Wywiad z Heinzem Kuttinem - cz.1: "Nie możemy mówić, że jedziemy po medal"

  • 2005-07-18 16:48

Heinz Kuttin to austriacki szkoleniowiec kadry polskich skoczków. Ubiegły sezon był jego debiutem w roli trenera naszej pierwszej reprezentacji. Austriak znalazł czas, aby podzielić się z czytelnikami Skijumping.pl wrażeniami po minionym sezonie oraz dalszymi planami.


Skijumping.pl: Jak pan ocenia dotychczasowy przebieg przygotowań do sezonu?

Heinz Kuttin: Tym razem zaplanowaliśmy nieco inny cykl przygotowań, niż w roku ubiegłym, ponieważ zauważyliśmy iż pojawiło się trochę problemów, jak np. z prędkością na progu. Rozpoczęliśmy przygotowania do nowego sezonu wcześnie, a pierwszym etapem były treningi kondycyjne, aby wszyscy zawodnicy byli w dobrej dyspozycji. Kolejnym etapem przygotowań były różnorodne testy, mające na celu zbadanie wydolności i siły poszczególnych kadrowiczów. Bardzo ważne dla skoczków jest też to, aby nauczyli się wyczuwać różnice między różnymi pozycjami na rozbiegu i w locie.

Skijumping.pl: Przed tym sezonem bardzo wiele zmian zaszło w składzie kadry "A". Ze starych kadrowiczów został tylko Robert Mateja i Adam Małysz...

Heinz Kuttin: Powodem tych zmian były w niektórych przypadkach słabe wyniki, a w pozostałych to, że zawodnicy nie dawali z siebie wszystkiego. Omówiliśmy to z Polskim Związkiem Narciarskim i przeanalizowaliśmy pod kątem sezonu olimpijskiego. Znamy chłopaków już naprawdę nieźle, ja pracuję w Polsce trzeci rok, a Stefan drugi. Moim celem było zbudowanie tu grupy skoczków, którzy dają z siebie wszystko na treningach i chcą osiągać sukcesy. Chcieliśmy wyeliminować wszystkie kłopoty, jakie mieliśmy w ubiegłym sezonie.

Skijumping.pl: A co może Pan powiedzieć o nowych twarzach w drużynie?

Nowi zawodnicy przede wszystkim mają większy zapał do treningów. Można układać programy treningowe, snuć plany, ale i tak wszystko nie ma sensu, jeśli skoczkowie ich nie wypełniają w 100 procentach. Ważne jest, iż aktualni kadrowicze naprawdę mają ustabilizowany tryb życia, w domach naprawdę wypoczywają i nikt nie musi tego kontrolować.
Tych chłopców znamy już z występów w zeszłym sezonie i wiemy, że chcą robić wszystko, żeby skakać lepiej i pokazać się z dobrej strony w Pucharze Świata. Myślę, że cała grupa jest dobrze dobrana, mimo iż nieco inna niż w zeszłym sezonie.

Skijumping.pl: Czyli jest Pan zadowolony ze zmian?

Heinz Kuttin: Jestem bardzo zadowolony z postępów, motywacji i podejścia do treningu chłopców. Mamy kilka nowych rzeczy, nad którymi pracujemy, jak np. sposoby radzenia sobie z trudnymi warunkami wietrznymi oraz słabą prędkością na progu.

Skijumping.pl: Już trzy lata przebywa Pan w Polsce, co może Pan powiedzieć o naszym kraju i jego mieszkańcach?

Heinz Kuttin: Nie chciałbym za wiele mówić na ten temat, ponieważ w zeszłym roku wypowiadałem się bardzo bezpośrednio na temat pewnych osób i przekonałem się, że nie wychodzi to na dobre. Ogólnie czuję się tu dobrze, bardzo lubię Zakopane, ponieważ właśnie tutaj spędzam najwięcej czasu w Polsce. Wszystko jest dobrze przygotowywane, tak aby trenowało się nam jak najlepiej, więc jestem zadowolony z warunków do pracy.

Skijumping.pl: Czy trenowanie pierwszej kadry bardzo różni się od prowadzenia kadry "B"?

Heinz Kuttin: Oczywiście, pracy z pierwszą kadrą towarzyszy znacznie większa presja. Jest dużo osób, które interesują się każdym naszym krokiem, ale to zrozumiałe - w końcu to poziom Pucharu Świata. Wielu ludzi sugeruje nam, kogo powinniśmy zabrać na zawody itd. W zeszłym sezonie popełniliśmy trochę błędów i teraz staramy się już ich nie powtórzyć.

Skijumping.pl: Czy spodziewał się Pan takiej presji, krytyki jako trener polskiej kadry?

Heinz Kuttin: Spodziewałem się tego, ale nie wszystko można zaplanować. Natknęliśmy się na pewne problemy, których nie przewidywaliśmy. Nie wszyscy skoczkowie byli odpowiednio zmotywowani, początek PŚ nie był zbyt dobry, bo mieliśmy zbyt mało skoków na śniegu, jednak lokaty Adama Małysza były i tak mocno poniżej oczekiwań. Potem było dużo hałasu o tę flagę, na której była reklama jednej z firm. Pierwszym naszym dużym celem był Turniej Czterech Skoczni i w mojej ocenie wypadł on bardzo dobrze. Robert Mateja skakał bardzo dobrze, a punkty zdobył także Krystian Długopolski. Następnie daliśmy szansę młodszym skoczkom - Stefanowi Huli i Mateuszowi Rutkowskiemu. Później nadeszły Mistrzostwa Świata w Oberstdorfie, ale nie wydaje mi się, abyśmy popełnili jakieś błędy w przygotowaniach do nich. Adam Małysz był w najwyższej formie, jeszcze podczas PŚ w Zakopanem, a potem zmogła go choroba. Wiedzieliśmy, że nie jest w pełni sił po 1,5 tygodniowej przerwie, ale trening na średniej skoczni w Oberstdorfie wypadł bardzo dobrze w jego wykonaniu, ale w zawodach miał trochę pecha.

Jednego nauczyliśmy się po tych Mistrzostwach Świata. Że nie możemy mówić, że jedziemy na MŚ lub IO po medal - nikt nie może tak zakładać. W Polsce mamy tak naprawdę tylko jednego skoczka, który ma duże szanse na medal. W Austrii jest takich zawodników ze 4-5, w Niemczech, Finlandii czy Norwegii podobnie. Oni mają więc ze 30 procent szans na medal, a my najwyżej z 10 procent. Jednak wiemy, że Małysz naprawdę może tę szansę wykorzystać i pokazał to nawet w zeszłym sezonie.

Skijumping.pl: Czy sądzi Pan, że Małysz te wysoką dyspozycję utrzyma także i w tym sezonie?

Heinz Kuttin: Myślę, że tak. Przygotowujemy się teraz nieco inaczej. W zeszłym roku zdecydowaliśmy się startować we wszystkich zawodach Letniego Grand Prix, ale w tego lata będzie inaczej. Wiosną wykonaliśmy wiele testów, badań, wypróbowaliśmy także nowe buty - Adidasa - ale Małysz znów skacze w butach "Jaalas". Od czerwca trenujemy dopiero na skoczniach. Nie wiemy jeszcze w których zawodach wystartuje Adam Małysz, ale pozostali kadrowicze będą skakać we wszystkich konkursach tegorocznego Letniego Grand Prix.

Teraz czeka nas także wybór specjalistów, z którymi będziemy współpracować w tym sezonie, ponieważ w zeszłym roku nie wszystko układało się tak jak chcieliśmy i dlatego postanowiliśmy poszukać kogoś nowego, aby poprawić tę współpracę. Od tego zależy także decyzja o tym, czy Adama Małysza zobaczymy już w Hinterzarten czy dopiero w dalszej części letniego sezonu.

Już jutro druga część wywiadu, serdecznie zapraszamy!



Tadeusz Mieczyński, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5288) komentarze: (30)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    Tak . Ja też to zauważylam już dawno .
    Pozycja dojazdowa Adama się zmienila ,
    lecz on sam to już kiedyś wyjaśnial ,
    podobno kiedy jedzie się z bardziej zlączonymi kolanami , wówczas zawodnik nie ma możliwości zjazdu na calych stopach , a jest to bardzo ważne , Adam wówczas jeżdzil prawie na wewnętrznych krawędziach stopy.
    Wlaściwie to nie wiadomo jak jest lepiej , gdyż wtedy Adam wlasnie fenomenalnie skakal ,
    lecz trzeba wziąć też pod uwagę , żę co roku zmieniają się przepisy , i to odnośnie wszystkiego , sprzętu , kombinezonów i innych ,
    a więc i ta technika dojazdu też się zmienić nieco musi ,
    Adam caly czas szuka , i pracuje nad tą techniką ,
    nie wiadomo wlaściwie na czym to wszystko polega ale myślę , żę są od tego specjaliści , i to oni powinni analizować krok po kroku każdy element.
    My jedynie obserwujemy jak bylo kiedyś a jak jest teraz ,
    ale zmienilo się wszystko , cztery lata temu skoczkowie skakali inaczej ale wydaje mi sie , że bylo to podyktowane , warunkami technicznymi ,
    teraz technika znów poszla do przodu , więc mnie się wydaje, że to wszystko ma również wplyw na pozycję dojazdową.
    Nie wiem może się mylę .
    Również ci mniejsi wzrostem skoczkowie mają nieco utrudnione zadanie , tory podajże są ulożone na 30 cm rozstaw wewnętrznuch krawędzi ,
    więc ci mniejsi maja troszkę trudniej natomiast wyżsi , mają ulatwione zadanie.
    Może się mylę , nie wiem ,

  • anonim
    Pozycja dojazdowa

    Drogi Panie trenerze!
    Chcialem zauważyć, że w ostatnim sezonie, bardzo zmieniła się pozycja dojazdowa Adama Małysza. Rozumiem, że jest to spowodowane chęcią zwiększenia prędkości na progu.
    Ściągnąłem skok Adama w Planicy z tego sezonu - skok z kwalifikacji.
    Zauważyłem, że Adam poszerza odstęp pomiędzy kolanami.
    Musze stwierdzić, że po wielu testach (chociaż nie jestem skoczkiem) wywnioskowałem, że znacznie łatwiej jest wyskoczyć w górę gdy kolana bardziej trzymają się przy sobie, a nie są rozchylone. Co więcej wiem, że w trakcie najazdu po rozbiegu, skoczek jest poddawany oporowi ze strony mięśni nóg i łatwiej ustabilizować mu jest pozycję właśnie z kolanami przy sobie. Inaczej może się minimalnie wiercić, bo opór na nogi jest większy.

  • anonim

    I jeszcze jedno.
    Jeśli wszystko zagra jak trzeba , przygotowanie , dopisze zdrowie bo to podstawa , jeśli trafią z formą , to uważam , że żaden psycholog nie będzie potrzebny.
    Doskonale widzialam , ile razy nasz zawodnik w minionym sezonie stawal na podium ,
    z tego 4 razy na jego najwyższym stopniu,
    ale widać , że dla ciebie to malo ,
    wodzialam również z jaką motywacją Adam stal na rozbiegu w Zakopanem , byl tak nakręcony , że nikt nie mógl mu wtedy przeszkodzić w zwycięstwie ,
    i tu psycholog też nie byl potrzebny ,
    chcę ci uświadomic tylko , że jeśli wszystko będzie jak trzeba , to psycholog faktycznie może być zupelnie zbędny.
    Tylko spokój i dobre przygotowanie no i forma może , doprowadzić Adama na pudlo w Turynie.

  • anonim
    " Och Indor "

    To ty masz problemy ze zrozumieniem tekstu.Ale nic nie kapujesz z tego.
    Jeśli chodzi o konkursy , to widzialam wszystkie , co do jednego ,
    doskonale widzialam , jak Adam psul drugie skoki , ale nie zawsze ,
    ale co z tego ?? ty robisz z tego taki dramat , jakby świat mial za chwilę zniknąć ,
    wyluzuj trochę ,
    obwiniasz zaraz caly nowy sztab szkoleniowy , i Kuttina na czele ,
    uważam , że to wlaśnie z Kuttinem Adam ma równie wielkie szanse na medal jak z Tajnerem ,
    i o jakiego " boga " ci chodzi ??
    jaki oltarzyk ??
    od tego indorzenia wszystkie piórka ci wypadną ,
    twoj problem polega na tym , iż nie potrafisz znależc ani jednej dobrej strony , w nowym sztabie szkoleniowym , widzisz same negatywy.
    Jeśli 4 miejsce w klasyfikacji generalnej dla ciebie jest zle ?
    to widzę , że dla ciebie nic nie będzie dobrze.
    Caly sezon i nie tylko ten oglądalam , wiem jakie Adam mial problemy i jakie blędy popelnial.
    Ale po to są teraz treningi , żeby te blędy eliminować , napewno z ubieglego sezonu trener również wyciągnąl jakieś wnioski ,
    i teraz będzie postępowal inaczej ,
    nie wierzę , żeby Kuttin uważal się za boga i wszechwiedzącego , każdy wyciąga jakies wnioski ,
    a tobie trochę optymizmu też nie zaszkodzi.
    Rozchorujesz się czlowieku od tej krytyki.
    :))))

  • anonim
    Pisanie, pisanie...

    Myślę, że komuś przydałoby się więcej luzu i poczucia humoru, bo od takiego sierioznego tonu w pisaniu o skokach narciarskich można dostać bólu główy, albo i czegoś zancznie gorszego...

  • Nila stały bywalec

    Indor, spokojnie... :[

  • indor doświadczony

    @Fanka
    A ty masz problemy ze zrozumieniem tekstu - stwierdzam tylko, że skoro Adam nie ma sprawdzonego psychologa ani dobrego trenera, to medalu nie zdobędzie..
    A geniusz Kuttin uważa się za alfę i omegę, i uwaza pomoc psychologa za zbędną.
    A ty chyba ogladałaś inne zawody, skoro nie zauważyłaś ile razy Adam psuł drugie skoki albo nie umiał przełożyć wyników z treningu na konkurs. Co to jest jak nie słaba psychika?????
    Ale pewnie napisałem coś nie tak na Twojego boga...
    Więc pomódl się do ołtarzyka ze zdjęciem Małysza zamiast pisać bzdury.

  • anonim

    " Indor" wiesz co , juz nie mialam zwracać uwagi na nic co piszesz ale nie mogę sie powstrzymać od stwierdzenia , że rozregulowaną psychike to masz ty sam.
    Jak ty nic nie rozumiesz ! a potrafisz tylko krytykować ,
    stary sztab szkoleniowy już nie wróci i przestań ciagle nawijać na ten temat ,
    mamy nowy sztab i na tym trzeba oprzeć swój optymizm ,
    czy ty wogóle wiesz ile pracy trzeba wlozyć , żeby doprowadzic zawodnika , na podium Igrzys ??
    myslę , że nie wiesz ,
    och , jak bardzo latwo przychodzi krytyka prawda ??
    Wojciech Szatkowski wszystko dokladnie wyjasnil , jeśli tego nie pojmujesz , to ja już ciebie nie rozumiem.

  • indor doświadczony

    Złoty medal olimpijski to on mógł zdobyć z Tajnerem i starym sztabem szkoleniowym B&Ż..
    Ale to se ne wrati..
    A nie z byle trenerem, rozregulowaną psychą i dziwnym symptomem bycia mistrzem treningów i mistrzem psucia drugiego skoku....
    Ale nadzieja matką głupich.

  • anonim
    @Wojciech Syatkowski

    Super komentarz popieram w całości

  • anonim

    O kurcze !!!!
    Wojtku , jeszcze nigdy nie czytalam tak rzeczowych komentarzy ,
    konkretnych i blyszczą od faktów .

    Calkowita racja w 100 % , co do każdego zdania.

  • Nila stały bywalec

    100 % RACJI, WOJTKU ;)

  • anonim
    Trenerze Kuttin - więcej bojowości!!!

    Jeszcze ray pisze. Zgadzam się co do jednego. Trener Kuttin nie może sugerowac, " nie można mówić, że jedziemy po medal!". Zawodnik, który jedzie prawdopodobnie na swoje ostatnie Igrzyska, mówię o Małyszu, musi mieć jasno wytyczony cel, do korego dąży. Tym celem jest złoty medal olimpijski. Całym sobą, wszystkimi komórkami swego ciała musi dążyć do zdobycia tego krążka. Tylko wtedy stać go na maksymalny wysiłek w treningu i na zawodach. Zachowawcze stwierdzenia nie pomagają w tym i podrywają zaufanie zawodnika do trenera. Jeśli bowiem trener nie ma sukcesów to dla zawodnika staje się nikim - to powiedział mi kiedyś trener Janusz Fortecki. Kuttin jest zbyt zachowawczy. A tu trzeba iść na ciupagi, nie spać po nocach i ciągle dopracowywać trening, system, sprzęt. A jeśli nawet wtedy nie będzie medalu to będzie mógł sobie powiedzieć - zrobiłem wszystko co mogłem by Małysz zdobył medal. Ale trudno, nie udało się. Mam nadzieję, że i on złapie "ducha wojownika"...Niech oglda ę13 wojownikaę. No juz dosyc.

  • anonim
    Szczęście w powietrzu

    I jeszcze jedno. Gdy się jest świetnym, ma się najlepszy sprzęt, trenera, narty, super-dyspozycję - to trzeba mieć jeszcze szczęśćie.
    Bez niego się nie wygrywa. Pamiętamy skok Fortuny w 1972 r., Benkovicia w 2005 r. i wiele innych. Małyszowi szczęście sprzyja (ma nawet podwójne: Izę i Karolinkę), a tego w powietrzu nigdy mu nie brakowało. Więc leeeeeć Adamie. Życzymy mu wszyscy wygranej, możemy się już tylko pomodlić do Góry o ten medal... i tyle. A Góra pewnie pomoże...

  • anonim
    Czynniki, wpływające na dyspozycję skoczka

    I jeszczxe jedno. Zdobycie medalu jest uwarunkowane od wielu nakładajacych się czynników. Są między nimi:
    1. dyspozycja psychiczna - wystarczy jedno głupie spięcię się, jakiś telefon, czy zaczepka, dekoncentracja, a koncentracja zawodnika nieraz spada ito znacznie i jest trudno do niej wrócić.
    2. Przeziębienie. Oni wszyscy ciągle są przeziębnieni. Małysz w tym roku przed MŚ chorował i jak to zaważyło na wyniku!!!
    3. Sprzęt. Może znowu jakieś nowe kombinezony, nowe lepsze narty zostaną wynalezione, pozwalające leciej trochę o te 2-3 metry dalej.I co wtedy. Do kogo indor będziesz miał pretensje? Do Małysza. W 1976 r. austriacy mieli kombinezony "balony". Innauer latał w nich 10 metrów alej niż skoczek w "normalnym" kombinezonie. I co? Dopiero po olimpiadzie w Innsbrucku FIS zakazał tego typu kombinezonów, ale medale rozdano...Co mieli powiedzieć zawodnicy, którzy byli nieźli a nie mieli takiego kombinezonu????
    4. Obiekt - złe przygotowanie skoczni, pamiętamy jak Małysz omal nie upadł na K 90 w Salt Lake, a miał szanse na złoto! Tych elementów jest dużo więcej. I dlatego nigdy nie pokusiłbym się o stwierdzenie, że Małysz musi wrócić z medalem. Z drugiej strony wiem, że jak będzie w swojej optymalnej dyspozycji, zdrowy, w dobrym nastawieniu, to może być piekielnie niebezpieczny i polecieć jak w Val di Fiemme, czego mu życzę. I wtedy będzie medal.

  • anonim
    Medal z Turynu

    Pragnę zabrać jescze raz głos.Tym razem w sprawie medalu Małysza w Turynie. Każde wywieranie presji na Adama Małysza, mówienie, pisanie, że "musi', "że to sprawa narodowa", że "koniecznie" powoduje, że ta presja obraca się przeciwko niemu. Jeśli się czegoś za bardzo chce, to nie wychodzi. W sporcie też. Dlatego dajmy mu spokojnie potrenować i zobaczymy jak będzie. Życzę mu z całego serca nawet dwóch złotych medali olimpijskich, bo dzięki niemu przeżyliśmy wszyscy, na tej stronie też, najlepszą przygodę sportową życia. Ale jeśli nie uda się i będzie medal srebrny lub 5, czy 9 miejsce, to trudno. Pewnie tak miało być.
    I nie ma co pisać agresywnie i atakować trenera Kuttina. Po pierwsze agresja do niczego dobrego nie prowadzi. Kuttin jest niezłym szkoleniowcem, chociaż jak dla mnie to MŚ w tym roku były niewypałem. Jak widać jednak Chce przygotować Adama na 100 procent i pewnie to zrobi. A ponieważ Małysz jest fighterem, to będzie chciał walczyć o medal. Na pewno. Chciałbym, żeby pozostali kadrowicze też odnieśli sukces, a zwłaszcza wierzę w Kamila Stocha.

  • anonim

    Wojciech Szatkowski - musze się zgodzić , tak to prawda , co napialeś ,
    tak naprawde to my tylko wiemy to , co donoszą prasa , telewizja lub zródla internetowe , na tej podstawie potem tworzymy swoje komentarze ,
    ale wydaje sie , że masz duzo racji w tym co piszesz ,

    natomiast co do tego " Indora " - widać , że chlop nie wie co mówi ,
    gdzie jest powiedziane , że Adam ma jechać po medal ,
    on ma oddać swoje dwa bardzo dobre skoki w danym konkursie , a wynik przyjdzie sam.
    Jesli z góry będziemy zakladać , że Adam cos musi , to może być potem wielkie rozczarowanie.
    Oczywiście , że na olimpiadę jedzie sie po to aby zdobyć medal , ale nie można z góry zalożyć , że tak ma być ,
    tak może być , w przypadku kiedy chlopaki będą w dobrej dyspozycji i dobrze będą przygotowani.

  • indor doświadczony

    Kuttin, żałosny trenerze, ty już lepiej nic nie mów..
    bo jak Adasiek przyjedzie bez medalu, to ty odjedziesz na taczkach..

  • anonim

    Przeczytałem dosyć uważnie kilka wypowiedzi i myślę, iż nie do końca można zgodzić się z tym, że za Tajnera zajmowano się tylko Małyszem i nikim innym. W latach 2001-2004 byłem na kilku zawodach i z dosyć bliska widziałem co się dzieje. Pozostali mieli naprawdę dobre, jeśli nie cieplarniane warunki(może za wyjątkiem Bachledy, którego chyba trener Tajner jakoś nie lubił, a może było coś czego nie wiemy). Uważam, że zarówno Pochwała, jak i kilku innych kadrowiczów to po pierwsze zawodnicy nie tych lotów co Małysz. Brakuje im wiele, ale oni byli przy Mistrzu Adamie bardzo blisko i poczuli się już gwiazdami, mimo stosunkowo średnich lub słabych wyników. Wiem o czym mówię, gdyż sam przeżyłem gwiazdorskie zachowania jednego z tych zawodników. Ciągle byli przy nich dziennikarze, pytali, dzwonili, i to im pasowało. Swojej szansy nie wykorzystali. Jeszcze nigdy w historii polskich skoków narciarskich kadra A nie miała takich warunków do szkolenia jak w latach 2001 - 2004.; takiego sprzętu, pomocy ze strony sztabu Naukowego (czego nie potrafili wykorzystać! wykorzystał tylko Małysz).
    Pozostali, myślę, że nie mają już takiej motywacji jak kiedyś (chodzi o Skupnia i Mateję). Oni swoje najlepsze lata mają raczej już za sobą. W tej sytuacji dobrze, że Kuttin stawia na nowe twarze i młodych jak Stoch, Żyła - ci chłopcy mają wielką motywację, chcą wygrywać i walczyć. Bez tego nie ma postępu. I oby polskie skoki poszły dalej.

  • Nila stały bywalec

    Może i Małysz był faworyzowany, ale to na niego media i kibice naciskali... Co Tajner miał robić ?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl