi i Kubackiemu: macie walczyc o zwiekszenie kwoty.? Jaki był cel wysłania kadry A do Czajkowskiego?

    A artjoncowi dedykuje jego własne słowa bo pasują do jego działalności jak ulał: "A żeby komentować na forum wystarczy, że rodzice kupią Neostradę"
    Dziękuje skończyłem.

  • anonim

    Ciężko porównywać Polskę z Norwegią. U nas większość zainteresowanych to teoretycy telewizyjni i internetowi, w jednej ręce kufel, w drugiej pilot. Cały wysiłek sprowadzają się do tego jak jednocześnie jeszcze ogarnąć myszkę i klawiaturę i jednym okiem łypać w monitor a drugim w telewizor.

    Tymczasem w Norwegii praktycznie w każdym domu są narty a większość społeczeństwa regularnie na nich jeździ. Co prawda częściej są to biegówki niż narty do skakania, ale jednak narty to narty. Jest to faktyczny kontakt ze śniegiem a nie przez szklany ekran. A od jeżdżenia na nartach jest już niedaleko do skakania, czego przykładem jest chociażby Małysz, który zaczynał od łączenia tych obydwu sposobów korzystania z nart.

    Tak więc zainteresowanie w tych dwóch krajach ma zupełnie inny charakter. Gdyby u nas skończyły się sukcesy to automatycznie zniknie oglądalność. Podobna sytuacja jak w Formule 1, gdy Kubica wskoczył do F1 to transmisje z wyścigów przeniosły się z TV4 do głównego Polsatu, a gdy wypadł z obiegu to transmisje znikły z kanału z największą oglądalnością.

    A Norwedzy są zakochani w nartach niezależnie czy w danym roku wygrywają czy też leje ich jakiś Małysz lub Kowalczyk z egzotycznego narciarsko kraju.

  • EmiI profesor

    Zresztą nie chodzi o kibiców ale o infrastrukture i liczbę uprawiających i tu przegrywamy z Norwegami. Lepszą mamy tylko górę czyli centralne szkolenie kadrowe i więcej kibiców.

  • EmiI profesor
    @jakledw12

    Może Norwegowie mniej chętnie oglądają skoki na żywo ale w tv odsetek oglądających jest podobny jak w Polsce czy Austrii. Natomiast w liczbach bezwzględnych kibiców, Polska i Niemcy to dwa największe rynki (Niemcy przez swoją zamożność dużo większy)

  • zibiszew weteran
    EmiI (profesor)

    Trafiasz w moje myślenie, co nie znaczy że pewne elemety tak derisha jak i sceptyka nie mają racji bytu.Jesli ktoś chce wyłuszczę mu moje argumenty.Natomiast osobiste "wycieczki" chyba są nie na miejscu.Jeśli ktoś mówi o hejcie osobistym.....to poważny zarzut.

  • jakledw12 weteran

    mmm - Polska w miejsce Norwegii. W Polsce jest dużo większe zainteresowanie skokami narciarskimi. Obecnie wygląda to tak:

    1. Austria
    2. Niemcy
    .... duża różnica
    3. Polska
    4. Słowenia
    5. Norwegia
    6. Japonia
    .... duża różnica
    7. Rosja
    8. Finlandia
    9. Szwajcaria
    10. Francja

  • mmm doświadczony

    Należałoby powiedzieć, że tą dyscypliną rządzą: Austria, Niemcy, Norwegia i tyle, dawniej do tej grupy doliczyć można było Finlandię. Reszta krajów to tak jak ktoś wyskoczy (jak Małysz czy Stoch w Polsce, Koudelka w Czechach, Kasai w Japonii), to nawiązują walkę z tymi państwami. Ogólnie jednak między tymi zespołami a resztą jest spora przepaść. W kolejne grupie jest Słowenia, Japonia i dalej, następna grupa: Polska, Czechy, Szwajcaria. Przepaść między ostatnimi grupami jest mniejsza niż między grupą numer jeden i resztą. Przecież w 6 krajach ten sport w ogóle uprawia się na poważnie.

  • EmiI profesor

    I przede wszystkim wypada założyć stały postęp. Za pewne potęgą skokową nigdy nie będziemy bo nie ma "dołów", czyli skoczni i klubów, ale roczniki "małyszomanii", czyli grupa zdecydowanie najbardziej liczna, wyselekcjonowana z takich samych a nawet większych grup jak w innych krajach, o jakich teraz wśród dzieciaków urodzonych po 2000 r możemy pomarzyć, to są wciąż jeszcze bardzo młodzi zawodnicy. I nie można całą karierę cieszyć się że Murańka czy Zniszczoł raz na sezon czy nawet dwa do "10" PŚ wchodzą.

  • dervish profesor
    EmiI

    Nie widzisz, ze dyskusja z bardzostarymsceptykiem nie ma sensu? On nie dyskutuje o kwotach, on zwalcza dyskusję o kwotach tak jak Don Kiszot zwalczał wiatraki. ;)

    Kwoty są ważne między innymi z powodów o których piszesz.
    Po prostu wydaje się, że istnieje realna groźba że będziemy mieli większą grupę skoczków z papierami na skakanie w PŚ niż miejsc startowych. Dlatego warto jak najszybciej dysponować maksymalnym dopuszczalnym limitem z puli WRL czyli 6 miejsc startowych.
    Już na tę chwile widać, że mamy przynajmniej 6 skoczków których forma predestynuje do regularnego punktowania w PŚ.
    Stoch,Żyła,Kubacki, Murańka,Kot,Ziobro. Szkoda by było żeby którykolwiek z nich musiał spędzać zimowe periody w PK. A przecież mamy jeszcze zaplecze, tam tez są zawodnicy którzy potencjalnie moa osiagnąć poziom PŚ...

    Jest dokładnie tak jak mówisz, to ze wymieniona 6 ma papiery na skakanie nie oznacza ze automatycznie w każdym konkursie PŚ będziemy mieli 6 polaków w finale. Konkurenci też nie zasypiają gruszek w popiele i w ogóle rzadko zdarza się żeby jakikolwiek kraj miał w każdym konkursie po 6 a nawet 5 zawodników w serii finałowej.
    Bardziej prawdopodobne jest że wystawionej 6 w każdym konkursie będzie punktowało od 3 do 5 Polaków co da średnio 4-4.5 miejsc w finale na konkurs. I że będzie tak jak przewidujesz punktowali będą wszyscy ale skład punktującej 3-5 będzie się zmieniał.
    Na szczęście jest wielce prawdopodobne, ze już pierwszy period zimowy sprawi, że będziemy mogli zapomnieć o WRL aż do końca sezonu a może na dłużej. Za sprawa zwyżki formy Kot już na poczatku zimy powinien zdobyć brakujące punkty i stać się stałym rezydentem top 55, a Janek i Klimek powinni jeszcze bardziej umocnić swoje pozycje. Nie musimy wymagać od nich cudów. Zgromadzone zaliczki sprawiają, ze teraz wystarczy im w miarę regularne punktowanie w 3 dziesiątce PŚ a przecież stać ich na więcej. Oby tylko u któregoś z wymienionej 3 nie było jakiegoś niezrozumiałego załamania formy albo co gorsza jakiejś kontuzji.

  • dervish profesor

    Jesteśmy w czołowej szóste krajów które żądzą tą dyscypliną. Stała kwota 6 (a dokładniej min 6 zawodników w top 55 WRL) to po prostu nasz obowiązek i wymóg dla prawidłowego rozwoju tej dyscypliny w Polsce.
    7 miejsce startowe to premia extra, coś tymczasowego może być a może go też nie być. To jest premia motywacyjna a zarazem furtka i przepustka do PŚ dla zaplecza.

    Niech mi starysceptyk nie wciska czegoś czego nigdy nie powiedziałem. Zauważyłem ze ten kolega ostatnio coraz częściej chwyta się chamskich metod przypisując innym jakoby lansowali bzdury które uroiły się w głowie bardzostaregosceptyka a których jedynym celem jest zdyskredytowanie atakowanej osoby.

    Konkretny przykład:
    "Jeszcze przykład Kota. Przecież nie jest ważne czy Maciek osobiście wywalczy miejsce w 55. Biadania dervisha są oderwane od życia. Zakładają, że będący w dobrej formie Kot nie znajdzie miejsca w ekipie na zawody PŚ."

    Niech bss pokaże w którym miejscu moje rozważania zakładają, że będący w bardzo dobrej formie Kot nie znajdzie miejsca w ekipie na PŚ" ??? Wręcz przeciwnie, od dawna piszę że Kot to w tej chwili nr 4-5 w kraju i jeżeli kwota nie będzie mniejsza niż 5 powinien mieć pewne miejsce w kadrze. Forma przede wszystkim.

    Bardzostarysceptyku trudno odbierać twoje komentarze jako merytoryczne. Ja widzę w nich prymitywny hejt skierowany przeciwko mnie. Nie dyskutujesz na argumenty i jak widzę jestes głuchy na apele o kulturę dyskusji.

    Już histeryczny nagłówek Twojego komentarza: "Przeczytałem kolejną dyskusję periodową, w roli głównej znowu dervish." sygnalizuje czym w istocie się zajmujesz. Ty nie chcesz dyskutować o kwotach ty chcesz dowalic derwiszowi za to, że w ogóle porusza ten temat ewentualnie za to że bierze udział w dyskusji. A temat kwot jak widać cieszy sie duza popularnością wśród kibiców.
    Bardzostarysceptyku nie Ty będziesz narzucał o czym warto tutaj dyskutować, a o czym nie. Pogódź się z tym i przestań deprecjonować swój dorobek na tym forum poprzez uprawianie tak prymitywnego i małostkowego hejtu.

  • Major_Kuprich profesor
    Kubacki realizuje swój własny plan treningowy

    Swoje już zrobił

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl