Maciej Kot: "Pokazaliśmy siłę"

  • 2016-01-23 14:27

Aż czterech polskich zawodników znalazło się w czołowej dziesiątce piątkowych kwalifikacji rozgrywanych na Wielkiej Krokwi. Wśród nich znalazł się Maciej Kot, który uplasował się na 7. miejscu po skoku na odległość 131.5 metra.

- No, bardzo fajne skoki dzisiaj, i w treningu i w kwalifikacjach – ocenił zawodnik AZS-u Zakopane. - Także myślę, że wszyscy nasi reprezentanci pokazali się dzisiaj z naprawdę fajnej strony, to nie są takie jednostki, tylko rzeczywiście tak grupowo pokazaliśmy siłę i myślę, że to jest w końcu taki poziom, który zadowala nas, zadowala kibiców, który powinien być od początku sezonu.

Wydaje się, że odpuszczenie lotów na Kulm było dobrym pomysłem, a treningi w Polsce pozytywnie wpłynęły na dyspozycję podopiecznego Macieja Maciusiaka: - Tak, taki był plan i ten plan zadziałał. Spokojne treningi w Wiśle i w Szczyrku sporo dały, mieliśmy już taki jasny plan co chcemy poprawić, bo chodziło głównie o poprawę lotu, takiego mankamentu w moich skokach, bo czasami wyjście z progu było naprawdę dobre, a wszystko traciłem w powietrzu – przyznał. - Nie było łatwo, bo ten element skoku jest dość intuicyjny i automatyczny, ale krok po kroku dało się pewne rzeczy zmienić i dzisiaj w takich trudnych warunkach, przy lekkim ciągu z tyłu udało się powtórzyć te dobre skoki z treningu.

Skoczkowie często powtarzają, że najważniejsza jest stabilizacja, wskoczenie na pewien poziom, od którego później łatwiej jest się odbić. Do tej pory skoki polskich zawodników nie były równe: - W końcu te skoki w kwalifikacjach wyglądały dobrze. Nie było tak, że na treningu było nieźle, a później w kwalifikacjach gorzej. Pierwszy skok był najgorszy. On był dobry, ale najgorszy. A później drugi i trzeci, to fajne, równe skoki. Właśnie o stabilizację takich skoków nam chodzi.

Wybierając zawodników do konkursu drużynowego, trener Łukasz Kruczek zazwyczaj stosuje zasadę pierwszych czterech, zatem dobre wyniki w niedzielnych treningach i kwalifikacjach mogą dać Maciejowi Kotowi miejsce w składzie: - Nie było wytycznych dotyczących tych kwalifikacji do drużyny, być może drużyna została ustalona wcześniej, chociaż wątpię, bo zawsze była ustalana po ostatnim skoku w kwalifikacjach. Jest wyrównana grupa zawodników, to nie będzie prosta decyzja, ale jakby brać najlepszą czwórkę z kwalifikacji, to myślę, że gdzieś tam to miejsce dostanę.

Skoki naszych zawodników wyglądały w piątek naprawdę obiecująco. Zapytaliśmy Macieja Kota, czy istnieje możliwość walki Polaków o miejsce na podium: - Szansa zawsze jest. To są skoki, to jest Zakopane, które jest takim magicznym miejscem, gdzie ta magia naprawdę działa, kibice dodają skrzydeł. Tylko trzeba pamiętać, ze my dzisiaj skaczemy już na sto procent. Znamy skocznię, znamy warunki i od pierwszego skoku ten poziom jest taki jak ma być, a inni dopiero poznają skocznię. Ona nie jest łatwa, to nie są łatwe warunki i myślę, że ta przewaga jaką mamy, z dnia na dzień i ze skoku na skok będzie się zacierać. Tak że jutro ci z czołówki przyjdą i skocza normalnie. Dzisiaj oni tak badają sytuację, są po podróży i tak skaczą na pół gwizdka. Tak że ta różnica jest dzisiaj widoczna. Myślę że jutro na pewno będzie trudniej walczyć, ale jest szansa, żeby zrobić fajną niespodziankę.

W skokach narciarskich dzieje się wiele niezrozumiałych rzeczy. Również dyspozycja zawodników, którzy po słabych występach nagle potrafią wygrać zawody zaskakuje zarówno kibiców, jak i samych skoczków. Tak było w przypadku Polaków, którzy w Zakopanem nagle wskoczyli na wysoki poziom. - Skoki są dziwnym sportem i myślę, że nikt tak naprawdę do końca tego nie rozumie – przyznał Maciej Kot. - Czasem nawet największe umysły, najwięksi trenerzy nie potrafią pewnych rzeczy wytłumaczyć. Czasami właśnie miejsce zadziała, taka magia Zakopanego, czasem nowe kombinezony, które mamy dodają takiej pewności siebie. To, że czujemy się w takiej uprzywilejowanej roli, że jesteśmy u siebie, znamy skocznię, nie musieliśmy dojeżdżać, jesteśmy wypoczęci – to są czasami szczegóły, które dają ten końcowy efekt. I często jest tak, że gdy widzimy, jak nasi koledzy, z którymi trenowaliśmy na równym poziomie skaczą daleko, to idziemy za ciosem. To są czasami rzeczy, które nie są do końca wytłumaczalne, ale jeśli idzie to w dobrą stronę, to nie ma się co martwić. Gorzej, jak czasami głowimy się, dlaczego jest źle i nie ma na to odpowiedzi.

Korespondencja z Zakopanego, Redakcja Skijumping.pl


Joanna Sibińska, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5571) komentarze: (15)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • tygrys bywalec
    marro

    Pisze to co wiem niemczury o tym szprechali na firmie non stop oni lubią się chwalić swoimi reprezentantami! Jak raz skrytykowałem ich biathlon to myślałem że mnie zjedzą haha! Wracając do sprawy to wiesz ani ja pieniędzy nie widziałem ani przelewu nie robiłem tak że nie mam zamiaru się o to kłócić jednak chyba sobie tego z palca nie wyssali no i sam Schmitt wcale nie musiał mieć w tym żadnego interesu żeby o ty trąbili w prasie w całej europie bo w sumie takie rzeczy nie są nowościa i zdarzają się w każdym o wiele bardziej znanym sporcie niż skoki! A jeżeli ktoś nie ogladał dziśaj biathlonu to piękny występ Guzik w biegu na dochodzenie z 26 miejsca na 5!Jeszcze tylko dobre skoki i wreszcie pierwszy udany dzień w sportach zimowych w tym sezonie!

  • marro profesor

    To kiedy pracowałes w Niemczech bo jesli to było w 1999 roku, to Schmitt wtedy wsparł Kobielewa. Nic mi nie wiadomo by kiedykolwiek Wasiljew był rehabilitowany.

  • tygrys bywalec
    marro

    Być może też! Jednak leczenie oraz rehabilitacje Wasiliewa w 50proc sfinansował Schmitt wiem to na pewno bo pracowałem wtedy w niemczech (niestety) i było o tym głośno wypisywały o tym gazety itd!

  • marro profesor

    @tygrys
    To Walery Kobielew wrócił na chwile do skakania, dzieki Schmittowi.

  • tygrys bywalec

    Schmit był świetnym zawodnikiem jak i człowiekiem to dzięki niemu Wasiliew wrócił do zdrowia po tym tragicznym upadku! Gdyby nie on to Wasiliew był by dzisiaj na wózku bo Rosyjska federacja dała mu takie pieniądze na leczenie że na tabletki by nie wystarczyło!

  • anonim
    Nie bądź Kotku taki zarozumiały.

    Nie bądź Kotku taki zarozumiały jak zazwyczaj. Lekcji pokory parę odebrałeś, i co? Nadal pycha i duma. Jednak życze Ci abyś ładnie lądował na cztery łapki, ale telemarkiem

  • dejw profesor
    @jma

    Nie tylko on cieszył się taką "sympatią" cebulaków.
    Polecam obejrzenie archiwalnych konkursów z Harrachova z 2001 roku (do znalezienia na youtube). Niesamowita atmosfera przy skoku Małysza, ale później ogłuszające prostackie buczenie przy próbie Schmitta..

    A odnośnie Hannawalda to kibice na szczęście zrehabilitowali się rok później, sam Sven zdaje się wspominał, że była to przemiana z piekła do nieba.

  • Teper bywalec
    Ocenta trudności skoczni

    Maciek wspomina że skocznia w Zakopanem nie jest łatwa...a Kruczek,Stoch i reszta twierdzi właśnie że treningi w Zakopanem nic nie dają bo ta skocznia jest za łatwa...to jak w końcu jest?Jedną z trudniejszych skoczni jest np Bischofshofen i to każdy przyznaje,a o Wielkiej Krokwi każdy mówi że jest łatwa,Maciek uważa inaczej?

  • jma profesor
    Obrzucanie śnieżkami

    miało miejsce w Harrachovie. Nie kreuj faktów, nie jesteś tefauenem :)

    Ale faktycznie Hannawald nie był dobrze przyjęty w tamtym sezonie w Zakopanem, o czym wspominał w książce.

  • Stinger profesor

    Maciej Kot nie pojechał polatać do Kulm "tylko" po to by potrenować przed zawodami w Zakopanem więc nie wiem jak wy ale ja oczekuję od niego czegoś więcej niż tylko punktów.
    Druga dziesiątka musi być, a nawet TOP 15.

  • Major_Kuprich profesor
    Marro

    Magia Zakopanego - pierwszy raz użyta przez Kurzajewskiego podczas PŚ w 2002 w wywiadzie z Robertem Kranjcem :)

  • marro profesor

    Znowu słowo magia Zakopanego. Ktoś pamięta kto pierwszy wypowiedzial to sformułowanie?
    Magia Zakopanego chyba rozpoczeła sie od obrzucenia Hannawalda śnieżkami:)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl