"Lubię spacerować, wyjść na Gubałówkę, popatrzeć na Tatry..." - rozmowa z Kamilem Stochem

  • 2005-04-10 21:49

Kamil Stoch pochodzi z małej podhalańskiej miejscowości - Ząb. Swoją przygodę ze skokami rozpoczął 10 lat temu, obecnie jest najlepiej zapowiadającym się skoczkiem młodego pokolenia. Jak sam wspomina: „Początki zawsze są trudne. Nikt z nas nie myślał wtedy o profesjonalnym skakaniu, że będziemy walczyć z najlepszymi. Wtedy myśleliśmy tylko o zabawie."

Kamil od samego początku był wierny skokom narciarskim. Nie pociągały go inne dyscypliny. „Często oglądałem piłkę nożną w telewizji, ale zawsze interesowały mnie narty. Pewnego dnia ktoś mi powiedział, że powstaje nowy klub, i czy chciałbym się do niego zapisać, zgodziłem się od razu" opowiada dziś 18-latek. Po najlepszym sezonie w swojej karierze, podzielił się z nami swoim wrażeniami.

skijumping.pl: W tym roku FIS wprowadził nowe przepisy dotyczące wagi skoczka. Nie wystartowałeś w pierwszych zawodach Pucharu Kontynentalnego w lecie, właśnie z powodu zbyt niskiej masy ciała. Jak sobie z tym problemem poradziłeś w sezonie zimowym?
Kamil Stoch: Cały sezon zimowy skakałem na krótszych nartach. W połowie sezonu przytyłem 1 kilogram i trener pozwolił mi skakać na troszkę dłuższych nartach. W lecie, w czasie przygotowań do sezonu, trener Horngacher zastosował wobec mnie specjalny trening mający na celu zwiększenie masy mięśniowej.

skijumping.pl: W tym sezonie media zrobiły z Ciebie następcę Adama Małysza, wzrosły oczekiwania kibiców, dotyczące Twojej osoby. Czy ta presja nie powoduje dodatkowych stresów?
Kamil Stoch: Nie chcę być uważany za następcę Adama Małysza. Chcę skakać najlepiej jak potrafię, chcę mieć satysfakcję z tego, co robię.

skijumping.pl: Na pewno słyszałeś o Klimku Murańce i jego wyczynie. Ty podobnie zaczynałeś, też oddałeś dobry skok jako przedskoczek w 1999 roku. Jednak wokół Ciebie nie było takiego szumu medialnego jak, wokół Klimka, czy nie uważasz, że może to mieć na niego negatywny wpływ?
Kamil Stoch: Tak słyszałem o nim sporo. Media zrobiły z niego już „młodego idola". Na pewno będzie to miało jakiś wpływ na dalszy przebieg jego kariery. Uważam, że tak nie powinno się być. Klimek jest młodym zawodnikiem, powinien trenować w spokoju zgodnie z radami trenera.

skijumping.pl: Jednak ten szum medialny doprowadził do tego, że 11-letni zawodnik ma swojego własnego sponsora.
Kamil Stoch: Tak zgadza się. Sponsor jest potrzebny, zwłaszcza w tym wieku. Jeśli chodzi o sprzęt to w Polsce jest ciężko. A sponsor jest jeszcze dodatkową motywacją do uprawiania tej dyscypliny sportu.

skijumping.pl: Jak wrażenia po pierwszych w Twoim życiu Mistrzostwach Świata seniorów?
Kamil Stoch: Wiedziałem, że nie przyjechałem tam walczyć o złoty medal czy wysokie lokaty. Przyjechałem zebrać jak najwięcej doświadczeń na kolejne lata. Nie udało mi się zakwalifikować do pierwszego konkursu, nie tego oczekiwałem. W kolejnych próbach, chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Jednak również potem skoki nie były satysfakcjonujące. Nie jestem do końca zadowolony ze swojego występu.

skijumping.pl: To, jakie doświadczenia przywiozłeś z Oberstdorfu?
Kamil Stoch: Nie mogę mieć wobec siebie za wysokich oczekiwań, nie mogę stawiać sobie zbyt wysokich celów, których nie jestem w stanie osiągnąć. Stopniowo powinienem stawiać sobie coraz wyżej poprzeczkę. Tak, aby mi się udało zrobić dobry wynik, a potem go poprawić.

skijumping.pl: Często w wypowiedziach zawodników pojawiało się stwierdzenie „jestem zmęczony". Czy trener Heinz Kuttin nie przesadził z treningiem siłowym?
Kamil Stoch: Trudno powiedzieć czy przesadził czy nie. Trening był ciężki, ale nie tylko on miał wpływ na nas. Ogólna presja ze strony mediów, kibiców i związku. Na każdym kroku czuło się, że atmosfera wokół nas jest napięta. Wszyscy oczekiwali od nas, abyśmy zostali od razu Mistrzami Świata, a tak się nie da. Powinniśmy iść powoli do przodu, a jest to możliwe poprzez naszą ciężką pracę.

skijumping.pl: Na koniec sezonu wystąpiłeś po raz czwarty w Mistrzostwach Świata juniorów. Byłeś liderem drużyny jak również faworytem do medalu w konkursie indywidualnym. Czy oczekiwania wobec Twojej osoby nie były zbyt wielkie?
Kamil Stoch: Rodzice i przyjaciele cieszyli się z tego, że będę mógł uczestniczyć w mistrzostwach. Moja rodzina jest zadowolona z tego, że mnie satysfakcjonuje to, co robię. A ja sam, czego oczekiwałem? Po pierwszych treningach wiedziałem, że skaczę bardzo dobrze, że istnieje szansa na dobry występ. Po konkursie drużynowym, zobaczyłem wyniki i wtedy okazało się, że indywidualnie wygrałbym. Wtedy sam na sobie wywarłem największą presję, ale później, po rozmowie z trenerem starałem się z tego wyłączyć, nie myśleć o zawodach. Dzień przed konkursem trener zarządził przerwę i to było nam potrzebne. Poza tym warunki wtedy na skoczni, też nie były sprzyjające, wiał mocny wiatr, było ciepło.

skijumping.pl: W Strynie wraz z drużyną zdobyłeś srebrny medal, w Rovaniemi również. Czym się różnią dla Ciebie te medale, który było trudniej zdobyć?
Kamil Stoch:Medale się nie różnią, taki sam kolor i kształt. W tym roku więcej wyniosłem z mistrzostw oraz z tego, co działo się w sezonie. Sezon był naprawdę bardzo męczący, więcej pracy i energii włożyłem w ten medal. Ale oba medale są dla mnie bardzo cenne, zarówno ten ze Strynu jak i ten z Finlandii.

skijumping.pl: Po konkursie drużynowym, nadszedł czas na indywidualne zmagania na skoczni. Wszyscy znamy wyniki i wiemy, że walczyłeś do końca, aby zdobyć medal. Niestety nie udało się. Postawiłeś wszystko na jedną kartę, zawsze tak robisz?
Kamil Stoch: Nie zawsze. Ale po serii próbnej, byłem zły, mój skok nie był udany. Wtedy do boksu przyszedł trener i zaczął mnie uspokajać. Powiedział, że mam się skoncentrować w pierwszej serii na oddaniu jak najlepszego skoku, że teraz dopiero zaczynają się zawody. To mnie uspokoiło, ale w takiej chwili chce się jak najwięcej. Później pobiegłem na rozgrzewkę, przemyślałem wszystko. Wyjechałem na górę. Pamiętam, że pierwszy raz na tej skoczni spóźniłem skok, sam się potem dziwiłem na dole, jak mi się udało tyle skoczyć. Nie był to mój najlepszy skok. Przez dłuższą chwile prowadziłem w konkursie. Potem spiker podał odległość Hajka - 100 metrów. Wtedy się załamałem, nie było szans walczyć o złoto. A przecież moim celem była wygrana. W drugiej serii skoncentrowałem się na skoku, skoro nie było szans na złoto, to chciałem, chociaż oddać dobry skok. Usiadłem na belce i myślałem tylko o tym. Skok był dobry, ale każdy wie jak się zakończył.

skijumping.pl: Konkurs indywidualny był kilkakrotnie przekładany. Co robiliście w tym czasie i czy nie czuliście się zmęczeni w czasie zawodów?
Kamil Stoch: Takie czekanie jest bardzo męczące. Po pierwszym przesunięciu konkursu, pojechaliśmy na obiad do hotelu, tam trener odebrał telefon, że zawody są znowu przesunięte, na 18:00. Była wtedy godzina 12:00, mieliśmy pięć godzin. Każdy starał się koncentrować na sobie, na tym, co go czeka i co chce tam osiągnąć, chociaż było to trudne. W końcu pojechaliśmy na skocznię. Rozpoczęliśmy rozgrzewkę i ponownie się okazało, że zawody są przesunięte o godzinę. Tym razem udaliśmy się do naszych boksów. Po godzinie znowu rozgrzewka i koncentracja. Jedynym plusem tego, było to, że nie tylko my byliśmy zmęczeni, inni zawodnicy również, więc szanse były wyrównane.

skijumping.pl: W Strynie trenerzy narzekali na organizację (brak oświetlenia na skoczni, brak systemu do pomiaru siły wiatru), jak pod tym względem prezentowało się Rovaniemi?
Kamil Stoch: Tak, w Strynie organizacja nie była najlepsza, ale tutaj była bardzo dobra. Boksy były odpowiednio przygotowane, chociaż pierwszego dnia było w nich zimno, nie były ogrzewane, ale później wstawili do nich dmuchawy i już było lepiej.

skijumping.pl: Jak Ci się współpracuje z trenerami austriackimi?
Kamil Stoch: Austriacy mają inny system szkolenia zawodników jak i inaczej postrzegają skoki narciarskie.Ogólnie współpraca układa się dobrze.

skijumping.pl: Trener Kuttin często o Tobie mówi „najlepszy technik w drużynie, to prawdziwa perełka", czego Ci jeszcze brakuje, aby być „brylancikiem"?
Kamil Stoch: Ja nie lubię się przechwalać ani wywyższać, że jestem najlepszym technikiem. Jest to na pewno moja zaleta, ale w tym momencie muszę wzmocnić nogi, aby mieć mocniejsze odbicie. Teraz w skokach liczy się głównie mocne odbicie. Przepisy się zmieniają, rozbiegi są ustawiane coraz niżej, kombinezony są coraz cieńsze, narty coraz krótsze, teraz będzie się liczyła siła odbicia z progu.

skijumping.pl: Poza domem spędzasz większą część roku. Masz wobec tego czas na spotkania z przyjaciółmi?
Kamil Stoch: Teraz dużo czasu muszę poświęcić szkole, aby nadrobić zaległości. Jednak zawsze staram się znaleźć czas, aby spotkać się ze znajomymi i porozmawiać. Mam przyjaciół, na których zawsze mogę polegać i mogę się z nimi podzielić tym, co się akurat wokół mnie dzieje. Zawsze mogę na nich liczyć.

skijumping.pl: Jesteś młodym zawodnikiem, uczysz się i trenujesz równocześnie. Czy czasami nie wydaje Ci się, że jest tego za dużo jak na jedną osobę, i czy nie masz ochoty „rzucić tego w kąt"?
Kamil Stoch: Czasami tak jest rzeczywiście, ale to się każdemu zdarza. Jak coś ci nie wychodzi, zawsze się chce z tym skończyć i powiedzieć sobie dość. Przecież w życiu można robić różne rzeczy, nie koniecznie to, co się aktualnie robi. Ale potem wystarczy jeden pozytywny przebłysk i zaraz powraca wiara w siebie i motywacja.

skijumping.pl: Poprzez swoje sukcesy promujesz Ząb. Co ciekawego można zobaczyć w Twojej rodzinnej miejscowości?
Kamil Stoch: Jak wszyscy wiedzą, jest to najwyżej położona miejscowość (1013 mnpm). Ja po powrocie z zawodów, zgrupowań bardzo lubię spacerować, wyjść na Gubałówkę, popatrzeć na Tatry. Jeśli mam czas, to zawsze mogę zjechać do Zakopanego i udać się w wyższe partie Tatr. Niedawno powstała trasa rowerowa w Zębie. W zimie działa kilka wyciągów narciarskich.

skijumping.pl: Dziękuję za rozmowę.
Kamil Stoch: Dziękuję.

Zakopane, 9 kwietnia 2005




Anna Szczepankiewicz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (7231) komentarze: (10)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    fajny wywiad i na poziomie o czym swiadczy fakt ze nie padlo pytanie o zycie osobiste :P

  • anonim

    A, zapomniałam! Zdrówka życzę!

  • anonim

    Macie racje, Adamem nie będzie, w końcu to Kamil. Mam nadzieje, że będzie skakał równie dobrze jak Adam Małysz:) i, że nadal będzie taki sympatyczny.

  • anonim
    Adi.P.

    Hmm...nasza skocznia=)Usytuowana jest w złym miejscu.Mam nadzięję,że może kiedyś wybudują inną,większą skocznię na terenie Raby...koło mojego domciu jest dobre miejsce=)A tak wogóle to nie spodziewałam się,że ktokolwiek jeszcze pamieta o naszej skoczni.Skąd o niej wiesz?

  • anonim
    -

    No nie ma co gadac, swietny chlopak Oby tylko dalej pozostal soba a jego sukcesy nie uderzyly mu do glowy i bedzie wszystko ok Zycze powodzenia

  • Adi.P. weteran
    @Madzia z Raby Wyżnej

    A czy w Rabie naprawili wam juz skocznie , bo jest tam , a raczej była
    chyba K-65 lub 70?

  • anonim
    pozdro dla Kamila:)

    spoko chlopak,zdystansowany,sympatyczny.Mam nadzieje ze daleko zajdzie w skokach.Drugim Malyszem nie bedzie bo wydaje mi sie ze juz kogos takiego w skokach nie bedziemy mieli ale mysle ze jesli dobrze pojdzie to np moze kiedys zdobyc jakies medale seniorskie czy kule...

  • anonim
    super

    Hmm...a w Rabie Wyżnej masz babcię Kamilku!Może byś tak przyjechał ją odwiedzić?A ja z miłą chęcią z Tobą pospaceruję...=)

  • anonim

    KAMIL 3MAJ SIE ŻYCZA CI POWODZYNIO!!!!!!!!!!!!

  • Sarah początkujący
    ...MysleZeKamilJestSpokoAleNieTakJAmMateusz...

    :D:D:DObuIchLubie:)))
    AleNajbardziejToKlimkaPozdro4Uhehehe
    IdePAPATKI:*:*:*

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl