Intrygująca magia lotów narciarskich, czyli polskie marzenia o skoczni mamuciej

  • 2017-05-06 21:43

Wizja posiadania skoczni, na której można by bić rekordy świata w długości skoku narciarskiego od zawsze rozpalała wyobraźnię wszystkich nacji posiadających takowe obiekty i geograficzne warunki do ich stworzenia. Wszystkich – z wyjątkiem (przez pewien czas) Norwegów, którzy nad długość skoku przedkładali jego piękno i przez kilka dziesięcioleci, zanim powstała Vikersundbakken, nie myśleli budowaniu przesadnie dużych obiektów. Jak się okazuje chrapkę na rekordy i zakusy na budowę skoczni – giganta mieli też Polacy. Temat nigdy nie wyszedł poza plany, bardzo wstępne ustalenia i słowne deklaracje, ale jednak istniał. Proponujemy w ramach majowej ciekawostki zapoznanie się z krótkim zarysem historii polskiej wizji skoczni mamuciej.

W planach działaczy IV Podhalańskiego Okręgu Narciarskiego w 1934 roku pojawił się pomysł wybudowania skoczni narciarskiej na stokach Nosala. Miała pozwalać na uzyskiwanie odległości dłuższych niż 90-metrowe. Przypomnijmy, że największym obiektem tego typu na świecie była wtedy słoweńska Velikanka, a jej rekord ustanowiony przez Birgera Ruuda w tamtym czasie wynosił 92 metry. Rekordem największej polskiej skoczni, Wielkiej Krokwi, były wówczas 74 metry Stanisława Marusarza. Powód, dla którego Zakopane nie zapisało się w annałach jako miejsce ustanowienia rekordu w długości lotu na nartach był odrobinę kuriozalny. Starania napotkały na przeszkodę w postaci braku zgody na wycięcie dwunastu drzew rosnących na wybranym na budowę obiektu terenie.

Inwestycje związane z infrastrukturą sportową w II Rzeczypospolitej były realizowane dużo bardziej dynamicznie niż ma to miejsce dzisiaj. W okresie międzywojennym po sukcesach Stanisława Marusarza nastąpił prawdziwy boom na skoki narciarskie. Młodzież wprost rwała się do skokowych nart zarażona bakcylem sukcesów zakopiańczyka i jego postawy na skoczni, pełnej waleczności i brawury. Doskonale wykorzystano to zjawisko. Zaczęto masowo stawiać i remontować skocznie narciarskie. W latach 30-tych PZN dysponował ponad dwustu pięćdziesięcioma obiektami, nie licząc małych 10- czy 15 metrowych skoczni! Można więc zaryzykować stwierdzenie, że gdyby działacze z Zakopanego uzyskali zgodę na wycięcie drzew ze stoku Nosala, powstanie zakopiańskiego mamuta mogłoby faktycznie dojść do skutku.

Nie wszystkich "Nosalowe" niepowodzenia zraziło. Rok później podczas XVI Zwyczajnego Walnego Zjazdu PZN w Krakowie pułkownik Wagner pod głosowanie zgłosił wniosek związany z koniecznością budowy w Zakopanem skoczni, na której możliwe byłoby latanie na odległości dłuższe niż 140 metrów! O tym jak szalony i futurystyczny był to pomysł niech świadczy fakt, że 140 metr przeskoczono na nartach dopiero 26 lat później na skoczni mamuciej w Oberstdorfie.

O olbrzymiej skoczni narciarskiej myślano nie tylko na Podhalu, ale również i w Beskidach. W latach 50-tych pojawił się pomysł wybudowania w Szczyrku skoczni mamuciej, na której można by oddawać skoki powyżej 110 metra. Była to inicjatywa znanego i cenionego wówczas zawodnika, trenera i działacza, Antoniego Wieczorka, inicjatora budowy wielu skoczni, niespokojnego ducha Beskidów. Wieczorek był pierwszym polskim skoczkiem, który na nartach osiągnął odległość 100 metrów. Miało to miejsce w Planicy w 1948 roku. Rekord Polski poprawił potem o jeszcze jeden metr i tytuł polskiego autora najdłuższego lotu na nartach dzierżył do 1957 roku. Być może to właśnie pokonanie magicznej dla skoczka w tamtych czasach granicy zainspirowało go do rozpoczęcia dyskusji na temat budowy wielkiej skoczni w Polsce. Pierwsza wersja tego projektu przewidywała budowę szczyrkowskiego mamuta pod Przełęczą Salmopolską, a druga między małym a dużym Skrzycznem. Był to jednak zbyt śmiały pomysł jak na lata powojenne i do powstania giganta w Szczyrku w końcu nie doszło.

Kiedy po wybuchu "Małyszomanii" zaczęto poważnie myśleć o przebudowie skoczni w Wiśle Malince, co poniektórych mocno poniosła wówczas wyobraźnia. Ówczesny prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Paweł Włodarczyk, zaczął otwarcie deklarować gotowość do rozmów na temat budowy w Wiśle mamuciej skoczni narciarskiej. O zamysłach włodarza polskiej narciarskiej centrali został nawet poinformowany Walter Hofer. - Myślimy o budowie mamuta. Takie są w tej chwili tendencje w FIS, konkursy na mamutach mają trafić do programu igrzysk. Największe imprezy światowe, w tym także Puchary Świata, będą przyznawane krajom mającym skocznie K 120 i K 185. - mówił w lipcu 2003 roku w rozmowie z Dziennikiem Polskim. Pół roku później w wywiadzie udzielonemu portalowi Interia.pl dodał, że w grę wchodzi także Zakopane. - Sfera inwestycyjna trwa długo – tłumaczył - Mamy pewne propozycje, ale muszą przejść one określone procedury. Najważniejsze jest, aby nie przerywać tych inwestycji, które trwają (Wisła, Zakopane), które są nam bardzo potrzebne. Po zakończeniu tych inwestycji niejako w naturalny sposób będzie można budować skocznię do lotów narciarskich.

Rok później na skutek afer wokół Polskiego Związku Narciarskiego Włodarczyk ustąpił z funkcji prezesa PZN-u, a jego następca Apoloniusz Tajner nigdy na poważniej nie zainteresował się tym tematem. - Byłoby fajnie gdybyśmy mieli taki obiekt, ale nie wiem czy jest on aż tak bardzo potrzebny – stwierdził kilka lat temu w rozmowie z portalem Onet.pl. Próżno dziś także szukać zwolenników budowy w Polsce skoczni mamuciej również wśród naszych skoczków. - Nie mamy w Polsce skoczni do lotów i nie powinniśmy jej mieć. Lepiej wydać pieniądze na budowę lub remont kilku małych skoczni dla młodych zawodników - powiedział niedawno Maciej Kot.

Przypomnijmy, że w tej chwili na świecie znajdują się cztery czynne skocznie mamucie, w Vikersund, Planicy, Oberstdorfie i Bad Mitterndorf. Wszystkie zostały w ostatnich latach przebudowane, są nowoczesne i pozwalają na osiąganie budzących respekt odległości. Niejasna jest przyszłość skoczni w Harrachovie, o której przebudowę i reaktywację toczy się na razie bezskuteczna walka. Od kilku lat na skokową mapę świata próbuje wrócić amerykańskie Ironwood, najmniejszy z mamutów, nieczynny od ponad dwudziestu lat, Ostatnio miejscowi działacze pochwalili się dofinansowaniem w wysokości 125.000 dolarów z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale do rozpoczęcia jakichkolwiek działań wciąż jeszcze daleko. Nic nie wskazuje na to, by do grona wyżej wymienionych miast miał dołączyć którykolwiek polski ośrodek, ale czy w sytuacji tak bardzo kulejącej bazy do podstawowego szkolenia młodych skoczków zasadny byłby chociażby powrót do debaty nad sensem budowy takiego obiektu?

Opracowano na podstawie:

Skoki narciarskie w Polsce w latach 1907-1939 - S. Zaborniak, Rzeszów-Krosno 2013
Na skoczniach Polski i świata - Stanisław Marusarz, W-wa 1974
Sprawozdanie PZN z działalności za lata 1936 i 1937,s. 146-147 - ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego.
Źródła własne


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (33531) komentarze: (24)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @TomekNS @tomekns

    Ale Planica to skocznia mamucia. Toż to z tej racji bonus. Jeśli chodzi o skocznie duże to tylko oprawa TCS wygląda lepiej niż zawody w Zakopanem. Oczywiście to już nie te czasy co kilkanaście lat temu . Ale zbyt dużo zagranicznych skoczków wypowiada się o polskich zawodach w superlatywach żeby to uznać tylko za Polska przesadę.

  • Kolos profesor
    @gosposia @MarcinBB

    Nie żaden chichot historii tylko inne czasy. Przedwojenny mamut byłby tani bo był nie tylko o 2/3 mniejszy od obecnych mamutów ale tez dlatego że skocznie wtedy były raczej drewniane bądź wręcz klepankami ze śniegu czyli tanie w budowie. To dlatego przed wojną mamut mógł być (i setki małych skoczni) mimo iż ogólnie bieda aż piszczała, dużo bardziej niż dziś. Dziś się nie da bo skocznie to zupełnie inne konstrukcje kosztujące miliony złotych.

  • TomekNS stały bywalec
    Żart :)

    Teraz w naszym kraju nie ma kasy żeby utrzymać zwykłe skocznie a co dopiero myśleć o mamuciej. Ciekaw jestem jak idzie remont Wielkiej Krokwi bo coś cisza nastała.
    Organizacja PŚ w Zakopanem też pozostawia dużo do życzenia i wiem o czym mówię ponieważ w tym sezonie byłem na kilku konkursach poza naszymi granicami i przygotowanie oraz atmosfera jest lepsza a w Planicy przebija Zakopane i kładzie na łopatki. Więc jeśli usłyszę że ktoś podnieca się Zakopanem w przyszłym sezonie to chyba padnę (oczywiście jeśli Zakopane nie wypadnie z kalendarza). To takie moje przemyślenia może nie na temat ale ktoś o tym musi zacząć rozmawiać . Pozdro i polecam PLANICA bo tam najlepsze skoki i najlepsza atmosfera.

  • MarcinBB redaktor
    @gosposia @gosposia

    Ja tez zgadzam sie z Maciejem Kotem.
    Odnosnie przeznaczania pieniedzy na infrastrukture to skocznie male, srednie i normalne sa nam znacznie bardziej potrzebne, niz mamut. Na takie "wisnisko na torcie" jak mamuta mozna sobie pozowolic, jak sie ma taka ilosc skoczni, ktora pozwala na stworzenie wydajnego i efektywnego systemu szkolenia. A u nas pod tym wzgledem jest tak sobie, by nie rzec - ubogo.
    W kwestii jednakze Trybunalu Konsytucyjnego, to raz - ze pozwole sobie sie nie zgodzic co do tego, czy jest nam potrzebny czy nie, ale takze dwa - pozwole sobie nieco uzupelnic wypowiedz. Owszem, decyzje o jego powolaniu podjeto podczas stanu wojennego, ale wbrew wrazeniu, jakie moznaby w zwiazku z tym odniesc, nie byl on pomyslem rzadzacej polska komunistycznej junty, tylko postulatem Solidarnosci z lat 1980-1981. No i faktycznie to on rozpoczal dzialalnosc dopiero w 1986.

    Taki chichot historii, ze w II RP na mamuta byly checi i znalazlyby sie pewnie pieniadze ale na drodze stanal problem wycinki drzew. Dzis niby PZN taki bogaty, ale nie ma ani pieniedzy ani checi za to wyciecie 12 drzew na pewno nie byloby zadnym problemem. Chocby rosly na nich Szyszki. Przepraszam, szyszki ;-)

  • anonim
    @kryska @andy_stawowsky

    Żle myślisz. Tam stosunkowo niewielu zawodników uprawia ten sport, bo nie powiodło się w innych. Zbyt szybko by się zniecierpliwił do skoków, bo zanim się nie wejdzie na skocznie normalne trudno stwierdzić, czy ktoś w ogóle ma talent. Tylko w takim kraju jak Polska można stwierdzić, że Tymek Cienciała ka talent na wygrywanie zawodów PŚ już po pierwszych skokach na skoczni małej. A żeby dotrzeć na poziom skoczni normalnej ile potrzeba? Średnio 3-5 lat. Cholernie dużo jak na niszowy sport. Mało jaki dzieciak ma taką cierpliwość, by tyle czekać na efekty w sporcie, który był dla niego planem C albo nawet planem D. Prawdami jest taka, że znaczna większość skoczków amerykańskich robi to albo dlatego, że to skocznie to jedne z nielicznych obiektów sportowych z mieście które jak na warunki amerykańskie jest zabite dechami - np. Iron Mountain, Steamboat Springs, Brattleboro, itd., albo również przez kultywowanie tradycji przodków, zachęceni przez przodków - mimo tego, że Norwegowie czy Finowie na masową skalę przybywali do USA ponad sto lat temu, to ich potomkowie, w przeciwieństwie do większości potomków Polaków, nie zapomnieli o swoich korzeniach. Niejeden zawodnikamerykański się o nich wypowiadał, widać to także również po tym, że często mają skandynawskie imiona, oni sami albo ktoś z rodziny. A nawet jeśli nie pamiętają skąd pochodzą, to skaczą dlatego bo tata skakał, tata skakał bo dziadek skakał, a można się domyśleć, kiedy się ta cała karuzela zaczęła. A nie raz też powód jest i jeden i drugi. Skoki w Ameryce to rzadko kiedy są sportem, który ktoś przypadkowo zauważył - zazwyczaj jest tak, że albo ktoś to zna od dziecka, bo rodzice opowiedzieli, albo jest wśród 95% szarych obywateli którzy nie mają pojęcia o takim sporcie, nawet choćby mieszkał w miasteczku gdzie jest skocznia, albo skoki uprawiałby kolega z klasy. Oczywiście ci co kultywują skoki w Ameryce to nie amisze, więc czasami zdarza się, że ktoś się dowie o tym sporcie od kolegi albo dlatego, że jako przypadkowy przechodzień czy przejezdny zobaczył jakiegoś gościa latającego na dwóch dechach, jednak w dużej mierze skoki w Ameryce nie są czwartym czy piątym wyborem, lecz pierwszym wyborem, ale wykonywanym przez stosunkowo niewielką grupę społeczną,

  • Złoty Orzeł profesor
    @kryska @andy_stawowsky

    No nie, Bickner ostatnio rozkręcił swoje pędy i może wyjść z niego taki 2-gi Alborn. Regularnie melduje się w 10, w Vikersund skoczył 244,5m i po upadku szybciutko wrócił na skocznię. Chłopak OK. Reszta to jest 10-ta woda po kisielu

  • andy_stawowsky doświadczony
    @kryska @kryska

    Podawanie przykładu kadry USA jest dosyć zabawne. Tam najwięksi nieudacznicy sportowi trafiają (bez urazy), w bo w żadnym poważnym sporcie, gdzie są sława i pieniądze, się nie odnaleźli. Swoją drogą ten nasz polski fenomen, że skoki to coś "dużego", jest nawet zabawny. Wiem coś o tym, bo sam się do tego przyczyniam - jako kibic i komentator. A to tak naprawdę śmieszny sport dla garstki zapaleńców.

  • Złoty Orzeł profesor
    @gosposia @kolos

    A Pan, to niech się zastanowi nad tym, czy Maciek Kot nie jest lotnikiem. Przecież życiówka ponad 240m, w Planicy równe skoki ponad 220m, czego jeszcze więc?

  • Złoty Orzeł profesor
    @gosposia @gosposia

    A #pocotokomu? Widzisz że w Ironwood remontują mamuta od 2004 roku i brakuje funduszy. W Polsce nie jest na bogato, można było by jakąś K115-120 i K85-90 dorobić a nie mamuta. Pozatym gdzie w Polsce widzisz K40, K60, K25? Najpierw małe potem duże.

  • gosposia weteran
    @gosposia @kolos

    Jakie bicie piany? Kolega w ogóle wie co to pojęcie oznacza?
    "Nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz". Pierwsze przykazanie blogowe.
    Co do Kota i jego kompleksów. Na mój gosposi gust to myślę, że ktoś do kogo należą dwa z pięciu najdłuższych lotów oddanych kiedykolwiek i gdziekolwiek przez polskiego skoczka, niekoniecznie musi mieć kompleksy z tytułu swoich umiejętności w lataniu na nartach.
    Natomiast ci, którzy takie kompleksy mu zarzucają, nie mają tych kompleksów niewątpliwie w żadnej dziedzinie. Również jak chodzi o treść swoich wpisów na różnego rodzaju blogach.

  • Kolos profesor
    @gosposia @gosposia

    Ale nie ma żadnych ,ale to żadnych planów budowy skoczni mamuciej w Polsce. To o co to bicie piany??

    Z Maciejem Kotem można zgodzić się częsciowo - lepiej wydać pieniądze na mniejsze skocznie ale mówienie że "nie powinniśmy mieć skoczni mamuciej" są moim zdaniem przesadne. Wychodzą z Kota kompleksy na tle tego ze lotnikiem jest raczej kiepskim.

  • gosposia weteran
    Kot ma rację

    Zgadzam się z przywołanym w tekście Maciejem Kotem.
    Znacznie pożyteczniejsze będzie wydanie pieniędzy na remont czy budowę skoczni mniejszych.
    Wybudowanie mamuta jest, na mój gosposi gust, potrzebne Polsce, mniej więcej, tak jak Trybunał Konstytucyjny.
    Zdeklarowani zwolennicy budowy mamuta muszą więc czekać na trzęsienie ziemi albo na... jeszcze jeden stan wojenny. Wtedy to bowiem , jak uczy doświadczenie, takie dziwne twory jak TK albo mamut mogą w naszym kraju powstać.
    Na szczęście przynajmniej mamuta nam dotąd oszczędzono.

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    Piszesz tak jakby pomysł był realnie rozważany. Tymczasem nigdy PZN na poważnie tematu budowy skoczni mamuciej nie podejmował... Bajdurzenie Włodarczyka można tu wziąć w nawias...

  • Kolos profesor

    Ja się dziwie jak się tu w komentarzach jedzie po PZN-e i to za pomysł którego nigdy, nigdy na poważnie nie brał pod uwagę.

    Tutejsi hejterzy doszukują się wszystkiego złego nawet w komentarzu Apoloniusza Tajnera takim jak "Byłoby fajnie gdybyśmy mieli taki obiekt, ale nie wiem czy jest on aż tak bardzo potrzebny"

    I to nic że ci hejterzy twierdzą dokładnie tak samo.

    A to jak bajdurzył Włodarczyk swego czasu pokazuje o ile lepszym prezesem PZN-u jest Apoloniusz Tajner

  • borek99 doświadczony
    @DamjanFras @DamjanFras

    Z tymi trasami biegowymi to bez przesady - oczywiście idealnie nie jest, ale oprócz Jakuszyc (które, jak wszystko pójdzie jak trzeba, będą prawdziwą perełką) jest też chociażby Jamrozowa Polana, która nieźle się rozwija czy Kościelisko. Czyli generalnie już jest lepiej niż w świecie skoków ;)

  • kryska stały bywalec

    Ja to bym w Polsce nawet nowej k-120/k-130 nie chciał, bo tylko by na to fundusze szły a pożytek z tego niewielki. Największa nowa skocznia jakiej potrzebujemy to K-90 na Podkarpaciu.
    Popatrzymy na kadrę amerykańską, trzech z nich to chłopacy z Chicago w klubie gdzie największa skocznia to K-70, kluby wokół obiektów olimpijskich nie są w stanie wytrenować kadrowiczów oprócz Rhoadsa.

  • Prymka bywalec
    mamut

    W Ustroniu też były marzenia i poważne rozmowy o Mamucie.Ale jak widze co się dzieje ze skoczniami w Łabajowie i Goleszowie to myśle że nasze skoki się kończą...

  • Pavel profesor

    Cztery mamuty na świecie to liczba optymalna, tego typu skocznie "żyją" tylko podczas zawodów PŚ, a więc im więcej takich obiektów, tym rzadziej w kalendarzu będą się pojawiać, a co za tym idzie ich rentowność poleci na łeb na szyję.

    W Polsce działacze wszelkiej maści lubują się w megalomaństwie, a to budowa skoczni na "Narodowym", a to produkcja śniegu w połowie Listopada na start PŚ w Wiśle, a w końcu i ten śmieszny mamut.

  • kingsize00 początkujący
    wielki kurs dzis

    https://toni808typy.blogspot.nl/ Polecam na dzis ma kurs 80 I SPECJALNA PROMOCJE ! DAJE SKAN DO KAZDEGO KUPONU sam gralem z nim 3 ostatnie jego kupony i trafilem ! POLECAM!

  • FunFact weteran

    Przepraszam za kompletny off, ale myślę, że warto obejrzeć popisy wokalne Piotrka :)

    https://youtu.be/P8K_eaGhrhM

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl