Adam Małysz będzie wypoczywał - wywiad

  • 2003-04-16 13:12
Adam Małysz -nawet gdy wypoczywa to wcale nie próżnuje. Niedawno wrócił z nart, z rodziną, a już 10 maja będzie prowadził drużynę skoczków do zwycięstwa w meczu z Reprezentacją Artystów Polskich. A co jeszcze planuje w najbliższych miesiącach nasz najlepszy skoczek? Oto wywiad udzielony dla "Sportu".

Adam, zdążyłeś już zatęsknić za skakaniem, czy delektujesz się jeszcze odpoczynkiem?

- Oj, jeszcze odpoczywam. Sezon był bardzo długi i wyczerpujący, więc i odpoczynek powinien trochę potrwać (śmiech). Tyle tylko, że ja odpoczywam bardzo aktywnie. Niedawno na przykład byłem z żoną na nartach. Nie skakałem jednak, ograniczyłem się tylko do zjeżdżania (śmiech). Od czasu do czasu staram się też brać udział w różnych zawodach sportowych. Ciekaw jestem jak wypadnie impreza na stadionie Wojska Polskiego, gdzie 10 maja reprezentacja skoczków zagra z drużyną artystów. Organizatorami tego przedsięwzięcia jest Fundacja Izabeli i Adama Małyszów i Fundacja Artystów Polskich. Chciałbym, aby ta impreza miała też charakter międzynarodowy, żeby była sportową promocją Polski i naszego wejścia do Unii Europejskiej. Żeby właśnie to był taki sportowy skok do unii. Dlatego wysłaliśmy zaproszenia do skoczków z innych krajów. Wiem, że swój przyjazd potwierdził Fin Risto Jussilainen (wiemy już iż jednak nie zagra - redakcja), bardzo chce z nami zagrać Simon Ammann, chętni są Czesi i Słowacy.

W piłkę dobrze grają też Niemcy, Sven Hannawald i Martin Schmitt przy różnych okazjach występują w meczach towarzyskich...

- Wiem i dlatego ich też chcielibyśmy gościć. O ile się orientuję, zaproszenie zostało już wysłane. Generalnie, skoczkowie bardzo lubią grać w piłkę i dlatego mam nadzieję, że wszyscy zaproszeni chętnie przyjadą.

Dochód z tego przedsięwzięcia będzie przeznaczony na fundację Małyszów?

- Dochód zostanie podzielony po równo między naszą fundację i fundację artystów.

A może lepiej, żeby cały dochód wziął zwycięzca meczu?

- Oj, tu miałbym pewne obawy (śmiech). W ogóle muszę przyznać, że jestem wystraszony przed tym meczem. Artyści mają swoją reprezentację, grają ze sobą bardzo często. A my, skoczkowie, nigdy razem nie graliśmy. Zbierzemy taką bandę, po której nie wiadomo czego się spodziewać na boisku (śmiech). Zaręczam jednak, że tanio skóry nie sprzedamy. Skrzykniemy się i będziemy działać.

Macie już bramkarza?

- Jeszcze nie.

To może trener Tajner?

- Nie (śmiech). Trener Tajner będzie w tym meczu... trenerem.

Sezon zakończony, ale z tego co widać, Adam Małysz się nie nudzi. A to wyjazd na narty, a to przygotowania do meczu...

- To fakt, na nudę nie narzekam. Zawsze jest tak, że w trakcie sezonu nie mam na nic, poza skakaniem, czasu, więc robią się zaległości. Teraz staram się je nadrobić. "Coś" tam porobiłem w domu, trochę "krzątałem" się po piwnicy, gdzie robiłem miejsce na trofea, które udało się zdobyć.

Cały czas myślisz o czymś na kształt muzeum skoków, gdzie można by podziwiać wszystkie nagrody?

- Tak, ostatnio nawet dostałem propozycję, aby umieścić trofea w hallu kina "Marzenie" w Wiśle. Rozważałem ten pomysł, ale doszedłem do wniosku, że to jednak nie to, że to musi być zupełnie coś innego. Nie zamierzam jednak rezygnować z pomysłu czegoś na kształt muzeum. Uważam, że jeżeli to wypali, to będzie dla ludzi naprawdę sporą atrakcją.

Przechodząc do skoków. Zdążyłeś już zapomnieć o sukcesach poprzedniego sezonu i myślisz o kolejnych, czy żyjesz jeszcze przeszłością?

- Nie da się zapomnieć tych wszystkich wygranych, bo to było coś wspaniałego. Nagrywając ostatnio program dla telewizji publicznej, miałem okazję jeszcze raz zobaczyć te wszystkie cudowne momenty. Oj, wzruszyłem się bardzo, bo naprawdę było na co popatrzeć. Choć szczerze mówiąc, tak naprawdę nie lubię siebie oglądać w telewizji. A jeśli już, to wolę obejrzeć to w samotności, spokojnie sobie zobaczyć jakie miny robiłem, jak się zachowywałem. Ten "Magazyn Olimpijski", o którym wspomniałem, był jednak wyjątkowy, bardzo mi się podobał.

Pytają już czy zdobędziesz czwartą "Kryształową kulę"?

- Oj, pytają i to bardzo często. Z reguły, gdy ktoś składa mi gratulacje, to mówi: Gratuluję tych trzech i życzę jeszcze jednej kuli.

Motywuje cię jeszcze walka o czwarte trofeum?

- Wszystko mnie motywuje. Wygrana w Pucharze Świata to coś niesamowitego i zawsze będzie smakować wspaniale. Nie wygrałem jeszcze mistrzostw świata w lotach, a chciałbym poczuć smak takiej wygranej. Miło byłoby również powtórzyć triumf w Turnieju Czterech Skoczni. Roboty jest więc sporo (śmiech).

Bez względu na to, co się stanie w przyszłości, nikt nie odbierze ci już miejsca w historii. Dociera to do ciebie?

- To wszystko, czego dokonałem, jest bez wątpienia wspaniałe, ale ja wciąż jestem... normalny. Czasem przychodzą do mnie ludzie i mówią: chłopie, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś? Będziesz w encyklopediach! A ja mówię: no i co z tego? Wygrałem, bo wygrałem, skakałem jak skakałem. Cieszę się z tego, ale trzeba skakać dalej, bo to mój chleb. Skoki trenowałem od dzieciństwa i będę trenował dopóty, dopóki zdrowie dopisze.

To wszystko dzieje się bardzo szybko. Mistrzostwa, tytuły, puchary, ale za chwilę kolejne wyzwania, kolejne starty. Masz czas, żeby nacieszyć się zwycięstwami?

- W sumie tak, radość przychodzi zaraz po zwycięstwie. Nie czuję się jednak kimś wielkim, jestem normalnym człowiekiem. Lubię nawet kiedy jestem na spacerze albo w sklepie i ktoś mnie nie poznaje. Albo podejdzie, tylko klepnie, powie "Cześć Adam" i idzie dalej. Gorzej jest wtedy, kiedy robię zakupy, ktoś mnie zobaczy i już z drugiego końca sklepu krzyczy - Adam, Adam! Wtedy wszyscy już wiedzą, że w sklepie jest Małysz i już po zakupach.

O to właśnie chciałem zapytać. Czy po sezonie "małyszomania" wciąż jest bardzo silna?

- Ludzie trochę się już przyzwyczaili, wiedzą, że to wszystko jest dla mnie bardzo męczące, więc najczęściej pozdrawiają tylko z daleka. Byliśmy ostatnio w supermarkecie i przyznam, że sam byłem zdziwiony. Bo nabrałem mnóstwo kartek z autografami, a tu niespodzianka - większość mi została. Rozdałem może z dziesięć (śmiech).

Ostatnio, przy okazji 1 kwietnia, Jerzy Urban opublikował w "Nie" materiał o tym, że brałeś środki dopingujące. Podobał ci się taki żart?

- Dowiedziałem się o tym przez telefon. Byłem wtedy na nartach i zadzwonił kuzyn, który nie chciał mi jednak dokładnie powiedzieć o co chodzi - bo jak mówił: nie zamierza mi psuć wakacji. Powiedział tylko, że coś tam na mnie napisali w gazecie pana Urbana i że przeczytam jak wrócę. No i po powrocie przeczytałem. Co mogę powiedzieć? W kraju jest demokracja, każdy może pisać co chce. Cieszę się natomiast, że kibice stanęli w mojej obronie. Podobno zawalili redakcję "Nie" telefonami i listami, w których po prostu opieprzali redakcję za ten artykuł. Nie zamierzam oddawać sprawy do sądu, tym bardziej, że pan Urban przysłał mi list z przeprosinami, wyjaśniając całą sytuację. W ramach przeprosin przysłał mi też bardzo ładny obraz. Doceniam to, że stać go było na przeprosiny i wytłumaczenie, że to był tylko żart. Ja też bardzo lubię żartować, a przypomnę , że jest wiele kawałów o panu Urbanie i on się z tego powodu nie obraża. Mimo że czasem są bardzo brutalne.

Przyszły sezon, w porównaniu do poprzedniego, będzie "lżejszy", nie ma wielkich imprez w kalendarzu. To dobrze po tych trzech ciężkich sezonach czy wolałbyś jednak znów zmierzyć się z największymi wyzwaniami?

- Wyzwań na pewno nie zabraknie. Będzie walka o Puchar Świata, Turniej Czterech Skoczni, mistrzostwa świata w lotach, których jeszcze nigdy nie wygrałem. Nie wystartuję w tegorocznej letniej Grand Prix i mam nadzieję, że zaowocuje to właśnie zimą. Że latem będę wyluzowany, wypoczęty, a zimą znów zaatakuję czołowe pozycje.

Rozmawiał Piotr Koźmiński


tad, źródło: Sport
oglądalność: (5263) komentarze: (12)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • asia stały bywalec

    co z Goldim?

  • anonim
    tad?

    to gdzie w końcu bedzie ten mecz?

  • asia stały bywalec

    w warszawie

  • anonim
    zamieszanie...

    wszędzie podają że w warszawie-w tym artykule że w chorzowie... mniejsza o to i tak tego nie zobacze live-tylko w tv... no i ciekawe czy goldas będzie ;-)

  • Redakcja redaktor
    w warszawie

    Mecz jest w Warszawie - nawet Małysz troszkę już się widocznie "zamieszal" :)

  • Gabrysia początkujący
    mecz

    Mecz jest na 100% w Chorzowie.

  • anonim
    tad-euszku ;)

    to gdzie w koncy jest ten mecz ?? na 100% w Wawie czy Chorzowie ??

  • anonim
    imprezka

    Ten pomysł z meczem to hit sezonu!!!

  • anonim
    Warszawa

    Mecz jest w Warszawie ! 10000000000 % !

  • anonim
    ok

    fajowy wywiad, dzięki! jak zobacze Adama ( a mam nadzieje ze zobacze) to Go tylko klepne (w ramie oczywiscie) i powiem czesc:))

  • anonim

    mam jesio jedno pytanko: w jakiej stacji telewizyjnej bedzie transmisja ?????

  • anonim
    malysz i bachled to ekstra skoczkowie

    kazdy wie ze malysz jest dobry

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl