Jacob Tullin "Tulla" Thams- skoczek, narciarz i żeglarz...

  • 2008-02-14 23:45

[strona=1]
Morze i góry - to dwa żywioły, które od dawna fascynowały ludzi. Żywioły te czasami wyznaczają całe życie ludzi, którzy są w nich zakochani bez reszty. Tak było z pierwszym mistrzem olimpijskim w podniebnej dyscyplinie - Norwegiem Jacobem Tullinem Thamsem.

W 1924 r. zdobył on złoty medal olimpijski na I Zimowych Igrzyskach w Chamonix (1924), a w 1936 r. zdobył olimpijskie srebro na letnich Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w kategorii żeglarskich ósemek. Jest w grupie zaledwie 3. sportowców na świecie w historii letnich i zimowych olimpiad, którzy zdobywali medale olimpijskie zarówno latem jak i zimą. Należy więc do klubu absolutnie elitarnych sportowców, fenomenów w skali światowej. Heya Norge! - to zawołanie norweskich kibiców towarzyszyło im zawsze. Dwóm zawodnikom: Thorleifowi Haugowi - „królowi nart z olimpiady w Chamonix 1924 i Thamsowi - pierwszemu mistrzowi olimpijskiemu w skokach narciarskich. Sverre Seeberg, FlagaPrezydent Norweskiego Związku Narciarskiego mówi: - Obaj ci narciarze byli dla Norwegów symbolem siły i charakteru ich młodego narodu. Byli więc wzorami do naśladowania. Po powrocie z Chamonix, gdzie Haug i Thams zdobyli medale we wszystkich konkurencjach (Haug- trzy złote, Thams - jeden) stali się od razu narodowymi bohaterami. Ich sukcesy spowodowały, że znalazły się większe środki na rozwój skoków narciarskich w Norwegii, zbudowano nowe skocznie, powstały nowe kluby. Oni doprowadzili do rozwoju skoków narciarskich w Norwegii w latach 20. i 30., tak że zawodnicy z tego kraju byli praktycznie niepokonani.

Christian Mohn (Prezydent Norweskiego Związku Narciarskiego, w latach 40. dziaAnders Haugenłacz narciarski) tak tłumaczy fenomen norweskiego narciarstwa, w tym Hauga i Thamsa, w latach 20-tych: - Haug i Thams to były dwa nazwiska o których się mówiło w latach 30. Jako sportowcy byli wtedy niepokonani. Trzeba dodać, że byli bardzo wszechstronnymi sportowcami, uprawiali zarówno skoki, jak biegi i kombinację norweską. Dopiero później, w latach 30. pojawili się zawodnicy, którzy specjalizowali się tylko w skokach. Oni zwyciężali w Holmenkollen, a zwycięstwo na tamtej skoczni było ogromną nobilitacją. W sobotę organizowano tam zawody w kombinacji norweskiej w niedzielę konkurs skoków. Zwycięstwo w Holmenkollen oznaczało wielką sławę.

Jeśli zaczynać charakterystykę wielkich skoczków to od wielkich mistrzów. A pierwszym ze skoczków, których długimi lotami zachwycali się widzowie był Thams z Norwegii. Pierwszy mistrz olimpijski w skokach narciarskich, Jakob Tullin Thams urodził się w stolicy światowego narciarstwa, miejscu, gdzie skoki i konkurencje klasyczne narodziły się naprawdę - w Oslo. Na tamtejszej skoczni rozpoczął karierę sportową (podobno mieszkał niedaleko skoczni a wiec miał łatwiej! - przyp. W. Szatkowski). W Chamonix, na I Zimowych Igrzyskach Olimpijskich Thams był najlepszy w skokach narciarskich. Chamonix gościło olimpijczyków od 25 stycznia do 4 lutego 1924 r. W ceremonii otwarcia zawodów wzięło udział 293 uczestników z 16 krajów, spośród których zawodnicy norwescy okazali się najlepszymi. Przy dwóch równych i długich skokach na 49 m, oddanych w świetnym stylu, z notą 18.960 zwyciężył w olimpijskim konkursie na skoczni. Drugi był jego rodak, Narve Bonna (skoki na 47,5 i 49 m i nota 18.689), a trzeci Norweg Thorleif Haug (skoki na 44 i 44,5 m i nota 18.000). Tak brzmiała oficjalna klasyfikacja, rozdano medale. Z trzecim miejscem historia jednak nie zakończyła się w Chamonix w 1924 r., lecz trwała nadal z ważnego powodu. Okazało się bowiem, że sędziowie pomylili się w Thams w Holmenkollenwynikach i dali Haugowi pomyłkową, tj. zbyt wysoką notę (po ponownym policzeniu okazało się, że jego nota to nie było 18.000 pkt, lecz 17.821 pkt). Z tego to powodu brązowy medal olimpijski przynależeć miał nie do Hauga, lecz do Norwega mieszkającego w Stanach Zjednoczonych, Andersa Haugena (nota 17.916 pkt). 17 września 1974 r. Międzynarodowy Komitet Olimpijski urządził ceremonię ponownego wręczenia brązowego medalu olimpijskiego w Oslo, a medal wręczyła ponad 80-letniemu skoczkowi córka Thorleifa Hauga. Haugen nie krył wzruszenia. Dodajmy, że Anders i jego brat Lars Haugenowie byli jednymi z pierwszych skoczków narciarskich w Stanach Zjednoczonych. Anders był mistrzem USA w skokach narciarskich w 1910, 1920, 1923 i 1926 r., a Lars w latach: 1912, 1915, 1918, 1922, 1924, 1927 i 1928. Anders był też rekordzistą w długości skoku, osiągnął 214 stóp amerykańskich w Dillion, rekord ten był rekordem Stanów Zjednoczonych aż do roku 1932. To tyle a propo pewnej pomyłki, naprawionej po latach przez MKOL i FIS.
[strona=2]
Jak widać podium w Chamonix zdominowali zdecydowanie zawoThams w skoku w St Moritz MKOL 1928dnicy norwescy. Tak miało być przez następne 15 lat. W 1926 r. Thams był najlepszy na skoczni w Lahti podczas zawodów "FIS Races". Wygrał po skokach na 37 i 38,5 m i z notą 18.98, przed swym rodakiem, Otto Aesenem (skoki 37,5 i 37 m, nota 18.86) i kolejnym Norwegiem, Georgiem Oesterholtem (skoki 34,5 i 35 m, nota 18.00). Za zwycięstwo w Chamonix Thams otrzymał złoty medal olimpijski i taki sam FIS (takie wtedy były przepisy - przyp. W.S). W tym samym okresie, jako pierwszy na świecie Thams przekroczył 70 m, stało się to na skoczni w Odnes.

Charakteryzował się doskonałym stylem skoków, lekko przełamany w biodrach, z równo prowadzonymi nartami, elegancko szybował przez powietrze. Rekordzista skoczni w Holmenkollen - 1922 r. - 46 m.
Po raz drugi na olimpiadzie Thams skakał na II Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w St. Moritz (1928). Słynne były w świecie sportu jego "polowaniaThams w Holmenkollen" na "siedemdziesiątkę". Podczas olimpijskiego konkursu Thams miał na skoczni bardzo ciężki upadek po skoku w granicach 70 m. Norweskiego zawodnika wbiło w zeskok, wyrwało z wiązań. Zajął dopiero 28 miejsce. Po tym upadku i uszkodzeniu kręgosłupa, Thams wycofał się z życia sportowego i nie odnosił później podobnych co wcześniej sukcesów w skokach narciarskich. Zwyciężył też na zawodach FIS w Lahti 1926.

Drugim bohaterem norweskich nart lat 20. był Haug. No chyba największy, oprócz medali olimpijskich sukces tego zawodnika, 5 razy wygrał bieg na 50 km w Oslo. - Nikt dotąd nie powtórzył tego sukcesu i chyba już nie powtórzy - powiedział prezes Norweskiego Związku Narciarskiego, Sverre Seeberg. Norwegia była w latach 20 młodym narodem, potrzebowaliśmy wzorców i bohaterów. W dodatku nie odnosiliśmy sukcesów na wielu frontach, dlategoThams w skoku sukces norweskich narciarzy był tak dla nas jako narodu ważny.

Jako reprezentant Norwegii Thams wystąpił w letnich igrzyskach olimpijskich jako żeglarz. Po upadku w St. Moritz już nie wracał na skocznie. W tej sytuacji Thams, który często bywał nad morzem, całkowicie poświęcił się żeglarstwu. Wkrótce, stał się tak dobrym żeglarzem-zawodnikiem, że norweska rodzina milionerów Ditlev-Simonsen zaproponowała mu udział w igrzyskach olimpijskich w Berlinie jako członkowi załogi ich jachtu. Dzięki temu Jacob Tullin Thams zdobył w 1936 roku w Berlinie srebrny medal letnich igrzysk olimpijskich w klasie jachtów 8-metrowych. Należy więc do wąskiego grona tych zawodników, którzy występowali zarówno w letnich, jak i zimowych igrzyskach olimpijskich i zdobywali olimpijskie medale. Zmarł 27 lipca 1954 r. w Oslo.
[strona=3]
Tych z Państwa, którzy chcą dokładniej poznać dzieje norweskich skoczków, w tym Hauga, Thamsa, braci Ruud i innych zapraszam serdecznie do kupna filmu na DVD pod tytułem "Norwegian Ski Legends", patrz link http://www.dvdhuset.no/servlet/dvdhuset.filmforklaring?VareID=18645. W sześciu 30. minutowych odcinkach pokazane są legendy norweskich nart od 1850 do 1950 r. Film jest znakomity. Pełen Film - okładkamateriałów archiwalnych i ciekawych wypowiedzi np. żony Birgera Ruuda- pani Magdy Ruud, córki Reidara Andersena, osób z FIS i Norweskiego Związku Narciarskiego, występują też historycy narciarstwa jak np. John Allen ze Stanów Zjednoczonych, Karin Berg z Muzeum Narciarstwa w Oslo, Anne Grethe Bakke z Muzeum w Morgedal, Magne Braeten z Muzeum Narciarstwa w Kongsbergu, Ales Guček ze Słowenii i niżej podpisany. Ogląda się ten film jednym tchem. Myślę, że każdy kibic skoków narciarskich, albo lepiej, każdy świadomy kibic tej dyscypliny, który chce dużo wiedzieć, znać historię skoków narciarskich i ich genezę, powinien kupić ten film.

Reasumując: zarówno Haug, jak i Thams nadal w Norwegii mają status narodowych bohaterów i mimo upływu lat ich nazwiska są ciągle przypominane. To świadectwo tego, jak wielkim szacunkiem darzyli i ciągle darzą Norwegowie swoich narciarskich narodowych bohaterów. A jego skokami fascynowała się cała sportowo-narciarska Europa, skoro nawet w 2 tomie "Narciarstwa Polskiego", wydanego w Krakowie w 1927 r., opublikowano zostało zdjęcie fenomenalnego Norwega w skoku, które pokazujemy obok.

Sverre Seeberg Norge SkiforbundWyniki sportowe: olimpijczyk, 1924 - Chamonix - 1 skoki, Mistrzostwa Świata, zawody "FIS Races" - 1926 - Lahti - 1 skoki.

Fotografie - źródła: Archiwum Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - zdjęcia ze strony internetowej MKOL - www.olympic.org, ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.

Tekst: Wojciech Szatkowski
Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego

www.muzeumtatrzanskie.pl


Wojciech Szatkowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (18312) komentarze: (6)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • davidson89 początkujący
    Coś nowego:)

    Panie Wojtku bardzo lubie czytac pana artykuly o mistrzach skokow ale juz dawno nic nowego nie ma do poczytania na ten temat mam 19 lat sledze skoki od czasow zwyciestw schmitta i naprawde kocham ten sport ale historia jest znacznie dluzsza wiec bardzo prosze o cos nowego dla spragnionych kibicow wiedzy pozdrawiam Dawid.
    PS.Sa to swietne artykuly jak zawsze na najwyzszym poziomie:):):)Stronka tez spoko :) Pozdrawiam cala redakcje:)

  • anonim
    Do Miel_ca i P. Doroty

    Dziękuję za przemiłe wpisy. Poprzeczkę trzeba zawsze podnosić wysoko, wtedy można spaść... ale za to z wysoka:) Praca całej Redakcji powoduje, że ludzie lubią tę stronę i to chodzi.

    Myślę, że w tym wszystkim najważniejsi są ludzie (skoczkowie) - oni nas fascynują swoimi zmaganiami na skoczniach całego świata, zwycięstwami, porażkami, długimi skokami i podpórkami i tym, że dzięki sportowi i skokom, tak myślę, ...stali się lepsi.

  • miel_ec doświadczony

    Bardzo fajny artykuł. Przeczytałem jak zwykle z przyjemnością. Oby takich więcej i częściej. M. in. artykuły Wojtka sprawiają, że SJ to profesjonalna strona o skokach. Podnoszą poprzeczkę bardzo wysoko.

    pozdrawiam

  • Malyszomaniak profesor
    @MarcnBB IO

    Igrzyska dzisiaj to pewnego rodzaju ucywilizowana wojna ;)

  • Dorota bywalec

    no, tak... szlachetna idea Igrzysk Olimpijskich została nieco "zmodyfikowana". Kiedyś założeniem Igrzysk było to, że nie mogły mieć komercyjnego charakteru, wśród olimpijczyków nie mogli znajdować sie profesjonaliści. Teraz faktycznie trudno np skoczków nazwać amatorami (choć ich poziom sportowy jest czasem tak zróżnicowany, ze można mieć wątpliwości o profesjonalizmie niektórych). Teraz Igrzyska Olimpijskie to komercyjny show. Wprawdzie nadal dostarczają nam wzruszeń, ale romantyzm gdzieś uleciał.... Widzowie oczekują nie zmagań, a wyników. A te ostatnie zapewniają właśnie profesjonaliści... Mam trochę wątpliwości do takiego podejścia. Tutaj przypomina mi sie barwna postać ostatniego skoczka-amatora Eddiego Edwardsa. Kiedy J. Rogge (szef MKOl) w 2003 roku złożył protest p-ko udziałowi w Igrzyskach takich zawodników jak Eddie Orzeł, ten powiedział : "to ostatni gwóźdź do trumny, w której złożono olimpijską ideę. Ludzie lubią oglądać takich sportowców jak ja. Dzięki nam IO były bliżej ludzi i były bardziej interesujące".... Coś w tym jest. Bliżej było idei barona de Cuberin do Eddiego Orła niż do obecnych rekordów wyśrubowanych przez super profesjonalistów.... Artykuł p. Wojciecha Szatkowskiego- jak zwykle- niezwykle interesujący, kolejna perełka na tej stronie.

  • MarcinBB redaktor
    znaki czasu

    Czy dziś możemy sobie wyobrazić sytuację, w której jeden zawodnik zdobywa medale olimpijskie w dwóch różnych konkurencjach i w dodatku latem i zimą?
    To świadczy o dwóch rzeczach - po pierwsze jest coraz mniej wszechstronnych ludzi. Po drugie - idea barona de Cubertin już dawno umarła. Na igrzyskach, jak w każdych innych zawodach nie liczy się już udział, tylko zwycięstwo. Amatorskie zawody to już mój panie tylko na podwórku przed domem. Zawodowstwo pełne. A nikt kto chce zdobywac medale nie może sobie pozwolić na to, by łapać dwie sroki za ogon. Trzeba sie skupić na jednym, wybranym celu, bo na dwa sił nie starczy.
    Tamte czasy pierwszych olimpiad miały w sobie cos romantycznego, cos pieknego, o co dziś juz trudno.
    Dziś taki ktoś jak Thams w ogóle nie mógłby zaistnieć. Gdyby zaistniał, stały się z miejsca bohaterem kolorowych czasopism i tez w jakiś sposób zarabiałby na swoim sukcesie sportowym.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl