Alexander Stoeckl wróci do Austrii?

  • 2018-07-06 12:08

Niewielu jest szkoleniowców w świecie skoków narciarskich, którzy otrzymali tak duży kredyt zaufania i komfort pracy, jak jest to w przypadku Alexandra Stoeckla. Austriak, który w Norwegii pracuje od 2011 roku, jesienią przedłużył kontrakt ze skandynawską federacją aż do 2022 roku. Teraz, w rozmowie z serwisem nettavisen.no, podzielił się planami dotyczącymi dalekiej przyszłości, a także scharakteryzował osobę Andreasa Feldera, z którym współpracował w XX wieku.

Alexander StoecklAlexander Stoeckl
fot. Tadeusz Mieczyński
Alexander StoecklAlexander Stoeckl
fot. Tadeusz Mieczyński

Kiedy po minionym sezonie z posady głównego trenera reprezentacji Austrii zrezygnował Heinz Kuttin, w oczach wielu austriackich kibiców kandydaturą idealną byłaby ta Stoeckla. Problem w tym, iż 44-latka wiąże umowa z Norwegami, która ma obowiązywać co najmniej do XXIV Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Te w 2022 roku zorganizuje Pekin. Jak się okazuje, sam szkoleniowiec nie wykazuje większego zainteresowania przejęciem kadry narodowej swojego rodzimego kraju.

- Felder jest ciekawym, ale jednocześnie zaskakującym wyborem. Wydaje mi się, iż nie był to pierwszy wybór związku. Opcja zatrudnienia tej osoby musiała pojawić się wobec odmowy ze strony kilku innych. Mało kto, kiedy rozmawiałem na ten temat, typował go jako kandydata. Felder ma duże doświadczenie, a do tego jest zupełnie innym typem człowieka niż Heinz Kuttin. Kuttin to pedagog, natomiast Feldera określiłbym mianem twardziela. Lubi stawiać wyzwanie całej grupie, żeby każdy dawał z siebie maksimum. Wydaje mi się, że to dobry moment na pojawienie się takiej osobowości w Pucharze Świata. Felder nauczył mnie bycia rzeczowym, bezpośrednim i tego, że to sportowiec jest najważniejszy - wspomina Stoeckl, który w sezonie 1996/1997 asystował Felderowi, kiedy ten prowadził austriacką kadrę narodową po raz pierwszy.

- Austriacka federacja kontaktowała się ze mną, jednak robili tak pewnie w przypadku większości trenerów. Nawet gdybym wykazał zainteresowanie, nie wiem czy ta praca byłaby moja. Jest to kwestia, na którą nie uzyskamy już odpowiedzi - mówi Stoeckl.

- Nie kusiło mnie objęcie funkcji, którą powierzono Andreasowi Felderowi, ponieważ to w Norwegii przygotowaliśmy plan prowadzący zespół z tego kraju do ZIO w Pekinie. Najbliższe cztery lata są już przesądzone, więc nie było miejsca na dywagacje dotyczące potencjalnego powrotu do Austrii - dodaje w rozmowie z Norweską Agencją Prasową.

Czy ewentualne powodzenie wspomnianej misji z Norwegami może zaowocować przenosinami w domowe strony? - Nie. W tej kwestii myślę nieco egoistycznie. Myślę o swojej rodzinie, a także o sobie samym. To właśnie o te sprawy muszę dbać najbardziej i to one determinują moje plany na kolejne lata. Nie ciągnie mnie, za wszelką cenę, do pracy na najważniejszym trenerskim stanowisku w Austrii.

- Z drugiej strony, mam możliwość kontynuowania pracy ze skoczkami właśnie w Austrii. Mowa o szkole sportowej w Stams. Po wypełnieniu aktualnego kontraktu mogę wrócić do domu, aby znów prowadzić młodzież. To ciekawa perspektywa. Taka rola daje dużo satysfakcji, gdyż można realnie wpływać na rozwój młodych ludzi, nie tylko ten sportowy. Praca z kadrą narodową? Nie interesuje mnie to. Sukces odniesiony z Austriakami nie znaczyłby dla mnie więcej niż taki, którego doświadczam w Norwegii. Dla mnie liczy się to, aby osiągać jak najlepsze wyniki z drużyną, za którą w danym momencie odpowiadam - podkreśla 44-latek pochodzący z Sankt Johann in Tirol.

- Taki jest sport, a ja nie jestem żadnym synem marnotrawnym. Niezależnie od tego, co się wydarzy, i jak długo pozostanę w Norwegii, wydaje mi się, że warto było wyjechać z Austrii, aby nabyć doświadczenie trenerskie. Mam nadzieję, że ludzie tworzący austriacki system to rozumieją. Wysyłanie swoich szkoleniowców za granicę to też wartość dodatnia. Po czasie mogą oni powrócić do kraju, aby dzielić się nowymi pomysłami.

Głównych rywali Norwegów oraz Austriaków, a więc Polaków i Niemców, również trenują Austriacy. Z czego, zdaniem Stoeckla, wynika ta zależność? - Mamy fantastycznych szkoleniowców, którzy są nie tylko praktykami, ale i mają za sobą wykształcenie w tym kierunku. Nasza kultura trenerska stoi na bardzo wysokim poziomie, szczególnie w szkole sportowej w Stams. Istnieje tam możliwość pracy z młodzieżą od 14. do 19. roku życia. Można popróbować wielu metod i wyciągać wnioski bez ponoszenia większych konsekwencji. Ważna jest też cała filozofia. Młody sportowiec ma nie tylko osiągać dobre wyniki, ale i stać się wartościowym człowiekiem. To duża odpowiedzialność.

Kliknij >>>TUTAJ<<<, aby zobaczyć skład norweskiej kadry narodowej na sezon 2018/2019.


Dominik Formela i Olga Maciejewska, źródło: nettavisen.no
oglądalność: (5322) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • NiebywalyMike bywalec

    Ciekaw jestem jakie sa opinie na temat Stockla po tej wypowiedzi w Austrii?
    Często praca ze swoją rodzimą reprezentacją jest priorytetem a wręcz przyjęciem obowiazku przez szkoleniowca

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl