Dawid Kubacki: Funkcja trenera? Rozpatruję taką opcję

  • 2018-09-18 21:05

Jednym z obserwatorów pierwszej w historii edycji Pucharu Tatr był członek polskiej kadry narodowej A - Dawid Kubacki. 28-latek bacznie przyglądał się poczynaniom młodym talentom, które rywalizowały na dobrze znanych mu obiektach w Zakopanem. Jak przyznał podopieczny Stefana Horngachera, to właśnie na Kompleksie Średniej Krokwi im. Bronisława Czecha zaczynał on swoją przygodę ze skokami narciarskimi. Dziewiąty zawodnik minionego sezonu Pucharu Świata, w rozmowie z naszym serwisem, nie wykluczył możliwości zostania w przyszłości trenerem skoczków.

Dawid KubackiDawid Kubacki
fot. Tadeusz Mieczyński
Dawid KubackiDawid Kubacki
fot. Tadeusz Mieczyński

- W porannych godzinach pogoda przeszkadzała nieco w przebiegu premiery Pucharu Tatr, ale później się rozpogodziło. My wielokrotnie mieliśmy okazję skakać w ulewnej aurze, a teraz to dzieciaki mogły wykazać się w nieco trudniejszych warunkach. Niemniej, takie wydarzenie jest świetną inicjatywą. Dla najmłodszych to możliwość nabrania doświadczenia i przedsmak konkursów poważniejszej rangi.

- Sam przechodziłem przez tego typu zawody i wiem, ile daje to motywacji do dalszej pracy. Same treningi nie są w stanie tego zrobić, więc takie konkursy są jak najbardziej potrzebne. Dają młodzieży inspirację i siłę do dalszego szkolenia i rozwoju swoich umiejętności.

- Za moich czasów cały kompleks wyglądał trochę inaczej. Kiedy ja zaczynałem treningi skoczka narciarskiego, na dzisiejszym 30-metrowym obiekcie znajdowały się dwie skocznie. Wówczas ich punkty konstrukcyjne znajdywały się na 20. i 35. metrze. To tutaj zaczynałem swoją drogę. Po dziś dzień pamiętam, gdy w latach 90. startowało nas czterech czy pięciu w danym konkursie... <śmiech>. Były to czasy przed "małyszomanią", więc dzieciaków na skoczni było niewielu. Każde takie zawody dawały jednak motywację i świadomość, że treningi są po coś, a nie dla samego treningu. Gdyby brakowało takich wydarzeń, wielu szybko rezygnowałoby z uprawiania tego sportu.

- Organizację tego pucharu, przez Klub Sportowy Eve-nement Zakopane, uważam za bardzo dobry ruch, bo młodzież tego potrzebuje. Tak, jak nam w dorosłym sporcie zawody są potrzebne do podnoszenia umiejętności, tak dla dzieci jest to istotne. Super, że mają ku temu okazję. Wielu z nas stara się dokładać swoje cegiełki do budowy tego klubu, aby w miarę możliwości pomóc czy zjawić się na takim wydarzeniu, co dla najmłodszych jest dodatkową atrakcją. Choć początki funkcjonowania klubu nie były łatwe, spodziewałem się, że pójdzie to w dobrym kierunku. Trudno było wyrokować na sto procent, ale wierzyłem w jego rozwoju.

- W mojej opinii, te zawody nie różnią się znacząco od naszej rywalizacji. Wiadomo, że jest to forma zabawy, ale głęboko wierzę w to, że na belce każdy z nich jest skupiony na zrobieniu tego, aby wypaść jak najlepiej i pokazać swoje umiejętności. Podobnie jest w Pucharze Świata, gdzie na górze skoczni jest czas na koncentrację przed wykonaniem zadania. Na dole można się już cieszyć z wykonanej próby czy kibicować kolegom. To jest właśnie fajne w tym sporcie. Mimo ciągłej rywalizacji, od dziecka aż do życia dorosłego, panuje w tym środowisku radość i rodzinna atmosfera.

Czy Dawid Kubacki, w przyszłości, widzi się w roli trenera? - Rozpatruję taką opcję, bo wiadomo, że do emerytury skakać nie będę <śmiech>... Wszystko wyjdzie jednak w praniu, bo aktualnie skupiam się na rozwoju swojej kariery skoczka. A później? Jest taka możliwość. Oczywiście tylko wtedy, jeśli ktoś będzie chciał mnie zatrudnić <śmiech>...

- Mam szczerą nadzieję, że wkrótce ruszy przebudowa całego kompleksu, bo obietnice padały już wielokrotnie. Aktualnie działa chociaż wyciąg, co znacznie ułatwia dzieciakom trening. Mogą skupiać się na samych skokach, a nie podchodzeniu na górę rozbiegu. To pierwszy krok do przodu. Zapowiadana modernizacja może dać nam niejeden talent, bo my, jako stare wilki, za dużo na nich już nie poskaczemy. Oby dzieciom i całym skokom narciarskim w Polsce się przysłużyły. Chcąc liczyć na wyniki na najwyższym poziomie, trzeba zaczynać od najmłodszych. Nie ma innej drogi.

Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8695) komentarze: (36)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • fridka1 profesor
    @Pavel @kolos

    Tak, tylko, że akurat Polska takimi "wyjątkami" stoi. Tam Kraft, a u nas przez lata Małysz, bez wsparcia kolegów i nikomu to nie przeszkadzało, póki wygrywał.Była KK, było złoto MŚ, a resztę się zamiatało pod dywan i żyło chwilą. Dziś jest podobnie chociaż Stoch ma większe wsparcie reszty kadry.

  • Kolos profesor
    @Pavel @fridka1

    A w sezonie 17/18 żaden austriak nie wygrał choćby jednego konkursu PŚ. Jeden wyjątek w postaci Krafta i sezonu 16/17 jeszcze o niczym nie świadczy. Faktem jest że jeszcze z 10 lat temu Austriacy mieli niesamowicie mocne i szerokie zaplecze a i tak teraz biedują w druźynowkach, mało kiedy mieszcząc się na podium.

  • fridka1 profesor
    @Pavel @kolos

    Austria nawet w latach kryzysu miała mistrza świata i zdobywcę kryształowej kuli Taki sam "kryzys" ma Polska od lat.

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    No nie wiem czy brak Ziobry to dla nas taka strata. Jeśli wziąść w nawias te jego dwa podia w PŚ to niewiele zostaje a wielkim talentem nie był nigdy.


    Wracając do perspektyw Polski - trzeba się pogodzić że nawet naiszersze i najmocniejszd zaplecze nie gwarantuje niekończącego się pasma sukcesów czego Austria jest dobitnym przykładem. Sukcesy Polskich skoków to zawsze efekt pojawiania się indywidualności. Nie ma powodu dla którego miałoby nam braknąć nazwisk na miarę regularnego punktowania w PŚ. Nie zawsze będziemy dzielić i rządzić ale nie znikniemy z mapy skoków jak Finowie.

  • fridka1 profesor
    @Pavel @pavel

    Jestem świadoma problemów zdrowotnych Murańki, masz rację, że sukces lub jego brak to sprawa złożona. Napisałam po prostu o tym co najbardziej mnie uderzyło. Inna sprawa, że przypadek Mateusza Rutkowskiego powinien kibicom i mediom dać do myślenia, że rzucanie się na dzieciaka na zasadzie "tyś naszą jedyną nadzieją, 13-latku kochany" niekoniecznie jest dobrym pomysłem, a głód sukcesu sprawia, że jako naród/kibice mamy taką tendencję. Murańka faktycznie padł tego ofiarą. Nadal patrzymy na niego jak na dzieciaka, nazywamy Klimkiem, a on jest już po 20-stce, w dowodzie ma Klemens, jest mężem i ojcem.

  • Pavel profesor
    @fridka1

    Trochę krzywdzące jest dla Murańki czy Ziobry pisanie, że ich zjazd formy był spowodowanym z jednym przypadku wpływem ojca, a w drugim "uderzeniem wody sodowej". Ich problemy są na tyle wielopoziomowe i złożone, że uproszczenia nie prowadzą do niczego dobrego.

    Klemensowi na pewno bardzo zaszkodził rozgłos jaki uzyskał w wieku nastoletnim, ale uważam, że otrząsnął się z tej nagłej sławy i zaczął skakać na jakimś tam przyzwoitym poziomie (jak na swój wiek i polskie realia, nie wiem czy prócz Małysza ktoś uzyskał lepsze wyniki w PŚ w tak młodym wieku). Był blisko wyjazdu na IO do Soczi, ja osobiście do tej pory uważam, ze dużo bardziej zasługiwał na wyjazd niż Kubacki i byłby lepszym wzmocnieniem naszej drużyny, ale zostawmy już ten temat. Niestety poważne problemy ze wzrokiem i przerwy w treningu tym spowodowane wpływają bardzo negatywnie na jego dyspozycję i to chyba jest główny powód takiej, a nie innej jego dyspozycji. Miejmy nadzieję, że problemy zdrowotne ma już za sobą i powróci do punktowania w PŚ, bo wbrew pozorom jeszcze jest dosyć młody (jak na nasze realia dochodzenia do optymalnej formy).

    Ziobro to niestety połączenie wielkiej ambicji, odwagi do mówienie tego co myśli z dziwną polityka kadrową. Janek miał podobne problemy mentalne jak Maciek Kot, nie zadowalały go miejsca w 30-tce, a cele jakie sobie stawiał były bardzo wysokie. Powodowało to, ze często przegrywał z samym sobą i skakał poniżej swojego poziomu. Często też mówił to co myśli czym robił sobie wielu wrogów, był impulsywny i nie kalkulował, że czasem bardziej opłaca się milczeć. Gwoździem do trumny jego kariery była w 100% błędna i pozbawiona jakichkolwiek logicznych przesłanek decyzja, aby do kadry A włączyć skaczącego na poziomie dna Miętusa. Przepełniło to czarę goryczy, a dobre perspektywy zawodowe poza sportem pchnęły go do przedwczesnego zakończenia kariery. Dla nas wielka strata dla niego w sumie niekoniecznie.

    Takie przypadki przez lata można mnożyć i opisywać w nieskończoność, wynik na skoczni to splot talentu, charakteru, wielu decyzji podejmowanych przez lata, a przede wszystkim szczęścia.

  • fridka1 profesor
    @Pavel @pavel

    Może i racja. Specyfika skoków, nie tylko polskich, polega także na tym, że w tym sporcie równie łatwo o uderzenie wody sodowej jak i o depresję lub alkoholizm. Jak twoją aspiracją w pierwszej kolejności jest zadowolić chore ambicje tatusia, który najchętniej sam założyłby narty i skoczył, ale mu brzuszek przeszkadza albo wylądowanie na kanapie w talk show Wojewódzkiego to długo nie pociągniesz. Nie znam wszystkich szczegółów, ale Murańka czy Ziobro podpadają przynajmniej pod jeden wymieniony przypadek. Stoch miał w sobie mnóstwo pokory i rodziców, którzy go wspierali, ale zawsze będących w cieniu, Pan Bronisław raczej się nie wychylał, nie udzielał głupawych wywiadów tabloidom w rodzaju "synka mi krzywdzą, a on taki zdolniacha, mu się należy", nigdy nie uważał, że wie lepiej od trenera. Kamil do dziś ma tak, że tu i tam wystąpi w reklamie, ale trzyma się z daleka od ścianek i bankietów. Bardzo mądrze gospodaruje czasem poza skocznią. Ma także bardzo mądrą żonę. Podziwiam ich oboje za to, że stworzyli klub. Początkowo chcieli się wstrzymać na "po karierze", ale doszli do wnioski, że najlepiej kuć żelazo po Sochi, póki jest zainteresowanie sponsorów, bo potem może być różnie. Ewa to naprawdę zdolna kobieta, mądra, piękna, wspierająca, z pasją i pomysłem, kieruje karierą Kamila i robi to mądrze. Nie mam wątpliwości, że bez Ewy Kamil nie byłby w tym miejscu w którym jest. Już nie żebym się czepiała, ale nie każdy kadrowicz ma szczęście mieć taką kobietę u boku.

  • Pavel profesor
    @fridka1

    Tu się nie zgodzę na poziomie kadry B pieniądze także są, ale tu doszły problemy z odpowiednimi fachowcami, samymi zawodnikami, którzy myśleli, ze mądrzejsi niż trenerzy, a co gorsza doszły do tego dziwaczne decyzje kadrowe. Zidek i Mateja w roli trenerów to był błąd, Stękała i Byrt doszli do wniosku, że są tak niesamowici, że nie muszą trenować, dziwaczne decyzje z Miętusem w kadrze A i ciągnięcie za uszy Bukowskiego co w rezultacie spowodowało odejście ze sportu jednego z lepszych naszych zawodników czyli Janka Ziobry. Do tego problemy zdrowotne Murańki, mentalne Kłuska, zapaść Bieguna i Zniszczoła. Mocnym nadużyciem jest pisanie, że za taki, a nie inny poziom zaplecza winny jest brak środków.

  • fridka1 profesor

    U nas jest jeszcze jeden problem. Kasa się pojawia gdy są wyniki, a nie są wyniki bo ktoś wykłada kasę myśląc długofalowo, z perspektywą, że zwróci mu się za 15 czy 20 lat. Firma jedna z drugą chce mieć wynik tu i teraz, a póki jesteś szkrab czy młodzian to niech cię finansują tatuś z mamusią wyprzedając ostatnią koszule, kładąc na szali własną karierę zawodową. Rodzice Jerzego Janowicza sprzedali swoje sklepy i cała rodzina zdaje się spała w samochodzie jadąc na turniej. Pamiętam jak Tajner wspominał jak to jechali na 49 TCS. Mówił, że do dziś nie ma pojęcia jak zapakowali się w 8 osób z całym sprzętem do dwóch gruchotów. Jego poprzednik Mikeska zbierał kasę "do kapelusza" po całej Wiśle i Zakopanem, by Adam mógł pojechać na pucharowe zawody. Edi Federer, menager Adama, trwał przy nim nawet gdy inni doradzali mu "Zostaw tego Polaka, bo to studnia bez dna". Adam wspominał jak Edi Federer pożyczał mu czasem swój samochód, zabierał się nimi czasami Jakub Janda i efekt był taki, że celnicy nie chcieli ich przepuszczać przez granicę, bo samochód na austriackich blachach, a w środku Polak z Czechem, wtedy to było uważane za podejrzana. Podsumowując, jedna wielka prowizorka. Dziś kadra A to pączki w maśle, ale jak się zajrzy za kulisy to mamy dramat. Problem jest taki, że mało kogo to obchodzi, bo jest mało medialne i się nie zwraca.

  • Pavel profesor
    @King

    Infrastruktura, infrastrukturą, mogłaby być lepsza, ale jakieś olbrzymiej tragedii nie ma. Nasz problem to kondycja klubów, brak dostatecznej liczby trenerów szczególnie tych od najmłodszych roczników i sama liczba trenujących. U nas nie ma żadnego systemu pozwalającego przeprowadzić skoczka od wieku dziecięcego aż do występów seniorskich, kluby nie mają ani funduszy, ani odpowiedniej liczby fachowców.

  • King profesor

    Dodam coś od siebie w tej dyskusji na temat przyszłości skoków w Polsce. Według mnie niestety jeszcze jest jakiś cień szansy, że możemy skończyć jak Finlandia, ale oby nie. Jak niektórzy wspomnieli u nas problemem jest infrastruktura i z tym się zgodzę i jeśli ten problem zostanie rozwiązany powinno być dobrze.

    Wiadomo z góry nigdy nic nie można zakładać na 100% jak potoczy się kariera niektórych zawodników, ale coś mi się wydaje, że za te kilka lat potencjał naszej drużyny będzie mniejszy i możemy choćby w drużynówkach zajmować miejsca 4-6. Bo jednak między TOP6 a pozostałymi jest dość duża różnica (no ostatnio Szwajcaria aspiruje do miejsca 7, ale to i tak różnica).

  • Pavel profesor
    @fridka1

    Ogólnie się zgadzam, ale zmieniłbym "osiągnięcia" na "pieniądze", przykład Chin pokazuje, że tyle starczy, aby zatrudnić dobrego fachowca.

  • Domin10 weteran

    Niestety nasza infrastruktura jest beznadziejna. Mamy najgorszą infrastrukture z krajów wielkiej 6 i gorszą od Finlandii Rosji, porównywalną ze Szwajcaria i USA i za niedlugo w kwestii infrastruktury przescignie nas Kazachstan jeśli coś u nas nie Ruszy

  • fridka1 profesor

    Jak Adam zaczął swoją dominację to naprawdę wielu chłopców chciało być jak on. Dziś mało który chłopiec zakłada narty pierwszy raz na nogi by być jak Kamil. Ilu chłopaków poszło na zmarnowanie, bo nie mieli z czego żyć. Skakali rekreacyjnie, myśląc, że entuzjazm wystarczy, a po treningu wielu z nich szło "pracować u ojca" w warsztacie czy pensjonacie. Tak się długo nie da. Kluby leżą i kwiczą. Przecież niewiele brakowało, by tą samą drogą poszedł Małysz. Gdyby tak się stało to byśmy dziś w ogóle nie dyskutowali, bo ilu Polaków obchodziły skoki przed 49 TCS? Nieskromnie powiem, że mnie tak, pamiętam pierwsze skoki Adama w PŚ, ale jak w szkole mówiłam o Małyszu to większość patrzyła wtedy na mnie jak na wariata, że co to są te skoki i o co chodzi z jakimś punktem K.

  • fridka1 profesor
    @Pavel @pavel

    Ani Hannu ani Stefan nie pojawiliby się w Polsce gdyby nie fenomen Adama i wyniki Kamila. Oni już budowali na niezłych podstawach Gdyby w Polsce numerem jeden był Skupień a wyznacznikiem jego osiągnięcia to pies z kulawą nogą by się do nas nie pofatygował, by objąć posadę trenera. To tak jakby Kojonkoski chciał nagle trenować skoczków z Białorusi. Totalnie od czapy.

  • HAZARD weteran
    @Pavel @pavel

    Dokładnie, wspomniałeś o bardzo ważnych faktach. Sytuacja Finów była lepsza od naszej, a zobacz jak skończyli, musimy mieć to na uwadze. Wspomniałeś o zawodnikach, którzy wtedy z dobrej strony pokazywali się w PŚ, ale przecież jako duży talent był uznawany wówczas również Niemi czy Kauhanen, a w juniorach brylowali Saapunki, Maatta i Mika Ylipuli, także na prawdę perspektywy mieli lepsze niż my obecnie. Trzeba się na prawdę wziąć do pracy, bo nie wiem czy przykładowy Wojciech Topór to jest odpowiednia osoba do wyciskania maximum z zawodników o średnim potencjale jak Gruszka czy inny Jojko. Tu potrzeba kogoś kto wzniesie tych chłopaków na wyżyny, nie wiem czy jakiś trener z Niemiec lub Austrii nie pomógłby naszym juniorom, w końcu u nich rozwój funkcjonuje bardzo dobrze na tym szczeblu.

  • Pavel profesor
    @fridka1

    Mieliśmy też szczęście trafiać na fachowców w roli trenerów, najpierw Tajner wprowadził trochę "nowoczesności" i "myśli naukowej" do polskich skoków, co prawda przełożyło się to tylko na niesamowitą formę Małysza, ale pociągnął on całą dyscyplinę. Później Lepistoe, któremu udało się wyciągnąć Małysza z wielkiego dołu, a wreszcie Horngacher ratujący resztę potencjału nabitego podczas Małyszomanii. Mimo wszystko podczas tego czasu i tak "udało" się nam zmarnować całe mnóstwo perspektywicznych zawodników, a obecnie ostatni dzwonek gra dla kolejnych wielkich talentów i multimedalistów MŚJ czyli Murańki i Zniszczoła.

  • fridka1 profesor

    Finlandia rzeczywiście miała młodzież zdolniejszą od naszej, a zapaść i tak stała się faktem. Entuzjazm kibiców i zainteresowanie mediów nie wystarczą, bo poziom sportowy zależy głównie od infrastruktury i ilości chłopaków garnących się do sportu, a u nas z tym jest źle. Co ma Polska? Szczęście, że trafiło nam się dwóch geniuszy w krótkim czasie, ale u nas zawsze tak to działa. Jest wybitna jednostka, która ciągnie cały wózek, a nie ma systemu jak w Austrii. Jest entuzjazm i improwizacja z której czasem coś wyniknie, więcej szczęścia niż rozumu.Mamy świetnego trenera, który bije na alarm odnośnie zaplecza naukowego i poziomu juniorów. Kto będzie chciał u nas pracować gdy nie będzie już u nas magnesu w postaci legendy Stocha? Po zakończeniu kariery przez Adama mieliśmy szczęście. Ale ile razy i jak długo można je mieć?

  • Domin10 weteran
    @Pavel @pavel

    Co do trenerów to wiekszosć czołowych krajów jest trenowanych przez Austraków. Zaś u nas skoki dopiero sie budują (lecz nie woadomo czy budowa zostanie ukończona czy wszystko sie zawali. Zaczął Małysz? Teraz wysoki poziom trzymają Stoch Kot Żyla Kubacki i Hula. Oni (lub inni nasi skoczkowie) mogą pełnić w przyszlosci posady trenerow, dzialaczy FIS, PZN. Teraz trzeba wprowadzać nową generacje zawodnikow, lecz nie wygląda to za dobrze.

  • Domin10 weteran
    @Pavel @pavel

    Problemy zaczely sie od afery dopingowej z biegaczami w 2001 roku gdyż przestano wkladać pieniadze w sporty zimowe (w tym skoki) Potem jeszcze przeniesiono skoki do kodowanych kanałów, zmniejszyla sie popularność i coraz mniej dzieci uprawiało skoki. U nas problemem jest infrastruktura.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl