Maciej Kot: "Skakanie jako lider to dodatkowy dreszczyk emocji"

Polscy skoczkowie mogli świętować dziś drugie miejsce na inaugurację nowego sezonu. Nasi reprezentanci skakali dobrze i równo, a na szczególną pochwałę zasłużył Maciej Kot, który oddał jeden z najlepszych skoków całego konkursu.


"Uważam, że to drugie miejsce to duży sukces. Można gdybać, że gdyby była ta druga seria to mogliśmy walczyć o wygraną. Ja jestem zadowolony, bo trener obdarzył mnie sporym zaufaniem, cieszę się, że mogłem to wykorzystać i oddać taki skok, na jaki pracowałem od początku lata. Mam nadzieję, że będzie to przełom, bo to był pierwszy taki dobry skok od kilku tygodni. Gdy zgasło oświetlenie na skoczni, moja pierwsza myśl była taka, że to głowa mi płata figle. Potem jednak upewniłem się, że światła naprawdę się nie palą. Myślałem, że organizatorzy problem rozwiążą i będziemy skakać dalej, trzeba było koncentrować się i przygotowywać do skoku. Po drugim razie wiedziałem, że chyba dziś nic z tego nie będzie i trzeba wracać na dół" - mówił po zawodach Kamil Stoch.

"Prawdę powiedziawszy, to o tym, że jesteśmy na drugim miejscu dowiedziałem się dopiero, gdy wychodziłem już z szatni na drugi skok, starałem się od tego odciąć, zapomnieć o wyniku, skoncentrować wyłącznie na swoim skoku, aby był jak najlepszy. Nie myślałem, aby za wszelką cenę gonić liderów, chociaż z tego co widzę, to Słoweńcy byli w naszym zasięgu" - dodał Kamil.

"Troszkę scenariusz konkursu zaskakujący. Te światła były dla wszystkich niespodzianką, ale i tak szczęśliwie, że zgasły one w przerwie zawodów, a nie w trakcie skoku jakiegoś zawodnika, bo mogło być ciekawie. Gdyby to skakał Piotrek Żyła to pewnie by się z tego cieszył, ale inni zawodnicy, raczej nie" - komentował dzisiejsze zawody Dawid Kubacki.

"Ten mój skok konkursowy był w miarę dobry, chociaż troszkę spóźniony, jestem jednak z niego zadowolony. Na pewno byśmy chcieli powalczyć w drugiej serii, bo gdyby każdy oddał dobry skok to mieliśmy szansę nawiązać walkę ze Słoweńcami, ale taki obrót spraw też jest niezły. Taka sytuacja ze światłem chyba się zdarzyła pierwszy raz w mojej karierze, z niczym takim się nigdy nie spotkałem" - zakończył zawodnik TS Wisły Zakopane.

"Nie spodziewaliśmy się tego drugiego miejsca, chociaż walczyliśmy jak potrafiliśmy. Oddawaliśmy dobre skoki, szkoda, że to światło wyłączyli, bo chciałoby się jeszcze raz skoczyć, ale trudno. Ważne, że kwiatki są! Myślę, że ten mój skok w pierwszej serii był przełomowy, poprawiłem dojazd i myślę, że ten drugi skok byłby nawet lepszy. Przed jutrzejszym konkursem nastrój mam bardzo dobry, powinno być jeszcze lepiej!" - mówił Piotr Żyła.


"Dzisiaj liczy się wynik drużynowy, każdy dał z siebie wszystko, mało zabrakło do pierwszego miejsca. Cieszę się z wyniku drużyny, ja ze swojej strony zrobiłem co mogłem, oddałem dobry, normalny skok. Teraz mam czas na spokojne poukładanie sobie wszystkiego przed jutrem, przygotowanie się do tych zawodów. Na pewno nie można myśleć o tym, że dziś byłem najlepszy, podwyższać sobie ciśnienia przed jutrem, tylko podejść do tych zawodów spokojnie, tak jak do dzisiejszych" - mówił po konferencji prasowej Maciej Kot.

"Gdy zapadła decyzja o odwołaniu drugiej serii to poczułem lekką ulgę i radość, bo nie wiedziałem dokładnie kto prowadzi, ile mamy straty. Dopiero później zobaczyłem wyniki i że różnica była niewielka i trochę było szkoda, bo wierzyłem, że uda nam się skoczyć dobrze i powalczyć o pierwsze miejsce. Ta druga lokata to jednak bardzo dobre miejsce na początek sezonu" - przyznaje Maciek.

"Ta sytuacja ze światłem nie zdenerwowała mnie, miałem ten komfort, że byłem jeszcze na dole, kończyłem rozgrzewkę, gdy światła zgasły. Byłem gotowy na to, aby skakać, jeśli konkurs byłby kontynuowany. Gorzej mieli ci, którzy byli już na górze, czyli praktycznie trzy pierwsze grupy zawodników" - opowiadał reprezentant AZS Zakopane.

"Skakanie jako lider drużyny, w czwartej grupie to na pewno dodatkowy dreszczyk emocji, docenienie moich dobrych skoków i zaszczyt, że trenerzy mi ufają i wierzą w to, co robię. To była dawka pozytywnej energii, a nie coś stresującego" - zakończył Kot.

Maciej Kot