Thoma o kryzysie

  • 2003-03-03 13:56
Po nieudanych mistrzostwach świata dla niemieckich skoczków w tamtejszych mediach zawrzało. Nie ma końca analizom, doszukiwaniu się błędów i winnych. Również słynni mistrzowie zabierają głos w tej sprawie. W wywiadzie dla portalu Sport1.de Dieter Thoma zaprezentował swój pogląd na całą sytuację.

Panie Thoma, to, że MŚ w Val di Fiemme były jednym wielkim rozczarowaniem, nie podlega wątpliwości. Co było przyczyną?

Obecnie mamy oczywiście urodzaj różnych ekspertów, którzy szafują wielkimi słowami. Ja tego robił nie będę. Zbyt często sam znajdowałem się w podobnych sytuacjach.

To jest całkowicie zrozumiałe, ale ogólne wrażenie, jakie pozostawili na MŚ po sobie niemieccy skoczkowie, było raczej fatalne...

Zgadza się. W tym kontekście od razu na myśl przychodzi mi konkurs drużynowy, po którym Niemcy nie przyszli na dekorację zwycięzców. Nawet jeśli nie była to wina zawodników, lecz kierownictwa ekipy, to nie stawia to drużyny w korzystnym świetle.

Jest pan zaskoczony, że władze związku (DSV, Niemiecki Związek Narciarski) już zaczęli doszukiwać się winnych?

Nie, mam wręcz wrażenie, że niektórzy tylko na to czekali, że w końcu coś się nie uda. Ale zamiast teraz wspierać zawodników w trudnych chwilach, jeszcze bardziej się ich tą krytyką dobija.

Wobec słabych ostatnio występów najlepszych zawodników, Martina Schmitta i Svena Hannawalda, rozgorzała też na nowo dyskusja na temat braków w wyszkoleniu młodzieży. Czy słusznie?

Gdy się popatrzy, co się dzieje u Austriaków albo Finów, to wtedy tak.

Co robią oni lepiej od Niemców?

Austriacy na przykład wybudowali świetną skocznię w Innsbrucku, gdzie można również w lecie bardzo dobrze trenować. Nie ma się co dziwić, że wielu z młodych Austriaków pochodzi akurat z tamtych okolic.

Czy to jedyny powód?

Nie, ÖSV (Austriacki Związek Narciarski) ma pełnego profesjonalistę jakim jest Toni Innauer jako trenera głównego. Poza tym u naszych sąsiadów konsekwentnie zatrudnia się byłych znanych zawodników jako trenerów młodzieży, przykładami są tu Heinz Kuttin i Stefan Horngacher. Oni są jeszcze młodzi i potrafią znaleźć wspólny język ze skoczkami.

Byłych słynnych skoczków nie brakuje również i u nas...

Zgadza się, ale ze mną czy z Jensem Weissflogiem jeszcze nigdy nikt ze związku w tej sprawie nie rozmawiał. A myślę, że moglibyśmy służyć pomocą w wyszukiwaniu i szkoleniu młodych talentów.

Ale samo to nie jest przyczyną?

Nie, oczywiście, że nie. Trzeba naszemu narybkowi dać jeszcze trochę czasu. Przypomnę tylko przykład Hannawalda: w wieku 20 lat skakał w Pucharze Kontynentalnych, chciał nawet skończyć karierę, bo nie widział dla siebie perspektyw. A jak miał 21 lat, to nastąpił przełom!

Pomijając Maximiliana Mechlera na początku zimy, niemieccy młodzi skoczkowie ostatnio nie błyszczeli...

To niestety prawda. Mamy następujący problem: wiele talentów to jeszcze bardzo młodzi chłopcy, 12-, 13-letni. Zanim będą mogli występować w PŚ, minie jeszcze pięć albo więcej lat.

A więc niezbyt dobre widoki także na MŚ w Oberstdorfie w 2005?

Nie, tak bym nie powiedział. Jestem pewien, że w Oberstdorfie nasi skoczkowie zdobędą co najmniej dwa medale.

Brzmi obiecująco. Jeszcze kilka słów do obecnego sezonu: mimo sukcesów Adama Małysza na MŚ, nie mieliśmy w przeciwieństwie do poprzednich lat żadnego zdecydowanie dominującego skoczka. Dlaczego?

Ten sezon przebiegał kuriozalnie. Taki zawodnik jak Janne Ahonen wygrał najpierw Turniej Czterech Skoczni, a potem wypadł z fińskiej ekipy w czasie MŚ. Albo Sven Hannawald. Fatalny początek sezonu, potem wspaniałe skoki, a teraz na MŚ tylko przeciętność.

Z czym to jest związane?

Z jednej strony pewne jest, że jeszcze ważniejszą rolę odgrywa sprzęt. Narty, buty i kombinezon, jednym słowem wszystko musi być dopasowane, w przeciwnym razie bardzo szybko zaczyna brakować dziesięciu metrów do czołówki. Poza tym myślę, że różne profile skoczni grają większą rolę.

Jak wielką?

Jeszcze ostatniej zimy było tak, że skoczek w znakomitej formie mógł praktycznie wszędzie wygrywać. Teraz wygląda to inaczej: mamy pewne typy zawodników, którym określone skocznie pasują albo nie. To jest tak jak w przypadku samolotu: gdy jakiś model ma rozpiętość skrzydeł 20 metrów, to na pewno leci lepiej niż taki z rozpiętością 10 metrów, ale jest za to także o wiele cięższy.

Rozmawiał Clemens Hagen / Sport1.de

Jan, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5499) komentarze: (15)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    HANNI the best

    a Hanni i tak wygra ja to wiem!!!

  • anonim
    dieter:)

    Dieter zapraszamy z powrotem na skocznie:)

  • anonim

    Hani to nic jedno wielkie zero. Nic już nie wygra

  • skolim doświadczony
    telewizja klamie: Hanni isn't the best

    Hanii to gowniany sportowiec, nie wiem jak mozna kibicowac takiemu zadufanemu, dziecinnemu pupilkowi. On wcale nie jest taki wrazliwy jak wam sie wydaje to dzieciak ktory nie chce sie z nikim bawic i ktory zabiera zabawki od razu jak mu sie cos nie podoba... A hanni i tak jest dupkiem i ja to wiem!!!

  • anonim
    Hanni do banii

    Ja tam go nie znam osobiście i nie wiem czy jest dupkiem czy nie, ale jako sportowca go nie lubię bez konkretnej przyczyny i mam do tego prawo. Hanni do banii:P

  • WrednySkin stały bywalec
    Desperacja

    Tego się nie spodziewałem...Niemcy są tak zdesperowani w szukaniu przyczyn słabego występu na MŚ, że zwalają winę na sprzęt! Oni, którzy zawsze mają szybki dostęp do wszelkich nowinek sprzętowych. Z tymi typami zawodników, którym pasują określone skocznie to też chyba kolejne nawiązanie do starej śpiewki pt "Zasrane mistrzostwa w Predazzo"...

  • anonim

    nigdy thomy nie lubiałem. zawsze był podobnym cwaniakiem do hannawalda. weissflog zawsze prezentował się korzystniej, jesli chodzi o niemców - rzecz jasna.

  • Aga stały bywalec
    Wstrętny zbir Hanni .

    Hanni spoko . Tylko jak się wkurzy to głupoty plecie . A to nieładnie . Nie to co Adam . On z klasą przyjmuje i porażki ( a tyle ich co nic ) i sukcesy ( ooo tu jest bAaaaardzo dużo ) . Wspaniały człowiek . Ale Sven się poprawi , ja tak myślę . Już się poprawił i będzie lepiej . Małysz daje przykład :)))A tak wogóle to nikt nie pamięta , jak na początku sezonu , gdzieś podczas T4S Ahonen na pytanie , co myśli o dobrym występie Martina Shmitta , powiedział , że go to nie obchodzi . Wszyscy się Hannawalda czepiają , jak zwykle , stara śpiewka . Niech Adam pozostanie jedynym latającym aniołem .:))))

  • kolesio weteran
    Ja sie Niemcom nie dziwię

    ..że panikują. Przecież to oni dają kasę na puchar świata, a tu sezon się kończy i wygląda na to, że nic nie wygrają (no bo nie wieżę że Hani wygra PS).Gdyby jednak wygrał Hannawald, to Hess będzie mówił (już widzę nawet jego minę): "puchar świata to najważniejsze trofeum w sezonie i wygrywają go najlepsi" Przypominam, że w zeszłym roku mówił zupełnie co innego, coś jak: "to my byliśmy najlepsi w kluczowych punktach sezonu, a generalka PS to rzecz drugorzędna"> .

  • GD_Luk bywalec
    GERMANY

    Hanni może wrócic....wspomnicie moje słowa.
    Ale najważniejsze jest to że nie umie się zachować, to nie przystoi, taka wypowiedź o zas.... MŚ.....ehhhh Adam nigdy tak się nie odzywał, nawet w czasach głębokiego kryzysu. Jednak to nie wszystko wygrać, trzeba umieć też przegrać. Martin Schmitt to zupełnie inna osobowość. Niemcy jak zwykle mocni gdy są zwycięzcami, gorzej gdy dojdzie do takiego bla manche jak w Predazzo. Wypowiedzi, nieobecność na dekoracji.....szkoda słów. Żenada.

  • Natalia bywalec
    znowu PS

    hmm w moim interesie nie lezy żeby Niemcy wygrywali, ale co gdy zaczną przegrywać (ciężko uwierzyć, ale załóżmy tak) i RTL przestanie pokazywać skoki, dawać kasę... skończą się sponsorzy...

  • anonim

    Ehhh, mówię wam, Niemcy (niestety) prędzej czy później się podniosą, jak po wojnie np. Znajdą tzw. młode talenty, wpakują w nie kupę kasy i po jakimś czasie będą ponownie błyszczeć. Jakoś czarno widzę naszą, polską, narciarską przyszłość. Mamy Małysza, który jednak nie jest wieczny, wśród polskich chłopców nie widać talentów na miarę Adama. Jeśli nawet znajdzie się taki, który mógłby wygrywać, to Polska na pewno nie wsadzi w niego tyle forsy co Niemcy i najprawdopodobniej (choć nie na pewno) nic z tego nie będzie.Wiem, że powinno się żyć chwilą i cieszyć z tego co się ma, jednakże, ehhh szkoda gadać...

  • anonim
    POPIERAM....

    po pierwsze popieram WrednegoSkina(fajny nick:),bo przecież zawsze caly świat skokow wiedzial ze to Niemcy mają wszystko najlepsze.Po drugie GD-Luk moze tez miec rację,bo Sven juz tyle razy przegrywał i nagle hop...podnosił się.Także ja Go jeszcze nie przekreśliłam do końca choć myślę ze w Oslo nie wygra!A podnieść bedzie sie bardzooo trudno....Co do Schmitta to juz inna bajka,nieporównywalnie inny zawodnik niż Hanavald!

  • WrednySkin stały bywalec
    Hess liczy już tylko na wiatr !

    Info z onetu: "W Holmenkollen będzie wszystko inaczej. Tam znowu będzie rządził wiatr z przodu. Skocznia jest dla nas życzliwa" - powiedział Hess.---Bez komentarza

  • henio bywalec
    Wiatr

    Można kpić z Hessa, ale skoki pod wiatr i z wiatrem to są dwie różne konkurencje.
    Mali jak japońce,Hautameki i Małysz wolniej spadają przy wietrze z tyłu (Predzzo, Wilingen).Natomiast lotniarze Liegl, Hanavald, Pederen nie boją sie rywalizacji z Małyszem przy wietrze z przodu - mają większe lotnie.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl