Wypowiedzi Jakuba Wolnego, Kamila Stocha i Stefana Huli po Hinzenbach

  • 2017-10-01 23:36

Reprezentanci Polski spisali się wyśmienicie w przedostatnim konkursie tegorocznego cyklu LGP na skoczni HS 94 w Hinzenbach. Stefan Hula potwierdził swoją wysoką dyspozycję plasując się na 5. miejscu, natomiast Jakub Wolny i Kamil Stoch po nieco gorszych próbach zostali sklasyfikowani w trzeciej dziesiątce. Oto, co mieli do powiedzenia po swoich skokach.

Jakub WolnyJakub Wolny
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński

Jakub Wolny (24. miejsce)

Jak wyglądała dzisiaj sytuacja z prędkościami na progu? – Nie byłem ani szybki, ani wolny, udało mi się osiągnąć nieco wyższą prędkość, lecz to nie jeszcze maksimum moich możliwości. Mam nadzieję, że problemy z tym związane znikną w Klingenthal.

- Na pewno chciałbym uplasować się wyżej, jednak mimo to mogę dopisać sobie mały plus. Awansowałem w drugiej serii o kilka pozycji, jestem z siebie zadowolony w 60%.

Czy skoczek pochodzący z Bielska-Białej cieszy się z faktu, że były to ostatnie skoki oddane na najmniejszej skoczni w całym cyklu LGP? – Myślę, że tak. Mieliśmy dzisiaj ciężkie warunki, belka została ustawiona nisko, było naprawdę trudno odlecieć. Musieliśmy oddawać naprawdę dobre skoki. Lądowanie w okolicach 85. metra nie należy do zbyt miłych (śmiech).

- Obiekt w Klingenthal jest bardzo przyjemny. Myślę, że większość zawodników lubi tam skakać, na pewno bardziej, niż w Hinzenbach na średniej skoczni. Powinno tam być lepiej.

Dzisiaj triumf w końcowej klasyfikacji Letniego Pucharu Kontynentalnego zapewnił sobie Klemens Murańka. Wolny ma na swoim koncie podobny sukces - zdobył to trofeum w 2014 roku. Czy jest to jego zdaniem istotny sukces w karierze? – To fajna sprawa wygrać cały cykl Letniego Pucharu Kontynentalnego. Co prawda na nic się to nie przekłada, jednak na pewno buduje psychicznie. Bardzo gratuluję Klimkowi wygranej.

Kamil Stoch (26. miejsce)

- Finałowy skok był zepsuty. Pierwsze dwa były dobre, zarówno próbny, jak i ten z pierwszej serii. W ostatnim przesadziłem nieco z kierunkiem odbicia. Skierowałem je zbyt mocno do przodu, przez co nie dałem szansy lewej narcie, aby złapała nieco powietrza. Było to powodem skrzywienia w locie.

- Czuję ulgę, że opuszczamy już obiekt w Hinzenbach, jednak zobaczymy co będzie dalej. Na pewno dalej będę skupiać się na skokach i odpowiednim wykonaniu swojej pracy.

Tegoroczny sezon letni wygląda bliźniaczo do tego z ubiegłego roku. Im bliżej końca Letniego Grand Prix, tym forma podopiecznych Stefana Horngachera jest lepsza. Czy wyniki osiągane w ostatnich konkursach przełożą się na zmagania zimowe? – Nie wiem. W tej chwili wszystko wygląda świetnie, praca idzie w dobrym kierunku. Uważam, że jako grupa jesteśmy bardzo dobrze dysponowani i postaramy się przygotować solidną formę na zimę.

Jak Polacy zamierzają przestawić się z najmniejszego na największy obiekt w kalendarzu LGP? – Nie trzeba robić niczego szczególnego. Na niemieckiej skoczni wszystko będzie się działo nieco szybciej. Będą wyższe prędkości, więcej powietrza pod nartami, ale generalnie zasada skoku pozostaje taka sama. Klingenthal i Hinzenbach dzielą około 3-4 godziny jazdy, podczas podróży planuję uciąć sobie drzemkę.

Stefan Hula (5. miejsce)

- Nie zdołałem dzisiaj wskoczyć na podium, cóż poradzić. Moje próby były dobre, w finałowej serii zabrakło nieco szczęścia. Uważam, że był to poprawny skok. Dla całej drużyny dzień należy ocenić bardzo pozytywnie. Ja nie wylądowałem w pierwszej trójce, ale moim kolegom udało się tego dokonać.

Jak wyglądały w dzisiejszym konkursie warunki wietrzne? Odczuwalne były spore podmuchy, jednak kompensaty punktowe tego nie oddawały. – To był sprawiedliwy konkurs. Warunki nie były loteryjne, cały czas wiatr był stabilny, wiał lekko pod narty.

- Nie należy przestawiać się specjalnie ze średniej na dużą skocznię, myśleć, że trzeba robić coś innego. Powinno się robić swoje, utrzymywać dobry kierunek, który się obrało.

Podczas finałowych zawodów letniego cyklu do walki o zwycięstwo dołączą nieobecni w Hinzenbach Norwegowie. – Oni za mnie nie skoczą (śmiech). Trzeba liczyć na siebie, obecność zawodników z Norwegii nie robi dla mnie różnicy. Pewnie czają się na Klingenthal, zjawi się tam wielu skoczków. Zobaczymy jak to będzie.

Jaki jest sekret tak świetnej formy Biało-Czerwonych w letniej rywalizacji? – Nie ma żadnego sekretu. Wszystko dobrze się układa – jest fajna atmosfera, jesteśmy dobrze zgrani, mamy jasny cel, do którego dążymy i oby sytuacja układała się tak dalej. Wtedy będziemy wszyscy zadowoleni.

Jakie plany na kilkugodzinną podróż do Niemiec ma 31-latek? – Pewnie poczytam książkę, aktualnie czytam "Z mgły zrodzony". Oby droga zleciała jak najszybciej. Potem trzeba się dobrze wyspać i walczyć dalej jutro.

Korespondencja z Hinzenbach, Dominik Formela


Piotr Bąk, źródło: Informacja własna
oglądalność: (6162) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl