Kamil Stoch o Pucharze Tatr i nadchodzącym finale Letniego Grand Prix

  • 2018-09-18 00:03

Polska kadra narodowa przygotowuje się do inauguracji Pucharu Świata 2018/2019, która będzie miała miejsce już za dwa miesiące w Wiśle-Malince. Zanim Kamil Stoch wkroczy do walki o obronę Kryształowej Kuli, w minioną sobotę pojawił się na kompleksie Średniej Krokwi im. Bronisława Czecha w Zakopanem, gdzie przez cały dzień obserwował adeptów skoków narciarskich w ramach premierowej edycji Pucharu Tatr. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Klub Sportowy Eve-nement Zakopane, którego Stoch jest członkiem i współzałożycielem. Trzykrotny mistrz olimpijski podjął też temat nadchodzącego finału Letniego Grand Prix 2018, w którym aktualnie zajmuje drugą lokatę.

Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil Stoch i Ewa Bilan-StochKamil Stoch i Ewa Bilan-Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Puchar TatrPuchar Tatr
fot. Materiały prasowe
Klub KS Eve-nementKlub KS Eve-nement
fot. KS Eve-nement

- Za nami pierwsza edycja Pucharu Tatr. Jej organizatorem i pomysłodawcą jest Klub Sportowy Eve-nement Zakopane i cieszymy się, że pomysł udało się wdrożyć w życie. Troszkę dokuczała nam pogoda, ale humory i tak dopisywały. Klub istnieje relatywnie krótko, bo cztery lata, ale uważam, że bardzo prężnie się rozwija. Jestem zszokowany tempem, jakim to wszytko porusza się do przodu. Bardzo raduje też liczba zawodników zgłoszonych do rywalizacji. Ponad 150 skoczków daje dużo satysfakcji. Mam nadzieję, że to właśnie oni wyniosą z tego wydarzenia pozytywne wspomnienia. Chciałbym, aby w przyszłości chcieli tutaj powrócić.

- W klubie, którego jestem członkiem, trenuje aktualnie 30 dzieci. Tę grupę tworzą oczywiście chłopcy i dziewczęta. Nie chcę mówić o tym, że są to przyszli mistrzowie, ale widzę w nich duży potencjał. Liczymy na to, iż z tego grona choć kilka osób przebije się do dorosłej grupy, gdzie w przyszłości będą reprezentować nie tylko klub, ale i nasz kraj. Aktualnie mamy dwóch trenerów. Są to Krzysztof Miętus oraz Andrzej Zarycki, który pracuje tutaj od początku. Wspiera ich Adam Bilan, brat mojej żony Ewy, który pomaga w organizacji i we wszystkim, na czym się zna. A zna się na wielu rzeczach, oprócz skakania <śmiech>. Działania klubu nadzoruje Ewa, a pomaga nam też trener Zbigniew Klimowski. Od czasu do czasu przyjeżdża na treningi i pełni rolę konsultanta. Był moim pierwszym szkoleniowcem i mogę zagwarantować, iż zna się na rzeczy. Ja w miarę możliwości, swoją skromną osobą, staram się ich wspierać.

- Cieszę się, że pomimo różnych perypetii mających miejsce w ostatnich latach, młodzież nadal garnie się do uprawiania tego sportu. Teraz to wszystko zaczyna się odbudowywać i iść naprzód. Świetną informacją jest fakt, iż w Zakopanem ma zostać zmodernizowany kompleks Średniej Krokwi. Po realizacji planów powinniśmy mieć obiekty na bardzo wysokim poziomie. Wspólnie walczyliśmy o to przez kilka ostatnich lat, więc miło mi, iż zostaliśmy wysłuchani.

- Wedle moich informacji rozmowy wkraczają w finałową fazę, więc jeszcze w tym roku mają zostać zorganizowane przetargi, aby w maju czy czerwcu 2019 roku ruszyła modernizacja. To, co nas cieszy, to plan przebudowy, który zakłada etapowe wykluczanie z użytku kolejnych skoczni. Oznacza to, iż zawodnicy nie stracą możliwości treningu. Niedawno ruszył też wyciąg, co jest bardzo przydatnym ułatwieniem dla skoczków narciarskich. Wdrapanie się na Małą i Średnią Krokiew wymaga już pokonania naprawdę wielu schodków. Przy działającym wyciągu można oddać nie trzy skoki danego dnia, lecz sześć czy nawet siedem podczas danej sesji treningowej.

Wspomniani trenerzy KS Eve-nement Zakopane, w ramach urozmaicenia treningu, na niektórych treningach umożliwiają wjazd na kolejny skok tylko po dobrze wykonanym telemarku przy okazji poprzedniej próby. Czy Kamil Stoch spotkał się z taką praktyką? - Swego czasu trener Łukasz Kruczek stosował taką metodę, że kto nie wyląduje telemarkiem, ma iść pieszo na rozbieg. Takie rozwiązanie bardzo mocno mobilizowało do zrobienia telemarku, ale bywają różne przypadki. Są takie sytuacje, kiedy trzeba ratować się przed upadkiem. Wtedy myśli się o bezpiecznym wylądowaniu, a nie telemarku.

Był pomysł, aby skoczyć przy okazji Pucharu Tatr zorganizowanego dla młodzieży? - Przyznam, że miałem ochotę pojawić się w roli przedskoczka, ale pomyślałem sobie, że jeszcze sobie coś zrobię i dopiero będzie... Z własnej głupoty. Na razie zostanę w roli pomocnika, choćby wręczającego puchary i nagrody, ale może kiedyś?

- Idea stworzenia tego wydarzenia opiera się na tym, aby stworzyć dzieciom coś, czego nie mają na co dzień. Zawody tego typu nie odbywają się co tydzień. Oczywiście, jest świetnie zorganizowany cykl konkursów w ramach LOTOS Cup, ale jednostkowych wydarzeń w skali roku jest niewiele. Założeniem było stworzenie możliwości do rywalizacji na jasnych zasadach, a także do dobrej zabawy i wyniesienia stąd dobrej energii. Ja czegoś takiego doświadczyłem, jako dziecko, kilka razy. Wiem, jak ważne są to inicjatywy z perspektywy młodego człowieka.

- Nawet kiedy leje, widać w nich pasję do sportu. Dzieci nie czują bodźców pogodowych. Nie tylko wśród skoczków, ale ogólnie można zauważyć, że nawet podczas ulewy czy śnieżycy dzieci wolą iść na zewnątrz i taplać się w błocie. Na tej samej zasadzie działa to przy okazji zawodów na skoczni, gdzie jest radość z możliwości skakania. W takiej sytuacji nie patrzy się na dyskomfort termiczny. Dzieci, w porównaniu do dorosłych, nie chowają się przed deszczem, bo nie rozważają, że w dłuższej perspektywie mogą się rozchorować <śmiech>... My, jako dorośli, możemy się od nich uczyć czerpania pasji z takich rzeczy. Sam mogę wykorzystywać to w swoim sportowym życiu, aby wracać do takiej dziecięcej radości i beztroski.

Jak wicelider klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix spędził tygodniowy urlop przed drugą częścią sezonu letniego? - Długo wyczekiwane wakacje spędziłem w Meksyku, gdzie było bardzo miło i przyjemnie. Podróż w miejsce, w którym nie byłem, a które może zachwycić pod każdym względem, dała mi dużo satysfakcji. Powrót do treningów na skoczni przebiegł bardzo dobrze. Mieliśmy krótką, bo około dziesięciodniową przerwę od skakania, kiedy mogłem odetchnąć, więc nie był to duży przestój. Nie czułem, aby przerwa była znacząca.

- W nadchodzący weekend chciałbym poznać Rumunię i obiekt w Rasnovie, ponieważ nigdy tam nie byłem. Zamierzam nabrać tam jak najwięcej doświadczenia i pojadę z nadzieją, iż pogoda dopisze zaplanowanym zawodom. Ta podróż będzie rodzajem poznania czegoś zupełnie nowego.

- Kiedy trenowaliśmy lub odpoczywaliśmy, poniekąd śledziłem wydarzenia mające miejsce w Letnim Grand Prix. W Hakubie działo się naprawdę dużo, natomiast w Czajkowskim... nie działo się nic. Dla nas, w pewnym sensie, dobrze się to poukładało. Nie napalam się na nic, bo dla mnie najważniejsze jest maksymalne przepracowanie ostatnich miesięcy przed Pucharem Świata. Skupiam się na dalszej pracy i usprawnianiu kolejnych elementów techniki skoku, które mogę wykonywać jeszcze lepiej. Oto mój główny cel.

- Kibice mają pełne prawo do oceniania i komentowania sytuacji w klasyfikacji generalnej, bo są po to, aby wyrażać swoją opinię, ale my mamy swoje priorytety. Chcę nieco uspokoić fanów i powiedzieć, że długoterminowo to nie Letnie Grand Prix jest naszym głównym celem. Fajnie byłoby wygrać ten cykl, ale będzie to potencjalna nagroda zdobyta po drodze. Jeżeli się nie uda, wówczas mamy coś innego w planach. To do zimy chcemy przygotować się jak najlepiej.

Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (7860) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • skid13 początkujący
    Droga Redakcjo!

    "przepracowanie ostatnich MIESIĘCY" a nie miesiąców ;)

  • madrek doświadczony

    "Przyznam, że miałem ochotę pojawić się w roli przedskoczka, ale pomyślałem sobie, że jeszcze sobie coś zrobię i dopiero będzie... "
    Jakby ktoś kiedyś pytał, na czym polega profesjonalizm.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl