Apoloniusz Tajner: "Jest dobrze" - wywiad

  • 2008-05-02 16:57

Po sezonie 2007/2008 Polski Związek Narciarski podjął decyzję o nieprzedłużaniu umowy z Hannu Lepistoe i zatrudnił na jego miejsce Łukasza Kruczka. Serdecznie zapraszamy do obszernego wywiadu z Apoloniuszem Tajnerem, w którym dokonuje oceny minionego sezonu oraz zdradza kulisy podjętych decyzji.

Marcin Hetnał: Na początek chciałem wrócić nieco w przeszłość i spytać o ocenę współpracy z Hannu Lepistö. Kilka razy mówił Pan, że nie chce Pan krytykować doświadczonego i zasłużonego trenera, ale myślę, że kibice mają prawo wiedzieć jakie były powody nie przedłużenia z nim umowy, poza brakiem wyników w ostatnim sezonie rzecz jasna.

Apoloniusz Tajner: Rzeczywiście - trenera broni wynik. Ten sezon był bardzo słaby. My mamy zawodników, od których możemy wymagać więcej. Niestety, nie robili oni postępów. Już od Mistrzostw Świata w lotach w Oberstdorfie zaczęliśmy się powoli i na spokojnie zastanawiać, czy dokonać zmiany trenera. Zdecydowaliśmy, że zmiana jest potrzebna. Potem trzeba było zdecydować kto poprowadzi kadrę. Media podsuwały gdzie jaki trener zagraniczny jest wolny a my spoglądaliśmy w kierunku rozwiązania krajowego. Nie wiedzieliśmy jak wypadną rozmowy z Łukaszem Kruczkiem, bo przed zwolnieniem Lepistö rozmów oczywiście nie prowadziliśmy. Pierwsze rozmowy z Kruczkiem i Adamem mieliśmy tuż przed Planicą, gdy było wiadomo, że Lepistö się tam nie zjawi.
Uznaliśmy, że sposób prowadzenia kadry przez Fina nie jest dobry. System polegał na tym, że Lepistö brał udział w zgrupowaniach a potem zaraz wracał do Finlandii. Szkolenie na dobrą sprawę prowadzili asystenci - Klimowski i Kruczek - oczywiście według planów Lepistö. Podobała mi się ich postawa, byli lojalni wobec szefa, ale przekazywali mi sugestie zawodników, że czują się przeciążeni treningami. To przeciążenie zawodników było wyraźnym błędem Lepistö. Być może coś wymknęło mu się spod kontroli, być może taki właśnie miał plan, ale obciążenia były bardzo duże. My w Polsce nauczyliśmy się dochodzić do dobrej formy innymi, "chytrymi" metodami. Skoki to nie tylko mocny trening. Trzeba ciężko pracować, trzeba odpoczywać i trzeba dyskontować ten trening.

Marcin Hetnał: A kiedy się pojawiły pierwsze sygnały o przemęczeniu skoczków?



Apoloniusz Tajner: Na pierwszym śniegu, co przyznał sam Lepistö, mówiąc o zbyt dużym wysiłku na źle przygotowanych ścieżkach na skoczni w Szczyrbskim Plesie. To było źle zaplanowane, można było wybrać inne warianty. Wtedy już było wiadomo, że coś nie gra.

Marcin Hetnał: Ale przecież jeszcze w przeddzień pierwszych zawodów zarówno Hannu Lepistö jak i Łukasz Kruczek zapowiadali, że nasza drużyna będzie walczyć o podium.

Apoloniusz Tajner: Myślę, że to wciąż było pod wpływem bardzo dobrych wyników jesieni, szczególnie świetnego zgrupowania w Einsiedeln, na którym zawodnicy skakali wyśmienicie. I na tym chyba trzeba było poprzestać. A nie tylko zrobiono kolejne męczące zgrupowania na źle przygotowanych skoczniach, ale w dodatku zalecono bardzo dużo skoków w jednostce treningowej. Dziś nikt już tak nie skacze.

Marcin Hetnał: Czy w poprzednim sezonie metody były takie same? Przecież rok wcześniej z tym samym trenerem wyniki były rewelacyjne.

Apoloniusz Tajner: W poprzednim sezonie lepiej wypadły pierwsze treningi na śniegu. To bardzo ważny okres. My zatrudniając starszego i bardzo doświadczonego trenera założyliśmy, że nie będzie popełniał błędów. Pomyliliśmy się. W pierwszym roku na pewno zadziałał efekt świeżości. Hannu wprowadził nowe metody, co zaprocentowało, tak jak zresztą u Kuttina czy u mnie. Jest bardzo wiele sposobów dochodzenia do wysokiej formy. I bardzo dobrze je czasem zmieniać, różnicować. W tym poprzednim sezonie to zadziałało idealnie. W tym zapewne wkradło się znużenie tymi samymi metodami, na to nałożyło się przetrenowanie i wyszło jak wyszło.

Marcin Hetnał: Gdy Hannu Lepistö obejmował kadrę, ustalono, że będzie odpowiedzialny nie tylko za kadrę A, ale za wszystkie kadry. Dla pozostałych też miał przygotować plany treningowe i koordynować wszystkie grupy. Na ile się wywiązał z tego obowiązku?

Apoloniusz Tajner: Udostępnił swoje plany pozostałym trenerom i przez pierwszy rok wszystkie grupy trenowały tak samo. W drugim szkoleniowcy stwierdzili że im to nie odpowiada i chcą realizować własne plany. Celej, Fijas, Szturc, Jarząbek - to doświadczeni trenerzy. Zmodyfikowali te plany i zawodnicy trenowali inaczej.

Marcin Hetnał: Hannu Lepistö miał też szkolić polskich trenerów. Zapowiadano zorganizowanie kilku spotkań, na których polscy trenerzy mieli się od niego uczyć. Jak zrealizowano te plany?

Apoloniusz Tajner: W sumie zorganizowano dwa takie spotkania. Na pierwszym był też obecny fiński biomechanik, z którym Lepistö zwykł współpracować. Ja bym zbyt wielkiej wagi do tego nie przywiązywał, bo Lepistö jest raczej fachmanem dobrze współpracującym z grupą, natomiast te szkolenia chyba wiele nie dały. Nasi trenerzy po roku poszli ze swoimi grupami w swoją stronę.

Marcin Hetnał: Ile czasu spędzał Hannu Lepistö w Polsce?

Apoloniusz Tajner: Nie wiem. My ze swojej strony wywiązaliśmy się z warunków zapisanych w umowie - 14 przelotów do Finlandii w obie strony sfinansowaliśmy. Trener był na zgrupowaniach, a potem wracał do domu.

Marcin Hetnał: Łukasz Kruczek był asystentem dwóch trenerów, z którymi PZN postanowił nie przedłużać umowy - Kuttina i Lepistö. Czy on nie ponosi współodpowiedzialności za brak sukcesów?

Apoloniusz Tajner: Nie. Dlatego, że asystenci realizują plany trenerów. Oni mogą co najwyżej coś sygnalizować. Ja też bym sobie na to jako trener nie pozwolił. Tak jest wszędzie - trener główny w 100% odpowiada za sukcesy i porażki drużyny. Zarówno Kruczek jak i Klimowski lojalnie realizowali zalecenia Lepistö. Raz jeszcze podkreślę - Kruczek to dobry fachowiec, były skoczek, studiował ani na chwilę nie rozstając się ze skokami. Zaraz po zakończeniu kariery skoczka został asystentem. Fachman ze skoczni. Cały czas się uczy.
Wszytko zależy od trenera, mogą mniej lub więcej słuchać rad asystentów ale to oni rządzą. Kuttin wszytko wiedział najlepiej. Gdy obejmował kadrę chciałem mu przekazać moje plany ale stwierdził, że niczego nie potrzebuje. Kruczek pierwsze co zrobił - to wziął ode mnie całą dokumentację jaką miałem i przeanalizował. Zawsze był bardzo skrupulatny, już jako zawodnik prowadził dziennik i robił notatki, bo już jako zawodnik wiedział, że chce być trenerem. Moim zdaniem jest lepiej przygotowany niż Kuttin. Austriak następnego dnia po objęciu naszej kadry A miał dopiero w Innsbrucku egzamin instruktorski. Nie miał jeszcze żadnych uprawnień. Nikomu to nie przeszkadzało, wystarczyło, że był Austriakiem.

Marcin Hetnał: Jednym z zarzutów pod adresem Lepistö było to, że niezbyt przychylnym okiem patrzył na specjalistów, takich jak psycholog czy fizjolog. Teraz Pan zapowiadał sztab fachowców i mówił, że sam pomoże go zmontować. Tymczasem nic się nie zmieniło.

Apoloniusz Tajner: Nastąpiły ogromne zmiany. Kruczek jest pierwszym trenerem a Klimowski pierwszym asystentem.

Marcin Hetnał: Przecież to ci sami ludzie, tylko zmienili stanowiska. Pan zapowiadał współpracę z psychologiem, fizjologiem, Łukasz Kruczek wspominał o specu od aerodynamiki, który być może jeszcze będzie. Ale to żadna rewolucja.

Apoloniusz Tajner: Ale do kadry na stałe wchodzi psycholog. Do tej pory pan Kamil Wódka luźno współpracował tylko indywidualnie z Kamilem Stochem. W styczniu omówiliśmy z nim warunki finansowe i będzie pomagał całej kadrze, zarówno olimpijskiej jak i młodzieżowej. Zakres jego pracy ustali trener, ale z tego co wiem, ma być obecny w okresie przygotowawczym a także na niektórych zawodach. Tak czy owak - na pełny etat. Pan Wódka współpracował już ze skoczkami za czasów Kuttina (2004-2005 przyp. red.) ale Kuttinowi się to nie podobało i współpraca nie była kontynuowana.
Najważniejszą kwestią jest teraz fizjolog. W styczniu rozmawiałem dwa razy z profesorem Żołądziem i dwa razy odmówił współpracy. Ale poprosiłem go o jeszcze jedno spotkanie po zakończonym sezonie i być może uda się go namówić. Szansę współpracy oceniam pół na pół.

Marcin Hetnał: Ale pan profesor Żołądź powiedział jakiś czas temu "Dziennikowi Polskiemu", że nikt z PZN nie kontaktował się z nim w tej sprawie.

Apoloniusz Tajner: Powtarzam - dwa razy spotykałem się z nim w tej sprawie w styczniu. Być może profesor był podrażniony zamieszaniem w mediach i dlatego tak odpowiedział. Media już przy końcu sezonu zrobiły wokół niego wielki szum a dopiero teraz jest czas na montowanie zespołu. Jest to o tyle prawdą, że w marcu nie złożyliśmy mu konkretnej propozycji, bo dopiero teraz jest czas na konkrety. Wiem, że o współpracę prosił go też osobiście Adam. Zobaczymy czy się uda. Jeśli nie profesor Żołądź, to ktoś inny bo fizjolog bezwzględnie musi być. Dla mnie jest ważne, że obserwuję entuzjazm w tej grupie. Kruczek, Mateja, Adam - wszyscy się mobilizują. Ja uważam, że ten entuzjazm, ta dobra atmosfera, jest bardzo ważna. Ja czuję ten entuzjazm i to mnie przekonuje. Hubert Wagner obejmował kadrę siatkarzy 2 lata po zakończeniu kariery zawodnika. Rok później wywalczył Mistrzostwo Świata, potem złoto na Olimpiadzie, bo bazował na entuzjazmie, dobrych emocjach. Potem pracował wiele lat i tak wielkich sukcesów już nie odnosił, choć miał doświadczenie. Cały zespół może zawsze liczyć na mnie. Nie będę się wtrącał, ale jeśli ktoś poprosi mnie o radę - moje doświadczenie trenerskie jest do dyspozycji.

Marcin Hetnał: Co przeważyło szalę na korzyść Łukasza Kruczka? Mamy w Polsce doświadczonych trenerów z wieloletnią praktyką a szkoleniowcem zostaje debiutant, który do tej pory był tylko asystentem.

Apoloniusz Tajner: Niezwykle ważna była opinia Adama, z którym długo rozmawialiśmy. Adam ostatnio bardzo dojrzał. Jako doświadczony i utytułowany skoczek ma prawo do wyrażenia swej opinii. Choć on zawsze w 100% podporządkuje się trenerowi.
Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie to, jak bardzo dojrzale i fachowo podchodzi do wszystkiego Kruczek. Wyciąga wnioski i ma pomysł na to, jak poprawić dyspozycję naszych skoczków. Uważam, że pod względem wiedzy, kwalifikacji, warsztatu - jest to jeden z najlepszych trenerów na platformie Pucharu Świata.

Marcin Hetnał: Dużo kontrowersji wzbudziło wyznaczenie na asystenta Roberta Matei. Czy praca w kadrze A nie powinna być zaszczytem? Czy nie ma trenerów, którzy bardziej na to zasługują, niż skoczek, który właśnie kończy karierę?

Apoloniusz Tajner: Tutaj głos decydujący miał Łukasz. Ale w grę wchodził na dobrą sprawę tylko Piotr Fijas. Ale Fijas był trenerem Kruczka a teraz miałby być jego asystentem? Łukasz czułby się pewnie niezręcznie. Mateja ma poparcie Adama i Łukasza. Chłopak ma 34 lata, jest dojrzały, był zawsze najdojrzalszy w tej grupie. Proszę mi wierzyć - on ma predyspozycje pedagogicznie. Nie ciąży na nim duża odpowiedzialność. Drugi asystent to ma być sprawny facet, biegle obsługiwać kamerę cyfrową, szybko przeprowadzić analizę nagranego skoku, skonsultować z trenerem. Do tego jest potrzebne bystre oko i doświadczenie ze skoczni.

Marcin Hetnał: Ale do jego obowiązków - jak można wyczytać na stronie internetowej PZN - ma należeć "podpatrywanie konkurencji" oraz wprowadzanie nowinek technicznych. Z tego co wiem, Robert nie zna języków obcych...

Apoloniusz Tajner: On ma tego szukać na skoczni, nie w Internecie. Robert dość swobodnie posługuje się niemieckim, nauczył się od czasów Kuttina, z Lepistö też w tym języku rozmawiał.

Marcin Hetnał: Łukasz Kruczek już kilkakrotnie podkreślał wagę Pucharu Kontynentalnego. Chyba słusznie się troszczy, bo ostatnie dwa lata były w tych rozgrywkach bardzo słabe, ostatni sezon to wręcz katastrofa. Kadra B nic nie zwojowała, limit startowy spadł z 6 do 4 zawodników. Nie istniała polityka startowa. W tym sezonie nie wysłano zawodników do Kanady, argumentując, że koszty były za wysokie, skończyło się tak, że Hula i Żyła wylądowali na liście rankingowej CRL na 52 i 53 miejscu i straciliśmy dofinansowanie dla dwóch kolejnych zawodników.

Apoloniusz Tajner: To była moja decyzja, by nie wysyłać skoczków do Vancouver. Nie pamiętam już wszystkich szczegółów, wiem że się zastanawialiśmy nad tym do ostatniej chwili. Organizator zapewnia tylko koszty pobytu, więc dofinansowanie jest mizerne przy porównaniu z kosztem biletów lotniczych. Do Iron Mountain wysłaliśmy cały zespół, bo Amerykanie pokryli połowę kosztów przelotu. A odbył się tylko jeden konkurs. Nie byliśmy pewni czy zawody w Kanadzie w ogóle się odbędą, bo prognozy pogody były złe. W dodatku brakuje nam trenerów. Nie było po prostu kogo wysłać. Największą bolączką polskich skoków jest brak trenerów. Starzy, doświadczeni trenerzy odchodzą na emerytury. Nowi będą dopiero za jakiś czas, prowadzimy teraz intensywne szkolenie. W tym czasie co Vancouver, odbywały się przesunięte mistrzostwa juniorów w Zakopanem. Piotr Fijas musiał być na miejscu z Adamem Celejem. Józef Jarząbek też, zresztą on był przeciążony pracą - miał na głowie klub, kadrę C i jeszcze centrum szkoleniowe. Tadeusz Kołder jest już wiekowym człowiekiem, zdrowie mu nie pozwala na pewne rzeczy.
Słabe wyniki w PK mają wiele przyczyn. Ale rzeczywiście - tu był chaos. Nie było żadnej polityki startowej. Do tego fatalna zima - ciężko było robić jakieś selekcje, jeśli nie było gdzie skakać.

Marcin Hetnał: Dwóch skoczków spośród występujących w PK, pozostawiło po sobie naprawdę fatalne wrażenie. To niestety Pana syn - Tomisław Tajner oraz Tomasz Pochwała. Doświadczeni zawodnicy, ale nie potrafili zdobywać punktów nawet w słabo obsadzonych konkursach. Średnio zdobyli tej zimy 1,8 punktu na konkurs. Do tego dyskwalifikacje w Japonii. Pana syn nawet na PK w Zakopanem zajmował 53 i 56 miejsce. Pomimo to, był wysyłany na kolejne zawody - do Iron Mountain i Ramsau. Co Pan na to?

Apoloniusz Tajner: Widać były ku temu jakieś przesłanki, natomiast wyniki bardzo słabe i cóż mi tu komentować? O składach decydowali trenerzy i tu też był chaos, bo mieli decydować wspólnie w pięciu. W tych okresach juniorzy nie byli brani pod uwagę, bo przygotowywali się do Mistrzostw. Zawodników wybierało się "na nosa" bo nie było jak porównać ich formy z powodu braku śniegu. Na ten brak polityki startowej narzekali nawet zawodnicy. To wszytko przyniosło taki a nie inny efekt.

Marcin Hetnał: Jak to się zmieni w przyszłym sezonie?

Apoloniusz Tajner: Kruczek już rozmawiał na ten temat z Celejem i Fijasem, poinformował mnie jak to będzie wyglądać. Ale niech sam o tym opowie. Zresztą, jak wiemy już podkreślał rangę Pucharu Kontynentalnego i kwot startowych. Ja mogę powiedzieć tyle, że Adam i Kamil to będą podstawowi zawodnicy na Puchar Świata. Ale kolejnych najlepszych na pewno będziemy wysyłać na PK. Niech tam zajmują wysokie miejsca. Żyła, Hula, Bachleda, Rutkowski - ich stać na dobre lokaty. Może się zdarzyć tak, że w Pucharze Świata obok Małysza i Stocha będą skakać nieco słabsi a w Pucharze Kontynentalnym lepsi. Czasem taki słabszy zawodnik trafi na lepsze warunki i zapunktuje. Więc zmiany w polityce startowej będą duże.
Jeśli chodzi o treningi to bardzo liczę na nowe obiekty - Malinkę i Skalite. Nawet gdyby zima była kiepska, skocznie będą wyposażone w systemy sztucznego naśnieżania. To też była nasza bolączka w tym roku, że skocznie w Zakopanem nie były odpowiednio przygotowane. To błąd organizacyjny, bo prywatne stoki dla narciarzy jakoś naśnieżono bez problemów.

Marcin Hetnał: Ktoś powinien być pociągnięty do odpowiedzialności za takie zaniedbania.

Apoloniusz Tajner: Pan Apollo, który był dyrektorem COS w Zakopanem był człowiekiem przypadkowym, zamocowanym na stanowisku politycznie i kompletnie nie czuł sportu. Ale mniejsza o to, nie chodzi już o szukanie winnych, trzeba iść do przodu i poprawiać. Dużą szansą są inwestycje planowane w związku z kandydaturą Zakopanego do organizacji mistrzostw w 2013.

Marcin Hetnał: Czy przed nowym trenerem postawiono jakieś wymogi, warunki? Jaki poziom ma prezentować kadra?

Apoloniusz Tajner: Każdego roku PZN opracowuje indywidualne założenia wynikowe dla każdego zawodnika, dopasowane do jego możliwości. Ich realizacja będzie pozytywną weryfikacją pracy trenera.

Marcin Hetnał: A jakie cele stawia związek przed skoczkami w przyszłym sezonie?

Apoloniusz Tajner: Cele stawia się tak, by zawodnicy mogli je zrealizować. Ale mierzy się i tak dużo wyżej.

Marcin Hetnał: W tym roku chyba poza Adamem i Kamilem nikt tych założeń nie zrealizował.

Apoloniusz Tajner: Wyniki faktycznie były mizerne. Od tych zawodników trzeba wymagać już więcej. Myślę, że jedną z przyczyn była zła organizacja kadr. Dlatego teraz wróciliśmy do koncepcji dwóch kadr - kadry na Puchar Świata oraz juniorskiej. Trzeba zauważyć, że pokolenie Adama Małysza, czy nawet młodszych od niego skoczków zniknęło z kadr. Jest Adam, a potem już tylko młodzi i juniorzy. Jedynym który się ostał jest Marcin Bachleda.

Marcin Hetnał: Prasa trąbi na alarm, że sponsorzy uciekają z PZN.

Apoloniusz Tajner: Przecież był Pan na konferencji z Lotosem, wie Pan, że właśnie przedłużyliśmy korzystną umowę. Lotos jest bardzo zadowolony, sam byłem zaskoczony, bo wyniki w PŚ były kiepskie natomiast ten sponsor twierdzi, że był to dla nich świetny sezon. Owszem, akurat mamy czas renegocjacji umów z Doskonałym Mlekiem i Ustronianką. Ale sygnały są dobre. Rewelacyjnie dogadujemy się z 4F, prezes firmy jest człowiekiem, który doskonale wie, czego chce. A wyjątkowo wspaniale układa nam się współpraca z Doskonałym Mlekiem i bardzo sobie ją cenię. Podziwiam tego sponsora, który zresztą ma umowy indywidualne z zawodnikami. Mamy też zainteresowanie ze strony nowych sponsorów. Jest dobrze.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (19981) komentarze: (76)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim

    teraz już nic nie zrobimy po prostu p.Tajner ustawił sobie sztab szkoda mi tylko Kruczka że tak na oczy ślepe , bo jak coś nie wypali z planów ambitnych p.Tajnera on zbierze wszystkie baty .druga strona medalu my musimy mieć młodych trenerów i nowe metody szkolenia ,dobre zaplecze no i skocznie My fani skoków musimy wierzyć że to co Adam zrobił dla nas skoków Polskich nie poszło na marne ,bo jak to zepsują to skoki Polskie na świecie upadną jest tylko nadzieja bo jest bardzo poważny sponsor który czuwa nad młodzieżą i organizuje zawody ,jak wiemy to LOTOS .

  • anonim

    @Malyszomaniak

    Jak zobacze jakieś porządne wyniki to może wtedy ta wiara się we mnie obudzi na nowo.
    Narazie zasnęłą, snem niedżwiedzim:)
    A przebudzi się na odwrót , na zimę,
    No może lato mi cos już rozświetli w głowie,
    ale narazie tej wiary mi brak.

  • Malyszomaniak profesor
    @Fanka

    Więcej wiary mniej strachu :
    Czesiu :
    Kto chce malować świat w barwnej postaci,
    Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce.
    Bo pamięć rzeczy, które widział, straci,
    Łzy tylko w oczach zostaną piekące.

    Niechaj przyklęknie, twarz ku trawie schyli
    I patrzy w promień od ziemi odbity.
    Tam znajdzie wszystko, cośmy porzucili:
    Gwiazdy i róże, i zmierzchy i świty.
    (Słońce)
    Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,
    Że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem
    I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie.
    A wszystkie rzeczy, które tutaj znałem,
    Są niby ogród, kiedy stoisz w bramie.

    Wejść tam nie można. Ale jest na pewno.
    Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli,
    Jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejedną
    W ogrodzie świata byśmy zobaczyli.

    Niektórzy mówią, że nas oko łudzi
    I że nic nie ma, tylko się wydaje,
    Ale ci właśnie nie mają nadziei.
    (Nadzieja)

  • anonim

    @kibic

    Ja w zasadzie też jestem optymistką, ale jak sobie pomyslę, że ta para ludzi, którzy jeszcze w trenerce niczego nie osiągnęli sami, mają przygotowywać Adama do Olimpiady, to odechciewa mi się optymizmu:(

    To są prawdopodobnie ostatnie dwa lata w sporcie Adama i kto jak kto, ale on juz czasu nie ma,
    i zasługuje na najlepszego trenera na świecie, to będa dla niego najwazniesze dwa lata teraz.
    A otrzymał parę amatorów, którzy dopiero ucza się trenerki i niech mi Pan Polo nie mówi, że Pan Kruczek jest jednym z najbardziej doświadczonych trenerów w gnieżdzie trenerskim, bo padnę trupem jak czytam coś takiego.
    On się bedzie uczył dopiero jak samodzielnie prowadzić kadrę !

  • kibic_malysza profesor

    Nie czytałem calego wywiadu bo wywiad jest bardzo obszerny a chce go przeczytac w calosci jutro, ale ja wiem jedno - Polo Tajner jest zawsze optymistą w czymkolwiek by sie nie wypowiadał.

  • anonim

    Zdjęcie i główna myśl wywiadu spełnia wszystkie wymogi profesjonalnego PR-u. Nie urągając nikomu, to się nazywa nowoczesny polityk

  • anonim
    uff

    Zamiast wysyłać kogokolwiek do kąta, siądę sobie cichuteńko w kątku sam i zacznę się drapać w głowę rozmyślając, co też poetka miała na myśli. A jak wpadnę na to wreszcie, co sobie ta eMka wymyśliła, to sobie z nią zahulam! jak eMka z eMką!
    Poetycko przedstawiałoby się to tak:

    Dwa wiatry
    by Dżalian Toowim

    Jeden wiatr - w polu wiał,
    Drugi wiatr - w sadzie grał:
    Cichuteńko, leciuteńko,
    Liście pieścił i szeleścił,
    Mdlał...

    Jeden wiatr - pędziwiatr!
    Fiknął kozła, plackiem spadł,
    Skoczył, zawiał, zaszybował,
    Świdrem w górę zakołował...
    I przewrócił się, i wpadł
    Na szumiący senny sad,
    Gdzie cichutko i leciutko
    Liście pieścił i szeleścił
    Drugi wiatr...

    Sfrunął śniegiem z wiśni kwiat,
    Parsknął śmiechem cały sad,
    Wziął wiatr brata za kamrata,
    Teraz z nim po polu lata,
    Gonią obaj chmury, ptaki,
    Mkną, wplątują się w wiatraki,
    Głupkowate mylą śmigi,
    W prawo, w lewo, świst, podrygi,
    Dmą płucami ile sił,
    Łobuzują, pal je licho!...

    A w sadzie cicho, cicho...

    I reszta sadu, pardon redakcji sama będzie musiała sobie radzić, bo ja będę miał między wiatrakami i pod chmurami ciekawsze zajęcie... ;-)

  • Matylda weteran
    z dedykacją @Fance i @MManiakowi

    Jan Brzechwa

    "Zielony dzień"

    Zielony dzień w gęstwinie szumiał
    I pęczniał wonią mchów i traw,
    I cień już cieniem być nie umiał,
    I niewidzialnie niknął wpław.

    Kto płynął za nim - ten zrozumiał,
    Że trzeba płynąć właśnie tak,
    Ażeby dzień zielony szumiał
    I niknął cień - i leciał ptak.

    ******

    "Preludium"

    Do napisania wiersza
    Potrzebna iskra jedna,
    Która jak gwiazda pierwsza
    Boga z człowiekiem jedna,
    Która jest naraz kwiatem,
    I snem, i ciszą nieba,
    I nic, i nic poza tym
    Już więcej nie potrzeba


    A teraz zmykam stąd i robię miejsce merytorycznym, arcypoważnym, ociekająycm cieżką myślą dyskusjom. Pa, pa, pa, pajączki! :-)

  • Matylda weteran
    @eM-Maniaku - merci! :-) eMMMMki górą! Stacho wróć!

    Z dedykacją dla naszego @eM-redaktora; ciekawe, czy i tym razem wyśle mnie do forumowego kąta, bym klęczała do rozpoczęcia LGP na grochu ;-)


    Jan Brzechwa
    "Androny"

    "Pan Marcin plecie androny!"
    "Z czego plecie?""
    "Ano - z łyka.
    Taki andron upleciony
    jest podobny do koszyka
    po cichutku się wymyka
    niespodzianie psa nastraszy
    wrzuci stary gwóźdź do kaszy
    wszystkie jabłka zerwie z drzewa
    z garnków wodę powylewa
    w oknach szyby powybija
    wysmaruje miodem stryja
    ciotkę weźmie na barana
    sad posypie śniegiem w lecie...
    Nie wierzycie?"
    "Proszę pana, takie pan androny plecie!"


    @ZKuba36
    Powiem Tobie w zaufaniu, tylko nie opowiadaj tej historyjki dalej. Pst! Otóż, przed laty, kiedy trenerem naszej kadry był Pavel Mikeska, który to stosował dosyć koszarowe metody treningu, tak że Adam musiał na baczność zjeżdżać do progu skoczni, pan Apoloniusz widząc rozpacz naszego skoczka zaczął trenować go w tajemnicy przed Mikeską. I tak sobie myślę, że podobnego ratunku może udzielić i w tym sezonie, gdy Łukasz utonie w materiale dokumentacyjnym zarzucony notatkami, zapiskami, wykresami, diagramami trzech różnych trendów szkoleniowych. Łukasz tonie, a Polo, Adam i S-ka robią przebieżki w lesie. :-)

  • ZKuba36 profesor
    Marcin Hetnał

    Gratuluję wywiadu i bardzo celnych pytań. Tak dobrego wywiadu z A. Tajnerem chyba jeszcze nie było !

    Dziwne, bo dziwne, ale całkowicie popieram optymizm Tajnera. Zakładając, że (po doświadczeniach ostatniego sezonu) skoczkowie nie zostaną przetrenowani, przewiduję sezon sukcesów jakich nie było od dawna. Wreszcie nastąpiła, zapoczątkowana przez Lepistoe wymiana pokoleniowa. Teraz najważniejsze jest właśnie przygotowanie młodych skoczków do występów w PK i w krótkim czasie osiągnięcie maksymalnej liczby refundowanych miejsc. Przy dobrej polityce startowej jest to możliwe do osiągnięcia. W tym czasie w PŚ mogą startować zawodnicy, którzy mają bezpieczne miejsca w 50 PK.
    Najlepsi z PK zaczną punktować w PŚ i będzie OK !
    Praktycznie jedynym słabym punktem Kruczka jest brak treningów na dużych skoczniach w warunkach z jakimi spotykają się skoczkowie w PŚ, a więc z niskich belek startowych. Mam nadzieję, że Mateja wpłynie na Kruczka i taka zmiana nastąpi. Jestem optymistą.
    Nie ma co narzekać "na zapas", bez żadnych podstaw.

  • Malyszomaniak profesor
    M czyli M do MM czy też MM do M Czy też MMM MMMM ... M

    "Moje posty nie są anonimowe. Zawsze można pociągnąć mnie do odpowiedzialności za słowo." - To ci się chwali primo za odwagę secundo za odpowiedzialność czego niestety co poniektórym brakuje i z różnych powodów narażając dobre imię innych zapominają o odpowiedzialności za słowo i tchórzliwie nie podpisują swoich wypowiedzi.

    Dawno cię tu nie było a Kochany nasz Barnaba również się oddalił od forum naszego skutecznie zdegustowywany przez co poniektórych szemranych przedstawicieli tak zwanych "kiboli" a nie kibiców.

    Smutno się ostatnio robiło bo się zamiast lepszego pokłosia doczekaliśmy wielu ludzi zwanych mianem "Dzieci Neo" . A jak już ktoś się znalazł mądrzejszy to zwykle zaszczuty i zakrzyczany przez przeciwników do głosu dobić się nie mógł.

    Dobrze czasem w tym czasie zajrzeć tu i ówdzie w nasze forum bo naszych starych adwersarzy o wykwintnej mowie uda się tu spotkać.

    "Gdzie wicher wieje szumi wiatr..."
    "Szumi do koła las ..."

    Gdzie wicher wieje
    Pewnie szybko przywieje kogoś z was
    Gdzie szumią drzewa
    Tam i słychać kogoś najładniej was

    Miło słuchać szumu słów waszych
    Bo są wietrzną bryzą świeżości powiewem
    Bo zamiast porywu są nieustającym kwileniem
    Spokojnym silnym oddechem co mądrość i cisze przynoszą za którą w dni powszednie wciąż patrzy się z nieustająca tęsknotą

  • anonim

    @Matyldo

    Mnie wcale twoje tasiemce :) nie przeszkadzają
    wręcz przeciwnie,
    a to, że sama mało ostanio cos piszę nie znaczy, że nie czytam,
    czytam, czytam a ty pisz i pisz,
    a ja czekam:) na wieści o naszym Wąsaczu:) bo tego to doczekać się nie mogę:)
    Ty wiesz o kim mówię:)

    Ale jestem cierpliwa i może się doczekam:)
    Jeszcze raz pozdrowienia!

  • Malyszomaniak profesor
    Hmm

    Tak jak by się tu zrobiło miło i przyjemnie oraz gorąco powracają stare tuzy do pisania. Marcinku świetny wywiad żadnego pytania nie brakło A Tajner zawsze odpowiada to co już odpowiadał w sprawie skoków kobiet. Warto by Marciunku popytać kiedyś i innych co na ten temat sądzą bo o zdaniu Tajnera na razie wiemy wszystko. Zainteresowanych zawodniczek ich rodziców jak i trenerów i innych skoczków zrobić całościowy wywiad który w końcu zadowoli oponentów ale i tez ukaże szerszą informacje na temat tego co słuchać nie tylko na szczycie ale i u stup góry lodowej w końcu wierzchołek który widać to jedynie 10% całości tej góry.

  • Matylda weteran
    @Poznanianko z jedenastego piętra :-)

    To prawda, "tycio" się rozpisałam ;-) Tym razem to ja produkuję 200stu linijkowe tasiemce. A te były zawsze domeną @Stacho-Barnaby, który mnie zwabił na to forum pod pretekstem odebrania sobie życia niejako zapraszając do stołu, a sam jednak do niego nie zasiadł. Być może spodziewał się trochę więcej hagiografii i samych superlatyw z mojej strony odnośnie ostatnich "wypadków"" i rozczarowany moim krytycznym zaagażowaniem milczy do dzisiaj. Cóż, widać "Muzą niedospanych nocy" się jedynie bywa. Albo? Jednakże własne zdanie się ma i posiada, nawet gdy ono zostanie przez fakty dokonane zweryfikowane i obalone. Errare humanum est czyli mylić się jest rzeczą ludzką i ja się do tego otwarcie przyznam, gdy zajdzie taka potrzeba. Moje posty nie są anonimowe. Zawsze można pociągnąć mnie do odpowiedzialności za słowo.

    @Fanko, nie jesteś pierwszą osobą, która zwraca uwagę na moje dłużyzny. Już wcześniej Ktoś mi powiedział: "Pisz, pisz, ale krócej! Przeciętny czytacz czyta jedynie dwie pierwsze linijki." Pomyślałam sobie więc, skoro przeciętny czytacz rzuca okiem na dwa pierwsze wersy, w których i tak trudno cokolwiek wyrazić, to mogę się do woli tutaj rozhulać, tym bardziej, że mam spore zaległości spowodowane dłuuuugą nieobecnością pośród Was. Tak więc wyżaliłam się w moich ostatnich postach na zły stan dróg, drożyzny w sklepach, korki na ulicach, cały świat i PZN. Kibic musi też dbać o swoją higienę psychiczną i od czasu do czasu dać upust irytacji i niezadowoleniu, o ile słownie nie przekracza zasad przyzwoitości. Po to mamy tutaj właśnie to forum dyskusyjne. A przecież i tak siądziemy już latem przed telewizorem i będziemy zasiskali kruczkowo kciuki za naszych chłopaków na dwóch latających deskach. Nolens volens czyli chcąc nie chcąc połknęliśmy już tę jakże niespodziewaną i wprawiającą w osłupienie żabę i jesteśmy w trakcie jej trawienia. :-)

    Pozdrufka i uściski
    od rozgadanej M

    p. s. 1
    Jak spotkasz tutaj @Stacho, mojego Muza gwieździstych nocy w pełni księżyca, to przekaż mu, proszę, że teraz Matylda stoi pod jego balkonem i niczym Cyrano de Bergerac deklamuje wyszukaną poezję.

    p. s. 2
    Jak mi jeszcze coś wpadnie do głowy, to przyjdę i skreślę parę słów. Moim zamiarem jest nabicie w tym miejscu licznika komentarzy. Chciałabym, by przekroczyły tutaj ilość komentarzy pod artykułem o "nowej furze" Schlieriego. ;-)

  • anonim

    @Matyldo

    Mam co robić aby przeczytac wszystko co piszesz :)
    A zapewniam, że czytam bardzo chętnie, tyle, że strasznie tego dużo !
    Dlatego nie wtrącam się w dyskusję, ale chętnie czytam.
    Bo to bardzo ciekawe !
    Pozdrowienia z Poznania !

  • Matylda weteran
    -

    Cała rzesza kibiców jest rozczarowana ostatnimi decyzjami. Rozczarowanie to potęguje właśnie forma, w jakiej zostały przekazane do publicznej wiadomości oraz forma ich uzasadnienia, a raczej dalej trwających uzasadnień. Osobiście czekam na podanie przez zarząd PZN, co czynił do tej pory przy każdorazowym zatrudnianiu nowego trenera, oczekiwanych celów do zrealizowania, bo to zobrazuje plany, wyobrażenia i nadzieje pokładane w nowo powstały sztab i będzie fair wobec kibiców. Wcześniejsze formuły brzmiały mniej więcej tak: Adam miejsca od 1-6, jeden skoczek w drugiej dziesiątce, dwóch w trzeciej dziesiątce PŚ, i odpowiednio PK. Kibic chce mieć jakiś punkt zaczepienia w komentowaniu poczynań obu kadr oraz późniejszych podsumowań sezonu 2008/09.

    Życzenie powinięcia nogi Ł. Kruczkowi & Co. oraz spadania skoczków na bulę, a są niestety tacy kibice, tylko po to, by móc już w środku sezonu powiedzieć: "Ha! A nie mówiłem/ nie mówiłam!" jest kompletnym pomieszaniem z poplątaniem i nie ma nic wspólnego ze sportem i konstruktywnym dopingowaniem.

    Jedna myśl jednak nurtuje mnie i będzie nadal nurtować: W przypadku niepowodzenia rodzimego teamu, który prawdopodobnie bez względu na wyniki pozostanie na swoich stanowiskach do IO w Vancouver nigdy nie dowiemy się, co by było, gdyby Adam miał do wyboru między H. Lepistoe, T. Nikunenem, S. Horngacherem czy B. Schoedlerem i był przez jednego z nich trenowany na przedostatnim zakręcie swojej jakże pięknej kariery. A to właśnie o Adama rozbija się głównie cała sprawa, ponieważ jego zegar chodzi już troszkę inaczej. Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła czy Krzysztof Miętus mają jeszcze dużo czasu, by się wykazać i zaistnieć w tym sporcie, i mogą też liczyć na objęcie stanowiska przez innego trenera, jeżeli zajdzie taka konieczność w przyszłości. Natomiast Adam Małysz już takiej szansy nie dostanie.

    Wydaje mi się, że w historii polskiego sportu trudno znaleźć podobny przykład, jak wiele Jeden Zawodnik zrobił dla uprawianej przez niego dyscypliny oraz jej kibiców. Przykro było u schyłku sezonu czytać na tym forum wypowiedzi zatroskane o przyszłość skoków narciarskich z jednoczesnym przytykiem w stronę Adama i wróżeniem Mu końca kariery a la Andreas Goldberger.

    *** Komentarz zmodyfikowany przez Moderatora(12), 2008-05-13 23:00:21 ***

  • Matylda weteran

    Komunikacja międzyludzka składa się z dwóch podstawowych elementów: z tego "Co" zostaje przekazywane oraz z "Jak" zostaje przekazywane. I często odbiór tego "Co" jest w dużej mierze uzależniony od formy, w jakiej dana wiadomość zostaje podana.

    Nie można mieć pretensji do mediów, że zainteresowały się zdaniem prof. Żołądzia na temat ewentualnego powrotu, skoro samemu się to nazwisko wplotło do rozważań dotyczących tworzenia nowego sztabu szkoleniowego. I skoro w styczniu odbyły się dwie rozmowy z naukowcem zakończone odmową, to tym bardziej nie było przesłanek i podstaw, by operować tym nazwiskiem tuż przed zakończeniem sezonu i zaraz po jego zakończeniu. Nie przekonuje argument odczekania sformowania sztabu, by dopiero później rozpocząć rozmowy z naukowcem, ponieważ niewybrażalnym jest, by którykolwiek z polskich trenerów, w tym przypadku Ł. Kruczek, mógł tę kandydaturę odrzucić. Czyli można było jednocześnie prowadzić pertraktacje z profesorem i formować team unikając tym sposobem niezręcznej sytuacji oraz poczucia oszukania u kibiców.

    Podobnie rzecz ma się z przyrzeczoną odpowiedzialnością samego prezesa za sztab szkoleniowy w sensie ewentualnych konsekwencji. Gdyby tak było, to z każdym zwolnieniem trenera zmieniałby się i zarząd danego związku, czyli obecnie wraz z odejściem H. Lepistoe musiałyby nastąpić zmiany personale w jego szeregach. Wybór trenera w każdej dyscyplinie sportu wiąże się zawsze z ryzykiem porażki, dlatego też to jedynie trener opuszcza sportowców, bo trudno też na przykład zwolnić wszystkich skoczków, piłkarzy, siatkarzy i w ich miejsce szukać nowych, bardziej utalentowanych. Nie można mieć pretensji do trenera o wyjazdy do ojczyzny, skoro podpisany przez obie strony kontrakt zawierał 14 przelotów. Być może limit ten został przekroczony, ale to w gestii zarządu było zainteresowanie się tym problemem.

  • Redaktor Skoczybruzda bywalec

    "Austriak następnego dnia po objęciu naszej kadry A miał dopiero w Innsbrucku egzamin instruktorski. Nie miał jeszcze żadnych uprawnień. Nikomu to nie przeszkadzało, wystarczyło, że był Austriakiem."

    Jak Kuttin obejmował kadrę A to miał juz na koncie złoty medal Rutkowskiego i srebrny druzyny w Strynie. Dlatego nikt mu w papiery nie zaglądał. Jakie sukcesy trenerskie ma Kruczek?

  • Styrian weteran
    Pytanie na nastepny raz ..........

    Drogi Marcinie , nie chce "narzekac" ani biadolic , ale jak zapewne wiesz brat Gabrieli Bundy mial ciezki wypadek na skoczni , to samo dotyczy sie Paliny Dyny ... Szukalem jakiejs , chocby najmniejszej wzmianki na stronach PZN . No chocby takiej ze rekonwalescencja przebiega dobrze , pan Tajner ( jego vice czy chocby sekretarka) byli u RODZICOW tych dzieci i dowiadywali sie o zdrowie i jak bylo gdzies trzeba cos pomoc to pomagali .....
    A pytam o to z tego wzgledu , ze te najmniejsze skocznie na ktorych maja skakac ( bawic sie - jak to nazywa pan Tajner ) dzieci ( wiekszosc to 9-13 lat ) sa w BARDZO zlym stanie .
    Ciekawy bardzo jestem jak ta opieka wyglada .
    A moze podjechalbys kiedys do rodzicow tych dzieci - chodzi mi o Pauline Dyne i brata Gabrieli Bundy i zrobil tam wywiad jakto wglada troska ze stron klubow , PZN etc.
    Bardzo by mnie , a zapewne tez duza czesc rodzicow ktorzy maja obiekcje przed pozwoleniem swoim dzieciom na uprawianie sportu wyczynowego interesowalo .
    Pozdrawiam

  • Emu doświadczony

    Bardzo dziękuję za wyjaśnienie. Niestety Tajner powtarza to samo od lat. Dobrze, niech nie będzie kadry, ale niech te dziewczyny dostają szansę startu! Jak mają się bez tego rozwijać? Naprawdę zaczynam mieć całkiem serio wrażenie, że PZN ŚWIADOMIE DĄŻY do tego, by je zniechęcić i na kolejne parę lat mieć spokój.
    Mykoła Riabczuk określił taką taktykę (w odniesieniu do polityki ekipy Kuczmy na Ukrainie) mianem "momentokracji". Czyli polityki de facto pozbawionej strategii długofalowych, nastawionej tylko na bieżące podtrzymywanie i umacnianie władzy ("a po nas choćby potop"?). Coś z takiego sposobu działania jest w postępowaniu PZN-u. Wiem, że w Polsce nie isnieje etos służby cywilnej, nawet federacje sportowe są miejscami służącymi do nachapania się. Ale jednak to nie tak powinno wyglądać.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl