Okiem Samozwańczego Autorytetu - Honor Samuraja

  • 2023-12-11 00:07

18 grudnia 1974 roku, na wyspie Morotai, żołnierze Indonezyjskich Sił Zbrojnych aresztowali Teruo Nakamurę. Urodzony na Tajwanie Nakamura był szeregowym Cesarskiej Armii Japońskiej, który w 1945 roku zdecydował się nie skapitulować i ukrył się w dżungli na okupowanej wtedy przez Japonię wyspie.

Nakamura uznawany jest powszechnie za ostatniego japońskiego żołnierza, który zaprzestał oporu po II wojnie światowej. Takich żołnierzy było wśród Japończyków sporo - liczy się ich w setkach.  Jednym honor zabronił oddać się do niewoli, inni stwierdzili, że bez wyraźnego rozkazu bezpośredniego przełożonego (który np. zginął) nie mogą zaprzestać walki. Inni, odcięci w różnych dalekich zakątkach upadajacego imperium nie wiedzieli o kapitulacji, lub w nią nie uwierzyli, uznając, że informujący ich o niej wrogowie stosują podstęp. Jeszcze w latach '50 na wysepkach Oceanu Spokojnego walczyły całe oddziały, w latach '60 i '70 pojedynczy żołnierze. Nakamura - w odróżnieniu na przykład od najsłynniejszego z "ostatnich samurajów" - Hiroo Onody, w zasadzie nie prowadził czynnej walki. Onoda, który poddał się w marcu, 9 miesięcy przed Nakamurą, do samego końca dokonywał czynów zbrojnych, choć w świetle prawa po prostu przestępczych, terrorystycznych. Nakamura - jeśli walczył - to "tylko" do 1956, bo w tym roku poddał się jego oddział. Nakamura postanowił nie iść wtedy do niewoli. Odłączył się od swych towarzyszy broni, zbudował sobie w dżungli małą chatkę, uprawiał warzywa i owoce i żył odcięty od cywilizacji, uznając, że dla niego wojna wciąż trwa, bo nikt nie zwolnił go z rozkazu i wierności cesarzowi. Ale ostatecznie i on się poddał i wrócił na swój rodzinny Tajwan.

Ciekawe, czy Naoki Nakamura jest spokrewniony z Teruo? Tego nie wiem, ale pewne podobieństwa widzę. Choć w 1945 roku, po wielu latach terytorialnej ekspansji Japonia skapitulowała, bo sprawa była beznajdziejna i przegrana, to jednak Teruo trwał na posterunku. Naoki w zeszłym sezonie stanął na podium w Ruce, potem dość regularnie punktował, a zimę zakończył siódmym miejscem w Planicy. Innymi słowy - walczył, odnosił sukcesy. W tym sezonie - jest cieniem samego siebie. W Ruce raz przepadł w kwalifikacjach, raz zajął 33. miejsce. W Lillehammer dwukrotnie odpadł w kwalifikacjach a jego skoki wyglądały beznadziejnie i nie rokowały nawet najmniejszej szansy na sukces. A jednak trwał na posterunku. I gdyby nie kontuzja, której nabawił się po upadku w piątkowych kwalifikacjach w Klingenthal (kolejny bardzo krótki skok) to pewnie w niedzielę znów by stanął w szranki. Wygląda na to, że nazwisko zobowiązuje. Aha, jakbyście pytali, to Nakamura oznacza "Małe Miasto". A jakbyście nie pytali, to i tak już wiecie.

Nakamura. Ten młodszy.


"O czym ten facet bredzi?" pytają pewnie niektórzy z Was, szczególnie Ci, którzy moje felietony czytają od niedawna, albo zgoła pierwszy raz trafili na OSA. Faktycznie, tyle ważnych i ciekawych rzeczy wydarzyło się na Vogtland Arenie a ja o jakimś Nakamurze. Bo Nakamura był na przystawkę, a teraz przechodzimy do dań głównych.

Tydzień temu napisałem, że jeśli ktoś ma powstrzymać Krafta, to albo Wellinger, albo Geiger. Nie żaden Kobayashi, Paschke, Lindvik, Hörl czy tym bardziej Granerud. I proszę bardzo. Geiger. I to jak. Dubletowo. Szerszeń to w ogóle lubi dublety. Na piętnaście zwycięstw ponad połowa, bo osiem, to zwycięstwa podwójne. Raz do roku postanawia sobie tak zaakcentować wysoką formę. Przed Klingethal udało mu się to w 2022 w Titisee-Neustadt, rok wcześniej w Planicy, a w 2020 roku zwyciężał dzień po dniu w Predazzo. Na marginesie - rekordzistą w dubletach jest Nykänen (10), a drugi pod tym względem jest Małysz (7). I taki to jest proszę państwa sport. Tydzień temu wydawało nam się, że Kraft lata w swojej lidze, a tu Geiger sprowadza go do standardowej wysokości przelotowej i pokonuje go dwukrotnie. Niemcy nigdy jeszcze nie odnieśli zwycięstwa w Klingenthal? To już mają dwa. Rekord skoczni wydawał się wieczny? No to w niedzielę, po 13 latach czekania, wyrównało go w jednym konkursie dwóch skoczków i to jeszcze skaczących jeden bezpośrednio po drugim. 

Karl Geiger

Wellinger Krafta nie powstrzymał, choć w niedzielę go wyprzedził. Do tego, to on był jednym ze skoczków, którzy wyrównali trzynastoletni rekord Michaela Uhrmanna. Zaliczył czwarte podium w tym sezonie i pozostaje wiceliderem pucharu, choć Geiger depta mu już po piętach. Ale z całą pewnością był to dla niego bardzo udany weekend. Dla trzeciego z niedzielnych podiumowiczów - Gregora Deschwandena, też był to weekend jak ze snu. Szwajcar pierwszy raz w karierze stanął na podium. Można by powiedzieć - wreszcie. Chłop ma 32 lata. Wśród najstarszych debiutantów na podium zajmuje trzecie miejsce za Janem Maturą i Piusem Paschke, który debiutował na tymże podium ledwo 2 tygodnie temu. Deschwanden przerwał trwający od 8 grudnia 2019 roku okres szwajcarskiej posuchy. Wtedy to Kilian Peier pierwszy i na razie jedyny raz stanął na podium. Też zresztą zajął wtedy drugie miejsce. A żeby znaleźć wcześniejsze podia Helwetów, to trzeba się cofnąć do czasów trzeciej młodości Simona Ammanna. Skoczek zwany "Harrym Potterem skoków narciarskich" (i choćby ten przydomek mówi nam, z jak starym facetem mamy do czynienia) po raz ostatni stawał na pudle w Tauplitz w 2018 roku. A co do Deschwandena, to opuścił on tym samym czołową pozycję w niechlubnym rankingu. W rankingu skoczków z największą liczbą punktów pś, którzy nigdy nie stawali na podium. Jeśli nie liczyć Dienisa Korniłowa, który ostatni raz na międzynarodowej scenie pojawił się w grudniu 2021, to liderem w tym zestawieniu był do Ruki wspomniany Paschke, a do wczoraj właśnie Szwajcar. A jako że Stefan Hula skończył karierę, to nowym liderem został Jakub Wolny. A jak już jesteśmy przy Szwajcarach, to w niedzielę punktowali wszyscy czterej. Czterech punktujących Helwetów to zjawisko nie widziane od dawna, przynajmniej poza granicami swego kraju, bo w Engelbergu, owszem zdarzyło im się dwa lata temu. 

Gregor Deschwanden

Powody do radości ma też Ryōyū Kobayashi, który w sobotę zaliczył pierwsze tej zimy a 52. w karierze podium. W ogóle wielu skoczków miało w ten weekend powody do radości a przynajmniej optymizmu. Przyczyną małego przewrotu w stawce stały się kolejne skanowania skoczków, przeprowadzone w Klingenthal przez Christiana Katola - kontrolera sprzętu. Wedle przecieków, niemal 1/3 skoczków musiała dokonać mniejszych lub większych modyfikacji w swoich kombinezonach. I już od piątku było widać, że dotychczasowa dominacja Austrii i Niemiec nad innymi krajami, zmieniła się w zwykłą przewagę. W dodatku w przypadku Austriaków ta przewaga niemal zniknęła. W niedzielnym konkursie Słoweńcy zdobyli więcej punktów do Pucharu Narodów, niż Austria. Ale przecież już w sobotę na podium pojawił się Japończyk, a w niedzielę również Szwajcar. Austriacy stracili też pozycję lidera tej klasyfikacji na rzecz Niemiec. Szwajcarzy gonią Japończyków. A my? Ech... To może zanim przejdę do wyników biało-czerwonych, to jeszcze o Finach wspomnę. U siebie w Ruce punktowali w sumie pięć razy. W sąsiedniej Norwegii już tylko trzy. A w Niemczech już tylko raz. Im dalej od domu, tym słabiej im idzie. A za tydzień Szwajcaria. Jeszcze dalej. Ciekawe, co to będzie. W każdym razie Szwajcaria to nadal Europa. Ale do Japonii czy USA to na miejscu Finów chyba bym się nawet nie wybierał. Chyba, że przełamią tę prawidłowość.

Jakie dziwne są te skoki. Taka sytuacja: dwóch trenerów z krajów słowiańskich, postanowiło zmienić słabiej spisujących się podopiecznych. Obaj na zmienników wybrali skoczków z zaplecza, których nazwiska pochodzą od zwierząt i zaczynają sie na "Ko". No i Lovro Kos spisał się świetnie i a Maciej Kot nie. I teraz mi wytłumaczcie, w czym tkwi szkopuł - przecież obaj trenerzy zrobili niemal dokładnie to samo, a efekty skrajnie inne! Weź tu ogarnij tę nieprzewidywalną dyscyplinę. Osiwieć można.  

Gdyby nie to, że te zawody w Klingenthal stały na wysokim poziomie, i były po prostu bardzo atrakcyjnym widowiskiem (jak do tej pory jesteśmy jako kibice rozpieszczani i przez zawodników i przez sędziów i pogodę) to bym chyba już w sobotę wyłączył telewizor a w niedzielę nawet go nie włączał. No bo co w końcu kurczę blade! Nie, żebym jakoś specjalnie liczył na to, że Maciek Kot z Andrzejem Stękałą odmienią oblicze drużyny, tej drużyny. Ale piątkowe kwalifikacje wlały w moje serce tak z pintę (półkwartę) otuchy. Pomyślałem - oho, coś drgnęło. No tak, drgnęło. I teraz, motyla noga, nie wiem co to było - anomalia, czy drgawki przedśmiertne? Urobek Andrzeja - miejsca 42. i 40. Urobek Maćka - miejsce 46. i dyskwalifikacja w kwalifikacjach. Paweł? Wypadł jeszcze słabiej, niż w Ruce. A w Lillehammer przecież nawet raz zapunktował a może by i zapunktował drugi raz, gdyby nie pech? I nawet w przypadku Piotra i Dawida; jak nam się wydawało w sobotę, że zrobili krok do przodu, to w niedzielę zrobili krok w tył. A jak się tak człowiek plącze w te i wewte to się łatwo może o własne nogi wypierniczyć. No to leżymy i kwiczymy. Po 6 konkursach mamy 113 punktów, co jest najsłabszym wynikiem w tym tysiącleciu. No, prawie. Gorzej było w sezonie 2008/2009. Wtedy to była na początku taka kaszana, że po uciułaniu indywidualnie 30 punktów w dwóch pierwszych weekendach wycofaliśmy się z trzeciej miejscówki, którą było Pragelato. To był pierwszy sezon pracy Łukasza Kruczka i wkróce nastąpiło pamiętne trzęsienie ziemi. Adam Małysz się zbuntował i wymógł na PZNie, by zwiazek zatrudnił w roli jego osobistego trenera Hannu Lepistö, który prowadził polską kadrę przez dwa poprzednie sezony. Pomysł wypalił. Małysz pod skrzydłami Lepistö powrócił na podium, ale i kadra prowadzona przez Kruczka zaczęła spisywać się coraz lepiej. Na tyle dobrze, że po raz drugi w historii uplasowała się na podium konkursu drużynowego jeszcze pod koniec tego sezonu w Planicy.

Thomas Thurnbichler

Czy teraz też czeka nas jakieś trzesięnie ziemi? Na razie Thomas Thurnbichler nie zdecydował się na wycofanie kadry z zawodów a tylko podwójną zmianę. Wnioski? Okres przygotowawczy został koncertowo skopany. Weterani kadry słabną w oczach a następców nadal ni widu, ni słychu ni węchu. Sztab trenerski albo popełnił jakieś duże błędy, albo po prostu nie ma pomysłu na to, jak dobrze przygotować młodszych skoczków do sezonu. A starszym po prostu PESEL już nie pozwoli na nic innego, niż z większą lub mniejszą dozą godnością schodzić ze sceny. Bardzo chciałbym się mylić w tej diagnozie - wierzcie mi. Jedno trzeba Thurnbichlerowi oddać. Przygotowania zawalił, ale przynajmniej dobrze ocenił kto jest w jakiej formie i prawidłowo wybrał piątkę na Rukę. Zaplecze przybyło i okazało się jeszcze słabsze od zmienionych. Nawiasem mówiąc Aleksander Zniszczoł, który został w Lillehammer, zajął w pucharze kontynentalnym drugie i siódme miejsce. Jedyny pożytek z obecności Maćka Kota w Niemczech był taki, że dziennikarze i widzowie mogli posłuchać jakichś sensownych, kulturalnych i elokwentnych wypowiedzi. Niestety nie o każdym z naszych skoczków można to samo powiedzieć. 

A jak już coś mówią, to słyszymy rzeczy niepokojące. Od samej niemal Ruki słychać w wypowiedziach sztabu z jednej, a zawodników z drugiej strony, że w kadrze iskrzy. No cóż. Jak masz młodego, niedoświadczonego trenera z jednej a z drugiej uznane już gwiazdy opromienione wieloma sukcesami, to w chwilach kryzysu musi tak to wyglądać. Chyba, że trener jest zamordystą, który potrafi potrafi sobie ustawić podopiecznych w rządku jak pani matka kaczka małe kaczuszki. Są tacy trenerzy-czarodzieje, którzy niby flecista z Hameln wyciagają magiczny flet i zawodnicy idą za nim jak zahipnotyzowane dzieci. No ale najwyraźniej to nie ta bajka. Póki co, najbardziej zapadł mi w pamięć wywiad Thomasa Thurnbichlera, który na Vogtland Arenie starał się wykrzesać z siebie jak najwięcej optyzmimu. Opowiadał o holistycznym podejściu, drobnych krokach naprzód, pozytywnych aspektach, pojedynczych dobrych oznakach i o tym, że ogólnie sztab ciężko pracuje nad tym, by powoli wszystko szło ku lepszemu. A z głośników skoczni słowom trenera przekornie akompaniował główny motym z filmu "Mission Impossible". Tak, że tak. Jaka epoka, takie przesądy i omeny. 

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie? Co to będzie? - pisał prawie 200 lat temu Adam Mickiewicz. Teraz już chyba wiadomo, dlaczego nazywamy go wieszczem narodowym, skoro już wtedy przewidział w jakiej sytuacji będzie kadra skoczków na początku sezonu 2023/2024. Dobrej rady na lepsze skakanie ni zobaczyć, ni usłyszeć. A tu już za tydzień kolejne zawody. Nawiasem mówiąc, powyższy cytat z Mickiewicza pochodzi z dzieła o wielce wymownym tytule "Dziady". No ale to już zupełny przypadek, a za skojarzenia czyteników autor nie odpowiada. 

Dobra, zanim napiszę coś, za co ktoś bez poczucia humoru oklepie mi na skoczni michę, przejdę do tabelek. Tabelki są bezpieczne, pokazują zimne fakty, pozbawione złośliwego poczucia humoru i jeszcze nigdy nie słyszałem o takim przypadku, żeby tabelka dokonała na kimś roastu.

              Czołówka weekendu w Klingenthal
Lp zawodnik kraj przybytek pkt. wPŚ
1 Karl Geiger Niemcy 200 353 3
2 Gregor Deschwanden Szwajcaria 116 174 10
3 Andreas Wellinger Niemcy 110 380 2
4 Stefan Kraft Austria 109 509 1
5 Ryōyū Kobayashi Japonia 96 223 6
6 Anže Lanišek Słowenia 90 178 9
7 Pius Paschke Niemcy 77 283 4
8 Stephan Leyhe Niemcy 53 202 7
9 Manuel Fettner Austria 51 134 13
9 Lovro Kos Słowenia 51 51 21
  Piotr Żyła Polska 33 56 20
  Dawid Kubacki Polska 19 46 24
  Paweł Wąsek Polska 0 8 37
  Kamil Stoch Polska 0 3 43

No i widać gołym okiem, liczby nie kłamią. Gregor Deschwanden nie tylko z podium, ale drugim dorobkiem punktowym w ten weekend. 

                Poczet Podiumowiczów 11.12.2023
Lp zawodnik kraj 1. 2. 3. suma wPŚ
1 Stefan Kraft Austria 4 1 0 5 1
2 Karl Geiger Niemcy 2 0 0 2 3
3 Andreas Wellinger Niemcy 0 2 2 4 2
4 Jan Hörl Austria 0 1 1 2 5
5 Pius Paschke Niemcy 0 1 0 1 4
6 Gregor Deschwanden Szwajcaria 0 1 0 1 10
7 Ryōyū Kobayashi Japonia 0 0 1 1 6
8 Stephan Leyhe Niemcy 0 0 1 1 7
9 Daniel Tschofenig Austria 0 0 1 1 8

W tabelce podiumowej od razu kolorowiej i weselej. Nie tylko pojawiły się trzy nowe twarze (w tym jeden absolutny debiutant), ale też dwa nowe kraje.

Plastikowa Kulka 11.12.2023
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Alex Insam Włochy 11 43
2 Ziga Jelar Słowenia 10 38
3 Nyko Kytosaho Finlandia 5 32
4 Piotr Żyła Polska 5 20

To co? Kto Wam najbardziej zaimponował w ten weekend? Karl Geiger z dwoma zwycięstwami? Gregor Deschwanden z rekordem skoczni i pierwszym podium w karierze? Lovro Kos z awansem o 25 miejsc w generalce w niedzielę? Michał Korościel z ciętymi ripostami w studiu Eurosportu? Bo mi proszę państwa Alex Insam. Z niebytu od razu na fotel lidera Plastikowej Kulki. Zobacz Europo, zobacz świecie, jak można pięknie żyć!

Cytat zupełnie na temat:
"- Widzę, że pozostali sędziowie też nie hamują się tu specjalnie.17.5, 18... No,coś takiego.
- Trochę przesada.
- Trochę żarcik. No ale skoro w nastroju do żartów są członkowie jury, to co my mamy sobie żałować, prawda?"

Igor Błachut i Marek Rudziński

Cytat zupełnie nie na temat:
"Ale ogólna zasada, której z reguły staram się trzymać, jeśli chodzi o ludzką psychikę, mówi, że możliwe jest absolutnie wszystko, co można sobie wyobrazić. Plus sporo rzeczy, których wyobrazić sobie nie można."
Jo Nesbø

I to by było na tyle z Klingenthal, gdzie Geiger ustrzelił dublet, Deschwanden wykręcił wynik życia, Nakamurę pokonała złamana narta i obite pośladki, Kos latał wysoko, Kot skakał nisko a Kathol powiedział "sprawdzam" i kilku cwaniakom asy powypadały z rękawów, nogawek oraz obniżonych kroków. Już za tydzień Engelberg, gdzie na pewno czeka nas kilka kolejnych niespodzianek. Ale dwie rzeczy są pewne - fondue i papet vaudois.

Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.

 

 

 


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10604) komentarze: (93)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Bernat__Sola profesor
    @Introverder

    A potem było "Always look on the bright side of death"... Czyli wg pesymistycznego scenariusza ta piosenka pasuje idealnie.

  • Arturion profesor
    @Lataj

    " Które miejsce by zajmował w niedzielnych kwalach, gdyby kombinezon był przepisowy? "
    Tego się nie dowiemy, mógłby nie wejść. Ale gdyby nie było DSQ, byłby chyba 42. lub trochę niżej.

  • Wojciechowski profesor
    @Lataj

    Coś mam przeczucie, że gość w ogóle sam sobie odpowiada, bo takich gagatków już tu mieliśmy. ;)

  • ZKuba36 profesor
    Moim zdaniem.

    Nie ma dymu bez ognia. Nie ma skutków bez przyczyny. Nawet w polskim Sejmie.
    Podstawoowe błędy TT, a w ślad za nim, wszystkich innych podlegających mu trenerów:
    1. Całkowity brak wytrzymałości ogólnej. Przykłady: Stękała i Kot. Wyskakali się już na treningach. Polskie niedziele.
    2. Treningi na skoczniach, ze zbyt wysoko ustawionych belek.
    3. Treningi siłowe w piątki, powodujące całkowite rozregulowanie techniki i spóźnianie odbicia.
    Gdyby to był 1 z tych błędów, możnaby to w jakimś, stosunkowo krótkim czasie załatwić. Obawiam się, że wszystkie te błędy to nawyki TT, z których on nie zrezygnuje, bo to austriacka szkoła, którą jako 1. zastosował u nas Kuttin. Harowanie na treningach, bez możliwości wykazania się na zawodach. Idealny trener wg genialnego skoczka Adama Małysza.
    Problem z Małyszem polega na tym, że nie mając zielonego pojęcia o podstawach treningu, jest On w dalszym ciągu entuzjastą harówki i nie dociera do niego nawet fakt, że zaharowanego Małysza pokonał na IO Ammann, który po wyjściu ze szpitala i krótkim wypoczynku, zdobył 2 złote medale IO.
    Nie trzeba harować. Trzeba wiedzieć, co robić i w jakim okresie oraz dlaczego to a nie co innego.
    Niestety, Pan Prezes ani TT tego nie wiedzą, więc nie oczekujmy sukcesów. Chyba, że skoczkowie coś wymyślą.

  • Lataj profesor

    Co za weekend! O ile poza dwoma wymiataczami, czyli Kraftem i Wellingerem, Ryoyu na podium nie był niespodzianką, o tyle były nimi dublet Geigera i życiówka Deschwandena. Gdyby tylko Stefan skoczył w sobotę o metr dalej w I rundzie, już miałby serię 5 zwycięstw. Osobiście wolałbym, gdyby to Ryoyu albo Wellinger wygrał, ale przynajmniej to nie był ten sam Austriak, choć kibicowałem mu, by miał tamtą serię. Drugiego dnia Karl znów postanowił wyskoczyć, ale już bardziej się z tego powodu gniewałem, bo miałem wrażenie, że jego kombinezon był pomarszczony. Szkoda, że nie spadł, bo już Szwajcar by wygrał, a poza tym mielibyśmy dwóch Słoweńców na podium, a konkretniej na trzecim miejscu. Niemniej należało się Gregorowi za te lata i oby nie spuścił z tonu.

    Piątek miał być pierwszą jaskółką zwiastującą odbicie się Polski od dna. Treningi w wykonaniu Stękały i Kota były znakomite, ale na pierwsze kwalifikacje coś się posypało. Niemniej obaj awansowali. W pojedynku Kot-Zografski górą miał być Polak, ale za pierwszym razem wygrał prawie-Polak, a za drugim jego konkurent sam się wyeliminował z walki. Które miejsce by zajmował w niedzielnych kwalach, gdyby kombinezon był przepisowy? Co do Stękały, jury na początku sobotniego konkursu nie pozwoliło polatać pierwszym zawodnikom na starcie, a w niedzielę była bryndza. Na przestrzeni całego weekendu jedynie Wąsek z Polaków nie skakał za 130 m. Honor znów nam ratowała dwójka KŻ. W sobotę było względnie dobrze, choć były apetyty na top 10, ale w niedzielę znów gorzej niż dzień wcześniej. Ostatniego dnia Polacy ogólnie zaprezentowali dno, bo w 3. dziesiątce punktowało dwóch najstarszych. Komplet Szwajcarów w finale to dowód, że świat znów nam odjechał.

    Dlaczego znów tak późno? Po pierwsze, nie mam natchnienia, by wszystko podsumowywać z powodu braku wyników Polaków. Po drugie, żyję w jakimś innym świecie.

  • grindavik stały bywalec
    @Bernat__Sola

    W skokach nierzadko tak jest, że ni stad ni zowąd nie wiadomo, skąd nagle zawodnik A skacze dużo gorzej albo na odwrót, skąd nagle wystrzał formy albo jakiś przebłysk. Jest tam bardzo cieniutka granica, że czasem wystarczy by coś przeskoczyło w głowie i nagle ktoś skacze dobrze albo świetnie. Do dziś niewiadomo, skąd nagle wystrzelili z formą zawodnicy, którzy wcześniej byli przeciętni, jak Kobayashi czy Granerud albo pare sezonów temu nasz Stękała, daleko nie szukając. Dlatego taki stan jak u nas należy zdecydowanie uznać za przejściowy a i nawet w czasie posuchy ktoś może znienacka "wyskoczyć". Takie chochliki dają temu sportowi dużo nieprzewidywalności i rozbudzają ciekawość, bo nigdy nie wiesz, co/kto Cię zaskoczy.

  • Lataj profesor
    @dejw

    MA BYĆ JESZCZE TEKST NA CZERWONO, DO TEGO Z PODKREŚLENIAMI I WIĘCEJ POLSKICH ZNAKÓW I KROPKA!!!!!!!!!!!!

  • Arturion profesor
    @Antonio

    "Dopóki sport nie będzie całkowicie prywatny, zawsze będą patologie."
    A jak będzie całkowicie prywatny, to będą WYŁĄCZNIE patologie.
    Oczywiście w przypadku sportu "zawodowego" (tzw. MMA i pokrewne).
    To była kiedy domena cyrku, I cyrk wraca (patrz: breakdance). Ale i wszelka akrobatyka, także zimowa.

  • Antonio początkujący
    @ANTONIN

    Dla ciebie należy się kadra zero skoczków, albo 5 ale lamusów totalnych. Jesteś połączeniem najgorszych cech trola-analfabety. Każde twoje zdanie woła o pomstę. Nie zasługujesz kompletnie na nic, skoro rodzice dali ci życie, po to byś nie potrafił zdania po polsku napisać. Powtarzam, dopóki się nie nauczysz języka polskiego, nie masz prawa żądać czegokolwiek. Z jakiejkolwiek dziedziny. Nie wiem ile masz lat, ale koncertowo przegrałeś życie. Ktoś, kto nie potrafi pisać w naszym języku, może co najwyżej pomilczeć. Domagać się maja prawo ludzie, którzy płacą podatki. Każdy pracujący w jakimś stopniu dokłada do skoków. I niech nie pitoli, że o to tylko 1 zł z podatków...chciałbym mieć 1 zł od każdego z podatków, miałbym jakieś 20 milionów złotych, jakby każdy dał mi ,,tylko" złotówkę. A tak dajemy to na piłkę, to na skoki. Dopóki sport nie będzie całkowicie prywatny, zawsze będą patologie. Antoni, masz dwa wyjścia, albo uczysz się polskiego i idziesz do pracy, albo godzisz się na wszystko, będąc człowiekiem z ujemnym IQ.

  • Arturion profesor
    @King

    Myślę, że za bardzo wybiegasz w czasie. Może po Engelbergu pospekulujemy... :-)
    Wiele może się zdarzyć w ten weekend.

  • King profesor
    @Arturion

    Wybiegając dalej w przyszłość ciekawe jak podejdą do kwestii krajówki w Polsce. Będzie można wystawić maksymalnie 10 zawodników (realnie 9). Mam nadzieję, że w przypadku mizerii czy to części kadry A czy kadry B wystawimy kogokolwiek z juniorów z prawem startu. Zresztą można byłoby zrobić rotację i najpierw jedna czwórka, a potem kolejna i tak chociaż ośmiu dodatkowych zawodników by przetestowali.

  • Arturion profesor
    @cavalierjan19

    Trzeba "orać" tym, czym możemy. Łukaszczyk z Tomasiakami obecnie nam nie pomogą.

  • Arturion profesor
    @23haze

    Też wierzę w naszych. Ale:
    1. Zmiany sprzętowe były. Ale chyba niezbyt udane.
    2. Wyszło te błędy nastąpiły w samej końcówce przygotowań, czyli tuż przed wyjazdem na Cypr. Do takiego wniosku doszli dziś Małysz z Thurnem. Sam chętnie poznałbym konkrety. A może to ten wyjazd, a problemy Dawida są z innego powodu?

  • cavalierjan19 profesor

    Co do naszej kadry to powiem po krótce- skoczków w wieku 33-37 miał ratować Kot w wieku lat 31 i Stękała, który ma 28 lat na karku. Nic dziwnego, że z tej mąki nie ma chleba. Za młodego w naszej kadrze uchodzi starszy od mistrza świata i wicemistrza w lotach Zajca Wąsek, tylko rok starszy od mistrza olimpijskiego, mistrza świata w lotach i trzeciego zawodnika sezonu 21/22 Mariusa Lindvika. Rok temu sytuację życia miał Zniszczoł z rocznika 94, który w PŚ debiutował w sezonie 2011/2012.
    Austriacy mają Tschofeniga i wielu zdolnych młodszych, u Niemców przebija się Raimund, coś potrafił pokazać taki Roth, Schmid jest w wieku "młodego" Wąska, Słoweńcy poza Zajcem i Domenem mają też relatywnie niestarego Jelara i Kosa. Coś rok temu pokazał Żak Mogel. Można? Można.
    No ale cytując klasyka "A to Polska właśnie".

  • 23haze doświadczony
    Naiwny?

    Całkiem spokojnie analizuję obecny poziom kadry A naszych orłów, bo przecież każdy z nas kibiców ma swoje prywatne i ważniejsze problemy, niż sport.
    Moim zdaniem nałożyły się dwie fundamentalne kwestie
    - zmiany sprzętowe (których nasi nie wprowadzili), wymagające zupelnie innej techniki od zawodnika, którą trzeba starannie wypracować
    - ogólnie: błędy naszego sztabu w przygotowaniu fizycznym i psychicznym zawodników
    Wierzę, że te dwa aspekty uda się naprawić, choć to wymaga czasu, a w zaangażowanie nie watpię. Może jestem naiwny, ale wierzę w trzech Polaków w 10 jeszcze w tym sezonie.

  • King profesor
    @Bernat__Sola

    "albo Kinga, który to listę roczników, w które przestaje wierzyć, wydłuża co chwila o kilka kolejnych."

    Z moją tendencją do klątw to lepiej dla nas, że tak zaczynam uważać ;)

  • ANTONIN bywalec
    I tu dalsza część mojej wypowiedzi bo nie dało wszystkiego na raz napisać co mam do powiedzenia!

    STOCH POWINIEN JUZ SKONCZYC KARIERE I ZAJAC SIE MŁODZIEZA W SWOJEJ AKADEMII, Z RESZTA ŻYŁA TAK SAMO POWINIEN TEZ PO SEZONU JUZ KONCZYC MIMO ZE TA PARODIA PREZESOWSKA Z WĄSEM PEWNIE BEDZIE CHCIAŁ ZEBY SKAKAŁ DO 60-TKI JAK KASAI. NIE DA SIE TAK PANIE MAŁYSZ, NIECH TO W KONCU DOTRZE!! PRZESPALISCIE OKRES KIEDY MOZNA BYLO SPOKOJNIE JUNIOROW DO PUCHARU SWIATA POKAZYWAC STOPNIOWO TO ALBO STEFANEK ZAJMOWAŁ MIEJSCE ALBO PIE... ŻE "MAJĄ CZAS" JAK Z PILCHEM, TAK MAŁYSZ TO TWOJA ZASŁUGA ZE PILCH JEST OBECNIE TAM GDZIE JEST BO JAK DOBRZE SKAKAŁ TO GADAŁEM ŻE MA CZAS. NO TO MASZ ZA SWOJE RAZEM ZE SWOJĄ SWITA. JA NIE ZAMIERZAM TEGO PROJEKTU SPIERAC!!! MIARKA SIE PRZEBRAŁA, NAPRAWIAJCIE EMERYTÓW ZEBY ZAJMOWALI 20 MIEJSCA, MOZE I STEFANKA PRZEKONACIE ZEBY WRÓCIŁ?? CO MAŁYSZ TY TO LUBISZ, STARYCH WSPIERAĆ ZAMIAST MŁODYCH. REDAKCJA TEZ CUDOWNIE MILCZY, SPOTKANIE THUNBICHLERA Z MALYSZEM I CO? MILCZENIE Z WASZEJ STRONY. LEPIEJ WALNĄC JAKIS ARTYKUŁ O CHINACH ALBO JAKIS INNY ŻENUJĄCY O NADZIEI KOCIE!! WSTYD I DLA MAŁYSZA I DLA WAS TEZ.

  • dejw profesor
    @ANTONIN

    ZA MAŁO WYKRZYKNIKÓW I ZA MAŁA CZCIONKA, MUSISZ JĄ POGRUBIĆ NASTĘPNYM RAZEM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  • ANTONIN bywalec

    TRZEBA TO W KONCU POWIEDZIEC BO MNIE TRAFIA SZLAG!!! MAŁYSZ JAKO PREZES NIE ZROBIL NIC ZEBY BYLO LEPIEJ!!! KOMPLETNIE NIC!! MYSLALEM ZE ZBUDUJE ZESPOL Z THUNBICHLEREM NA STARYCH DZIADKACH ZAPOMINAJAC O MLODYCH I TERAZ TO RATOWANIE STOCHA KTORY NAJWYRAZNIEJ JUZ NIE MOZE Z POWODU WIEKU JEST TO JAKIS AKT DESPERACJI I NIEUDOLNOSCI PREZESA POLSKIEGO ZWIĄZKU NARCIARSKIEGO!! ZNISZCZYLISCIE DOBRZE ZAPOWIADAJACE SIE TALENTY I NISZCZYCIE DALEJ PRZEZ SWOJE PORONIONE POMYSLY ZAKOPALISCIE KOMBINACJE BIEGI NARCIARSKIE, KOBIECE SKOKI TO DRAMAT A TERAZ POWOLI CZAS NA MESKIE W KTÓRE WKLADALISCIE TYLE KASY I NAZYWALISCIE NARODOWYM SPORTEM POLAKÓW. MACIE TERAZ TO NA CO ZAPROACOWALISCIE 20 MIEJSCE WETERANA ZYLY NAJLEPSZEGO POLAKA KTORY JAKO TAKO RATUJE HONOR. TAK MAŁYSZ TO TWOJA ZASŁUGA. ROZWALIŁES KARIERY WIELU JUNIOROM CHOCBTY KASTELIKOWI GDYBY NIE TWOJE FANABERIE TO SKAKALBY MOZE Z POWODZENIEM DO DZIS ZIOBRO!! ALE TY CHCIALES BYS NAJWAZNIEJSZY. TEMU SUPER SKROMNEMU CZLOWIEKOWI ZA KTOREGO GAWEDZ GO UWAZALA ZROBIŁ SIE CELEBRYTA I NIEUDOLNY PREZES. JA WIEM ZE ZAPOCZATKOWAL MODE NA SKOKI NARCIARSKIE ALE JAKO PREZES I DYREKTOR KOMPLETNIE SIE NIE SPRAWDZIL I SIE NIE SPRAWDZA! PISZE DRUKOWANYMI BO MOZE W KONCU KTOS SIE OBUDZI!! CZAS STAWIAC NA MLODZIEŻ!!! I NIE BAĆ SIE ŻE ZAJMIE 44 MIEJSCE TRZEBA KONSEKWENTNIE STAWIAC!! WOLE 40 MIEJSCE MLODEGO JUNIORA NIZ STAREGO STOCHA KTÓRY MYSLI DALEJ ZE BEDZIE WYGRYWAL!! PANIE STOCH CZAS ZE SCENY ZEJSC I DAC SZANSE MLODYM W PUCHARZE SWIATA!! ZARAZ KTOS POWIE ZE NIE MA SENSU? NIE MA? ERIC BELSHAW Z USA, REMO INHOFF SZWAJCAR MIMO ZE SPADALI NA BULE PRZEZ JAKIS CZAS TO ZACZELI PUNKTOWAC MIMO BARDZO MŁODEGO WIEKU A MY WOLIMY WSZYSTKO POMOWAC W STOCHA KTORY NIC JUZ NIE OSIAGNIE ZEBY ZAJMOWAL 20 MIEJSCA ZAMIAST ZAJAC SIE JUNIORAMI!! TAK TO U NAS JEST!

  • dejw profesor
    @Bernat__Sola

    Haha, no już ten zeszłoroczny był szalenie ryzykowny, oparty głównie na wizji, że Kraftowi pewnie z sezonem wyjdą jakieś problemy z kontuzjami :D W tym mogę powiedzieć, że była podjęta próba wymuszenia zakładu z innym AUTem, ale ostatecznie żadne włosy nie są postawione na szali ;)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl