Primoz Peterka: "Romantyzm skoków został utracony"

  • 2016-12-30 13:48

Primoz Peterka został zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni w 1997 roku w wieku niespełna 18 lat. Schedę po nim może przejąć Domen Prevc, 17-latek z miejscowości Kranj, uważany przez wielu za faworyta 65. Turnieju Czterech Skoczni.

Skoki narciarskie są wymagającym sportem. To złożona rywalizacja, w której liczy się wiatr, siła odbicia oraz nieskazitelne lądowanie. Zawodnicy są bardzo wrażliwi na każdy z tych czynników, najmniejsze zaburzenie któregokolwiek z nich może zniweczyć całą ich ciężką pracę. Ten fakt w łatwy sposób wyjaśnia porażki, ponieważ milimetry mogą spowodować różnicę podczas wyjścia z progu. Regulamin, sprzęt, napięty harmonogram oraz częste podróże, jak w przypadku Turnieju Czterech Skoczni są kolejnymi przeszkodami – to wszystko sprawia, że zawody rozgrywane w Niemczech i Austrii na przełomie grudnia i stycznia nabierają mitycznego charakteru.

Nie jest żadną niespodzianką, że Turniej kończy się niekiedy triumfem bardzo młodych skoczków. Przykładem jest Fin, Toni Nieminen, który wskakując w rok 1992 jako 16-latek zapisał się w annałach jako najmłodszy zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni w historii lub też Primož Peterka triumfujący w roku 1997 mając jedynie 17 lat i 313 dni. To właśnie 20 lat po jego triumfie, znów 17-letni Słoweniec ma szansę na odniesienie zwycięstwa w tych prestiżowych zawodach. Mowa tu oczywiście o Domenie Prevcu. Primož Peterka, dzisiaj już 37-latek, mówi o swoim młodszym koledze: – Jego przykład pokazuje, że nauczyliśmy się bardzo wiele. To udowadnia, że system szkolenia skoków w Kranju działa znakomicie.

Kranj, słoweńskie Stams

Skoki narciarskie to jeden z najpopularniejszych sportów w Słowenii. – Gdy w Planicy organizowane są zawody, cały naród bardzo je przeżywa – przyznaje Peterka, zajmujący się szkoleniem żeńskiej reprezentacji Słowenii. – Nauczyłem się wszystkiego w Stams, w najlepszej austriackiej szkole narciarskiej. Posiada ona świetny system szkoleniowy – teraz przejęliśmy go i moim zdaniem robimy to lepiej.

Kranj jest miastem liczącym 37 000 mieszkańców. Sam Peterka nie wiedział, jak wielu młodych adeptów uczęszcza do tutejszej szkoły sportowej. Od przyszłego roku mają w niej zostać nałożone dodatkowe kryteria przyjęcia. Bezpośrednią tego przyczyną jest popularność wywołana poprzez sukces szkoły, a przede wszystkim sukces rodziny Prevców.

W poprzednim sezonie, Peter Prevc zwyciężając w całym cyklu Pucharu Świata wywołał falę euforii. Teraz młodszy brat, Domen, stara się podążać jego krokami. – Niewątpliwie, to sprawa genów – mówi Peterka, nawiązując także do występów trzeciego brata, 20-letniego Cene. – Nazywanie Domena Prevca "Harrym Potterem skoczni" jest oczywiście przesadą, jednak jego spokój i ekstremalny styl skakania nie wykluczają niczego. Niebezpieczne, zawadiackie skoki mogą być kierunkiem, w którym cały ten sport będzie zmierzał – sądzi 37-letni Słoweniec.

Czy Domen Prevc może zostać zdobywcą Kryształowej Kuli? – Dlaczego nie? Na początku był młody, nieznany – musiał nauczyć się wygrywać, w cieniu swojego brata, z łatwością nastolatka, który nie musi myśleć o niczym innym, tylko o skakaniu.

"Głupi Komputer"

Według Peterki, skoki narciarskie bardzo się zmieniły. Nawiązując do czasów, gdy skakał przeciwko Dieterowi Thomie, czy Andreasowi Goldbergerowi, mówi: – Wtedy nie było żadnych komputerowych przeliczników. W tamtych czasach ten, kto oddawał najlepsze, najdalsze skoki, wygrywał.

W dzisiejszych czasach paradoksalnie konkursy są bardziej sprawiedliwe ze względu na stosowanie kompensacji punktowych. Jednak Primož nie jest w stanie przywrócić reguł z przeszłości. Uważa, że "romantyzm skoków został utracony".

Czy sytuacja, w której podczas święta Trzech Króli jego rodak stanąłby na najwyższym stopniu podium zostając drugim najmłodszym zwycięzcą TCS w wieku 17 lat i 7 miesięcy byłaby według Peterki czymś niesamowitym? – To kwestia punktu widzenia. Ten fakt byłby niepodważalny, jednak najważniejsza jest możliwość obserwowania tego młodzieńca, jego walki z wiatrem, wciskania głowy pomiędzy czubki nart oraz perfekcyjnego telemarku – nauczonego w szkole sportowej.


Piotr Bąk, źródło: diepresse.com
oglądalność: (14467) komentarze: (19)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Maciek5052 profesor
    :)

    Również jestem za starą formą oceniania zawodników , wcześniejsze lata niosły ze sobą więcej emocji .

  • Maciek5052 profesor
    :)

    Również jestem za starą formą oceniania zawodników , wcześniejsze lata niosły ze sobą więcej emocji .

  • jma profesor
    Peterka w żeńskiej reprezentacji Słowenii?

    To chyba jakiś innowacyjny program "szukamy następców mistrza". Ale w sumie łączenie genów to nie taki głupi pomysł :)

    Lis strażnikiem kurnika :)

  • wiatrhula111 weteran

    W 100% zgadzam się z Peterką, przeliczniki służą tylko do manipulacji

  • anonim
    @anonim @Wojciechowski

    Jak uważasz. Powód najlepiej zna Tepes. Zobaczymy czy Sedlak coś zmieni w tym pojęciu. Wiem - decyzja o belce to jest wspólna ich z Hoferem i dyrektorem zawodów, natomiast zważywszy, że zawsze są jednogłośni, a to asystent Hofera ma najwięcej danych co do wiatru, to może zobaczymy zmianę podejścia.

  • Wojciechowski profesor
    @anonim @znawca_japonskiego

    Akurat co do lotów nie mam żadnych wątpliwości, że w niektórych konkursach jury puszcza słabeuszy z wyższego rozbiegu umyślnie. Nie zgadzam się z czymś takim, żeby skoczkowie, którzy przy podobnych prędkościach do najlepszych mieliby może 160-170 metrów, mogli sobie latać ponad 200 metrów tylko dlatego, że sędziowie mają taki kaprys.

  • anonim
    @anonim @Wojciechowski

    Ogólnie mówiąc zgadzam się z całą wypowiedzią. Co do pierwszego akapitu - mam pełną tego świadomość, jednak zdecydowanie mniejsze jest to zjawisko niż dawniej, gdzie każdego konkursu ktoś tylko na wiatr narzekał. Co do odejmowania punktów wtedy, gdy zawodnikowi to tylko przeszkadza, to to akurat nie ma znaczenia, gdyż i tak takie sytuacje zdarzają się praktycznie tylko w sytuacjach, gdzie zawodnik i tak ląduje bardzo wcześnie na buli. Co nie zmienia faktu, że trzeba właśnie ten system trochę dopracować żeby uwzględniał również wiatr z boku. Kolejne trzy akapity 100% zgoda. Co do ostatniego zgadzam się, że nie powinno się sztucznie wydłużać rozbiegu, natomiast myślę, że nie to jest powód. Uważam, że sędziowie faktycznie są trochę zbyt asekuracyjni, natomiast trzeba pamiętać, że lądowanie na wcześnie buli też nie jest zbyt bezpieczne ze względu na nachylenie które jest mniejsze niż niżej na skoczni. Wprawdzie nie ma aż tak wielkiej prędkości jak gdy się ląduje za HS, ale to wciąż nieprzyjemne. I warto też zauważyć, że ten problem nie dotyczy mamutów jako takich tylko wyłącznie tej przedziwnej Vikersund, gdzie trochę wyższa belka to dla tych najsłabszych zysk powiedzmy pół metra wysokości, czyli nawet kilkudziesięciu metrów odległości. Zresztą - FIS chce ten problem eliminować. Jak narazie bardzo nieudolnie, wprowadzając idiotyczny przepis o prawie występu wyłącznie z punktami PŚ, jeszcze bardziej idiotyczny biorąc pod uwagę szopkę z Amerykanami podczas ubiegłorocznej drużynówki ... a wystarczy po prostu nie dawać Vikersund, a najlepiej też żadnego innego mamuta tuż przed docelową imprezą sezonu, liczba słabeuszy zmniejsza się wtedy jedynie do egzotyki.

  • Wojciechowski profesor
    @anonim @znawca_japonskiego

    Jeszcze pozwolę sobie uzupełnić moją poprzednią wypowiedź.

    Punkty za rozbieg tak, ale jakieś zmiany na życzenie trenerów bezwzględnie wyrzuciłbym z regulaminu. Czemu to w ogóle ma służyć? Nikt nigdy nie przedstawił żadnych konkretnych argumentów, nawet boski Hofer.

    Niestety wczorajsze kwalifikacje dały za to argumenty przeciwnikom kompensacji za długość rozbiegu, bo dlaczego pod koniec skracano rozbieg? Aż takie było niby zagrożenie? Rekord Schattenbergschanze to chyba do 20 lat dobije, jak tak dalej pójdzie, bo tak w gacie mają tam narobione sędziowie. A przecież MŚ 2005 były tam fenomenalne (choć i wtedy nie udało się pobić wyniku Pettersena),

    Jest też jedna pokusa, której jury ulega na skoczniach mamucich, nad czym ubolewam - sztuczne wydłużanie rozbiegu dla słabeuszy, "żeby sobie polatali". Mało to poważne, a jeśli już się tak sędziowie bawią, to nie ich dadzą "polatać" w treningach, a nie w konkursie. Świadome wydłużanie rozbiegu z założeniem, że później skróci się o cztery, pięć czy sześć belek, a warunki wietrzne nie odgrywają w konkursie większej roli, jest trochę kpiną z rywalizacji sportowej.
    Rozbieg ma być NIEZMIENNY, jeśli nie zmusza do tego pogoda lub jakiś nadzwyczajny wynik skoczka z dalszego szeregu w hierarchii. Sam regulamin FIS mówi o tym, że jury może zmieniać długość rozbiegu, aby zachować możliwie "zasady sprawiedliwości i bezpieczeństwa". Nic nie ma z tym wspólnego umyślne podnoszenie prędkości dla Rhoadsa, Kima czy innego Żaparowa. Są przeciętni lub słabi - trudno, ich sprawa.

  • Wojciechowski profesor
    @anonim @znawca_japonskiego

    Dzisiaj też niektórzy mogą i próbuję zrzucić winę na wiatr, bo my nadal wiemy o nim tak naprawdę mało (więcej niż dawniej, oczywiście, ale nadal mało).

    Tak jak jestem sceptyczny co do punktów za wiatr, tak jednoznacznie jestem za możliwością zmiany belki w czasie konkursu i idącą za tym kompensacją punktową. Wręcz dziwię się, że tak późno ktoś na to wpadł, bo akurat ten czynnik jest łatwy do zmierzenia i w pełni obiektywny, w przeciwieństwie do rżnięcia głupa, jakim niekiedy jest dodatkowe karanie skoczków punktami ujemnymi za podmuch rzekomo przedniego wiatru, który wybija ich z równowagi...

    Chciałbym też powiedzieć jedno - nie podoba mi się stosowane przez niektórych dyskutantów ścisłe wiązanie kompensacji za rozbieg i wiatr, jakby to były jakieś bliźniaki syjamskie. Nie, to są odrębne sprawy, tylko akurat równocześnie wprowadzone. Trochę jak dyskusja o obecnym systemie Ekstraklasy - rozumiem pewne argumenty jego zwolenników (sam jestem przeciwnikiem), ale nie rozumiem i nie zgadzam się z rzekomą koniecznością automatycznego dzielenia drużyn na grupy i punktów przez dwa, bo jedno bez drugiego istnieć przecież może.

  • Wojciechowski profesor
    @Maranek @Maranek

    A to już zależy, o jakich czasach mówimy.
    Bo na przykład za czasów stylu równoległego i różnych jego mutacji było z wiatrem znacznie gorzej, a wyniki były zdecydowanie bardziej losowe - wiatr przedni oczywiście też pomagał, ale relatywnie w mniejszym stopniu, za to każdy wyraźniejszy podmuch, zwłaszcza boczny, mógł znacznie łatwiej wytrącić skoczka z równowagi niż dziś, nawet najwyższej klasy (teraz jest to znacznie, znacznie rzadsze).
    Siłę i kierunek wiatru jakoś tam mierzono, ale trudno to w ogóle porównywać. Gdyby jednak 30, 40 czy 50 lat temu ktoś wpadł na pomysł kompensacji punktów za odległość z powodu wiatru, byłoby jeszcze większe zamieszanie niż bywa dziś...

  • NiebywalyMike bywalec

    zawsze mogą być rekompensaty tylko za belkę, nie koniecznie za wiatr

  • King profesor
    Przeliczniki

    Ja dodam od siebie jeszcze jedno. Kiedyś było kilku skoczków, którzy byli ponad wszystkimi. Teraz czołówka jest szersza i większą ilość zawodników stać na podium w danym konkursie. Więc teraz przeliczniki odgrywają rolę, bo jednak jak ktoś źle trafi to dużo straci. Kiedyś jak chociażby wygrywał Adam to wygrywał z i tak dużą przewagą więc przeliczniki albo by ją zwiększyły albo trochę zmniejszyły. Mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli.

  • anonim


    Ano widzicie, wszystko zależy od tego kto jakie ma gusta. Mój tata na przykład - skoki ogląda od czasów Fortuny, z natury jest konserwatystą w niemal wszystkich aspektach życia, i jakie ma podejście na temat przeliczników? Mówi, że trzeba jeszcze bardziej zwiększyć ich moc, tak żeby rekompensowały w pełni złe warunki, i żeby jeszcze dopracować żeby były przeliczniki za wiatr z boku. Ja tam tej opinii nie podzielam. Mimo wszystko wg mnie trzeba trochę właśnie ten urok skoków zachować, że jeden ma pecha drugi fuksa. I w pełni rozumiałem jak na Heini-Klopfer Uhrmann ze skokiem 186 m wyprzedzał Skletta ze skokiem 210 m. Ale nie wyobrażam sobie aby ktoś ze skokiem 150 m wyprzedzał kogoś ze skokiem 230 m, albo ktoś ze skokiem 100 m wyprzedzał kogoś ze skokiem 140 m. Ale nie wyobrażam sobie powrotu do starego systemu. Pierwszy argument podał @bardzostarysceptyk - czyli właśnie przykład niedawnych MP. Drugi argument - czyli to, że niespodziewany zwycięzca jest z definicji podejrzany - mogę zrozumieć, że niektórzy to właśnie to lubią. Natomiast jeszcze jedno - dawniej ponieważ nie wiedzieliśmy kto jakie miał warunki, to każdy kto skoczył słabiej właśnie na to winę zwalał, ze świecą było szukać honorowego gościa. To również było mega denerwujące. A co do belki to ja nie rozumiem tych, co są przeciwni tej zmianie. Był sezon ze trzy, cztery lata temu, nie pamiętam dokładnie który to był, natomiast w tym sezonie gdyby nie zmieniano belek to jak nic aż jedna trzecia konkursów poszłaby w [...]. Naprawdę tego chcecie? I ja tu nie uwzględniłem liczby konkursów w których zmieniano belkę - bo to obecnie jest w każdym konkursie - uwzględniłem liczbę konkursów w których to było na prawdę potrzebne, i to kilkukrotnie. Też uważam że sędziowie są zazwyczaj zbyt asekuracyjnie nastawieni, i też chciałbym czasami takich konkursów jak Planica 2005, też ubolewam nad tym, że chociażby w ubiegłym roku w Vikersund, choć wymieniać można więcej przypadków, ale są też granice rozsądku i bezpieczeństwa i czasami ta zmiana jest po prostu konieczna, czasem kilka razy na konkurs i wtedy co bez przeliczników? Albo czekanie dwudziestominutowe albo skoczkowie trzy razy robią jedną serię. Sorry, ale nie można zjeść tortu i go mieć. Trzeba czasem iść na ustępstwa. Dlatego przeliczniki za wiatr i za belkę to bardzo dobra zmiana.
    Komentarz zmoderowany (Moderator 128) / 2016-12-31 15:49:02

  • NiebywalyMike bywalec
    @bardzostarysceptyk @bardzostarysceptyk

    i tak i nie każdy ma tutaj racje zarówno Ty jak i Peterka. Swoja drogą zgadzam się z nim ze jednak skoki wtedy miały to cos, nie mowie ze teraz tego nie maja, ale jednak patrząc na to co było te 20 lat temu można do tego powracać i się nie nudzi. Każdy skok był wtedy strasznie urokliwy i skoki miały ten niepowtarzalny klimat. Ciekaw jestem czy za 20 lat z takim samym zaciekawieniem będę odtwarzał skoki Petera czy Domena wygrywającego TSC :) Pozdrawiam

  • Maranek bywalec
    Zgadzam się ze StarymSceptykiem

    Mimo swoich wad, system z przelicznikami jest teraz niezbędny. Pod wieloma kątami np.Warunki atmosferyczne. Nadeszły czasy że, pogoda płata o wiele większe figle niż kiedyś.

  • bardzostarysceptyk profesor
    neonek18

    Życie jest o wiele bardziej skomplikowane niż prost dobre - złe.
    Widzę wady tego systemu i denerwują mnie oczywiście wyższe miejsca skoczków którzy skoczyli krócej. To jest chyba oczywistość.
    Ale prawdą jest też, że mało kto sobie teraz wyobraża likwidację tych rekompensat. Przypomnij sobie MP sprzed kilku dni. Ile było marudzenia (i to zupełnie bezpodstawnego), że nie ma systemu przeliczników, bo dopiero wtedy wiedziało by się kto w jakich warunkach skacze.
    I obecnie zwycięzca w konkursie bez przeliczników i rekompensat jest z definicji podejrzany, że zwyciężył dzięki dobrym warunkom. Gdyby były rekompensaty, jakby mu odliczyli za wiatr, to nie wiadomo na którym miejscu zakończył by zawody.

  • neonek18 weteran
    @bardzostarysceptyk @bardzostarysceptyk

    A Ty jak zawsze bronisz systemu przeliczników za wiatr i belkę:D

  • bardzostarysceptyk profesor
    Dlaczego 37 letni facet gada jak 80 letni dziadek.

    Tak, za moich młodych czasów, to wszystko było lepsze, dziewczyny piękniejsze, wódka mocniejsza i wiele wiele innych lepszości.
    Romantyzmu mu brakuje, bo przeliczniki za wiatr są. A bo mu podwiało i wygrał i to było sprawiedliwe i romantyczne. Inaczej będzie mówił ten z Peterką przegrał, bo trafił na o wiele gorsze warunki, a że przeliczników nie było to i nie było rekompensaty. On nie nie powie że utracono romantyzm skoków, tylko, że szkoda że on nie miał takiej szansy.
    Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.

  • neonek18 weteran

    Zgadzam się z Primożem. Skoki nie są już takie jak dawniej,a będzie tylko gorzej.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl