W Kazachstanie powstaną kolejne skocznie?

  • 2018-08-31 14:02

Choć kazachscy skoczkowie narciarscy z roku na rok sportowo tracą coraz więcej do światowej czołówki, budowlany "boom" wokół tego sportu nie ustaje. Po oddaniu do użytku dwóch nowoczesnych kompleksów skoczni w Ałmatach i Szczuczyńsku, w kraju tym pojawiły się plany powstania kolejnych obiektów.

Sabirżan MuminowSabirżan Muminow
fot. Tadeusz Mieczyński
Siergiej TkaczenkoSiergiej Tkaczenko
fot. Tadeusz Mieczyński
Marat ŻaparowMarat Żaparow
fot. Tadeusz Mieczyński

Od dawna największą udręką kazachskich skoków narciarskich jest brak odpowiedniej infrastruktury dla szkolenia dzieci i młodzieży. Po otwarciu obiektów w Szczuczyńsku kwestię tę podkreślał kazachski szkoleniowiec, Pawieł Wasiljew. - Skoczkowie nie mogą od razu skakać na dużych obiektach, najpierw muszą przygotowywać się na mniejszych skoczniach! - grzmiał trener.

Bolączka ta uwidoczniła się szczególnie po oddaniu do użytku kompleksu skoczni Gornyj Gigant w Ałmatach w 2010 roku. Wówczas to, po latach, Kazachowie doczekali się nowoczesnych obiektów, na których mogłaby ćwiczyć ich reprezentacja, skazana wcześniej na powtarzającą się co roku wielomiesięczną tułaczkę po Europie.

Niestety, długo wyczekiwana inwestycja w praktyce okazała się mocno problematyczna, o czym informowaliśmy w maju. Skocznie K-125 i K-95 wybudowano bowiem w miejscu, w którym pokrywa śnieżna utrzymuje się co najwyżej przez dwa miesiące w roku, a to i tak optymistyczna wersja. W sezonie zimowym 2017/2018 udało się je przygotować do skakania na okres zaledwie... sześciu dni. Oznacza to więc, że efektywnie korzystać z nich można właściwie tylko w sezonie letnim, a zimę kazachscy skoczkowie i tak muszą spędzać na ciągłych wyjazdach zagranicznych. Ten problem nieco może rozwiązać otwarty kilka tygodni temu kompleks w Szczuczyńsku, gdzie panuje dużo korzystniejszy dla sportów zimowych klimat, a śnieg nie jest aż tak deficytowym "towarem". Obiekty nad jeziorem Burabaj mają jednak inny feler – ich położenie sprawia, że narażone są na bardzo silny wiatr, który może znacząco utrudniać bezpieczne skakanie.

Jeszcze większą przeszkodą w Ałmatach był fakt, iż skocznie, budowane z okazji Zimowych Igrzysk Azjatyckich 2011, pozbawione były bazy dla szkolenia dzieci i młodzieży. Dopiero we wrześniu 2013 roku, a więc trzy lata po powstaniu większych skoczni, kompleks Gornyj Gigant wzbogacił się o trzy mniejsze (K-20, K-40 i K-60), kluczowe w procesie szkolenia. Choć okazały się one przysłowiowym "strzałem w dziesiątkę" (dzięki nim Kazachowie posiadają już około 120 sportowców trenujących skoki narciarskie), opóźnienie w ich powstaniu sprawiło, że w reprezentacji tego kraju powstała dziura pokoleniowa. Jedynym łącznikiem między starszymi zawodnikami urodzonymi w latach 80. (Aleksiej Korolew i Konstantin Sokolenko – 1987, Marat Żaparow – 1985) a młodym pokoleniem urodzonym na przełomie wieków (najstarsi – Nikita Diewiatkin i Siergiej Tkaczenko – 1999), jest Sabirżan Muminow (urodzony w 1994). Efekty tego widzimy już od kilku sezonów. Weteranów, którzy nie są już w stanie nawiązać walki w zawodach międzynarodowych, zwyczajnie nie ma kto zastąpić, bo zawodnicy mający możliwość treningów na nowych obiektach w kompleksie Gornyj Gigant są jeszcze zbyt młodzi, by móc rywalizować na tym poziomie. Brak "świeżej krwi" z kolei od razu przekłada się na fatalne rezultaty osiągane przez Kazachów w ostatnich sezonach.

Co ciekawe, zdecydowana większość obecnej reprezentacji Kazachstanu w skokach narciarskich nie pochodzi wcale z Ałmatów, a z oddalonej o około 1200 km na północny-wschód miejscowości Ridder. Ten 50-tysięczny ośrodek, do 2002 roku noszący nazwę Leninogorsk, położony jest kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Rosją. W przeszłości posiadał on dwie skocznie narciarskie – K-50 i K-30, położone na wzgórzu Sokolok. Większy obiekt został wyburzony w 2006 roku, a mniejszy do dzisiaj zachował wyłącznie zardzewiałą konstrukcję wieży najazdowej. Mimo braku skoczni, w mieście funkcjonuje tzw. szkoła rezerw olimpijskich (będąca w założeniu czymś podobnym do działających w Polsce szkół mistrzostwa sportowego), przygotowująca przyszłych skoczków narciarskich.

Choć miejscowi trenerzy od wielu lat postulują budowę nowych skoczni, które umożliwiłyby im efektywniejsze szkolenie dzieci i młodzieży, apele te długo pozostawały bez odpowiedzi. Wobec pasywnej postawy polityków, lokalna społeczność na własną rękę, chałupniczą metodą, przygotowała dwie niewielkie skocznie pokryte mocno wysłużonym igelitem, aby umożliwić młodym adeptom skoków choćby namiastkę bazy treningowej. To jednak nie wystarcza – skoczkowie z Ridderu regularnie muszą udawać się w długie podróże do Ałmatów, żeby trenować na tamtejszych skoczniach. Czasochłonne i kosztowne rozwiązanie z pewnością nie pomaga im w rozwoju.

W maju zeszłego roku zaczęto czynić pierwsze kroki ku zmianie tej sytuacji. Wówczas to przeprowadzono inspekcję dawnych skoczni K-50 i K-30, rozważając możliwość ich renowacji. Obie jednak nie nadają się do jakiegokolwiek wykorzystania – z większej pozostały tylko uszkodzone fundamenty, a z mniejszej zardzewiała konstrukcja wieży najazdowej, która nie posiada fundamentów.

Ostatecznie podjęto decyzję o budowie nowej skoczni K-40. W lipcu br. zakończył się rozpisany przez tamtejszy urząd miasta przetarg na wykonanie dokumentacji budowy kompleksu sportowego na wzgórzu Sokolok. Za sumę niespełna 15 milionów teng (ok. 150 tysięcy złotych) zwycięzca ma do końca 2018 roku przygotować projekt nowej konstrukcji, wraz z całą wymaganą dokumentacją. Nowy kompleks, oprócz samej skoczni, ma też zawierać stanowiska dla trenerów, wieżę sędziowską, trybuny na 300 do 500 miejsc, parking na 50 samochodów, a także całe zaplecze sanitarno-użytkowe z szatniami, natryskami, świetlicą, czy pomieszczeniami na sprzęt sportowy. Budowa ma z kolei ruszyć w przyszłym roku.

Ridder to jednak nie jedyne miejsce w Kazachstanie, które myśli o młodych adeptach skoków. Po sfinalizowaniu wieloletniej budowy spektakularnych skoczni w Szczuczyńsku (na większej z nich można uzyskiwać nawet ponad 150 metrów!) lokalni działacze nie zamierzają się zatrzymać i mają już gotowy plan rozbudowy tamtejszego Krajowego Centrum Narciarstwa (oprócz skoczni obejmuje on także m.in. trasy narciarsko-biathlonowe, na których w najbliższy weekend odbędą się pierwsze w historii kompleksu zawody nartorolkowe wpisane do kalendarza FIS). W kolejnych latach Szczuczyńsk ma wzbogacić się o cztery mniejsze skocznie przeznaczone do szkolenia dzieci i młodzieży (K-10, K-20, K-40 i K-65). Mają one zostać wybudowane tuż obok dwóch największych skoczni. Plan zawiera też powstanie internatu sportowego na 300 miejsc oraz hotel na 500 miejsc.


Paweł Borkowski, źródło: skisprungschanzen.com + bicotender.ru + ridder-inform.kz + yk-ne
oglądalność: (8353) komentarze: (16)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • skortom76 doświadczony
    Tajner musi odejść...

    Za kilka, kilkanaście lat te skocznie zaprocentują, a u nas za kilkanaście lat będzie skocznia - muzeum Wielka Krokiew i prawdopodobnie jedyną działającą skocznią w kraju będzie Szczyrk...i Kazachstan będzie mał medalistó olimpijskich a my będziemy sie cieszyć jak jeden z naszych orłów zdobędzie punkt w FIS Cupie. To co zrobił Tajner z naszymi skokami to tragedia, zniknie obecne pokolenie i zostanie nam ch.j, d.pa i kamieni kupa...a my wylądujemy z obrazem skoków koniec lat 80 tych i początek 90tych XX wieku...Czego Wam i sobie nie życzę...

  • tjzE weteran

    Niedługo będą mieć więcej skoczni niż skoczków.

  • mc150193 weteran
    @mc150193 @Bartek002

    Nie zdajesz sobie sprawy na jakim terenie leży ta skocznia w tej miejscowości na S.. No to mówię - to jest step. Step ma to do siebie, że tam nie ma żadnych "terenów zakrytych" tylko czysta przestrzeń. I właśnie taka lokalizacja spowodowała, że nazwałem ją jako najgorszą w historii, a samą skocznię określiłem bublem wiatrowo-narodowym. Nie chodzi mi o sam profil skoczni, kąt nachylenia rozbiegu, progu, czy zeskoku. Nie. Tylko o lokalizację i ja o tym wielokrotnie mówiłem ale widać nie chce się wam czytać logicznych wypowiedzi. No może te trybuny mogliby darować, przecież projektant legendarnej skoczni Holmenkollen (prawdopodobnie z 1951 roku, bo w kolejnym roku były igrzyska) prawdopodobnie, a raczej na pewno przewraca się w grobie. Natomiast sam profil skoczni jest najbardziej ok i on mógłby mieć zastosowanie w zupełnie innym miejscu. To jest coś niesamowitego, że w FISie są ludzie, którzy mają niższe IQ niż ma na koszulce numer Manuel Neuer czyli najlepszy bramkarz świata. Natomiast skocznia w Wiśle nie mogła powstać w inny sposób niż w obecnej postaci, ponieważ pod przeciwstokiem przebiega droga wojewódzka. Jeżeli by trzeba było przebudować skocznię w Wiśle, trzeba by było zamknąć drogę wojewódzką by można było w pełni przebudować obiekt plus zmienić przebieg drogi lub przebieg wybiegu skoczni. A to jest nierealne. Zresztą nie bez kozery Wisła jest porównywalna z Innsbruckiem, która też ma przeciwstok. I to nie są buble. To w Kazachstanie na S. jest bublem który trzeba albo przenieść, albo zdetonować ładunkami wybuchowymi.

  • kibicsportu profesor
    @pi0ter @Bartek002

    CHodzi pewnie o wypadek samochodowy w , którym uczestniczył Jewgenij Levkin i Nikołaj Karpienko i Aleksiej Pszczelincew. Niestety Levkin przez ten wypadek porusza się na wózku i musiał skończyć kariere.

  • kkkk doświadczony
    @gosposia @gosposia

    120 skoczni to chyba nawet Kazachowie nie wybudują, a żeby około 20 skoczków tylko tam było to też się nie spodziewam.

  • kkkk doświadczony

    Teraz nowoczesny kompleks w Ridder powinien być priorytetem.

  • Złoty Orzeł profesor
    @pi0ter @pi0ter

    O czym mówisz, bo nie do końca ogarniam

  • borek99 doświadczony
    @FankaPilcha @fankapilcha

    Oczywiście, że Kazachowie mają duże talenty - ba, w swoich rocznikach stojące wyżej niż kiedykolwiek w swoim stał Tkaczenko. Dwie największe perełki to Danił Wasiljew (rocznik 2004) i Ilja Miziernych (2007) - pierwszy był dwa razy 4. na Youth Cupie (co ciekawe w 2017 roku wyprzedził m.in. Vaverkę, który kilka miesięcy później punktował już w dobrze obsadzonym FIS Cupie w Notodden), a drugi na tegorocznym Schueler Grand Prix (nieoficjalne MŚ dzieci) był drugi, przegrywając tylko z Mikołajem Wantulokiem, wyprzedzając m.in. rok młodszego Cienciałę (co ciekawe już w zeszłym roku 10-letni (!) Miziernych potrafił zająć 9. miejsce w mistrzostwach Kazachstanu, pokonując mającego za sobą start na MŚ w Lahti Nogina). Z nieco starszych zawodników Kazachowie mieli jeszcze Ilję Kratowa (rocznik 2000) z potencjałem podobnym do Tkaczenki, ale ten niestety dał sobie spokój ze skakaniem, a szkoda, bo czwórka Tkaczenko-Kratow-Wasiljew-Miziernych to byłby materiał na fajną drużynę. Oczywiście zakładając, że uda się wykorzystać ich potencjał, bo o to w kazachskich warunkach może być ciężko.

  • pi0ter bywalec

    Jest jeszcze jedna sprawa, o której nie wspomniano - pamiętny wypadek z 2012 roku. On też w pewien sposób "spowodował" dziurę pokoleniową.

  • wiatrhula111 weteran

    W Kazachstanie może być tak jak w USA,czyli duża popularność amatorskich zawodów i duża liczba tego typu skoczni,a słabość i mniejsze zainteresowanie w rywalizacji międzynarodowej(poza igrzyskami oczywiście).
    W sumie może i dobrze jakby tak się stało ,bo Kazachowie mają też bardzo duże zaległości sprzętowe i szkoleniowe względem innych reprezentacji.

  • wiatrhula111 weteran
    @mc150193 @fankapilcha

    Nie jego wina ,że nasze społeczeństwo zasługuje na takie określenie

  • FankaPilcha stały bywalec
    @mc150193 @Bartek002

    Po co zaraz to ,,polaczkowanie"? Jak ci się nie podoba ta skocznia to po prostu powiedz to kulturalnie, a nie wyzywasz od razu wszystkich, którym jednak skocznia w Wiśle przypada do gustu. Jak mi się nie podoba Kulm to po prostu to sygnalizuje (czasem dobitnie), ale nie wyzywam wszystkich, którzy ją lubią.

  • Złoty Orzeł profesor
    @mc150193 @mc150193

    Aż taki bubel jak Wisła to nie. Skoro Tepes czyli pan wywrotnik podpiera na luzie 154, to co zrobiłby taki Kraft bądź Kamil. Spokojnie tam loty na 150 możliwe, i uważam że zamiast bubla w ?W?i?ś?l?e? (No nie, zaraz polaczki mnie będą nienawidzić) Titisee można umieścić tam na przynajmniej sezon zawody. To nie jest bubel, bubel jest wtedy jak np. 20 zawodników ląduje 121/122/123 metry, i tylko 1-2 potrafi skoczyć 5 metrów dalej. A skocznia w Wiśle to taki typowy bubelek bo ciężko tam 130 przekroczyć przy 0,5 w plecy.

  • FankaPilcha stały bywalec
    Kazachskie skoki to niezwykle ciekawy temat na artykuł

    Akurat rozmawiałam niedawno z Tkaczenką (z nim można się łatwo skontaktować nawet za pomocą aplikacji do przesyłania wiadomości na Instagramie, sami możecie spróbować) i sytuacja kazachskich skoczków rzeczywiście jest nieciekawa. Brak skoczni do treningów dla dzieci to właśnie największy problem, bo kiedy spytałam Siergieja czy oprócz niego są w Kazachstanie inni młodzi utalentowani skoczkowie odpowiedział, że oczywiście, tylko właśnie nie bardzo mają gdzie ćwiczyć, a nikt przecież małych dzieci za granicę nie wyśle. Poza tym sytuacja tych starszych skoczków jak Korolew, Żaparow czy Sokolenko też zbyt kolorowa nie jest, niby coś tam dostają z ministerstwa sportu czy czegoś (pewnie za samo jako takie ,,promowanie" skosków w Kazachstanie), ale za dużo to tego nie jest i ciężko z tego wyżyć.

  • gosposia weteran
    skoczni jak mrówków...

    Za niedługo może tam dojść do tego, że skoczni będzie więcej niż skoczków.
    I dobrze. Każdy będzie mógł trenować samotnie. Znaczy w spokoju.
    Najbardziej może to pomóc Sokolence, któremu taki spokojny trening może pozwolić na wyprzedzenie w zawodach Chińczyków i Koreańczyków. Myślę oczywiście o ich juniorach młodszych, bo myśleć o starszych, przynajmniej w wypadku Sokolenki, to jednak zbyt duże ryzyko.
    Warunek jest jeden. Sokolence ktoś musi sfałszować metrykę. Ale to nie kłopot. Można się udać w tym celu do specjalistów. Na przykład do tych, co wystawiali paszporty niektórym afrykańskim "juniorom" lekkoatletycznym. Trzydziesto, może trzydziestoparoletnim:)

  • mc150193 weteran

    Wystarczy, że powstały dwie skocznie czyli Ałmaty oraz największy bubel w historii tej dyscypliny który nie miał prawa w ogóle powstać czyli miejscowość na literę S. Tą skocznię nie bez kozery nazwałem ją bublem wiatrowo-narodowym. Mógłbym ją też nazwać nieudolną kopią legendarnej skoczni Holmenkollen. I wystarczy. Bo te pieniądze są wyrzucane w błoto. U nas jak był boom na zawodników miałby powstać błyskawicznie skocznie ale niestety... a co do Kazachów. Życzę powodzenia ale moim zdaniem Tkachenko to jak na razie jedyna nadzieja na to, że skoki w Kazachstanie będą jeszcze istniały.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl