Aleksander Zniszczoł rozczarowany startem we Francji

  • 2018-08-12 20:23

Aleksander Zniszczoł, który tegoroczny sezon Letniego Grand Prix rozpoczął od zdobyczy w punktowej w Wiśle-Malince, nie poszerzył swojego dorobku przy okazji startu w Courchevel. Podopieczny Macieja Maciusiaka w próbie konkursowej uzyskał zaledwie 109,5 metra, co sklasyfikowało go na początku piątej dziesiątki. 24-latek nie ukrywał zawodu takim rozwojem wydarzeń.

- Jestem zawiedziony. Nie oddawałem tutaj dobrych skoków. Muszę wyciągnąć wnioski i porozmawiać z trenerem na temat moich prób. Muszę jednak iść dalej i robić swoje, bo jak wspominałem wcześniej, jest to okres przygotowawczy, w trakcie którego musimy pozwolić sobie na pewne kombinacje, próby i błędy. Moje nadzieje związane z występem w Courchevel były większe, ale nie stawiałem sobie konkretnych celów wynikowych. To nie czas na takie ruchy. Chciałem skoczyć tak, żeby być zadowolonym z wykonanej pracy. Niestety, nie jestem, bo to nie był udany pokaz moich umiejętności.

- Mimo wszystko, sobotnie skoki były lepsze od czwartkowych, kiedy odbywaliśmy tutaj krótki trening. Plusem oficjalnych rund jest fakt, że zrobiłem krok do przodu. Może brzmi to śmiesznie, ale jest to plus. Trzeba ich szukać, bo nie można, szczególnie teraz, dołować się. Zmagania w Courchevel nie były naszym celem, więc nie ma sensu smucić się i przerywać przygotowań do zimy.

- Jak kibicom, tak i nam trudno znaleźć plusy, kiedy lądujemy przed 100. metrem dużej skoczni. Nie jest to łatwe, dlaczego aktualnie tak jest. Jesteśmy w procesie treningowym i, być może, trening ustawiony przez dr Haralda Pernitscha nie zakładał występu we Francji. Nogi i ciało nie funkcjonowało tutaj należycie, a do tego nie można zapomnieć, iż jesteśmy po dwutygodniowej przerwie od skakania. Dopiero po urlopie, od poniedziałku, wróciliśmy na rozbieg, a miało to miejsce w austriackim Stams. Uważam, że nie ma powodów do dużej krytyki, bo to jest lato. Zimą nikt nie będzie pamiętał, co działo się na skoczni w Courchevel. Priorytetem jest zima i udane wejście na śnieg. Cieszyłyby nas, podobnie i fanów, dalekie loty już teraz, ale zaczęlibyśmy się zastanawiać, czy nie nastąpiło to zbyt wcześnie.

- Oczekiwania wobec współpracy z trenerem Maciusiakiem były i są duże. Najwięcej oczekuję od siebie, czasami aż za dużo. Z tego powodu skoki nie są uwolnione, lecz wkrada się do nich przesadna chęć poprawy. To przeszkadza w tym sporcie. Zajęcia z nowym szkoleniowcem oceniam pozytywnie. Trenuje mi się bardzo fajnie, a cały sztab tworzy zgrany zespół. Kontynuacja pracy i podążanie w jednym kierunku może przynieść dobrą zimę dla kadry B. Być może sezon 2017/2018 jest dobrą poszlaką. Zima była słaba, a latem wyniki były niezłe...

- Na początku tygodnia czeka nas trening, a następnie rywalizacja w ramach Pucharu Beskidów 2018. Zamierzam dalej robić swoje. Skoków nie oddajemy zbyt dużo, więc do każdego treningu należy podejść z maksymalnym skupieniem oraz zaangażowaniem. Mam nadzieję, że w domowych stronach pojawi się okazja do tego, aby na trybunach pojawiła się moja żona z córeczką. Fajnie, gdyby mogła mnie obserwować na żywo.

Korespondencja z Courchevel, Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4684) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl