Kamil Stoch uroczyście powitany w Zębie

  • 2018-04-07 14:53

W sobotę w Zębie odbyła się specjalna uroczystość powitania najsłynniejszego mieszkańca tej miejscowości - Kamila Stocha. Trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu towarzyszyła jego żona, Ewa Bilan-Stoch.

Sezon 2017/2018 stał pod znakiem dominacji Kamila Stocha. Skoczek z Zębu sięgnął po indywidualne złoto i drużynowy brąz na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu, a także po srebro (indywidualnie) i brąz (drużynowo) na Mistrzostwach Świata w Lotach w Oberstdorfie. Polak odniósł drugie z rzędu zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, wygrywając przy tym jako drugi skoczek w historii we wszystkich czterech konkursach. Trzykrotny mistrz olimpijski został również zdobywcą Kryształowej Kuli za triumf w Pucharze Świata, a także zwyciężył w klasyfikacji generalnej turniejów Raw Air, Willingen Five i Planica 7.

- Cały czas zastanawiam się, jak mam zacząć, co powiedzieć. Ale jak tu już wszyscy mówią, że jesteśmy wśród swoich, ze są tu sićka po prostu tutaj zębiany i nie ino, to myślę, że nie będziemy się jakoś wywyższać, tylko mówić normalnie. A że góralskiego ostatnio używam mniej, bo mi cały czas godajo, ze mnie nie rozumiejo, co godam, to będę gadał normalnie - rozpoczął przemówienie Kamil Stoch.

- Ze sławą i popularnością to jest tak, że zależy kto jak do tego podchodzi. Ja się cieszę, że mogę po prostu spokojnie wyjść na ulicę, na spacer, z domu, przed dom, do kolegów, z kolegami, wyjść przede wszystkim z żoną. Staram się nie myśleć, że jestem kimś innym, ważniejszym czy lepszym. I wydaje mi się, że takie podejście jest najlepsze, bo mogę poruszać się normalnie między ludźmi i nie czekać, czy ktoś do mnie podejdzie czy nie. Jeśli podejdzie, to ok. Jeśli nie podejdzie, to też się nic nie stanie, nawet lepiej (śmiech) - mówi trzykrotny mistrz olimpijski.

- Są sytuacje, w których bywa krępująco, jak choćby ktoś zapyta mnie o zdjęcie lub autograf przed wejściem do kościoła, albo po wyjściu z kościoła, albo w samym kościele. To już jest co najmniej dziwne (śmiech). Ale są też miłe sytuacje, kiedy ktoś podejdzie po prostu na ulicy i zapyta, czy może mi na chwilę przeszkodzić i jeżeli by była taka możliwość, to by chciał zrobić sobie zdjęcie czy wziąć autograf. Jest to bardzo normalne, kulturalne i w porządku. Ale najważniejsze dla mnie jest to, że mogę być normalnym człowiekiem, normalnym mężem dla mojej żony, normalnym bratem dla swoich sióstr i synem dla swoich rodziców, a przede wszystkim być sobą. I nigdy nie chcę tego zatracić. Dlatego sława i popularność są dla mnie na drugim miejscu, albo w ogóle o nich nie myślę. Zawsze chcę być po prostu sobą. Amen (śmiech) - zapewnia dwukrotny zdobywca Pucharu Świata.

Kamil Stoch otrzymał również prezent od swoich wiernych kibiców, którzy przywieźli wyjątkowy medal od jednego z plemion Zanzibaru, tanzańskiej wyspy na Oceanie Indyjskim.

- Szczerze powiem, po medalu nie poznaję, który człowiek go wykonał, czy go poznałem kiedyś czy nie. Ale rzeczywiście, wyspa Zanzibar jest przepiękna, byliśmy tam parę lat temu z Ewą przy okazji zwiedzania Tanzanii. Co mogę powiedzieć, maleńka wyspa, ale z bogatą historią. Też niechlubną, bo była to wyspa na której odbywał się handel niewolników. Ale przy tym zachowała się piękna starówka, zabudowania i jeżeli ktoś w życiu będzie miał taką możliwość, to gorąco polecam zobaczyć - zapewnia lider polskiej kadry.

Czy Kamil Stoch lubi warzyć, gotować? - Piwo. Lubię ino warzyć piwo, a później je wypić - humorystycznie odpowiedział zawodnik.

Dwukrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni został zapytany o przepis na sukces: - Chyba nie ma takiego jednego przepisu na sukces dla wszystkich. Każdy musi na swój sukces sam zapracować, bo sukces to nie zawsze wygranie zawodów czy złoty medal. Na przykład czasem sukcesem może być małżeństwo, jak w moim przypadku - największy sukces w moim życiu. Dla innych sukcesem może być zdanie matury, jeszcze dla innych ukończenie studiów. Dobra praca, albo po prostu szczęśliwa rodzina i budzenie się rano z uśmiechem na twarzy i z takim wewnętrznym poczuciu, że jest się spełnionym człowiekiem. Dlatego myślę, że najlepiej jest się zastanowić nad tym, co jest dla nas dobre, co jest dla nas ważne i to pielęgnować. A sukces przychodzi właśnie później, jakby dodatek do tego wszystkiego.

- Oprócz takiego przesłania życiowego, warto powiedzieć, że sukces sam z nieba nam nie spadnie. Oczywiście trzeba wierzyć, że ten sukces kiedyś osiągniemy, ale przede wszystkim trzeba na niego ciężko pracować. Trzeba dużo siebie poświęcić i nie czekać z założonymi rękami na fotelu, "Panie Boże, ześlij mi sukces, pytam Cię!". O sukces trzeba samemu zawalczyć i ciężko na niego zapracować - dodaje dwukrotny sportowiec roku w Polsce.

Czy multimedaliście igrzysk z Pjongczangu utkwiły w pamięci jakieś szczególne momenty z ostatniego sezonu? - Takich sytuacji było bardzo wiele, począwszy od spotkań z kibicami. Lubię wygrywać zawody, bo jest to wielka nagroda dla mnie za to, co osiągnąłem. Ale najbardziej lubię momenty, kiedy mogę dzielić tą radość z innymi ludźmi. Z kibicami, którzy jeżdżą z nami po całym świecie, ale też z moją rodziną, która nie zawsze ma taką możliwość być ze mną, ale w takich najważniejszych momentach jest. I takim bardzo miłym akcentem było zobaczenie moich rodziców i mojej rodziny na Turnieju Czterech Skoczni. Kiedy wygrałem ten czwarty konkurs i byłem rozszarpywany przez media i różnych ludzi, zobaczyłem rodziców na trybunach i zrobiło mi się aż tak ciepło na sercu, że oni są przy mnie. Udało się ukryć ich przyjazd przede mną. To było największe zaskoczenie, jakiego mogłem wtedy doznać. Oczywiście uwielbiam dzielić swoje sukcesy z kolegami z drużyny czy ze sztabem szkoleniowym, bo bez nich też bym tego nie osiągnął.

- Wracając do TCS, to była jeszcze jedna pozasportowa sytuacja, która mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła i napełniła głęboką dumą. Moi rodzice przyjechali, natomiast moja małżonka nie mogła tam być ze mną, ale z drugiej strony jak ona się zaprezentowała na Gali Mistrzów Sportu reprezentując mnie, tam gdzie ja nie mogłem być. Mogę z całą świadomością i od serca powiedzieć, że Ewa jest moją najlepszą wizytówką i gdziekolwiek by mnie nie reprezentowała, to wiem, że sobie poradzi i zawsze będzie błyszczeć jak najjaśniejsza gwiazda - zaznacza czterokrotny medalista olimpijski.

Kamil Stoch na scenie w Zębie siedział u boku swojej małżonki Ewy, która pełni jednocześnie rolę jego menadżera. Kto w takim razie odgrywa decydującą rolę w tym duecie? - Śmiejemy się, że Kamil jest moim szefem, ja jestem jego szefem i jakoś musimy się dogadywać w tym wszystkim - mówi Ewa Bilan-Stoch.

- Razem się uzupełniamy. Nie mógłbym sobie wymarzyć lepszej osoby, z którą mógłbym dzielić swoją pasję - zapewnia Kamil Stoch.

- Chciałbym podziękować z całego serca wszystkim kibicom, którzy jeździli za mną i za całą drużyną przez całą zimę. Mojemu fanklubowi, który jest niezawodny, który nawet do Japonii za mną jeździ. Ale przede wszystkim dziękuję wam tutaj, którzy się tak licznie zebraliście, bo naprawdę dla mnie jest to piękna chwila - przyznaje najlepszy skoczek sezonu 2017/2018.

W powitaniu Kamila Stocha wzięli udział m.in. członkowie Sejmu i Senatu, przedstawiciele władz samorządowych i lokalnych oraz tysiące kibiców, chcących dzielić radość z sukcesów w minionym sezonie wraz ze swoim idolem.


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (17775) komentarze: (74)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • fridka1 profesor
    @monia866 @monia866

    Akurat Hannawald został po raz pierwszy ojcem w wieku lat 30-stu, jego syn Matteo to już duży chłopak, ale się z nim nie afiszuje, a związek z jego matką nie przetrwał. Nie obchodzi mnie kto kiedy będzie miał dzieci, ale dzieci nie są od podawania szklanki wody (co z dziećmi niepełnosprawnymi?), a taka np. Skrzynecka została matką po 40-stce tylko dodajmy, że wcześniej cztery razy poroniła (sama o tym mówi), więc to nie jest hop siup. Kamil i Ewa niech robią co chcą i kiedy chcą, ale Kamil nie chce być ojcem nieobecnym, więc ojcostwo będzie jednocześnie końcem kariery i tyle.

  • monia866 doświadczony
    Co do dzieci

    to fakt,że żyje się bez nich wygodniej,przynajmniej w młodym wieku (bo na starość może nie mieć kto podać szklanki wody). Kariera sportowca trwa dość krótko i trzeba jak najlepiej wykorzystać czas ,który został. Rodzicami można zostać i po 40-tce. Wiele np.aktorek i innych celebrytek jest tego przykładem. Także lepiej zostawić Kamilowi i Ewie wolną rękę w tej kwestii i nie wtrącać się w ich sprawy. Już w 2014 na koniec sezonu w Planicy jak Stoch odbierał pierwszą KK,dziennikarze pytali się go czy jeszcze ma coś do zrobienia ,a on odpowiedział,że; "Potomstwo";) A więc dzieci są w planach i jak będa miały sie pojawić to się pojawią w swoim czasie;)
    U nas ,zwłaszcza na prowincji,jak ktoś singlem po 25 r życia już się go "skreśla" albo zaczyna "prześladować" (wsiowe myślenie) a można pojechac np. do Nowego Yorku i możesz byc po 40-tce i będą mówić,że "jeszcze masz czas i wszystko przed Tobą";)
    Na Zachodzie wogóle póżne rodzicielstwo jest w modzie. Wystarczy popatrzeć na niemieckich skoczków.
    Żaden z obecnie skaczących nie "żonaty" i nie "dzieciaty".S.Hannawlad i M.Schmitt założyli rodziny dopiero po zakończeniu kariery. Są mniej więcej równiesnikami Małysza i dopiero mają małe dzieci
    Japończycy "hajtają" sie jeszcze póżniej (patrz: Kasai),ale oni wogóle dłużej żyją,także to inna bajka;)

    Jeśli już o Małyszu i jego córce mowa,ktoś napisał,że studiuje mało przyszłościowy kierunek. Adam mówił,że Karolina ma talent do nauki (w przeciwieństwie do niego;) i nauki języków. dlatego wybrała stosunki miedzynarodowe,a nie poszła do zawodówki;) Ani nie została sportowcem,bo to niepewny i niebezpieczny zawód. A tak to przynajmniej będzie miała stała i ciepłą posadę gdzieś za biurkiem. Chyba sam Adam będzie o nia spokojniejszy niż miałby sie drżeć co tydzien o jej zdrowie czy życie.A o córkę rodzice zwykle martwią się dużo bardziej niż o syna. Pewnie Rafał Kot też martwi się o Macieja,ale ten jest facetem i już od lat sobie radzi.I dobrze na tym zarabia;) skoki kobiet są pod tym wzgledem duzo mniej opłacalne.Nie wiem,kto finansuje nasze skoczkinie,ale myslę,że są to w głównej mierze ich rodzice;)Także moim zdaniem Karolina Małysz dobrze zrobiła,że nie poszła w ten "biznes" (zwłaszcza,jesli nie miała predyzspozycji;)

  • fridka1 profesor
    @fridka1 @cocok

    Dokładnie. Pamiętam nawet taki cytat z czasów wygranych Adama kiedy to jakiś wąsaty Józek krzyczał do kamery podekscytowany: "Udowodnił tym Frycozm, że nie są najlepsi"...Tego było wtedy mnóstwo. Sam Hannawald nie ogarniał co się dzieje i że Polakom nie chodzi wcale o sport. Dla niego to było nie do pojęcia i sam mówił w niedawnym wywiadzie, że rozkminił to wszystko dopiero po latach.

  • cocok stały bywalec
    @fridka1 @fridka1

    jeśli piszesz o tym, że Polak nie wstydził się pracować w Niemczech, bo Adam wygrywał to tak, w 100% się zgadzam :)

  • fridka1 profesor
    @fridka1 @cocok

    Zgadzam się, minęły już czasy gdzie sportowiec miał mieć tylko wyniki i nikt nie zwracał uwagi na jego obycie, inteligencję, wykształcenie, ale przechył w drugą stronę i przypisywanie czemuś w gruncie rzeczy tak banalnemu jak skoki narciarskie wielkiej ideologii, mocy zbawczej to nasza narodowa domena od czasów sukcesów Adama i zauważam tylko, że od kiedy wygrywa Kamil, trochę w tej kwestii zluzowaliśmy, co tylko świadczy o tym, że jako naród normalniejemy.

  • cocok stały bywalec
    @fridka1 @fridka1

    sport to przede wszystkim zawody, ale postawa poza też się liczy. Co złego w tym, że ktoś napisze X udziela ciekawszych i konkretnych wywiadów, a Y to filozof. Tak już jest, że sportowcy istnieją w przestrzeni publicznej. Ja tylko jednego nie popieram, wchodzenia ludziom do łóżka, pytań o żonę, dzieci itd. Chyba, że sportowiec lubi i chce o tym mówić, ale to poziom gali/vivy.

  • fridka1 profesor
    @fridka1 @fridka1

    Bo wywiązała się tu ciekawa dyskusja nie o powitaniu właśnie, tylko o tym jaki jest każdy ze skoczków, ten religijny, tamten udziela filozoficznych wywiadów, ten elokwentny, tamten nie i tak mi się skojarzyło, że życie i postawa naszych zawodników jest rozbierana na czynniki pierwsze i już dawno wykracza to poza sam sport czy mi się to podoba czy nie, ale tak jest.

  • wiola4697 profesor

    Fridka a co to ma wspólnego z Kamilem, że komentujesz pod informacja o jego powitaniu???

  • fridka1 profesor

    Wszyscy polscy skoczkowie tacy niby wierzący, a co drugi ma dziecko przed ślubem w wieku lat 19-20-stu (i ślub z tego między innymi powodu). Chodzi mi o to, żebyśmy nie przypisywali tym chłopakom cech nadludzkich. Z Adama swego czasu robiono świętego, niezbyt przystojny facet z wąsem, który nie potrafił skleić poprawnie jednego zdania i udzielić wywiadu w obcym języku (nadrobił to później i za to wielki szacun) był fenomenem socjologicznym, ta cała Małyszomania to był fanatyzm, Adam "obniżał bezrobocie" i "wprowadzał naród do Europy", dorabianie ideologii na każdym kroku. Patrząc na to z perspektywy lat, które minęły naprawdę można się złapać za głowę. Stochomanii nie ma i to nawet lepiej. Jest zdrowsza atmosfera, rywalizacja Kamila np. z reprezentantem Niemiec to nie jest "wojna na noże", nikt w nikogo nie wali śnieżkami i nie powołuje się na krzywdy sprzed 70 lat, a przy skokach Małysza to była chora polska norma. Jestem wystarczająco stara by to pamiętać i mieć na ten temat zdanie. Kamil miał inny punkt startowy, ale ma głónie skakać, a nie leczyć kompleksy, do jego wyczynów jako skoczka nie dorabia się już wielkiej ideologii wykraczającej poza sport i to jest super. Myślałam, że takich czasów nie doczekam.

  • madrek doświadczony
    @firefly @cocok

    " taki był tytuł."
    To Twoje słowa. Nie moje.

  • cocok stały bywalec
    @firefly @madrek

    Ale to TY zacząłeś o tytule i świętym, ja nawet na ten tytuł nie zwracałam uwagi.

  • madrek doświadczony
    @firefly @cocok

    Generalnie nie chce mi się ciągnąć tej beznadziejnie głupiej dyskusji, ale sugerowanie się tytułem na WP nie ma żadnego sensu. Tam każdy tytuł to podręcznikowy przykład clickbaitu.

  • cocok stały bywalec
    @firefly @madrek

    Były takie wywiady gdzie padały pytania "byłeś dziś kościele", "chociaż do kościoła podczas weekendowych zawodów" itd. Można to znaleźć w internecie. Ciężko żeby się tłumaczyła z subiektywnego odczucia po tym wywiadzie, ile osób tyle może być opinii.

  • cocok stały bywalec
    @firefly @madrek

    Chodzi mi o to, że z Kamila się robi wielce wierzącego, żyjącego zgodnie z przykazaniami, a tak nie jest, co potwierdziły jego siostry. I dla mnie ok, nawet super. Nic o świętości nie mówię, taki był tytuł. A o Ewie, powiedzieć o wieloletniej partnerce brata, ze jest szczupła i ładna to tak jakby nic nie powiedzieć. I tyle.

  • madrek doświadczony
    @firefly @cocok

    Piszę o tym, co przeczytałem. Ja tam nie zauważyłem, żeby dziennikarze jakoś nagabywali Kamila o wiarę. On sam od siebie o tym mówi. Z tego wywiadu wynika jedynie, że Kamil nie jest idealnym człowiekiem, świętym, ale to przecież oczywista oczywistość. Poza tym stwierdziłaś, że wywiad jest żenujący i że żona Kamila jest przez jego siostry jakoś inaczej traktowana, cokolwiek miałoby to znaczyć. Jak już wysnułaś takie, moim zdaniem, absurdalne wnioski, to teraz to jakoś uzasadnij.

  • cocok stały bywalec
    @firefly @madrek

    Ale o czym Ty piszesz? Takie są moje wnioski i mam do tego prawo, po prostu media zrobiły ze Stocha głęboko wierzącego i doszło do tego, że dziennikarze go pytają, czy był w kościele, czy jak jedzie na zawody to sprawdza gdzie ma najbliższy kościół, a z tego wywiadu jasno wynika, że to wszystko jest przerysowane.

  • madrek doświadczony
    @firefly @cocok

    No i ? Zwyczajny wywiad, rzucone dla żartu, że Kamil chciałby czasem pogrzeszyć, a Ty wyciągasz jakieś dziwne wnioski. O żonie Kamila jest tam tyle, że jest ładna i nie gwiazdorzy.

  • cocok stały bywalec
    @Indor_indor @madrek

    A nie sądzisz, że 4 lata temu Kamil był dla Maćka pewnego rodzaju wzorem no i Kot był młodziutki? Teraz na IO Maciek miał tyle lat ile Kamil w Soczi, to chyba wielkie rozczarowanie dla Maćka, cały ten sezon. No nie oszukujmy się, na następnych IO będzie już miał 31 lat. To sporo. Na pewno myślał, że będzie następcą Kamila. Ale jedno mnie też zastanawia, Maciek mówił, że jest bardzo ambitny i chce wygrywać a w tym sezonie, jakoś w październiku, powiedział, że odpuszcza, że przepracował to z psychologiem. Może tu jest problem, że jest nietypowy i w jego przypadku lepszy jest pesymizm i przerost ambicji.

  • madrek doświadczony
    @Indor_indor @Alexyz

    No właśnie u Kota coś się w stosunku do Kamila zmieniło w tym sezonie. Widać to było na igrzyskach, gdy to jego okrzyk "jest !" było słychać, gdy przy nazwisku Stocha wyświetliła się jedynka. U Maćka było widać szczerą radość z sukcesu kolegi, zupełnie inaczej niż w Predazzo 2013, czy Soczi 2014. Mam wrażenie, że wtedy dla Maćka Kamil wydawał się skoczkiem bardzo dobrym, ale takim, do którego poziomu można doskoczyć. Teraz chyba załapał, że Kamil nie jest bardzo dobry, tylko wybitny. Przestał traktować Kamila jak kogoś z kim na dłuższą metę może rywalizować, a zaczął traktować jako wzór dla pozostałych.

  • cocok stały bywalec
    @firefly @mateusz3951

    Proszę bardzo :) to jednak nie gazeta, a serwis internetowy. https://kobieta.wp.pl/media-zrobily-z-niego-swietego-na-pewno-chcialby-troche-pogrzeszyc-siostry-kamila-stocha-opowiadaja-o-wspolnym-dziecinstwie-6223448335927425a

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl