Czterdzieści faktów na czterdzieste urodziny Adama Małysza, część 2

  • 2017-12-03 23:48

"Odleć w kosmos bez rakiety/ Znowu jesteś na świeczniku/ Teraz się zaczyna życie / Gdy czterdziecha na liczniku" - śpiewał zespół Big Cyc w utworze: "I ty będziesz miał czterdzieści lat". Dzisiejszemu solenizantowi, Adamowi Małyszowi, z okazji jego czterdziestych urodzin życzymy wszelkiej pomyślności w życiu osobistym i zawodowym, spełnienia wszystkich marzeń, których część na pewno koncentruje się wokół występu polskich skoczków na zbliżających się igrzyskach olimpijskich. Dla naszych czytelników mamy natomiast niespodziankę w postaci poniższego zestawienia.

>>>Czterdzieści faktów na czterdzieste urodziny Adama Małysza, część 1<<<

Na dzisiejszą okoliczność przygotowaliśmy zestaw czterdziestu faktów, ciekawostek, wydarzeń, informacji (czasem bardziej, czasem mniej poważnych) związanych z osobą naszego mistrza. Staraliśmy się, by poniższy materiał zawierał rzeczy nieoklepane i niebanalne, a raczej nieznane, mało znane lub zapomniane. Oto druga część naszego okolicznościowego tekstu.

21. Cykl Letniego Grand Prix jest dziś głównie treningiem i polem doświadczalnym dla zawodników, trenerów i organizatorów. Trudno sobie wyobrazić, zwłaszcza, że azjatyckie konkursy mają często słabszą obsadę niż zawody Pucharu Kontynentalnego, by triumf w końcowej klasyfikacji stanowił cel dla któregoś z czołowych skoczków świata. Kiedyś jego prestiż był jednak znacznie większy. Adam Małysz mistrz świata, triumfator TCS i zdobywca Kryształowej Kuli za sezon 2000/01 początkowo wraz ze sztabem szkoleniowym planował uczestniczyć tylko w europejskiej części Grand Prix 2001. Gdy jednak okazało się, że Polak jest liderem cyklu po zawodach organizowanych na Starym Kontynencie, sztab zmienił zdanie i postanowił, że Małysz powinien bronić w Japonii pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej i dołożyć kolejne trofeum do bogatej już wtedy kolekcji. W Hakubie i Sapporo polski skoczek nie wygrał ani razu, ale i tak zdołał zostać triumfatorem klasyfikacji generalnej. Najlepszy w japońskiej części LGP był wówczas Stefan Horngacher.

Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil Stoch i Adam MałyszKamil Stoch i Adam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Alicja Kosman / PZN
Adam Małysz, Oslo 1996Adam Małysz, Oslo 1996
fot. Przegląd Sportowy/PAP/CAF
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
Adam MałyszAdam Małysz
fot. Tadeusz Mieczyński
Adam Małysz i Tadeusz MieczyńskiAdam Małysz i Tadeusz Mieczyński
fot. Karolina Osenka

22. Jens Weissflog, największy idol Małysza nie zawsze wierzył w możliwości swojego fana. Zapytany przez "Magazyn Sportowy" tuż przed igrzyskami w Vancouver o szanse Małysza na medale wykazał się daleko idącym sceptycyzmem: "Żeby Adam Małysz zdobył złoto potrzebnych jest kilka cudów – dwa dobre skoki, trochę szczęścia, dramat innych. Nie chce mi się w te cuda wierzyć, ale są one mimo wszystko możliwe. Realistycznie jednak oceniając, Adam nie ma szans na żaden medal, bo konkurenci są mocniejsi" - wyrokował były niemiecki skoczek. Niedługo po wydaniu tego osądu przekonał się, jak bardzo się pomylił. Małysz w Vancover zdobył dwa srebrne medale, a wyprzedził go tylko skaczący w innej lidze, Simon Ammann. W tym samym wywiadzie Weissflog podkreślił jednak, że darzy Małysza wielkim szacunkiem: "Od pewnego czasu ja sam stałem się fanem Małysza. Jesteśmy więc dla siebie nawzajem idolami.

23. Adam Małysz od 2008 roku jest patronem skoczni w Wiśle. Co niektórym marzyło się, by stał
się również patronem ulic. Jednym z nich był radny z Gołdapi, Marian Waraksa, który w 2011 roku zaproponował, by w hołdzie wielkiemu mistrzowi oraz historii miasta, mocno związanej ze sportami zimowymi (o Gołdapi mówiło się kiedyś "Zakopane Północy"), jedną z ulic nazwać właśnie imieniem najwybitniejszego polskiego skoczka. Cała sprawa dotyczyła ulicy Konstytucji 3-Maja, która została przecięta obwodnicą i biegnie do granicy administracyjnej miasta, w kierunku Pięknej Góry, na której kilkadziesiąt lat temu znajdowała się skocznia narciarska, w pewnym momencie jedyny czynny tego typu obiekt w północnej Polsce. Zdecydowana większość internautów biorących udział w sondzie na stronie miasta poparła inicjatywę nadania tej ulicy imienia Adama Małysza, ale pomysł Mariana Waraksy nie został jednak zrealizowany.

24. Relacje Adama Małysza z dziennikarzami to temat na osobną rozprawę. Jedną z anegdot na ten temat podzielił się z nami Sebastian Szczęsny:

Był to rok 2003 lub 2004. Trzydziestu dziennikarzy w Trondheim przestępuje z nogi na nogę... Wprawdzie dzień bez konkursu, ale wszystkie redakcje chcą mieć koniecznie jakąś wypowiedź Adama Małysza... Pada pytanie: kto zadzwoni do pokoju Adama i poprosi żeby zszedł do nas na 10 min? Wszyscy się boją... A jak się Mistrz obrazi??!!!! W końcu, jako że miałem z Adamem niezły kontakt dzwonię... Odbiera Robert Mateja... Mówię: Robert, jest tam może Adam? Bo tu dziennikarze czekają.. trzydzieści osób... potrzebne jest jedno, no dwa zdania Adama... Mateja: Sorry, ale Adama nie ma... yyy.. poszedł na.... na masaż! Nie wiem kiedy wróci, więc nic z tego.... JA: Rozumiem, że nie za bardzo możesz rozmawiać, bo Adam jest obok Ciebie? Mateja: Mhmmmm... I prosił żebyś mówił, że go nie ma? Mateja: Mhmmmm.. dokładnie... Powiedz mu, jak skończymy rozmowę, żeby zszedł.. ok?? I słyszę: Nie no.. nie wiem kiedy wróci... wiesz masaż ważna rzecz, więc nie wiem. Pożegnaliśmy się, odłożyłem telefon... i co? 10 minut później Adam był na dole ku radości wszystkich dziennikarzy!

25. Pierwsze zwycięstwo Adama Małysza w zawodach rangi FIS miało miejsce 7 stycznia 1996 roku. Polski skoczek całkiem odważnie poczynał sobie w Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 1995/96. W Oberstdorfie zajął 18 miejsce, W Ga-Pa był 16., a w Innsbrucku uplasował się na 11 pozycji. Kompletnie nie wyszedł mu jednak skok kwalifikacyjny w Bischofshofen i w ten sposób zakończył się dla niego TCS. Jako że do "50" nie wszedł także żaden z pozostałych reprezentantów Polski, trener Mikeska zdecydował, że polska ekipa wcześniej opuści Bischofshofen i uda się do Bad Goisern na konkurs zaliczany do klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego. Małysz w świetnym stylu wygrał te zawody, wyprzedzając o 10 punktów reprezentanta gospodarzy, Reinharda Schwarzenbergera, który dzień wcześniej w zawodach kończących TCS zajął wysokie, czwarte miejsce.


26. Końcówka lat 90-tych to najbardziej czarny okres w karierze Małysza. Rozregulowany zupełnie wiślanin nie tylko nie radził sobie na arenie międzynarodowej, ale bywało, że i w krajowych zawodach znajdował się poza czołówką. Podczas konkursu o mistrzostwo Polski rozegranego 29 marca 1998 roku na Wielkiej Krokwi Małysz zajął dopiero szóste miejsce, a w żadnej z prób nie osiągnął nawet setnego metra (95,5 i 99,5 m.). Do mistrza Polski, Roberta Matei, stracił blisko 75 punktów! Jeszcze niżej, bo na siódmym miejscu, wylądował podczas letnich mistrzostw Polski rozegranych w tym samym roku na Średniej Krokwi. Do zwycięzcy, Krystiana Długopolskiego stracił wtedy prawie 30 punktów...

27. Sukcesy Małysza stały się swego czasu niewyczerpanym źródłem inspiracji dla twórców sztuki muzycznej. Pieśni opiewających beskidzkiego mistrza powstało w pewnym momencie tak dużo, że w 2002 roku ramach jednej z odbywających się corocznie w Wiśle Majówek z Małyszem, postanowiono zorganizować Festiwal Piosenki Skocznej. Występy artystów oceniało jury w składzie: Adam Małysz, Apoloniusz Tajner, Tomisław Tajner i komentator sportowy, Krzysztof Miklas. Zwycięzcą został reprezentujący nurt disco polo zespół Colorado, a jego występ można zobaczyć tutaj. Rok później odbyła się w Wiśle druga edycja Festiwalu Piosenki Skocznej.

28. Pod koniec kariery skoczka Adam postawił na kontynuowanie edukacji, którą przed laty zakończył na szkole zawodowej. - N
amówiono mnie, żebym poszedł do liceum – opowiadał w rozmowie z magazynem Kontrast - Dużo materiału mi wysyłali, przyjeżdżałem do Warszawy tylko na jakieś egzaminy i tak udało mi się skończyć tę szkołę. Tyle, że matura "zbiegła się" z igrzyskami olimpijskimi. No i kiedy wróciłem z olimpiady powiedzieli mi: "No to teraz matura". A ja: "Dajcie mi spokój, już mam dość tego wszystkiego, nie chcę, nie będę nic zdawał…". Ale wiedziałem, że jak wtedy bym nie zrobił matury, to już wcale bym jej nie zdał. No i siedziałem trzy tygodnie w Warszawie nad książkami. To było naprawdę okropne. Wszyscy mnie pytali, czemu się tak stresuję, a ja dopiero wtedy zrozumiałem cierpienia wszystkich maturzystów (śmiech).

29. W 2005 roku, w wieku 28 lat Adam Małysz "urósł" o jeden centymetr i przekroczył 1,7 m wzrostu. Wszystko to stało się możliwe dzięki odpowiednim zabiegom fizjoterapeutycznym. "Wydłużony" został wtedy również Krystian Długopolski. Wszystko po to, by wyższy Małysz mógł skakać na nartach dłuższych o centymetr, co przekładało się na dodatkowe 22 cm kwadratowe powierzchni nośnej.



30. W swoim życiu Małysz rozdał kilkaset tysięcy autografów. Rekord w ich rozdawaniu ustanowił podczas jednej z Majówek z Małyszem, kiedy to składał podpisy non stop przez siedem godzin! Kiedyś zdarzyło mu się złożyć autograf nawet w toalecie. "Na szczęście nie na papierze toaletowym" - żartował były skoczek. Swoje podpisy składał też na banknotach czy na ludzkim ciele. Gdy któryś z fanów otworzył paszport prosząc o autograf odparł z uśmiechem: "Nie róbcie sobie jaj, bo mnie za to zamkną".

31. Pod koniec marca 2005 roku fani Adama Małysza oblali się zimnym potem. Wybitny skoczek zagroził podczas konferencji prasowej w Wiśle, że zakończy karierę. Chodziło o nieporozumienia na linii Małysz i jego menadżer Edi Federer – Polski Związek Narciarski kierowany wówczas jeszcze przez Pawła Włodarczyka. Ówczesny prezes PZN zamierzał zerwać umowę z Federerem tłumacząc, że współpraca z Austriakiem nie przebiega pozytywnie, a on sam nadużywa jej zapisów. Obie strony doszły ostatecznie do porozumienia, a Małysz, jak wiemy, skakał jeszcze z sukcesami przez sześć kolejnych lat.

32. Podczas Pucharu Świata w Zakopanem w 2002 roku, w momencie kiedy Małysz minimalnie wyprzedził Svena Hannawalda i okazało się, że właśnie odniósł pierwsze zwycięstwo na polskiej ziemi, norma hałasu w dolince między Wielką Krokwi a mniejszymi skoczniami została przekroczona 1000-krotnie! Takie wyniki przyniosły badania pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego, na terenie którego znajdują się obiekty. Dyrekcja TPN zwróciła się do Centralnego Ośrodka Sportu, by ten wziął te obserwacje pod uwagę planując kolejne zawody. Małysz ściągnął wówczas pod Giewont tak ogromne rzesze kibiców, że do dziś nie wiadomo ilu widzów śledziło na żywo tamtejsze zawody. Najczęściej mówiło się o ok. 60 tysiącach kibiców. Impreza przerosła organizatorów, na trybunach działy się Dantejskie sceny, było bardzo niebezpiecznie. Stanisław Czubernat, wicedyrektor TPN miał jeszcze inne uwagi: - Niedobrze też się stało, że na tak wielką imprezę dla 60 tysięcy widzów przygotowano zaledwie 20 toalet. Obliczyliśmy, że jeśli tylko połowa z nich miała potrzebę skorzystania z nich, to każdy miał na wykonanie czynności fizjologicznych zaledwie 12 sekund. A że jest to niemożliwe, stąd po zawodach do lasu przy Wielkiej Krokwi nie dało się wejść z powodu nieprzyjemnego zapachu fekaliów.

33. Imprezą, do której szczęścia nie miał Adam Małysz były mistrzostwa świata w lotach narciarskich. Wybitny skoczek brał w nich udział siedmiokrotnie, jednak nie zdobył podczas czempionatów rozgrywanych na mamutach jednego, choćby brązowego, medalu. Fakt ten dziwi o tyle, że podczas konkursów Pucharu Świata rozgrywanych na skoczniach do lotów aż 15 razy stawał na podium (trzecie miejsce w zestawieniu "podiumowiczów" PŚ w lotach za Gregorem Schlierenzauerem i Robertem Kranjcem), sześciokrotnie na jego najwyższym stopniu. Bardzo bliski medalu indywidualnie i w drużynie był podczas mistrzostw świata w Planicy w 2010 roku, ale skończyło się na dwóch czwartych miejscach. Cztery lata wcześniej na skoczni w Kulm nasz najlepszy skoczek przeżywał swoje najgorsze chwile związane z imprezą rangi mistrzowskiej od czasu nieudanych dla niego igrzysk olimpijskich w Nagano w 1998 roku. W seriach treningowych poprzedzających zawody zajął 59 (ostatnie) i 39 miejsce, a do konkursu dostał się po zajęciu 30 pozycji w kwalifikacjach. W samych zawodach spiął się i zakończył je na dwudziestym miejscu, ale wyprzedził go nawet kolega z reprezentacji, Robert Mateja.

34. W 2012 roku przed Pucharem Świata w Zakopanem w eter poszła informacja, że były już skoczek, a wówczas kierowca rajdowy, który dopiero co wrócił ze swojego pierwszego Dakaru, będzie honorowym przedskoczkiem w czasie pucharowych zawodów na Wielkiej Krokwi i wręczy nagrody zwycięzcom. Spokojny z natury Małysz tym razem wściekł się, że nikt nie raczył z nim skonsultować tych planów i w ogóle nie przyjechał do Zakopanego. "Świadomie zostałem w domu, bo znowu nie wiedzieli jak się wobec mnie zachować. Nikt ze mną niczego nie uzgadniał, a ja nie chciałbym robić za małpkę" – skarżył się wiślanin.

35. Naczelną dewizą Małysza przez większą część sportowej kariery były "dwa dobre skoki". Zasadę, by nie myśleć o końcowym efekcie, ale skupić się na jak najlepszym wykonaniu swojego zadania, widząc jej skuteczność, przejmowali też przedstawiciele innych dyscyplin sportowych, a także osoby nie związane ze sportem. W 2010 roku przez igrzyskami w Vancouver Adam Małysz zmienił sposób myślenia i złamał zasadę, której hołdował przez szereg lat. "Zawsze powtarzałem, że interesują mnie dwa dobre skoki, a nie końcowy rezultat. Chyba się jednak starzeję, bo w kontekście igrzysk w Vancouver myślę tylko o złotym medalu i tylko on mnie interesuje" - mówił w jednym z wywiadów.

36. Apoloniusz Tajner przyznał kiedyś, że jeszcze kilka tygodni po igrzyskach w Salt Lake City nie mógł spać spokojnie. Nie obawiał się utraty trenerskiej posady po słabym starcie części naszej ekipy, ale … dyskwalifikacji Adama Małysza. Jak twierdził ówczesny trener kadry kontrole dopingowe w Stanach były przeprowadzane z różnymi uchybieniami i nieodpowiedzialne. Otóż pojemnik z moczem każdego zawodnika poddawanego kontroli nie był szczelnie zabezpieczony przed dostaniem się ciał obcych z zewnątrz. To znaczy, że w przypadku, gdyby cokolwiek przedostało się do pojemnika, mogłoby dojść do błędnej oceny wyników i tym samym do niesłusznej dyskwalifikacji zawodnika. Przypomnijmy, że podczas igrzysk w 2002 roku Adam zdobył srebrny i brązowy medal.

37. Adam Małysz plasuje się na drugim miejscu w rankingu skoczków, którzy zanotowali najdłuższy odstęp czasowy pomiędzy pierwszym i ostatnim zwycięstwem w Pucharze Świata. Pomiędzy 17 marca 1996 roku i wygraną w Oslo a 21 stycznia 2011 i triumfem w Zakopanem upłynęło 14 lat, 10 miesięcy i 4 dni. Liderem tego zestawienia jest oczywiście Noriaki Kasai. Od czasu jego pierwszej pucharowej wygranej (21 marca 1992 rok) do, jak dotąd, ostatniej (29 listopada 2014 r.) upłynęły 22 lata, 8 mięsięcy i 8 dni. Nieobliczalny Kasai zapewne nie powiedział jednak jeszcze ostatniego słowa w tym temacie.

38. Małysz jest bezdyskusyjnym liderem klasyfikacji obejmującej największą liczbę pucharowych zwycięstw w jednym roku kalendarzowym. W 2001 roku wygrał 17 konkursów. Drugi w tym zestawieniu jest Gregor Schlierenzauer, który w 2009 roku triumfował 13-krotnie. W klasyfikacji największej liczby miejsc na podium w jednym roku Adam także jest liderem. W 2001 roku na pudle stawał 22 razy. Na drugiej pozycji plasują się ex-aeqo Janne Ahonen i Peter Prevc, którzy odpowiednio, w 2004 i 2015 roku 19 razy kończyli zmagania w pierwszej trójce konkursów PŚ.

39. Adama Małysza można bez wątpienia ogłosić najlepszym skoczkiem w historii Letniego Grand Prix. Polak w klasyfikacji generalnej triumfował trzy razy. Tyle samo zwycięstw ma co prawda Thomas Morgenstern, ale należy pamiętać, że z powodu choroby teścia Małysz zrezygnował z występów w ostatnich zawodach w 2007 roku i oddał niejako walkowerem triumf w klasyfikacji końcowej. W 2010 roku natomiast został zdyskwalifikowany za zbyt późny start w ostatnim konkursie w Klingenthal i zamiast zwycięstwa w klasyfikacji generalnej musiał się zadowolić trzecim miejscem. Na podium w generalce stawał za to aż sześć razy i w tym zestawieniu jest niepodzielnym liderem. Polak wygrał 13 poszczególnych konkursów LGP (tyle samo raz zwyciężał Schlierenzauer), a łącznie 28 razy stawał na podium zawodów na igelicie i pod tym względem nie ma sobie równych.

40. Adam Małysz jest dziś nadal najbardziej rozpoznawalnym polskim sportowcem. W opublikowanym we wrześniu rankingu "TOP 10 polskich sportowców według ARC Rynek i Opinia" pokonał nawet Roberta Lewandowskiego! Trzecie miejsce w tym zestawieniu zajął Kamil Stoch.

Adamowi Małyszowi z okazji jego czterdziestych urodzin raz jeszcze życzymy wszystkiego najlepszego!


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13941) komentarze: (4)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • jma profesor
    @monia866 @monia866

    Jak nie zawiera jak zawiera :)

  • monia866 doświadczony
    Reklamował dużo rzeczy:

    Pocztę Polską,Lotto,Danie w 5 minut (Winiary),ubezbieczenia i oczywiście Red Bulla;),a ostatnio Play na Kartę;)Brał też udział w rekamach zagranicznych (w Niemczech i Norwegi,też jakieś sieci komórkowe)

    P,S Komentarz nie zawiera lokowania produktu.

  • Damins stały bywalec

    Bardzo fajnie się czyta.
    Kiedyś widziałem w internecie (chyba na demotywatorach) cytat Adama "po zakończeniu kariery porządnie się najem (czy coś w tym rodzaju). To prawdziwa wypowiedź? :D
    Warto również dodać do tych 40 faktów fakt, że reklamował sporo rzeczy, zaczęło się bodajże w czasach Małyszomanii od reklamy zupek firny Winiary gdzie z początku wcinał bulkę z bananem i jacyś niemcy go podgladali :D do obejrzenia na YouTube, reklamował później czekoladę goplanę i herbatę tekkane. I właśnie, jak to wkoncu było z tą legendarną bułką i bananem? Co takiego pozytywnego to dawało?

  • Tomeson weteran

    Hmm, a mnie zastanawia czy Adam kiedykolwiek skakał w masce kiedy było to jeszcze powszechne?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl