Martin Schmitt: "Turniej Czterech Skoczni znów przyciąga tłumy"

  • 2017-01-04 13:25

Martin Schmitt, mający dziś już 38 lat, podczas swojej kariery doprowadzał do ekstazy kibiców, a w szczególności nastoletnie fanki. Po jej skończeniu, będąc już wolnym od obowiązków sportowca, został ekspertem telewizyjnym.

Dawniej, zastępy młodych dziewczyn wyczekiwały na niego godzinami w kolejkach. Naciskały, nieraz płakały, gdy nie mogły zająć miejsca w pierwszych rzędach. Niektóre z nich chciały okazać swoją sympatię wyrażając na kartonowych tablicach chęć posiadania z nim wspólnego potomstwa. Postać Martina Schmitta sprawiła, że skoki narciarskie w Niemczech stały się bardzo popularne, a dzięki prywatnym stacjom telewizyjnym takim, jak RTL zostały rozpowszechnione na szeroką skalę. Sponsorzy przybywali grupami, chcąc być częścią sukcesu Schmitta oraz Svena Hannawalda, który miał miejsce w późnych latach 90. Młodzi zawodnicy ze Schwarzwaldu, uwielbiani przez cały naród, stali się idealnym tematem na okładki niemieckich dzienników.

Schmitt, utrzymujący się w światowej czołówce od roku 1998 do 2001, wygrał 28 konkursów z cyklu Pucharu Świata zdobywając Kryształową Kulę dwa razy, został czterokrotnie mistrzem świata w latach 1999 i 2001, odniósł triumf olimpijski w drużynie w roku 2002, jednak nigdy nie udało mu się stanąć na najwyższym stopniu podium w klasyfikacji końcowej Turnieju Czterech Skoczni. Fakt, że jego ówczesny kolega z kadry, Sven Hannawald triumfował w Turnieju w 2002 roku zostając także jedynym skoczkiem w historii wygrywającym wszystkie cztery konkursy tego prestiżowego cyklu, do dziś imponuje Martinowi. – To było wspaniałe – mówi 38-latek, dzisiaj ekspert telewizyjny. – Hannawald i ja znamy się od wielu lat. Zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Ich współpraca trwa nadal – obydwaj pracują dla stacji Eurosport, komentując oraz analizując wydarzenia na skoczniach.

Dla Schmitta nie ma znaczenia, że dzisiejsze nastoletnie miłośniczki skoków nie wyznają swojej "miłości" do Domena Prevca lub do innych zawodników w taki sposób, w jaki miało to miejsce za jego czasów. – Bardziej istotne jest, że Turniej Czterech Skoczni znów przyciąga tłumy fanów – przyznaje. Kibice mają wpływ na skoki, jednak wszystko zmieniło się od zakończenia jego kariery w 2014 roku. To, że na jego głowie pojawiło się parę siwych włosów, traktuje ze spokojem. Wspomniał także o zapowiedziach wygrania turnieju przez 17-letniego Prevca. – Nie wierzyłem w to od samego początku. Przegrał w mistrzostwach Słowenii, popełniając sporo błędów. Nie jest w stanie utrzymać wysokiej formy przez cały sezon. Tak się nie da. Pokazał ostatnio skoki, których poziom nie jest już aż tak dobry.

Niemiec został postawiony przed zadaniem wytypowania zwycięzcy 65. Turnieju Czterech Skoczni. Kamil Stoch, czy Stefan Kraft? Polak prowadzący w generalnej klasyfikacji przed konkursem na austriackiej Bergisel z przewagą 0,8 punktu nad skoczkiem z Salzburga jest faworytem czterokrotnego mistrza świata z Niemiec, głównie ze względów sentymentalnych. Według Schmitta, Kraft w tym momencie uskrzydla skoczka z Zębu.

– Austriacy kształtowali ten sport przez dekadę, teraz ty przejmujesz rolę głównego trenera i każdy chce, byś to udowodnił. Niemiec zwraca się tym samym do Stefana Horngachera, który został szkoleniowcem polskiej kadry A po raz pierwszy i spełnia swoje obowiązki perfekcyjnie. Zdaniem Schmitta, Horngacher, jego były osobisty trener rozumie tę rolę doskonale. – Pracowałem z nim przez długi czas. Polacy radzą sobie bardzo dobrze pod jego opieką. W dodatku, Horngacher zna dobrze austriacką drużynę, a także Stocha, z którym pracował ponad dziesięć lat temu jako trener kadry B reprezentacji Polski.

Martin Schmitt jest ciągle aktywny, sporządza analizy, przeprowadza wywiady. Śmieje się, wspominając "fioletowego Martina" z przeszłości, z trudem przedzierającego się przez tłum fanów, niczym gwiazda pop. Stał się już dojrzały. Nie przejmuje się tym, że nie wygrał wszystkiego w swojej karierze. Teraz ogląda wszystko z najlepszego miejsca – w pierwszym rzędzie, wygodnie, bez żadnych kompleksów.


Piotr Bąk, źródło: diepresse.com
oglądalność: (6572) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • cogito29 bywalec
    Martin Schmitt

    Jeden z najsympatyczniejszych skoczków przełomu XX i XXI wieku obok Andreasa Goldbergera i później Thomasa Morgernsterna, nie licząc naszych skoczków oczywiście :D Pamiętam ten szał na skoki kiedy Martin rywalizował z Adamem, byli wtedy rzeczywiście jak gwiazdy muzyki pop.

  • NiebywalyMike bywalec
    Martin

    Nawet przy największych sukcesach był sympatycznym gościem, widać ze takim pozostał :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl